Musimy wyjść z dotychczasowego zaścianka w dziedzinie polityki emigracyjnej i śmiało wypłynąć na dalekie i głębokie wody ekspansji narodowej [...]. Dzisiaj Polska kroczy w grupie czołowej narodów. Od naszych wspólnych wysiłków, rodacy z zagranicy, zależy, aby w tej czołowej grupie nie dać się zdystansować i osiągnąć zamierzony cel, jakim jest mocarstwowa pozycja Polski w rodzinie narodów.
Warszawa, 14–21 lipca
Pamiętniki I Zjazdu Polaków z Zagranicy, [w:] „CEFMR Working Paper” nr 4/2004, cyt. za: Joanna Łuba-Wróblewska, Może Argentyna, „Karta” nr 69, 2011.
Wobec wysokich kosztów osadnictwa i małej nadziei utrzymania narodowości w następnym pokoleniu wskutek rozproszenia, stwierdzić należy, że w obecnych warunkach, przy braku odpowiedniej organizacji, wyjazd rodzin na osadnictwo do Argentyny nie jest wskazany. Suma kilkunastu tysięcy złotych, potrzebna na koszta podróży i osiedlenia w Argentynie, w Polsce wystarczyć może na stworzenie znośnego bytu.
Jako przykład zacytuję rodzinę Jasiończakow, Polaków z Wołynia, złożoną z 4 dorosłych i 3 młodocianych osób. Suma uzyskana ze sprzedaży ojcowizny użyta została na zakupienie biletów okrętowych. Pozostało im około 300 pezów [pesos], co żadną miarą wystarczyć nie mogło na osiedlenie. Po paru tygodniach poszukiwania pracy zwrócili się do mnie z prośbą o umieszczenie dzieci w zakładach dobroczynności dla umożliwienia dorosłym znalezienia zajęcia. W podobnym położeniu znajdowało się wiele rodzin polskich w Hotelu Imigracyjnym, co spowodowało Urząd Imigracyjny do interwencji w Poselstwie, aby odesłano je do kraju lub wzięto na utrzymanie Rządu Polskiego. [...]
Znaczna większość wychodźców polskich wyjeżdża do Argentyny bez określonych planów, na zasadzie tendencyjnych albo mglistych i niedokładnych informacji agentów lub znajomych, którzy poprzednio wyjechali. [...] Przymusowa bezczynność, niemożność porozumienia z otoczeniem, brak środków, włóczęgowskie życie – wpływają ujemnie na nastrój psychiczny wychodźców. Ulegają oni łatwo rozgoryczeniu, zniechęceniu, apatii, skłonni są przypisywać winę swego ciężkiego położenia władzom krajowym [...].
29 stycznia–25 lutego
Raport z pobytu w Argentynie, AAN, MSZ, sygn. 10373, cyt. za: Joanna Łuba-Wróblewska, Może Argentyna, „Karta” nr 69, 2011.
Niejeden powie, że przecież rolnik polski jest słynny na cały świat, że w Argentynie daje się ziemię, że nawet gazety o tym piszą. Prawdą jest, że się mówi dużo o tej ziemi, ale ci, co o niej piszą i mówią, przemilczają, jakie tu są warunki, jaki klimat, jakie robactwa – tam, gdzie ta ziemia może być tańsza. Wreszcie owa ziemia musi być zapłacona, a przecież zabudowania jakieś i inwentarz [jest] potrzebny, nie mówiąc już o przeżyciu przez okres, co najmniej, jednego roku przy sprzyjającym urodzaju.
Tacy kolonizatorzy chcą cię zwabić, byś zapłacił coś z góry, pracował rok i dwa na działce ziemi, by ją kultywować. Gdy zaś tego dopiąłeś, nadludzkich potrzebując wysiłków, z ziemi nie zebrałeś wiele, tylko musiałeś się jeszcze zadłużyć, a wartość tej ziemi właściciel podniósł do sum bajecznych, by mógł się rozbijać automobilem po ulicach miasta Buenos Aires. [...]
Otóż, radzę ci, rodaku, siedź w Polsce, siedź na tej ziemi, którą twoi dziadowie i pradziadowie uprawiali i ciebie wychowali, jedząc chleb czarny, lecz smaczny.
28 września
Julian Błaszczyk, Dola emigranta w Argentynie, „Niezależny Kurier Polski w Argentynie”, 1930, cyt. za: Joanna Łuba-Wróblewska, Może Argentyna, „Karta” nr 69, 2011.
Zdaniem Poselstwa osadnikowi polskiemu, tak ze względów finansowych, jak i ogólnych, odpowiada najbardziej osadnictwo o typie pionierskim, w którym jest w stanie, zaczynając od podstaw, uzyskiwać potrzebne w nowych warunkach doświadczenie. W związku z powyższym zwraca Poselstwo specjalną uwagę na teren misioneński jako przez nasze osadnictwo wypróbowany i najbardziej przez nie opanowany.
Buenos Aires, 3 września
Poufny list Posła RP w Buenos Aires Władysława Mazurkiewicza do Ministerstwa Spraw Zagranicznych, AAN, MSZ, sygn. 9793, cyt. za: Joanna Łuba-Wróblewska, Może Argentyna, „Karta” nr 69, 2011.
Wskrzeszona Rzeczpospolita znalazła w Ameryce Południowej na dawnych ziemiach guarańskich wcale silny stan posiadania osadniczego, mający za sobą pół wieku istnienia. [...] Zdawałoby się, że jeśli chłop zdany na własny instynkt gromadzki potrafił tak świetnie przeprowadzić dzieło skupienia – to w Odrodzonej Polsce znalazł pełne zrozumienie i pomoc bez zastrzeżeń. [...] Pomylił się osadnik – i za to czuje on do Rzeczpospolitej ból, jaki czuje niedocenione dziecko do swej kochanej matki.
[...] „Konsulat nasz to urząd policyjny, do paszportów, a nie konsul do pomocy” – oto słowa, Panie Ministrze, które słyszałby Pan na każdym kroku, przybywszy do nas incognito. [...] Warszawskich „fachowców od emigracji i Ameryki Południowej”, którzy tworzą chiński mur miedzy Rządem Rzeczpospolitej a emigracją i osadnictwem, scharakteryzuję krótko, że może mają pewne studia teoretyczne, lecz brak im praktyki, znajomości życia i terenu, którym za pośrednictwem placówek konsularno-dyplomatycznych rządzą.
Buenos Aires, 22 lutego
List Pawła Nikodema do ministra spraw zagranicznych Józefa Becka, AAN, MSZ, sygn. 9793, cyt. za: Joanna Łuba-Wróblewska, Może Argentyna, „Karta” nr 69, 2011.
Podkreślić wypada jeszcze konieczność starannej selekcji kandydatów do emigracji osadniczej, eliminującej bezwzględnie osobniki nieprzygotowane do pracy na roli. Wysoce pożądaną, nieraz nieodzowną okolicznością jest posiadanie przez osadnika dość licznej rodziny, złożonej – o ile możności – z osób zdolnych już do pracy. [...]
Koniecznie baczną uwagę należy zwrócić na niedopuszczanie kandydatów łatwo zniechęcających się lub o charakterze „prowodyrów” i agitatorów. [...] Do psychiki kolonisty również należy dostosować warunki umowy, którą z nim podpisuje przedsiębiorstwo kolonizacyjne [...].
Buenos Aires, 8 lutego
Raport o możliwościach osadnictwa polskiego w Argentynie, AAN, MSZ, sygn. 9793, cyt. za: Joanna Łuba-Wróblewska, Może Argentyna, „Karta” nr 69, 2011.
Młodość szczepowa. Pragniemy tę młodość zachować i chcemy, by ją inni zachowali.
Nie możemy rezygnować z naszej młodości kosztem innych, tylko dlatego, że nie posiadamy dostatecznych terenów dla naszej ekspansji. Rasa biała, wyszedłszy znad Tygrysu i Eufratu, zajmowała tereny na północ od kolebki białej rasy położone. Obserwujemy dziś nawrót rasy białej ku południu. W tym pochodzie ku równikowi jedno z pierwszych miejsc zajmuje chłop polski z Parany. Nauczyliśmy się chronić przed ujemnymi fizjologicznie skutkami chłodu i zimna, nauczymy się chronić przed ujemnymi fizjologicznymi skutkami upałów południa.
22 czerwca
Tajny protokół z konferencji w sprawach kolonialnych, AAN, MSZ, sygn. 9586, cyt. za: Joanna Łuba-Wróblewska, Może Argentyna, „Karta” nr 69, 2011.
Rejs [na „Pułaskim”] trwał 26 dni. W ciągu rejsu miałem z emigrantami godzin wykładowych – 31, godzin dyskusyjnych – 54.15, średnio na wykładach – 158 ludzi.
W ciągu trwania wykładów przerobiłem następujące tematy: ogólna charakterystyka Ameryki Południowej. [...] Warunki życia w mieście i na koloniach. [...] Pierwsze kroki emigranta przy wyszukiwaniu ziemi do osiedlenia się. [...] Pojęcie – co to jest las podzwrotnikowy. [...] Dokładny opis uprawy manioku, trzciny cukrowej, [...] batatów, ryżu, tytoniu, kukurydzy, bawełny, orzecha ziemnego, sadzenie kawy, pomarańcz [...].
Zwierzęta dzikie, płazy, gady i owady w Ameryce Południowej [...].
Pod względem zdrowotnym transport ten okazał się w stosunku do poprzednich najgorszym. W ciągu rejsu zmarło na okręcie 5 osób.
11 lipca
Sprawozdanie dla MSZ z podróży instruktora-wykładowcy z emigrantami do Ameryki Południowej, AAN, MSZ, sygn. 9597, cyt. za: Joanna Łuba-Wróblewska, Może Argentyna, „Karta” nr 69, 2011.
Notatka naczelnika Wydziału Polityki Emigracyjnej MSZ, AAN, MSZ, sygn. 9840, cyt. za: Joanna Łuba-Wróblewska, Może Argentyna, „Karta” nr 69, 2011.
W kolonii Wanda na ogół stwierdziłem nastrój pomyślny i znaczny postęp w wyrosowanych, zasianych i zagospodarowanych działkach z kilkoma tylko wyjątkami 3–4 działek osobników z natury leniwych czy też z przyrodzenia nieporadnych. [...] Pod adresem Kompanii słyszałem narzekania na ceny w sklepach, jak również na informacje udzielane wyjeżdżającym w biurze MTO w Warszawie, o księdzu, szkole argentyńskiej i lekarzu „na miejscu”. Szczególnie na brak księdza wielu narzeka. [...]
Traktowanie kolonistów w administracji Gobernator Lanusse (p. Staśkiewicz) należałoby ujmować z uprzejmością bardziej kupiecką, gdyż taka jest osnowa całej organizacji Kompanii, a z ludzkiego punktu widzenia – także i dlatego, że tego również wymaga poczucie obowiązku społecznego w stosunku do ludzi borykających się naprawdę ciężko z losem na obczyźnie. [...]
Stan zdrowotny nowo przybyłych, specjalnie cierpiących na dotkliwe owrzodzenia od ukąszeń różnych złośliwych owadów, przedstawia wiele do życzenia. [...] Należałoby, zdaniem moim, wymagać służbowo, od personelu, by przy okazji objazdów, jak też i przy zgłaszaniu się kolonistów, żon ich czy też dzieci, jeżeli nie z ludzkich pobudek – to ze służbowego obowiązku, zdobył się na wysiłek zdezynfekowania, zasmarowania odpowiednią maścią i przewiązania ran tego rodzaju, których podczas mojego objazdu zademonstrowano mi dostateczną ilość. Zbywanie tego jedynie dobrą radą zakupienia sobie środków dezynfekujących w sklepie administracji, odległym przypuśćmy dla niektórych o 5–7 kilometrów – nie jest wystarczające.
18 listopada
Sprawozdanie Agencji Konsularnej w Posadas dla Poselstwa Polskiego w Buenos Aires, AAN, MSZ, sygn. 9797, cyt. za: Joanna Łuba-Wróblewska, Może Argentyna, „Karta” nr 69, 2011.
Na kolonii Lanusse wymierzono 233 działki, z czego sprzedano 99; ziemia w tej kolonii jest na ogół bardzo dobra, dzięki czemu sprzedaż działek idzie pomyślnie. Łącznie z kolonią Wanda sprzedano 154 działki, o powierzchni 3575 ha, osadzając 144 rodziny, z czego 88 rodzin z Polski, a 56 z kolonizacji wtórnej. Wpływy z tytułu zadatków za ziemię i wpłat za przewidziane świadczenia wynoszą łącznie około 130.000 zł – z czego około 100.000 zł – pobrano w Polsce.
Kolonie rozwijają się pod każdym względem dobrze, na szczególną uwagę zasługuje wprowadzenie przez 22 osadników uprawy tytoniu, zapewniającego rentowność gospodarstw. O pomyślnym rozwoju ośrodków świadczą m.in. obroty obydwu sklepów, które w 1938 roku zamiast przewidywanych 6000 pesos dały 15.000 pesos dochodu. Zaprowadzono komunikację samochodową pomiędzy koloniami Wanda i Lanusse, przy czym osadnicy z kolonii Lanusse korzystają z komunikacji tej bezpłatnie. Z uwagi na duże zapotrzebowanie materiału drzewnego tartego, jeden z osadników uruchomił tartak. Utworzono komitet szkolny i uruchomiono szkołę opłacaną z własnych środków przez osadników.
Poważne przeszkody w dalszym rozwoju ośrodków stanowi chwilowy brak dopływu osadników z Polski. MTO jeszcze w październiku 1938 rozpoczęło przesyłanie do Buenos Aires wykazów z personaliami emigrantów pragnących osiedlić się na terenach towarzystwa. Łącznie przesłano wykazy odnośnie przeszło 100 rodzin, żadna jednak z nich nie otrzymała dotychczas zezwolenia na wjazd. [...]
Dzięki wzorowej organizacji oraz oszczędnej i ostrożnej gospodarce osiągnięto samowystarczalność finansową Colonizadory. Dalszy prawidłowy rozwój tej spółki zależy obecnie już tylko od dopływu nowych osadników. Toteż wysiłki MTO zmierzają do usunięcia trudności, które hamują przybywanie nowych emigrantów z Polski.
25 lutego
Tajne sprawozdanie o stanie i perspektywach emigracji w Polsce, AAN, MSZ, sygn. 9897, cyt. za: Joanna Łuba-Wróblewska, Może Argentyna, „Karta” nr 69, 2011.
Co nam w kraju obiecywano, pod żadnym względem nie spełnia się, wprost rabują nas odnośne czynniki. [...] Bank Rolny zarzuca swoje sieci w kraju jako pająk na muchy i biada ci osadniku, gdy dostaniesz się w te sieci.
Pan Poseł [Michał] Pankiewicz w Warszawie mówi ładnie, obiecuje, że jest opieka, nie może się dziać żadna krzywda. On sam tu był, ale o tym nie mówi, że jedną noc przenocował i uciekał prędko, ażeby muchy go nie zjadły – to zapomniał. Podaje kontrakt do podpisu, w którym to kontrakcie wszelkie zastrzeżenia, tylko nie dla osadnika. Dla osadnika to, że do 30 dni może sobie w innym miejscu działkę wybrać, ta sama skała na skale i te same muchy. [...]
Zrobili bramy i zamknęli nas w borach, postawili stróża, kazano stróżowi łańcuchy otwierać, gdy jedzie auto administracyjne. Bylibyśmy może zamknięci jako skazańcy na diabelskiej wyspie i do tego czasu, ale zawiadomienie przyszło, że ma przyjechać do nas pan Konsul [Tadeusz] Roman z Posadas – prędko wszystko usunięto [...]. Zapłaciliśmy 170 zł w kraju za wyczyszczenie i zasianie 1,5 ha, po przyjeździe okazuje się, że wszędzie ten sam srogi las, wcale nie ma nic zrobionego [...].
Przyjechaliśmy jako pierwsi pionierzy, by zbudować za granicą kolonię polską, by została kiedy chlubą kraju, to nie wolno z tego pioniera skóry zedrzeć, bo potrafi się upominać o swoje prawa i w kraju [...]. Sprawa nagląca, gdy w krótkim czasie nie otrzymamy pomocy, zmuszeni jesteśmy szukać tejże u gubernatora prowincji, czy też w Ministerstwie Rolnictwa w Argentynie. Czy nie byłoby to hańbą kolonii?
Gobernador Lanusse, 24 kwietnia
List osadników z kolonii Gobernador Lanusse do Ministerstwa Opieki Społecznej, AAN, MSZ, sygn. 9797, cyt. za: Joanna Łuba-Wróblewska, Może Argentyna, „Karta” nr 69, 2011.
Bardzo przejmuję się losem Polski. Melancholijna to sprawa i nieszczęściem czasem jest, że weszliśmy w ten straszliwy okres historyczny zupełnie niedojrzali i z takim socjalnym uwarstwieniem, że to nas może zmiażdżyć. Brak mieszczaństwa we właściwym czasie tak teraz procentuje, cóż, mamy inteligencję-szlachtę, chłopa-szlachcica i robotnika-szlachcica – wszystko to razem daje wynik, że jest to tragedia, jakiej nie znała historia. Gra idzie nie o taki czy inny ustrój, tylko o istnienie albo zagładę – i cóż, chyba tylko płynąć, choć sił jest na przepłynięcie 2 kilometrów, a brzeg jest o 20 kilometrów oddalony.
[...]
Jest tyle zdolności i sensu w tym narodzie, że te nastroje powstańcze, które w razie ruchawki światowej obrócić mogą całą Polskę w Warszawę, napełniają smutkiem.
Nowy Jork, 30 września
Czesław Miłosz, „Mój wilenski opiekun”. Listy do Manfreda Kridla (1946–1955), Torun 2005, cyt. za: Hanna Antos, Polska Czesława Miłosza, „Karta” nr 69, 2011.
Myślę, że zrozumie Pan moją postawę ironicznej lojalności. Chciałbym, żeby było na nią miejsce w naszym kraju i wszędzie, gdziekolwiek ludzie chcą coś naprawdę zrobić. Psioczyć, a równocześnie kochać robić – to b. polska cecha, na pewnym planie to może być jednak wcale zdrowa postawa. Mówię o lojalności wobec rozwiązań, które na pewno są niedoskonałe, ale jedynie możliwe.
San Francisco, 6 czerwca
Czesław Miłosz, list do Jerzego Borejszy z 6 czerwca 1948, archiwum za: Andrzej Franaszek, Milosz. Biografia, Kraków 2011.
Bardzo mi przykro, że nie mogę skorzystać z zaproszenia i być obecnym na Waszym zgromadzeniu. Pragnę jednak zapewnić, że całym sercem łączę się dzisiaj z Wami w Waszym proteście przeciw komunizmowi – tej pladze czerwonego faszyzmu.
Komunizm zdławił wolność w Rosji, zaprowadził swoje rządy gwałtu, kłamstwa i nienawiści zarówno w moim kraju, jak i we wszystkich krajach za żelazną kurtyną. Pragnie on za wszelką cenę, i nie przebierając w środkach, zaprowadzić swoje krwawe, poniżające godność ludzką, totalitarne rządy również na całym świecie.
Szczytem perfidii i zakłamania komunistycznego jest próba ogłupienia opinii wolnego narodu amerykańskiego pod pokrywką naukowego i kulturalnego, odbywającego się w Nowym Jorku.
Ci, którzy podeptali wszelką wolność i godność człowieka, którzy dziesiątki milionów istot ludzkich zamknęli w obozach pracy przymusowej, by tam zatraciły wszelkie wartości ludzkie i upodobniły się do zwierząt skazanych na wymarcie z momentem, gdy ich siły fizyczne zostaną wyczerpane –
Ci, którzy miliony chłopów i robotników zamienili przez system niewolniczej pracy, pod nazwą stachanowszczyzny i kolektywizacji, na niewolników XX wieku […].
Oni to przyjechali do Stanów Zjednoczonych Ameryki, by pod przykrywką kongresu naukowców i działaczy kultury siać fałsz i zarazki komunistycznego totalizmu wśród wolnych ludzi.
[…]
Tylko wolność człowieka i poszanowanie jego godności oraz zapanowanie na całym świecie demokracji mogą dać ludziom nauki i kultury należyte podstawy dla ich pracy nad rozwojem cywilizacji, pozostającym tylko w służbie trwałego pokoju i szczęścia ludzkości.
Praca naukowa w wolności i demokracji – to rozwój, postęp i pokój.
Praca naukowa, ujęta w kleszcze totalizmu – to wysiłki ludzkie na rzecz kłamstwa, nienawiści i nieszczęścia.
Waszyngton, 25 marca
„Jutro Polski” nr 8, 30 kwietnia 1949, cyt. za: Stanisław Stępka, W imieniu Stronnictwa i Międzynarodowej Unii Chłopskiej. Wystąpienia Stanisława Mikołajczyka z lat 1948-1966, Warszawa 1995.
Rezolucja, którą dzisiaj uchwalimy, rozpoczyna się stwierdzeniem, że największe w historii świata zwycięstwo militarne zamieniło się w polityczną klęskę świata ludzi wolnych, a napastnicze i zaborcze siły komunizmu, posunąwszy się tak daleko naprzód, jak nigdy dotąd, zakuły narody Europy i Azji w kajdany niewoli, dzieląc świat na niewolników i na niepodległe narody, zażywające jeszcze wolności. […]
Mam zaszczyt przemawiać w imieniu Międzynarodowej Unii Chłopskiej.
[…] Stawiając wspólny cel – walkę z komunizmem aż do pełnego zwycięstwa – ponad różnice, które z natury rzeczy istniały i istnieją pomiędzy naszymi narodami – Międzynarodowa Unia Chłopska […] przyłącza się do rezolucji, postanawiając w solidarnej akcji walczyć na rzecz wolności.
Głosząc, że nie ma federacji europejskiej bez udziału naszych krajów, pragniemy, by moment wyzwolenia nadszedł jak najprędzej i by idee federacyjne, idące po linii naszego działania, mogły w pełni zostać zrealizowane.
Przyłączam się do rezolucji również w imieniu Polskiego Stronnictwa Ludowego. Nie będzie trwałego pokoju przy podziale świata na część komunistyczną i część demokratyczną. Komunizm to system opierający się na kłamstwie, nienawiści i upodleniu człowieka, łamaniu charakterów, zdradzie narodowej i stałej bezwzględnej dywersji wśród wolnych narodów, zagrażającej pokojowi świata.
Przekonaliśmy się o tym, że w dwuipółletniej walce z komunizmem w Polsce po wojnie. Mimo terroru, gwałtów i mordów doprowadziliśmy do tego, że nawet agenci Stalina musieli mu zaraportować, że na listy Polskiego Stronnictwa Ludowego padło jednak 80 procent głosów obywateli polskich w ostatnich wyborach.
Daliśmy tym świadectwo dojrzałości politycznej narodu polskiego i jego przywiązania do demokracji, wykazując równocześnie, jak perfidnie fałszowano jego wolę.
Dzisiaj, gdy Polacy w kraju zmuszeni są do milczenia, w ich imieniu przyłączamy się do rezolucji i oświadczamy, że nie spoczniemy, póki naród nasz nie uzyska wolności i nie zostanie zaprowadzony w Polsce na miejsce dyktatury ustrój prawdziwie demokratyczny, oparty na wolności jednostki, poszanowaniu woli narodu i panowaniu prawa.
Nowy Jork, 5 maja
„Jutro Polski” nr 10, 5 czerwca 1949, cyt. za: Stanisław Stępka, W imieniu Stronnictwa i Międzynarodowej Unii Chłopskiej. Wystąpienia Stanisława Mikołajczyka z lat 1948–1966, Warszawa 1995.
Drodzy Bracia Ludowcy!
Krwawe i straszliwe były rządy Hitlera. Ale wierzyliśmy, że przyjdzie dzień jego klęski i Polska będzie wolna znowu.
Tymczasem Polska nie jest wolna. Rządy komunistyczne po sfałszowaniu dwukrotnym woli narodu, w czasie referendum i w czasie wyborów w styczniu 1947 roku, coraz głębszą zmorą kładą się na całej Polsce. Różne nieroby komunistyczne chcą pouczać chłopa, że najnowsza wiedza rolnicza, przywieziona z Sowietów, ratuje ziemie polską od wyjałowienia przez podorywkę ścierniska. Jakby już nasze pradziady o tym nie wiedziały!
Po pięciu latach rządów komunistycznych za największy wynalazek na Targach Poznańskich reklamuje się pług do wyorywania buraków, jakby on już od dwudziestu lat nie był stosowany w Wielkopolsce. Skuwają chłopskie ręce łapankami Urzędu Bezpieczeństwa, podatkami, akcjami oszczędnościowymi, komisjami i tak zwanymi brygadami robotniczymi, by ostatecznie przykuć je do gleby w kołchozach.
Po tylu latach chłopskiej walki o wolność i równouprawnienie mas ludowych zaprowadzają komunistyczną pańszczyznę! Czego Bismarck nie potrafi uczynić, nie potrafiły uczynić rządy carów i Kaiserów, chcą dokonać komuniści: wyrwać ziemię, ukochaną rodzicielkę z rąk chłopskich i zapędzić masy chłopskie pod bat komunistycznych ekonomów, a ich krwawicę i ich pot zamienić na ruble i „katiusze” do walki przeciwko wolnym demokracjom świata.
Chłop przykuty został do ziemi, do komunistycznej pańszczyzny; robotnik, wyzyskiwany akordową pracą i normami, przykuty – do warsztatu pracy, uzależniony od komunistycznych personalników i dygnitarzy, używających życia na krwawicy robotniczej; kupiec – wyzuty ze swego sklepu; profesor i nauczyciel, zmuszony wszczepiać kłamstwo i nienawiść w serca ucznia, ma sławić Stalina jako jedynego obrońcę ludzkości.
[…]
Nikt się nie łudzi, że walka z komunizmem będzie łatwa lub krótka. Nie łudźcie się i Wy, Bracia i Siostry, aby nie popełniać błędów i nie narażać niepotrzebnie na szwank substancji narodowej. A gdy was agenci komunistyczni, bezczeszczący dzisiaj w tak zwanym Zjednoczonym Stronnictwie Ludowym sztandary i idee ludowe, będą pędzić na swoje manifestacje, pamiętajcie, że niedługo ich egzystencji. Dziś oni sami uważają się za podrzędne narzędzie partii komunistycznych, uważają naszą przedwojenną tradycję Świąt Ludowych za wymysł agentów i zdrajców chłopskich, oni, którzy powołani zostali do najbrudniejszej roboty wykańczania chłopów, pod firmą rzekomo chłopską.
[…]
Ale nie zniszczą mas ludowych, nie zniszczą umiłowania wolności i demokracji w sercach ludu polskiego.
Nie traćcie nadziei!
Uzbrojeni w wytrwałość i cierpliwość bądźcie mądrzy i ostrożni!
Spotkamy się znowu na wolnych Świętach Ludowych w wolnej, prawdziwie demokratycznej Polsce, by pracować, radzić, manifestować w spokoju, w wolności, bez agentów komunistycznych, bez ubeków, bez obozów pracy przymusowej i bez kołchozów.
Londyn, 29 maja
„Jutro Polski” nr 11, 11 czerwca 1950, cyt. za: Stanisław Stępka, W imieniu Stronnictwa i Międzynarodowej Unii Chłopskiej. Wystąpienia Stanisława Mikołajczyka z lat 1948–1966, Warszawa 1995.
Można by dzisiaj powiedzieć, że dywersja komunistyczna, pozbawianie kolejno przez Sowiety szeregu narodów wolności i niepodległości, jak i ujawniona chęć komunizmu do panowania na całym świecie nie pozwalały długo światu demokratycznemu spać w spokoju. Trzask wyłamywanych drzwi i zbrojna napaść na Koreę, żagiew zapalonych ogni w Azji, chrzęst manewrów sowieckich w Europie obudziły całkowicie świat demokracji, stawiając go na nogi.
[…]
Nikt nie jest w stanie przewidzieć wypadków, które nam niesie Rok Nowy, ale jedna rzecz jest pewna: świat wolnych ludzi, ze Stanami Zjednoczonymi na czele, jest w pełni świadom niebezpieczeństwa i w szybkim tempie mobilizuje swoje pogotowie.
Świat wolnych ludzi, jego solidarność i zrozumienie wspólnoty interesów w obronie przed komunizmem nie zaczyna się i nie kończy się na sztucznych granicach żelaznej kurtyny, zbudowanych przez komunizm. Jest on wszędzie tam, gdzie żyją ludzie, którzy wierzą w Boga, pragną wolności i chcą budować współżycie między ludźmi i narodami na miłości bliźniego.
Komunizm nie uznaje Boga, zaprowadza niewolę, na kłamstwie i nienawiści chce budować swoje panowanie nad światem. I dlatego, mimo że nas dzielą chwilowo ogromne przestrzenie, druty kolczaste i bagnety naszych gnębicieli i oprawców, jesteśmy razem. Razem w swojej wierze, w swojej nadziei, w swoich pragnieniach, związani wspólnymi celami.
Gdy agresja sowiecka, narzucając dyktaturę komunistyczną, pozbawiła państwo polskie niepodległości, a naród polski wolności, gdy Wy musicie milczeć, trwając w biernym oporze, my, którzy znaleźliśmy się na emigracji, uważamy za swój obowiązek działać w miarę naszych możliwości.
Powoławszy w starym roku w Waszyngtonie, na wolnej ziemi amerykańskiej, Polski Narodowy Komitet Demokratyczny […] – za cel działania Komitetu postawiliśmy między innymi: walkę o uwolnienie Polski spod komunistycznej przemocy, wprowadzenie i ugruntowanie w niej ustroju pełnej demokracji, reprezentację i obronę sprawy polskiej na terenie międzynarodowym, współpracę z wolnymi przedstawicielami krajów zza żelaznej kurtyny, informowanie wolnego świata o istocie zagadnień polskich i prawdziwych dążeniach narodu polskiego oraz informowanie Kraju o osiągnięciach Zachodu w walce o wyzwolenie świata od komunistycznej tyranii.
Monachium, 6 stycznia
„Jutro Polski” nr 3, 11 lutego 1951, cyt. za: Stanisław Stępka, W imieniu Stronnictwa i Międzynarodowej Unii Chłopskiej. Wystąpienia Stanisława Mikołajczyka z lat 1948–1966, Warszawa 1995.
Drodzy Rodacy, Bracia i Siostry!
Przemawiając przez Radio Wolna Europa, które ma na celu głoszenie prawdy i niesienie otuchy tam, gdzie panoszy się kłamstwo i sączy się nienawiść w sercu ciemiężonych mas ludzkich, chciałbym poświęcić uwagę – jednemu specjalnie zagadnieniu, a mianowicie, na czym my Polacy możemy budować swoją wiarę w to, że Polska znowu będzie wolna i niepodległa.
Gdy niebezpieczeństwo komunizmu, nieprzyjaciela wolności, głównej podstawy trwałego pokoju został[o] rozpoznan[e], a jego metody i fałszywa propaganda zdemaskowana, świat zachodni coraz bardziej zdaje sobie sprawę, że nie zazna prawdziwego pokoju przy podziale świata na wolnych ludzi i niewolników straszliwej dyktatury komunistycznej.
Stąd też sprawa polska nie jest odosobniona, stała się ona częścią wspólnej sprawy światowej. Wspólnym sojusznikiem jest każdy naród, opierający się komunizmowi lub walczący z komunizmem, a zdążający do trwałego pokoju, opierając się na wolności i demokracji, jak wspólnym wrogiem dla każdego są komuniści, gnębiący nie tylko nasz naród, ale setki milionów ludzi i dziesiątki innych krajów, zagrażając pokojowi całego świata.
W tym leży dodatkowe źródło naszej nadziei i otuchy, gdyż nie jesteśmy ani odosobnieni, ani nie możemy być zapomniani, czy pominięci, jeśli tylko potrafimy w najcięższych warunkach przetrwać i dotrwać.
Państwo polskie jest tam, gdzie leży ziemia i żyje naród polski, który chwilowo okupuje i którego gnębi komunistyczna przemoc sowiecka.
[…]
Wiem, jak jest Wam ciężko i śpieszno do wolności. Wierzcie! Niech wiara wzmocni się nadzieją wypływającą ze świadomości, że Zachód przejrzał zamiary wroga ludzkości, ocenił należycie niebezpieczeństwo – zdeterminowany jest na siłę – odpowiedzieć siłą. Naszym wspólnym wrogiem jest świat komunistyczny, który wolność, główną podstawę pokoju światowego, niszczy – nie dając milionom ludzi żyć i tworzyć w pokoju. Niech Waszą wiarę również wzmacnia uczucie, żeście zarówno w czasie wojny, jak i w czasie pokoju uczynili wszystko, co było w waszej w mocy – by żyć jako naród wolny i niepodległy i macie moralne prawo żądać pomocy i targać sumieniem świata wolnych ludzi.
Stoją przed wami jeszcze ciężkie dni doświadczeń i walk. Ale naród polski doczeka się znowu wolności. Powstanie znowu do nowego życia Polska, wolna od komunizmu, demokratyczna, nie uznająca elity lub przywilejów i stanie się sprawiedliwą matką swoich dzieci.
Monachium, ok. 14 stycznia
„Jutro Polski” nr 1, 14 stycznia 1951, cyt. za: Stanisław Stępka, W imieniu Stronnictwa i Międzynarodowej Unii Chłopskiej. Wystąpienia Stanisława Mikołajczyka z lat 1948–1966, Warszawa 1995.
Przemoc i gwałt imperializmu sowieckiego i agentów komunistycznych sprawiły, że nie możemy dzisiaj obchodzić wspólnie i radośnie Święta Ludowego.
Komunistyczne obchody pierwszomajowe mają zastąpić nie tylko Święto Ludowe, ale wolnościowe Święto Trzeciego Maja. Te manifestacje komunistyczne, to zgromadzenie niewolników wyczerpanych komunistyczną dyscypliną pracy, systematycznie okradanych z owoców swej pracy na rzecz dobrobytu elity komunistycznej i potrzeb wojennych Sowietów. Odbywane pod czerwonymi płachtami komunistycznymi, których czerwień przypomina krew przelaną przez Dzierżyńskich i Radkiewiczów, pełne są one bluźnierstw przeciw Bogu, nienawiści przeciw bliźniemu i pełne obrazy patriotycznych uczuć polskich i godności ludzkiej oraz bałwochwalstwa wobec obcych ciemiężców i katów. I dlatego, mimo że wiosna znowu zawitała na polską ziemię i słońce otuliło polskie pola i lasy, smutek , żal i niepewność tkwią w sercach polskich. Smutek i żal potęgują się, gdy długa lista ofiar z okresu walki przeciw najeźdźcom hitlerowskim i sowieckim rozszerza się stale o nowe nazwiska ofiar pomordowanych przez sądy wojskowe i UB, w czasie gdy tylu naszych najbliższych jest i dogorywa w podziemiach więzień komunistycznych i obozach pracy przymusowej.
[…]
Zamiast wolnego Święta Ludowego, po wizycie u komunistów niemieckich, gdzie Bierut z Pieckiem w otoczeniu oficerów nazistowskich z Volkspolizei stwierdzili, że łączy ich wspólna miłość do narodu sowieckiego i zasady leninowsko-stalinowskiej polityki narodowej, urządza się komedię plebiscytu pokojowego w Polsce.
W dzień pierwszego maja „pokojowe” zamiary Stalina ilustrowały w Moskwie szkoły oficerskie wszystkich broni wojska, samoloty i tanki, które zgrzytem stali i hukiem motorów zapełniały cały plac.
W Sofii wyręczyły robotników wojska gen. Pancewskiego, w Budapeszcie wojska gen. Farkasa, gdy w Warszawie Rokossowski, sowiecki marszałek, wraz z całym sztabem oficerów sowieckich uosabiał rzekomo robotniczy obchód majowy, mający być wyrazem pragnień polskich mas robotniczych.
Dlatego też plebiscyt pokojowy nie tylko nie wprowadzi nikogo w błąd, ale przypomni on tylko raz jeszcze polskiemu narodowi, że to komuniści sprowokowali wojnę na Korei. Jeżeli nie ma prawdziwego pokoju na świecie, to dlatego, że tak jak w Polsce tylu innym narodom komunizm odebrał wolność i niepodległość, zagrażając równocześnie wolności i bezpieczeństwu i niepodległości innych, wolnych jeszcze narodów świata.
Zmuszeni podpisywać kartę plebiscytową, Polacy wiedzą, że pokój może zaistnieć dopiero wtedy, gdy wojska czerwone i NKWD chroniące agentów komunistycznych, znikną z wszystkich krajów ujarzmionych przez komunistów, gdy te narody wolne i bez strachu będą mogły w naprawdę demokratycznych wyborach wybrać władze swego niepodległego państwa.
[…]
Mimo że nas dzielą przestrzenie i żelazna kurtyna, łączy nas nadal idea wolności i demokracji, które przyświecały nam na naszych obchodach.
Cały świat zachodni, świadom niebezpieczeństwa komunistycznego, gotując się do obrony, coraz więcej zdaje sobie sprawę, że nie ma prawdziwego pokoju, gdy świat podzielony jest na ludzi wolnych i niewolników.
Londyn, 14 maja
Stanisław Stępka, W imieniu Stronnictwa i Międzynarodowej Unii Chłopskiej. Wystąpienia Stanisława Mikołajczyka z lat 1948–1966, Warszawa 1995.
Pewnych rzeczy nie bardzo umiem zrozumieć; Polska znalazła się w tej sytuacji po Jałcie, 24 miliony Polaków zostało skazane na „współpracę z rządem” uznanym przez zachodnich aliantów, ale jeżeli ktoś ucieka, to musi kajać się jako rozczarowany komunista. [...]
Cóż mi zrobili Polacy? Składali stosy najbardziej absurdalnych donosów do władz amerykańskich, o czym dowiadywałem się od Amerykanów. Rezultat jest ten, że nie dostałem wizy, że jestem rozdzielony z rodziną od września 1950 roku, że urodził mi się syn (drugi), którego nie widziałem i że moja żona i dwoje małych synków umarliby z głodu, gdyby nie moi amerykańscy przyjaciele.
[...]
Napisałem do żony, że chcę, żeby moi synowie umieli po polsku, niech im opowiada o Litwie i Polsce, i o rzece Niewiaży, nad którą się urodziłem, ale niech pamiętają, że każdy Polak jest śmiertelnym niebezpieczeństwem i niech wiedzą, co Polacy zrobili ich ojcu.
7 stycznia
Wańkowicz i Miłosz w świetle korespondencji, „Twórczosc” nr 10/1981, cyt. za: Hanna Antos, Polska Czesława Miłosza, „Karta” nr 69, 2011.
Razem z naszymi kolegami, korzystającymi z gościny na ziemi brytyjskiej, francuskiej, włoskiej lub innych krajów europejskich i pracującymi w ramach Międzynarodowej Unii Chłopskiej, deklarujemy jak najdalej idącą współpracę nie tylko na odcinku przywrócenia trwałego pokoju w Europie, opartego na wolności i niepodległości narodów, poszanowaniu praw i godności ludzkiej, ale i na odcinku szerzenia idei harmonijnej współpracy międzynarodowej i idei federacyjnej, a także na odcinku zjednoczenia całej Europy, jako jednego z podstawowych warunków rozwoju i postępu gospodarczego i socjalnego oraz trwałego pokoju.
Oby prace tej konferencji przyczynić się mogły do przyspieszenia osiągnięcia tych wspólnych nam wszystkim celów.
Oby wyniki tej konferencji były takie, by mogły również stworzyć wizję lepszej przyszłości dla naszych narodów, wzmocnić ich morale i dać im potrzebną nadzieję i wiarę do przetrwania okresu komunistycznej dyktatury, opartej na ateizmie, kłamstwie, nienawiści i terrorze.
[…]
Myślę przecież, że doszliśmy do takiego momentu, kiedy zarówno nasze narody za żelazną kurtyną, jak i narody w wolnym świecie, ocenią wreszcie coraz bardziej narastające zło komunizmu, który zagraża pokojowi świata.
[…]
Odbywając w ciągu kilku godzin przelot nad oceanem, pomyślałem, jak coraz mniejszy staje się ten świat. Z dnia na dzień wzrasta współzależność między narodami. Kiedy jeszcze wczoraj góry i rzeki stanowiły granice – dzisiaj tego nie ma. Myślę, że będzie to doniosłym posunięciem w przyszłości, gdy powstanie plan federacji i gdy propaganda użyczy swej uwagi tej idei. Naturalnie, sprawa ta nie da się rozwiązać w krótkim czasie, ale jest ona możliwa do osiągnięcia. Uważam, że wzrastająca współzależność między narodami jest również pewną gwarancją pokoju w Europie. Myślę, że nie zapewni trwałego pokoju nawrót do polityki równowagi sił, która często prowadziła do wojny i czyniła małe narody jej ofiarami. Współzależność, jedność i federacja przyniosą trwały pokój Europie i myślę, że przyczynią się do zapewnienia pokoju całemu światu.
Londyn, 21 stycznia
„Jutro Polski” nr 3, 10 lutego 1952, cyt. za: Stanisław Stępka, W imieniu Stronnictwa i Międzynarodowej Unii Chłopskiej. Wystąpienia Stanisława Mikołajczyka z lat 1948–1966, Warszawa 1995.
Przekonani jesteśmy, że chwila wyzwolenia naszych krajów nadejdzie. Nie wolno nam więc zapominać o głównych zadaniach, które już stoją lub wkrótce staną przed nami. Trzy widzę takie główne zadania:
Pierwsze – jak pomóc narodowi do przetrwania okresu okupacji – przy równoczesnym podtrzymywaniu jego morale, uchronieniu kraju od następstw sowietyzacji, opóźnieniu jego tempa, zachowaniu życia, zdrowia i siły narodu. Bez wchodzenia w szczegóły – podkreśliłbym tu konieczność opracowania i przedstawienia naszemu narodowi jasnej wizji przyszłości. Mając ją przed oczyma, społeczeństwo łatwiej przetrwa, bo zbrojne będzie wiarą i pewnością, że wolność, demokracja i sprawiedliwość społeczna będą podstawą i gwarancją lepszej przyszłości oraz zadośćuczynieniem za męki i ofiary, poniesione w czasie okupacji i w momencie odzyskiwania niepodległości.
Drugie – jak doprowadzić – w okresie wyzwolenia – do szybkiego, najbardziej sprawnego i najmniej bolesnego przejścia na ustrój demokratyczny we wszystkich dziedzinach życia polityczno-gospodarczego i społecznego – oraz jak ustrój ten najskuteczniej zabezpieczyć.
W szczególności nam, Polakom, nie wolno zapominać, że będzie to okres jeden z najbardziej krytycznych w historii Polski. Od determinacji Polaków, od zgrania społeczeństwa w kraju ze swą narodową i demokratyczną reprezentacją polityczną zależeć będzie zarówno zasięg terytorialny państwa polskiego, jak i cała przyszła egzystencja narodu. Wszelkie zespolenie żywych sił narodu na tę chwilę będzie błogosławieństwem dla Polski. Każdy rozdźwięk, każdy antydemokratyczny wybryk może obrócić się w dziejową katastrofę.
Trzecie – jak ułożyć współpracę narodów naszej części Europy, jak zrealizować ideę federacji tego regionu i jak włączyć nasze narody w możliwie najkrótszym czasie do Zjednoczonej Europy. Jak zabezpieczyć trwały pokój w Europie, uwalniając ją raz na zawsze od groźby odrodzenia się imperial izmów czy militaryzmów niemieckich lub rosyjskich oraz od hegemonii gospodarczej tych państw, która zawsze stanowi wstęp do nowej agresji wojennej.
