Około 4 rano powieziono nas dalej. [...] Nasz kierunek podróży zmienił się znowu. Stary Biersk [Starobielsk] pozostał dawno z boku na południe. Gdzie jedziemy, nie wiadomo, mapa się skończyła dawno. Podróż męczy, po ludziach widać duże zmęczenie. Ja się trzymam jakoś. [...] 70 km na płn. od Charkowa. Cały dzień nam nie dano nic jeść. Śpiewał solo jeden oficer. [...] Spanie nie było dobre. Zimno. Mam ciekawe sny, trudno je zrozumieć: nieboszczyk, kościół, goście itp. no i oczywiście jedzenie.
Okolice Charkowa, 6 października
Pamiętniki znalezione w Katyniu, przedm. Janusz Zawodny, Paryż 1989.
O godz. 10.00 płk [Aleksander] Trietiecki uroczystym głosem zapowiada rozpoczęcie prac. Tłum ludzi. Oprócz wojska [...], w którym służą żołnierze 14 narodowości, oraz nas, członków obydwu ekip, mnóstwo dziennikarzy, jacyś cywile — zapewne większość to KGB, są również „memoriałowcy”. Trudno będzie pracować. [...]
[Po obiedzie] energiczny mjr Władimir Dorszyk, z charkowskiego KGB, potwierdza nagraną na kasecie relację o penetrowaniu tego terenu na początku lat siedemdziesiątych i obrabowaniu części grobów przez poszukiwaczy „skarbów”, głównie złota. Daje do wglądu protokoły przesłuchań, udostępnia odbitki, na których widnieją polskie odznaczenia, odznaki pułkowe i monety. Mówi, że w lesie tym chowano od 1938 r. zamordowanych przez NKWD Ukraińców, Rosjan i Bóg wie kogo jeszcze, nie tylko Polaków. Płk Trietiecki potwierdza.
Wznowienie prac o godz. 15.00. [...] Podczas przerwy płk Trietiecki rozstawił w lesie żołnierzy z łopatami na kilku stanowiskach sondażowych. Nie minęło pół godziny, a na stanowisku nr V wydobyto pierwszy eksponat — metalowy guzik mundurowy z orłem. Głębokość zaskakująco mała, poniżej pół metra! [...]
Wydobywają dalsze polskie guziki, przednią część polskiej czapki polowej, futerał od lornetki i kości, kości. Czaszek na razie nie ma. Podziwiam sokoli wzrok żołnierzy, osiemnasto-dziewiętnastoletnich Azjatów. Niczego nie przepuszczają. Upał w tym lesie niesamowity, niemal tropik. Opada napięcie — a więc to na pewno tu, trzeba dalej skrupulatnie szukać. Mówi gen. [Wiaczesław] Frołow:
— No i macie polskie rzeczy, czego tu jeszcze kopać? Wszystko jasne dla śledztwa.
Po kolacji nasz szef [prokurator Stefan Śnieżko] zapowiada od jutra codzienne robocze odprawy wieczorne. Przypomina też o warszawskich jeszcze ustaleniach: mamy przejąć inicjatywę, pracować w dołach, poszukiwać masowych grobów, ustalić zarys cmentarzyska. Pamiętamy o tym dobrze.
Charków, 25 lipca
Jędrzej Tucholski, W krainie śmierci..., Kronika ekshumacji Charków-Miednoje. 22 VII - 3 IX 1991 r., Warszawa 1993.
Wyjazd do Starobielska zaplanowany na 8.30. Spóźnia się kierowca. Ma od początku kłopoty z dyscypliną. Łatwo domyślić się na jakim tle [...]. Nie mogę zrozumieć, jak można było delegować człowieka z takimi skłonnościami. Autobus jest stary, już się psuł. Oczekując na autobus, kilku dziennikarzy biega do hotelowego bufetu. Wchodzą do autobusu w dobrych humorach. Wrzaski i śmiechy z tyłu dochodzą jednak krótko. Usypiają. Kto? Kto ich tutaj wysłał — to pytanie wciąż wraca. [...]
W autobusie słyszę rozmowę członków naszej ekipy. Nie najlepiej układają się stosunki ze stroną radziecką. Potwierdzają się moje przypuszczenia, że istnieje poważna kontrowersja co do zakresu ekshumacji. Polacy naciskają, że muszą trafić na masowe groby liczebnością zwłok odpowiadające liczebności transportów. Prokurator Śnieżko proponuje przyśpieszyć prace. A ze sporządzonych protokołów wyciągnąć odrębne wnioski. „Oni swoje, my swoje” — mówi.
