Panowie! Nikt z Was nie zechce nie doceniać znaczenia tej historycznej chwili, kiedy przedstawiciele czterech mocarstw sprzymierzonych z przedstawicielami Ukraińskiej Republiki Ludowej zebrali się w tej sali po to, by podpisać pierwszy pokój, który podczas tej wojny wszechświatowej do skutku dochodzi. Przedstawicieli delegacji czwórprzymierza napełnia specjalnym zadowoleniem fakt, że pokój ten podpisany został z młodym tworem państwowym, który wyszedł z burz wielkiej wojny. Oby ten pokój był pierwszym w szeregu obfitujących w błogosławieństwa zarówno dla mocarstw sprzymierzonych, jak i dla Ukraińskiej Republiki Ludowej, dla której przyszłości żywimy najlepsze nadzieje.
Brześć Litewski, 9 lutego
„Dziennik Wileński” nr 36, z 12 lutego 1918.
Pomiędzy Austro-Węgrami z jednej a Rzeczpospolitą Ukraińską z drugiej strony, gdzie oba państwa ze sobą graniczyć będą, istnieją te granice, które przed wybuchem obecnej wojny istniały pomiędzy Rosją a Austro-Węgrami.
Dalej na północ rozpoczyna się granica Ukrainy od Tarnogradu począwszy na ogół od linii: Biłgoraj — Szczebrzeszyn — Krasnostaw — Pugaczow — Radzin — Międzyrzecz — Sarnaki — Mielnik — Wysokie Litewskie — Kamieniec Litewski — Prużany — Jezioro Wydonowskie.
Brześć Litewski, 9 lutego
„Dziennik Poznański” nr 35, z 12 lutego 1918.
Bracia Chłopi! [...]
Podłość okupantów wyszła w całej swej ohydzie na jaw!
Rozporządzają się oni według swej woli zrabowanymi ziemiami, jak ostatni bandyci!
Hańba i śmierć im za to!
Precz z nimi!
Nie damy ziemi, skąd nasz ród – póki tchu w piersiach – póki ostatni w szeregu żołnierz!
Do broni!
Na gwałt odpowiedzmy gwałtem!
Sposóbmy się do walki na śmierć i życie!
Niech żyje zjednoczona Polska!
Niech żyje Poznańskie, Galicja, Chełmszczyzna i Podlasie!
Precz z dziadami-Austriakami!
Precz z bandytami austriackimi!
Do broni!
Naszym hasłem: Śmierć lub zwycięstwo!
Tak nam dopomóż Bóg!
Warszawa, 9 lutego
Stanisław Dzierzbicki, Pamiętniki z lat wojny 1915–1918, słowem wstępnym poprzedził Janusz Pajewski; przypisy oprac. Danuta Płygawko; tekst przygot. do druku z rękopisu Tomasz Jodełka-Burzecki, Warszawa 1983.
Mimo oficjalnych przyrzeczeń dawanych przez rząd austriacki, ostatnio jeszcze przez hr. Czernina, w miesiącu styczniu, mimo obietnic i zapewnień cesarza Karola dawanych różnym polskim politykom, nie tylko że pokój zawarto z bolszewikami bez przedstawicieli Polaków, ale pokojem tym, podpisanym w Brześciu Litewskim 9 lutego 1918 r., rozdarto Królestwo Polskie oddając ziemię chełmską i podlaską utworzonemu tym traktatem Państwu Ukraińskiemu.
Było to już po prostu niezrozumiałe bezprawie, jak i gwałt niesłychany, gdyż tak Chełmszczyzna jak i Podlasie wchodziły zawsze w skład Królestwa, stanowiąc jego integralną część, zamieszkane przy tym prawie wyłącznie przez ludność polską. Niemcom tak się spieszyło do zawarcia pokoju, że się zgodzili na przedstawiciela Ukraińców, którym był dwudziestokilkuletni podoficer, nazwiskiem Sewriuk. Osobnika tego oglądaliśmy ciekawie, kiedy się zjawił w parlamencie wiedeńskim w czasie rozpraw dotyczących pokoju brzeskiego i usadowił się na galerii. Rząd oczywiście nim się pieczołowicie opiekował.
Wiadomość o tej zbrodni, dokonanej przy tym w sposób najbardziej perfidny przez oba rządy na polskim narodzie, wywołała olbrzymie, nigdy zapewne niewidziane rozgoryczenie i wzburzenie we wszystkich warstwach. Jak dawniej każdy zadany cios, jaki na naród spadał ze strony Niemców czy Austriaków, zwykle działał przygnębiająco, tak ten stał się pobudką do wspaniałego porywu obrażonego i skrzywdzonego narodu, którego gniew zerwał się jak burza we wszystkich niemal zakątkach Polski.
