Zawieszenie na budynku kina „Wisła” transparentu o wymiarach 3 na 5 metrów o treści: „Solidarność. Spotykamy się tutaj 1 maja o godz. 10.00”. W transparent włożono kilka tysięcy ulotek na temat niezależnych obchodów pierwszomajowych.
Na dachu kłopoty. Liny, na których wywieszamy transparent, okazują się zbyt krótkie. Musimy go z powrotem wciągnąć na dach i dowiązywać dłuższe liny, aby po rozbujaniu można go było przerzucić przez gzyms budynku. Tymczasem nad placem kilka razy przelatuje śmigłowiec MO. Jest to dzień imienin ks. Jerzego [Popiełuszki]. Władza obawia się widocznie manifestacji w pobliżu kościoła. Podczas tych „nalotów” z powietrza udajemy, że naprawiamy antenę telewizyjną. Wreszcie o 15.00 mocujemy transparent i schodząc z dachu blokujemy właz własną kłódką. Na klatce schodowej wpadamy na jakąś zaniepokojoną hałasem lokatorkę. Na pytanie: „Co się dzieje, panowie?”, odpowiadamy: „Przepraszamy panią — akcja Solidarności”. — „Aha, to przepraszam” — mówi i znika w swoim mieszkaniu.
Wychodzimy na plac [Wilsona], gdzie pojawia się coraz więcej „drogówki” i patroli ZOMO. Po kilkunastu minutach lonty przepalają się i z rozwijającego się transparentu wylatują tysiące ulotek. [...] Transparent wisi ponad godzinę, aż zostaje wciągnięty na dach przez jakiegoś młodego blondyna.
23 kwietnia
Krzysztof Frydrych, Grupy Oporu, „Karta” nr 37, 2003.
Wieszamy transparent na budynku „Horteksu” na placu Konstytucji, na kilka dni przed X Zjazdem PZPR. Miejsce wydaje się idealne. [...] Dużym atutem jest tylko jedno wyjście na dach. Postanawiamy je tak zablokować, aby jak najdłużej uniemożliwić zdjęcie naszego transparentu. [...] Posłużyła nam do tego puszka z mielonką wołową, bateria, dwa druciki i taśma izolacyjna. Całość po zmontowaniu wyglądała przerażająco. Aby nie było wątpliwości, doczepiliśmy kartkę — „Uwaga! Grozi wybuchem!”.
Przed 16.00 wchodzimy na dach. [...] Przy przerzucaniu transparentu za gzyms napotykamy olbrzymie trudności. Niech szlag trafi to monumentalne, stalinowskie budownictwo! [...] po dziesięciu minutach szarpaniny przerzucamy transparent poza gzyms. Całe szczęście, że były długie lonty! Jeszcze tylko zamocowanie paczek z ulotkami i „minowanie” włazu, który okazuje się zwykłą pokrywą leżącą na wejściu na dach. [...]
Po piętnastu minutach spadają pierwsze ulotki. Odzew przechodniów jest nadspodziewany. Wciskają się pod rusztowania, wyciągają spod desek kartki, a widząc wiszące pod gzymsem paczki czekają, aż spadną następne. [...]
O 16.30 rozwija się transparent, z którego wylatuje dodatkowo 3 tysiące ulotek. Na transparencie napis: „Widmo komunizmu krąży nad światem”, poniżej olbrzymi czerwony upiór przerysowany z plakatu Afgańskiego Ruchu Oporu i podpis: „Solidarność z Afganistanem — Grupy Oporu”. Robi się już minifestyn. Gromadzi się coraz więcej ludzi, którzy śmieją się pokazując na transparent. Ulotki w dalszym ciągu spadają. [...]
Po kilku minutach przyjeżdża milicja. Transparent jednak wisi nadal. To znaczy, że boją się naszej puszki z wołowiną i nie wychodzą na dach. Na ulicy coraz więcej ludzi i milicji. Jakaś dziewczyna woła roześmiana do matki, pokazując na transparent: „Zobacz, to Grupy Oporu!”.
[...] Ponad pół godziny później SB podejmuje desperacką próbę zerwania transparentu z pobliskiego okna. Po kilku podejściach próba się udaje. MO wejdzie na dach dopiero po dwóch godzinach, gdy specjaliści „rozminują” wołowinę. [...]
Ogółem rozsypanych zostało ponad 10 tysięcy ulotek. W miejscach ich większej koncentracji pojawili się podobno panowie w eleganckich garniturach i nie zważając na docinki ludzi, starannie zamiatali chodniki. Nareszcie jakaś uczciwa praca.
24 czerwca
Krzysztof Frydrych, Grupy Oporu, „Karta” nr 37, 2003.
W okolicach węgierskiego i czeskiego ośrodka kultury mamy zawiesić transparent: Uwolnić Petra Pospichala i Zsolta Keszthelyi [Węgra skazanego na 3 lata za odmowę służby wojskowej z przyczyn politycznych], pod tym gołąbek WiP i podpis: „Wolność i Pokój”. Mamy również rozrzucić 10 tysięcy ulotek na ich temat. [...]