Charków, 28 lipca
Stanisław Mikke, Misja. Prawdziwa relacja z prac ekshumacyjnych w Charkowie i Miednoje, Warszawa 1992.
Na stanowisku V schodzą do około 1,5 m i znajdują dzisiaj siedem czaszek. Do głębokości 0,85 — 1 m wszystko zostało przemieszane. Kości długie leżą na czaszkach w przedziwnych pozycjach, żebra nie tam, gdzie trzeba, rozrzucone kręgi, część kości jest połamana, słowem — nieład anatomiczny. A obok buty, fragmenty umundurowania, wyposażenie wojskowe. Wyżej było sporo przedmiotów o cechach polskich, schodząc głębiej znajduje się je także, ale sporadycznie. Całość robi wrażenie, jak twierdzą zgodnie pracujący w tym dole, dr [Erazm] Baran, prokurator [Zbigniew] Mielecki i doc. [Roman] Mądro, grobu wtórnego. Efekt rabunku dokonanego przez dzieci czy też działalności NKWD? Dużo ciekawych polskich akcesoriów, m.in. blaszany emaliowany biały trojak z widocznym na pokrywce napisem „Made in Poland”, ebonitowa nakrętka z napisem fabrycznym „Maude. Rial. Warszawa”, metalowe denko o średnicy 9 cm, na nim napis „ZS Poraj 20”, naramiennik kapitański, pionek szachowy wyrzeźbiony ręcznie w drewnie (w obozie?), polskie wojskowe buty z długimi cholewami (oficerki i saperki) — sterczą w nich kości piszczelowe i strzałkowe, czerwona bańka na mleko pod korzeniami pobliskiej olchy, na denku znowu „Made in Poland”, a w bańce sześć metalowych widelców (na trzonku jednego z nich: „Cafe Wersal Kowel”) oraz drewniany pędzel malarski, na którego trzonku z trudem odczytujemy „DT(?) Wickler i syn”, kawałek fajansowego kubka z napisem „Włocławek”, a poza tym buty, guziki wojskowe, fragmenty mundurów, menażka, manierka itd. — wyłącznie polskie znaleziska.
Charków, 29 lipca
Jędrzej Tucholski, W krainie śmierci..., Kronika ekshumacji Charków-Miednoje. 22 VII - 3 IX 1991 r., Warszawa 1993.
Słonecznie, ciepło, rzeźwy podmuch słabego wiatru — można wytrzymać. [...] Stanowisko XXII: prof. [Bronisław] Młodziejowski ma szczęśliwą rękę — z pryzmy urobku maszynowego, pracujący razem z nim żołnierz wydobywa płaski zegarek na rękę z wygrawerowanym napisem: „Za wytrwałość i dyplom — matka 28 V 34”. Brak szkiełka, wskazówek, jest jednak po nich ślad na tarczy. Zegarek zatrzymał się o godz. 8.00 lub 20.00. Potem manierka; ebonitowa cygarniczka z metalowym pierścionkiem, ułamana tuż przy ustniku; krótka skórzana kurtka, zapinana na guziki wojskowe; na koniec pękata skórzana portmonetka. Kości dużo, odsłonięto szczątki dziesięciu osób. Prof. Młodziejowski twierdzi stanowczo, że ten grób nie był wcześniej odkrywany.
Charków, 30 lipca
Jędrzej Tucholski, W krainie śmierci..., Kronika ekshumacji Charków-Miednoje. 22 VII - 3 IX 1991 r., Warszawa 1993.
Piękny, słoneczny dzień. Siadam przy stole obok stanowiska nr 22. Słyszę jak [profesor Bronisław] Młodziejowski mówi z dołu: „Jest następna czaszka. Będzie ich więcej. To wieloosobowy grób.” Zaglądam. Czaszka przy czaszce. Tuż obok but i kości szkieletu ułożone w przeciwnym kierunku, zgodnie z układem kostnym. W wykopie trzech żołnierzy wybiera ostrożnie ziemię łopatami. Młodziejowski na kolanach raz małą szpachelką raz pędzelkiem odsłania kości. Przy szkieletach w równych rzędach pośniedziałe guziki z orzełkami. Jest i pas wojskowy przy obręczy biodrowej. Dzięki zastosowanej przez prof. Młodziejowskiego metodzie „katafalku” już dobrze widać układ szkieletów pozostałych z ciał byle jak zrzuconych do dołu. [...]
