Dnia dzisiejszego powrócił rotmistrz Durand, który jeździł do Orszy w celu porozumienia się z władzami Ober-Ostu w sprawie przepuszczania uchodźców. Na ogół zakomunikował mi wiadomości nader niepomyślne dla uchodźców, przewiduje bowiem, że wobec trudności techniczno-przewozowych ruch reemigracyjny będzie mógł być wznowiony niezbyt prędko [za 4 tygodnie, a może i później]. Między innemi powiedział: „Wszak Pan rozumie, jaka jest obecnie nasza sytuacja, wszystkie siły i środki musimy zużytkować przede wszystkim dla naszej obrony, a więc znaczna część taboru jest przerzucona na zachód i obecnie nie mamy możności przewożenia uchodźców w znacznych ilościach. Być może wkrótce będziecie mieli niepodległą Polskę i pomoc nie będzie wam potrzebną, wątpię jednak, czy na tem akcja reemigracyjna zyska, gdyż trudno będzie poradzić sobie z bolszewikami”.
Z powyższego można wnioskować, że o ile nie zajdą jakie poważne zmiany polityczne, to w akcji reemigracyjnej wytworzy się tragiczny zastój, co będzie się równało strasznej klęsce dla uchodźców, szczególniej wobec pory zimowej. Wszak w Kazaniu i w Saratowie obozuje pod gołem niebem po kilka tysięcy uchodźców. Niezbędną jest wobec niemożności wyjazdu akcja ratownicza na wielką skalę. Zwróciłem się w tej sprawie do komisji reemigr. Ober-Ostu, by zażądała od Centroplebieża umieszczenia uchodźców w barakach i zaprowiantowania ich.
Jednocześnie zaś mam zaszczyt prosić JW Pana o poczynienie starań w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych, by były poczynione energiczne zabiegi u Rządu niemieckiego odnośnie prędkiego wznowienia ruchu reemigracyjnego dla obywateli polskich. Każdy dzień zwłoki pociąga za sobą ogromną ilość ofiar wśród uchodźców, a szczególniej wśród dzieci, umierających z głodu i chłodu.
Moskwa, 22 października
Gabinet Cywilny Rady Regencyjnej Królestwa Polskiego, sygn 310, [Rewindykacja i reewakuacja z Rosji, 1918], AAN.
Jest już teraz bitwa pod Warszawą. Dziś w nocy z naszych okien słychać było armaty i widać łuny. [...] Wracamy co dzień z biura w jakimś wspaniałym nastroju, mimo że miasto wygląda jak obozowisko albo targowica, pełne uchodźców, zwłaszcza ziemiańskich, pełne wozów, krów, owiec, koni, bryczek, ludzi.
Pogoda cudna, upały, nic nie wierzę, aby bolszewicy mieli wejść do Warszawy, choć są tuż, tuż...
Warszawa, 15 sierpnia
Maria Dąbrowska, Dzienniki, t. 1, 1914-1932, Warszawa 1988.
Uchodźcy w Mińsku żyją w najgorszych warunkach higienicznych i [...] leży w naszym interesie, żeby im powrót jak najprędzej umożliwić. Pominąwszy to, że oni i tak, w pojedynczych grupach, przekradają się tajemnie przez grancie, unikając przez to wszelkiej kontroli, tak politycznej, jak i sanitarnej, to należy wziąć i te momenta w rachubę, że ci ludzie, czekając całemi tygodniami w Mińsku w najgorszych warunkach higienicznych, tracą swoją odporność zdrowotną, pozbywają się swego mienia i wydają resztki swoich pieniędzy, i dopiero obdarci ze wszystkiego, przemęczeni i schorowani, niezdolni do prac, dostaną się do kraju, i będą tylko dla nas ciężarem. Ponieważ tak czy tak będą oni musieli z czasem powrócić do kraju, należałoby im w tym dopomóc i powrót ich przyspieszyć [...]. Powtarzam ponownie zatem mój wniosek, że tych ludzi należy zaraz zacząć przyjmować, bo jest to jedynie w naszym, dobrze zrozumianym, interesie państwowym.
Ryga, 3 stycznia
Polscy jeńcy wojenni w niewoli sowieckiej w latach 1919-1922. Materiały archiwalne, Warszawa 2009.
Zaczyna się dramat. Wczesnym popołudniem do miasta przybywają pierwsze kolumny uciekinierów z Górnego Śląska. Miejscowe kierownictwo partii wzywa przez megafony wszystkich mieszkańców, żeby udzielili schronienia i zapewnili opiekę rodzinom z dziećmi. My nie mamy już żadnych możliwości. Mieszka u nas pięć rodzin i w sumie trzynaścioro dzieci. Wkrótce przybywa jeszcze więcej uciekinierów. Miasto wygląda jak jedno wielkie obozowisko. [...] W parkach i na placach tłoczą się wozy z końmi i ręczne wózki, piętrzą się bagaże. Zaopatrzenie coraz gorsze.
Striegau [Strzegom], 20 stycznia
Helene Plüschke, Dziennik Śląski, „Karta”, nr 57/2009.
Społeczność całego świata z trwogą obserwuje wojenne wydarzenia, które mają miejsce w Kosowie. W tragicznej sytuacji znaleźli się przymusowi uchodźcy z tego regionu. Wiele państw i organizacji humanitarnych podjęło już pilne działania w celu okazania podstawowej pomocy ludności cywilnej, którą dramatyczny wojenny los zmusił do ewakuacji, do szukania schronienia przed represjami. Te represje w większości dotykają setek tysięcy ludności cywilnej, której jedyną winą jest to, że są Albańczykami mieszkającymi w Kosowie. Dlatego zwracam się do Was, do władz samorządowych naszego regionu, do mieszkańców miast i gmin woj. lubuskiego o materialne wsparcie dla tych, których los dotknął w tak okrutny i nieludzki sposób. Pomóżmy im przekazując dary. Oczekują na to organizatorzy akcji – PCK, Caritas i inne organizacje. Niech dramatyczne „polskie drogi” do wolności, którą znaczyła historia i współczesność, wsparte przez międzynarodową społeczność, będą ważnym i twórczym impulsem do podobnych naszych działań dla Kosowian – o co w imieniu rządu RP i własnym serdecznie proszę.
„Gazeta Wyborcza”, Zielona Góra, nr 83, 9 kwietnia 1999.