Na ulicach ożywiony ruch, bo cały niemal handel przedświąteczny tam się odbywa. Mięsa kartkowego jeszcze nie ma (wbrew zapowiedziom), pozakartkowego zaś po cenach wolnego rynku w sklepach się nie sprzedaje — więc cały handel mięsem odbywa się na ulicach lub w bramach domów. Widać też gęsi, nawet indyczki (za 60 zł). Na ulicy też sprzedawane są strucle, nie mówiąc o stałym przedmiocie tego obrotu — warzywach itp. Oczywiście mięso, wędliny, białe pieczywo są po cenach dostępnych tylko dla niewielkiej części ludności.
Strona pieniężna obrotów też zachowuje swoje wojenne osobliwości. Ciągle daje się odczuć ostry brak bilonu; używa się więc różnych jego surogatyw: kartek wydawanych przez sklepy, a także biletów tramwajowych korespondencyjnych po 30 gr., które dyrekcja tramwajowa wypuściła ostatnio w książeczkach po 10 sztuk — też w związku z brakiem drobnych; teraz zaczęto ich używać jako monety obiegowej.
Warszawa, 23 marca
Ludwik Landau, Kronika lat wojny i okupacji, Warszawa 1962.
Napisy „Żydom wstęp wzbroniony” w sklepach stają się coraz częstsze. Nie są one na ogół wyrazem swobodnej decyzji właścicieli sklepów, ale są im raczej narzucane. Tak np. częste stają się te napisy w sklepach spożywczych, ponieważ cech cukrowników tylko pod tym warunkiem pozwala sprzedawać wyroby; być może, iż jemu znów tylko pod tym warunkiem przydziela się mąkę.
W jakim stopniu urzędowy antysemityzm przyjmowany jest przez ludność, trudno się zorientować. Niewątpliwie posiew polityki „ozonowej” daje dziś swe owoce i sprzyja tendencjom okupantów; widziałem scenę, gdy jakiegoś furmana żydowskiego przechodzący drab pod pozorem obrony konia przed znęcaniem się zapamiętale okładał i kopał, zdarzają się wypadki napadów wyrostków na Żydów, a zwłaszcza na kobiety, szczególnie zresztą z wykorzystywaniem tego dla rabunku; ale bywają i wypadki stanowczej reakcji w takich wypadkach w obronie Żydów ze strony nieżydowskich przechodniów.
Warszawa, 23 marca
Ludwik Landau, Kronika lat wojny i okupacji, Warszawa 1962.