Przechodzę później do stanowiska nr 5. W kolejnej warstwie (ziemia jest tu bardziej sucha) odkryto następne kości. Liczę czaszki. Jest ich siedem, trzy odwrócone szczękami do góry; widać równe rzędy białych, zdrowych zębów. Słyszę, że przed chwilą odkopano tu odznakę 59 Pułku Piechoty Wielkopolskiej, stacjonującej w Inowrocławiu. I zaraz potem, na moich oczach, ktoś wyjmuje z ziemi dobrze zachowany pas wojskowy z koalicyjką, kawałek materiału od munduru z kieszenią i guzikiem. Na materiale odciśnięte miejsce po odznace. Patrzę, jak ziemia odkrywa nowe przedmioty. Szczotka, pędzel do golenia, okulary, skrawek ołówka, resztki jakiejś książki, której kartek w warunkach polowych, nie da się oddzielić. Coraz też więcej resztek polskiej odzieży wojskowej, stosunkowo dobrze przetrwały epolety. Z każdą chwilą przybywa oficerskich butów, klamer, sprzączek oraz odznak pułkowych. Jest Krzyż walecznych za wojnę 1920 roku.
Po południu o 17.15 jestem świadkiem wyjęcia z ziemi portfela. Ekspert, Jarosław Rosiak, za pomocą lancetu ostrożnie podważa zbutwiałą skórę. Wyłania się fragment zapisanej ołówkiem kartki; tylko dwa słowa dają się odczytać: „jestem niespokojna”. To pierwszy odkryty fragment bardzo osobistych słow. Stałem wtedy wraz z innymi pochylony nad biegłym. Po chwili podnieśliśmy głowy. Ciężkie milczenie. Czy są takie słowa, które mogą oddać wzruszenie z tamtej chwili? Gdy wieczorem nadaję pierwszą korespondencję dla sekcji polskiej radia BBC, zaczynam od zacytowania tych odczytanych słów kierowanych do zdradziecko zamordowanego. I głos mi się załamał.
Charków, 31 lipca
Stanisław Mikke, Misja. Prawdziwa relacja z prac ekshumacyjnych w Charkowie i Miednoje, Warszawa 1992.
Wołają ze stanowiska XXII, że znaleziono lusterko z podobizną Jana Kiepury na odwrocie. Biegnę tam zaciekawiony. W dole spoczywa ułożonych na przemian głowa-nogi 10 zwłok, może więcej [...]. Między odsłoniętymi kośćmi kilka zaśniedziałych guzików wojskowych i czarny ebonitowy grzebień, spod którego wystaje prostokątne lusterko z fotografią znanego tenora z cylindrze! Wrażenie niesamowite. [...]
Płk [Zdzisław] Sawicki przynosi ze stanowiska V jeszcze jeden portfel z metalowym monogramem „CS”. Wewnątrz znajduje się fragment odcinka pocztowego, tłumaczymy z rosyjskiego: „USRR. Strb. skr. poczt. 15, Solka Czesław Stanisławowicz”. Na innym strzępie: „Chyrów” (między Przemyślem i Lwowem). Jest tam jeszcze kilka kartek, które inż. Rosiak zabrania rozdzielać — to zadanie dla laboratorium. Potem z głębokości 1,8 m podają przełamaną odznakę Szkoły Podchorążych Rezerwy Saperów; drewnianą ręcznie wystruganą (w obozie?) papierośnicę z resztkami tytoniu; zlepione papiery — odczytujemy „Malewska”, „[.]opalińska”; odznakę oficerską Wojskowego Instytutu Geograficznego; fragment dykty (dno kuferka?) wyklejone sowiecką gazetą w języku polskim, jest tam również jakiś wiersz; mały orzełek na furażerkę itd. Po powrocie do hotelu sprawdzam — Czesław Solka figuruje na starobielskiej liście NKWD po poz. 3060. Dziennikarze natychmiast przekazują wiadomość do Polski.
Charków, 31 lipca
Jędrzej Tucholski, W krainie śmierci..., Kronika ekshumacji Charków-Miednoje. 22 VII - 3 IX 1991 r., Warszawa 1993.