Postanawiamy wykorzystać budynek „1001 Drobiazgów” przy hotelu „Forum”. Dwa dni przed naszą akcją „Solidarność” ogłasza gotowość strajkową i akcje ulotkowe w proteście przeciw podwyżkom cen. Na ulicach pojawiają się patrole MO i SB w cywilu. W Śródmieściu SB łazi całymi stadami. [...] W innej sytuacji odłożylibyśmy akcję na inny termin. Dopinguje nas jednak to, że mają być korespondenci zagraniczni i inni goście WiP. Nie chcemy sprawić zawodu. Rezygnujemy jednak z wieszania przewieszek z ulotkami. Muszą wystarczyć te z transparentu — 4 tysiące.
Mamy kłopoty z kłódką przy próbie zamknięcia włazu. Po krótkiej szarpaninie zostawiamy właz otwarty i biegniemy do wyjścia. Na dole zaniepokojeni spoglądamy na nierozwinięty transparent, który zawisł nietypowo tworząc literę „V”. Po chwili ulga — rozwija się i lecą ulotki. Jest dokładnie 15.30, tak jak było umówione.
Cały chodnik pokrywa się ulotkami. Zasypani nimi milicjanci nie interweniują i ze spokojem (a raczej z rezygnacją) przyglądają się licznym przechodniom podnoszącym je i czytającym. Część ulotek dociera nad okoliczne rondo obsypując milicjanta kierującego ruchem. Zaskoczony, nic nie rozumiejąc, patrzy w bezchmurne niebo.
Transparent wisiał około dwudziestu minut. Tego samego dnia o akcji mówiły: RWE, Głos Ameryki, Paryż, a nawet Radio Swoboda. Po jakimś czasie uwolniono Petra Pospichala. Nie liczyliśmy, że pomoże w tym nasza akcja. Chcieliśmy jedynie, aby człowiek ten miał świadomość, że w innym kraju ktoś się upomina o jego prawa.
3 kwietnia
Krzysztof Frydrych, Grupy Oporu, „Karta” nr 37, 2003.
Z okazji święta 11 listopada mamy zawiesić transparent: Jeszcze Polska nie zginęła... Od «Solidarności» do Niepodległości — Grupy Oporu „Solidarni”, o powierzchni blisko 25 metrów kwadratowych. [...] zapada decyzja przeprowadzenia akcji na rogu ulic Marszałkowskiej i Wilczej.
9 listopada około 14.00 trzy osoby uczestniczące w akcji wchodzą z całym majdanem na dach. Po krótkich przygotowaniach przerzucają zwinięty transparent za balustradę i gzyms [...] Teraz następuje „minowanie” włazu. Zawieszamy puszkę z napisem: „Dotknięcie grozi wybuchem”. W puszce, oprócz różnych śmieci, zostawiamy liścik: „Tym razem was oszczędziliśmy”. Właz zostaje zamknięty na naszą kłódkę. [...]
Transparent rozwinął się o 14.35, „wypluwając” tysiące ulotek na zaludnioną ulicę. Po pewnym czasie lecą ulotki z przewieszek. [...]
Po blisko 40 minutach obserwujemy ze zdumieniem, jak pod budynek zajeżdża na sygnale potężny strażacki magirus. Przez długi czas manewruje, nie mogąc znaleźć właściwego miejsca do wysunięcia drabiny. Przeszkadzają mu przewody tramwajowe. Zastanawiamy się, co spowodowało, że milicja dała się po raz kolejny nabrać na naszą atrapę bomby. Kolega przypomina sobie, że do puszki wrzucił magnes. Milicjanci, nie mogąc się dostać na dach, usiłowali zerwać transparent z okien. Po kilku nieudanych próbach wezwali na pomoc strażaków. Wreszcie w kierunku transparentu wysuwa się automatyczna drabina, po której bardzo powoli i dostojnie zaczyna się wspinać strażak. Dochodzi do transparentu, patrzy, patrzy, patrzy i bardzo powoli i dostojnie zaczyna schodzić w dół. Na dole wszystko podziwia spory tłum. Dwóch ubeków, najwyraźniej zbulwersowanych postawą strażaka, bierze toporki i wspina się w górę. Tam odrąbują na oczach rozbawionej publiczności transparent, który spada — po 85 minutach siania niepokoju.
Przez dwa dni zachodnie rozgłośnie trąbiły o naszej akcji, podając coraz to nowe szczegóły. „Tygodnik Mazowsze” skomentował cały nasz wysiłek jednym, krótkim zdaniem. Jak zwykle zresztą.
9 listopada
Krzysztof Frydrych, Grupy Oporu, „Karta” nr 37, 2003.
Transparent o treści: „Uczyńmy wszystko, aby nasz 11 XI był już jutro. KPN” [decydujemy się zawiesić] na rogu ulic Zielnej i Próżnej.