9 lutego
Wincenty Witos, Moje wspomnienia, t. II, Paryż 1964.
Ugron, płacząc, bo taki jest obyczaj od Marii Teresy, przyszedł oznajmić Zdzisiowi, że pokojem brzeskim nie tylko okupowana część Wołynia, ale i Chełmszczyzna zostały oddane Ukrainie. Czernin miał widocznie nóż na gardle; w depeszy uzasadnia tę swoją zdradę koniecznością żywnościową, obawą bolszewizmu oraz niebezpieczeństwem socjalnym w Austrii. [...]
Zgroza! My naród z przeszłością, z dojrzałym prawem do życia, poświęcony mętnemu, nieskrystalizowanemu tworowi ukraińskiemu, który bez określonych granic, bez warstw społecznych wyłania się z potopu anarchii rosyjskiej. Naszą ziemię żyzną, zabudowaną, rzuca się na łup rozbojowi bolszewickiemu, który przeszłość z czoła ziemi ściera.
Uczucie niesprawiedliwości roznosi — bunt wewnętrzny rozpłomienia nienawiść. Poza ohydą samego faktu, z jakąż perfidią Czernin z nami postępował, wieleż nam okazał obłudy i lekceważenia — wszak Zdziś nosi list w kieszeni, w którym prezes ministrów Austrii obiecuje Radzie Regencyjnej za pośrednictwem Adama Tarnowskiego, że o nas bez nas stanowić nie będzie itd. [...] W tym zamachu na Polskę, którego następstw nie odgaduję, spostrzegam na wstępie krótkowidztwo polityczne.
Warszawa, 10 lutego
Pamiętnik księżnej Marii Zdzisławowej Lubomirskiej 1914-1918, oprac. J. Pajewski, Poznań 1997
Pełnomocnicy Niemiec i Austro-Węgier rozstrzygnęli sami sprawę granic wbrew prawom naszym. Nie dopuszczono nas [do rokowań w Brześciu], aby pod nieobecność naszą zawrzeć pokój naszym kosztem i zdobyć sobie upragnione bezpieczeństwo na Wschodzie, za cenę żywego ciała naszego Narodu. Wykrojono kawał ziemi polskiej i oddano go Ukraińcom. […]
Ten kraj odstąpiony Ukrainie jest w swej większości polski i katolicki. […] Nie zapytano ludności, do jakiego państwa chce należeć; jednym pociągnięciem pióra postanowiono o jej losie.
Warszawa, 13 lutego
Stanisław Dzierzbicki, Pamiętniki z lat wojny 1915–1918, słowem wstępnym poprzedził Janusz Pajewski; przypisy oprac. Danuta Płygawko; tekst przygot. do druku z rękopisu Tomasz Jodełka-Burzecki, Warszawa 1983.
Wszystko, wszystko maleje i blednie wobec okropnej, niesłychanej, potwornej rzeczy, jaka się stała przed czterema dniami. Austria zawarła pokój z Ukraińską, nagle, jak spod ziemi wyskoczoną, Rzeczpospolitą i darowała jej, niby swój, wielki kawał polskich ziem, w tym Chełmszczyznę i Podlasie. Straszne i słów na to nie ma, jak niegodziwe, nikczemne, oburzające! Słusznie nazwano to „czwartym rozbiorem Polski” i to właśnie to, co nam może najdroższe — święta ziemia przesiąkła krwią męczeńską przez tyle lat… To jakby szyderstwo, jakby drwiny, w chwili, kiedy Polska ma się stać samoistnym, niepodległym państwem, kiedy wszędzie głoszą, obok innych pięknych, wolnościowych haseł, prawo narodów do stanowienia o sobie.
Lwów, 13 lutego
Zofia Romanowiczówna, Dziennik lwowski 1842–1930, t. 2, 1888–1930, z autografu wydał, komentarzami, biogramami i wstępem opatrzył Zbigniew Sudolski, Warszawa 2005.
Wiadomości o nowym ciosie, jaki zgotowały nam państwa centralne w Brześciu, zelektryzowały Chełm […]. W kościele odbywało się nabożeństwo. Proboszcz miejscowy, ksiądz kanonik Hartman, wygłosił odpowiednie przemówienie. Mówił z takim przejęciem, że miał łzy w oczach, a kościół aż drżał od płaczu obecnych. Płakały dzieci, płakały kobiety, płakali mężczyźni. I długo jeszcze po skończeniu kazania szloch rozlegał się w kościele. Po nabożeństwie tłum wielki zebrał się przed kościołem i odśpiewał Rotę Konopnickiej. […]
W Chełmie dokonano licznych aresztowań.