Całą noc padało. Dzień pochmurny, duszny. [...] Spędzam coraz więcej czasu przy stanowisku numer 22. Oprócz dużej ilości czaszek bez obrażeń postrzałowych [profesor Bronisław] Młodziejowski wyjmuje czaszkę mężczyzny w wieku około 45 lat, o wydatnym, jak ocenia nosie i wystającej brodzie. Profesor mówi, że dostrzega ślady czterech postrzałów: jednego w okolicę podżuchwową lewą z wylotem nieco powyżej kości jarzmowej, drugiego w prawą skroń oraz kolejnych dwóch (najprawdopodobniej strzelano już do leżącego) w otwór potyliczny wielki z wylotami na lewej kości ciemieniowej.
Ale w tym miejscu intrygują jeszcze inne odkrycia. Wczoraj znaleziono dwie łuski od karabinu, dzisiaj dwa buty z postrzelinami, kolejne łuski od pocisków karabinowych i broni krótkiej, oraz sporo samych pocisków. W jednym z butów ktoś odnajduje pocisk kalibru 7.62. O czym to świadczy? Próba interpretacji na gorąco. Może to jeden z ostatnich transportów ze Starobielska, którego zdecydowano nie zawozić do siedziby NKWD, tylko rozstrzelano na miejscu, gdzie wcześniej chowane były zwłoki przewożone z tamtego miejsca kaźni? I być może w leśnym parku, nad wykopanym dołem doszło do jakiegoś oporu Polaków. W każdym razie tu rozegrał się na pewno jakiś dramat. Kaci strzelali na oślep do ludzi. Rzucających się na nich, czy też próbujących uciekać? — tego nie wiadomo. Czy kiedykolwiek uda nam się ustalić przebieg tego dramatu?
Charków, 1 sierpnia
Stanisław Mikke, Misja. Prawdziwa relacja z prac ekshumacyjnych w Charkowie i Miednoje, Warszawa 1992.
Dziś przed południem (czterdziestostopniowy upał) po raz pierwszy wydobyto dające się odczytać znaki identyfikacyjne. Widziałem jak profesor Bronisław Młodziejowski własnymi rękami podniósł z wykopu nr 22 czaszkę wraz z mostkiem, na którym, pod strzępami munduru, znajdował się tak zwany nieśmiertelnik [...]. Jest to metalowa dwuczęściowa blaszka. Z łatwością odczytujemy „Stefan Kluska”. Z czaszki wypada pocisk. Już wkrótce Jędrzej Tucholski ustala, że był to rzeczywiście uwięziony w Starobielsku porucznik rezerwy 28 pułku piechoty, technik włókiennictwa, zamieszkały w Rudzie Pabianickiej. Na liście sowieckiej figuruje pod numerem 1302. [...]
Na głębokości 2 metrów i 35 cm w wykopie numer 5 głowa zawinięta w mundur. W kilku warstwach materiału otwory po pocisku. Docent Mądro i doktor Baran nie mają wątpliwości, że to miejsce, około 1,5 metra od powierzchni, jest już grobem pierwotnym. Na tej głębokości po pogrzebaniu zwłok nikt już nie kopał.
Charków, 2 sierpnia
Stanisław Mikke, Misja. Prawdziwa relacja z prac ekshumacyjnych w Charkowie i Miednoje, Warszawa 1992.
Piękny poranek, znowu słońce. Telewizja podaje, że od wczoraj obowiązują w ZSRR kartki. Okazuje się, że kartki wprowadzili, ale jeszcze nie wydrukowali. Przypomina się coś znajomego.
Wybieramy miejsce na grób: będzie nim stanowisko nr V po wyeksplorowaniu, tu bowiem znaleziono pierwsze polskie kości. Na nim stanie krzyż i tablica. […]
W części stanowiska nr V osiągnięto dziś głębokość 2-3 m. Coraz częściej odnajdujemy fragmenty ciał w fazie przemiany woskowo-tłuszczowej. Otwieram futerał. Wypełniony jest opalizującym, zmydlonym trupim woskiem, przez który prześwitują okulary. Znajduje się ten wosk również co jakiś czas w gruzełkach pomiędzy fałdami mundurów.
Nie idziemy dziś na drugie śniadanie, nie ma na to czasu. Pracy moc.
Charków, 2 sierpnia
Jędrzej Tucholski, W krainie śmierci..., Kronika ekshumacji Charków-Miednoje. 22 VII - 3 IX 1991 r., Warszawa 1993.
