Piękny, słoneczny dzień. Siadam przy stole obok stanowiska nr 22. Słyszę jak [profesor Bronisław] Młodziejowski mówi z dołu: „Jest następna czaszka. Będzie ich więcej. To wieloosobowy grób.” Zaglądam. Czaszka przy czaszce. Tuż obok but i kości szkieletu ułożone w przeciwnym kierunku, zgodnie z układem kostnym. W wykopie trzech żołnierzy wybiera ostrożnie ziemię łopatami. Młodziejowski na kolanach raz małą szpachelką raz pędzelkiem odsłania kości. Przy szkieletach w równych rzędach pośniedziałe guziki z orzełkami. Jest i pas wojskowy przy obręczy biodrowej. Dzięki zastosowanej przez prof. Młodziejowskiego metodzie „katafalku” już dobrze widać układ szkieletów pozostałych z ciał byle jak zrzuconych do dołu. [...]
Przechodzę później do stanowiska nr 5. W kolejnej warstwie (ziemia jest tu bardziej sucha) odkryto następne kości. Liczę czaszki. Jest ich siedem, trzy odwrócone szczękami do góry; widać równe rzędy białych, zdrowych zębów. Słyszę, że przed chwilą odkopano tu odznakę 59 Pułku Piechoty Wielkopolskiej, stacjonującej w Inowrocławiu. I zaraz potem, na moich oczach, ktoś wyjmuje z ziemi dobrze zachowany pas wojskowy z koalicyjką, kawałek materiału od munduru z kieszenią i guzikiem. Na materiale odciśnięte miejsce po odznace. Patrzę, jak ziemia odkrywa nowe przedmioty. Szczotka, pędzel do golenia, okulary, skrawek ołówka, resztki jakiejś książki, której kartek w warunkach polowych, nie da się oddzielić. Coraz też więcej resztek polskiej odzieży wojskowej, stosunkowo dobrze przetrwały epolety. Z każdą chwilą przybywa oficerskich butów, klamer, sprzączek oraz odznak pułkowych. Jest Krzyż walecznych za wojnę 1920 roku.
Po południu o 17.15 jestem świadkiem wyjęcia z ziemi portfela. Ekspert, Jarosław Rosiak, za pomocą lancetu ostrożnie podważa zbutwiałą skórę. Wyłania się fragment zapisanej ołówkiem kartki; tylko dwa słowa dają się odczytać: „jestem niespokojna”. To pierwszy odkryty fragment bardzo osobistych słow. Stałem wtedy wraz z innymi pochylony nad biegłym. Po chwili podnieśliśmy głowy. Ciężkie milczenie. Czy są takie słowa, które mogą oddać wzruszenie z tamtej chwili? Gdy wieczorem nadaję pierwszą korespondencję dla sekcji polskiej radia BBC, zaczynam od zacytowania tych odczytanych słów kierowanych do zdradziecko zamordowanego. I głos mi się załamał.
Charków, 31 lipca
Stanisław Mikke, Misja. Prawdziwa relacja z prac ekshumacyjnych w Charkowie i Miednoje, Warszawa 1992.
Wołają ze stanowiska XXII, że znaleziono lusterko z podobizną Jana Kiepury na odwrocie. Biegnę tam zaciekawiony. W dole spoczywa ułożonych na przemian głowa-nogi 10 zwłok, może więcej [...]. Między odsłoniętymi kośćmi kilka zaśniedziałych guzików wojskowych i czarny ebonitowy grzebień, spod którego wystaje prostokątne lusterko z fotografią znanego tenora z cylindrze! Wrażenie niesamowite. [...]
Płk [Zdzisław] Sawicki przynosi ze stanowiska V jeszcze jeden portfel z metalowym monogramem „CS”. Wewnątrz znajduje się fragment odcinka pocztowego, tłumaczymy z rosyjskiego: „USRR. Strb. skr. poczt. 15, Solka Czesław Stanisławowicz”. Na innym strzępie: „Chyrów” (między Przemyślem i Lwowem). Jest tam jeszcze kilka kartek, które inż. Rosiak zabrania rozdzielać — to zadanie dla laboratorium. Potem z głębokości 1,8 m podają przełamaną odznakę Szkoły Podchorążych Rezerwy Saperów; drewnianą ręcznie wystruganą (w obozie?) papierośnicę z resztkami tytoniu; zlepione papiery — odczytujemy „Malewska”, „[.]opalińska”; odznakę oficerską Wojskowego Instytutu Geograficznego; fragment dykty (dno kuferka?) wyklejone sowiecką gazetą w języku polskim, jest tam również jakiś wiersz; mały orzełek na furażerkę itd. Po powrocie do hotelu sprawdzam — Czesław Solka figuruje na starobielskiej liście NKWD po poz. 3060. Dziennikarze natychmiast przekazują wiadomość do Polski.
Charków, 31 lipca
Jędrzej Tucholski, W krainie śmierci..., Kronika ekshumacji Charków-Miednoje. 22 VII - 3 IX 1991 r., Warszawa 1993.