Nie jest celem emigracji politycznej walka o władzę w kraju. Jeśli bowiem do tego tylko sprowadzi ona swoje wysiłki, zatraci się i zejdzie na manowce, wytwarzając najbardziej sprzeczne kombinacje ideologiczne.
Nie jest celem emigracji politycznej troska o łatwe życie kilku jednostek lub grup, które dążą do zapewnienia sobie tego nawet przez narażanie życia swoich rodaków. Nie może być zresztą celem emigracji wyłączna troska o emigrację jako taką. Albowiem przed wszystkimi innymi celami idzie o cel główny – kraj.
Waszyngton, 23 lutego
Stanisław Stępka, W imieniu Stronnictwa i Międzynarodowej Unii Chłopskiej. Wystąpienia Stanisława Mikołajczyka z lat 1948–1966, Warszawa 1995.
Zadaniem emigracji politycznej, jako ambasadora tego kraju, jest właśnie prowadzenie w pierwszym rzędzie polityki zagranicznej Polski. Od niej zależne jest zarówno wyzwolenie, jak i warunki przetrwania okupacji z możliwie najmniejszymi stratami. Rolę tę można spełnić tylko zgodnym i zespołowym wysiłkiem demokratycznych stronnictw.
[…] Trzeba nam uzyskać jedność na drodze ustalonych programów i wytkniętych celów. Trzeba nam się zjednoczyć do wykonania tych zadań, do których powołana jest polityczna emigracja.
Reasumując ujmę ten program i te cele w następujące główne punkty:
1. Zespolenie wysiłków dla uzyskania ze strony Zachodu bliższego sprecyzowania jego polityki w stosunku do Polski i innych krajów za żelazną kurtyną.
2. Opracowania naszych własnych planów w tej materii oraz zabiegi, aby plany te, uzgodnione z interesami naszych narodów, mogły stać się częścią składową polityki Zachodu.
3. Opracowanie zasad ideowych i programowych, które postawione przed narodem będą mu obraz wolności, sprawiedliwości i trwałości ustroju demokratycznego po odzyskaniu niepodległości. Etyka chrześcijańska, prawda, równość, poszanowanie godności ludzkiej – oto główne i nieodzowne elementy tego obrazu, tej wizji przyszłości.
4. Ścisła współpraca z przedstawicielami innych narodów zza żelaznej kurtyny, zmierzająca do tego, by podobna wizja przyszłości dla wszystkich krajów dziś okupowanych stała się częścią składową polityki i akcji informacyjnej Zachodu.
5. Współpraca i uzgodnienie planów działania na gruncie narodowym i międzynarodowym w odniesieniu do krajów naszej części Europy a) w chwili obecnej, b) na moment odzyskania wolności i niepodległości, c) na dalszą przyszłość w szczególności na odcinku politycznej, gospodarczej i społecznej współpracy narodów Środkowo-Wschodniej Europy oraz realizacji idei federacyjnej i zjednoczenia Europy.
Waszyngton, 23 lutego
Stanisław Stępka, W imieniu Stronnictwa i Międzynarodowej Unii Chłopskiej. Wystąpienia Stanisława Mikołajczyka z lat 1948–1966, Warszawa 1995.
Stwierdzamy w proponowanej rezolucji, że dwa światy: blok komunistyczny z jednej strony i świat ludzi wolnych z drugiej – nie mogą żyć w spokoju obok siebie, a tym bardziej współpracować.
Nie pragniemy wojny i mówimy to z całym przekonaniem, ale równocześnie stwierdzamy, że niebezpieczeństwo III wojny światowej może przeminąć tylko wtedy, gdy zło komunistyczne będzie zniszczone u samego źródła agresji niewoli i zagrożenia światowego pokoju – to jest w samym Związku Sowieckim.
Zmiany, jakie nastąpiły od 1939 roku, wskazują baz żadnej wątpliwości, że pokojowa koegzystencja dyktatury jest wykluczona. Komunizm jest nie tylko ustrojem policyjnej dyktatury. Jest to ustrój totalny we wszystkich dziedzinach życia.
[…]
Dlatego też podkreślenie właśnie w tym momencie, że od groźby III wojny światowej może świat uratować tylko upadek systemu sowieckiego w samej Rosji jest właściwe, a przyczynienie się do tego – wskazane.
W naszym projekcie rezolucji wymieniamy drogi, jakie – według nas – prowadzą do zniszczenia komunizmu przy równoczesnym uchronieniu świata od katastrofy wojennej. Drogi te są następujące:
a) jak najdokładniejsze informowanie wolnej opinii publicznej świata, co oznacza dyktatura komunistyczna w praktyce;
b) ofensywne stanowisko w akcji politycznej, propagandowej i ideologicznej przeciw komunizmowi;
c) alians wszystkich wolnych narodów świata z zacieśnieniem pierścienia alianckiego wokół Rosji Sowieckiej;
d) pogłębienie frontu antykomunistycznego, opartego na sojuszach i paktach międzynarodowych – przez ścisłą współpracę międzynarodowych organizacji demokratycznych oraz instytucji religijnych;
e) szybka rozbudowa pogotowia zbrojnego wszystkich narodów demokratycznych celem odparcia napaści;
f) uczynienie wszystkiego co możliwe, by podminować i obalić komunizm wśród narodów Związku Sowieckiego;
g) podtrzymanie morale naszego narodu, opierającego się sowietyzacji Polski, jak i zapewnienie go o skutecznej pomocy w ostatecznym momencie wyzwolenia.
Waszyngton, 23 lutego
Stanisław Stępka, W imieniu Stronnictwa i Międzynarodowej Unii Chłopskiej. Wystąpienia Stanisława Mikołajczyka z lat 1948–1966, Warszawa 1995.
[…] sprawa odzyskania wolności i niepodległości Polski ściśle związana jest z walką, jaka toczy się pomiędzy komunizmem, zdążającym do panowania nad całym światem, a wolnymi narodami.
Uczucia nadziei uciemiężonego narodu polskiego wiążą się ze Stanami Zjednoczonymi. Tam obok milionów rodaków widzimy miliony Amerykanów, którzy z różnych części Europy przybywszy, stworzyli w zgodnej pracy największą dzisiaj potęgę świata. Nie wyzbyli się oni pamięci o krajach skąd pochodzą i przyjaznych uczuć dla uciemiężonych narodów. Wykonują zawsze gotowość niesienia pomocy tam, gdzie agresja niszczy wolność i odbiera narodom niepodległość.
Uczucia i nadzieje narodu polskiego skierowane są również do jego sojuszników, Wielkiej Brytanii i Francji. Byliśmy tym narodom towarzyszami broni w okresie walk z hitleryzmem i faszyzmem. Mamy wśród nich wielu towarzyszy minionej niedoli, przeżytej w niemieckich obozach koncentracyjnych. Na gościnnej ziemi tych krajów żyją dziesiątki tysięcy, a nawet setki tysięcy Polaków, którzy nie mogą wrócić do swej ojczyzny, okupowanej dziś przez czerwony faszyzm.
Z Zachodnią Europą łączą nasz naród nie tylko sojusze, ale i odwieczne [więzy] kultury zachodniej, cywilizacji europejskiej. Żywimy wiarę, że ci sojusznicy nasi i przyjaciele wolności i demokracji – w ślad za deklaracjami, iż naród nasz, jak i inne narody za żelazną kurtyną, ma prawo do wolności i błogosławieństwa ustroju demokratycznego – nie tylko o nas nie zapomną, ale co więcej, przyczynią się do tego, byśmy mogli jak najwcześniej, wraz z innymi uciemiężonymi narodami, zrzucić z siebie jarzmo krwawej niewoli i ucisku oraz byśmy jako wolni mogli zasiąść do wspólnych obrad nad budowaniem dla całej ludzkości lepszej przyszłości w warunkach trwałego pokoju.
ok. 23 marca
Stanisław Stępka, W imieniu Stronnictwa i Międzynarodowej Unii Chłopskiej. Wystąpienia Stanisława Mikołajczyka z lat 1948–1966, Warszawa 1995.
Obradując w momencie, gdy miliony naszych członków i zwolenników żyjących w naszych krajach znajdując się w niewoli komunistycznej zmuszeni są do milczenia – możemy bez dyskusji stwierdzić, że są pewne fundamentalne zasady, którymi się kierujemy i cele, które nam przyświecają.
Krótko możemy ująć je w następujące punkty:
1. Naszym głównym celem jest walka z komunizmem o wyzwolenie naszych narodów z kajdan komunistycznej dyktatury.
2. Służymy zasadom niepodległości i wolności narodu oraz człowieka.
3. Dążymy do wprowadzenia i utrwalenia w naszych krajach, natychmiast po ich uwolnieniu, ustroju demokratycznego.
4. Walkę o uwolnienie naszych krajów z komunistycznej dyktatury i o zaprowadzenie i utrwalenie w nich ustroju demokratycznego oraz o rychłą stabilizację stosunków w tych krajach, pragniemy oprzeć głównie na masowych ruchach demokratycznych naszych narodów.
5. Przez nawiązanie współpracy międzynarodowej na emigracji i przez ustalenie jej zasad, pragniemy wreszcie przygotować fundamenty pod przyszłą, trwałą współpracę polityczną, gospodarczą i kulturalną naszych narodów.
6. Celem naszym jest jedność Europy, która w ramach Zjednoczonych Wolnych Narodów Świata – przez federacje, współpracę polityczną, gospodarczą i kulturalną byłaby zabezpieczona od jakiejkolwiek hegemonii gospodarczej, od agresji militarnej czy też od groźby imperializmu, zarówno rosyjskiego jak i niemieckiego i byłaby wolna od groźby nawrotu do jakiejkolwiek formy rządów totalitarnych.
Waszyngton, 26 kwietnia
Stanisław Stępka, W imieniu Stronnictwa i Międzynarodowej Unii Chłopskiej. Wystąpienia Stanisława Mikołajczyka z lat 1948–1966, Warszawa 1995.
Jakżeż zaś wygląda sytuacja w naszych krajach. Czy można tam dopatrzeć się pokojowych tendencji Sowietów? Całkowicie negatywną odpowiedź na to pytanie dają załączniki do memoriału Międzynarodowej Unii Chłopskiej, złożonego Organizacji Narodów Zjednoczonych. Memoriał ten oskarża Związek Sowiecki i jego agentów nie tylko o pozbawienie naszych narodów wolności i niepodległości, ale i o widoczne zamiary użycia naszych narodów jako mięsa armatniego w służbie sowieckiej agresji przeciw Zachodowi.
[…]
Zostało zwiększone tempo sowietyzacji naszych krajów, ażeby jak najbardziej uzależnić od rozkazów Kremla zarówno całe narody, jak i poszczególnych ludzi.
Zaprowadza się, wzorowaną na Sowietach, przymusową kolektywizację rolnictwa, aczkolwiek jeszcze parę lat temu zamykano ludzi do więzień za samą wzmiankę o grożącej kolektywizacji. Całkowicie zlikwidowano wolne zawody. Handel hurtowy i detaliczny został podporządkowany aparatowi komunistycznemu.
[…]
Starsze pokolenie całkowicie podporządkowuje się dyspozycji policji i poddaje się niebywałemu terrorowi, gdy natomiast młodzież, poddana tym samym metodom policyjnego i ekonomicznego terroru, jest równocześnie komunizowana i szkolona w wojskowych organizacjach.
Komuniści, prowadząc walkę przeciw Kościołowi Katolickiemu i przeciw innym wyznaniom, usiłują równocześnie tworzyć tak zwane kościoły narodowe lub podporządkowywać organizacje religijne władzom z Moskwy, wykonującym rozkazy Kremla.
Po zlikwidowaniu resztek pozorów samorządu terytorialnego i pozorów istnienia różnic ustrojowych, narzuca się poszczególnym krajom konstytucje wzorowane, nawet w najmniejszych szczegółach, na konstytucji sowieckiej.
Deportacje, czyli masowa likwidacja ludzi z miast oraz ludobójstwo dokonywane, jak np. w państwach bałtyckich, na całych narodach, lub na całych warstwach społecznych, jak np. przy likwidacji wolnych zawodów czy chłopów, są jedynie inną odmianą zwiększonego tempa sowietyzacji tych krajów.
Temu zwiększonemu tempu sowietyzacji towarzyszy rusyfikacja starszego pokolenia na specjalnych, przymusowych kursach dokształcających, rusyfikacja młodzieży w szkołach oraz rusyfikacja literatury i propagandy.
[…]
Wszystkie cytowane zjawiska niezbicie wykazują, że komunistycznej propagandzie pokojowej nie towarzyszą żadne tendencje pokojowe, ale wprost przeciwnie – dowodzą one coraz wyraźniej o możliwości agresji sowieckiej. W tej sytuacji świat zachodni, mając na względzie swoje własne bezpieczeństwo i swą własną egzystencję stale winien pamiętać, że od katastrofy i nieszczęścia może się uchronić jedynie przez:
• zorganizowaną i czujną siłę, która uchroni go przed skutkami nagłego ataku i przed zaskoczeniem,
• stałe uświadamianie opinii publicznej o istnieniu realnego niebezpieczeństwa,
• gruntowne poznanie nieprzyjaciela i jego metod działania,
• pozbycie się wszelkich iluzji, a uświadomienie sobie faktu, że żadne ustępstwa nie zaspokoją apetytów dyktatorów z Kremla, którzy uważając życie milionów swoich własnych obywateli za nic, torturując i morząc ich głodem w więzieniach i obozach koncentracyjnych, równocześnie publicznie deklarują, że tylko całkowite zwycięstwo komunizmu przyniesie światu prawdziwy pokój.
Waszyngton, 26 kwietnia
Stanisław Stępka, W imieniu Stronnictwa i Międzynarodowej Unii Chłopskiej. Wystąpienia Stanisława Mikołajczyka z lat 1948–1966, Warszawa 1995.
Walka, która się toczy pomiędzy zagrażającym całemu światu komunizmem a wolnymi narodami świata – to nie tylko kwestia siły fizycznej. Jest to również – a kto wie, czy nie głównie – walka idei i światopoglądów. […]
Muszę przyznać, że ogromnie dużo zostało już zrobione na odcinku polityki i planów, które miały na celu zatrzymanie agresji komunizmu na cały świat. […]
Nastąpiło obudzenie się i zaostrzenie czujności opinii publicznej całego wolnego świata. Możemy więc zanotować zjawiska współpracy organizacji politycznych, społecznych i religijnych, podających sobie ręce do walki ze wspólnym niebezpieczeństwem komunistycznym.
Pójdę dalej i z radością pokwituję fakt zwiększonej ofensywy prawdy, przebijającej już dzisiaj żelazną kurtynę na falach radia „Głosu Ameryki”, BBC, „Wolnej Europy”, radia francuskiego, radia włoskiego, radia Watykan i innych. Przy tych wszystkich jednak osiągnięciach, które zawsze jeszcze mieszczą się w polityce utrzymania stanu obecnego – nie ma jednak dotąd polityki Zachodu – a co się z tym wiąże – nie ma planów i koncepcji w stosunku do krajów za żelazną kurtyną.
Bardzo rzadko zabrzmi na ten temat głos wielkiego męża stanu lub odpowiedzialnego polityka na Zachodzie, jakkolwiek głos taki zawsze odbija się głębokim rezonansem i wdzięcznością w sercach naszych rodaków. Częściej panuje jakby sprzysiężenie milczenia – a jeżeli milczenie to jest przerywane, to wspomnienia na temat tych krajów są przeważnie wyrazami współczucia lub są wzmiankami na temat prawa naszych narodów do wolnego życia.
Nie jesteśmy zainteresowani wzajemnymi oskarżeniami się o dokonywane w stosunku do naszych krajów błędy – chociaż wniosków z przeszłości wcale nie lekceważymy. Zainteresowani jesteśmy przede wszystkim pozytywnym stosunkiem do przyszłości naszych państw.
Jeżeli idee i zasady mają decydować o przyszłości świata – o czym jesteśmy głęboko przeświadczeni, to polityka i plany oparte na tych ideach nie mogą zatrzymać się w środku Europy na Łabie lub co najwyżej kończyć się na dążeniu do zjednoczenia Zachodnich i Wschodnich Niemiec. Trudno mi, stwierdziwszy potrzebę ustalenia polityki Zachodu w stosunku do naszych narodów, wchodzić w szczegóły takiej polityki. Podkreślę tylko, że opór, przetrwanie, a kto wie czy właśnie nie stanowisko naszych narodów w odpowiednim momencie nie przyczynią się walnie do upadku komunizmu i do ostatecznego zwycięstwa demokracji nad dyktaturą komunistyczną.
Wczorajsza otwarta walka polityczna z komunizmem – a dzisiejsze trwanie i opór milionów ludzi – stanowią wielką przeszkodę, czyli pancerz ochronny dla innych narodów europejskich, zagrożonych postępem komunizmu na Zachód. Zbierając główne cięgi, ponosząc ofiary i cierpienia, nasze narody zasługują na to, by ta ich walka, opór i poświęcenie co najmniej we właściwy sposób zostały ocenione.
Nasze narody, które patrzą na Zachód – chciałyby widzieć, jak ten Zachód do nich się ustosunkuje, jaką w stosunku do nich zamierza prowadzić politykę. Chciałyby wiedzieć, czy Stany Zjednoczone, wybijające się na czoło polityki światowej, swoimi zainteresowaniami i ich obejmą.
Sowiety mają ustaloną politykę i swoje plany w stosunku do każdego narodu, opracowane w najdrobniejszych szczegółach, i dlatego są tak niebezpieczne. Musimy im przeciwstawić zarówno idee, jak i politykę, plany i koncepcje, które w sercach milionów ludzi wytworzą wizję lepszej przyszłości, dla której żyć, walczyć, cierpieć, a w razie potrzeby i umierać warto.
Musimy przeciwstawić materializmowi – idealizm;
Idee prawdziwej wolności człowieka i narodu oraz demokracji – każdej dyktaturze;
Zasady wiary chrystusowej – ateizmowi;
Miłość bliźniego i sąsiada – nienawiści komunistycznej;
Zasady prawdy – kłamstwom propagandy bolszewickiej;
Równe traktowanie wielkich i małych.
Waszyngton, 26 kwietnia
Stanisław Stępka, W imieniu Stronnictwa i Międzynarodowej Unii Chłopskiej. Wystąpienia Stanisława Mikołajczyka z lat 1948–1966, Warszawa 1995.
Czytelnik „Kultury” (Nr 11/61) dowiaduje się z artykułu Zygmunta Nagórskiego, jr., pt. Sprawa polska w USA, że Radio Wolna Europa jest radiostacją par excellence amerykańską, jeszcze jedną imprezą, której zadaniem jest „to sell the Europeans the American way of life”. Twierdzenie to odbiega od prawdy tak daleko, że domaga się sprostowania. Należy się ono tym czytelnikom, którzy nie mając okazji słuchania naszej rozgłośni, nie mogą wyrobić sobie własnego osądu o jej programie.
Nikt nie zaprzecza, że Radio Wolna Europa powstało z inicjatywy i za pieniądze amerykańskie. Inicjatywę tę podyktował Amerykanom dobrze zrozumiany własny interes, oparty na amerykańskiej zasadzie obrony wolności. Stworzenie dla Polaków na Zachodzie możliwości swobodnego przemawiania do Kraju z własnego, polskiego punktu widzenia, nawet jeśli nie jest on zawsze identyczny z amerykańskim – stanowi samo przez się najskuteczniejszą propagandę wolności. Z tego podstawowego założenia wywodzą się zasady, na których oparta została współpraca między Polakami i Amerykanami w Radio Wolna Europa.
Programy nie podlegają cenzurze i inicjatywa redakcyjna i polityczna należy całkowicie do Polaków. Żaden z nas – ani w Nowym Jorku, ani w Monachium – nie spotkał się z nakazem nadania takiej lub innej audycji. Ramowe instrukcje są przedmiotem dyskusji z polskim kierownictwem, zanim staną się obowiązujące. W spornych sprawach obie strony szukają rozwiązania, które byłoby do przyjęcia dla jednych i dla drugich.
Czy Radio Wolna Europa jest zatem radiostacją par excellence amerykańską – jak twierdzi p. Nagórski? Czy też jest ono radiostacją polską w pełnym tego słowa znaczeniu?
Najuczciwszą i najbliższą prawdy odpowiedzią na to pytanie będzie stwierdzenie, że w obecnym stanie rzeczy Radio Wolna Europa jest imprezą polsko-amerykańską – „Polish American Partnership”. Polacy, zatrudnieni przez RWE, traktowani są bowiem jako partnerzy, a nie płatni urzędnicy, zobowiązani do wykonywania instrukcji i rozkazów.
Polski zespół rozgłośni Wolna Europa nie rości sobie żadnych pretensji do odgrywania roli ośrodka politycznego. Uważa natomiast, że misja jego polega m.in. na utworzeniu pomostu i odbudowaniu łączności między rzeszą polską, rozsianą po świecie, a okupowanym Krajem.
Monachium, ok. 3 grudnia
Jan Nowak-Jeziorański, Jerzy Giedroyc, Listy 1952–1998, Wybór, opracowanie i wstęp Dobrosława Platt, Wrocław 2002.
Ze specjalną nienawiścią agenci moskiewscy odnoszą się do tradycji obchodów Święta Narodowego w dniu 3 maja w Polsce.
Krzykiem nienawiści i kłamstw pod adresem Zachodu, zniesławieniem narodu i pomawianiem go o zacofanie, nieuctwo, klerykalizm, rozkład moralny, nieróbstwo i tzw. „bikiniarstwo”, pragną zagłuszyć wołanie narodu o wolność i niepodległość.
Sowietyzując i rusyfikując Polskę, pozbawiając gwałtem naród wszelkich wolności, zakuwając go w łańcuchy niewoli komunistycznej i izolując go od wolnego świata, pragnęliby w dodatku wyrwać z serc ludzkich miłość Ojczyzny i zniszczyć wszelkie nadzieje na odzyskanie wolności.
[…]
Zasady wolnościowe i demokratyczne Konstytucji 3 Maja weszły do podstaw ustrojowych Polski w ramach Konstytucji 1921 roku.
Ta wizja, oparta nasadach wolnościowych i demokratycznych, która dała sił do przetrwania niewoli i odrodzenia niepodległej Polski, żyje i żyć będzie w duszy narodu polskiego.
Dlatego też z taką nienawiścią, okuwszy ciało, a nie będąc w stanie zniewolić myśli ludzkiej, komuniści w Polsce odnoszą się do obchodów trzeciomajowych pragnąc zatrzeć w umysłach młodzieży te zasady, które ich ojcom dały podstawy do przetrwania długich lat niewoli.
Dzisiaj, gdy sprawa wolności naszego narodu, jak i innych narodów tak silnie została postawiona w polityce wyzwolenia przez prezydenta Eisenhowera, gdy śmierć Stalina wniosła zarazki rozkładu w ustroju komunistycznym, gdy niepewność i niewiara wkradła się do umysłów agentów moskiewskich w Polsce, niepewnych, na kogo jutro przyjdzie kolej, w sercach narodu polskiego słusznie rodzi się coraz większa pewność, że nadejdzie dzień, w którym zasady wolnościowe i demokratyczne zrodzone z Konstytucji 3 Maja zastąpią natychmiast po uwolnieniu konstytucję sowiecką w Polsce, opartą na pańszczyźnianych, ludobójczych i ateistycznych praktykach dyktatury komunistycznej.
Waszyngton, 3 maja
„Jutro Polski” nr 9/10, 24 maja 1953, cyt. za: Stanisław Stępka, W imieniu Stronnictwa i Międzynarodowej Unii Chłopskiej. Wystąpienia Stanisława Mikołajczyka z lat 1948–1966, Warszawa 1995.
Brutalna siła i przemoc dyktatury komunistycznej zniszczyła niezależne formy organizacyjne Polskiego Stronnictwa Ludowego i Młodzieży Wiejskiej „Wici”, ale nie potrafiła zniszczyć idei, które stały i stoją u podstaw Ruchu Ludowego.
Nieludzcy i brutalni ekonomi komunistyczni, wykonujący rozkazy czerwonych panów moskiewskich w Polsce, nie potrafią wyrwać z serc milionów idei, które zasiane zostały tam w ciągu sześćdziesięciu lat walki o wolność, równouprawnienie i demokrację. Chłopi polscy nie pogodzą się nigdy z tym, by duch niewolnictwa i pańszczyzny dawnych czasów odżył i budował dla mas ludowych nowe niewolnictwo, nową pańszczyznę, stokroć gorszą, stokroć jeszcze brutalniejszą od dawnej, pańszczyznę komunistyczną, która usiłuje nie tylko okuć i zniszczyć ciało, lecz także zabić wszelkie pierwiastki wiary i uczuć ludzkich w człowieku.
[...]
Komunizm wywłaszcza chłopa z ziemi, wypędza z ojcowizny, zamienia na parobka, którego ekonom komunistyczny pędzi do odrabiania pańszczyzny, zamieniwszy go na niewolnika, przykuwszy go do kołchozu, poddaje go najstraszliwszej formie wyzysku kapitalizmu państwa komunistycznego.
[...]
Zamieniając jego ojcowiznę na bezduszny warsztat produkcyjny w kołchozie, komuniści pragną go nawet wyrzucić w przyszłości z własnej zagrody, przesiedlić do tak zwanych agrogorodów i włączyć do lotnych batalionów pracy celem zwiększenia wydajności pracy i zaostrzenia wobec niego dyscypliny dyktatury partyjnej. W kołchozie odbierają mu wolność i poddają rządzącej elicie, w państwie zaś podporządkowują go tak zwanej dyktaturze proletariatu jako obywatela niższego gatunku.
[...]
Młodzież wiejska wychowała się w ruchu ludowym na ludzi niezależnych, prawych, prawdomównych, opierając stosunek człowieka na poszanowaniu wolności, godności i na miłości bliźniego. Komunizm wtłoczył całą młodzież w ramy komsomołu, gdzie nie wolno jej myśleć samodzielnie, gdzie musi ona wierzyć w nieomylność dialektyki i teorii leninizmu-stalinizmu, gdzie nakazuje się jej kłamać, nienawidzieć i tępić ludzi odmiennych przekonań.
[...]
Zniszczyli komuniści w Polsce formy niezależnych organizacji Ruchu Ludowego. Ale przetrwają idee, które przyświecały Ruchowi Ludowemu w jego sześćdzisięcioletnim pochodzie.
Dziś dają one milionom chłopów podstawy do nadziei oraz siły do przetrwania. Po zwycięstwie stać będą one na straży wolności, sprawiedliwości i demokracji w Polsce niepodległej.
Londyn, 25 maja
Stanisław Stępka, W imieniu Stronnictwa i Międzynarodowej Unii Chłopskiej. Wystąpienia Stanisława Mikołajczyka z lat 1948-1966, Warszawa 1995.
Drogi Panie Prezydencie,
Dziesięć lat temu, w dniu Święta Niepodległości Stanów Zjednoczonych 4 lipca 1943 roku zginął w katastrofie samolotowej w Gibraltarze powracający z inspekcji wojsk polskich na Środkowym Wschodzie, premier Rządu Rzeczypospolitej Polskiej i Wódz Naczelny Polskich Sił Zbrojnych generał Władysław Sikorski.
Jego tragiczna śmierć w tym tak krytycznym dla Polski momencie okryła głęboką żałobą cały naród polski. Generał Sikorski był bowiem dla Polaków nie tylko ukochanym premierem i demokratycznym przywódcą, ale symbolem, natchnieniem i nadzieją w najkrytyczniejszych okresach współczesnej historii Polski. Nawet Rosja Sowiecka złożyła mu hołd.
[...]
śmierć Jego była straszliwym wstrząsem zarówno dla Polaków, walczących na Zachodzie przeciw Hitlerowi, jak i dla Polaków w Kraju, walczących przeciw strasznej okupacji nazistowskiej, w momencie kiedy do granicy Polski podchodziły wojska sowieckie, niosące ze sobą niestety znowu groźbę nowej dyktatury komunistycznej.
Śmierć Sikorskiego nie była tylko stratą dla Polski, ale dla całego wolnego świata. Prezydent Roosevelt, generał Marshall i inni wybitni mężowie stanu złożyli hołd Jego wielkiej pracy. Hołd ten dodał otuchy tym z nas, którzy przez wiele lat byli Jego przyjaciółmi i kolegami, i dla których jego przykład, ideały i poświęcenie będą zawsze natchnieniem w walce o wolną, niepodległą i prawdziwie demokratyczną Polskę.
Waszyngton, 1 lipca
Stanisław Stępka, W imieniu Stronnictwa i Międzynarodowej Unii Chłopskiej. Wystąpienia Stanisława Mikołajczyka z lat 1948-1966, Warszawa 1995.
Pragnę z okazji Święta Niepodległości [Dzień Niepodległości Stanów Zjednoczonych – 4 lipca] złożyć w imieniu narodu polskiego Panu osobiście i za Pańskim pośrednictwem wielkiemu narodowi amerykańskiemu najlepsze życzenia i wyrazić naszą głęboką nadzieję, że naród amerykański pod Pańskim przewodnictwem pozostanie zawsze silny i siłą swoją i potęgą swego przykładu przyniesie dzień Niepodległości Polski. Będzie on znaczył dzień oswobodzenia Polski z sowieckiego jarzma i stanowił podstawę uroczystych obchodów na przyszłość.
Naród Polski z wdzięcznością przyjął do wiadomości Pańskie żądanie, Panie Prezydencie, uwolnienia krajów za żelazną kurtyną jako podstawy trwałego pokoju na świecie i odrzucił cyniczną odpowiedź Kremla, który wypiera się odpowiedzialności za ujarzmienie Polski i innych okupowanych krajów Europy Środkowej.
[...]
Nadszedł więc odpowiedni moment, aby wolny świat pod Pańskim przewodnictwem, Panie Prezydencie, powtórzył żądanie uwolnienia ujarzmionych krajów Europy Wschodniej. W imieniu narodu polskiego proszę, aby Pańscy przedstawiciele na konferencjach międzynarodowych, zajmujących się przyszłością Europy, zrobili wszystko, co jest w ich mocy, by uzyskać zgodę Rosji Sowieckiej na przedwstępne warunki nieodzowne do trwałego pokoju, a mianowicie:
a) wycofanie wojsk sowieckich i sowieckich funkcjonariuszy z Polski;
b) uwolnienie więźniów politycznych i prawo powrotu do Polski wszystkich Polaków deportowanych do Rosji Sowieckiej;
c)zaprzestanie terroru i gwałtu oraz przywrócenie praw ludzkich i swobód obywatelskich w Polsce;
d)przeoriwadzenie wolnych i uczciwych wyborów pod kontrolą Zjednoczonych Narodów.
Ustosunkowanie się Sowietów do tych żądań wykaże wyraźnie wobec świata i wobec narodu polskiego, czy propozycje pokojowe sowietów są prawdziwe czy fałszywe.
Waszyngton, 1 lipca
Stanisław Stępka, W imieniu Stronnictwa i Międzynarodowej Unii Chłopskiej. Wystąpienia Stanisława Mikołajczyka z lat 1948-1966, Warszawa 1995.
Drogi Pani Mikołajczyk,
Jednym z najmilszych dla mnie wspomnień jest wspomnienie o Genrale Sikorskim i o mojej współpracy z nim w czasie wojny. Wśród wielu bohaterów, których wydała Polska, on jest wielkim nie tylko z powodu swoich wielkich osiągnięć wojskowych, ale również z powodu swego szerokiego zrozumienia ludzi i ich potrzeby wolności oraz takiego rodzaju rządu, który może im ofiarować wolność i możliwość rozwoju.
Głęboko sobie cenię Pańskie uwagi, ale nawet więcej jeszcze cenię sobie zaufanie, jakie Pański naród do oświadczenia Ameryki, że sprawa wolności, której ona się poświęciła, nigdy nam nie pozwoli zgodzić się na stałe ujarzmienie Polski i innych krajów Europy Wschodniej przez sowiecki totalizm.
Wiem, że wyrażam opinię dzisiątków milionów Amerykanów, kiedy powiadam, że w tych niebezpiecznych dniach pamięć o odwadze i mądrości Generała Sikorskiego dostarcza i będzie stale dostarczać głębokiego natchnienia. Mam najgłębszą nadzieję, że w tym natchnieniu znaleziona zostanie droga do przywrócenia wolności Polsce i innym krajom Europy Wschodniej.
Waszyngton, 3 lipca
Stanisław Stępka, W imieniu Stronnictwa i Międzynarodowej Unii Chłopskiej. Wystąpienia Stanisława Mikołajczyka z lat 1948-1966, Warszawa 1995.
Potrzebuję pism warszawskich: „Nowej Kultury”, „Twórczości”, „Myśli Filozoficznej”.
[...] Bez tego kontaktu z krajem nie mogę funkcjonować. Potrzeba mi też elementarza dla Antka.
Bons, 14 września
Czesław Miłosz, Jerzy Giedroyc, Listy 1952–1963, Warszawa 2008, cyt. za: Hanna Antos, Polska Czesława Miłosza, „Karta” nr 69, 2011.
Rozpatrując sytuację i rozwój wydarzeń w polityce międzynarodowej, moglibyśmy łatwo, upraszczając zadanie, postawić sobie pytanie: jaka polityka przeważa obecnie na Zachodzie wśród wolnych narodów świata – polityka wyzwolenia krajów z niewoli komunistycznej, czy nawrót do katastrofalnej w swoich konsekwencjach polityki kompromisów ze złem z okresu Monachium i Teheranu?
Mam bowiem z jednej strony oświadczenie prezydenta Eisenhowera o polityce wyzwolenia krajów zza żelaznej kurtyny, mamy oświadczeniez konferencji trzech ministrów w Waszyngtonie z 17 lipca 1953 roku, Stanów Zjednoczonych, Wielkiej Brytanii i Francji, że ministrowie spraw zagranicznych nie zapomnieli „innych narodów wschodniej Europy, które tworzyły kiedyś wolne i niepodległe kraje, a które są obecnie w niewoli Rosji sowieckiej” i że „ich życzeniem jest widzieć prawdziwą wolność, przywróconą w krajach wschodniej Europy”.
Z drugiej strony, już po odrzuceniu przez Sowiety żądania uwolnienia tych krajów, widzimy nieustanne próby dogadania się z Malenkowem chociażby tylko na temat Niemiec i Austrii, sugestie zawierania nowych paktów nieagresji z Rosją [Sowiecką], która nigdy żadnej umowy międzynarodowej nie dotrzymała, wysuwanie potrzeby zagwarantowania Rosji [Sowieckiej] bezpieczeństwa od wszelkiej agresji, mimo że powszechnie wiadomo, iż to właśnie Rosja Sowiecka, począwszy od układu Ribbentrop-Mołotow, a kończąc na zbrojnej napaści na Koreę, była zawsze inicjatorem zbrojnej agresji na wolne narody świata.
Nie trzeba dodawać, że rozmowy z Sowietami, ograniczone tylko do sprawy Niemiec i Austrii, nawet gdyby chwilowo miały szansę powodzenia, zostawiając sprawę uwolnienia krajów za żelazną kurtyną nie załatwioną, w niczym nie zmienią sytuacji międzynarodowej, gdy w praktyce oznaczać będą tylko powrót w roku 1953 do zasad katastrofalnej w skutkach polityki podziału Europy z okresu Teheranu i Jałty.
Nowy Jork, 24 października
Stanisław Stępka, W imieniu Stronnictwa i Międzynarodowej Unii Chłopskiej. Wystąpienia Stanisława Mikołajczyka z lat 1948-1966, Warszawa 1995.
[...] odpowiedź „Prawdy” z dnia 23 kwietnia na przemówienie prezydenta Eisenhowera o polityce uwolnienia krajów zza żelaznej kurtyny sformułowała wyraźnie stanowisko Sowietów o gotowości dyskutowania na wszystkie tematy, z wyjątkiem sytuacji w krajach za żelazną kurtyną.
Sowiety odpowiedziały cynicznie, że nieprawdziwe jest twierdzenie prezydenta Eisenhowera, jakoby formy rządów w krajach Europy Wschodniej zostały narzucone z zewnątrz, i stwierdziły, że „byłoby rzeczą dziwną oczekiwać od Związku Sowieckiego interwencji na rzecz przywrócenia obalonych przez te narody reakcyjnych reżimów”, oraz że narody tych krajów są zadowolone z obecnego stanu rzeczy, przy czym Bułganin posunął się nawet do twierdzenia, że nie pragną one żadnego uwolnienia.
Najjaskrawszą odpowiedzią na to kłamstwo są ucieczki Polaków i innych zza żelaznej kurtyny, gdzie tylko okazja się nadarzy i gdzie tylko szpara na Zachód się otworzy, przy czym obejmuje ona przedstawicieli wszystkich warstw społecznych: marynarzy, lotników, żołnierzy, tak inteligentów, jak robotników czy chłopów. Nie zawsze dramatyczne okoliczności ucieczki, jakkolwiek zawsze z narażeniem życia i tragiczną decyzją opuszczenia domu i ziemi ojczystej związane, uzyskują szeroki rozgłos w opinii publicznej Zachodu.
Zawsze jednak przynoszą oddźwięk bólu i jęku gnębionego narodu, oddźwięk niezadowolenia i buntu przeciw komunistycznym okupantom i gorący apel do Zachodu o pomoc w uwolnieniu kraju od obcych okupantów. I co szczególnie podkreślić należy, że tymi uchodźcami w większości nie są pozostałości tak zwanych „elementów reakcyjnych”, ale prości ludzie, którzy nawet gotowi byliby znosić przejściowe, gorsze jeszcze warunki ekonomicznej egzystencji, ale nie są w stanie znieść atmosfery ucisku, terroru i niepewności – i dlatego, pragnąc wolności, uciekają z „raju proletariatu”, stworzonego przez dyktaturę komunistyczną.
Nowy Jork, 24 października
Stanisław Stępka, W imieniu Stronnictwa i Międzynarodowej Unii Chłopskiej. Wystąpienia Stanisława Mikołajczyka z lat 1948-1966, Warszawa 1995.
W interesie całego wolnego świata leży szybkie i trafne rozpoznanie prawdziwych intencji Sowietów. Jeżeli ich sytuacja naprawdę jest na tyle niekorzystna, że pójdą na ustępstwa, tym lepiej dla narodów wolnego świata. Jeżeli jednak pokaże się, o czym jesteśmy przekonani, że nie zmiana celów, ale wyłącznie taktyka i gra na czas kryje się za kulisami nowej taktyki sowieckiej, tym lepiej dla świata, o ile rychlej rozwieją się fałszywe opory tego appeasementu.
Sprawa wyswobodzenia Polski z niewoli komunistycznej związana jest ściśle z rozwojem sytuacji międzynarodowej i z losami wolnego świata, któremu również zagraża niebezpieczeństwo komunistyczne i który nie zazna upragnionego pokoju, dopóki komunizm ze swoją stałą groźbą trzeciej wojny światowej nie zostanie zniszczony.
Stąd też w obecnej sytuacji zadania Polskiego Narodowego Komitetu Demokratycznego w przedmiocie obrony sprawy polskiej oraz informowania rządów i opinii wolnego świata o prawdziwych cechach imperializmu sowieckiego i jego praktykach ukrytych za parawanem taktyki komunistycznej, wymagają wzmożonych wysiłków i przedstawienia dalszych dowodów, demaskujących fałsze i niebezpieczeństwa nowej taktyki komunistycznej. Ważną bowiem rzeczą dla Polaków jest zarówno nastawienie i uświadomienie opinii publicznej Zachodu i będąca tego wyrazem zdecydowana polityka państw zachodnich, ich solidarne współdziałanie, jak i rozbudowa ich pogotowia zbrojnego.
Polska, jak i inne kraje, ujarzmione bez pomocy zewnętrznej, nie mogą się same wyzwolić, chociaż odgrywają w obecnej chwili wielką rolę w oporze i walce z komunizmem. Chroniąc dzisiaj swoją walką i oporem zachód Europy przed dalszą zbrojną agresją komunistyczną, w decydującej chwili na pewno nie cofną się przed koniecznymi ofiarami.
[...]
Chodzi więc o to, by polityka wyzwolenia, krystalizowana i skoordynowana na najwyższych szczeblach polityki Zachodu, nabierała rumieńców życia, nie tonęła we mgle appeasementu lub neutralności, biorąc z drugiej strony pod uwagę sytuację i niebezpieczeństwa zagrażające narodom, które się opierają komunizmowi i walczą o przywrócenie im wolności.
Nowy Jork, 24 października
Stanisław Stępka, W imieniu Stronnictwa i Międzynarodowej Unii Chłopskiej. Wystąpienia Stanisława Mikołajczyka z lat 1948-1966, Warszawa 1995.
Nie jesteśmy zwolennikami III wojny światowej, uważając wojnę jako największe nieszczęście ludzkości, która nie przynosząc rozwiązań pociąga tylko za sobą morze krwi i pogrąża w nieszczęście narody i jednostku ludzkie.
Z drugiej strony żyjemy w okresie zimnej wojny, która wcale zimną wojną nie jest, gdyż morduje się masowo miliony ludzi w obozach pracy przymusowej, w wyrokach sądów wojskowych, niszczy całe narody, podcina zdrowie fizyczne młodego pokolenia wszystkich narodów, poddanych dyktaturze komunizmu. Co najgorsze, odbywa się próba zabicia wiary w Boga i miłość bliźniego, próba zabicia ducha i morale w setkach milionów serc ludzkich.
Straty moralne, fizyczne i gospodarcze ludzkości w tym okresie zimnej wojny, która wcale zimną nie była w Korei, lub nie jest na odcinkach Dalekiego czy Środkowego Wschodu, są na pewno większe aniżeli straty wojen światowych.
Pragniemy gorąco pokoju, tak jak go pragną narody wolnego i demokratycznego świata. Ale samo pragnienie nie wystarczy, jeżeli nieprzyjaciel poza taktyką inne ma cele i zamiary. Uśpienie czujności może się fatalnie odbić na losach całej ludzkości.
Nowy Jork, 24 października
Stanisław Stępka, W imieniu Stronnictwa i Międzynarodowej Unii Chłopskiej. Wystąpienia Stanisława Mikołajczyka z lat 1948-1966, Warszawa 1995.
Ostatni rok przyniósł szereg nieszczęść i nowych cierpień dla narodu polskiego, ale przyniósł również i śmierć Stalina i uwięzienie Berii – dwu okrutnych czołowych oprawców reżimu komunistycznego.
Przyniósł on także deklaracje oficjalne mocarstw Zachodu o polityce wyzwolenia narodów za żelazną kurtyną, poczynając od oświadczenia prezydenta Eisenhowera na ten temat po łączną deklarację na Bermudach prezydenta Stanów Zjednoczonych, premiera Wielkiej Brytanii i premiera Francji.
Wierzę głęboko, że realizacja tej polityki w Nowym Roku, o powiązaniu z Waszym niezachwianym stanowiskiem i zachowaniem, opartym o głęboką wiarę i nadzieję, dzień wolności dla Polski bardzo przybliży.
Waszyngton, 1 stycznia
Stanisław Stępka, W imieniu Stronnictwa i Międzynarodowej Unii Chłopskiej. Wystąpienia Stanisława Mikołajczyka z lat 1948–1966, Warszawa 1995.
Poczytuję sobie za zaszczyt, a zarazem i obowiązek przyczynić się dziś do uczczenia ofiar oporu i walki robotników środkowej i wschodniej Europy, znajdującej się w niewoli komunizmu.