Na drzwiach prawie wszystkich domów we wsiach i miasteczkach w Chełmskiem są poumieszczane napisy: „Tu mieszka rodzina polska”.
Chełm, 13 lutego
„Kurier Warszawski” nr 45, z 14 lutego 1918.
Strajk ogólny, demonstracyjny. Rano wszystkie gazety drukują na dodatkowym arkuszu orędzie Rady Regencyjnej do narodu polskiego, omijając cenzurę.
Zdziś [regent Zdzisław Lubomirski] w południe idzie piechotą do matki z adiutantem. Na Krakowskim Przedmieściu zbiera się tłum, urządzają mu owację, szarżują na niego patrole niemieckie, nieświadome powodu rosnącego zbiegowiska. […] Ktoś w tłumie fotografował. Podobiznę Zdzisia pod bagnetami niemieckimi mają jakoby powiększyć i posłać do krajów neutralnych na złość Niemcom.
Dzień minął spokojniej, niżeli się było można spodziewać, po południu rozeszły się tłumy i umniejszyła ilość krążących z bronią w ręku patroli niemieckich; rano przed wizytkami stała nawet w pogotowiu mitrailleuse [karabiny maszynowe].
Warszawa, 14 lutego
Maria Lubomirska, Pamiętnik księżnej Marii Zdzisławowej Lubomirskiej 1914–1918, oprac. Janusz Pajewski, Poznań 1997.
Prawie wszyscy oficerowie zebrali się w szkole w Mamajowcach, gdzie było dowództwo 2 pułku Legionów. Z dowództwa Korpusu było nas dwóch: kpt. Roman Górecki i ja. To zebranie oficerskie pod przewodnictwem płk. Michała Żymierskiego trwało kilka godzin. Wszyscy oficerowie oświadczyli się jednomyślnie za natychmiastową akcją celem przebicia się przez front austriacki i bolszewicki do oddziałów Muśnickiego. [...]
Bardzo energiczną, wprost zapalną mowę wygłosił młodziutki ppor. Boruta-Spiechowicz: „Nie czas na narady, odezwy i papierowe protesty, ale męskim czynem musimy dowieść, że jesteśmy żołnierzami polskimi — na nas patrzy historia! Chodźmy choćby dzisiaj! Bo jutro czy pojutrze może być za późno!”. Na te słowa zerwali się wszyscy, wołając: „Chodźmy natychmiast!”. A pułkownik Żymierski zakonkludował: „A więc idziemy jutro!”.
Mamajowce, 14 lutego
Józef Panaś, Rarańcza — Huszt — Marmaros-Sziget, Lwów 1928.
Strajk ogólny, demonstracyjny. Rano wszystkie gazety drukują na dodatkowym arkuszu Odezwę Rady Regencyjnej do Narodu, omijając cenzurę.
Zdziś w południe idzie piechotą do Matki z adiutantem. Na Krakowskim Przedmieściu zbiera się tłum, urządzają mu owację, szarżują na niego patrole niemieckie nieświadome powodu rosnącego zbiegowiska. Mogło się źle skończyć — incydent rozdmuchują w mieście. Ktoś w tłumie fotografował. Podobiznę Zdzisia pod bagnetami niemieckimi mają jakoby powiększyć i posłać do krajów neutralnych na złość Niemcom.
Dzień minął spokojniej, niżeli się było można spodziewać, po południu rozeszły się tłumy i umniejszyła ilość krążących z bronią w ręku patroli niemieckich; rano przed wizytkami stała nawet w pogotowiu mitrailleuse.
Odezwa Rady Regencyjnej zyskuje ogólne uznanie, stawia Radę Regencyjną na nogi. Radę Regencyjną, która po pogwałceniu treści aktów monarszych, pragnie nadal „czerpać prawo sprawowania wierzchniej władzy państwowej, opierając się na woli narodu”. Ten szczęśliwy zwrot jest wypowiedziany warunkowo, bo czeka się jeszcze objawienia woli tego narodu.
Niektóre głosy odzywają się ze zdaniem, że odezwa za słaba. Regenci uważali jednak za szkodliwe zrywać z okupantem.
Odezwa uspokoiła Warszawę, dając dostateczny wyraz narodowemu oburzeniu.
Warszawa, 14 lutego
Pamiętnik księżnej Marii Zdzisławowej Lubomirskiej 1914–1918, oprac. J. Pajewski, Poznań 1997.
Polacy!