10 listopada około 14.20 dwóch [członków Grup Oporu „Solidarni”] wchodzi na klatkę 10-piętrowego wieżowca. Podczas szamotaniny z opornym skoblem [wejścia na dach] „Czeczunia” kaleczy się w rękę. [...] Przygotowaniom na dachu przygląda się trzech facetów remontujących elewację pobliskiego budynku dawnej „Pasty”. W pewnym momencie dwóch z nich znika. Przy zapalaniu lontów nowe kłopoty. Krew cieknąca ze skaleczonego palca moczy zapałki i lonty. Wreszcie nasączone sznurki zatliły się. Transparent zostaje przywiązany do piorunochronu. Jeszcze podpalenie lontów świecy dymnej i petard — i odwrót. [...] Szybkie zniknięcie dwóch robotników wydaje się dość podejrzane. I rzeczywiście. Milicja zjawia się na sygnale już po pięciu minutach od chwili rozwinięcia się transparentu. Mijamy się z pędzącą nyską na przejściu dla pieszych.
Ulotki z transparentu zasypują ulicę Próżną. Transparent zasłonił okna na trzech piętrach. Na dziesiątym piętrze otwiera się okno i słychać histeryczny krzyk: „Co to jest? Co się stało?!”. Lokatorka mieszkania, w którym zrobiło się nieoczekiwanie ciemno, wpadła w lekką histerię. Szarpie płótno, próbując odsłonić okno. Za chwilę ulicą wstrząsa potężna detonacja. To eksploduje pierwsza petarda. Na ruchliwej ulicy robi się cicho. Wszyscy szukają miejsca wybuchu i dostrzegają transparent. Jest on już nieco zmieniony. Przerażona właścicielka mieszkania wycięła sobie w nim okienko. Wygląda to przedziwnie — poruszająca się głowa w środku rozwiniętego transparentu. Przynajmniej zrozumiała, co się stało, i przestała wrzeszczeć. Teraz obserwuje z okna (z transparentu?) zajeżdżające pod budynek milicyjne samochody. Eksploduje druga petarda i zaczyna działać świeca dymna.
Po piętnastu minutach od momentu rozwinięcia transparent zostaje zdjęty.
10 listopada
Krzysztof Frydrych, Grupy Oporu, „Karta” nr 37, 2003.
Transparent przeciwko referendum [dotyczącemu reformy gospodarczej] dał nam się we znaki najbardziej ze wszystkich do tej pory rozwieszonych. Akcję zaplanowano początkowo na 23 listopada. W tym dniu uczestnicy akcji nadaremnie wyczekiwali na poprawę pogody. Prawie cały dzień padało, co uniemożliwiało ulotkowanie. [...]
[...] przerzucamy nieszczęsny transparent na Bródno. Chcemy go wywiesić 26 listopada o 7.00, gdy ludzie będą jechać do pracy. Po 6.00 okazuje się, że nasz kolega nie dostarczył „na lokal” nożyc do cięcia kłódek. Dzwonimy do niego do domu, podrywając z łóżka całą rodzinę, i dajemy wyraz naszej goryczy. Na zaplanowaną akcję jest już za późno. Na ulicach prawie pusto.
Kolejny raz przewozimy transparent. Zjawia się „winowajca” z nożycami. Sprawdzamy możliwość wywieszenia na placu Dzierżyńskiego. Po oględzinach miejsca pomysł odpada. Po raz kolejny dochodzimy do wniosku, że w Warszawie jest niewiele miejsc dla tego typu akcji. Zapada decyzja „wzięcia siłą” klapy na Grójeckiej. O 13.30 trójka „wieszaczy” wchodzi do budynku. Klapa okazuje się tym razem otwarta. Sprawnie przygotowany do wywieszenia transparent z podpalonymi lontami wędruje za krawędź dachu. Jeden z wieszających jest zmuszony położyć się w kałuży. Jeszcze przywiązanie lin do kominów i odwrót. Klapa zostaje zamknięta na naszą kłódkę. Żadne drzwi się nie otworzyły, nikt niczego nie zauważył.
Wielka ulga, że pozbyliśmy się fatalnego, zauroczonego transparentu, a po piętnastu minutach — gorycz porażki. Lonty z jednej strony najwyraźniej zgasły i transparent nie rozwinął się. Z żalem patrzymy na tłum na ulicy i świecące tego dnia słońce.
26 listopada
Krzysztof Frydrych, Grupy Oporu, „Karta” nr 37, 2003.
„IX 1979 — IX 1988. 9 lat KPN. Dziś «Solidarność», jutro demokracja, pojutrze niepodległość” — transparent zawieszony został na rogu Świerczewskiego [Solidarności] i Marchlewskiego [Jana Pawła II]. Nie udało się go niestety zawiesić prosto. Duży gzyms, przez który należało się wychylić, uniemożliwiał obserwację transparentu. Rozwinął się jednak i wyleciały ulotki. Po około kilkunastu minutach zaczął się palić. Prawdopodobnie użyte płótno było wyjątkowo łatwopalne i zajęło się od lontów. Ostatecznie transparent spłonął w całości i wezwana straż pożarna nie miała już nic do roboty.
28 września
Krzysztof Frydrych, Grupy Oporu, „Karta” nr 37, 2003.