My, reprezentanci stronnictw chłopskich i agrarnych tej samej części Europy, zorganizowanych w Międzynarodowej Unii Chłopskiej, łączymy się z Wami w obchodzie 1 maja 1954 roku zorganizowanym przez Uchodźczy Komitet Pracy, gdyż pod straszliwą dyktaturą komunistyczną los milionów chłopów jest ten sam, co i robotników.
Z całego serca podzielamy Wasze rezolucje i Manifest 1 mają, który skierowaliście do robotników za żelazną kurtyną.
Jestem pewny, że Wasze pragnienie, aby dzień 1 mają – dzień robotników – święcić jako symbol walki o wyzwolenie z kleszczy eksploatacji, jako wyraz pragnienia wolności i jako manifestację indywidualnej niezależności oraz międzynarodowej solidarności i braterstwa – spotka się z gorącym przyjęciem i poparciem ze strony wszystkich narodów uciemiężonych i pozbawionych przez komunistów wolności i niepodległości.
Nowy Jork, 1 maja
Stanisław Stępka, W imieniu Stronnictwa i Międzynarodowej Unii Chłopskiej. Wystąpienia Stanisława Mikołajczyka z lat 1948–1966, Warszawa 1995.
Poczytuję sobie za zaszczyt, a zarazem i obowiązek przyczynić się dziś do uczczenia ofiar oporu i walki robotników środkowej i wschodniej Europy, znajdującej się w niewoli komunizmu.
My, reprezentanci stronnictw chłopskich i agrarnych tej samej części Europy, zorganizowanych w Międzynarodowej Unii Chłopskiej, łączymy się z Wami w obchodzie 1 maja 1954 roku zorganizowanym przez Uchodźczy Komitet Pracy, gdyż pod straszliwą dyktaturą komunistyczną los milionów chłopów jest ten sam, co i robotników.
Z całego serca podzielamy Wasze rezolucje i Manifest 1 mają, który skierowaliście do robotników za żelazną kurtyną.
Jestem pewny, że Wasze pragnienie, aby dzień 1 maja – dzień robotników – święcić jako symbol walki o wyzwolenie z kleszczy eksploatacji, jako wyraz pragnienia wolności i jako manifestację indywidualnej niezależności oraz międzynarodowej solidarności i braterstwa – spotka się z gorącym przyjęciem i poparciem ze strony wszystkich narodów uciemiężonych i pozbawionych przez komunistów wolności i niepodległości.
Nowy Jork, 1 maja
Stanisław Stępka, W imieniu Stronnictwa i Międzynarodowej Unii Chłopskiej. Wystąpienia Stanisława Mikołajczyka z lat 1948–1966, Warszawa 1995.
Drodzy Bracia i Kochani Przyjaciele!
Przesyłając Wam z okazji Zielonych Świąt, z którymi tradycyjnie związane były w Polsce obchody święta ludowego, serdeczne pozdrowienia oraz słowa otuchy i nadziei, zdaję sobie doskonale sprawę z sytuacji wytworzonej w Polsce przez terror i wyzysk komunistyczny.
Przeżywamy wspólnie wielką tragedię narodową, gdyż po tylu walkach i ofiarach Polska pogrążona w niewoli dyktatury komunistycznej, znowu pozbawiona jest wolności i niepodległości. Przeżywamy wspólnie wielką tragedię polityczną ruchu ludowego, gdyż po przeszło 60-letniej walce o wolność, uświadomienie i równouprawnienie człowieka i poszanowanie jego godności, w walce o niepodlełość, demokrację i sprawiedliwość społeczną – przepełnione niewinymi ofiarami reżimu są więzienia i obozy pracy przymusowej w Polsce, fałszowana i gwałcona jest stale wola ogromnej większości narodu, deptana godność ludzka, niszczone siły fizyczne obywateli, zatruwana nienawiścią, kłamstwem i fałszami historycznymi dusza młodzieży polskiej.
Dawniej w czasie obchodów święta ludowego, zapoznając się z naukami i pracą naszych wielkich przywódców i wychowawców, z Wincentym Witosem i Maciejem Ratajem na czele, manifestując siłę i dojrzałość wsi polskiej – chłopów, kobiet i młodzieży wiejskiej – rozpalaliśmy w sercach mas ludowych, zgromadzonych pod lasem zielonych sztandarów, z wizerunkami Matki Boskiej na nich – miłość Boga, miłość Polski, miłość bliźniego, zaszczepiając w nich równocześnie zrozumienie do pracy i ofiarności na rzecz demokracji politycznej, społecznej i gospodarczej na rzecz równouprawnienia wszystkich obywateli Polski.
Praktyka dyktatury komunistycznej nie tylko pragnie przekreślić to wszystko, na czym wyrośliśmy, czegośmy się nauczyli, co ukochaliśmy i zatrzeć w pamięci te wspomnienia – ale pragnie również ukryta za fałszywą nazwą Zjednoczonego Stronnictwa Ludowego, przez swoich agentów komunistycznych i zaprzańców ruchu ludowego – sfałszować naukę i historię, pracę i dorobek ruchu ludowego i jego wielkich twórców i przywódców.
Ostatni rok wykazał jednak, że mimo wszystko nie uda się komunistom wydrzeć z serc milionów chłopów idei, które tkwiąc głęboko w sercach ludzkich, okazują się silniejsze od całej potęgi komunistycznego kolosa.
Londyn, 6 czerwca
Stanisław Stępka, W imieniu Stronnictwa i Międzynarodowej Unii Chłopskiej. Wystąpienia Stanisława Mikołajczyka z lat 1948–1966, Warszawa 1995.
Wczoraj zadzwonił do mnie jakiś Wójcik z MSZ, że „na osobistą prośbę premiera” mam jechać o trzeciej do Prezydium Rady Ministrów, gdzie odbędzie się mała czarna kawa na przyjęcie delegacji polonii zagranicznej, przybyłej na święto dziesięciolecia z różnych krajów Zachodu. Bardzo prosił, że przyślą po mnie auto i autem odeślą. Długo wzdragałam się, ale wreszcie przystałam. [...]
Bierut wygłosił dłuższe przemówienie z tym programem nowej polityki na emigrację, z którym przychodzili do mnie Wolf, Kruczkowski i Michalski, a telefonował o tym m.in. ów Góralski. Bierut wielokrotnie powtarzał, że ojczyzna ludowa puszcza w niepamięć wszelkie względem niej przewinienia emigrantów, że lud polski nie jest pamiętliwy, a rząd jest ludowy i postępuje tak, jak postąpiłby lud. I żeby ci starzy emigranci stykając się z nowymi, których wojna wyrzuciła z kraju, namawiali ich do powrotu do ukochanej ojczyzny, za którą tak tęsknią.
Z emigrantów pół-prostych ludzi, eks-chłopów, robotników i rzemieślników przemawiały głównie kobiety, bardzo rezolutne i rozentuzjazmowane do „Polski Ludowej, tego naszego bogactwa, naszego skarbu”. Bierut jeszcze parę razy zabierał głos, a po trzech kwadransach takiego odfajkowywania nowego programu „emigracyjnego” jakiś drugi stary zaproponował, że chcą jeszcze zaśpiewać hymn narodowy. Prześpiewali więc pierwszą zwrotkę „Jeszcze Polska nie zginęła”, a Bierut stał i słuchał [...].
Byłam zadowolona, że poszłam. Widziałam w drobnym skrawku, jak odgórnie „robi się historię”. Gdybym miała dość sił, chętnie chodziłabym wszędzie, aby widzieć i wiedzieć.
Warszawa, 24 lipca
Maria Dąbrowska, Dzienniki powojenne, t. 3, 1955–1959; wybór, wstęp i przypisy Tadeusz Drewnowski, Warszawa 1996.
Uważam, że pisarz, który wchodzi w dwustronne porozumienia z przedstawicielami reżymu i przyjmuje z tego źródła wynagrodzenie pieniężne – pozbawia się swego ideowego, moralnego i prawnego statusu emigranta politycznego. […]
Powstaje oczywiście pytanie, w jaki sposób pisarz ma postępować, by bojkotując reżym, nie zrywał równocześnie swej łączności ze społeczeństwem. W interesie naszym leży oczywiście, by książka emigracyjna jak najszerzej docierała do czytelnika w Kraju. Zadanie nasze polega na tym, aby obalać, a nie wznosić Żelazną Kurtynę. Widzę różne wyjścia z tego dylematu:
1) Walka o prawo debitu dla książki emigracyjnej, wydawanej za granicą. Jeżeliby „Kultura” mogła sprzedawać książki Parnickiego na rynku krajowym i otrzymywanym z tego tytułu zyskiem dzieliła się z autorem – wszystkie zastrzeżenia wyłuszczone powyżej odpadałyby automatycznie. Pieniądze bowiem w tym wypadku pochodziłyby bezpośrednio od czytelnika, a nie od reżymu. Wątpić jednak należy, czy postulat debitu dla książki emigracyjnej ma w obecnej chwili jakiekolwiek szanse.
2) Masowe wysyłanie książek emigracyjnych do bibliotek krajowych przy pomocy Komitetu Wolnej Europy. Jest to dawny Pański projekt, który obecnie poczynił – jak już pisałem – znaczne postępy. Spodziewam się, że w najbliższym czasie zapadną wreszcie w tej sprawie zasadnicze decyzje.
3) Związek Pisarzy podejmuje uchwałę, na podstawie której zrzeszeni członkowie tej organizacji wyrzekają się swych praw autorskich w stosunku do czytelników w Polsce. Nawiasem mówiąc, rozwiązanie to podsunął mi jeden z wybitnych pisarzy polskich, przebywający obecnie w Kraju. Zapytałem go, jakie byłoby jego stanowisko, gdyby Radio Wolna Europa nadała jeden z jego utworów. Odpowiedział mi dosłownie: „Tego rodzaju nadużycie praw autorskich sprawi mi bardzo wielką przyjemność. Ale na miłość Boską niech się pan do mnie nie zwraca o copyright”. Wydaje mi się, że w tych słowach zawarta jest również recepta dla pisarzy, do których kierują swe oferty firmy wydawnicze w Kraju. Sądzę, że tego rodzaju „socjalizacja” utworów literackich, pisanych na emigracji, byłaby również śmiałym posunięciem propagandowym. Rozwiązanie to nie koliduje w najmniejszym stopniu z punktem drugim.
Marzę o tym, by porozmawiać z Panem na ten temat osobiście. Niestety, wydarzenia w Kraju wciąż trzymają mnie w Monachium i nie pozwalają na wypad do Paryża.
Monachium, 20 sierpnia
Jan Nowak-Jeziorański, Jerzy Giedroyc, Listy 1952–1998, Wybór, opracowanie i wstęp Dobrosława Platt, Wrocław 2002.
Myślę, że różnica między ludźmi, którzy przyjmują honoraria od reżymu w dewizach i tymi, którzy otrzymują je w naturze – zamiast paczek do rodzin – jest natury raczej technicznej, aniżeli zasadniczej. Wciągnięcie do układu z reżymem rodziny, jako strony trzeciej stwarza na przyszłość nieograniczone możliwości szantażu i może skuteczniej nawet uzależniać pisarza od reżymu, aniżeli jakiekolwiek więzy natury finansowej.
Myślę, że istotą rzeczy jest dwustronna umowa między pisarzem emigracyjnym a władzami komunistycznymi lub jej przedstawicielstwami. W stosunku do Zachodu reprezentujemy przecież pogląd, że jakakolwiek ugoda między aliantami zachodnimi a blokiem sowieckim przed uwolnieniem Europy Środkowowschodniej – doprowadziłaby do zupełnego defetyzmu za Żelazną Kurtyną. Pozbawimy się całkowicie nie tylko naszych argumentów, ale naszej politycznej racji bytu na Zachodzie, jeśli dopuścimy do sformułowania zasady, zezwalającej na indywidualne kontakty i porozumienia z reżymem komunistycznym.
Dlatego będę musiał iść dalej od Pana i zrywać będę kontakty z każdym pisarzem, który przyjmować będzie pieniądze od komunistów bez względu na formę wypłaty.
Monachium, 6 września
Jan Nowak-Jeziorański, Jerzy Giedroyc, Listy 1952–1998, Wybór, opracowanie i wstęp Dobrosława Platt, Wrocław 2002.
Od 1945 r. p. Giedroyc wydaje co miesiąc bez przerwy czasopismo rozmiarów książki. Ponadto opublikował 53 książki bez jakiegokolwiek wsparcia finansowego. Niektóre z nich, jak na przykład Zniewolony umysł Cz. Miłosza, uzyskały międzynarodowy rozgłos; inne – np. wspomnienia Korbońskiego albo powieści Straszewicza stały się bestsellerami na polskim rynku i były przemycane w dużych ilościach do Polski. Co więcej – „Kulturze” udało się przebić żelazną kurtynę i wyrobić sobie wysoką opinię wśród polskiej inteligencji. To pod presją polskich pisarzy obecny reżym musiał znieść zakaz kolportażu „Kultury” w Polsce. Jest ona obecnie jedyną publikacją emigracyjną, jaką można wysyłać do Polski bez ryzyka konfiskaty. Wiem również, że siedziba „Kultury” pod Paryżem (Maisons Laffitte) stała się prawdziwą mekką polskich intelektualistów, odwiedzających Francję. W ten sposób „Kultura” jest swego rodzaju oknem na Polskę i nie ma wątpliwości, że w wyniku wysiłków oraz inicjatywy jej redaktora odgrywa ważną rolę w wymianie kulturalnej między Zachodem a moim krajem.
Jak zasugerowałem Panu w naszej rozmowie – sądzę, że istnieją trzy sposoby wspierania „Kultury” i jej działalności:
1. Pomaganie p. Giedroyciowi w wysyłaniu większej ilości egzemplarzy czasopisma do Polski.
2. Wspomaganie p. Giedroycia w spełnianiu licznych próśb gości z Polski oraz czytelników jego czasopisma w Polsce o zaopatrywanie ich w zachodnie książki naukowe i literackie.
3. Pomaganie p. Giedroyciowi w realizacji jego planu wydawniczego, który poza trzema rękopisami, wymienionymi przez niego w jego liście do Pana, obejmuje 15 innych rękopisów, które mógłby opublikować w 1957 r., gdyby posiadał wystarczające środki finansowe.
Jestem przekonany, że p. Giedroyc zawdzięcza swój wysoki prestiż w Polsce reputacji „Kultury” jako całkowicie niezależnego czasopisma. Okazuje on w tej sprawie szczególną wrażliwość. Wszelkie pozory, że stał się „amerykańskim agentem” osłabiłyby jego oddziaływanie na czytelników.
Monachium, 19 stycznia
Jan Nowak-Jeziorański, Jerzy Giedroyc, Listy 1952 – 1998, wybór, opracowanie i wstęp Dobrosława Platt, Wrocław 2002.
Drogi Panie,
Zainteresuje Pana zapewne informacja, że osoby powracające do Kraju, które zostały przez nas obdarowane ostatnimi numerami „Kultury” i egzemplarzami Dr. Żiwago nadesłały po powrocie okólnymi drogami następującą wiadomość:
„Zatrzymali nam na granicy „Kulturę” i Dr. Żiwago. Okazuje się, że wydawnictwa polskie, wydane za granicą, mogą być sprowadzane do Kraju tylko po uzyskaniu zgody woj. urzędu Kontroli Prasy. Mamy zamiar złożyć tam podanie…”.
Jednocześnie od osoby przybyłej przed kilku dniami z Polski (która miała okazję rozmawiać z dosyć dużą ilością ludzi, którzy do niedawna byli odbiorcami „Kultury”) dowiadujemy się, że środki mające na celu niedopuszczenie pisma do obiegu wewnątrz Kraju zostały ostatnio znacznie zaostrzone i że zdobycie egzemplarza jest coraz trudniejsze.
Monachium, 17 lipca
Jan Nowak-Jeziorański, Jerzy Giedroyc, Listy 1952–1998, Wybór, opracowanie i wstęp Dobrosława Platt, Wrocław 2002.
To uczucie, że się jest niemym! Że ja tutaj na Zachodzie jestem niemy, że muszę borykać się z tą moją wewnętrzną sprzecznością, bo jestem tutaj, a tylko, tylko tam, czy z ludźmi stamtąd mogę się porozumieć w pół słowa – i to nie przez wspólną wiedzę o sprawach, ale przez sam s p o s ó b myśli. [...]
Być może sprzeczność jest potrzebna. Nie uchylam się od niej. Ale [...] uświadomiłem sobie cały ciężar, całą niemożność komunikacji, całą dziwaczność wieloznaczności, a tak chciałoby się być jasnym, zrozumiałym dla ludzi (i dla siebie!), określić dla nich swoje stanowisko.
18 września
Aleksander Wat, Korespondencja, oprac. Alina Kowalczykowa, Warszawa 2005, cyt. za: Hanna Antos, Polska Czesława Miłosza, „Karta” nr 69, 2011.
Wyjazd na drugą półkulę... Jakby symboliczny. Bo co gdziekolwiek po mnie? W Polsce moje nazwisko na pierwszym miejscu zabronień, aż dziw, jacy są zajadli, wszystkich prawie autorów emigracyjnych można wymieniać, mnie nie. [...] Mnie właściwie tylko Polska, jak wiecie, interesuje, powinienem tam pojechać, a nie pojadę – dlaczego nie, licho wie – ale przytułku tam to chyba dla mnie nie ma, narodowy to kraj, ot, być Wańkowiczem czy Mackiewiczem to co innego.
23 września
Aleksander Wat, Korespondencja, oprac. Alina Kowalczykowa, Warszawa 2005, cyt. za: Hanna Antos, Polska Czesława Miłosza, „Karta” nr 69, 2011.
Sytuacja w Polsce jest okropna, na poziomie głębszym niż polityka, bo myśl, język schodzi na dno, jakieś prasłowiańskie bagno, bełkotanie, mamłanie [...]. Oczywiście traktuje sytuację poważnie, bo to wygląda, że możemy być ostatnimi polskimi pisarzami. I obowiązki – jednak są, a polegałyby przynajmniej na ocaleniu języka, jakiej takiej jasności, rozumności i formy.
Berkeley, 17 stycznia
Czesław Miłosz, Witold Gombrowicz, Korespondencja, „Teksty Drugie” nr 1–2/1992, cyt. za: Hanna Antos, Polska Czesława Miłosza, „Karta” nr 69, 2011.
W bieżącym roku mają się odbyć w PRL wybory. Sądząc po obecnych nastrojach społeczeństwa odbędą się w nastroju apatii i rezygnacji. Zastanawiam się, czy nie warto zorganizować kampanii ze skreślaniem najbardziej skompromitowanych kandydatów, czy za oddawaniem białych kartek. Wydaje mi się, że jest wskazane podniesienie temperatury walki, i że trzeba wybierać formy demokracji, które nie narażałyby zbytnio ludzi i byłyby względnie popularne.
Rzucenie więc np. hasła bojkotowania wyborów zapewne by nie chwyciło. Jest ma się rozumieć szereg wariantów, jak np. skoncentrowanie się na kilku osobach specjalnie niepopularnych. Będę również próbował wysondować (jeśli mi się uda) wśród „aktywu” studenckiego, czy byłby klimat, by studenci np. spróbowali wysunąć swoich kandydatów, jak to miało miejsce w wyborach [19]57 r. z Tejkowskim w Krakowie. Ciekaw jestem Pana zdania w tej sprawie, tym bardziej że o skuteczności można myśleć jedynie w wypadku, gdyby radio taką akcję podjęło.
Paryż, 25 marca
Jan Nowak-Jeziorański, Jerzy Giedroyc, Listy 1952–1998, Wybór, opracowanie i wstęp Dobrosława Platt, Wrocław 2002.
Jesteśmy obaj zgodni co do tego, że społeczeństwo jest pogrążone w nastroju bierności i że w tej sytuacji należy podejmować próby przełamania apatii nawet, jeśli nie mają one zbyt wielkich szans powodzenia. O ile tym razem dobrze zrozumiałem Pański list – zdecydował się Pan na wezwanie ludzi do skreślania całej listy kandydatów (oddawanie białej kartki nie jest technicznie możliwe) – mnie zaś wydaje się bardziej celowe skreślanie – jak Pan to poprzednio określił „najbardziej skompromitowanych kandydatów”. Jest to różnica natury taktycznej warta przedyskutowania zarówno w moim własnym gronie redaktorskim, jak i między Panem a mną. Jeżeli kieruje Panem chęć jakiejś skoordynowanej wspólnej akcji, podjętej przez „Kulturę” i przez nas – chętnie z Panem na ten temat porozmawiam i myślę, że znajdą się formy współpracy nawet, jeżeli nasza taktyka w czasie kampanii wyborczej będzie odmienna.
Monachium, 10 kwietnia
Jan Nowak-Jeziorański, Jerzy Giedroyc, Listy 1952–1998, Wybór, opracowanie i wstęp Dobrosława Platt, Wrocław 2002.
W przyszły wtorek mamy zebranie redakcyjne, na którym przedyskutujemy dokładnie naszą taktykę w czasie kampanii przedwyborczej. Będą w niej brały udział dwie stosunkowo młode i rozgarnięte osoby z Polski. Jedno jest pewne: będziemy intensywnie agitowali na rzecz skreślania i manifestowania w ten sposób opozycji. Kilka osób z Kraju odradzało skreślanie całej listy, ponieważ w każdym okręgu wyborczym jest co najmniej kilku ludzi popularnych i uchodzących za przyzwoitych. Skreślanie musiałoby objąć np.: posłów ze „Znaku” […]. Hasło skreślania wszystkich mogłoby więc nie chwycić. Istnieją możliwości: 1. Skreślania wszystkich z wyjątkiem tych, którzy cieszą się zaufaniem społeczeństwa; 2. Skreślania najgorszych; 3. Skreślania członków partii. We wtorek zdecydujemy, co z tego należy wybrać. Sylwetki „najgorszych” zaczniemy nadawać już w najbliższym czasie. Natomiast konkretne wskazanie, jak głosować, musimy zarezerwować na ostatni tydzień – w przeciwnym razie podjęte zostaną zawczasu odpowiednie środki nacisku przeciwko tym np., którzy idą za parawan.
Monachium, 23 kwietnia
Jan Nowak-Jeziorański, Jerzy Giedroyc, Listy 1952–1998, Wybór, opracowanie i wstęp Dobrosława Platt, Wrocław 2002.
Myślę, że w Polsce jest system zamkniety i samowystarczalny, wiec nawet powietrze z zewnatrz szkodzi. Tylko co poeta, który tam dawno nie byl, ma robic, moze nawet slowa maja juz inny sens.
Berkeley, 13 czerwca
Czesław Miłosz, Zbigniew Herbert, Korespondencja, Warszawa 2006, cyt. za: Hanna Antos, Polska Czesława Miłosza, „Karta” nr 69, 2011.
Jestem emigrantem nie z wierności zasadzie [...], ale dla samoobrony, bo skorupa moja cienka, muszę umieszczać siebie w szklanych gablotach, nie mógłbym w Polsce żyć [...].
Tak, wiem, że co piszę, jakoś liczy się w Polsce. Tylko że obawiam się automatyzmów, bardzo silnych z powodu nacisku tradycji, tego poszukiwania moralnych autorytetów „poza”, że niby są tacy, co się nie ześwinili. I miałem jakieś rewelacje tutaj, rok temu, kiedy naprawdę miałem uczucie, że zaglądałem w otchłań, bo na jakimś nocnym piciu osoba z Polski zaczęła krzyczeć: „Panu nie wolno tak mówić, panu nie wolno niszczyć obrazu, jaki ludzie o panu mają!”. Ale przecież, jeżeli ktoś jest żywy, musi niszczyć obraz. [...]
Nie wiem, czy moje sądy o Polsce są słuszne. Ale przeraża mnie to, że jest to jedyny kraj na świecie, w którym wojna była wczoraj. To jest podtrzymywane sztucznie dla politycznych celów, jakakolwiek polityczna grupa by to robiła.
20 czerwca
Marek Skwarnicki, Mój Miłosz, Kraków 2004, cyt. za: Hanna Antos, Polska Czesława Miłosza, „Karta” nr 69, 2011.
Kiedy o mnie pisali [...] „wróg Polski Ludowej”, tym wrogiem nie byłem, a stałem się nim teraz dopiero. Skoro emigracja polityczna, tamta z II wojny światowej, albo wymiera, albo kocha Polskę Ludową, bo ta żydowską zarazę wydusiła, pora jest na takich jak ja i ostatecznie wystarczy kilku zdeterminowanych ludzi, żeby potwierdzić permanentne powołanie polskiej literatury do emigracji. I choć umarł Gombrowicz [25 lipca 1969], punkt ciężkości wyraźnie się przesuwa, tak że podobnie jak w XIX wieku, dziś literatura polska tworzy się na Zachodzie.
17 października
Czesław Miłosz, list do Jerzego Turowicza z 17 października 1969, za: Andrzej Franaszek, Miłosz. Biografia, Kraków 2011.
Teraz przystąpię do sprawy najważniejszej i najtrudniejszej, to jest do ostatnich wydarzeń w Polsce. Mamy – przynajmniej ja mam – dotąd wiadomości fragmentaryczne i nie mam jeszcze jasnego obrazu sytuacji. Przypuszczam, że w ciągu najbliższych paru dni będziemy musieli swoje stanowisko sprecyzować, tym bardziej że muszę w najbliższych dniach zamknąć podwójny zeszyt „Kultury”, tj. styczeń-luty. […] Niezależnie od tego wydaje mi się konieczne przystąpienie do akcji o charakterze raczej propagandowym, która miałaby na celu danie krajowi poczucie, że nie jest całkowicie izolowany. Widziałbym tu następujące akcje:
1.Zarządzenie we wszystkich polskich kościołach na Zachodzie nabożeństw żałobnych za ofiary ostatnich wypadków, połączone z odpowiednimi kazaniami, w których byłby położony nacisk na problematykę socjalną i robotniczą. […]
2.Wydaje mi się celowym, by jak najszybciej stworzyć fundusz pomocy dla wdów i sierot. Żeby znowu odebrać temu charakter polityczny, sądzę, że powinien to zorganizować Kongres Polonii Amerykańskiej […]. Nie idzie tutaj o wysokość sumy, jaką się tą drogą zbierze – choć w Polsce każde 1000 dolarów ma inną wartość niż na Zachodzie, ale znowu najważniejsze jest stworzenie wrażenia u tych ludzi, że ktoś o nich myśli i chce się nimi opiekować.
Paryż, 18 grudnia
Jan Nowak-Jeziorański, Jerzy Giedroyc, Listy 1952–1998, Wybór, opracowanie i wstęp Dobrosława Platt, Wrocław 2002.
Anonimowi autorzy programu podszywają się pod tak zwane Koła Niepodległościowe w Kraju, mając zapewne swe źródła na Zachodzie z kół tak zwanych détente lub w środowiskach zwolenników dyktatu Jałty. Zrzeczenie się Ziem Wschodnich RP jest jawnym solidaryzowaniem się z układem Stalin–Bierut z 16 sierpnia 1945, ustalającego obecną granicę wschodnią PRL – która zapewne przypadła do gustu autorom Programu. [...]
Dobrowolne zrzekanie się przez targowiczan XX wieku Ziem Wschodnich RP szkodzi sprawie polskiej, jest wodą na młyn antypolskich środowisk i jest jawną aprobatą zaboru tych ziem przez imperialistyczną Rosję Sowiecką. Protestujemy stanowczo przeciw udzielaniu łamów prasy polonijnej, uchodzącej za niepodległościową, dla anonimowej prowokacji mającej na celu kapitulację i uznanie linii Mołotow–Ribbentrop.
Wzywamy społeczność polską w wolnym świecie do czujności i do zdecydowanego przeciwstawienia się każdej próbie kapitulacji i rezygnacji z terytorium Rzeczpospolitej Polskiej, wysuwanej ostatnio przez anonimowe ośrodki „niepodległościowe” w kraju, działające nie wiadomo z czyjego rozkazu i dla jakich celów. [...]
Przetargów ziemią polską nie uznajemy!
Toronto, 9 lipca
PPN. 1976–1981. Język niepodległości, wybór i oprac. Łukasz Bertram, Warszawa 2012.
[...] tam, w Polsce, dokopywał się Pan z trudem do moich tekstów, a przecie na emigracji mieliby do nich łatwy dostęp, gdyby chcieli, ale nic nie rozumieją, bo nie ma nikogo, kto by im powiedział, co mają myśleć. [...] I jeżeli telefonują do mnie jacyś Polacy amerykańscy, to jako do profesora, nic a nic nie wiedząc, że jakieś tam wiersze pisał.
Ale ja napisałem dla nich The History of Polish Literature, która dla nich powinna była być zupełnym przełomem, bo uleczyłaby ich z potwornego kompleksu niższości. To znowu jeden na sto tysięcy o tej książce słyszał, a w zeszłym roku w Stanach Zjednoczonych sprzedało się jej 14 egzemplarzy (słownie czternaście).
Berkeley, 20 listopada
Listy Czesława Miłosza do Aleksandra Fiuta, „Kwartalnik Artystyczny” nr 4/2007, cyt. za: Hanna Antos, Polska Czesława Miłosza, „Karta” nr 69, 2011.
Wątpliwości wywołuje samo nazwanie się przez autorów „Porozumieniem Krajowym”. Porozumienie kogo, z kim? Czy naprawdę jest ono krajowe, czy też mamy do czynienia z apokryfem? Za głęboko niepokojące uznajemy i potępiamy sformułowania tego „Porozumienia” nawołujące do przygotowania rewolucji lub powstania w Polsce, do prowadzenia sprzecznej z interesami Narodu Polskiego polityki przeciwko Rosji i ingerowania w jej sprawy wewnętrzne oraz do usypiania czujności opinii publicznej przed niebezpieczeństwami ze strony w dalszym ciągu agresywnego rewizjonizmu niemieckiego. [...] Państwo niemieckie próbowało wielokrotnie zniszczyć fizycznie i biologicznie naród polski. Polityka Rosji dążyła do związania Polaków z interesami Rosji. Takie są realia. [...]
Kto więc za tym stoi? O czyje interesy tu chodzi? My, Stronnictwo Narodowe, nie widzimy może tego zbyt jasno. Jedno jest pewne. Nie chodzi tu o interesy Polaków i Polski. Czego zatem pragną te siły w świecie, w których szukają oparcia najwpływowsze kliki polityczne polskiej emigracji? Siły te wcale nie pragną upadku komunizmu. Wcale nie zwalczają doktryny Marksa. Chciałyby one rzucić Polskę do konfliktu z Rosją, w imię „socjalizmu z ludzką twarzą”, po to, aby za cenę ofiar, jakie Polska poniesie, osiągnąć nowy kompromis z Rosją, odzyskać własne egoistyczne, utracone pozycje i stanowiska. Nie brak dziś na Zachodzie dobrze wyposażonych sztabów, w których opracowywane są rozmaite ewentualności użycia potencjału polskiego [...]. Nie są to sztaby polskie, ale obce lub międzynarodowe, w których zatrudniani bywają indywidualni Polacy bądź dawni obywatele polscy. I o tym także trzeba pamiętać, gdy powiewają nam przed naszymi oczyma sztandarami i programami, jakoby krajowymi.
Nowy Jork, styczeń
[datowanie przybliżone]
PPN. 1976–1981. Język niepodległości, wybór i oprac. Łukasz Bertram, Warszawa 2012.
W zasadzie otrzymane teksty przesyłam do FE [Wolnej Europy] (jeśli tego nie zrobił Kołakowski), do Ehrenktreutza w Chicago, który je powiela i rozsyła do prasy amerykańskiej i polonijnej, do Kanady („Związkowiec”, „Głos Polski”),
Australii („Wiadomości Polskie”, drugie pismo – „Tygodnik Polski” – jest pismem parszywym) i Argentyny. Teksty PPN-u są niezmiernie szeroko przedrukowywane przez prasę polonijną na wszystkich kontynentach, poza tym są
przedrukowywane i omawiane przez prasę ukraińską i litewską. I to wszystko mimo akcji endeków i tutejszego „Narodowca”, że PPN jest fałszywką emigracyjną robioną przez sanatorów.
Maisons-Lafftte, 16 lipca
PPN. 1976–1981. Język niepodległości, wybór i oprac. Łukasz Bertram, Warszawa 2012.
Myślę o nowym duchu w Polsce, katolicko-mesjanistycznym, z niepokojem. [...]
Oczywiście, tory są utarte i rzec można, że w historii krajów są wzory ciągle odnawiające się i przez to zwycięskie, że i s t n i e j ą. Słowo „naród”, które było monopolem endecji, zostało raptem przyswojone i pełno tego słowa w paryskiej „Kulturze”. [...] Mnie się wydaje, że jak Polacy wejdą na „sprawę polską”, „wybicia się na niepodległość”, to zdechł pies, upupieni zostaną na następnych 100 lat. Nie mam wielu złudzeń i wiem, że ja też o tyle będę narodowo „spożyty”, o ile Sprawie pomagam.
Berkeley, 30 lipca
Cz.M., Konstanty A. Jeleński, Korespondencja, Warszawa 2011, cyt. za: Hanna Antos, Polska Czesława Miłosza, „Karta” nr 69, 2011.
Powstała jakaś aureola świętości wokół opozycji w Polsce i dzięki tej aureoli wszystko uchodzi, byle było opozycyjne. Jakaś święta zgoda stanowisk absolutnie nie do pogodzenia – i tradycji nie do pogodzenia. [...] Naród, wartości narodowe, „wybicie się na niepodległość”, przedmurze chrześcijaństwa etc. jeden wiodą kontredans.
1 sierpnia
Czesłąw Miłosz, Jerzy Giedroyc, Listy 1952–1963, Warszawa 2008, cyt. za: Hanna Antos, Polska Czesława Miłosza, „Karta” nr 69, 2011.
Czytam oczywiście prasę i oglądam telewizję – wydarzeń polskich pełno wszędzie i mimo stałego niepokoju, wielka duma i wielkie wzruszenie. To jest naród zadziwiający. Ostatni, a zarazem pierwszy na świecie. I te rewolucje młodzieży na Zachodzie w porównaniu z tym są gówniarstwem. Nie wiem, jak to się skończy – ale jest w tym wielkość ludzi, którzy nie są stworzeni na niewolników.
30 sierpnia
Czesław Miłosz, Konstanty A. Jeleński, Korespondencja, Warszawa 2011, cyt. za: Hanna Antos, Polska Czesława Miłosza, „Karta” nr 69, 2011.
Oficjalne publikacje w PRL chętniej używają słowa „Polonia” niż emigracja, ale nie dlatego, by chciano podkreślić jedność Polaków na obczyźnie (milczy się uparcie o Polakach w ZSRR), ale dlatego, aby w ten sposób zatrzeć fakt świadomego pozostawania za granicą po roku 1945 oraz późniejszych wyjazdów, powodowanych motywami politycznymi. „Polonia” to w oczach władz mają być nasi rodacy za granicą, zainteresowani krajem tylko od strony przeszłości i folkloru oraz ewentualnej współpracy handlowo-inwestycyjnej. Polonii zostaje w ten sposób przydzielona rola bierna: ma sycić swoje sentymenty podziwianiem krajobrazów i tańcami ludowymi oraz dostarczać „staremu krajowi” pieniędzy. [...]
Od sierpnia tego roku Polska stała się znowu jednym z punktów zapalnych Europy, a nawet świata. Niezwykłość i tempo zachodzących w naszym kraju przemian, jednolitość i jasność postaw większości społeczeństwa kontrastujące z chaosem w aparacie władzy – utrudniają zrozumienie sensu wydarzeń, a nawet rozpoznanie faktów. Są one przeinaczane nie tylko przez wrogów, ale i przez życzliwych nam w zasadzie komentatorów i polityków w krajach Zachodu.
Nieporozumienia, które mogą wywołać fatalne skutki, uwydatniają ważne obowiązki emigracji polskiej. Powinna ona rzeczowo i wszechstronnie informować opinię publiczną świata o sprawach naszego kraju. [...] Emigranci mają obowiązek podwójny: obalać fałszywe legendy [...] i podsuwać na ich miejsce rzetelną wiedzę. A jednocześnie – przeciwstawiać się propagandzie uprawianej za granicą przez koncesjonowanych publicystów krajowych, którzy udając obiektywnych, powtarzają nonsensy o patriotycznej jedności partii i narodu [...].
Współczesna emigracja nie wytworzyła i zapewne wytworzyć nie mogła nowych programów politycznych. Nie podsuwała sposobu wyjścia z kolejnych kryzysów, nie wytyczała dróg, którymi należy dążyć do odbudowy niepodległości i demokracji w Polsce. Trudno nam sądzić, czy powodem była słabość, czy poczucie realizmu i świadomość braku wpływu na wydarzenia krajowe. Jesteśmy natomiast przekonani, że stanowiska i tendencje wyłaniające się w kraju mogą być udoskonalane, rozwijane i uściślane na emigracji, która rozporządza znacznie szerszą wiedzą o świecie współczesnym. [...]
Dzielą nas różnice naszych losów. Łączy wspólna tradycja kulturalna: tworząca organiczną całość, bogata, odwieczna i rozwijająca się na przekór wszystkim przeszkodom kultura polska. Łączy nas również wspólny cel: odzyskanie przez Polskę pełnej możliwości stanowienia o własnym ustroju. Ten cel nadrzędny, wolność Polski, jest dostatecznie ważny i wielki, aby zbladły przy nim i zmalały wszystkie różnice.
Warszawa, listopad
[datowanie przybliżone]
PPN. 1976–1981. Język niepodległości, wybór i oprac. Łukasz Bertram, Warszawa 2012.
Przyjmuję to najwyższe odznaczanie, pamiętając o wszystkich mężczyznach i kobietach, dla których jestem nie tyle jednostką, ile głosem i kimś, kto należy do nich. Oni to powinni być tutaj przywołani, a pochodzą nie z jednego tylko kraju. W pierwszym rzędzie myślę o tych, którzy przywiązani są do polskiego języka i literatury, gdziekolwiek mieszkają, w Polsce czy za granicą; myślę również o mojej części Europy, o krajach położonych między Niemcami i Rosją, w których jutro wolności i godności wierzę; a szczególnie moje myśli zwracają się ku krajowi, gdzie się urodziłem, Litwie. Co więcej, ponieważ od dawna żyję na wygnaniu, mogę być słusznie uznany za swego przez tych wszystkich, którzy musieli opuścić swoje wioski i prowincje, czy to z powodu nędzy czy prześladowań, i adaptować się do nowych sposobów życia; jest nas na całym świecie miliony, bo jest to wiek wygnania.
[...]
Jestem częścią polskiej literatury, która jest względnie mało znana w świecie, gdyż jest niemal nieprzetłumaczalna. Porównując ją z innymi literaturami, mogłem ocenić jej niezrównaną dziwaczność. Jest to rodzaj tajnego bractwa, mającego własne obrzędy obcowania z umarłymi, gdzie płacz i śmiech, patos i ironia współistnieją na równych prawach. Przejęta historią, zawsze aluzyjna, w tym stuleciu tak jak dawniej towarzyszyła ludowi w jego ciężkich przejściach. Linie polskiego wiersza krążyły w podziemiu, były pisane w barakach koncentracyjnych obozów i żołnierskich namiotach, w Azji, Afryce i w Europie.
Reprezentować tutaj taką literaturę – znaczy czuć się pokornym wobec świadectw miłości i poświęcenia zostawionych przez tych, którzy już nie żyją. Pozostaje mi nadzieja, że zaszczyt, jakim mnie łaskawie obdarzyła Szwedzka Akademia, pośrednio wynagradza tych, którzy prowadzili moją rękę i których niewidzialna obecność podtrzymywała mnie w trudnych chwilach.
Sztokholm, 8 grudnia
Czesław Miłosz, Mowy miane w Stockholmie przy wręczaniu Nagrody Nobla, „Kultura” Paryż, nr 1–2/1981, cyt. za: Hanna Antos, Polska Czesława Miłosza, „Karta” nr 69, 2011.
Dostając setki listów z Polski, obcując z Polakami w Paryżu czy w Ann Arbor, czuję, że włosy zaczynają mi stawać na głowie. Listy z Polski, szczególnie te od młodzieży (m.in. prośba o pozwolenie nazwania drużyny harcerskiej imieniem Czesława Miłosza – stąd wniosek, że wkrótce będą drużyny harcerskie im. Witolda Gombrowicza), świadczą o wielkiej i zasadniczej przemianie, jaka się w Polsce odbywa, a która polega na tym, że Polska staje się tym, czym w swojej esencji zawsze była, to jest jednym wielkim organizmem narodowym, w którym Naród jest na ołtarzu, z Matką Boską jako bóstwem pomocniczym w służbie Narodu. Tak to oto i wyszło na triumf Dmowskiego.
[...]
Naprawdę nie nadaję się do roli promotora polskiego nacjonalizmu, a na to się kroi, tym, co piszą do mnie listy i zbierają moje autografy, do głowy nie przychodzi, że ktoś może być czymś innym niż Polak-katolik. Ten nieszczęsny naród, doszczętnie i podwójnie upupiony, przez nacjonalistyczno-komunistyczną szkołę w stylu Moczara i przez opór wobec tej szkoły w domu i w kościele [...].
Zastanawiam się, co mam zrobić. Niewątpliwie musimy być w kontakcie i wymieniać zdania na ten temat, jeżeli to, co Ty reprezentujesz i co przez wiele lat reprezentowała „Kultura”, tę i n n ą P o l s k ę, nie ma być zaprzepaszczone. Bo przecie Naród z wielkiej litery pochłonie i przyswoi wszystko, ceniąc „Kulturę” za obronę wartości narodowych, ale nie wspominając ani słowem o jej prawdziwym stanowisku, kochając Miłosza jako wieszcza i przybierając go, co ciągle się odbywa, w biało-czerwone szarfy etc.
15 stycznia
Co Giedroyc radził Miłoszowi, „Gazeta Wyborcza” z 14 września 2005, cyt. za: Hanna Antos, Polska Czesława Miłosza, „Karta” nr 69, 2011.
Trzeba to powiedzieć jasno: „Solidarność” mogła stać się ruchem masowym dlatego tylko, że aspiracje społeczne połączyły się w niej z aspiracjami narodowymi. Europa XX wieku zna wzór nacjonalizmu umieszczającego się na prawicy. W „Solidarności” nastąpiło przełamanie tego wzoru i jakby nawiązanie do demokratycznych ruchów epoki romantyzmu albo do wzoru Komuny Paryskiej, która, jak wiadomo, była tyleż rewolucyjna, co patriotyczna. Każdy poeta polski, i nie stanowię tu wyjątku, czuł, tak samo jak czuły miliony Polaków, ogromną historyczną wagę odbywających się wydarzeń. [...]
Szczęśliwy jest poeta, któremu choć raz w życiu dane było zrzucić brzemię samotnego indywidualizmu i przebywać wśród ludzi jako równy wśród równych. Mam na myśli wewnętrzne przezwyciężenie izolacji, niemożliwe bez poczucia braterstwa, a nawet podziwu i szacunku. Tego szczęścia zaznałem latem 1981 roku podczas wizyty w Polsce.
Jeden z moich amerykańskich kolegów, który odwiedził Polskę w okresie „Solidarności”, powiedział, że zobaczył rzecz niezwykle rzadką: kraj bez alienacji. I nie mylił się. Było to jakby strach został wzięty w nawias – ten strach, który przez dziesiątki lat wznosił przegrody zarówno pomiędzy człowiekiem i człowiekiem, jak pomiędzy człowiekiem i państwem. Miałem też to szczęście, że moja potrzeba uwielbienia, być może jedna z najgłębszych potrzeb poety, znalazła swój przedmiot, kiedy spotkałem Lecha Wałęsę. Powiedziałem mu: „Jesteś moim wodzem” – i uświadomiłem sobie, że to niemało, jeżeli w jakimś kraju robotnik może zostać przywódcą całego narodu.
