Niemcy zdecydowali się zrobić film o życiu w getcie. Dziś wcześnie rano ustawili wielką kamerę przed domem na Chłodnej 20 i robili zdjęcia ulicy. Później weszli do jednego z najelegantszych mieszkań i kazali nakryć stół w salonie. Z najbliższej restauracji zarekwirowali najokazalsze półmiski z mięsem, cistami i owocami – najprawdopodoniej jedynymi owocami, jakie można dostać w getcie. Łapali najlepiej ubranych przechodniów – mężczyzn i kobiety – i kazali im usiąść przy stole, jeść, pić i rozmawiać, po czym zaczęli kręcić swój niezwykły film.
Warszawa, 8 maja
Mary Berg, Dziennik z getta warszawskiego, tł. Maria Salapska, Warszawa 1983.
Mówią, że i dziś będzie obława, bo brakuje jeszcze 120 ludzi. Każdy mężczyzna się schował, na ulicy jest bardzo cicho. Stojąc na schodkach zobaczyłem, że jedzie trzy samochody i zaraz poznałem, że te same co we środę. Zaraz się zrobił popłoch, wszyscy uciekali z mieszkań do lasu, policja zaczęła już łapać ludzi. Ciocia przyszła powiedzieć, że takich jak ja też łapią. Zmieszałem się z początku, ale zaraz się zorientowałem że muszę się schować. Poszedłem do polskiej sąsiadki i tam byłem. Słysząc było jaki szelest lękałem się okro[p]nie żeby tu nie weszli. […] Niedługo tam byłem a samochody zaraz odjechały, dwa tylko były pełne a trzeci pusty. Zaraz poszedłem do domu, mogłem być w domu śmiał[o], nikt nawet nie weszedł. Na ulicę już nie wychodziłem cały dzień.
Bodzentyn, pow. kielecki, 8 maja
Pamiętnik Dawida Rubinowicza, Warszawa 2005.