Przy stanowisku 22 na stołach poukładane dziesiątki czaszek. Obok, na wielkiej płachcie, na odrębnych stosach kości biodrowe, udowe, podudzia, kości rąk, kręgosłupa, mniej kości żeber, które szybko ulegają rozkładowi. Żołnierze, młodzi chłopcy Kazachowie, Uzbecy, Tadżycy, obmywają je wcześniej w wielkich misach. Straszny widok, nie do opisania. [...]
Docent Mądro, doktor Baran, prokurator Mielecki pracują ciężko w wykopie nr 5. Rośnie ilość kości ludzkich. Coraz więcej przedmiotów. Polskie monety, szczotki do ubrań, butów i do zębów, pędzle i maszynki do golenia, grzebienie, papierośnice, zapalniczki, scyzoryki, kubki, łyżki i... klucze. Dowód nadziei na powrót do domu. Lusterko, na odwrocie reklama: „Ubiory dziecięce, panieńskie i szkolne A Sztejn Warszawa Ś-to Jerska 34”. Resztki legitymacji nr 939 Towarzystwa „Kupiec Polski” ul. Dzielna. Daszek od czapki. Naramienniki porucznika i kapitana. Ułańskie ostrogi. Fragment furażerki z orzełkiem. Skórzany portfel koloru zielonego 9 x 14 cm z wytłoczonym napisem „Oleje i smary” Miniaturka, bardzo uszkodzona odznaki pułkowej 28 Pułku Strzelców Kaniowskich.
Podchodzę pod wykop nr 22. Tu Młodziejowski znalazł coś oblepionego błotem. Zwykła grudka, kamień? Nie, to wąski obcas o wysokości 5 cm. Pokazuje mi. Siedzę i piszę przy stole, na którym równymi rzędami poukładane są czaszki. Po chwili profesor wyjmuje z ziemi pozostałą część damskiego buta. Szkielet osoby, która najprawdopodobniej miała ten but na sobie, tkwi w ścianie wielkiego czarnego dołu. Ani w polskich, ani w radzieckich dokumentach nie odnotowano — to wiemy — faktu przebywania kobiety w Starobielsku lub transportowania jej z polskimi oficerami.
Charków, 3 sierpnia
Stanisław Mikke, Misja. Prawdziwa relacja z prac ekshumacyjnych w Charkowie i Miednoje, Warszawa 1992.
O godz. 8.30 msza św. w apartamencie prokuratora [Stefana] Śnieżki. Po mszy jedziemy z inż. [Jarosławem] Rosiakiem i płk. [Zdzisławem] Sawickim na giełdę kolekcjonerską, na drugi koniec miasta. Są o dziwo, liczne polonika, nie ma jednak niczego z charkowskich grobów. Potem od godz. 12.30 do 24.00, z krótkimi przerwami na obiad i kolację, pakowanie eksponatów w pokoju, w którym mieszkają ks. [Zdzisław] Peszkowski i płk Sawicki. Pokój wygląda, jakby ktoś przepędził stado koni; do tego po godz. 22.00 zjawiła się telewizja, by nakręcić nas przy pracy. Ksiądz wynosi się na korytarz, chcąc w spokoju napisać list do Józefa Czapskiego. W tym harmidrze nie może się skupić, zresztą nie ma gdzie usiąść.
Przed spaniem długo przyglądam się przedstawicielowi rodu prusaków, który jak co wieczór drepce po stole, zbierając pozostawione dla niego ziarnka cukru. Nie płoszę go, zaprzyjaźniliśmy się już.
Charków, 4 sierpnia
Jędrzej Tucholski, W krainie śmierci..., Kronika ekshumacji Charków-Miednoje. 22 VII - 3 IX 1991 r., Warszawa 1993.
[Kwadrans po 12.00] szefowa tutejszego Czerwonego Krzyża, przystojna blondynka, wizytuje wykopaliska. Widać, że jest przerażona widokiem kości, rozłożonych na brezentowych płachtach. Płk [Zdzisław] Sawicki objaśnia, wreszcie pokazuje zegarek z dedykacją od matki. Miła, wrażliwa pani słucha z uwagą. Dostrzegamy, że jest wstrząśnięta tym, co usłyszała, zapewne chciałaby uciec jak najprędzej z tego makabrycznego miejsca. Wreszcie odchodzi.