Paryż, 27 lutego
Czesław Miłosz, Nowe zadania poezji polskiej, „Kultura” Paryż, nr 4/1982, cyt. za: Hanna Antos, Polska Czesława Miłosza, „Karta” nr 69, 2011.
[...] w listach z Polski czas zatrzymał się i widziałem, do jakiego stopnia dekady od 1939 były tylko pokostem, podczas kiedy istotą pozostała Polskość przez wielkie P, odwiecznie polskie Wilno i odwiecznie polski Lwów. Tudzież duma, że Polska ma nowego wieszcza, który wśród cudzoziemców zasłynął. Co nie usposabia mnie do ironii. [...]
Zdawać się mogło – i mnie przez chwilę się zdawało – że krąg zaklęty zostanie przerwany i że ta ludzka prawdziwie, demokratyczna, politycznie dojrzała i rozsądna „Solidarność” spod znaku Wałęsy obroni nową demokratyczną polskość. [...] Dla mnie te 16 miesięcy to okres Konstytucji 3 Maja, tak samo ufność w dobroć świata, uniesienie, polska anielskość. I zaraz znów z powrotem do obolałego nacjonalizmu deptanych i poniżanych. Na jak długo?
28 marca
Andrzej Walicki, Zniewolony umysł po latach, Warszawa 1993, cyt. za: Hanna Antos, Polska Czesława Miłosza, „Karta” nr 69, 2011.
Niezauważenie przez nasze władze znacznej liczby Polaków w BSSR, uporczywe nieuwzględnianie ich problemów narodowościowych jest w naszych czasach niewybaczalne. To właśnie jest przedmiotem gorących sporów podczas każdego prywatnego spotkania z przedstawicielami PRL – pisarzami, uczonymi, działaczami partyjnymi. Argumentów na obronę mamy coraz mniej (przecież nie można wiecznie powoływać się na powojenne kłopoty).
Ile będzie kosztować nasze wielkie mocarstwa zorganizowanie w tych miejscowościach na Białorusi, gdzie mieszkają Polacy, kilku polskich szkół, podobnie jak istnieją w PRL szkoły dla Białorusinów, zorganizowanie na Uniwersytecie w Grodnie odpowiedniej kadry, a przy jednym z pałaców kultury polskiego zespołu? To natychmiast zlikwidowałoby niepotrzebne napięcie w tym ważnym regionie, a i Jaruzelskiemu łatwiej byłoby bronić się przed atakami opozycji.
Z takim przesłaniem nie zwracam się do naszego kierownictwa tylko dlatego, że jesteśmy mimo wszystko prowincją, a efekty Przebudowy, która rozwija się w naszym kraju, odczuwalne są tutaj jeszcze słabo. Przynajmniej w dziedzinie ducha. Mam takie wrażenie, że wśród naszych poszczególnych, wpływowych przywódców dominuje wciąż zasada – trzymać, nie puszczać, nie pozwalać, podejrzewać i niczego nie zmieniać. […] Problem polski, wydaje mi się, wychodzi poza ramy granic państwowych i należy go rozwiązywać jak najszybciej.
Grodno, 29 kwietnia
Ryszard Karaczun, Odrodzona szkoła, Grodno 1998.
Zdecydowałem się siąść i napisać list-artykuł o sytuacji Polakówna Grodzieńszczyźnie do „Grodzieńskiej Prawdy”. Wciągu ostatnich15 lat od ukończenia uczelni ciągle zadaję sobie pytanie: „Jak długo jeszcze w naszym kraju będzie się deklarować jedno, a robić co innego?”. Ani jednej polskiej szkoły, ani jednej szkoły, wktórej wykładano by język polski. Mój język ojczysty nawet w mojej wsi Łosośna, co gorsze, nawet w mojej rodzinie, z której wyniosłem znajomość tego języka, umiera. 300 tys[ięcy] Polaków i żadnej walki o to, co nam gwarantuje Konstytucja, o to o co w państwie z ludzką twarzą nie trzeba walczyć. System złamał psychikę Polaków, szczególnie tych, którzy zajmują stanowiska kierownicze w aparacie na Grodzieńszczyźnie.
Władywostok, 1 maja
Tadeusz Gawin, Ojcowizna (Pamiętniki – 1987–1992), Grodno–Lublin 1992.
Istota nurtującego mnie problemu, a być może nie tylko mnie, polega na niedostatecznej, a dla niektórych kategorii osób na całkowitej, nieznajomości języka ojczystego w środowisku moich ziomków – Polaków, zarówno mieszkańców miasta jak i rejonów obwodu. Zawsze, gdy przyjeżdżam na urlop, coraz wyraźniej stwierdzam tendencję do zapominania języka polskiego. Odnosi się to do ludzi starszego pokolenia a także do całkowitej nieznajomości języka swoich przodków przez młodą generację.
[…]
Pytam Was, moi ziomkowie, czy na zawsze my oraz przyszłe pokolenia utracimy tę znajomość języka ojczystego, którą przekazali nam nasi przodkowie?
Obecnie cały nasz kraj przeżywa gwałtowne zmiany. Odbywa się pierestrojka nie tylko w gospodarce, lecz i w sercach i sposobie myślenia nas wszystkich. Odrzuca się wszystko, co jest obce i narzucone naszemu społeczeństwu. Wszystko robi się po to, by każdy miał poczucie, że jest gospodarzem kraju. Odbywa się walka ze zwolennikami magii cyfr, którzy prowadzili nas w ślepy zaułek oraz spryciarzami od mydlenia oczu.
[…]
Dziś należy wyrazić ubolewanie, że już od ponad czterdziestu lat, towarzysze, którzy odpowiadają za oświatę w obwodzie, zapomnieli o leninowskich nakazach dotyczących równouprawnienia języków oraz o tym, że są niedopuszczalne i niezgodne z konstytucją jakiekolwiek przywileje przywileje przyznawane poszczególnym językom. Naiwnym jest twierdzenie, że jedynie w rodzinie można zaszczepić dzieciom znajomość języka polskiego, a jego nauka w szkole jest nieobowiązkowa.
[…]
Uważam, że czas najwyższy naprawić błędy, popełnione w drugiej połowie lat czterdziestych, gdy poprzez woluntarystyczne decyzje zlikwidowano polskie szkoły w obwodzie, przez co wyrządzono szkodę nie tylko obwodowi lecz całemu krajowi.
Wynikiem tej decyzji stało się to, że dziś dla 60 tysięcy Polaków w Grodnie, tylu samo w rejonach grodzieńskim oraz werenowskim, gdzie Polacy stanowią 85% ludności, nie ma ani jednej szkoły z polskim językiem nauczania. Podobna sytuacja zaistniała również w innych rejonach.
Jeżeli wspólnym wysiłkiem wszyscy razem nie poprawimy obecnej, nienormalnej sytuacji, to jeszcze bardziej ją zwielokrotnimy i będziemy nadal płodzili nihilistów narodowych, którzy nie znają ani kultury, ani języka swojego narodu.
Takie są obecne fakty, których nie da się ukryć, chociaż już przyzwyczailiśmy się do ich omijania.
Władywostok, 20 lipca
Ryszard Karaczun, Odrodzona szkoła, Grodno 1998.
Dzisiaj złożyliśmy kwiaty przed pomnikiem Elizy Orzeszkowej. Uroczystość odbyła się o 14.00. Byłem w mundurze. Wieczorem, o 18.00, zebraliśmy się na cmentarzu katolickim przy mogile pisarki. Złożyliśmy kwiaty, zapaliliśmy świece. Znicze w tym dniu płonęły na prawie wszystkich mogiłach.
Grodno, 1 listopada
Tadeusz Gawin, Ojcowizna (Pamiętniki – 1987–1992), Grodno–Lublin 1992.
Delegacja Stowarzyszenia brała udział w pracach pierwszego zjazdu Związku Polaków Litwy. Zjazd był zorganizowany na poziomie. Zapoznałem się z wieloma polonijnymi działaczami społecznymi i dziennikarzami. Z Grodna do Wilna jechałem razem z Tadeuszem Samborskim, stałym korespondentem „Dziennika Ludowego” w Moskwie. Interesujący i oddany naszej sprawie człowiek. Zjazd jeszcze raz określił te zadania, które stoją przed Polakami w ZSRR. My, niestety, pozostajemy o 40 lat w tyle za Polakami z Litwy. Jakby to wszystko szybko nadrobić?
Wilno, 15-16 kwietnia
Tadeusz Gawin, Ojcowizna (Pamiętniki – 1987–1992), Grodno–Lublin 1992.
Stowarzyszenie Społeczno-Kulturalne Polaków na Litwie, działające od 15 czerwca 1988 r. przy Litewskim Funduszu Kultury, decyzją I Zjazdu SSKPL zostaje transformowane w niezależny i samorządny Związek Polaków na Litwie. Przejmując majątek Stowarzyszenia, jego prawa i zobowiązania, zachowując wszystkie jego zasadnicze cele i zadania, Związek będzie działać zgodnie z Konstytucją Litewskiej SRR, według dotychczasowego uzupełnionego Statutu SSKPL.
Zjazd zwraca się do Rady Ministrów Litewskiej SRR o zatwierdzenie Statutu Związku Polaków na Litwie i zarejestrowanie Związku.
Wilno, Litwa, 15 kwietnia
Dokumenty Związku Polaków na Litwie 1988–1998, red. Jan Sienkiewicz, Wilno 2003.
Zjazd wyraża głębokie zatroskanie z powodu zacofania gospodarczego, społecznego i kulturalnego Wileńszczyzny, gdzie Polacy, jako rdzenna na tej ziemi grupa etniczna o wielowiekowych tradycjach, stanowią większość mieszkańców. W całej Republice nie ma gorszych warunków do pracy i życia dla miejscowych rolników, robotników, lekarzy, nauczycieli, pracowników kultury. […]
Związek Polaków na Litwie traktuje jako jeden z głównych celów swej działalności uaktywnienie rozwoju społecznego, gospodarczego i kulturalnego Wileńszczyzny w nurcie odrodzenia narodowego zamieszkałych tu Polaków, które jest z kolei częścią składową procesów odrodzenia narodowego Litwinów.
[…] Jesteśmy przeświadczeni, że optymalnym sposobem rozwiązania problemów Wileńszczyzny byłoby utworzenie tu polskiej narodowej formacji autonomicznej.
Zwracamy się do władz Litewskiej SRR i ZSRR o poparcie dla inicjatywy kilkudziesięciu rad apilinkowych Wileńszczyzny, które uchwaliły nadanie sobie statusu narodowych rad polskich. Uważamy, że takie rozwiązanie sprawy najbardziej odpowiadałoby potrzebom całej zamieszkałej tu ludności, zapewniałoby równouprawnienie obywatelskie i narodowe, przyczyniłoby się do uregulowania stosunków narodowościowych w Republice.
Zjazd wyraża nadzieję, że Rząd Republiki Litewskiej, rozpatrując postulaty o autonomii mieszkańców Wileńszczyzny, będzie się kierował względami humanitaryzmu, a sprawa ta spotka się ze zrozumieniem i poparciem narodu litewskiego.
Wilno, 16 kwietnia
Dokumenty Związku Polaków na Litwie 1988–1998, red. Jan Sienkiewicz, Wilno 2003.
Na obecnym terytorium ZSRR od dawien dawna zamieszkują Polacy. […]
Do ostatniego okresu, oprócz deklaratywnej przynależności narodowej, Polaków w ZSRR niewiele łączyło. Okres przebudowy dał możność i nam spojrzeć inaczej na sprawy narodowościowe. Nie wysuwając postulatu skupienia wszystkich naszych rodaków w ZSRR na jednym terytorium, co jest niewykonalne, my, Polacy na Litwie, pragniemy połączenia się ze wszystkimi rodakami w celu rozwiązywania naszych potrzeb kulturalnych i oświatowych. Proponujemy dlatego, by w ZSRR został utworzony ogólny ośrodek w systemie rządu, który by się zajął sprawami kultury i oświaty Polaków na całym terytorium ZSRR.
Należymy do tych mniejszości narodowych, które w składzie ZSRR nie mają własnych formacji państwowych i popieramy ideę tworzenia tych czy innych form autonomii narodowej na żądanie takich mniejszości w miejscowościach, gdzie stanowią one znaczne skupiska zamieszkałe od dawna na określonym terytorium. […]
Protestujemy przeciwko temu, że w oficjalnych dokumentach i informatorach statystycznych, wydawanych centralnie, ludność polska w ZSRR znajduje się pod rubryką „inni”.
Wśród 303 członków KC KPZR nie znalazło się miejsca przynajmniej dla jednego Polaka. Taki stosunek centrum daje pretekst do podobnego traktowania Polaków również w republikach związkowych. Uważamy, że Polacy w ZSRR na taki dyskryminacyjny stosunek do siebie nie zasłużyli, a ich ofiarna praca, zaangażowanie się w sprawy Państwa Radzieckiego znane są od czasów Rewolucji Październikowej do dnia dzisiejszego.
I Zjazd Związku Polaków na Litwie zwraca się także do Prezydium Rady Najwyższej ZSRR o anulowanie ustaw przyjętych w latach 30, które postawiły ludność polską poza prawem i stały się podstawą do masowych represji i ludobójstwa na narodzie polskim w ZSRR.
Domagamy się rehabilitacji wszystkich bezprawnie represjonowanych Polaków, obiektywnej oceny paktu Ribbentrop–Mołotow i jego skutków dla ludności polskiej.
Wilno, 16 kwietnia
Dokumenty Związku Polaków na Litwie 1988–1998, red. Jan Sienkiewicz, Wilno 2003.
Wychodząc z założenia, że większa część ludności polskiej na Litwie jest wierząca, zwracamy się do władz kościelnych Litwy i Polski, do Papieża Jana Pawła II o podjęcie pilnych kroków ku kształceniu księży Polaków w języku polskim z kierowaniem ich do pełnienia misji duszpasterskiej na Wileńszczyźnie.
Z zatroskaniem zwracamy uwagę na fakt, że od roku 1939 nie wydano na Litwie ani jednej pozycji literatury religijnej w języku polskim.
Apelujemy do księży prowadzących pracę duszpasterską na Wileńszczyźnie o nieobrażanie uczuć narodowych wiernych, o poszanowanie ich ludzkiej, chrześcijańskiej godności.
Spełniając tysięczne prośby wierzących zwracamy się o stworzenie warunków do odprawiania już w najbliższym czasie w Katedrze Wileńskiej nabożeństw również w języku polskim.
Wilno, 16 kwietnia
Dokumenty Związku Polaków na Litwie 1988–1998, red. Jan Sienkiewicz, Wilno 2003.
Dla zapewnienia procesów odrodzenia narodowego, krzewienia kultury i języka ojczystego, wzajemnego poznania i zacieśniania przyjaźni narodów Litwy i Polski zwracamy się do władz Litwy i Polski o jak najszybsze załatwienie sprawy retransmisji na zasadach parytetowych Telewizji Polskiej na tereny Litwy zamieszkałe przez Polaków.
Zjazd wraca się także do Państwowego Komitetu Litewskiej SRR ds. Telewizji i Radia o przedłużenie czasu trwania audycji telewizyjnej w języku polskim, o rozszerzenie jej treści o programy oświatowe i dziecięce, a także o przedłużenie i przeniesienie audycji w języku polskim do programu pierwszego.
Wilno, 16 kwietnia
Dokumenty Związku Polaków na Litwie 1988–1998, red. Jan Sienkiewicz, Wilno 2003.
Z ogromnym zaniepokojeniem stwierdzamy, że ostatnio w niektórych wydaniach prasy litewskojęzycznej („Kalba Vilnius”, „Tarybinis Mokytojas”, „Literatūra Ir Menas” i niektórych innych) toczy się kampania antypolska. Dostęp na łamy najbardziej poczytnych periodyków uzyskali ludzie nieodpowiedzialni, którzy dalecy są od chęci zrozumienia wzajemnego, tolerancji, dążenia do dialogu i konsolidacji, ludzie lansujący pseudonaukowe teorie pochodzenia Polaków na Litwie i negujący ich podstawowe prawa jako odrębnej grupy etnicznej. Publikacje takie wyrządzają ogromną szkodę, rozpalają waśnie litewsko-polskie, uniemożliwiają wzajemne zrozumienie potrzeb i poparcie dla słusznych dążeń Litwinów i Polaków mieszkających na Litwie.
Niepokojem napawa też fakt, że w społeczeństwie litewskim nikt się dotychczas nie zdobył na publiczne potępienie oszczerczych wypadów, nie rozległ się głos nawołujący do rozsądku, taktu i umiaru. Natomiast dla autorów Polaków zamieszczenie w prasie litewskiej publikacji na tematy zasadnicze, dotyczące naszych problemów, było dotychczas prawie niemożliwe.
Jedyną trybuną, z której możemy mówić o naszych sprawach, jest dziennik „Czerwony Sztandar”. Jednak bodaj każda polemika z podobnego rodzaju nieodpowiedzialnymi wystąpieniami, w sposób taktowny i spokojny poruszająca tematy stosunków narodowościowych, życia Polaków na Litwie, naszych problemów i potrzeb, jest określana we wspomnianych organach prasowych jako podżegająca i antylitewska. Listy przeciwko „Czerwonemu Sztandarowi” do najwyższych władz Republiki, żądania zlikwidowania gazety, wrogie wobec niej akcje noszą znamiona zorganizowanej i skoordynowanej kampanii.
Żądamy położenia kresu antypolskim akcjom w prasie. Żądamy obrony polskojęzycznej gazety „Czerwony Sztandar” przed napadami nieodpowiedzialnych elementów w tym trudnym okresie odrodzenia. Zwracamy się do władz Republiki o publiczne ustosunkowanie się do nich. Prasa powinna być obiektywna we wszystkim. Również w naświetlaniu nurtujących dziś wszystkich problemów narodowościowych.
Wilno, Litwa, 16 kwietnia
Dokumenty Związku Polaków na Litwie 1988–1998, red. Jan Sienkiewicz, Wilno 2003.
Zebrani na I Zjeździe Związku Polaków na Litwie, przesyłamy serdeczne pozdrowienia Rodakom w Polsce, Polonii Wschodu i Zachodu. […]
Wbrew przeciwieństwom losu, byliśmy i jesteśmy Polakami. Na Litwie i Białorusi, na Ukrainie i w Kazachstanie, na dalekiej Syberii, wśród ludzi nie zawsze nam przychylnych, trwaliśmy przy polskości – trwaliśmy w mowie, wierze, tradycjach, a gdzie tego nie stało – w rzetelnej pracy Polaka, wreszcie we wspomnieniach.
Jesteśmy świadomi podziałów, jakie istnieją między naszą Ojczyzną duchową, krajem, w którym zamieszkujemy a rozsianymi po świecie skupiskami Rodaków. Jesteśmy świadomi uwarunkowań, jakie utrudniają między nami łączność. Uważamy jednak, że ponad wszelkie podziały, ponad odległości i granice istnieją wartości rzędu wyższego: poczucie przynależności narodowej, wspólnoty wiary, mowy i pamięci historycznej, na których podstawie szukać winniśmy możliwości wymiany dóbr duchowych, poznawania się wzajemnego i łączności Rodaków na świecie.
Jesteśmy Polakami. Jesteśmy braćmi. Różne mamy Ojczyzny, ale Macierz jedną – Polskę.
Wilno, Litwa, 16 kwietnia
Dokumenty Związku Polaków na Litwie 1988–1998, red. Jan Sienkiewicz, Wilno 2003.
Drodzy Rodacy!
Chwila jest zaiste historyczna. Następuje nowy etap w życiu i społecznej działalności Polaków – mieszkańców Litwy. Potwierdza to niezbicie fakt transformacji wczorajszego Stowarzyszenia w dzisiejszy Związek.
Zjazd zakończył obrady. Czas oblekać słowa w czyny, co na pewno nie pójdzie łatwo. Winno nam jednak towarzyszyć przekonanie, że obrana droga ku odrodzeniu jest drogą jedynie słuszną.
Zewrzyjmy zatem szeregi, połączmy wspólne serc bicie i kroczmy naprzód. Nie odkładajmy na jutro tego, co zrobić można dziś: w ugruntowaniu świadomości narodowej, w oświacie i kulturze, ratowaniu zabytków, działalności gospodarczej. Roboty wystarczy dla każdego i wszystkich. Życzymy sobie, aby chętnych były krocie.
Wypisaliśmy na sztandarze: „Ziemia ojców – naszą ziemią”. Mamy prawo liczyć, by ta ziemia nam łaskawsza była, a my ze swej strony dla jej dobra sił nie pożałujemy, w szacunku i tolerancji dla wszystkich, kto ją zamieszkuje [sic!].
Niech w naszych inicjatywach i działaniach przyświeca nam pięć prawd:
1. Jesteśmy Polakami.
2. Litwa – Ojczyzną, Polska – Macierzą naszą.
3. Ziemia ojców – naszą ziemią.
4. Mowa i wiara dziadów – mową i wiarą wnuków.
5. Polak Polakowi i ludziom wszystkim – bratem.
Wilno, Litwa, 16 kwietnia
Dokumenty Związku Polaków na Litwie 1988–1998, red. Jan Sienkiewicz, Wilno 2003.
Razem z Zygmuntem Pełuciem, Włodzimierzem Małaszkiewiczem i Nataszą braliśmy udział w uroczystości odsłonięcia pomnika Adama Mickiewicza w Lidzie. W istocie jest to wydarzenie historyczne. Po raz pierwszy od 17 września 1939 r. w uroczystości odsłonięcia i poświęcenia pomnika mógł oficjalnie wziąć udział ksiądz. Oczywiście, ta impreza nie bardzo podobała się władzom Lidy i oficjalnej zgody na poświęcenie pomnika przez miejscowego księdza nie udzielono. Ryzyka, na własną odpowiedzialność, podjął się ksiądz Lech Gralek z Polski.
Lida, 2 lipca
Tadeusz Gawin, Ojcowizna (Pamiętniki – 1987–1992), Grodno–Lublin 1992.
Sprawa wyjazdu grupy dzieci i wszystkich następnych załatwiona została pozytywnie. Na dworcu, żegnając się z dziećmi, zwróciłem uwagę, że nikt z rodziców nie rozmawia z dziećmi po polsku. Musiałem skrytykować rodziców. Oczywiście, wskazuje to na fakt, jak daleko posunął się proces wynarodowienia. Jak wiele przed nami jeszcze pracy! Dzisiaj pierwszy raz w życiu jedzie do Polski mój syn Feliks. Chciałbym, żeby stała się dla niego matką, żeby tam nauczył się języka ojczystego.
Grodno, 4 lipca
Tadeusz Gawin, Ojcowizna (Pamiętniki – 1987–1992), Grodno–Lublin 1992.
Spotykamy się z zastępcą przewodniczącego Obwodowego Komitetu Wykonawczego N. Kołociejem w sprawie wysłania naszej młodzieży na studia do Polski. Żadnego zrozumienia . Betonowa ściana. Człowiek stalinowskiego chowu. boi się złego wpływu Polski na socjalistyczne ideały naszej młodzieży. Problem nie został rozwiązany.
Grodno, 11 lipca
Tadeusz Gawin, Ojcowizna (Pamiętniki – 1987–1992), Grodno–Lublin 1992.
Chciałbym poruszyć pewną konkretną kwestię, a mianowicie kwestię Polaków radzieckich. Według oficjalnej statystyki, osób tej narodowości mieszka u nas około półtora miliona (przeważnie na terenach, które do roku 1939 należały do Polski. Ale nie tylko.) Faktycznie jest ich znacznie więcej, bowiem w niektórych regionach kraju (między innymi w obwodach grodzieńskim i mińskim BSRR) w dowodach osobistych Polaków – wbrew ich woli – władze stawiają częstokroć inną narodowość. Do mnie, jako do deputowanego, zwróciło się już dziesiątki ludzi ze skargami z powodu podobnego bezprawia.
W ogóle sytuacja Polaków w ZSRR jest krytyczna. Faktycznie nie ma w tym języku prasy, publikacji książek, język ostał się tylko w kościołach (tam, gdzie one w ogóle zachowały się). Zniszczono i niszczy się tysiące polskich świątyń i cmentarzy. Szkoły z polskim językiem wykładowym działają faktycznie tylko na Litwie, ale i tam jest tendencja do ich powolnego zwijania. Z 263 szkół polskich na Litwie zostało obecnie tylko 88. Wielokrotnie mniej na tysiąc mieszkańców jest wśród Polaków osób z wyższym wykształceniem, studentów, kierowniczych pracowników niż wśród ich współobywateli innych narodowości. Polaków w wielu przypadkach poważnie ogranicza się w niektórych prawach obywatelskich i socjalnych (zwłaszcza w sferze języka, kultury, oświaty), wywiera się na nich wzmożoną, systematyczną presję asymilacyjną i dyskryminacyjną ze strony biurokracji narodowej republik związkowych. Faktycznie spycha się ich ciągle do poziomu obywateli trzeciej kategorii.
Dlatego zwracamy się o pomoc do Moskwy. Prosimy Radę Najwyższą ZSRR odwołać wszystkie stalinowskie akty prawne, na podstawie których Polacy radzieccy byli przedmiotem masowych represji i eksterminacji fizycznej w latach 30–50 (w sumie około dwóch milionów ofiar). Prosimy oficjalnie zrehabilitować nasz naród i pozwolić pozostałym przy życiu przedstawicielom jego, którzy dzisiaj mieszkają na zesłaniu, wrócić tam, skąd w swoim czasie bezprawnie zostali wywiezieni, prosimy także zezwolić nam utworzyć obwody autonomicznie w składzie ZSRR. I wreszcie jest najwyższy czas powiedzieć narodom prawdę o masowym bestialskim mordzie popełnionym przez wojska NKWD na 15 tysiącach jeńców wojennych – oficerach polskich w lasach pod Smoleńskiem i w innych miejscowościach na wiosnę roku 1940. Lepsza jest gorzka prawda, niż słodkie kłamstwo, w które nikt nie wierzy.
Moskwa, 4 sierpnia
Dokumenty Związku Polaków na Litwie 1988–1998, red. Jan Sienkiewicz, Wilno 2003.
My, uczestnicy masowej akcji Litwa-Łotwa-Estonia oraz wiecu, zebrani w celu potępienia podpisanego przed 50 laty paktu Ribbentrop–Mołotow, jednomyślnie oceniamy go jako akt bezprawia, w całej rozciągłości sprzeczny z założeniami prawa międzynarodowego i dlatego nieważny od chwili podpisania.
Rozumiejąc i całkowicie popierając potrzebę odrodzenia i nieskrępowanego rozwoju narodu litewskiego, gwarancji jego suwerennych praw we wszystkich dziedzinach życia, my, Polacy mieszkający na Litwie, stwierdzamy istnienie takiej samej potrzeby w naszym środowisku, tym bardziej, że straty, jakie poniosła ludność polska w okresie powojennym, są o wiele bardziej bolesne i dotkliwe.
Dlatego jeszcze raz zwracamy się do najwyższych władz Republiki, do deputowanych ludowych ZSRR i Litewskiej SRR, do wszystkich postępowych sił i ruchów społecznych o pilne i kompleksowe rozpatrzenie potrzeb ludności polskiej na Litwie w dziedzinie języka, kultury, oświaty, samorządu terytorialnego, co już postulowaliśmy wielokrotnie, w tym też w liście otwartym do deputowanych ludowych ZSRR.
23 sierpnia
Dokumenty Związku Polaków na Litwie 1988–1998, red. Jan Sienkiewicz, Wilno 2003.
Dzisiaj po raz pierwszu za cały okres istnienia władzy radzieckiej na Zachodniej Białorusi zorganizowano imprezę, poświęconą 50. rocznicy wybuchu II wojny światowej.
Po raz pierwszy zaproszono uczestników kampanii wrześniowej 1939 r., zarówno walczących na wschodzie jak i zachodnim froncie. Trzeba było zobaczyć tych ludzi. Wreszcie poczuli, że ktoś o nich pamiętał. Konsul Kalinowski wręczył wszystkim medale „Za udział w wojnie obronnej 1939 roku”.
Grodno, 3 września
Tadeusz Gawin, Ojcowizna (Pamiętniki – 1987–1992), Grodno–Lublin 1992.
Zadzwoniłem do Władimira Siemionowa do Komitetu Obwodowego Partii. Był w pracy, poprosił o spotkanie.
Rozmawialiśmy długo i szczerze. Dyskusja dotyczyła sprawy wyjazdu studentów. Główne powody, które wymieniano w odmownej decyzji, to:
- gdzie po ukończeniu polskich uczelni będą pracować?
- ciężka sytuacja w Polsce
- zbyt wielka, 55-osobowa, jak na początek grupa itp.
W efekcie udało mi się go przekonać, aby zadzwonił do głównego, według nas, przeciwnika – ministra oświaty BSRR Diemczuka.
W mojej obecności rozmawiał z nim ponad godzinę. Diemczuk wielokrotnie pytał, czy wyjeżdżają etniczni Polacy, czy białoruscy katolicy. Siemionow przekonywał go, że Polacy. Wydawało mi się, że po tej rozmowie jest nadzieja i to duża na sukces.
Na pożegnanie Siemionow powiedział, że jest za i prosił nawet o interwencję u I sekretarza Komitetu Obwodowego Partii Kleckowa, żeby wydał polecenie Arcymienieniowi z Obwodowego Komitetu Wykonawczego, gdyż ten zajmuje wyczekującą pozycję.
Grodno, 9 września
Tadeusz Gawin, Ojcowizna (Pamiętniki – 1987–1992), Grodno–Lublin 1992.
Dzisiaj w Obwodowym Komitecie Wykonawczym miało miejsce spotkanie z Komisją do Spraw Kontaktów Międzynarodowych Rady Najwyższej BSRR, która przyjechała w związku z listem rodziców. W spotkaniu brali udział rodzice i dzieci. Trzeba podkreślić zasługę D. K. Arcymieni. Pokierował spotkaniem tak, aby doprowadzić do rozwiązania sprawy, a nie konfrontacji. Zadał mi pytanie, czy Stowarzyszenie weźmie na siebie odpowiedzialność za wysłanie młodzieży i przygotowanie dokumentów. Odpowiedziałem, że tak, o ile podpisze pismo do OWIR-u. Stwierdził, że podpisze. W ten sposób zakończył się wielomiesięczny konflikt. Wyszedłem z tego spotkania z poczuciem dobrze spełnionego obowiązku i ogromną ulgą.
Grodno, 14 września
Tadeusz Gawin, Ojcowizna (Pamiętniki – 1987–1992), Grodno–Lublin 1992.
Kiedy się mieszka wiele lat za granicą, najtrudniej jest się uporać z zagadnieniem własnej tożsamości. Co do mnie, nigdy nie zastanawiałem się, kim jestem, bo moja przynależność do gospodarstwa polskiej poezji zawsze była dla mnie czymś oczywistym. [...]
Całkowicie doceniam mój dobry los, bo przecie mogłem nie doczekać chwili, kiedy moje książki będą wydawane w Polsce. Otrzymując [...] dowód, że były potrzebne, składam hołd poezji polskiej, bo ona to mnie chroniła od jałowej rozpaczy na emigracji, w osamotnieniu zbyt trudnym i bolesnym, żebym je komuś zalecał.
Kraków, 2 października
Czesław Miłosz, Z poezją polską przeciw światu, „Tygodnik Powszechny” nr 42/1989, cyt. za: Hanna Antos, Polska Czesława Miłosza, „Karta” nr 69, 2011.
Przyjazd do Warszawy do hoteu „Forum” przyniósł przyjemną niespodziankę. Tym razem zaplanowano dla naszej delegacji spotkania na najwyższym szczeblu. Odbyły się spotkania z marszałkami Sejmu i Senatu, ministrami Spraw Zagranicznych i Edukacji Narodowej z ministrem Hallem, z premierem Tadeuszem Mazowieckim, z kardynałem Polski Józefem Glempem i Prezydentem Polski Wojciechem Jaruzelskim.
Jesteśmy przekonani, że Polska stara się nam pomóc w odrodzeniu polskości w ZSRR, utraconej nie z naszej winy.
My z kolei, prosiliśmy, aby w rozmowach dwustronnych rozwiązać sprawę organizacji polskich szkół w ZSRR, możliwości przyjazdu polskich nauczycieli i księży do nas.
Ostro stawialiśmy problem podwójnego obywatelstwa i swobodnego wyjazdu bez zaproszeń do Polski Polaków z ZSRR. To były kwestie zasadnicze, poruszaliśmy także inne.
Na spotkaniu z Prezydentem występowałem w imieniu naszej delegacji.
Warszawa, 20-23 listopada
Tadeusz Gawin, Ojcowizna (Pamiętniki – 1987–1992), Grodno–Lublin 1992.
Obchody 190. rocznicy urodzin A. Mickiewicza odbyły się. Aula Uniwersytetu była przepełniona do granic możliwości. Na scenie biało-czerwone flagi, popiersie A. Mickiewicza. Nasz zespół deklamował wiersze i śpiewał pieśni. Wspaniale zostali przyjęci przez publiczność prowadzący wieczór Irena Waluś i Ryszard Kleczkowski. W wieczorze wzięli udział W. Tarancej. Dla nas to święto, dla niego – praca.
Komentując nasz wieczór Pietkiewicz z Uniwersytetu powiedział: „Polakom nie wystarczył jeden wieczór, przeprowadzony wspólnie z miastem, zdecydowali odbyć go jeszcze sami”. Na wieczorze miejskim powiedział również, że A. Mickiewicz to polski poeta białoruskiego pochodzenia.
Grodno, ok. 24 grudnia
Tadeusz Gawin, Ojcowizna (Pamiętniki – 1987–1992), Grodno–Lublin 1992.
1. Zasadniczym celem działalności Związku Polaków na Litwie jest zachowanie tożsamości narodowej, zapewnienie dla ludności Wileńszczyzny godziwych warunków bytu, zabezpieczenie swobodnego rozwoju kultury, gwarancji praw obywatelskich i narodowych poprzez utrwalenie ich w Konstytucji i odpowiednich ustawach:
– o równoprawnym funkcjonowaniu na terenach zamieszkałych przez Polaków języka polskiego na równi z państwowym litewskim;
– o proporcjonalnym przedstawicielstwie grup etnicznych w organach ustawodawczych i wykonawczych;
– o przeprowadzaniu referendów i plebiscytów lokalnych w sprawach dotyczących żywotnych interesów miejscowej ludności i grup etnicznych;
– o powołaniu organów w Radzie Najwyższej Republiki, z prawem inicjatywy ustawodawczej, spośród przedstawicieli zainteresowanych grup narodowościowych, a także organów nadzorczych i wykonawczych, formowanych na tejże zasadzie.
Wilno, Litwa, 22 kwietnia
Dokumenty Związku Polaków na Litwie 1988–1998, red. Jan Sienkiewicz, Wilno 2003.
Związek Polaków na Litwie popiera dążenie narodu litewskiego do odzyskania autentycznej suwerenności państwowej.
Związek deklaruje gotowość do wszelkiej współpracy na rzecz budowy praworządnego, wolnego państwa litewskiego.
Wyrażamy przekonanie, że w nowej Litwie, którą wspólnie tworzymy, znajdzie się godne miejsce również dla Polaków – obywateli Republiki Litewskiej, Wileńszczyzna zaś, jako odrębny historycznie, etnicznie, językowo, kulturalnie i ekonomicznie region, jest i zostanie niepodzielną jednostką w nowej strukturze terytorialno-administracyjnej republiki.
Wilno, Litwa, 22 kwietnia
Dokumenty Związku Polaków na Litwie 1988–1998, red. Jan Sienkiewicz, Wilno 2003.
Wileńszczyzna stanowi region zwartego zamieszkania Polaków.
W okresie ostatniego 50-lecia Wileńszczyzna była kilkakrotnie dzielona administracyjnie ze szkodą dla potrzeb społecznych i kulturalnych ludności polskiej.
I zjazd ZPL proponował poprzez autonomię scalenie Wileńszczyzny. Jednakże te propozycje nie zostały uwzględnione, a obecnie został ogłoszony projekt nowego podziału, przewidujący przyłączenie skupisk Polaków do innych rejonów („Valstybės indos”, 12 04 90).
II zjazd ZPL stwierdza, że najbardziej sprawiedliwym i demokratycznym rozwiązaniem byłoby stworzenie w granicach skupisk polskich Wileńszczyzny jednolitej jednostki samorządu terytorialnego, o własnym statusie, w składzie Republiki Litewskiej.
Wilno, Litwa, 22 kwietnia
Dokumenty Związku Polaków na Litwie 1988–1998, red. Jan Sienkiewicz, Wilno 2003.
Dzień Zjazdu – święto wszystkich Polaków w republice. Podniosły nastrój. Sala została udekorowana wspaniale, wszystko przemyślano do najdrobniejszych szczegółów. To zasługa Stanisława Sienkiewicza. Natychmiast zwrócono uwagę na bardzo poważne przeoczenie. W związku z tym, że nie znaleziono odpowiedniego zielonego materiału, nie uszyto takiej samej wielkości flagi BSRR.
Uczestnikom zjazdu spodobały się wystąpienia Marszałka Senatu, księdza biskupa Z. Kamińskiego, profesora M. A. Tkaczwa z Białoruskiego Frontu Ludowego, szczególnie ciepło przyjęto wygłoszone po polsku wystąpienie zastępcy przewodniczącego Rady Najwyższej BSRR Stanisława Szuszkiewicza. Po obiedzie rozpoczęły się debaty nad Statutem [Związku Polaków na Białorusi]. [...]
W związku z tym, że Marszałek Senatu musiał wyjechać, byłem zmuszony go pożegnać i opuścić Zjazd. W czasie wyborów byłem nieobecny. Jak się potem dowiedziałem, wysunięto 5 kandydatur na stanowisko przewodniczącego ZPB, 3 kandydatów zrezygnowało. Głosowano na 2 kandydatów, jednym z nich byłem ja. [...]
Wynik głosowania wykazał, że głosowali na mnie prawie wszyscy delegaci Zjazdu, 16 głosów było przeciw, a 40 wstrzymało się od głosu. Na Zjeździe było ponad 400 delegatów.
W drodze powrotnej z granicy po pożegnaniu Marszałka Senatu, zwróciłem się do księdza Świątka z prośbą, aby został wiceprezesem ZPB. Odpowiedział: „Nasze stanowiska w wielu sprawach są zbieżne, dlatego zgadzam się”, Myślę, że ksiądz Świątek pomoże nam zorganizować ścisłą współpracę z kościołem w dziele odbudowy polskości, spowoduje napływ do naszych szeregów ludzi, którzy jeszcze nas obserwują z boku, i będzie sprzyjał wzrostowi autorytetu ZPB.
Grodno, 16 czerwca
Tadeusz Gawin, Ojcowizna (Pamiętniki – 1987–1992), Grodno–Lublin 1992.
Dzwonił konsul H. Kalinowski i zawiadomił mnie, że Konsul GeneralnyTadeusz Myślik spotykał się z wiceministrem oświaty w sprawie wyjazdu młodzieży na studia w uczelniach RP. Otrzymał negatywną odpowiedź. Znowu, podobnie jak w roku ubiegłym, czeka nas batalia o wyjazd studentów. Aparat w żaden sposób nie chce się poddać bez walki. Chciałby, tak jak to było zawsze, decydować o wszystkim sam. Żeby to zrozumieć, trzeba tu żyć. Nie wiadomo, ile jeszcze czasu upłynie, zanim prawa demokratycznego państwa zaczną tutaj obowiązywać.
Grodno, 25 czerwca
Tadeusz Gawin, Ojcowizna (Pamiętniki – 1987–1992), Grodno–Lublin 1992.
Dzisiaj byłem w OWiR w sprawie studentów. Jeden z odpowiedzialnych pracowników tej instytucji niechcący wyjawił mi tajemnicę, że KGB wzięło do siebie listę wyjeżdżających.
Oznacza to, że podobnie jak w ubiegłym roku będą werbować agentów – donosicieli wśród naszej młodzieży, łamiąc tym samym niektórym, najsłabszym i najbardziej podatnym na ich groźby, całe ich dalsze życie. Po stokroć miał rację generał w stanie spoczynku KGB Kaługin, który w niedawno opublikowanych artykułach mówił o ciemnych sprawach KGB.
W tym roku pierestrojka i tak zrobiła ogromny krok naprzód, otrzymaliśmy prawo do samodzielnego załatwiania w OWiR dokumentów na wyjazd dla naszych członków.
Na dzień dzisiejszy już ponad 1,5 tys. osób z naszego Związku przebywa w Polsce na wypoczynku, kursach, leczeniu i pielgrzymkach. Pozostaje jeszcze jeden problem do rozwiązania – studenci.
Grodno, 20 lipca
Tadeusz Gawin, Ojcowizna (Pamiętniki – 1987–1992), Grodno–Lublin 1992.
Pierwsza od 1939 roku licząca 100 osób grupa pielgrzymów kierowana przez księdza Janusza i księdza Aleksandra, wyjechała dzisiaj do Polski, do Częstochowy na Jasną Górę.
Bardzo trudno było załatwić formalności związane z wydaniem paszportów. Obowiązuje przecież postanowienie Rady Ministrów ZSRR likwidujące wyjazdy na podstawie wkładek. Udało nam się jakoś to załatwić. Bardzo mi na tym zależało. W przeciwnym wypadku zaczęłoby się gadanie, że pomagamy wszystkim, tylko nie Kościołowi.
Grodno, 5 sierpnia
Tadeusz Gawin, Ojcowizna (Pamiętniki – 1987–1992), Grodno–Lublin 1992.
Sprawnie kolportujeny sierpniowy numer „Głosu znad Niemna”. Gienio Skrobocki znowu zrobił dobry, moim zdaniem, numer. Do końca roku wyjdzie jeszcze 4 numery. Póki co, to miesięcznik, od nowego roku będzie dwutygodnikiem i zrobimy z Gieniem wszystko, żeby tak się stało. Właśnie teraz, kiedy rozpoczyna się praca nad przekształceniem „Głosu znad Niemna” w dwutygodnik o zasięgu republikańskim, organ ZPB, nasza aktywność jest konieczna. Wiemy, że przed nami stanie ogromna ilość problemów wydawniczych. Najgorsze jest jednak, że wielu Polaków na Białorusi nie umie czytać po polsku. W tej dziedzinie reżim totalitarny osiągnął sukces. W związku z tym naszym celem jest zrobienie z naszej gazety nauczyciela języka polskiego i myślę, że się nam to uda.
Grodno, 18 sierpnia
Tadeusz Gawin, Ojcowizna (Pamiętniki – 1987–1992), Grodno–Lublin 1992.
Miłe zdarzenie. Natasza [Gawin] razem z jej koleżanką Aliną zorganizowały w szkole nr 9 pierwszą klasę z nauczaniem języka polskiego, do której będzie chodził nasz syn Gienio, Źle, że wielu Polaków, jak opowiadała Natasza, nie chce oddać swoich dzieci do tej klasy. Motywując to tym, że mieszkają na Białorusi, a nie w Polsce, a więc, język polski, ich zdaniem, jest im niepotrzebny. Źle się również dzieje, że wśród tych co odmówili, jest wielu wykształconych ludzi, także nauczycieli tej szkoły. Bardzo boli, kiedy się to widzi i słyszy. Niestety, liczba Polaków ze zdeformowaną świadomością narodową jest ogromna. Tak właśnie ukształtował ich totalitarny reżim. Trzeba będzie długich lat, aby zrozumieli wreszcie swój nihilizm w kwestii narodowościowej.
Grodno, 24 sierpnia
Tadeusz Gawin, Ojcowizna (Pamiętniki – 1987–1992), Grodno–Lublin 1992.
1 września 1990 roku czworo dzieci narodowości polskiej – uczniowie klasy pierwszej – oraz ich rodzice zostali wypędzeni ze szkoły dziewięcioletniej w Wace Trockiej, chociaż przedtem dyrektor szkoły zgodził się przyjąć te dzieci do pierwszej klasy polskiej w tej szkole.
Nie bacząc na to, że 4 września br. samorząd rejonu wileńskiego, przedstawiciele Pańskiego ministerstwa i członkowie Państwowej Komisji ds. Problemów Litwy Wschodniej uznali za bezprawne i potępili to antyhumanitarne postępowanie grona pedagogów szkoły, w prasie opublikowano oświadczenie Ministerstwa Kultury i Oświaty Republiki Litewskiej, w którym winą za ten incydent obarcza się deputowanych, rodziców i polskie dzieci.
Dlatego prosimy Pana odpowiedzieć na pytanie: kto jest winien, że polskie dzieci i ich rodzice zostali 1 września br. wypędzeni ze szkoły w Wace Trockiej i kto konkretnie poniósł karę za ten incydent, który bynajmniej nie służy poprawie stosunków Litwinów i Polaków?
11 września
Dokumenty Związku Polaków na Litwie 1988–1998, red. Jan Sienkiewicz, Wilno 2003.
1 września br. czworo dzieci narodowości polskiej razem z rodzicami – po uprzednim złożeniu podań na imię dyrektora szkoły w Wace Trockiej o tym, że pragną pobierać naukę w I klasie polskiej – przybyło na uroczystość pierwszego dzwonka. Niestety, jak wiadomo, zostały brutalnie wypędzone. Okoliczności są znane. Incydent rozpatrywano 5 września na posiedzeniu Państwowej Komisji do Spraw Litwy Wschodniej, gdzie stwierdzono, że gros winy za ten incydent ponosi szkoła i apilinka w Wace Trockiej, które spowodowały tak brutalny postępek. Niestety, Ministerstwo Kultury i Oświaty Ludowej Republiki Litewskiej wydało oświadczenie wypaczające faty i na opak traktujące całe wydarzenie. Zarząd Wileńskiego Oddziału Rejonowego ZPL z wielkim oburzeniem przyjmując to do wiadomości, oświadcza co następuje:
1. Brutalny postępek ze strony pedagogów szkoły i starosty samorządu Aplinki W. Rasimavičiusa zasługuje na największe potępienie jako fakt w najwyższym stopniu niepedagogiczny, niehumanitarny i skierowany na rozpalanie waśni narodowościowych.
2. Oświadczenie Ministerstwa Kultury i Oświaty jest całkowicie antypolskie i oszczercze, dąży do poniżenia godności narodowej Polaków i ma na celu wywołanie nieprzyjaznych akcji ze strony ludności polskiej.
3. W Wace Trockiej są wszystkie warunki do otwarcia polskiej szkoły podstawowej zgodnie z życzeniami rodziców tej apilinki i polska szkoła początkowa w Wace Trockiej musi być otwarta niezwłocznie.
4. Prosimy administrację samorządu rejonu wileńskiego o wywarcie wpływu na spełnienie prawowitych żądań rodziców narodowości polskiej w Wace Trockiej i apilince.
5. Zwracamy się do władz Republiki o ukaranie osób celowo rozniecających waśnie narodowościowe.
13 września
Dokumenty Związku Polaków na Litwie 1988–1998, red. Jan Sienkiewicz, Wilno 2003.
Po raz pierwszy od 1939 roku miał miejsce miting Polaków, na którym żądaliśmy równych praw we wszystkich dziedzinach. Protestowaliśmy przeciwko temu, że władze nie zrobiły dotychczas nic, żeby otworzyć w obwodzie polskie szkoły, że nauczanie polskiego odbywa się głównie fakultatywnie i w kołach, że do dzisiaj nie ma ani obwodowego, ani republikańskiego planu wskrzeszenia języka polskiego i polskiej kultury.
Na mitingu poruszaliśmy wszystkie nurtujące nas problemy. Wszystkim podobały się wystąpienia B. Fustaczenko, T. Malewicza, R. Kacynela, R. Wilczewskiego.
W mitingu wzięło również udział kierownictwo Grodzieńskiego Oddziału Białoruskiego Frontu Ludowego i Demokratycznej Partii Białorusi. Wystąpili Aleksiej Pietkiewicz, docent Uniwersytetu Grodzieńskiego i Wiktor Dmitriew, dziennikarz. Nasze stosunki układają się ostatnio bardzo dobrze. Wszyscy zrozumieli wreszcie, że jesteśmy sobie nawzajem potrzebni. Jeżeli wcześniej A. Pietkiewicz odnosił się do nas z rezerwą, a jego wypowiedzi w prasie białoruskiej w stosunku do Polaków nie do końca były wyważone, to dzisiejsze jego wystąpienie spodobało się wszystkim bez wyjątku. Najistotniejsze jest to, że jako jeden z liderów BFL nie tylko popierał nasze żądanie, ale powiedział również, że liczba szkół w obwodzie powinna być proporcjonalna do zamieszkującej ludności. Z tej wypowiedzi wynika, że 26% szkół w obwodzie, to powinny być szkoły polskie. Jest to nasze wielkie zwycięstwo w kontaktach z BFL.
W czasie mitingu udzieliliśmy głosu przewodniczącemu Obwodowego Wydziału Oświaty Gawronowi, który zaczął udowadniać, że władze robią wszystko, aby język polski w szkołach był traktowany na równi z innymi przedmiotami. W swoim wystąpieniu oszukał ludzi, podawał nawet fałszywe fakty. Kiedy skończył, podeszła do niego grupa nauczycieli, aby wyjaśnić sprawę i udowodnić mu, że faktycznie nie ma o niczym pojęcia. Ludzie bardzo źle odebrali jego wystąpienie.
Na mityngu była obecna polska ekipa telewizyjna z Markiem Maldisem na czele.
Grodno, 30 września
Tadeusz Gawin, Ojcowizna (Pamiętniki – 1987–1992), Grodno–Lublin 1992.
Razem z księdzem Radomskim z seminarium i Teresą Siedlarową, dziennikarką z Krakowa, zostaliśmy zaproszeni do wsi Bohatyrowicze na rodzinny zjazd Bohatyrowiczów.
Zanim zaczęli schodzić się goście, poszliśmy na mogiłę Jana i Cecylii, do starego dworku, na to miejsce nad brzegiem Niemna, gdzie często przychodziła Eliza Orzeszkowa, a także na mogiłę powstańców w Miniewiczach.
Wieś Bohatyrowicze jest zrujnowana. Jeżeli natychmiast nie zacznie się jej ratować, to wszystko przepadnie. Na dodatek rozpoczęło się tutaj budowanie dacz. Murowany dom, w którym można było utworzyć centrum polskiej kultury (biblioteka, klub, video), który znajduje się na granicy dwóch wsi – Bohatyrowicze i Miniewicze, wykupiony został przez generała pod budowę domu letniskowego.
Wszyscy proszą mnie o interwencję. A co na to rodzina Bohatyrowiczów, która liczy kilkadziesiąt osób w różnym wieku? Dlaczego nie mogliby stworzyć klubu Bohatyrowiczów i aktywnie włączyć się do działań mających na celu uratowanie rodzinnej wsi? Co im przeszkadza?
Grodno-Bohatyrowicze, 7 października
Tadeusz Gawin, Ojcowizna (Pamiętniki – 1987–1992), Grodno–Lublin 1992.
O 15.00 uroczyste otwarcie Konferencji Ojczyzna-Emigracja. Miałem szczęście reprezentować w Prezydium Polaków ze Wschodu. Referat o naszych problemach wygłosiła Ita Kozakiewicz. Kiedy podchodziła do mównicy, zauważyłem, że nie miała wcześniej przygotowanego tekstu wystąpienia. Jako pierwszy był przeczytany referat Polaków z Zachodu. Nie wzbudził specjalnych emocji. Do wystąpienia Ity istniało niebezpieczeństwo, że będzie nam trudno znaleźć wspólny język z Polonią z Zachodu, jako że między nami istniała niewidoczna bariera. Kiedy Ita skończyła mówić, w Sali rozległy się oklaski, zaczęto podchodzić do Ity, składać jej gratulacje. Od razu poczuliśmy się sobie bliżsi. W swoim wystąpieniu Ita skupiła się na naszych sprawach, które zupełnie nie były znane delegatom z Zachodu, otworzyła im po prostu oczy na nasze palące problemy. Wezwała wszystkich do jedności, do stworzenia światowej organizacji wszystkich Polaków pod wspólnym kierownictwem. Ita zawsze robiła dobre wrażenie. Nie ma w tym nic dziwnego. Jest deputowaną Parlamentu Łotewskiego, przewodniczącą Komisji ds. Stosunków Narodowościowych i Praw Człowieka w Parlamencie Republiki.
Rzym, 26 października
Tadeusz Gawin, Ojcowizna (Pamiętniki – 1987–1992), Grodno–Lublin 1992.
Rano dwoma autokarami pojechaliśmy na Monte Cassino. […]
Ciągle rozmyślałem o złożonym i tragicznym losie żołnierzy z armii gen. Andersa, walczących pod Monte Cassino, którzy wrócili po wojnie do ZSRR. Niestety tam oczekiwała ich jedna droga – do stalinowskiego GUŁAGU. Za co?
Monte Cassino robi wrażenie. Trudno sobie wręcz wyobrazić, nawet mnie, oficerowi, jak można było zdobyć te skały? A polski żołnierz je zdobył.
Robi wrażenie polski cmentarz. Jak troskliwie opiekują się nim władze włoskie. Rzuca się w oczy wiele mogił żołnierzy i oficerów z Grodzieńszczyzny. Obok krzyży katolickich stoją prawosławne. Oto szczyt wzajemnego zrozumienia między narodami. Wziąłem listę wszystkich żołnierzy i oficerów pochowanych we Włoszech i uzgodniliśmy, że opublikuję ją w „Głosie znad Niemna”. Jestem pewien, że wielu ludzi nawet nie podejrzewa, że tutaj są pogrzebani ich najbliżsi.
Monte Cassino, 28 października
Tadeusz Gawin, Ojcowizna (Pamiętniki – 1987–1992), Grodno–Lublin 1992.
O 12.00 rozpoczęło się spotkanie u Ojca Św., jego przemówienie zostało wysłuchane przez wszystkich z ogromnym wzruszeniem. [...] Nasza delegacja z Białorusi, ksiądz prałat Świątek, Wiktor Dmuchowski i ja, ponad 30 min. rozmawiała z Ojcem Św. Był dobrze poinformowany o sprawach Polaków na Białorusi. Ogromnie zainteresowały go informacje o Grodzieńszczyźnie, bardzo spodobał mu się obraz namalowany dla niego przez członka naszego Związku Stanisława Kiczkę.
Na pożegnanie wszyscy członkowie konferencji zrobili sobie zdjęcie pamiątkowe z Ojcem Św.
Rzym, 29 października
Tadeusz Gawin, Ojcowizna (Pamiętniki – 1987–1992), Grodno–Lublin 1992.
Rano o 8.00 przyszedłem do rodziców Ity [Kozakiewicz, założycielka i prezes Związku Polaków na Łotwie] i jej męża. Tak trudno mi było wszystko to wytłumaczyć. Taka bezsensowna śmierć.
Po mszy w kościele, w której brali udział przewodniczący Rady Najwyższej Łotwy Gorbunow, deputowani ludowi Łotwy, Marszałek Senatu prof. A. Stelmachowski z delegacją RP, "Czajka", w któej znajdowała się trumna, ruszyła na polski cmentarz w Rydze. Wzdłuż ulicy stały tysiące ludzi. Jeszcze raz można się było przekonać, jak Ita była lubiana.
W tym roku została przewodniczącą Komisji d/s Stosunków Narodowościowych i Praw Człowieka w Parlamencie Łotewskim, uznana za najpopularniejszego działacza społecznego wśród kobiet Łotwy. Żegnaj Ito! Teraz zawsze będzie nam Ciebie bardzo brakowało.
Ryga, 3 listopada
Tadeusz Gawin, Ojcowizna (Pamiętniki – 1987–1992), Grodno–Lublin 1992.
Zarząd Główny Związku Polaków na Litwie stwierdza w związku z uchwaleniem ustawy RL „O dowodzie osobistym obywatela Republiki Litewskiej”, że brak wpisu o narodowości oraz niejasna pisownia imion i nazwisk obywateli budzi uzasadniony niepokój ludności polskiej na Litwie.
Proponujemy, by Rada Najwyższa RL wzięła pod uwagę, że historycznie w dowodach osobistych ludności polskiej zawsze był wpis o imionach ojca i matki.
W związku z tym apelujemy do Rady Najwyższej Litwy o wniesienie takich zmian w ustawie „O dowodzie osobistym obywatela Republiki Litewskiej”, aby została wskazana narodowość obywatela, a nazwiska imiona i imiona rodziców zostały wpisane zgodnie z ukształtowanymi historycznie tradycjami polskiej narodowości i w oryginalnym brzmieniu. Dla przykładu: Jędrzejewski Jan, s. Piotra i Marii.
Jednocześnie apelujemy o pozostawienie możliwości przywrócenia przy wydawaniu nowych dowodów osobistych oryginalnego brzmienia zniekształconych w minionych latach imion i nazwisk na podstawie pisemnego podania obywatela.
29 listopada
Dokumenty Związku Polaków na Litwie 1988–1998, red. Jan Sienkiewicz, Wilno 2003.
Do Rodaków wywodzących się z Kresów Wschodnich
Do Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej w Londynie
Do sztabu wyborczego Lecha Wałęsy
Do środków masowego przekazu
9 grudnia zapadnie decyzja, kto w najbliższych latach będzie kierował Państwem i Narodem Polskim. Polacy na Wschodzie są częścią tego narodu i dlatego nie jest nam obojętne, kto będzie przewodził narodowi i czy przyszły Prezydent i uformowany przez niego rząd, po wielu latach zapomnienia, zajmie się i naszymi losami.
[…]
Chodzi nam nie o przesuwanie granic, a tylko o zabezpieczenie ogólnoludzkich praw Polaków na byłych Kresach Wschodnich, zgodnie z zasadami prawa międzynarodowego, humanizmu i demokracji. Uważamy, że Polska nie tylko ma do tego prawo, ale też i święty obowiązek, wynikający z racji historycznej, z potrzeby stałej opieki nad obywatelami swego państwa, niezależnie od byłych i przyszłych układów politycznych.
Czego chcą Polacy na Litwie? Mieć swój narodowościowy samorząd terytorialny w składzie Litwy w celu zachowania tożsamości narodowej, chcą, by zaprzestano wyniszczania Wileńszczyzny przez niesprawiedliwy podział dóbr materialnych i grabieżcze gospodarowanie ziemią naszych ojców, chcą mieć możność odbudowania swojej rodzinnej inteligencji, mieć prawo do języka ojczystego w urzędzie i kościele do swego nie zmienionego imienia i nazwiska, do nie zmienionej nazwy swojej ojczystej wioski i miasteczka.
Wierzymy, że właśnie Lech Wałęsa zrozumie i poprzez dobrosąsiedzkie układy będzie sprzyjał rozwiązywaniu problemów ludności polskiej. Dlatego też zwracamy się do swoich Rodaków, byłych mieszkańców Kresów Wschodnich i ich rodzin, do wszystkich, którym nasz los nie jest obojętny, o poparcie kandydata na prezydenta Lecha Wałęsy.
Wierzymy też, że Prezydent Rzeczypospolitej Polskiej na Uchodźstwie, który jest symbolem niezłomności ducha narodowego, ostoją wiary i nadziei, przekazując władzę w ręce wybranego w wolnych wyborach Prezydenta w swym historycznym testamencie przekaże obowiązek opieki nad ludnością polską, która nie z własnej woli znalazła się poza granicami Państwa Polskiego.
1 grudnia
Dokumenty Związku Polaków na Litwie 1988–1998, red. Jan Sienkiewicz, Wilno 2003.
Dziś, w trudnej dla naszej Ojczyzny Litwy chwili, zwracamy się do Was, drodzy Rodacy, i wszystkich mieszkańców Litwy apelując o rozwagę, spokój i wzajemne zrozumienie. Pamiętajmy, Szanowni Rodacy, że żyliśmy i będziemy żyć razem z narodem litewskim, że na nas żyjących leży odpowiedzialność, abyśmy my i przyszłe pokolenia żyły w zgodzie, aby różnice kultur, tradycji i języków służyły wzajemnemu wzbogacaniu się i poszanowaniu.
Puśćmy dziś w niepamięć to, co nas dzieli, darujmy tym, co nie zawsze nas chcieli zrozumieć, szukajmy tego, co nas łączyło i będzie łączyć – niechęć do dyktatu z pozycji siły, wspólne dążenie do wolności, demokracji i niepodległości.
11 stycznia
Dokumenty Związku Polaków na Litwie 1988–1998, red. Jan Sienkiewicz, Wilno 2003.
Obecnie Armia Radziecka jest wykorzystywana do zbrodniczych akcji. Jeżeli otrzymacie rozkaz udziału w takich akcjach, nie strzelajcie do bezbronnej cywilnej ludności, unikajcie stosowania przemocy. Nie dajcie się użyć jako narzedzie do dławienia wolności i demokracji. Bądźcie wierni historycznemu hasłu Polaków: „Za wolność naszą i Waszą”.
15 stycznia
Dokumenty Związku Polaków na Litwie 1988–1998, red. Jan Sienkiewicz, Wilno 2003.
Litwa jest historyczną Ojczyzną Litwinów i Polaków, dlatego są wspólne i nasze cele. Widząc realne zagrożenia praw wszystkich obywateli Litwy, oświadczamy, że nastąpił czas wzajemnego porozumienia i zapomnienia starych krzywd i wypaczeń. Dlatego aprobujemy Ustawy Rady Najwyższej Republiki Litewskiej z 29 i 31 stycznia 1991 roku, w których uwzględniono szereg propozycji Polaków i mieszkańców innych narodowości: o utworzeniu wyodrębnionej jednostki administracyjno-terytorialnej na Wileńszczyźnie, o gwarancjach urzędowego używania języka ojczystego, o niezmienianiu nazwisk w nowych dowodach osobistych.
Rada Koordynacyjna i Związek Polaków na Litwie uważają, że wymienione dokumenty stwarzają podstawy do wzajemnego zaufania i rozstrzygania nabrzmiałych problemów ludności Wileńszczyzny na zasadzie porozumienia większości z mniejszością. Wyrażamy nadzieję, że nasze dążenia do rzeczywiście demokratycznych przemian w społeczeństwie, bez dominacji narodowościowej i językowej, staną się podstawą przyszłego statusu Wileńszczyzny i stworzą możliwość do zachowania wielokulturowej spuścizny historycznej, materialnej i duchowej, integralności terytorialnej, wdrażania nowoczesnych metod gospodarowania, rozwoju oświaty i kultury. Zwracamy się do ludności Wileńszczyzny o aktywny udział w sondażu w dniu 9 lutego 1991 roku i głosowanie za tym, aby w nowo opracowanej Konstytucji Republiki Litewskiej było zapisane, że:
„Państwo Litewskie jest niepodległą republiką demokratyczną”.
2 lutego
Dokumenty Związku Polaków na Litwie 1988–1998, red. Jan Sienkiewicz, Wilno 2003.
Razem z Jerzym Waszkiewiczem walczyliśmy w Ministerstwie Sprawiedliwości o rejestrację naszego Związku. Już 8 miesięcy ciągnie się ta sprawa, a biurokracja ciągle nie może podjąć pozytywnej decyzji. Statut uległ zmianie w 20–30%. Prawda, zmiany są nieistotne. Wydaje mi się, że cały czas szukają jakiegoś pretekstu, aby nie zarejestrować Związku. I wymyślili. Zażądali listy 403 delegatów Zjazdu zawierającej imię, nazwisko i patronimikum. Kiedy rejestrowaliśmy delegatów, zapisywaliśmy tylko imię i nazwisko. Dzięki staraniom sekretarza naszego Związku, Marii Śliwko, wszystkie dane z 4 obwodów i Mińska zostały zebrane. Dokumenty, których wymagało Ministerstwo Sprawiedliwości, tego samego dnia przywiozłem osobiście.
Tym razem urzędnik Ministerstwa Lew Gleb stwierdził: „Z protokołem jest wszystko w porządku, uwag nie ma, są jednak pojedyncze zastrzeżenia dotyczące Statutu”. Rozgorzał spór wokół tego, czy powinniśmy włączyć do Statutu sprawy budowy centrum kultury polskiej w Grodnie. Odpowiedziałem mu, że takie prawa posiadamy, oraz wskazałem na podstawę prawną. Zgodził się ze mną, ale pod warunkiem, że zostanie to wpisane w określonej kolejności.
Były też inne sprawy, m.in. co rozumiemy przez kształtowanie patriotyzmu u Polaków, odpowiedziałem, że tylko to, co wynika z tekstu Statutu. Wybroniliśmy i ten punkt.
L. Gleb kategorycznie sprzeciwił się włączeniu do Statutu zdania o otwarciu polskiej uczelni w republice. Uzbroiwszy się w różnego rodzaju dokumenty starał się nas o tym przekonać. Poszliśmy z Jerzym na kompromis i zaproponowaliśmy zapis w następującej formie: „Rozwój nauczania w języku polskim w różnych formach”.
Było jeszcze kilka nieistotnych uwag, z którymi zgodziliśmy się. I tutaj, nieoczekiwanie dla nas - informacja, że teraz, aby Statut został zatwierdzony, musimy zwołać II Zjazd Polaków na Białorusi i przyjąć te poprawki. Oczywiście to żądanie jest świadectwem, że rejestrację Związku odwlekano celowo. Najprawdopodobniej czytając protokół, nie zwrócili uwagi na zapis: „Do czasu zatwierdzenia Atatutu przez Ministerstwo Sprawiedliwości BSRR Zarząd ZPB ma prawo wprowadzać do niego poprawki”. Dzięki temu i ta - przeszkoda została pokonana. Zarządano więc protokołu, w którym przyjmujemy te zmiany. Wydaje się, że jeśli dostarczymy wszystkie dokumenty w naszej redakcji, to Związek wreszcie zostanie zarejestrowany.
Grodno, 14 lutego
Tadeusz Gawin, Ojcowizna (Pamiętniki – 1987–1992), Grodno–Lublin 1992.
Do Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej Lecha Wałęsy
Do Prymasa Polski Józefa Glempa
Do Ministra Kultury i Sztuki RP
Do Prezydenta miasta Krakowa
Do Porozumienia Centrum
Do Zjednoczenia Chrześcijańsko-Narodowego
Do Rady Naczelnej Federacji Organizacji Kresowych
Do Polonii świata
Do środków masowego przekazu
Z bólem odebraliśmy wiadomość, że w Krakowie odbywa się licytacja i wyprzedaż pamiątek narodowych, związanych z historią byłych Kresów Wschodnich, jakoby w celu wsparcia dążeń niepodległościowych Litwy.
Jesteśmy za niepodległą, demokratyczną Litwą, pozytywnie oceniamy niesioną jej bezinteresowną pomoc, oczekując takiej samej i dla Wileńszczyzny, zamieszkałej przez ludność polską.
Nie bacząc na to, jak się oceniane czyny tych czy innych osobistości, własnej historii nie da się zmienić, nie da się jej sprzedać ani zapomnieć. Naród bez historii nie ma przed sobą przyszłości.
W imieniu tysięcy byłych obywateli Rzeczypospolitej, naszych ojców, żołnierzy Września i własnym składamy niniejszym protest przeciwko wymierzonej nam potwarzy, domagamy się zaprzestania podobnych haniebnych akcji i powrotu pamiątek związanych z naszą historią do należnych im miejsc – muzeów narodowych. Domagać się mamy moralne prawo i z tego powodu, że właśnie Kresy Wschodnie wydały wielu przywódców powstań i zrywów narodowych, wieszczów polskich.
S. Akanowicz, Z. Balcewicz, L. Jankielewicz, R. Maciejkianiec, S. Pieszko, W. Subocz, E. Tomaszewicz
19 lutego
Dokumenty Związku Polaków na Litwie 1988–1998, red. Jan Sienkiewicz, Wilno 2003.
Po raz pierwszy Zarząd zbiera się na posiedzeniu wyjazdowym w warunkach, kiedy Związek został oficjalnie zarejestrowany. W sobotę spotkaliśmy się z aktywistami Oddziału Związku w Baranowiczach. [...]
Na posiedzeniu Zarządu Głównego przyjęliśmy plan pracy Związku na 1991 rok i plan pracy „Głosu znad Niemna”. Rozpatrzono szereg spraw organizacyjnych. [...]
Zarząd podjął konkretne decyzje w sprawie współpracy z Białoruskim Frontem Ludowym i wszystkimi demokratycznymi organizacjami oraz przyjął następującą rezolucję:
„Zarząd Główny Związku Polaków na Białorusi jednogłośnie stwierdza:
1. Z satysfakcją witamy fakt oficjalnego zarejestrowania naszego Związku przez Ministerstwo Sprawiedliwości BSRR.
2. Potwierdzamy, że naszym celem jest ochrona języka polskiego i polskiej kultury.
3. Popieramy walkę demokratycznych organizacji o pełną suwerenność Białorusi. Popieramy wszystkie inicjatywy sprzyjające wolności i niezawislości Republiki Białoruskiej”.
Baranowicze, 23–24 lutego
Tadeusz Gawin, Ojcowizna (Pamiętniki – 1987–1992), Grodno–Lublin 1992.
Przez cały okres Komisja mieszana, w skład której weszli przedstawiciele MEN z Polski, konsulatu z Mińska, Wspólnoty Polskiej i ZPB, egzaminowała młodzież, która chce wyjechać na studia do Polski.
Pozytywne jest to, że w tym roku prawie wszyscy kandydaci nieźle znają język ojczysty. To cieszy, chociażby z tego powodu, że jeśli dziecko nie dostanie się na studia, to nauczy się języka ojczystego.
W tym roku z terenu Białorusi wyjedzie studiować do Polski ponad 130 osób.
Grodno, 24–26 kwietnia
Tadeusz Gawin, Ojcowizna (Pamiętniki – 1987–1992), Grodno–Lublin 1992.
Szanowni deputowani, w ostatnim okresie znów jesteśmy świadkami wzmożonej uwagi wobec regionu wileńskiego. Szczególnie wyraźnie jest to widoczne w okresie przed zjazdem deputowanych wszystkich szczebli Wileńszczyzny. […]
W związku z powyższym oświadczamy, co następuje:
1. Zjazd deputowanych Wileńszczyzny, który ma się odbyć jutro, nie miał i nie ma na celu proklamowania jakiejkolwiek jednostki administracyjno-terytorialnej. Celem zjazdu jest omówienie projektu statusu Wileńszczyzny i przedłużenie go do omówienia w Radzie Najwyższej i Rządzie Republiki. Na zjazd zaproszone zostało kierownictwo Rady Najwyższej Republiki, Rządu, Komisji ds. Litwy Południowo-Wschodniej, Departamentu ds. Narodowości. Zjazd otwarty będzie dla wszystkich środków masowego przekazu.
2. Zwracamy się do Rządu o opublikowanie, przed przedłożeniem Radzie Najwyższej, projektu ustawy o statusie Wileńszczyzny w prasie celem poddania go pod publiczną dyskusję.
3. Zwracamy się do Rządu o publiczne ustosunkowanie się wobec tych środków masowego przekazu, które budzą niesnaski na tle narodowościowym, mają poglądy jednoznacznie antypolskie.
4. Żądamy, aby Prokurator Generalny Republiki złożył wyjaśnienie na temat wszystkich incydentów, jakie miały miejsce na posterunkach ochrony pogranicza w rejonie solecznickim, co się czyni dla znalezienia winnych, kim są, jak zostali ukarani.
Popieramy dążenie narodu litewskiego do niepodległości, jego pragnienie samodzielnego decydowania o własnym losie i mamy nadzieję, że pragnienie mieszkańców Wileńszczyzny samodzielnego decydowania w żywotnie ważnych dla nich sprawach będzie również właściwie zrozumiane, zyska poparcie i będzie prawidłowo przedstawione w środkach masowego przekazu.
S. Abakanowicz, E. Tomaszewicz, S. Pieszko, W. Subocz, L. Jankielewicz,
Wilno, Litwa, 21 maja
Dokumenty Związku Polaków na Litwie 1988–1998, red. Jan Sienkiewicz, Wilno 2003.
Stowarzyszenie Naukowców Polaków Litwy powołało […] społeczną Radę Założycielską w celu opracowania statutu i struktury Uniwersytetu Polskiego w Wilnie, zbadało potrzeby kształcenia specjalistów i złożyło wniosek do Rządu o rejestrację uczelni.
Statut zapewnia kształcenie młodzieży w duchu demokracji, tolerancji i szacunku do wszystkich kultur, niezależność studiów i pracy od rasy, narodowości, przekonań religijnych czy orientacji politycznej.
Zgodność tej inicjatywy z prawem i potrzeba wsparcia materialnego ze strony władz została uznana w oficjalnych pismach Rady Najwyższej i Rządu RL. Dopóki Rząd rozważa kwestię osobowości prawnej Uniwersytetu, samorządy m. Wilna i okolicznych rejonów, gdzie mieszka większość ludności polskiej, zwlekają z przydziałem środków i pomieszczeń na kształtowanie uczelni. Tymczasem już w tym roku pragnie rozpocząć studia przeszło 200 osób.
5 sierpnia
Dokumenty Związku Polaków na Litwie 1988–1998, red. Jan Sienkiewicz, Wilno 2003.
Polacy na Litwie, uważając Polskę za swoją Macierz, a Pana Prezydenta za prezydenta wszystkich Polaków, mają nadzieję, że w obecnej trudnej sytuacji, w jakiej się znaleźli, nie zostaną samotni w swoim trwaniu w polskości. Pamiętni ogromnych zasług Pana Prezydenta w solidarnościowych zmaganiach o lepszy byt rodaków w Kraju, oczekują takich samych rozsądnych, stanowczych i skutecznych działań na rzecz ułożenia dobrych stosunków z Republiką Litewską i niedopuszczenia do zlikwidowania polskości na Wileńszczyźnie.
Rozwiązania wymagają następujące problemy:
1. Obywatelstwo Polaków na Litwie. […]
2. Polskie samorządy. […]
3. „Wielkie Wilno” i prywatyzacja. […]
4. Rewindykacje i odszkodowania majątkowe. […]
5. Przedstawicielstwo Polaków z Litwy w Kraju. […]
6. Urząd ds. Polaków na świecie. […]
7. Inwestowanie w Wileńszczyznę. […]
8. Uniwersytet Polski w Wilnie. […]
9. Uproszczenia w przekraczaniu granicy.
12 sierpnia
Dokumenty Związku Polaków na Litwie 1988–1998, red. Jan Sienkiewicz, Wilno 2003.
Zarząd Główny Związku Polaków na Litwie wyraża głęboką satysfakcję z odzyskania przez Republikę Litewską państwowości i uznania jej suwerenności przez społeczność międzynarodową. Spełnione zostały przez to dążenia obywateli Litwy do niezależnego rozwoju.
Jednocześnie wyrażamy przekonanie, iż w niepodległej i suwerennej Litwie prawa człowieka i mniejszości narodowych będą respektowane i realizowane zgodnie z normami prawa międzynarodowego. Mniejszość polska na Litwie żywi nadzieję, że w nowych warunkach spełnione zostaną stawiane przez nią niejednokrotnie postulaty dotyczące:
niepodzielności i konieczności scalenia w jedną jednostkę administracyjną, zgodnie z ustawodawstwem litewskim, historycznie ukształtowanego regionu Wileńszczyzny, niedopuszczalności sztucznych jego podziałów;
możliwości samodzielnego sprawowania władzy, zgodnie z Konstytucją i ustawami Republiki Litewskiej, bez odgórnych ingerencji;
możliwości pobierania wykształcenia w języku ojczystym na wszystkich szczeblach z koniecznością utworzenia wyższej uczelni polskiej;
konieczności spełnienia przez władze Republiki Litewskiej zobowiązań podjętych przez Radę Najwyższą Republiki Litewskiej w dniu 29 stycznia 1991 roku oraz zawartych w innych dokumentach.
Dobra wola władz Republiki Litewskiej w rozwiązywaniu tych problemów stanowi ważną przesłankę i nieodzowny warunek zintegrowania Polaków na Litwie ze społeczeństwem litewskim w różnych dziedzinach życia, pozwoli im na nieskrępowane pełnienie misji pośrednictwa we wszelkiej współpracy Republiki Litewskiej z Rzecząpospolitą Polską, samej zaś Litwie zapewni miejsce wśród demokratycznych społeczeństw Europy.
29 sierpnia
Dokumenty Związku Polaków na Litwie 1988–1998, red. Jan Sienkiewicz, Wilno 2003.
4 września 1991 roku Rada Najwyższa Republiki Litewskiej podjęła sprzeczną z ustawodawstwem litewskim oraz prawem międzynarodowym uchwałę o rozwiązaniu Wileńskiej i Solecznickiej Rad Rejonowych, szykowane jest wprowadzenie zarządzania administracyjnego w tych rejonach.
Związek Polaków na Litwie zawsze był nastawiony na wypracowanie kompromisowych rozwiązań problemów ludności polskiej na Wileńszczyźnie drogą szczerego dialogu oraz autentycznej współpracy. Niestety, obawy części Polaków co do szczerości zamierzeń strony litewskiej potwierdziły się: pierwsze kroki władz niepodległej Litwy mają cechy antypolskich represji.
Rejony zamieszkałe przez Polaków pozbawione zostały wybranych w wolnych, demokratycznych wyborach organów władzy. Stawia to pod znakiem zapytania kwestię praworządności na Wileńszczyźnie, przeprowadzenie w tych rejonach procesu zwrotu mienia i prywatyzacji, a także przyjęcia litewskiego obywatelstwa. Przymusowe odsunięcie od władzy legalnie wybranych samorządów nie likwiduje, wbrew intencjom, problemu polskiej mniejszości na Litwie. Sytuacja w wyniku takich działań jeszcze bardziej się skomplikuje.
Rozwiązanie władz terenowych, rewizje u deputowanych do Rady Najwyższej Litwy, wytaczanie spraw karnych, presja na placówki oświatowe, groźby zawieszenia wydawania pism polskich wyraźnie świadczą o obranym przez władze litewskie kursie na konfrontację. Nie jest to droga do Europy.
7 września
Dokumenty Związku Polaków na Litwie 1988–1998, red. Jan Sienkiewicz, Wilno 2003.
Pierwsze kroki Parlamentu w wolnej Republice Litewskiej były dla mieszkańców Wileńszczyzny zaskakujące i bardzo bolesne. Uderzyły one w nasze największe osiągnięcie: pierwsze od 50 lat demokratycznie wybrane samorządy. Nie możemy pogodzić się z tą bezprawną decyzją władz Litwy i dlatego:
1. Żądamy natychmiastowego odwołania bezprawnej i antydemokratycznej uchwały Rady Najwyższej z dnia 4 września 1991 r. oraz 9 września 1991 r. o rozwiązaniu wileńskiej rady rejonowej oraz żądamy odwołania zarządzania administracyjnego.
2. Żądamy odwołania rządów p. A. Merkysa i restytuowania zarządu rejonowego.
3. Apelujemy do organizacji międzynarodowych, prasy demokratycznej świata i Rzeczypospolitej Polskiej o podjęcie kroków przeciwko naruszeniom praw człowieka na Wileńszczyźnie.
4. Zwracamy się do Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej p. Lecha Wałęsy, który obejmując rządy prezydenckie przyrzekał być prezydentem wszystkich Polaków, o obronę praw Polaków na Wileńszczyźnie.
5. Żądamy zaprzestania nieustannie toczącej się od trzech lat kampanii antypolskiej: niszczenia polskich pamiątek narodowych, napisów, bezczeszczenia polskich grobów, oszczerczych wypadów antypolskich w prasie litewskojęzycznej.
6. Wyrażamy zdecydowany protest przeciwko projektom utworzenia areału metropolitalnego (lub innych wariantów „wielkiego Wilna”), jak również przeciwko wszelkim próbom rozczłonkowania Wileńszczyzny. Ziemia Wileńszczyzny musi być zwrócona prawowitym właścicielom.
7. Zwracamy się do stowarzyszeń innych mniejszości narodowych na Litwie o potępienie antydemokratycznych decyzji władz republiki.
15 września
Dokumenty Związku Polaków na Litwie 1988–1998, red. Jan Sienkiewicz, Wilno 2003.
Coraz realniejszy kształt przybiera projekt „wielkiego Wilna”. Stanowi to poważne zagrożenie dla mieszkańców rejonu wileńskiego, naruszone bowiem zostaną w takim przypadku ich prawa. Ziemia na terenie „wielkiego Wilna” zostanie wyłączona spod prywatyzacji, oznacza to faktycznie kolejne wywłaszczenie miejscowej ludności, niewiele odbiegające swą istotą od bolszewickiej kolektywizacji. Operacja odebrania ziemi oraz późniejsza jej sprzedaż w gruncie rzeczy jest zwykłą spekulacją.
Rozszerzenie administracyjnych granic Wilna pozbawi zamieszkałych w rejonie wileńskim Polaków możliwości wybierania swych reprezentantów do władz samorządowych. Jest to sprzeczne z międzynarodowymi konwencjami o ochronie praw mniejszości narodowych, jednocześnie wzbraniającymi sztucznego zmieniania struktury narodowościowej terytorium zamieszkałego przez mniejszość narodową oraz pozbawiania ich prawa do wyboru swych reprezentantów.
W związku z tym uważamy, że projekt „wielkiego Wilna” jest posunięciem niepotrzebnie zaogniającym stosunki polsko-litewskie i taka decyzja nie może być podjęta bez uwzględnienia opinii mieszkańców rejonu wileńskiego, wyrażonej poprzez referendum.
21 września
Dokumenty Związku Polaków na Litwie 1988–1998, red. Jan Sienkiewicz, Wilno 2003.
Odsłonięcie pomnika ku czci generała Olszyny-Wilczyńskiego, jego adiutanta i 31 żołnierzy poległych w obronie Ojczyzny. Generał został rozstrzelany [22 września 1939] przez „wyzwolicieli” bez sądu. W uroczystości wzięła udział delegacja Wojska Polskiego i Konsulatu Generalnego. Największy wkład, trudny do oceny, wniósł w tę sprawę proboszcz parafii Teolin ksiądz Witold Łozowicki.
Sopoćkinie, 22 września
Tadeusz Gawin, Ojcowizna (Pamiętniki – 1987–1992), Grodno–Lublin 1992.
Od stuleci jesteśmy rdzennymi mieszkańcami Wileńszczyzny. Wileńszczyzna stanowi obecnie część składową Republiki Litewskiej. Chcąc być pełnoprawnymi obywatelami Państwa Litewskiego i zostać gospodarzami tego regionu, powinniśmy niezwłocznie przyjąć obywatelstwo Republiki Litewskiej. Bez obywatelstwa nie będziemy mogli odzyskać ziemi, budować domów, zakładać własnych spółek, wybierać swoich przedstawicieli do władz. Przyjęcie obywatelstwa Państwa Litewskiego nie odbiera w przyszłości możliwości ubiegania się o zmianę obywatelstwa ani też nie oznacza rezygnacji z przynależności narodowej.
Byliśmy, jesteśmy i będziemy Polakami, ale dziś nie zmarnujmy szansy!
25 września
Dokumenty Związku Polaków na Litwie 1988–1998, red. Jan Sienkiewicz, Wilno 2003.
Uroczyste otwarcie Studium Kultury Polskiej w Grodnie. Szczególną satysfakcję dają dwa fakty. Po pierwsze, uroczystość odbyła się w obecności księdza kapelana ZPB Aleksandra Szemety, co nadało imprezie szczególną rangę, po drugie – wśród słuchaczy przeważa młodzież, która za dwa lata otrzyma dyplomy uprawniające do wykonywania zawodu. Podkreślano wysoki poziom kadry dydaktycznej. Któż wie, czy w tej chwili nie rozpoczęło się tworzenie podwalin polskiego uniwersytetu w Grodnie?
Podczas uroczystości przyglądałem się młodzieży i myślałem o tym, jak w tym kraju niszczono polskość.
Grodno, 16 listopada
Tadeusz Gawin, Ojcowizna (Pamiętniki – 1987–1992), Grodno–Lublin 1992.
Do Przewodniczącego Rady Najwyższej Republiki Litewskiej
Do Premiera Rządu Republiki Litewskiej
W związku z wyjątkowo trudną sytuacją, w jakiej znalazła się obecnie społeczność polska na Litwie, po raz kolejny zwracamy się z apelem o zaprzestanie dyskryminacji na tle narodowościowym i przystąpienie do autentycznego rozwiązywania problemów polskiej mniejszości narodowej. […]
Po rozwiązaniu samorządów rejonów wileńskiego i solecznickiego pełnomocnicy rządu, nie licząc się z zasadami demokracji, opinią społeczną, literą prawa, dokonywali i nadal dokonują bezpodstawnych zwolnień na zasadach przynależności narodowej. Zakaz używania napisów w języku ojczystym, symboliki narodowej w szkołach, rewizje i wezwania do prokuratury działaczy Związku Polaków na Litwie należą do faktów życia codziennego.
Z komisji do spraw prywatyzacji rejonu wileńskiego wyrzucono wszystkich Polaków, taki sam proces trwa w komisjach gminnych. Pełnomocnicy rządu formują komisje prywatyzacyjne według własnego uznania, narzucając ludzi z byłej partyjnej nomenklatury. Miejscowej ludności utrudnia się korzystanie z ustaw o prywatyzacji i reprywatyzacji.
Cały szereg uchwał i decyzji władz litewskich […] mają charakter wyraźnie antypolski, są w rażącej sprzeczności z normami praw człowieka i obywatela oraz mniejszości narodowych, stanowią cechy państwa totalitarnego.
Wyrażamy stanowczy protest przeciwko antypolskiej polityce władz Republiki Litewskiej, celowemu oddalaniu od siebie społeczności litewskiej i polskiej, cynicznemu tworzeniu obrazu wroga. Proponujemy rozpoczęcie nareszcie autentycznego dialogu ze społecznością polską.
5 grudnia
Dokumenty Związku Polaków na Litwie 1988–1998, red. Jan Sienkiewicz, Wilno 2003.
Zjazd stwierdza, że takie posunięcia władz litewskich, jak rozwiązanie wybranych w demokratycznych wyborach samorządów, likwidacja ich gazet, groźba likwidacji polskich audycji w radiu i telewizji litewskiej, są wyraźnie antypolskie. Wynikiem tego jest niepożądane z obu stron napięcie w stosunkach polsko-litewskich. Wyrażamy nadzieję, że powstałe rozbieżności rozwiązane zostaną w duchu formującej się obecnie nowej Europy.
Przyjęciem obywatelstwa litewskiego ludność polska Wileńszczyzny wyraziła zaufanie Republice Litewskiej, oznacza to jednak obowiązek obrony przez państwo podstawowych praw człowieka i obywatela.
[…]
Zjazd zwraca się do władz Litwy o odwołanie zarządzania administracyjnego na Wileńszczyźnie i niezwłoczne przeprowadzenie tam wyborów.