O godz. 13.30 jedziemy na obiad. Stopniowo opada napięcie, ponieważ zbliżamy się do końca prac. Wszyscy czujemy się zmęczeni i rozbici nerwowo, niektórzy zasypiają w autobusie. Przy stole dowiadujemy się o przykrościach, które spotkały płk. [Aleksandra] Trietieckiego. Z przyczyny obecnego przez cały czas w lesie Skobielewa z moskiewskiego KGB dostał reprymendę za to, że wysługuje się Polakom, że wykonuje wszystko pod ich dyktando.
— No to niech mnie zdejmą — mówi Trietiecki.
Jesteśmy solidarni z nim. Wiemy, że chce wykonać wszystko jak najlepiej, a tu takie nieprzyjemności.
Charków, 6 sierpnia
Jędrzej Tucholski, W krainie śmierci..., Kronika ekshumacji Charków-Miednoje. 22 VII - 3 IX 1991 r., Warszawa 1993.
Upał w południe +34ºC. Ostatni dzień charkowskiej ekshumacji.
Medycy sądowi są zajęci kośćmi, my w dalszym ciągu pakujemy i sortujemy znaleziska, jednocześnie prowadzimy identyfikację nabytków pochodzących ze stanowiska nr XXX, na którym pracują pani [Elżbieta] Rejfowa i prokurator [Zbigniew] Mielecki.
Przed godz. 10.00 przyjeżdża gen. [Wiaczesław] Frołow, który opuścił nas 29 VII i poleciał samolotem w odwiedziny do wnuczki na Krymie. Wita się wesoło ze wszystkimi. Za chwilę płk [Nikołaj] Anisimow przynosi złe wiadomości — „wierchuszka” jest podenerwowana polską notą, która została skierowana niewłaściwie, treścią tablicy, której się dalej nie negocjuje, a nadto — co nas zaskoczyło — nieprzychylnym tonem niektórych polskich gazet. Ekipa denerwuje się również — za nami już co prawda Charków, ale przed nami Miednoje. Obawiamy się, by sprawy te nie odbiły się negatywnie na drugiej ekshumacji, by nie zerwano porozumienia. […]
O godz. 13.27 płk [Aleksander] Trietiecki zarządził zbiórkę i uroczyście, doniosłym głosem obwieścił koniec ekshumacji w Charkowie.
Charków, 7 sierpnia
Jędrzej Tucholski, W krainie śmierci..., Kronika ekshumacji Charków-Miednoje. 22 VII - 3 IX 1991 r., Warszawa 1993.
Strona polska zostaje zaproszona do siedziby KGB. To wielki, zadbany gmach — miejsce, gdzie 51 lat temu wymordowano polskich oficerów. Na frontonie płaskorzeźba Dzierżyńskiego. Pod nią kilkakrotnie widziałem świeże czerwone goździki. W tym właśnie budynku [...] zostaje podpisany protokół. Zawiera również liczby. Z mogiły nr 5 ekshumowano szczątki 87 osób, a z oznaczonej nr 22 — 74. Z trzech innych, sondażowych wykopów, szczątki 6 osób. Na łącznie ekshumowanych 167 osób w 63 przypadkach stwierdzono niebudzące wątpliwości dowody na zadanie śmierci przez strzał w głowę. Oprawcy celowali przede wszystkim w okolicę potyliczną. Z dużą precyzją. Wielokrotnie eksperci zauważali, że robiono to fachowymi rękami. [...]
Polacy zdecydowali, że ekshumowane zwłoki zostaną pochowane w poszerzonym wykopie nr 5. Wycięto kilka drzew, uporządkowano teren. Kilka metrów dalej Rosjanie polecili też kopać. Wyjaśniają, że pogrzebią tutaj szczątki kilkunastu swoich, których ekshumowano. Zastrzelonych identyczną metodą. [...] Podczas kopania następne kości. Polacy sprawdzają, czy nie szczątki Polaków. Nie. Robota dentystyczna nie nasza, z ziemi wydobyto też resztki rosyjskich kaloszy i wojłoku. Kolejny dół pod krzyż. I znowu czaszka za czaszką. Nie polskie. Młodzi żołnierze sowieccy wyjmują je teraz z pewnym rozbawieniem. Bo gdzie nie włożyć szpadel, tam ludzkie kości.
Charków, 9 sierpnia
Stanisław Mikke, Misja. Prawdziwa relacja z prac ekshumacyjnych w Charkowie i Miednoje, Warszawa 1992.