Zjazd wyraża zdecydowany protest przeciwko bezpodstawnemu zwalnianiu Polaków z pracy, żąda ponownego ich zatrudnienia.
Zjazd wyraża zdecydowany protest przeciwko planom „wielkiego Wilna”; dla mieszkańców Wileńszczyzny jest to kolejne wywłaszczenie.
Zjazd stwierdza, że jednym z podstawowych warunków przetrwania Polaków na Litwie jest rozwój gospodarczy Wileńszczyzny. Bardzo ważne dlatego jest wspieranie inicjatywy prywatnej, tworzenie nowych struktur gospodarczych, rozwój współpracy z Polską.
Wilno, 14 grudnia
Dokumenty Związku Polaków na Litwie 1988–1998, red. Jan Sienkiewicz, Wilno 2003.
Delegaci III Zjazdu Związku Polaków na Litwie, reprezentujący 300-tysięczną mniejszość narodową na Litwie, zamieszkałą tutaj od stuleci, z niepokojem stwierdzają, że władze Republiki Litewskiej, po niezgodnym nawet z własnym prawem rozwiązaniu samorządów w regionie zamieszkałym przez ludność polską, dokonują bezpodstawnych zwolnień z pracy, według przynależności narodowej, prześladują za publiczne wypowiedzi, zamykają polskojęzyczną prasę.
Szczególne zaniepokojenie budzą fakty odsuwania Polaków od udziału w prywatyzacji i reprywatyzacji, a także podjęte przez Rząd Litwy 11 grudnia 1991 roku przygotowania do odebrania w rejonie wileńskim i trockim 31,1 tysiąca hektarów ziemi, przez co pozbawionych zostanie należnego prawa do własności około 4 tysięcy rodzin polskich. Polska mniejszość narodowa jest zagrożona w swoim przetrwaniu.
Apelujemy do Rady Europy o obronę praw polskiej mniejszości narodowej na Litwie.
Wilno, 14 grudnia
Dokumenty Związku Polaków na Litwie 1988–1998, red. Jan Sienkiewicz, Wilno 2003.
Delegaci III Zjazdu Związku Polaków na Litwie, reprezentujący 300-tysięczną mniejszość narodową na Litwie, zamieszkałą tutaj od stuleci, z niepokojem stwierdzają, że władze Republiki Litewskiej, po niezgodnym nawet z własnym prawem rozwiązaniu samorządów w regionie zamieszkałym przez ludność polską, dokonują bezpodstawnych zwolnień z pracy według przynależności narodowej, prześladują za publiczne wypowiedzi, zamykają polskojęzyczną prasę.
Szczególne zaniepokojenie budzą fakty odsuwania Polaków od udziału w prywatyzacji i reprywatyzacji, a także podjęte przez Rząd Litwy 11 grudnia 1991 roku przygotowania do odebrania w rejonie wileńskim i trockim 31,1 tysiąca hektarów ziemi, przez co pozbawionych zostanie należnego prawa do własności około 4 tysięcy rodzin polskich. Polska mniejszość narodowa jest zagrożona w swoim przetrwaniu.
Apelujemy do Rządu RP, jako kraju członkowskiego KBWE, o niezwłoczne podjęcie niezbędnych kroków dla zapobieżenia łamaniu praw polskiej mniejszości narodowej na Litwie.
Wilno, 14 grudnia
Dokumenty Związku Polaków na Litwie 1988–1998, red. Jan Sienkiewicz, Wilno 2003.
13 stycznia br. Litwa i Polska podpisały Deklarację o przyjaznych stosunkach, która przewiduje możliwość rozwijania dobrych stosunków zarówno między Litwą i Polską, jak też między Litwinami i Polakami na Litwie. Frakcja Polska oraz Zarząd Główny Związku Polaków na Litwie uważają, że fundamentem, na którym należy budować stosunki między Litwinami i Polakami, są uchwały Rady Najwyższej z 29 i 31 stycznia 1991 r.
Uwzględniając powyższe, zwracamy się do Rady Najwyższe Republiki Litewskiej o poczynienie odpowiednich kroków dla wykonania wspomnianych uchwał.
Pierwsze. Rozpisać wybory do Rad rejonów wileńskiego i solecznickiego do marca lub kwietnia br.
Drugie. Włączyć w skład Państwowej Komisji ds. Litwy Wschodniej deputowanych do Rady Najwyższej RL z rejonów wileńskiego i solecznickiego.
Trzecie. Przyśpieszyć proces formowania powiatu wileńskiego z rejonów wileńskiego i solecznickiego oraz niektórych apilinek z przyległych rejonów oraz opracowania statusu powiatu, mając za podstawę wspomniane uchwały.
Czwarte. Prawnie rozwiązać problem rejestracji polskiej wyższej uczelni.
Piąte. Przy ustalaniu granic Wilna wziąć pod uwagę priorytetowe prawo do własności byłych właścicieli oraz ich prawnych spadkobierców.
Szóste. Opracować reglament używania języków mniejszości narodowych jako urzędowych w miejscowościach ich zwartego zamieszkania.
Siódme. Na podstawie podpisanej przez Litwę i Polskę Deklaracji oraz dokumentów KBWE, dotyczących praw człowieka i mniejszości narodowych, podjąć w Radzie Najwyższej uchwały w sprawie pisowni nielitewskich imion i nazwisk w paszportach i innych dokumentach obywatela Republiki Litewskiej.
Ósme. W okresie do nowych wyborów we wspomnianych rejonach zobowiązać Rząd do wzmocnienia kontroli pracy pełnomocników rządowych i ich aparatu zarządzania.
Jesteśmy zdania, że pozytywne rozwiązanie wymienionych powyżej problemów przyczyni się do przezwyciężenia skrajnych tendencji w stosunkach polsko-litewskich, a także do umocnienia autorytetu Państwa Litewskiego w kraju i na arenie międzynarodowej.
22 stycznia
Dokumenty Związku Polaków na Litwie 1988–1998, red. Jan Sienkiewicz, Wilno 2003.
Do Państw członkowskich KBWE
Do Rady Europy
13 stycznia Litw i Polska podpisały Deklarację o przyjaznych stosunkach i dobrosąsiedzkiej współpracy. Jednakże wbrew ustaleniom Deklaracji polska mniejszość narodowa na Litwie nadal jest ograniczana w prawach politycznych, nie zezwala się jej w regionie historycznie zwartego zamieszkania na przeprowadzenie wyborów do samorządowych rad rejonowych. Oprócz tego, rozpoczął się proces bezprawnego zwalniania Polaków z pracy w różnych sferach życia społecznego, czynione są wysiłki ku rozwiązaniu rad najniższego szczebla – gminnych.
Korzystając z braku prawnego mechanizmu obronnego, pod kierownictwem komisarzy rządowych trwa i nasila się proces wywłaszczania z ziemi miejscowej ludności, prawowitych właścicieli. Ich byłą ziemię wykorzystuje się pod zabudowę, pod strefy rezerwowe miasta, pod zasiedlenie przybyłej ludności litewskiej, aby pozbawić ludność polską nie tylko własności, ale i możności wyłonienia własnej reprezentacji do władz samorządowych.
Prosimy, aby zwrot ziemi jej prawowitym właścicielom po likwidacji kołchozów odbywał się pod nadzorem organizacji międzynarodowych lub za ich wstawiennictwem, był kierowany przez wyłonionych przez miejscową ludność reprezentantów.
Pozbawienie polskiej mniejszości na Litwie praw politycznych i ekonomicznych prowadzi do jej rozproszenia i likwidacji. Apelujemy o obronę, zgodnie z ustaleniami międzynarodowymi o prawach człowieka i mniejszości narodowych.
20 lutego
Dokumenty Związku Polaków na Litwie 1988–1998, red. Jan Sienkiewicz, Wilno 2003.
My, uczestnicy konferencji Związku Polaków na Litwie, obradujący nad problemami zwrotu mienia i ziemi, w pełni popieramy rozpoczęta przez was akcję protestu przeciwko nowo powstałej biurokracji, która nie sprzyja uczciwemu zwrotowi ziemi jej prawowitym właścicielom. Szczególnie boleśnie odbywa się to w rejonach podwileńskich, gdzie pod różnymi pretekstami odbiera się ziemię od miejscowej ludności i przeznacza dla miejskiej biurokracji.
Przyjęte na konferencji ZPL.
29 marca
Dokumenty Związku Polaków na Litwie 1988–1998, red. Jan Sienkiewicz, Wilno 2003.
Związek Polaków na Litwie wyraża swe zaniepokojenie pogłębiającymi się polsko-litewskimi rozbieżnościami, brakiem zrozumienia ze strony władz litewskich rzeczywistych potrzeb i dążeń Polaków na Litwie.
Jedną z przyczyn takiego stanu rzeczy jest unikanie przez stronę litewską rzetelnego dialogu z autentycznymi przedstawicielami polskiej społeczności na Litwie, wybranymi w wyborach różnych szczebli bądź delegowanych przez polską masową organizację, jaką jest Związek Polaków na Litwie.
Tak na przykład, w Państwowej Komisji nie ma ani jednego reprezentanta Polaków z Wileńszczyzny, natomiast jest wielu przedstawicieli litewskich organizacji znanych ze swych antypolskich poglądów. Wnioski formowane przez tak dobraną komisję nie odzwierciedlają rzeczywistego stanu rzeczy, a więc nie mogą przyczynić się do rozwiązania nabrzmiałych problemów Wileńszczyzny. Związek Polaków na Litwie uważa, że tylko drogą rzeczywistego dialogu z autentycznymi przedstawicielami polskiej społeczności na Litwie można osiągnąć wzajemne porozumienie.
Przyjęte na konferencji ZPL.
29 marca
Dokumenty Związku Polaków na Litwie 1988–1998D, red. Jan Sienkiewicz, Wilno 2003.
Ważą się dziś losy Litwy, jej przyszłość. Od tego, czy wybierze ona demokrację i poszanowanie praw człowieka, czy też nadal podążać będzie drogą deklarowanej tylko demokracji na użytek zewnętrzny, nie opartej na praktyce życia codziennego, zależy przyszłość Litwy, jej dobre imię, możliwości wykorzystania międzynarodowego poparcia gospodarczego.
[…]
Niestety, obecne struktury władzy, wbrew deklaracjom i podjętym w styczniu ubiegłego roku przez Radę Najwyższą RL uchwałom, czynią wszystko, aby utrudnić życie polskiej mniejszości narodowej na Litwie. Rozwiązanie rad samorządowych, restrykcje wobec obywateli Litwy Polaków w oświacie i kulturze i szczególnie bolesne – zabieranie ziemi, utrudnianie jej odzyskania nawet przy posiadaniu odpowiednich dokumentów, samowola pełnomocników rządowych, nieposzanowanie odpowiednich dokumentów, samowola pełnomocników rządowych, nieposzanowanie godności ludzkiej i narodowej stały się codziennością życia dla mieszkańców Wileńszczyzny.
[…] Litwa nigdy nie będzie prawdziwie demokratyczna i wolna, dopóki na części jej terytorium, zamieszkałym głównie przez polską mniejszość narodową, będą stosowane zdyskredytowane metody zarządzania, nie mające nic wspólnego z demokracją.
Zbliża się referendum w sprawie wprowadzenia na Litwie urzędu prezydenta. W zaistniałej sytuacji, która nie służy dobru Litwy, naszej wspólnej Ojczyzny, a która wznosi nowy mur wzajemnej nieufności i podejrzliwości, wzywamy wszystkich patriotów litewskich, dla których dobro Litwy jest celem najwyższym, do rozpoczęcia natychmiastowego, autentycznego dialogu w celu kardynalnej zmiany sytuacji społeczności Wileńszczyzny.
Mieszkańcy Wileńszczyzny!
[…]
– uważamy stanowczo, że przed wprowadzeniem urzędu prezydenta bezwarunkowo konieczne jest uchwalenie nowej Konstytucji z dokładnym określeniem w niej zarówno kompetencji i uprawnień prezydenta, jak też z wprowadzeniem instytucji ochrony praw człowieka i obywatela – Sądu Konstytucyjnego, rzecznika praw obywatelskich etc.;
[…]
Zarząd Główny ZPL nie popiera referendum i nie uważa za celowe podejmować jakichkolwiek akcji zachęcających obywateli do udziału w nim.
Przyjęte na wspólnym posiedzeniu ZG ZPL i Zarządu Wileńskiego Oddziału Rejonowego ZPL.
19 maja
Dokumenty Związku Polaków na Litwie 1988–1998, red. Jan Sienkiewicz, Wilno 2003.
Po upadku ustroju i ideologii komunistycznej narody polski i litewski uzyskały możliwość odrodzenia autentycznej niepodległości państwowej i stanęły przed szansą budowania społeczeństw opartych na wartościach demokracji, równości i poszanowania praw człowieka i obywatela. Wykorzystanie w pełni tej szansy dramatycznie utrudniają wyniesione z sowieckiej przeszłości wypaczone myślenie, nieuzasadnione uprzedzenia i animozje narodowościowe. Odradzaniu się świadomości narodowej w państwach dawnego bloku komunistycznego towarzyszy prawie nieuchronnie eksplozja nacjonalizmów i narodowej nietolerancji, częstokroć wykorzystywanych przez liderów politycznych do celów nie mających nic wspólnego z dobrem społeczeństwa.
My, przedstawiciele organizacji polskich, zebrani na II Konferencji Polaków Europy poświęconej międzynarodowej ochronie praw człowieka, zwracamy się do Rządów Republiki Litewskiej i Rzeczypospolitej Polskiej o zagwarantowanie praw określonych w Powszechnej Deklaracji Praw Człowieka oraz w Projekcie Europejskiej Konwencji o Ochronie Mniejszości. Apelujemy do narodów i rządów obu krajów o podjęcie maksymalnych wysiłków, zmierzających do usunięcia bolesnej i często tragicznej spuścizny historycznej drogą rozmów i wzajemnych ustępstw.
Czynimy to świadomi tych okresów w historii, kiedy przyjaźń naszych narodów umożliwiała unicestwienie grożących im niebezpieczeństw. Wynikiem tych rozmów powinno być zapewnienie dobrosąsiedzkich stosunków w zjednoczonej Europie, do której dążą oba narody.
Wilno, 22 czerwca
Dokumenty Związku Polaków na Litwie 1988–1998, red. Jan Sienkiewicz, Wilno 2003.
Polacy ze Wschodu mają niełatwą spuściznę kilkudziesięciu lat rządów komunistycznych. Te wieloletnie rządy zostawiły głębokie piętno na psychice ludzkiej, na ich mentalności, a nieraz również sposobach postępowania. Tym się różnimy od Polaków Zachodu. Duża część Polaków zza wschodniej granicy nigdy z Polski nie wyjeżdżała. To nie ich wina, że nagle okazali się poza granicami Macierzy, okazali się w diasporze. Duża natomiast część Polaków Wschodu – Polacy Rosji, Syberii, Kazachstanu – przeszła losy najtrudniejsze. Nieraz zdołano im wyrwać znajomość ojczystej historii i kultury, wyrwać nawet znajomość ojczystego języka, brzmienie polskiego nazwiska. Ale nie zdołano im wyrwać z serca poczucia przynależności narodowej, miłości do ojczystej kultury, mowy ojczystej, miłości do wszystkiego, co polskie.
[…]
Dziś, gdy wspólne wysiłki Macierzy i Polonii krajów zachodnich doprowadziły do obalenia rządów komunistycznych w Polsce, stajemy przed możliwością rozszerzenia pomocy ekonomicznej Polonii krajów zachodnich – dla polskich enklaw za wschodnią granicą. Uważamy za celowe powołanie mechanizmu współpracy i pomocy wzajemnej Polaków Wschodu i Zachodu. […]
Dziś ruszyła sprawa szkolnictwa polskiego na Białorusi. Ruszyła od zera i szybko nabiera rozpędu. Ona również potrzebuje pomocy. Również w Rosji, gdzie ostatnio powstał Związek Polaków w Rosji.
Na Litwie problem szkolnictwa wyższego znalazł swą realizację w postaci Uniwersytetu Polskiego w Wilnie, który dziś potrzebuje wszechstronnej pomocy naukowej, finansowej i politycznej.
[…]
Potrzeba na tereny wschodnie wielu księży. Całemu szeregowi środowisk polskich nie tylko na dalszych terenach, ale też na Litwie brakuje duszpasterstwa w ojczystym polskim języku. […]
Potrzebne jest ułatwienie kontaktów Polaków zza wschodniej granicy z Macierzą. Aby w Polsce nas nie traktowano jak obcokrajowców, co jest krzywdzące i poniżające, a niestety praktykowane do dziś.
Polonia Wschodu i Zachodu powinna mieć wpływ na kształtowanie polityki Państwa w stosunku do Polaków rozsianych po całym świecie. I tu wyłania się kwestia powołania, na przykład, przy Rządzie Polskim, w wolnej i niepodległej Polsce jakiegoś co najmniej doradczego ciała, składającego się z przedstawicieli skupisk polonijnych różnych krajów, zarówno Zachodu i Wschodu.
Kraków, 19–23 sierpnia
Dokumenty Związku Polaków na Litwie 1988–1998, red. Jan Sienkiewicz, Wilno 2003.
Umiłowany Ojcze Święty!
Kraj nad Wilią przetrwał surowe lata rządów komunistycznych. Wojujący ateizm przez długi okres usiłował wydrzeć wiarę z serc dorosłych i młodzieży. Nagonka na ludzi wierzących, wyszydzanie wiary świętej, preferowanie bezbożnictwa we wszystkich dziedzinach życia były podniesione do rangi polityki państwowej.
[…]
Żywimy wielką nadzieję, że wizyta Waszej Świątobliwości w naszym kraju posłuży rozwojowi zgody i jedności, zapanowaniu sprawiedliwości społecznej, podniesieniu ducha religijności, umocnieniu wiary, miłości i nadziei.
Oczekując z niecierpliwością na przyjazd Waszej Świątobliwości polecamy to dzieło Miłosierdziu Bożemu poprzez naszą Matkę Ostrobramską, która była i jest niezmiennie Orędowniczką, Pośredniczką i Pocieszycielką naszą.
Prosimy przyjąć wyrazy naszego najgłębszego szacunku i miłości.
Wilno, 5 września 1992
Deklaracja Wyborcza Związku Polaków na Litwie w wyborach do Sejmu Republiki Litewskiej
Niepodległa Litwa ma przed sobą trudny okres. Długą drogę reform pokonać można tylko demokratycznymi metodami, bez dyktatu, narzucania swojej woli, łamania praw człowieka i mniejszości narodowych.
Program wyborczy ZPL stawia za cel utworzenie nowoczesnego, demokratycznego państwa prawa, społeczeństwa wolnych i równych wobec prawa ludzi.
[…]
Polityka narodowościowa
Państwo litewskie powinno dążyć do zachowania wielokulturowości Litwy chroniąc i wspomagając kultury wszystkich zamieszkujących ją narodów i narodowości.
Zasięg każdego języka mniejszości narodowych powinien być respektowany i uwzględniony przy podziale administracyjnym kraju. Państwo litewskie powinno zdecydowanie działać dla poparcia kultur mniejszości narodowych, finansować poszczególne programy ich rozwoju.
Na wszystkich szczeblach nauczania dla mniejszości narodowych powinien być stosowany ich język, należy udoskonalić także tryb nauczania języka państwowego. Szczególne znaczenie ma rejestracja Uniwersytetu Polskiego w Wilnie jako placówki wychowującej miejscową inteligencję dla Litwy.
[…]
Nazwiska i imiona osób należących do mniejszości narodowych oraz nazwy miejscowości pochodzące z języków mniejszości powinny być używane w autentycznym brzmieniu i pisowni.
Państwo litewskie powinno zagwarantować przynajmniej jeden kanał telewizyjny dla audycji w języku polskim. Dotyczy to m.in. retransmisji Telewizji Polskiej oraz audycji polskich w radiu i telewizji litewskiej.
Władze Republiki Litewskiej powinny wspierać prasę oraz inną działalność wydawniczą w językach mniejszości narodowych.
25 października
Dokumenty Związku Polaków na Litwie 1988–1998, red. Jan Sienkiewicz, Wilno 2003.
14 lutego odbędą się wybory Prezydenta Republiki Litewskiej oraz samorządowe do rozwiązanych przed przeszło rokiem wileńskiej i solecznickiej rad rejonowych.
W wyborach prezydenckich kandydują Pan Algirdas Brazauskas, tymczasowo pełniący obowiązki Prezydenta Litwy, Pan Stasys Lozoraitis, popierany przez Sajudis oraz inni kandydaci.
Dziś, pełniąc tymczasowo obowiązki Prezydenta, Pan Algirdas Brazauskas czyni to godnie i w sposób odpowiedzialny, unikając przeciwstawiania i skłócania ze sobą obywateli. Sformowany przezeń Rząd nakreślił i realizuje program wyjścia z wyjątkowo trudnej sytuacji, w jakiej znalazła się Litwa nie tylko z przyczyn obiektywnych, ale też wskutek nieprzemyślanych decyzji poprzedniej ekipy rządzącej. Są też pozytywne symptomy w ustosunkowaniu się do potrzeb i problemów mniejszości narodowych.
W związku z powyższym Zarząd Główny Związku Polaków na Litwie wyraża swe poparcie dla kandydata na Prezydenta Litwy Algirdasa Brazauskasa.
Apelujemy też do członków i sympatyków Związku Polaków na Litwie, do ludności rejonów wileńskiego i solecznickiego o aktywny udział w wyborach samorządowych i poparcie dla kandydatów na deputowanych od Związku.
12 stycznia
Dokumenty Związku Polaków na Litwie 1988–1998, red. Jan Sienkiewicz, Wilno 2003.
W dobie obecnej odbywają się intensywne przygotowania projektu traktatu międzypaństwowego między Polską a Litwą, podpisanie którego ma nastąpić niebawem. Uświadamiamy sobie, że podpisanie traktatu mogłoby sprzyjać układaniu się przyjaznych stosunków i dobrosąsiedzkiej współpracy między dwoma sąsiednimi państwami, mogłoby przysłużyć się spokojnemu bytowi ludności polskiej na Litwie.
Przez ponad 50 lat ludność polska, od pokoleń zamieszkująca Wileńszczyznę i stanowiąca znaczną większość jej mieszkańców, nie miała możliwości decydowania o swoim losie. Decydowano o nas bez nas.
Są pewne obawy, że po raz kolejny historia może się powtórzyć. Dotychczas ludność polska nie miała możliwości nawet zapoznać się z tekstem projektu traktatu. Wzbudza pewny niepokój, że bez udziału autentycznych przedstawicieli Wileńszczyzny mogą być podjęte ustalenia, godzące w żywotne interesy ludności polskiej. Potwierdzeniom tego może służyć kolejne nasilenie agresywnej antypolskiej propagandy w środkach masowego przekazu Republiki Litewskiej, w wystąpieniach poszczególnych działaczy państwowych i rezolucjach sił politycznych, świadome dążenie do zaostrzenia konfliktu polsko-litewskiego. Kontynuuje się politykę likwidacji polskości na Wileńszczyźnie, opartą na teorii, że na Litwie nie ma Polaków, są jedynie spolonizowani Litwini, którym trzeba „dopomóc” w powrocie do litewskości.
Utwierdziliśmy się w przekonaniu, że władze litewskie, wpływowe siły polityczne nie były i dotąd nie są zainteresowane w pozytywnym rozwiązaniu żywotnie ważnych spraw i potrzeb ludności polskiej. Praktycznie żaden z naszych postulatów zgłoszonych w ciągu ostatnich lat na ręce najwyższych władz Republiki Litewskiej nie został uwzględniony, żadna z licznych deklaracji nie zaowocowała skuteczną realizacją. Jest oczywiste, że zasadniczym celem takiej działalności ma być doprowadzenie ludności polskiej do takiego stanu, by przestała stanowić społeczność świadomą swoich praw i interesów, swoich tradycji i odrębności narodowej. […]
Jesteśmy mocno przekonani, że wszelkie rozmowy i ustalenia pomiędzy Polską a Litwą, dotyczące sytuacji ludności polskiej na Wileńszczyźnie, mogą być prowadzone jedynie przy udziale jej autentycznych przedstawicieli. Tylko za ich akceptacją mogą być rozstrzygane kwestie dotyczące żywotnych interesów ludności polskiej.
10 sierpnia
Dokumenty Związku Polaków na Litwie 1988–1998, red. Jan Sienkiewicz, Wilno 2003.
10 stycznia br. Prezydent Republiki Litewskiej Algirdas Brazauskas w czasie narady w Sejmie zaproponował przy przyszłym podziale administracyjno-terytorialnym Litwy rejon wileński jako jedyny połączyć z m. Wilnem.
Taka propozycja – w sytuacji, kiedy ani samorząd m. Wilna, ani rejonu wileńskiego nie występowały z podobną inicjatywą i są jej przeciwne – budzi zdziwienie. […]
Połączenie m. Wilna posiadającego 600 tys. mieszkańców, ze stutysięcznym rejonem negatywnie odbije się na jego społeczno-ekonomicznym rozwoju, którego potrzeby bez wątpienia będą realizowane w ostatniej kolejności przy kształtowaniu infrastruktury m. Wilna jako reprezentacyjnego miasta. Odwrotnie, widzimy pilną potrzebę opracowania specjalnego rządowego programu ekonomicznego rozwoju rejonu wileńskiego, w rozwój którego w minionych okresach inwestowano znacznie mniej niż średnio na Litwie.
Solidaryzując się z propozycją przedstawicieli Żmudzi i innych widzimy potrzebę przystąpienia Litwy do Europejskiej Karty o Lokalnym Samorządzie, która powinna być podstawą ustawodawstwa samorządowego i która to przewiduje, że przy podziałach administracyjnych przede wszystkim powinna decydować wola mieszkających tam obywateli. […]
Administracyjne połączenie m. Wilna z rejonem wileńskim kolidowałoby też z innymi dokumentami międzynarodowymi, chroniącymi prawa mniejszości narodowych, przewidującymi potrzebę zagwarantowania samorządnego rozwoju społeczeństw mniejszościowych, ochronę ich przed sztucznym administracyjnym rozdrabnianiem.
[…]
Naszym zdaniem, zmiana kolejnych ekip rządzących nie powinna powodować nowych zagrożeń dla mniejszości narodowych, a Państwo winno zabezpieczyć ciągłość polityki i konsekwentne zagwarantowanie rozwiązania kolejnych problemów.
25 stycznia
Dokumenty Związku Polaków na Litwie 1988–1998, red. Jan Sienkiewicz, Wilno 2003.
Do Rządu i Sejmu Republiki Litewskiej
Do „Kuriera Wileńskiego”
Do „Naszej Gazety”
Zarząd Wileńskiego Oddziału Rejonowego Związku Polaków na Litwie oraz prezesowie kół wyrażają głębokie zaniepokojenie decyzją Kolegium Oświaty Ministerstwa Oświaty i Kultury RL z 27 stycznia br. o tym, że poczynając od 1994/1995 roku szkolnego nie zamierza się tłumaczyć na język rosyjski oraz polski podręczników z języków angielskiego, niemieckiego oraz francuskiego dla klas VII–XII, od roku szkolnego 1996/1997 – z matematyki, chemii, fizyki oraz biologii dla klas XI–XII, zaś od roku szkolnego 1995/1996 – podręczników z historii oraz geografii dla klas IX–XII.
Realizacja tej decyzji będzie oznaczała stopniową likwidację polskiego szkolnictwa na Litwie.
Jaka to będzie szkoła z polskim językiem wykładowym, jeżeli podstawowe przedmioty będą wykładane w języku litewskim? I jaka to będzie nauka, jeżeli dziecko przygotowując lekcje z podstawowych przedmiotów będzie musiało ślęczeć nad słownikiem?
W celu lepszego opanowania języka państwowego przez uczniów szkół polskich Ministerstwo Oświaty i Kultury RL powinno zatroszczyć się o należyte przygotowanie lituanistów i postawienie na odpowiedni poziom wykładania języka litewskiego w szkołach mniejszości narodowych Litwy.
[…]
Uważamy, że decyzja Ministerstwa Oświaty i Kultury z dnia 27 br. przeczy Konstytucji Republiki Litewskiej, która gwarantuje mniejszościom narodowym zamieszkałym na Litwie nauczanie w języku ojczystym.
Wyrażamy protest przeciwko takim decyzjom i zwracamy się do Rządu RL, Sejmu i Prezydenta o interwencję w tej sprawie.
11 lutego
Dokumenty Związku Polaków na Litwie 1988–1998, red. Jan Sienkiewicz, Wilno 2003.
W ostatnim czasie w republice dokonuje się szeregu posunięć zaostrzających stosunki międzynarodowościowe na Litwie, szczególnie w dziedzinie oświaty i kultury. Niedawno Kolegium Ministerstwa Kultury i Oświaty przyjęło uchwałę, według której rozpoczynając od roku bieżącego i kończąc rokiem 1997 stopniowo zaprzestaje się drukowania podręczników dla szkół z polskim językiem wykładowym.
[…]
Mając na względzie, że już od 30 lat żadna instytucja naukowa na Litwie nie szykuje specjalistów w dziedzinie biologii, chemii, geografii, języków obcych, a nawet języka litewskiego dla szkół z polskim językiem nauczania, sytuacja w szkołach polskich jest opłakana.
Trzecia część nauczycieli ze szkół z polskim językiem nauczania (kiedyś przygotowanych do tej pracy) jest w wieku emerytalnym lub u jego progu. Trzecia część nauczycieli pracuje nie według swojej specjalności. Jeżeli do tej niebezpiecznej sytuacji dodamy zaprzestanie druku podręczników, to jawi się obraz przejrzysty dla każdego. Powstaje pytanie, do jakiego celu się dąży: czy całkowitego zlikwidowania szkoły polskiej, czy też do stworzenia warunków, w których szkoły opuszczaliby abiturienci całkowicie nie przygotowani ani do dalszej nauki, ani do pracy. Powstaje wrażenie, że właśnie w taki sposób dąży się w krótkim czasie „załatwić” problem szkół polskich na Litwie.
[…]
Obecne dążenie do zlikwidowania szkół z polskim językiem nauczania jest sprzeczne z zasadami państwa dążącego do poszanowania demokracji i praw człowieka. Także jest niezgodne z prawem mniejszości narodowych do nauki w języku ojczystym.
15 lutego
Dokumenty Związku Polaków na Litwie 1988–1998, red. Jan Sienkiewicz, Wilno 2003.
Zakończony proces formowania władzy na Litwie ustabilizował sytuację polityczną w republice, nie doprowadziło to jednak do realizacji postulatów Polaków na Litwie, można nawet stwierdzić pojawienie się negatywnych tendencji w stosunku władz do polskiej mniejszości.
Zjazd stwierdza, że nie zostały rozstrzygnięte kwestie związane ze zwrotem ziemi w rejonach podwileńskich, nadal aktualne są nie mające podstaw prawnych plany „wielkiego Wilna”, przeciwko którym Zjazd wyraża zdecydowany protest.
[…]
Zjazd wyraża zdecydowany protest przeciwko decyzji Ministerstwa Kultury i Oświaty Republiki Litewskiej o zaprzestaniu wydawania na Litwie podręczników szkolnych w języku polskim i domaga się jej odwołania. Jest to krok sprzeczny z Ustawą o mniejszościach narodowych RL oraz Ustawą o oświacie RL. Zjazd uważa to za cios w polskie szkolnictwo na Litwie, za początek akcji skierowanej ku jego likwidacji.
Zjazd zwraca się do władz litewskich o jak najszybszą rejestrację Uniwersytetu Polskiego w Wilnie.
Zjazd domaga się zwrotu budynków powstałych ze składek społecznych ludności polskiej na Litwie.
[…]
Zjazd stwierdza, że jednym z podstawowych warunków przetrwania Polaków na Litwie jako liczącej się społeczności jest rozwój gospodarczy Wileńszczyzny. Szczególnie ważne jest wspieranie inicjatywy prywatnej, tworzenie nowych struktur gospodarczych i finansowych, rozwój współpracy gospodarczej z Polską. Zjazd uważa za szczególnie ważne opracowanie programu rozwoju gospodarczego Wileńszczyzny.
Wilno, 19 lutego
Dokumenty Związku Polaków na Litwie 1988–1998, red. Jan Sienkiewicz, Wilno 2003.
Ogromnie niepokojący jest stan zwrotu ziemi prawowitym właścicielom na Wileńszczyźnie. Ziemię zwrócono zaledwie 3 proc. Pretendentów, podczas gdy w innych regionach republiki wskaźnik ten jest co najmniej kilkakrotnie wyższy.
Domagamy się zbadania sytuacji w sprawie bezprawnego zaboru ziemi w okresie administracyjnego zarządzania, odwołania bezprawnych aktów, przystąpienia do bezwarunkowego i niezwłocznego zwrotu ziemi prawowitym właścicielom.
Zjazd stwierdza, że plany „wielkiego Wilna” nie mają podstaw prawnych, gdyż są sprzeczne z Konstytucją i szeregiem ustaw RL. Zjazd stanowczo protestuje przeciwko łamaniu ustawodawstwa Litw i domaga się bezwzględnego zwrotu ziemi podwileńskiej zgodnie z Ustawą o zwrocie nieruchomości z dn. 28 czerwca 1991 roku, pozostawiając prawo jej właścicielom do dysponowania nią na zasadach gospodarki wolnorynkowej.
Zjazd opowiada się za wstrzymaniem zwrotu ziemi w równoważnej naturze do czasu przywrócenia własności prawowitym właścicielom i ich spadkobiercom. W gminach o minusowym bilansie ziemi zwrot ziemi w równoważnej naturze nie powinien być w ogóle praktykowany.
Wilno, 19 lutego
Dokumenty Związku Polaków na Litwie 1988–1998, red. Jan Sienkiewicz, Wilno 2003.
1. Wstęp
Szkoła polska w środowisku wielokulturowym powinna skierować szczególną uwagę na nauczanie języka ojczystego, kultury i historii narodu. Nie można godzić się z miejscem, jakie szkolnictwu polskiemu wyznacza „Koncepcja oświaty Litwy” przewidująca wykładanie tylko części przedmiotów w języku ojczystym. Takie założenie jest nie do przyjęcia, jest bowiem sprzeczne z Ustawą o oświacie i Ustawą o mniejszościach narodowych, niweczy dotychczasowy stan oświaty. Nauczanie języka państwowego i języków obcych nie powinno się odbywać kosztem eliminacji niektórych przedmiotów i imprez pozalekcyjnych w języku ojczystym.
[…]
Zjazd protestuje przeciwko podjętej ostatnio decyzji Ministerstwa Kultury i Oświaty o nietłumaczeniu podręczników dla klas VII–XII na język polski. Ta pochopnie, bez konsultacji z mniejszością polską, podjęta decyzja godzi w integrację społeczeństwa, komplikuje organizację procesu dydaktycznego.
[…]
2. Wychowanie przedszkolne
Pierwsze grupy polskie w przedszkolach powstały w 1988 r. Liczba dzieci w nich wzrosła w 1990 r. do 2,5 tysiąca. Sytuacja w ostatnich dwóch latach zmieniła się na gorsze. Grupy mniejsze są łączone i dzieci znów są kierowane do grup litewskich lub rosyjskich. Aby stan rzeczy naprawić, potrzebne jest rządowe wsparcie przedszkoli i rodzin, wychowujących dzieci w domu.
3. Szkolnictwo średnie
Poczynając od roku 1989, liczba dzieci w klasach i szkołach z polskim językiem nauczania corocznie wzrastała o tysiąc i w 1993/94 roku szkolnym osiągnęła 15,5 tysiąca. Tymczasem sieć szkół jest zbyt mała, zagrożona jest budowa Szkoły im. Jana Pawła II. Wzrósł niedobór kadry pedagogicznej. Około 1/3 z ogólnej ilości 1.500 nauczycieli jest w wieku emerytalnym, a ¼ nauczycieli wykłada przedmioty w szkole niezgodnie ze swoim wykształceniem. Wielu nauczycieli niedostatecznie włada językiem nauczania. Niezbędne jest wykładanie historii Polski jako oddzielnego przedmiotu w szkole. […]
4. Studia wyższe
Państwowy Uniwersytet Wileński od roku 1993/94 wprowadził filologię polską, na którym to kierunku studiuje około 20 osób, nadal jednak nie zgadza się na wprowadzanie języka polskiego na innych żywotnie potrzebnych kierunkach w tej uczelni. Uniwersytet Pedagogiczny nadal obejmuje kształcenie zaledwie około 100 studentów – przyszłych nauczycieli. Uczelnie orientują się na wyłączne nauczanie w języku litewskim, nie dostrzegając istotnych potrzeb obywateli narodowości polskiej. W tych warunkach niezrozumiałe są dotychczasowe przeszkody w tworzeniu niepaństwowej uczelni wyższej – Uniwersytetu Polskiego w Wilnie. Zjazd apeluje do Sejmu, Rządu i społeczeństwa Republiki Litewskiej o udzielenie wszelkiego prawnego wsparcia działającego już trzeci rok w czynie społecznym i obejmującego kształceniem bez mała 200 osób Uniwersytetu Polskiego w Wilnie, zaś do wszystkich Polaków – o osobisty wkład do dzieła tworzenia uczelni.
Wilno, 19 lutego
Dokumenty Związku Polaków na Litwie 1988–1998, red. Jan Sienkiewicz, Wilno 2003.
Historycznie Wileńszczyznę w większości zamieszkują Polacy. Naturalne jest ich dążenie do odrodzenia i zachowania swojej tożsamości narodowej i co o tym stanowi – języka, kultury, tradycji.
Jako obywatele Republiki Litewskiej, Polacy pragną prawnego uznania owych dążeń poprzez ustawowe gwarancje i obowiązki Rządu RL do ich wykonywania.
Niestety, aktualne ustawodawstwo o mniejszościach narodowych jest nieprecyzyjne i praktycznie nie [jest] respektowane przez władze wykonawcze. Ustawa o języku państwowym pomija problem zachowania i używania języka mniejszości narodowych na terenach przez nie zamieszkałych. Taki stan rzeczy nie może zadowolić mieszkańców narodowości polskiej, gdyż prowadzi do ich wynaradawiania.
Dla zapobieżenia temu, Zjazd widzi aktualną potrzebę, aby Rząd RL już w najbliższym czasie przyjął odpowiednią uchwałę, określającą status języka polskiego jako regionalnego mniejszości polskiej na Wileńszczyźnie, wskazując tryb i zasięg jego stosowania.
Zasięg stosowania języka regionalnego na poziomie samorządów miałby zastosowanie równoległe z językiem państwowym przez władze administracyjne, organa sądowe, w biurowości, oświacie, ochronie zdrowia. Podstawą takiej uchwały byłaby Europejska Karta Języków Regionalnych i Mniejszościowych. Władze Państwa, stosując się odpowiednio do międzynarodowych dokumentów, przyśpieszyłyby integrację Litwy do wspólnoty europejskiej.
Zjazd zwraca się do władz Republiki Litewskiej o tłumaczenie aktów prawnych na język polski i ich publikację w państwowej gazecie „Kurier Wileński”.
Wilno, 19 lutego
Dokumenty Związku Polaków na Litwie 1988–1998, red. Jan Sienkiewicz, Wilno 2003.
Zjazd z ubolewaniem stwierdza, że Państwo Litewskie, obywatelami którego są Polacy na Litwie, nie wykazuje należytej troski o rozwój kultury, o zachowanie pamiątek kultury i historii polskiej jako części składowej ogólnego dorobku historycznego Litwy. W tym czasie, gdy w Republice istnieją dziesiątki teatrów, muzeów, zespołów, stowarzyszeń twórczych, utrzymywanych ze środków państwa, w tym podatników polskich, polskie zespoły artystyczne, środowiska twórcze nie mają warunków i środków do działalności, nie utrzymują praktycznie żadnego materialnego i moralnego wsparcia.
Wobec powyższego Zjazd apeluje do władz Republiki Litewskiej o:
- konkretne i realne wsparcie organizacji i zespołów, których działalność jest skierowana ku kulturowemu rozwojowi społeczeństwa polskiego na Litwie;
- zapewnienie na jednym z kanałów retransmisji programu Telewizji Polskiej;
- zwrot budynków należących w przeszłości do społeczności polskiej, a zwłaszcza wybudowanych na koszt ludności polskiej, jak teatr na Pohulance i inne, oraz przydzielenie dla społeczności polskiej odpowiednich gmachów celem umożliwienia przeprowadzania imprez i koncertów, działalności ośrodków kultury polskiej;
- pomoc w zachowaniu cmentarzy, zabytków architektury, pamiątek kultury i historii polskiej na Litwie.
Wilno, 19 lutego
Dokumenty Związku Polaków na Litwie 1988–1998, red. Jan Sienkiewicz, Wilno 2003.
Uczestnicy Zjazdu z najwyższym niepokojem odnotowują, że opracowywane bez udziału samorządów i ludności Wileńszczyzny projekty nowego podziału administracyjno-terytorialnego Republiki Litewskiej stanowią poważne zagrożenie dla ludności polskiej. Wbrew zaleceniom Parlamentu Europejskiego nakazującym „powstrzymanie się od podejmowania administracyjnych kroków wpływających na skład ludności na terenach zamieszkałych przez mniejszości narodowe”, wbrew własnym przyrzeczeniom utworzenia jednej jednostki administracyjnej z własnym statusem na obszarze, gdzie Polacy stanowią większość ludności (Uchwała Rady Najwyższej RL z 29 stycznia 1991 r.), uparcie lansowane są projekty „wielkiego Wilna”, projekty wchłonięcia znacznych obszarów zamieszkałych głównie przez ludność polską.
Głównym celem tych projektów jest rozrzedzenie ludności polskiej, która w powiecie wileńskim stanowiłaby zdecydowaną mniejszość z wynikającymi stąd konsekwencjami.
Uczestnicy Zjazdu apelują do Prezydenta i Sejmu RL o podjęcie bezzwłocznych kroków, aby zapobiec rozczłonkowaniu lub rozrzedzeniu terenów zwarcie zamieszkałych przez ludność polską. Decyzje o przyszłej jednostce administracyjno-terytorialnej powinny być podjęte z uwzględnieniem woli mieszkańców Wileńszczyzny.
Zgodnie z wolą mieszkańców, ta jednostka ma połączyć terytoria zwarcie zamieszkałe przez ludność narodowości polskiej. Opowiadamy się za decentralizacją władzy administracyjnej i silnym samorządem lokalnym o szerokich kompetencjach. Uważamy, że Republika Litewska, jako pełnoprawny członek Rady Europy, powinna być wierna zasadom zawartym w Europejskiej Karcie Samorządów Lokalnych, które są niezbędnym warunkiem rzeczywistej demokracji.
Wilno, 19 lutego
Dokumenty Związku Polaków na Litwie 1988–1998, red. Jan Sienkiewicz, Wilno 2003.
12 maja 1994 roku Sejm RL ustalił, że w przyszłych wyborach samorządowych prawo uczestniczenia mają wyłącznie partie polityczne. Oznacza to wyeliminowanie wszystkich organizacji mniejszości narodowych z udziału w wyborach, ponieważ żadna z nich nie jest zrzeszona w ugrupowaniu politycznym.
Powyższe posunięcie jest szczególnie krzywdzące względem Związku Polaków na Litwie, który posiada swych przedstawicieli na wszystkich szczeblach władz wybieralnych – od rad gminnych, poprzez rejonowe, do Sejmu włącznie. Radni z ramienia ZPL stanowią większość w ponad 40 radach gminnych rejonów wileńskiego i solecznickiego, po bezprawnym rozwiązaniu samorządów we wrześniu 1991 roku, radni ZPL drugą kadencję z kolei stanowią zdecydowaną większość: w rej. solecznickim – 15 z 27, w rej. wileńskim – 29 z 37, nie zważając na to, iż w wyborach do tych rad brały udział wszystkie siły polityczne państwa, w tym rządząca Litewska Demokratyczna Partia Pracy oraz koalicja Sajudisu. Powyższe fakty wskazują na ogromne zaufanie mieszkańców Wileńszczyzny do Związku Polaków na Litwie.
Uważamy, że wyżej wspomniana decyzja została przyjęta w celu wyeliminowania z udziału w wyborach Związku Polaków na Litwie, który jako jedyna organizacja konsekwentnie broni prawa właścicieli i ich spadkobierców do zwrotu ziemi i mienia oraz sprzeciwia się realizacji planów „wielkiego Wilna”, zmierzających do likwidacji historycznie zwartego skupiska ludności polskiej.
Wyeliminowanie z wyborów samorządowych organizacji mniejszości narodowych powoduje niepożądane napięcia społeczne, za które odpowiedzialność niesie aktualnie rządzące ugrupowanie polityczne.
[…]
Zarząd Główny ZPL zwraca się do Prezydenta Republiki Litewskiej A. M. Brazauskasa, na którego głosowała absolutna większość obywateli należących do mniejszości narodowych, z propozycją odrzucenia wymienionej ustawy i przekazania jej do ponownego rozpatrzenia w Sejmie w celu wyeliminowania artykułów dyskryminujących mniejszości narodowe.
13 maja
Dokumenty Związku Polaków na Litwie 1988–1998, red. Jan Sienkiewicz, Wilno 2003.
Do Jego Ekscelencji Prezydenta Republiki Litewskiej A. Brazauskasa:
12 maja 1994 Sejm Republiki Litewskiej ostatecznie postanowił dopuścić do udziału w wyborach samorządowych wyłącznie partie polityczne, eliminując w ten sposób z udziału organizacje społeczne.
Mniejszość polska, jak też inne mniejszości narodowe na Litwie, bierze tymczasem udział w życiu społecznym właśnie poprzez takie organizacje. Podczas wyborów prezydenta jednoznacznie poparły one Waszą kandydaturę. W trakcie podpisania Traktatu litewsko-polskiego z trybuny Sejmu padały mocne zapewnienia, że mniejszości narodowe nie tylko nie będą miały dodatkowych przeszkód podczas wyborów, ale odwrotnie – spotka je szereg ulg.
W związku z powyższym, prosimy o niepodpisywanie Ustawy o wyborach samorządowych i o zwrot jej do Sejmu do ponownego rozpatrzenia, uwzględniając europejskie regulacje dotyczące depolityzacji samorządów oraz praw mniejszości narodowych, które mogą brać udział w życiu publicznym bezpośrednio lub poprzez swobodnie wybranych przedstawicieli na szczeblu władzy państwowej i lokalnej.
16 maja
Dokumenty Związku Polaków na Litwie 1988–1998, red. Jan Sienkiewicz, Wilno 2003.
12 maja 1994 roku Sejm RL ustalił, iż w przyszłych wyborach samorządowych prawo uczestniczenia mają wyłącznie partie polityczne. Żadna z mniejszości narodowych na Litwie nie posiada swej partii. Uczestniczą one w życiu politycznym poprzez swe organizacje społeczne i społeczno-polityczne. Powyższa decyzja oznacza więc wyeliminowanie z udziału w wyborach wszystkich organizacji mniejszości narodowych, tym samym ich dyskryminację w życiu politycznym.
Nowa ustawa o wyborach samorządowych jest sprzeczna z dokumentami międzynarodowymi o prawach mniejszości narodowych, z europejskimi tendencjami o odpolitycznieniu samorządów, z całym szeregiem umów i konwencji międzypaństwowych podpisanych przez Litwę.
Stanowczo protestujemy przeciwko antydemokratycznej, dyskryminującej mniejszości narodowe decyzji z 12 maja br. […], apelujemy do postępowych sił w Sejmie RL o obronę praw mniejszości narodowych na Litwie.
24 maja
Dokumenty Związku Polaków na Litwie 1988–1998, red. Jan Sienkiewicz, Wilno 2003.
31 maja br. Sejm Republiki Litewskiej uchwalił „Ustawę o ordynacji wyborczej do rad samorządów”, która umożliwia udział w wyborach do samorządów wyłącznie partiom i organizacjom politycznym.
Mniejszości narodowe Litwy są zrzeszone w organizacjach społecznych, utraciły więc prawo do wysuwania swych przedstawicieli do organów samorządów lokalnych.
Godne ubolewania jest, że Ustawa o takiej treści została uchwalona w pośpiechu, bez zasięgnięcia opinii społeczności i mniejszości narodowych, które w absolutnej większości poparły Pańską kandydaturę w czasie wyborów Prezydenta.
W związku z powyższym, zwracamy się do Pana, Szanowny Prezydencie, i prosimy o poczynienie poprawek w uchwalonej Ustawie.
R. Maciejkianiec, Związek Polaków na Litwie
P. Frołow, Wspólnota Rosjan na Litwie
J. Gil, Towarzystwo Języka Białoruskiego na Wileńszczyźnie im. F. Skoryny
T. Michniowa, Fundacja Kultury Rosyjskiej na Litwie
2 czerwca
Dokumenty Związku Polaków na Litwie 1988–1998, red. Jan Sienkiewicz, Wilno 2003.
My, niżej podpisani, deklarujemy powołanie organizacji politycznej Akcja Wyborcza Związku Polaków na Litwie (AW-ZPL). Zwracamy się do Zjazdu Związku Polaków na Litwie o przekazanie przewidzianych w ustawodawstwie wszelkich funkcji i praw, zarówno statutowych, jak i nabytych w całym dotychczasowym dorobku, dotyczących całokształtu działalności politycznej Związku.
Celem organizacji, którą powołujemy, jest zapewnienie równych praw politycznych, społecznych, socjalnych i ekonomicznych dla wszystkich obywateli Republiki Litewskiej. Mając na względzie interesy Państwa Litewskiego, którego jesteśmy obywatelami, zabiegać będziemy o jego demokratyzację i pluralizm, bronić praw i godności osobistej człowieka i obywatela.
Grupa inicjatywna opracowuje Statut i Program Akcji Wyborczej Związku Polaków na Litwie i w najbliższym zwołuje zjazd założycielski.
m. Wilno:
Jan Sienkiewicz – jeden z założycieli ZPL, pierwszy prezes ZPL
Tadeusz Filipowicz – wiceprezes koła ZPL w Szeszkinie
Edmund Szot – wiceprezes koła ZPL na Lipówce
Michał Mackiewicz – członek ZG ZPL
rejon wileński:
Waldemar Tomaszewski – prezes Wileńskiego Oddziału Rejonowego ZPL
Leokadia Janušauskienė – prezes koła ZPL w Solenikach
Włodzimierz Sipowicz – starosta gminy niemieckiej
Czesław Tomaszewicz – prezes koła ZPL w Czarnym Borze
rejon trocki:
Jan Zacharzewski – prezes Trockiego Oddziału Rejonowego ZPL
Marian Adamowicz – prezes koła ZPL w Starych Trokach
Witold Trąbczyk – starosta gminy w Połukni
Stanisław Pietrewicz – członek koła ZPL w Połukni
rejon solecznicki:
Stanisław Lewkowicz – prezes koła ZPL w Jaszunach
Stanisław Dawidowicz – członek grupy założycielskiej ZPL w rej. solecznickim
Stanisław Witukiewicz – prezes koła ZPL w Janczunach
12 sierpnia
Dokumenty Związku Polaków na Litwie 1988–1998, red. Jan Sienkiewicz, Wilno 2003.
Zjazd z niepokojem stwierdza, że w planowanym referendum 27 sierpnia br. decyzją Głównej Komisji Wyborczej karty do głosowania będą wydane wyłącznie w języku litewskim. Przeczy to podstawom konstytucyjnym o równouprawnieniu obywateli, Ustawie o mniejszościach narodowych oraz ogranicza wyrażanie nieskrępowanej woli wyborców narodowości nielitewskiej.
Zjazd zwraca się do Głównej Komisji Wyborczej i postuluje zmianę tej decyzji.
21 lipca Sejm Republiki Litewskiej ustalił, że w wyborach samorządowych mogą brać udział wyłącznie partie i organizacje polityczne. Tymczasem żadna mniejszość narodowa nie jest zrzeszona w ugrupowaniu politycznym. Powyższa decyzja oznacza więc wyeliminowanie wszystkich organizacji mniejszości narodowych z wyborów samorządowych.
Zjazd apeluje do Prezydenta Republiki Litewskiej o wniesienie uzupełnienia do Ustawy o wyborach samorządowych w celu dopuszczenia do udziału w wyborach organizacji społecznych mniejszości narodowych.
Wilno, 14 sierpnia
Dokumenty Związku Polaków na Litwie 1988–1998, red. Jan Sienkiewicz, Wilno 2003.
Zjazd stwierdza, że:
- polskie organizacje społeczne niejednokrotnie ubiegały się u władz miasta Wilna i Republiki Litewskiej o zwrot gmachów, zbudowanych ze składek społeczeństwa polskiego w okresie poprzedzającym pierwszą i drugą wojny światowe. Wszystkie prośby zostały jednakże odrzucone;
- w kwietniu br. dziewięć polskich organizacji społecznych, w tym też Związek Polaków na Litwie, apelowały do Premiera Republiki Litewskiej o przekazanie na potrzeby środowiska polskiego gmachu byłego Pałacu Kultury Kolejarzy. Ten apel też nie znalazł odzewu.
W związku z powyższym Zjazd zwraca się do Premiera Pana Adolfasa Šleževičiusa i władz miasta Wilna o przydział parceli pod budowę ośrodka polskiego w Wilnie, który by spełnił zapotrzebowania polskich organizacji i środowiska polskiego oraz przyznanie środków pieniężnych na ten cel.
Wilno, 14 sierpnia
Dokumenty Związku Polaków na Litwie 1988–1998, red. Jan Sienkiewicz, Wilno 2003.
4 stycznia 1995 Rząd RL zaaprobował projekt uchwały, na mocy której ponad 11 tys. ha gruntów rejonu wileńskiego oraz ponad 2 tys. ha ziemi rejonu trockiego planuje się przekazać dla miasta Wilna.
[…]
Powyższe plany mają charakter awanturniczy, gdyż w rezultacie ich urzeczywistnienia dziesiątki tysięcy osób zostaną bez środków do życia, powiększając szeregi bezrobotnych i żebraków. Zważywszy, iż pod Wilnem mieszkają przeważnie Polacy, oprócz animozji społecznych decyzja ta spotęguje na tych terenach napięcia narodowościowe.
Wyżej wspomniany rządowy projekt ustawy jest sprzeczny z Konstytucją RL, ustawami RL oraz międzynarodowymi umowami. A mianowicie:
- z artykułem 23 Konstytucji RL. Traktującym o nietykalności własności prywatnej;
- z ustawą RL „O trybie i warunkach przywrócenia praw obywateli na zachowane mienie nieruchome” w całości;
- z artykułem 13 Ustawy RL „O jednostkach administracyjnych i ich granicach”, jako że rada samorządu rejonu wileńskiego udzieliła zgody na przekazanie miastu tylko 513 ha;
- z artykułem 15 Traktatu polsko-litewskiego, zakładającym, iż „obie strony powstrzymają się od działań, mogących doprowadzić do zmiany składu narodowościowego”.
My, uczestnicy pikiety, stanowczo sprzeciwiamy się oraz protestujemy przeciwko decyzji rządu RL, niezgodnej z Konstytucją i ustawodawstwem oraz wymierzonej we własnościowe, społeczne i narodowościowe prawa mieszkańców. Prosimy o odrzucenie wyżej wspomnianego projektu oraz poczynienie kroków w celu zaprzestania trwającego ponad 5 lat ciągłego nękania ludności podwileńskiej planami, zagrażającymi ich normalnemu i spokojnemu bytowi.
Po raz kolejny domagamy się odwołania kolidującej z prawem uchwały rządu Vagnoriusa z 31 grudnia 1991 roku o rozszerzeniu strefy zabudowy m. Wilna, pociągnięcia do odpowiedzialności winnych bezprawnego wydzielenia w rejonie wileńskim ponad 2 tys. parcel oraz niezwłocznego rozpoczęcia zwrotu ziemi prawowitym właścicielom podwileńskim.
Wilno, 19 stycznia
Dokumenty Związku Polaków na Litwie 1988–1998, red. Jan Sienkiewicz, Wilno 2003.
Zgodnie z Ustawą Republiki Litewskiej o organizacjach społecznych i Statutem Związku Polaków na Litwie oraz nawiązując do wspólnego uzgodnienia potrzeby powołania zjednoczenia polskich organizacji społecznych na Litwie z dnia 14 marca 1995 roku z udziałem przedstawicieli Związku Polaków na Litwie, Macierzy Szkolnej, Stowarzyszenia Medyków, Stowarzyszenia Katolickiego, redakcji „Magazynu Wileńskiego”, V Zjazd ZPL postanawia:
Upoważnić Zarząd Główny Związku Polaków na Litwie do wzięcia udziału w zebraniu założycielskim, powołującym zjednoczenie polskich organizacji społecznych na Litwie i przystąpienia w imieniu Związku do tego zjednoczenia na warunkach, które ustali zebranie założycielskie.
Wilno, 18 marca
Dokumenty Związku Polaków na Litwie 1988–1998, red. Jan Sienkiewicz, Wilno 2003.
Drodzy Rodacy!
Poparliśmy ideę powstania Akcji Wyborczej Polaków na Litwie – naszej organizacji politycznej. Pomogliśmy organizacyjnie w początkowym okresie jej istnienia. Teraz naszym obowiązkiem i sprawą honoru jest przysporzenie AWPL możliwie najwięcej głosów w wyborach samorządowych 25 marca.
Trzymajmy się razem. Tylko występując wspólnie jesteśmy silni.
Bądźmy godni tradycji swojego narodu. Świadomość jego chlubnej tysiącletniej historii już nieraz w trudnych chwilach bywała ostoją i oporą.
Nie traćmy z oczu celu. Nasz cel – to wolne, demokratyczne i zamożne Państwo, traktujące z jednaką troską wszystkich swoich obywateli.
Dbajmy o Wileńszczyznę. Ta ziemia zasłużyła na traktowanie jej z czcią i szacunkiem.
Deklarując pełne zaufanie do Akcji Wyborczej Polaków na Litwie, nawołujemy do głosowania na listę nr 11.
Bądźmy na Wileńszczyźnie gospodarzami!
Wilno, 18 marca
Dokumenty Związku Polaków na Litwie 1988–1998, red. Jan Sienkiewicz, Wilno 2003.
Uważamy, iż realizacja planów „wielkiego Wilna” jest nie do przyjęcia ze względów gospodarczych, własnościowych oraz społecznych. W obrębie miasta ustanie zwrot ziemi, z powodu kilkakrotnego wzrostu podatków na ziemię będzie utrudniony tryb gospodarowania, gospodarstwa osobiste popadną w ruinę. Tysiące mieszkańców zostaną pozbawione źródeł dochodów oraz utrzymania. W tych okolicznościach spadku bezrobocia pod Wilnem nie należy oczekiwać, a przez to całkiem realne stanie się zagrożenie wzrostu napięć społecznych.
Wraz z rozszerzeniem granic m. Wilna nastąpi także bezprecedensowe spotęgowanie konfliktów narodowościowych. Prawa majątkowe oraz narodowe Polaków mieszkających na terenach podwileńskich, a zawarte w dokumentach międzynarodowych, jak i w Traktacie litewsko-polskim, zostaną podważone oraz poważnie ograniczone.
Wilno, 25 maja
Dokumenty Związku Polaków na Litwie 1988–1998, red. Jan Sienkiewicz, Wilno 2003.
Ministerstwo Edukacji i Nauki uważa za możliwe podjęcie budowy szkoły zgodnie z prośbą Związku Polaków na Białorusi pod następującymi warunkami:
1. Budowa szkoły powinna być wykonana przez osobę prawną Republiki Białoruś.
2. Właścicielem gmachu szkolnego powinna być osoba prawna Republiki Białoruś; może nią być Związek Polaków na Białorusi.
3. Przed rozpoczęciem budowy należy podpisać porozumienie pomiędzy właścicielem budynku średniej szkoły i Komitetem Wykonawczym Rady Miejskiej w Grodnie, w którym muszą być uwzględnione następujące zastrzeżenia: - po zakończeniu budowy szkoły właściciel przekazuje ją w nieodpłatną dzierżawę Grodzieńskiemu Miejskiemu Wydziałowi Edukacji, który będzie zapewniał działalność szkoły; - szkoła będzie działać zgodnie z Konstytucją Republiki Białoruś, Ustawą Republiki Białoruś o edukacji w Republice Białoruś, a także innymi prawnymi oraz normatywnymi aktami, które regulują działalność szkół średnich na terenie Republiki Białoruś.
Grodno, 3 sierpnia
Ryszard Karaczun, Odrodzona szkoła, Grodno 1998.
W historii każdego narodu następują takie chwile, które decydują o jego przyszłości. Taka chwila właśnie nadeszła dla nas, Polaków mieszkających na Białorusi. Budowa pierwszej szkoły polskiej na terytorium Białorusi jest świadectwem tego, że proces naszego wynaradawiania został przerwany. Nie zmarnujmy tej szansy, wykorzystajmy ją w procesie naszego odradzania narodowego. Dajmy tą budową przykład innym Polakom zamieszkałym na Białorusi. Pokażmy, jak należy dbać o swoją kulturę i walczyć o swoje prawa.
Czterdzieści siedem lat temu władze komunistyczne, zamykając ostatnią szkołę polską na Białorusi, myślały, że raz na zawsze rozwiążą problem polski na tej ziemi. […]
Szanowni Państwo, po czterdziestu siedmiu latach nieobecności szkoła polska do nas wraca. Ten powrót można nazwać powrotem do normalności. Prośmy Boga, żeby trwał wiecznie. W następnym roku w tej szkole rozpoczną naukę dzieci, których rodzice nie zawsze umieją rozmawiać po polsku, jednak rodzice ci na własnym losie poznali, co znaczy być pozbawionym swojej mowy i szkoły narodowej. Dajmy szansę ich dzieciom. Niech staną się spadkobiercami bogatej spuścizny polskiej. Wielka szkoda, że wielu Polaków, którzy o tym dniu marzyli i dla niego gotowi byli ponieść największą ofiarę – życie, nie ma dziś wśród nas.
Ten dzień wejdzie do historii naszego odrodzenia narodowego. Ta szkoła to tylko pierwsza jaskółka, a jak wiemy, jedna jaskółka wiosny nie czyni. Więc zdajmy sobie sprawę z tego, że przed nami i naszymi dziećmi jeszcze daleka i trudna droga, którą musimy przejść.
Grodno, 24 września
Ryszard Karaczun, Odrodzona szkoła, Grodno 1998.
To się pierwszy raz w życiu mi zdarzyło, patrzeć jak dzieci własnymi rączkami wmurowały kamień węgielny. O wiele ważniejsze są te kamienie węgielne, które będziemy budować w naszych sercach. Wierzę gorąco, że to będzie kamień pod przyszły rozwój inteligencji polskiej na Białorusi. Mało tego. Będzie to kamień węgielny pod przyszłą rzetelną przyjaźń narodów polskiego i białoruskiego.
Grodno, 24 września
Ryszard Karaczun, Odrodzona szkoła, Grodno 1998.
Jesteśmy świadomi, że budowa polskiej szkoły czyni proces odrodzenia społeczeństwa polskiego na tych terenach nieodwracalnym. Uświadamiamy sobie, że na fundament tej szkoły złożą się nasza wiara katolicka i tradycje chrześcijańskie jako podstawy tożsamości narodowej oraz systematyczne wspieranie Macierzy… Dołożymy swych starań do wychowania naszych dzieci na ludzi wykształconych i szlachetnych, dobrych obywateli, prawdziwych katolików i Polaków, tworzących demokratyczną Europę XXI wieku.
Grodno, 24 września
Ryszard Karaczun, Odrodzona szkoła, Grodno 1998.
Pragnę zwrócić uwagę, że w Wilnie, gdzie obywatele narodowości polskiej stanowią 20 proc. Mieszkańców, czyli akurat tyle, ile Litwini w rejonie wileńskim, żaden Polak nie został mianowany na kierownicze stanowisko w zarządzie, na szefa wydziału lub starostę nawet tam, gdzie Akcja Wyborcza Polaków na Litwie wygrała wybory.
Poważne zaniepokojenie budzi również to, iż przewidzianą w artykule 119 Konstytucji Republiki Litewskiej i artykule 11 Ustawy o samorządzie terytorialnym działalność ustawową państwa i samorządu pragnie się zastąpić wiecami, mnożeniem oszczerstw i rozpowszechnianiem dezinformacji w massmediach, strajkami, podsycaniem histerii. Jak sądzę, czyni się to w celu zakamuflowania nadużyć finansowych i faktów korupcji.
Wychodząc z powyższego, zwracam się do Prezydenta Algirdasa Brazauskasa, Prokuratora Generalnego Vladasa Nikitinasa, aby położono kres tendencyjnemu rozstrzyganiu spraw samorządu rejonu wileńskiego i próbom przekształcenia ich, jak też problemów oświaty, w problem narodowy.
17 października
Dokumenty Związku Polaków na Litwie 1988–1998, red. Jan Sienkiewicz, Wilno 2003.
Szanowni posłowie! Zebraliśmy podpisy przeszło 50 tysięcy mieszkańców Litwy przeciwko zgłoszonemu przez szan. V. Bloškysa i jeszcze trzech posłów wnioskowi, postulującemu usunięcie z rozkładu szkolnego lekcji religii i etyki. Cała Litwa, która tak niedawno odetchnęła wyzwoliwszy się z marazmu wojującego ateizmu, jest zaskoczona i oburzona tak zastraszającym tempem przestępczości wśród nieletnich. W Sejmie energicznie działają siły, zmierzające do wyrwania z serc młodzieży wszystkich ideałów, Boga, miłości bliźniego i moralności. Zachowaniem lekcji religii i etyki, jako jednego z głównych osiągnięć wolnej Litwy, zainteresowana jest cała Litwa, nurtuje to wielu posłów.
Tymczasem rycerze walczącego ateizmu zdobyli poparcie. Niejaki A. Jakūbonis z Šilutė przysłała do Sejmu list, w którym solidaryzuje się z poglądami szan. V. Bloškysa na religię. List zawiera wiele brutalnych i bluźnierczych wypowiedzi na temat religii i wierzących. Nie tylko godzących w uczucia wiernych, ale też otwarcie oczerniających religię i wierzących, zwłaszcza katechetów, prowadzących lekcje religii. List przepojony jest nienawiścią do wszystkiego, co jest związane z Bogiem i religią. Wierni nazywani są twardogłowymi, bezmyślnymi. […] Wydaje mi się, że ten pełen nienawiści list nadszedł wprost z piekła.
Nic w tym dziwnego. Dziwne jest coś innego. A mianowicie to, że taki anonimowy, oszczerczy i pełen nienawiści list został na zlecenie przewodniczącego Sejmu powielony i rozpowszechniony w Sejmie zamiast tego, aby został wyrzucony tam, gdzie się zazwyczaj wyrzuca wszelkie brudy i anonimowe listy, a w najgorszym wypadku pozostawiony w archiwach.
Apeluję do Komisji Etyki i Procedur, aby omówiła fakt rozpowszechniania tego listu w Sejmie.
10 marca
Dokumenty Związku Polaków na Litwie 1988–1998, red. Jan Sienkiewicz, Wilno 2003.
Do Prezydenta Republiki Litewskiej
Jego Ekscelencji Algirdasa Brazauskasa
Wasza Ekscelencjo!
Ostatnio z inicjatywy większości sejmowej rozpoczęto omawianie zmian w Ustawie wyborczej do Sejmu RL. Budzi duże zatroskanie, że w odniesieniu do organizacji politycznych mniejszości narodowych czynione są przymiarki, polegające na wprowadzeniu nie obowiązującego wcześniej 4–6-rocentowego progu wyborczego, choć ich materialne, informacyjne możliwości są znacznie węższe od rządzących w republice dużych partii. Nieobecność tego progu wyrównuje cokolwiek różne możliwości, pozwala poprzez swoich przedstawicieli uczestniczyć w procesie zarządzania państwem, integrować się wspólnotom mniejszościowym w życie społeczne Litwy.
Ponadto, jak wiadomo, nie bacząc na protesty Związku Polaków na Litwie, z procesu wyborczego wyeliminowano wszystkie organizacje mniejszości narodowych, a jeszcze wcześniej – w 1992 roku – na terytoriach, gdzie historycznie w zwartym skupisku licznie zamieszkuje polska mniejszość, przy tworzeniu okręgów wyborczych zostały one w sposób sztuczny na nowo podzielone w ten sposób, aby mniejszość polska nie mogła tu wybrać swych przedstawicieli.
Szanowny Prezydencie! Wymienionych wyżej działań nie sposób nazwać inaczej, jak przemyślaną tendencją w ograniczaniu praw mniejszości narodowych. Proszę zatem Was, w oparciu o kompetencję konstytucyjną, obronić prawo mniejszości narodowych do udziału w życiu publicznym państwa przez wolnie wybranych własnych przedstawicieli.
22–28 marca
Dokumenty Związku Polaków na Litwie 1988–1998, red. Jan Sienkiewicz, Wilno 2003.
Za priorytetowe Zjazd uznaje działania, służące realizacji zasadniczego celu Związku – społecznej pracy dla dobra ludności polskiej na Liwie:
- inicjowanie i wspieranie wszelkich poczynań, sprzyjających budowaniu ekonomicznych podstaw bytu polskiej społeczności poprzez udział w opracowaniu regionalnych i ogólnokrajowych programów gospodarczych, poprzez sprzyjanie inwestowaniu i tworzeniu miejsc pracy w regionie historycznie zwartego zamieszkania ludności polskiej, poprzez różnego rodzaju szkolenia ukierunkowane na przygotowanie ludności, w szczególności młodzieży, do życia i gospodarowania w nowych warunkach ekonomicznych, poprzez współpracę z instytucjami krajowymi i zagranicznymi, rządowymi, samorządowymi , politycznymi i społecznymi;
- współdziałanie z instytucjami państwowymi i rządowymi, samorządami i polskimi organizacjami społecznymi w rozwoju oświaty polskojęzycznej na wszystkich szczeblach, innych form nauczania języka i kultury polskiej poza zwartym skupiskiem, mając w szczególnej opiece byt materialny, zdrowie i moralność dzieci i młodzieży, powołując w tym celu związkowy Fundusz Pomocy Dzieciom;
[…]
- budowanie trwałego materialnego zaplecza działalności polskich organizacji społecznych, w tym Związku Polaków, poprzez budowę Domu Polskiego w Wilnie, nabywanie w ustawowym trybie mienia i nieruchomości w innych miejscowościach na potrzeby realizacji celów statutowych […].
Wilno, 23 marca
Dokumenty Związku Polaków na Litwie 1988–1998, red. Jan Sienkiewicz, Wilno 2003.
Zjazd wyraża całkowitą aprobatę dla Deklaracji Wyborczej Akcji Wyborczej Polaków na Litwie w wyborach do Sejmu Republiki Litewskiej.
Zjazd deklaruje wszechstronną współpracę Związku w wyborach, apeluje i uważa za obowiązek wszystkich członków ZPL czynne poparcie i oddanie głosów na kandydatów AWPL.
Wilno, 23 marca
Dokumenty Związku Polaków na Litwie 1988–1998, red. Jan Sienkiewicz, Wilno 2003.
Zjazd widzi potrzebę posiadania własnego uniwersytetu społeczności polskiej na Litwie. Istniejąca sieć szkół polskich stanowi zarówno niezbędne zaplecze funkcjonowania tej placówki, jak też jest sferą, dla której konieczne jest pilne wykształcenie kadry specjalistów. Podobna sytuacja jest w innych dziedzinach życia gospodarczego, społecznego i kulturalnego. Zjazd aprobuje działalność Uniwersytetu Polskiego w Wilnie, powołanego w 1991 roku z inicjatywy Związku Polaków na Litwie, Fundacji Kultury Polskiej na Litwie im. J. Montwiłła i Stowarzyszenia Naukowców Polaków Litwy. Zjazd zwraca się do społeczności akademickiej Uniwersytetu Polskiego w Wilnie o kontynuowanie pracy dla dobra całej naszej społeczności i Państwa Litewskiego, w zgodzie z prawem międzynarodowym, prawami człowieka i mniejszości narodowych oraz z prawem wewnętrznym Republiki Litewskiej. Zjazd wyraża najwyższą wdzięczność wszystkim Przyjaciołom Uniwersytetu Polskiego w Wilnie za dotychczasowe wspieranie uczelni. Zjazd apeluje do wszystkich członków Związku Polaków na Litwie, do wszystkich ludzi dobrej woli o wszelką możliwą pomoc w szeroko pojętym budownictwie uczelni.
Wilno, 23 marca
Dokumenty Związku Polaków na Litwie 1988–1998, red. Jan Sienkiewicz, Wilno 2003.
VI Zjazd Związku Polaków na Litwie, podkreślając doniosłą wagę wychowania młodzieży w duchu szczytnych zasad służby Bogu i Ojczyźnie, wyraża zatroskanie sytuacją zaistniałą po III Zjeździe Związku Harcerstwa Polskiego na Litwie, jaka znajduje swój przejaw w wypaczaniu jego istoty i zasad, nadmiernej kurateli osób spoza harcerstwa.
Związek Polaków na Litwie wyraża wielkie uznanie dla harcmistrza ks. Dariusza Stańczyka, który w sposób szczególny przyczynia się do odrodzenia działań harcerstwa polskiego na Litwie i popiera jego pracę duszpasterska wśród młodzieży.
Wilno, 23 marca
Dokumenty Związku Polaków na Litwie 1988–1998, red. Jan Sienkiewicz, Wilno 2003.
VI Zjazd Związku Polaków na Litwie, stwierdzając szczególnie niekorzystne dla społeczeństwa zjawiska patologii społecznej, jakimi są pijaństwo, palenie tytoniu i inne, rujnujące zdrowie, rodzinę, dobrobyt, poczucie społecznego optymizmu, opowiada się za popularyzacją zdrowego układu bytu społecznego, świadomy potrzeby tego, jako jednego z warunków przetrwania.
Wilno, 23 marca
Dokumenty Związku Polaków na Litwie 1988–1998, red. Jan Sienkiewicz, Wilno 2003.
Rejonowe wydziały oświaty i kierownictwo szkół otrzymały rozporządzenie Ministra Oświaty V. Domarkasa nr 387 z dn. 9 kwietnia 1996 r., w którym w trybie obowiązkowym nakazane zostało sporządzanie dokumentacji wewnętrznej w języku państwowym, jak też napisów na drzwiach wszystkich klas i gabinetów. Rozporządzenie to jest sprzeczne nie tylko z praktyką międzynarodową i założeniami szeregu konwencji, ale też z Ustawą o mniejszościach narodowych i Traktatem litewsko-polskim. Rozporządzenie to, w połączeniu z dążeniem do wprowadzenia wykładania niektórych przedmiotów w szkołach mniejszości narodowych w języku litewskim, stanowi działanie zmierzające do stopniowej likwidacji szkolnictwa mniejszości narodowych oraz przymusowej asymilacji mniejszości narodowych. Jednocześnie w szeregu placówek oświatowych, a zwłaszcza w placówkach przedszkolnych, pracowników uprzedzono, że jeżeli nie złożą w terminie egzaminów z języka państwowego, zostaną wyrzuceni z pracy. Tymczasem dla wielu pracowników – kucharek, sprzątaczek i in. – znajomość języka państwowego nie jest niezbędna. Takie kategoryczne żądanie stwarza przesłanki do dyskryminacji na tle narodowościowym, ze zwolnieniem z pracy włącznie. Podobnych posunięć nie można traktować inaczej, jak brutalne łamanie praw mniejszości narodowych.
24 kwietnia
Dokumenty Związku Polaków na Litwie 1988–1998, red. Jan Sienkiewicz, Wilno 2003.
My, uczestnicy akcji protestacyjnej przed gmachem Sejmu, z najwyższym niepokojem stwierdzamy narastanie fali posunięć w dziedzinach zwrotu ziemi, oświaty, używania języków mniejszości i innych o niespotykanej w ostatnich latach skali, a skierowanych na niekorzyść mniejszości narodowych.
W Sejmie 24 kwietnia br. została przyjęta Ustawa o rozszerzeniu granic Wilna, tym samym zaakceptowano zwiększenie terytorium miasta o 10,5 tysięcy hektarów, kosztem rejonów wileńskiego i trockiego.
[…]
Decyzja przyłączenia do miasta tak wielkiego terytorium nie jest uzasadniona ani względami ekonomicznymi, ani urbanistycznymi, ani socjalnymi. Miasto tak wielkich terenów nie potrzebuje w chwili obecnej i nie będzie potrzebowało w okresie najbliższych kilkudziesięciu lat, zwłaszcza przy stale zmniejszającej się liczbie ludności stolicy. Budżetu miejskiego nie wystarcza nawet na pokrycie najbardziej niezbędnych wydatków. Ogromnych funduszy potrzebuje renowacja Starówki, remont i wymiana większości istniejących instalacji komunalnych, zakładanie nowych tras komunikacyjnych. Miasto nie ma wystarczających funduszy na wypłaty socjalne dla emerytów i bezrobotnych. Rada miejska obecnej kadencji kwestii rozszerzenia granic nie rozpatrywała i żadnej decyzji nie podjęła.
[…] Zmiana struktury narodowościowej poprzez rozszerzenie granic miasta stoi w jaskrawej sprzeczności z ustaleniami prawa międzynarodowego. Nie widzimy innego wytłumaczenia tej akcji, jak tylko świadome działanie na szkodę rdzennej ludności polskiej na terenach podwileńskich oraz uleganie Sejmu wpływom struktur mafijnych, zainteresowanych uzyskaniem za bezcen atrakcyjnych terenów wokół stolicy.
W związku z powyższym prosimy Szanownego Prezydenta odrzucić wspomnianą Ustawę oraz zwrócić ją Sejmowi w celu ponownego rozpatrzenia.
W imieniu ponad 500 osób – uczestników pikiety:
Waldemar Tomaszewski,
prezes Wileńskiego Oddziału Rejonowego ZPL
Alicja Pietrowicz,
Wiceprezes Wileńskiego Oddziału Miejskiego ZPL
Ok. 24 kwietnia
Dokumenty Związku Polaków na Litwie 1988–1998, red. Jan Sienkiewicz, Wilno 2003.
Cynicznym rozbojem jest konsekwentnie realizowany przez kolejne rządzące ekipy projekt „wielkiego Wilna”. Sejm uchwalił ustawę o przyłączeniu do Wilna 10, 5 tys. hektarów, a prezydent stwierdził, że tę ustawę podpisze, bo nie ma do niej żadnych zastrzeżeń. Wilno takich obszarów nie potrzebuje obecnie i nie będzie potrzebowało w najbliższym stuleciu. Pieniędzy w mieście brakuje nawet na załatanie ulic, budowy praktycznie wszystkie stanęły, brakuje inwestycji krajowych i zagranicznych, wyłącza się prąd i wodę nawet w szkołach i szpitalach, liczba bezrobotnych rośnie. Przyłączenie do miasta tak ogromnych obszarów jest w tych warunkach czystym absurdem. […]
Podeptane zostało jedno z podstawowych praw człowieka – prawo do własności.
[…]
Brak logicznego uzasadnienia potrzeby aż takiego rozszerzenia granic miasta ze strony Sejmu i prezydenta świadczy tylko o jednym: albo te oba urzędy najwyższej władzy wspólnie uprawiają świadomą politykę dyskryminacji ludności polskiej na Litwie, albo działają pod wpływem i w interesie struktur mafijnych, dla których ziemia wokół Wilna, nabyta za bezcen, jest wygodną długofalową inwestycją. W obu przypadkach Sejm i prezydent nie zasługują ani na szacunek, ani na zaufanie.
[…]
My jednak nie mamy zamiaru ustąpić. Dla nas budowanie państwa sprawiedliwego, demokratycznego nie jest pustym hasłem. Prawo własności jest prawem świętym. Racja jest po naszej stronie. Będziemy się zwracali do sądów, do organizacji międzynarodowych. Nie naszą będzie winą, jeśli w oczach świata Litwa okaże się mieć inny wizerunek niż ten, o jaki zabiega.
Wilno, 16 maja
Dokumenty Związku Polaków na Litwie 1988–1998, red. Jan Sienkiewicz, Wilno 2003.
Nie ważą się na kroki drastyczne, w rodzaju zamykania szkół polskich, władze, a zwłaszcza obecne, postkomunistyczne, wprowadzają coraz to nowe restrykcje w systemie oświaty i używaniu języków, stosują metody psychologicznego terroru zmuszając rodziców do oddawania dzieci do szkół, w których językiem wykładowym nie jest ojczysty.
W szkołach polskich, rzekomo na żądanie rodziców, przymusowo wprowadza się klasy litewskie – nawet w miejscowościach, gdzie w ogóle nie ma rodzin litewskich. Lista szkół, gdzie klasy litewskie muszą się pojawić, została narzucona odgórnie.
Konsekwentnie zawężana jest sfera używania języka ojczystego w systemie oświaty: poprzez oficjalne rozporządzenia kierownictwa wydziałów oświaty, a ostatnio nawet ministra.
Czyni się przygotowania do zmniejszenia liczby przedmiotów nauczanych w języku ojczystym. Podejmowane są próby wyrzucenia ze szkoły lekcji religii.
Ustawa o mniejszościach narodowych nie jest respektowana i nawet formalnie jest sprzeczna z Ustawą o języku państwowym. Ani Sejm, ani minister sprawiedliwości, ani nawet litewskie organizacje praw człowieka w żaden sposób na to nie reagują.
Wilno, 16 maja
Dokumenty Związku Polaków na Litwie 1988–1998, red. Jan Sienkiewicz, Wilno 2003.
Wnikliwe zainteresowanie odnośnych instytucji Rady Europy problemami przestrzegania praw człowieka i mniejszości narodowych na Litwie zostało przyjęte przez mniejszości na Litwie, obywateli Państwa Litewskiego, z uznaniem i docenione jako wysiłki w budowaniu państwa opartego na demokracji, sprawiedliwości społecznej i poszanowaniu niezbywalnych praw ludzkich. Raport emisariusza Rady Europy Georga Frundy został oceniony przez mniejszość polską i inne mniejszości jako próba obiektywnej oceny sytuacji i życzliwej pomocy w jej naprawieniu.
Z braku odpowiedniego doświadczenia, a najczęściej z braku dobrej woli, szereg praw człowieka i mniejszości narodowych jest na Litwie stale nie przestrzeganych.
Zwracamy się do Komitetu Legislacyjnego i Praw Człowieka, by następna delegacja Rady Europy na Litwę miała możliwość spotkania się i przeprowadzenia rozmów z legalnymi, wyłonionymi w wolnych wyborach przedstawicielami społeczności polskiej oraz innych mniejszości na Litwie celem uzyskania informacji bezpośrednio od mniejszości na temat ich sytuacji.
Wilno, 16 maja
Dokumenty Związku Polaków na Litwie 1988–1998, red. Jan Sienkiewicz, Wilno 2003.
Wszyscy chcemy, żeby nowa polska szkoła była nowoczesną, dobrą szkołą, z wysokim poziomem nauczania. Aby służyła wychowaniu młodego pokolenia Polaków na Białorusi w duchu wartości narodowych i chrześcijańskich. I jak zawsze w przełomowych momentach życia nasze myśli zwracamy ku Bogu, w Nim szukając wsparcia i umocnienia.
Grodno, 21 września
Ryszard Karaczun, Odrodzona szkoła, Grodno 1998.
Przed przyjazdem do Grodna byłem na otwarciu białoruskiej szkoły we wsi Kleszczele na Białostocczyźnie. A teraz jesteśmy świadkami otwarcia polskiej szkoły w Grodnie. Chciałbym, aby te obiekty stanowiły przykład wyjątkowej przyjaźni między narodami białoruskim i polskim. Uważam, że powstanie tych szkół wniosły swój znaczny wkład mniejszości narodowe – Białorusinów w Polsce, a Polaków na Białorusi. Dzisiaj widziałem, jak świeciły się radością oczy dziatwy, rodziców, nauczycieli i działaczy, którzy byli w białoruskiej szkole w Polsce. Obecnie jestem świadkiem wspaniałego, radosnego nastroju dzieci i nauczycieli, którzy będą żyć i pracować tu w Grodnie, w tej szkole. Chciałbym życzyć, aby stała się ona wspaniałym źródłem pomyślności i szczęścia dla uczniów, aby to było miejsce twórczych sukcesów nauczycieli tu pracujących. Osobiście bardzo chcę, żeby ta szkoła stała się przykładem wspaniałych, przyjaznych stosunków między naszymi narodami i naszymi państwami.
Grodno, 21 września
Ryszard Karaczun, Odrodzona szkoła, Grodno 1998.
Myślę, że to jest bardzo symboliczne wydarzenie. Pokazuje ono, jak bliskie są nasze narody, jak bliskie są nasze państwa, jak mądrze powinniśmy siebie traktować. Oczywiście, ta okazja, z powodu której spotykamy się w Grodnie, ma zupełnie wyjątkowy wymiar. Dokonujemy otwarcia pierwszej polskiej szkoły na Białorusi. W ten sposób setki młodych Polaków – obywateli Białorusi – zyskają pełne warunki do uczenia się języka swoich ojców i dziadów, do podtrzymywania swoich więzi kulturalnych z tradycją polską. Chciałbym bardzo serdecznie podziękować wszystkim tym ludziom, którzy z tą inicjatywą wystąpili i potrafili ją wprowadzić w życie. Wyrazy szacunku kieruję do Związku Polaków na Białorusi, do pana prezesa Tadeusza Gawina. Dziękuję władzom Białorusi za wsparcie tej idei. Dziękuję wszystkim, którzy tu pracowali. Zarówno tym, którzy pracowali w przedsiębiorstwach budowlanych, jak i młodym ludziom, rodzicom, którzy włożyli wiele swej pracy w ten budynek. Jestem pewien, że w ten sposób – dając wyraz naszego wzajemnego szacunku, respektowania praw i wolności ludzkiej oraz obywatelskiej, respektowania praw mniejszości narodowych w naszych krajach – najlepiej służymy naszym państwom, współpracy między naszymi narodami. Nauczycielom raz dzieciom, którzy rozpoczynają naukę w tej szkole, życzę, aby lata spędzone tutaj były ważnymi latami w ich życiu, aby przyniosły im wiele satysfakcji.
Chciałbym skorzystać z okazji, aby wnieść swój drobny wkład do wyposażenia szkoły. Chcę przekazać kierownictwu szkoły zestaw książek do biblioteki, zestaw kaset wideo, które mogą być wykorzystywane w trakcie lekcji, i te dary, które przygotowały organizacje społeczne, w tym Fundacja „Pomoc Polakom na Wschodzie”. Te środki, uzupełniając wkład „Wspólnoty Polskiej”, stworzą, jak sądzę, dobre warunki do funkcjonowania tej szkoły. Chciałbym wnieść swój osobisty element. Mam nadzieję, że do tej szkoły trafią w przyszłości dzieci moich krewniaków mieszkających tutaj, w Grodnie.
Grodno, 21 września
Ryszard Karaczun, Odrodzona szkoła, Grodno 1998.
Przypadł mi w udziale, jako reprezentantowi „Wspólnoty Polskiej”, pełniącej funkcję inwestora, zaszczyt wręczenia dokumentu przekazania kompleksu zabudowań szkolnych położonych w dzielnicy Dziewiatówka, w Grodnie. Akt ten, któryśmy wspólnie z prezesem Tadeuszem Gawinem dzisiaj podpisali, brzmi następująco:
„W celu udzielenia pomocy rodakom i ich dzieciom zamieszkałym w Grodnie w rozwijaniu polskiej kultury narodowej, Stowarzyszenie «Wspólnota Polska», działając na podstawie podpisanych porozumień z dnia 11 sierpnia 1995 roku i z dnia 10 maja 1996 roku, przekazuje uroczyście w obecności Premiera Republiki Białoruś, pana Michała Czygira oraz Premiera Rzeczypospolitej Polskiej, pana Włodzimierza Cimoszewicza, w dniu 21 września 1996 roku na rzecz Związku Polaków na Białorusi kompleks zabudowań o powierzchni ogólnej 9,487 m², położonych w Grodnie, w dzielnicy Dziewiatówka, wybudowanych z dotacji Senatu Rzeczypospolitej Polskiej z przeznaczeniem na utworzenie szkoły średniej z polskim językiem wykładowym”. Akt ten pozwalam sobie, panie prezesie, panu wręczyć”. […]
Widzę w tym polityczną wolę wspólnego realizowania podstawowych praw człowieka, w tym niezbywalnego prawa rodziców do wychowywania dzieci we własnym języku i zwyczaju, we własnej kulturze i religii, i w ten sposób podania sobie ręki poprzez granicę. Bardzo panom premierom za to dziękuję w nadziei zresztą, że jest to szkoła pierwsza, ale nie ostatnia.
Grodno, 21 września
Ryszard Karaczun, Odrodzona szkoła, Grodno 1998.
Przed chwilą przejąłem z rąk pana prezesa Stowarzyszenia „Wspólnota Polska” dokumenty świadczące o tym, że dzisiaj, dnia 21 września roku pańskiego 1996, my, Polacy w Grodnie, otrzymujemy w darze od narodu polskiego pierwszą Polską Szkołę na Białorusi. Dzisiejsza uroczystość jest uwieńczeniem kilku lat walki działaczy Związku Polaków o uznanie naszego prawa do kształcenia dzieci w ojczystym języku i kolejnych kilku lat zabiegów i ciężkiej pracy, aby zrealizowało się marzenie o polskiej szkole. Myślę, że będę wyrazicielem głębokiego przekonania wszystkich tu obecnych, jeśli powiem, że ten dzień wejdzie do historii naszego odrodzenia narodowego, ponieważ kończy on długą, czterdzieści osiem lat trwającą przerwę w działalności szkoły polskiej na Białorusi. Udało nam się związać nić polskiego szkolnictwa na tych ziemiach, dramatycznie przerwaną w okresie stalinowskiego terroru. Ta szkoła jest w naszym odczuciu symbolicznym pomnikiem wzniesionym przez współczesne pokolenie tym wszystkim naszym rodakom, którzy za czasów represji stalinowskich i rządów sowieckich byli poniżani, prześladowani, zsyłani na Syberię i do Kazachstanu, mordowani – tylko za to, że byli Polakami. To odczucie, chociaż nie wyrażone w słowach, odczytujemy w postawie naszych rodaków, żyjących na Białorusi, w Macierzy i rozrzuconych po całym świecie, ale przy jej tworzeniu zjednoczonych wspólnym wysiłkiem. Myślę, że nie jest ono obce także naszym przyjaciołom Białorusinom, których historia, podobnie jak nas, ciężko doświadczyła. […]
Chciałbym w imieniu społeczności polskiej wyrazić pod adresem pana premiera Republiki Białoruś nasze gorące życzenie, aby nic nie stanęło na przeszkodzie spełnienia danej nam obietnicy wybudowania kolejnej polskiej szkoły w Grodnie, na osiedlu Wiszniewiec. Jestem głęboko przekonany, że uroczystości takie jak dzisiejsza dobrze służą sprawie zbliżenia naszych narodów. Teraz, zgodnie z umową podpisaną władzami Grodna, w imieniu Związku Polaków przekazuję na ręce pani dyrektor Reginy Guleckiej dokumenty świadczące o tym, że od tej chwili ten piękny budynek przechodzi w bezpłatne użytkowanie dla celów polskiej szkoły średniej w Grodnie. Niech dobrze służy polskim dzieciom!
Grodno, 21 września
Ryszard Karaczun, Odrodzona szkoła, Grodno 1998.
Zapewniam, że zarówno ja, jak i wszyscy nauczyciele, którzy zdecydowali się na niełatwą pracę w tej unikalnej placówce, dołożymy wszelkich starań, aby ta szkoła pełna była dziecięcego uśmiechu i radości. Obok doskonałego opanowania języka polskiego jako narodowego i języka białoruskiego jako urzędowego, szkoła będzie nauczać języków obcych dla rozwijających się kontaktów międzynarodowych.
Będziemy dążyć, by w szkole panowała sprawiedliwość, szczerość, prawdomówność, sumienność i inne cnoty chrześcijańskie, które czynią człowieka szczęśliwym.
Grodno, 21 września
Ryszard Karaczun, Odrodzona szkoła, Grodno 1998.
Szanowni Przyjaciele!
Prezydium Rady Najwyższej Republiki Białoruś serdecznie pozdrawia Was z okazji otwarcia pierwszej w Republice Białoruś ogólnokształcącej szkoły z polskim językiem nauczania.
Historia ściśle związała naród białoruski i polski. W ciągu stuleci, mimo częstych zmian państwowych granic i warunków politycznych, Białorusini i Polacy żyli razem, szanując swój język, kulturalne i narodowe tradycje. Dzisiaj to wzajemne poszanowanie podniesiono do rangi polityki państwowej i sam fakt otwarcia waszej szkoły stanowi jaskrawe potwierdzenie realizacji tej polityki.
Mamy nadzieję, że młoda kadra pedagogiczna weźmie wszystko co najlepsze z bogatego doświadczenia białoruskiej oraz polskiej szkoły, z natchnieniem i oddaniem będzie pracować nad kształceniem i wychowaniem młodego pokolenia.
Życzymy wam wszystkim dobrego zdrowia, szczęścia, dobrobytu, a przyszłym abiturientom szkoły, aby zostali wysoko wykształconymi ludźmi, wykwalifikowanymi specjalistami i wnieśli swój wkład w sprawę kształtowania państwowości Białorusi.
Grodno, 21 września
Ryszard Karaczun, Odrodzona szkoła, Grodno 1998.
Szanowny Panie Prezesie, Drodzy Rodacy,
Z ogromną radością i wzruszeniem pragniemy przesłać Wam tą drogą w imieniu Polskiego Związku Kulturalno-Oświatowego i Macierzy najserdeczniejsze gratulacje z okazji otwarcia pierwszej polskiej szkoły w Grodnie. W tej uroczystej chwili jesteśmy, pomimo znacznej odległości, razem z Wami.
Cieszymy się, że polskie dzieci z Grodna będą miały możliwość zdobywania wiedzy w ojczystym języku, będą mogły pielęgnować ojczystą mowę i kulturę przodków.
Wierzymy, że w niedługim czasie i w innych miejscowościach powstaną dalsze polskie szkoły, czego Wam z całego serca życzymy.
Żałujemy bardzo, że nie możemy w tej historycznej chwili być osobiście razem z Wami w Grodnie z powodu aktualnie innych obowiązków.
Mamy jednak nadzieję, że nasza wzajemna współpraca ożywiona niedawno na Gorolskim Święcie, na Zaolziu, będzie kontynuowana i będzie się dalej rozwijać.
Życzymy dyrekcji nowej szkoły, wszystkim pedagogom oraz młodzieży polskiej w Grodnie i na Białorusi wielu sukcesów i satysfakcji w zdobywaniu wiedzy, w pielęgnowaniu i rozwijaniu ojczystej kultury. Niech również poprzez działania Polaków poza granicami Ojczyzny rośnie znaczenie naszej wspólnej Macierzy, Rzeczypospolitej Polskiej.
21 września
Ryszard Karaczun, Odrodzona szkoła, Grodno 1998.
Szanowna Pani Dyrektor,
Dzieląc radość z Polakami na Białorusi z naszego wspólnego dzieła, jakim jest powstanie i otwarcie pierwszej polskiej szkoły w Grodnie, pragnę złożyć Pani i całemu gronu nauczycielskiemu życzenia sukcesów w odpowiedzialnej i trudnej pracy pedagogicznej.
Żywię gorące przekonanie, że dzieci i młodzież pod Waszą opieką będą uczyły się w tej pięknej szkole dobrze i chętnie.
W przyszłości ci młodzi wykształceni ludzie, zachowując tożsamość narodową, będą decydowali o pozycji Polaków na Białorusi.
Wierzę, że wspólna Pani praca ze Związkiem Polaków na rzecz odrodzenia szkolnictwa i oświaty polskiej na Białorusi doprowadzi pierwszą polską szkołę w grodzie nad Niemnem do wysokiej pozycji w strukturze szkolnictwa białoruskiego.
Jednocześnie korzystając z tej okazji, chciałbym prosić Panią o przekazanie moich najserdeczniejszych życzeń sukcesów w nauce, satysfakcji z niej i radości z pobytu w szkole wszystkim uczniom, którzy dzisiaj rozpoczynają naukę w polskiej szkole. Szczególnie zaś wyrazy szacunku i podziękowania proszę przekazać rodzicom tych uczniów za ich trwanie w polskości i decyzję o posłaniu dzieci do naszej szkoły.
21 września
Ryszard Karaczun, Odrodzona szkoła, Grodno 1998.
Panie Marszałku! Wysoki Senacie! Status Polaków na Litwie, jak również w części Białorusi i Ukrainy oraz na Zaolziu, różni się zasadniczo od statusu Polaków w Kanadzie, Brazylii czy Australii. Różni się poprzez fakt, że Polacy na Litwie nie tworzą żadnej emigracji – ani politycznej, ekonomicznej. Z tej wysokiej trybuny Senatu Rzeczypospolitej Polskiej, jako poseł wybrany przez społeczność polską na Litwie, pragnę z całą stanowczością przypomnieć, że Polacy na Litwie mieszkają na swoich ziemiach. Oni lub ich rodzice urodzili się w Polsce jako jej obywatele i nigdy z niej nie wyjeżdżali. Konsekwencje bezprawnego paktu Ribbentrop-Mołotow, a następnie zmowy w Jałcie, Polacy na Litwie ponoszą do dziś. Fakt, że ponad milion Polaków na terenach byłych Kresów nagle okazało się skupiskiem Polaków w obcym państwie, zaistniał bez zgody i wbrew woli mieszkańców tych terenów. O tym należy przynajmniej pamiętać, gdy w odniesieniu do Polaków na Litwie stosuje się te same normy, co do emigrantów, którzy porzucając ziemię swoich ojców, wyjechali do obcych krajów na zarobek.
Dziś Polacy na Litwie są lojalnymi obywatelami państwa, w którym mieszkają. Proces przyjęcia obywatelstwa litewskiego, po odzyskaniu przez Litwę niepodległości, na Wileńszczyźnie przeszedł znacznie szybciej i sprawniej niż w innych regionach Litwy. Polacy na Litwie, szczególnie młodzież, chętnie uczą się języka litewskiego jako państwowego. Ale jak się mają uczyć, gdy na przykład w szkołach rejonu solecznickiego wśród 83 nauczycieli wykładających język litewski jest tylko 30 lituanistów z prawdziwego zdarzenia. Reszta zaś, 53 nauczycieli, to nie specjaliści w swojej dziedzinie, ale nieraz całkiem przypadkowi ludzie.
I dlatego Polacy na Litwie chcą, aby języka litewskiego uczono na lekcjach języka litewskiego, nie zaś na lekcji historii czy geografii. Bo na tych lekcjach uczniowie powinni opanować materiał zasadniczy, nie zaś język wykładowy. Dlatego rodzice, Polacy, zebrali 13 tysięcy podpisów przeciw usilnym zamiarom wprowadzenia w szkołach polskich wykładania historii i geografii w języku nieojczystym. […]
Szkolnictwo polskie na Litwie jest dyskryminowane również poprzez budżet. Polskie szkoły są remontowane i wyposażone wyłącznie ze środków samorządowych. […] Wokół polskich szkół tworzy się atmosferę nagonki, presji psychologicznej, której nieraz nie wytrzymują nauczyciele, rodzice i uczniowie.
Warszawa, 4–5 marca
Dokumenty Związku Polaków na Litwie 1988–1998, red. Jan Sienkiewicz, Wilno 2003.
Konferencja „Polskie dziecko – w polskiej szkole” nawołuje rodziców, aby nie ulegali kłamliwej agitacji zwolenników lituanizowania oświaty mniejszości narodowych, gdyż ich argumenty mijają się z faktami i realiami życia, zagrażają zdrowemu rozwojowi intelektualnemu dziecka. To nie dobro polskiego dziecka mają na celu ci agitatorzy, lecz przymusową asymilację i lituanizację.
[…]
Szkolnictwo polskie na Litwie zapewnia duże możliwości dalszego pobierania nauki i ma wiele zalet, których nie posiada szkoła litewska.
Apelujemy do Was, rodzice Polacy, o posyłanie dzieci do szkół polskich. Dzięki temu będziecie mogli je wychowywać, bez poddawania niepotrzebnym stresom, na godnych obywateli Państwa Litewskiego. Dzięki temu będą miały o wiele szerszy wybór po ukończeniu szkoły średniej. Dzięki temu nigdy nie będą miały do Was pretensji, że podjęliście za nich niesłuszną decyzję, kiedy one same nie były jeszcze dostatecznie dojrzałe, by decydować samodzielnie.
Wilno, 13 czerwca
Dokumenty Związku Polaków na Litwie 1988–1998, red. Jan Sienkiewicz, Wilno 2003.
Zarząd Główny Związku Polaków na Litwie postanowił zwrócić się do członków i sympatyków Związku oraz do wszystkich ludzi dobrej woli o solidarność i pomoc znajdującym się w dramatycznej sytuacji osobom, dotkniętym niespotykaną od stuleci w Polsce powodzią.
Polska jest dziś w potrzebie. Pomóżmy w miarę swoich możliwości, spłacając chociażby w części dług wdzięczności za pomoc moralną i materialną, za studia i kolonie dla naszych dzieci, za budowę i wsparcie polskich szkół, za pomoc w utrzymaniu miejsc pamięci narodowej, za leki, książki, nasiona, technikę i za pamięć.
Zbiórkę środków w terenie będą prowadziły koła i oddziały Związku. Można je także przekazać w sekretariacie Zarządu Głównego.
16 lipca
Dokumenty Związku Polaków na Litwie 1988–1998, red. Jan Sienkiewicz, Wilno 2003.
Zjazd ZPL apeluje do Prezydenta, Sejmu, Rządu, Ministerstwa, Oświaty i Nauki RL, do administracji powiatu wileńskiego o traktowanie szkolnictwa polskiego na Litwie jako ważnego środka rozwoju gospodarki i kultury naszego kraju, dowód zachowania wielowiekowych tradycji tolerancji i poszanowania praw różnych narodowości w Państwie Litewskim. W tym celu prosimy:
1. Dokonać rewizji uchwalonego przez poprzedni rząd „Programu socjalnego rozwoju Litwy Wschodniej na lata 1996–2000” w części szkolnictwa, przewidując w nim konkretną i jednakową troskę o wszystkie, a nie tylko o litewskie szkoły Wileńszczyzny: na zawsze wyrzec się haniebnej praktyki odgórnego otwierania na siłę litewskich szkół i klas w miejscowościach zwartego zamieszkania ludności polskiej;
2. Zaniechać działań władz centralnych skierowanych na ograniczenie praw samorządów Wileńszczyzny do decydowania o sprawach szkolnictwa na własnym terenie, zaprzestać stosowania taktyki pomawiania pracowników samorządów, dyrektorów szkół oraz nauczycieli o nastroje antypaństwowe, wychodząc z założenia, że Państwo Litewskie powinno troszczyć się jednakowo o wszystkich obywateli, a nie tylko o Litwinów;
[…]
Żywimy nadzieję, że nasz Apel o zachowanie i rozwijanie polskiego szkolnictwa na Litwie zostanie usłyszany również przez Polonię świata, którą prosimy w miarę możliwości wesprzeć polskie szkolnictwo na Litwie.
Wilno, 18 kwietnia
Dokumenty Związku Polaków na Litwie 1988–1998, red. Jan Sienkiewicz, Wilno 2003.
5 maja 1988 roku kilkunastoosobowa grupa inicjatywna w obecności i za aprobatą około trzystu Rodaków proklamowała utworzenie pierwszej na Litwie w okresie powojennym polskiej organizacji społecznej – Stowarzyszenia Społeczno-Kulturalnego Polaków na Litwie. Po roku istnienia i budowania struktur został zwołany I Zjazd SSKPL, który podjął uchwałę o transformacji Stowarzyszenia w Związek Polaków na Litwie. Powołanie organizacji zostało przyjęte z ogromnym entuzjazmem Polaków na Litwie. Pojawiła się możliwość nie tylko legalnie manifestować polskość, lecz również artykułować zbiorowe potrzeby oraz wspólnie rozwiązywać liczne problemy społeczności polskiej.
[…]
Na przeciągu X-lecia przeciwko Związkowi powoływane były różne doraźne tworki organizacyjne, będące ogniwem tego samego łańcucha. O niektórych z nich ludzie już po prostu zapomnieli, natomiast Związek nadal pozostaje najbardziej masową i prężną organizacją, w której Polacy na Litwie widzą orędownika swoich interesów.
Z perspektywy X-lecia Związku widać, że nie wszystko zrobiono, wiele rzeczy można i należy zrobić lepiej, nie udało się również uniknąć błędów.
[…]
Zjazd zwraca się do uczniów, studentów, inteligencji, przedsiębiorców, do wszystkich Rodaków, aby w roku jubileuszowym uzupełnili już działające nowe koła Związku w miejscach pracy i zamieszkania. Tylko będąc razem jesteśmy silni, tylko wspólnie działając mamy szansę zachować i rozwijać swoją polską kulturę, język, obyczaje, być gospodarzami we własnym domu.
Wilno, 18 kwietnia
Dokumenty Związku Polaków na Litwie 1988–1998, red. Jan Sienkiewicz, Wilno 2003.
Zjazd odnotowuje, że dla tysięcy Polaków na Litwie obecnie szczególne znaczenie ma reprywatyzacja ziemi. Na Wileńszczyźnie oraz w Wilnie proces ten karygodnie się ślimaczy, budząc w społeczności polskiej wątpliwości co do rzeczywistych intencji władz naszego kraju w tej kwestii.
[…]
W Wilnie oraz na Wileńszczyźnie nadal praktycznie ziemi się nie zwraca. W stolicy kraju, gdzie wśród ponad 4 tys. pretendentów do odzyskania parceli ziemskich absolutną większość stanowią Polacy, ziemię zwrócono tylko dla 13 proc. byłych właścicieli. Podobna sytuacja z reprywatyzacją jest również w rejonie wileńskim, gdzie ziemię zwrócono tylko dla 12 proc. Pretendentów, podczas gdy średni republikański wskaźnik przekroczył 50 proc. Wręcz katastroficzną jest sytuacja z reprywatyzacją ziemi w poszczególnych gminach podwileńskich. Dla przykładu, w gminie suderwiańskiej, duksztańskiej i niektórych innych ziemię odzyskało zaledwie około 5 proc. pretendentów.
Jeszcze gorsza sytuacja jest na terenach przyłączonych do Wilna. […]
Zjazd zwraca się do Prezydenta, Sejmu oraz Rządu RL o podjęcie kroków w celu przyśpieszenia procesu reprywatyzacji ziemi w Wilnie i na Wileńszczyźnie.
W tym celu prosimy:
- o skontrolowanie wspólnie z przedstawicielami samorządów pracy gminnych służb rolnych, wyciągnięcie odpowiednich wniosków w stosunku do osób, z których winy był hamowany proces zwrotu ziemi;
- o przekazanie służb rolnych z gestii powiatu i podporządkowanie ich samorządom;
- o powstrzymanie się od podejmowania wszelkich decyzji z parcelowaniem ziemi na Wileńszczyźnie, zanim nie zostanie ona zwrócona prawowitym pretendentom […].
Wilno, 18 kwietnia
Dokumenty Związku Polaków na Litwie 1988–1998, red. Jan Sienkiewicz, Wilno 2003.
Zjazd ZPL apeluje do Prezydenta, Sejmu oraz Rządu Republiki Litewskiej o opracowanie realnego programu aktywizacji gospodarczej Wileńszczyzny oraz jej rozwoju socjalnego, utworzenie w tym regionie wolnej strefy ekonomicznej, stworzenie dogodnych warunków dla inwestycji zagranicznych. Zwracamy się do Rządu Litwy i Polski o stworzenie polsko-litewskiego funduszu współpracy, pomagającego inwestycjom wzajemnym, opracowanie systemu gwarancji państwowych dla banków prywatnych, ulg podatkowych dla polskich firm inwestujących na Litwie oraz dla litewskich – w Polsce. […]
Zjazd zwraca się do samorządów o potrzebę opracowania lokalnych programów promocji regionu, o inicjowanie i popieranie wszelkich inicjatyw przedsiębiorczości, w tym turystyki. Istniejące w terenie i budowany Dom Polski w Wilnie winny też być na równi z ośrodkami kultury „inkubatorami” przedsiębiorczości”.
Zjazd popiera nadzieję utworzenia wokół Wilna strefy żywieniowej i uważa za konieczne powołanie z udziałem ZPL centrum promocji rozwoju regionalnego Wileńszczyzny. Uważamy, iż na Wileńszczyźnie, gdzie ziemie są mniej żyzne, rolnicy powinni być dodatkowo wspierani przez państwo poprzez subsydia i niżej oprocentowane kredyty. Postulujemy przestrzeganie praktykowanego przed laty podziału gruntów Litwy na kategorie urodzajności ziemi, według których powinny być wprowadzone stosowne ulgi dla rolników gospodarzących na gruntach mniej urodzajnych.
Podniesienie statusu społeczno-gospodarczego polskiej mniejszości na Litwie pozytywnie wpłynęłoby na rozwiązanie wielu innych problemów Polaków. Odkładanie tych spraw na później grozi wzrostem napięć nie tylko narodowościowych, lecz i socjalnych na Wileńszczyźnie.
Wilno, 18 kwietnia
Dokumenty Związku Polaków na Litwie 1988–1998, red. Jan Sienkiewicz, Wilno 2003.
Delegaci Zjazdu apelują do władz Rzeczypospolitej Polskiej o wprowadzenie przywileju ojczyźnianego – Karty Polaka, która ułatwiałaby rzeszom Polaków kontakt z Macierzą, byłaby moralnym wyróżnieniem i świadectwem przynależności narodowej.
Wilno, 18 kwietnia
Dokumenty Związku Polaków na Litwie 1988–1998, red. Jan Sienkiewicz, Wilno 2003.
Zjazd żywi nadzieję, że władze kraju będą przestrzegać ustawy o mniejszościach narodowych, zobowiązań dwustronnych z Polską i międzynarodowych oraz opierać swoją politykę, ustawodawstwo i praktykę działania na następujących zasadach:
- uznanie funkcjonowania języka polskiego na Wileńszczyźnie obok litewskiego za przejaw bogactwa kulturowego;
- respektowanie zasięgu geograficznego języka polskiego – także w przypadku stosowanych podziałów administracyjnych, których przeprowadzenie nie powinno stanowić przeszkody dla jego wspierania;
- skuteczne wspieranie języka polskiej mniejszości narodowej w celu jego ochrony;
- wprowadzenie ułatwień w posługiwaniu się polskim językiem w życiu publicznym i prywatnym. M.in. zgodnie z ustawą o mniejszościach narodowych Polacy oczekują, iż będą mogli bez przeszkód używać języka polskiego jako lokalnego w samorządzie terytorialnym i instytucjach państwowych na obszarach zamieszkałych przez zwarte skupisko ludności polskiej, a także informacji publicznej;
- zapewnienie Polakom na Litwie zgodnie ze standardami międzynarodowymi prawa do używania swego imienia i nazwiska w języku ojczystym w dowodach tożsamości i innych dokumentach oficjalnych;
- stworzenie odpowiednich warunków do nauczania i studiów w języku polskim na wszystkich poziomach nauczania;
- stworzenie odpowiednich warunków do nauki języka polskiego osobom, które nie władając nim, wyrażają chęć takiej nauki;
- wspieranie nauki i studiów nad językiem polskim na Litwie.
[…]
Zjazd zastrzega, że wspieranie równości między ludźmi używającymi polskiego języka regionalnego na Wileńszczyźnie a resztą ludności nie może być interpretowane jako przejaw dyskryminacji osób używających innych języków, w tym litewskiego. Zjazd uważa, że państwo powinno wspierać działania, mające na celu zrozumienie między wszystkimi grupami językowymi w kraju, wzajemne poszanowanie i tolerancję.
Wilno, 18 kwietnia
Dokumenty Związku Polaków na Litwie 1988–1998, red. Jan Sienkiewicz, Wilno 2003.
Fundacja Pomocy Zesłańcom Polskim kieruje wielką prośbę i apel do wszystkich gmin w Polsce. Pomóżmy tym Rodakom, którzy sami sobie pomóc nie mogą.
Szukamy ludzi i instytucji, a szczególnie władz gmin, które otwarte są na współdziałanie na rzecz pomocy zesłańcom polskim.
Jeżeli w Waszej gminie znajduje się dom, mieszkanie, zabudowa gospodarcza, jakikolwiek dach nad głową - który można wyremontować – dajcie nam znać. W zabudowaniach tych mogą zamieszkać polscy zesłańcy.
Mamy szczęście, że nie dosięgnął nas los katorgi, głodu, nędzy, prześladowań, upokorzeń – tysiące Polaków, naszych braci, nie zaparło się Ojczyzny, naszej tożsamości narodowej, historii, języka – dlatego niech będzie naszą powinnością udzielenie im jakiejkolwiek, choćby minimalnej formy pomocy.
Jeżeli chcesz informacji prawnych, jeżeli możesz doradzić nam, pomóc, jeżeli możecie wskazać zabudowę, w której można ulokować polskie rodziny – porozum się z nami.
Są już gminy, które przyjęły Polaków ze Wschodu. Twoja gmina niechaj również będzie na Honorowej Liście Pomocy Zesłańcom Polskim.
Wdzięczność za przyjęcie wyrażają rodziny przebywające już w kraju, błagają o to, by pomóc podobnym jak oni, pozostającym nadal na Wschodzie, którzy nie wyparli się Polski i którzy nie wyparli się nas.
Założyciel Fundacji, Halina Borek, Prezes zarządu Fundacji, inż. Antoni Wiatr,
17 listopada
„Gazeta Wyborcza” Kraków nr 269, 17 listopada 1998.
„Gazeta Wyborcza” nr 217, 16 września 2000.
Olbrzymie są zasługi i ogromne było znaczenie Jerzego Giedroycia dla historii, kultury i świadomości polskiej po wojnie. Ale trzeba sobie zdawać sprawę, że chodzi w istocie o świadomość bardzo niewielkich grup inteligencji, bo przecież nikt inny nie czytał „Kultury” ani „Zeszytów Historycznych”. Jednak znaczenie świadomości tych właśnie grup trudno przecenić.
Największą zasługą polityka Jerzego Giedroycia była dalekowzroczność. Zaplanować rozumną politykę polską wobec Litwy, Ukrainy, Białorusi, Rosji, Niemiec w latach, gdy politycy na całym globie nie umieli jeszcze sobie wyobrazić świata bez ZSRR, to było coś naprawdę nadzwyczajnego!
W sprawach kultury polskiej za czasów PRL nastawienie się na współpracę z niezależnymi pisarzami w kraju zamiast potępiania w czambuł i odwracania się od wszystkich jako niedotykalnych – to kiedyś też był niezwykły pomysł.
Ostatnio takim pomysłem Jerzego Giedroycia stało się porozumienie w Polsce zamiast wiecznego podstawiania sobie nogi i skakania do oczu jako świętej zasady systemu politycznego. Jednak Giedroycia przeważnie chwalono, ale nikt Go nie słuchał.
„Gazeta Wyborcza” nr 217, 16 września 2000.
Jerzy Giedroyc był jednym z członków tego wspaniałego Klubu Wielkich Polskich Starców końca XX wieku; klubu mędrców, którzy wiedzą, co wiedzą, i mają szeroką perspektywę, jaką daje starość, a zarazem trzeźwym okiem patrzą na współczesność i przyszłość. Publicystyka Giedroycia i „Kultury” była zwrócona właśnie w przyszłość. To takie smutne, ale... Cóż, biologia nie liczy się z kosztami społecznymi.
Czytelnikiem „Kultury” byłem mniej więcej od połowy lat 50. Gdy w czasach PRL-u zdarzało mi się wyjeżdżać na Zachód, zawsze zaczynałem od lektury zaległych numerów „Kultury”. To było ważne, ciekawe, prawdziwe.
„Gazeta Wyborcza” nr 217, 16 września 2000.
Jerzy Giedroyc stworzył nie tylko pismo, ale właściwie jednoosobową instytucję. Wokół niego działało wielu ludzi, ale to on decydował o tym, co ukaże się w druku. Był surowym krytykiem stosunków w Polsce i działalności politycznej na emigracji. Uważał podobnie jak Piłsudski, że Polakom można, a nawet trzeba, powiedzieć bardzo nieprzyjemne rzeczy i że nie obrażają się, jeśli mają przekonanie, że krytyka bierze za punkt wyjścia interes Polski. Miał pewną wizję Polski, która nie zawsze zgadzała się z moją, ale miał wielu zwolenników, zwłaszcza wśród opozycji demokratycznej i dysydentów. Propagował to, co się w końcu stało - powstały niepodległe kraje na wschód od Polski. Wierzył też, że w ZSRR najwięcej zależy od osoby I sekretarza KPZR, co też faktycznie się potwierdziło. Jerzy Giedroyc przygotowywał Polaków do współpracy z ich sąsiadami na Wschodzie. Jest to nadal trudna sprawa, wymagająca wielu wysiłków i dobrej woli, ale musimy poprowadzić taką politykę, by mieć w nich przyjaciół, a nie wrogów. Na razie ich charakter wciąż określa przeszłość.
16 września
„Gazeta Wyborcza” nr 217, 16 września 2000.
Był człowiekiem wręcz niesłychanie zasłużonym dla naszej kultury i polityki. Był zawsze bezprzykładnie odważny, dzielny w przeciwstawianiu się stereotypom, w piętnowaniu naszej głupoty i przesądów. Jerzy Giedroyc był tym, który mówił od początku, że nie możemy domagać się Kresów Wschodnich; bez względu na to, jak bardzo było to przykre dla ludzi, którzy pochodzą z Wilna i Lwowa, trzeba to przyjąć jako rzecz nieodwracalną. To naraziło go na wielkie oburzenie, zwłaszcza polskiej emigracji.
Giedroyc widział perspektywę jakiegoś porozumienia się z naszymi wschodnimi sąsiadami. To była dla Niego zawsze jedna z podstawowych spraw polskiego życia.
To On wziął pod swoje skrzydła Miłosza, gdy Miłosz był wyklinany przez całą emigrację, Gombrowicza, który był właściwie tej emigracji nieznany.
Nie wahał się krytykować od samego początku „Solidarności”, tej „Solidarności”, z którą wtedy wszyscy się identyfikowaliśmy, oczywiście nie dzisiejszej. Wymagał rzeczy, których nikt inny nie wymagał.
16 września
„Gazeta Wyborcza” nr 217, 16 września 2000.
Śmierć Giedroycia [14 września] jest wielką stratą dla polityki i dla literatury. Był wielką postacią polityczną, ale dzięki niemu powstała też ta mała tratwa, której mogli się uczepić rozbitkowie w literaturze jak Gombrowicz czy ja. „Kultura” była niesamowitym, nieprawdopodobnym przedsięwzięciem. Nie ma w annałach ruchu wydawnicznego miesięcznika, który by działał od 1947 roku do dziś, i to miesięcznika wydawanego na emigracji. Ten upór w ciągłości wydawania powodował rozmaite legendy, które w PRL-u szerzył UB. Bo jeżeli takie pismo mogło się ukazywać, to oczywiście z jakichś potężnych zasiłków amerykańskich. Faktem jest, że gdyby zbadać finanse „Kultury”, to okazałoby się, że to jest nieprawdopodobny wysiłek i inteligencja jednego człowieka, a nie żadne przedsięwzięcie międzynarodowe. Dom „Kultury”, który wyobrażano sobie jako ogromną fortecę zatrudniającą dziesiątki czy setki ludzi, był kupiony z darów kilkorga zamożnych ludzi. Legendy krążące w PRL przejaskrawiały potęgę tej instytucji. Była to mała impreza emigracyjna, której skutki okazały się nieproporcjonalne do minimalnych środków. Nikt wtedy, kiedy „Kultura” powstała, nie wierzył w możliwość zmiany układu politycznego w Europie i w rozpad imperium sowieckiego. Giedroyc był jedynym chyba człowiekiem, który w to wierzył. I okazało się, że miał rację. Ale wbrew wszelkiemu prawdopodobieństwu.
„Gazeta Wyborcza” nr 217, 16 września 2000.
Wiadomość o śmierci Jerzego Giedroycia [14 września] wstrząsnęła mną głęboko, choć w jego późnym wieku nie jest czymś nieoczekiwanym. W moim przekonaniu odszedł najbardziej zasłużony działacz emigracji żołnierskiej, a może nawet więcej – jedna z czołowych postaci historycznych ubiegłego wieku.
Mówiłem już nieraz, że przez 55 lat jego "Kultura" była latarnią morską, która rzucała z oddali, spod Paryża, światło na Polskę pogrążoną w mroku. Tytan pracy, wulkan wyrzucający z siebie nieustannie setki inicjatyw i pomysłów, bardzo często kontrowersyjnych. Przez pół wieku szliśmy obaj dwoma zupełnie niezależnymi torami biegnącymi w tym samym kierunku. Ileż razy spieraliśmy się ze sobą, gniewaliśmy się na siebie. Ileż razy zgrzytałem zębami po przeczytaniu jakiegoś ataku „„Kultury” na Wolną Europę. A jednak od początku do końca nie było między nami antagonizmów. W ciągu pół wieku wymieniliśmy między sobą ponad 700 listów, ostatni faks – w ubiegłym tygodniu.
Odszedł ostatni obywatel Rzeczypospolitej Obojga Narodów, Polak i Litwin w mickiewiczowskim tego słowa znaczeniu, a raczej Rzeczypospolitej złączonej wspólną przeszłością Polaków, Litwinów, Ukraińców i Białorusinów.
Tylko człowiek, który dożywa bardzo późnego wieku, potrafi zrozumieć uczucie rosnącej samotności, gdy coraz częściej odchodzą jeden po drugim ludzie jego pokolenia. W ciągu ostatnich kilku miesięcy: Gustaw Herling-Grudziński, Jan Karski, a teraz Jerzy Giedroyc.
Przeżyliśmy wspólnie zarówno wielki polski dramat dwudziestego stulecia, jak i odzyskanie niepodległości i demokrację.
Umarł Giedroyc, ale powstanie wiele prac poświęconych jego dorobkowi i będzie można powiedzieć o Nim, że żyje nadal po śmierci.
16 września
„Gazeta Wyborcza” nr 217, 16 września 2000.
Dopiero teraz, gdy Go już nie ma, można powiedzieć to, czego nie wypadało powiedzieć, póki żył, by nie wyglądało to na pochlebstwo: Jerzy Giedroyc był w XX wieku najwybitniejszym – obok Józefa Piłsudskiego – polskim mężem stanu. Był nim, chociaż od 1939 roku nie sprawował funkcji publicznych i działał wyłącznie na własną odpowiedzialność. Ale podobnie było po powstaniu listopadowym z księciem Adamem Czartoryskim, którego portret wisiał w gabinecie Redaktora, dyskretnie, w kącie nad kaloryferem.
Polityk pozbawiony własnego państwa ma do dyspozycji tylko słowo. Giedroyc wierzył w potęgę słowa i walczył słowem przez pół wieku o Polskę niepodległą i demokratyczną, a gdy ta wojna została wygrana, walczył słowem o nadanie polityce polskiej właściwego, Jego zdaniem, kierunku. I zdołał wielokrotnie wywrzeć wpływ na bieg wydarzeń, gdyż miał własną wizję Polski, która pozwalała Mu nie tracić z oczu celów, jakie uważał za najważniejsze, dostosowując zarazem środki do zmiennych okoliczności.
Jak nikt inny był Giedroyc ucieleśnieniem ciągłości polskiej historii w wieku XX. Uosabiał więź z Polską międzywojenną, z tym, co było najlepszego w jej polityce i jej kulturze. Uosabiał, co więcej, więź z całą tradycją polską sięgającą korzeniami głęboko w wiek XIX. A zarazem z zadziwiającą niekiedy przenikliwością widział problemy, jakie niesie wiek XXI.
Wychowanek romantyków, Giedroyc wierzył w siłę woli i triumf ducha nad ciałem. Wierzył w to tak mocno, że zdawało się, iż odniesie triumf nad chorobą i starością. Umarł. Rola, jaką odgrywał na polskiej scenie politycznej, pozostaje bez obsady. Ale dla mnie, obok Giedroycia, postaci historycznej, był Redaktor, z którym miałem zaszczyt pracować ponad 20 lat i który stał się częścią mego życia osobistego - jednym z najbliższych. Nikt Go nie zastąpi.
16 września
„Gazeta Wyborcza” nr 217, 16 września 2000.
Nie wiem, gdzie bylibyśmy dzisiaj jako naród, gdyby nie Jerzy Giedroyc. Gdy w kraju panował socrealizm, Giedroyc wydawał Miłosza, Gombrowicza i wielu innych, którzy w kraju byli wyklęci, a przez emigrację bojkotowani. Uratował łódkę polskiej kultury w czasach straszliwych burz i sztormów. Chyba nie do końca zdajemy sobie z tego sprawę.
To właśnie Giedroyc w czasach zimnej wojny kładł podwaliny pod III Rzeczpospolitą. Gdy obserwowałem niedawno konferencję w Wilnie, na której spotkali się prezydenci z krajów Europy Środkowo-Wschodniej, myślałem sobie, że ci prezydenci weszli na „szlak Giedroycia” – szlak solidarności między naszymi narodami.
Giedroyc był człowiekiem wiecznie zbuntowanym przeciwko Polsce, stale gderającym - dokuczającym jej za to, że nie spełniła jego ideału. A równocześnie dał swoją pracą dowód niezwykłych cnót obywatelskich i całe życie poświęcił Polsce – tak bardzo, że nie zostawił sobie najmniejszego nawet marginesu dla życia osobistego. Jego patriotyzm łączył polską rację stanu z racją stanu litewską, ukraińską, białoruską. Był jak gdyby obywatelem I Rzeczypospolitej i ten swój unikatowy patriotyzm przeniósł z I Rzeczypospolitej do III.
16 września
„Gazeta Wyborcza” nr 217, 16 września 2000.
Wprawiłam go w zakłopotanie, kiedy po raz pierwszy stanęłam na palcach i pocałowałam go w policzek. Kilkanaście lat temu był wysoki, codziennie punkt 17 chodził do pobliskiego kiosku po gazety, a dzień zaczynał i kończył od otwierania i zamykania okiennic.
Peszyło go, gdy spadała mu na podłogę raz książka, raz papierosy, raz zapalniczka, a ja natychmiast je podnosiłam. Chciał je podnosić sam.
Mówił, patrząc prosto w oczy, że jest nieśmiały. Większość zdań rozpoczynał od słów: „Ma się rozumieć”. Był samotnikiem, który nigdy nie był sam.
Zaskoczyłam go, kiedy włożyłam mundur wojskowy pani Zofii Hertzowej sprzed 45 lat i nagle stanęłam w jego gabinecie. – Zosi – poznał od razu i uśmiechnął się. Naprawdę, a nie jak zwykle, przez wykrzywienie ust.
Kochał sikorki, stadami przylatujące do niego na śniadanie w zimie, i białego koguta, który niespodziewanie zjawił się w ogrodzie, a po latach zniknął.
Pytałam go, dlaczego rozstał się z żoną, jedną z najpiękniejszych kobiet w przedwojennej Warszawie, i dlaczego nie miał dzieci. Odpowiadał, że tak widocznie musiało być, że życie osobiste mu się nie udało.
W jego sypialni zawsze paliła się lampka oświetlająca ikonę z Matką Boską Ostrobramską, na ścianie gabinetu wisiało stare zdjęcie Józefa Piłsudskiego, na biurku stały portrety Juliusza Mieroszewskiego i psa Piotrusia, a obok leżała nieużywana popielniczka. Jest na niej napis: „Nie dawaj rad, bo mylić się umiem sam”.
Często był z nas, przyjeżdżających z Polski, bardzo niezadowolony. Przepraszam, Panie Jerzy.
16 września
„Gazeta Wyborcza” nr 217, 16 września 2000.
Nie będę mówił o rzeczach oczywistych, o fenomenalnych zasługach Jerzego Giedroycia dla kultury polskiej, bo to nie wymaga już prawie komentarza. Nie będę też mówił o Jego fenomenalnej pracowitości, o której mniej się pamięta, a przecież był to człowiek, który pracował bez chwili przerwy. Powiem o tym, co wydaje mi się szczególnie ważne: razem z Witoldem Gombrowiczem Giedroyc przyczynił się do nowej definicji polskości.
To, co Gombrowicz osiągał przez polemikę, przez satyrę i drwinę, Giedroyc uzyskiwał przez reżyserię polityczną, przez wprowadzenie nurtu trzeźwego, antylondyńskiego, przez sprzeciw wobec naturalnego polskiego kombatanctwa, przez krytykę zrozumiałych nawet pretensji politycznych i terytorialnych.
Korespondencję Giedroycia z Gombrowiczem czyta się jak listy dwóch architektów polskości. Ale to, co u Gombrowicza było swadą i grymasem, u Giedroycia pozostawało genialną reżyserią. Był wielkim reżyserem i chociaż nie wszystkie Jego wskazania były wcielane w życie, to w tej roli spełniał się najdoskonalej.
Był politykiem gabinetowym, który odniósł ogromny sukces. Jako człowiek był nieśmiały, nieprzystępny, małomówny, pamiętający, ale nie pamiętliwy, wydający polecenia, znający setki nazwisk polskich, ukraińskich, litewskich, białoruskich. Był elegancki elegancją prawie XIX-wieczną. Miał swój Hotel Lambert, ale Hotel Lambert, który wygrał.
16 września
„Gazeta Wyborcza” nr 217, 16 września 2000.
Nawet ci, którzy w ostatnich latach nie identyfikowali się ze stanowiskiem „Kultury”, czy z poglądami Giedroycia, nie mogą zaprzeczyć, że przez długi czas peerelowskiego zakłamania „Kultura” była dla nas źródłem prawdy i ważnym czynnikiem formacji intelektualnej podkreślającej godność człowieka w systemie, który nie miał miejsca dla godności.
Z szacunkiem chylimy głowę, zwłaszcza w Lublinie, gdzie Uniwersytet Marii Curie-Skłodowskiej chciał w najbliższych tygodniach przyznać Jerzemu Giedroyciowi doktorat honoris causa.
„Gazeta Wyborcza” nr 217, 16 września 2000.