Pokój zawarty w Brześciu między mocarstwami centralnemi a Ukrainą, wymierzył nam cios straszliwy.
Prastare ziemi polskie — męczeńską Chełmszczyznę i Podlasie — oderwano od Polski.
Ten ohydny gwałt stanowiący nowy podział Polski i będący zapowiedzią dalszych gwałtów, które nas oddadzą w moc Niemców wymaga ze strony polskiej ludności stanowczego i energicznego protestu, wymaga jednolitego działania i zespolenia wszystkich sił narodowych.
Nie dopuszczono reprezentantów naszego narodu do pertraktacyj pokojowych ― bez nas, kosztem naszego narodu zawarto pokój. Tem silniej i poważniej musi zabrzmieć głoś polskiego społeczeństwa.
W poniedziałek, 18 lutego 1918 przemówi kraj cały; niech ustanie wszelka praca w mieście i na wsi, niech ludność polska objawi swą wolę.
Masowe wiece i poważne demonstracje wyrażą niezłomną wolę narodu uzyskania zjednoczonej, niepodległej i nieuszczuplonej ojczyzny, będą dowodem naszej gotowości do stanowczej i bezwzględnej walki o nasze prawa, stwierdzeniem, że naród polski nie uznaje tego pokoju.
18 lutego niech będzie dniem protestu, niech dowiedzą się przyjaciele i wrogowie, jaką jest wola Polaków ― dzień ten niech będzie stwierdzeniem naszej jednolitej woli, gotowości do walki, przeglądem naszych sił.
Wielka sprawa niepodległości i zjednoczenia ziem polskich wymaga wielkich sił, wielkich i poważnych czynów.
Połączeni stajemy do tej pracy i wszystkich Polaków do niej wzywamy. Niech wszędzie tworzą się wspólne komitety wszystkich stronnictw i warstw dla zorganizowania protestu i dalszych czynów. Wszyscy do pracy stanąć muszą, by zwycięstwo było naszem.
Wspólny Komitet wszystkich polskich stronnictw i grup: Stronnictwo Demokratyczno-Mieszczańskie, Stronnictwo Demokratyczno-Narodowe, Polskie Stronnictwo Demokratyczne, Stronnictwo Konserwatywne, Polska Partja Socjalno-Demokratyczna, Polskie Stronnictwo Ludowe, Stronnictwo Społeczno-Narodowe, Zjednoczenie Narodowe, Liga Niezawisłości Polski, Liga Kobiet, Reprezentacja Związków Kobiecych, Młodzież Akademicka
14 lutego
„Nowa reforma”, nr 73, z 14 lutego 1918.
Z powodu haniebnej zdrady, jakiej dopuściły się Austria i Niemcy wobec swojego tak zwanego sojusznika, jakim być miała Polska — dłuższe pozostawanie Legionów Polskich w armii austriackiej nie licuje z godnością narodu i żołnierza polskiego.
Musimy zerwać ostatnią nić łączącą nas z Austrią. Dlatego opuszczamy terytorium Austrii, by szukać wolności poza jej granicami. Dlatego też odsyłam wszystkie odznaczenia i ordery, jakie kiedykolwiek otrzymałem (Signum Laudis i żelazną Koronę) i załączam żelazny Krzyż z prośbą o oddanie cesarzowi Wilhelmowi.
Mamajowce, Kwatera Sztabu, 15 lutego
Józef Haller, Pamiętniki, Londyn 1964.
Mroźny, słoneczny ranek wstał nad Krakowem. Miasto od samego rana miało odświętny wygląd: zamknięto wszystkie sklepy, zupełna cisza — ani tramwajów, ani dorożek. Odświętnie ubrani obywatele, spieszący w skupieniu wszystkimi ulicami ze wszystkich stron miasta ku Rynkowi, gdzie miała się odbyć manifestacja. O godzinie dziewiątej rano rozległ się nad miastem przeraźliwy gwizd maszyn i lokomotyw na znak rozpoczęcia bezrobocia. Manifestacja się zaczęła. Stanęły wszystkie fabryki i zakłady przemysłowe, opustoszały wszelkie lokale.
Kraków, 18 lutego
„Kurier Poznański” nr 44, z 22 lutego 1918.
Morze głów ludzkich 80-tysięcznej masy uczestników narodowej manifestacji zalało po obu stronach Sukiennic olbrzymie połacie prastarego krakowskiego Rynku. […]
Po godzinie 11.00 z wieży Mariackiej ozwały się rzewne tony Boże, coś Polskę i Roty Konopnickiej. Melodię w lot podchwycił tłum […]. Mężczyźni obnażyli swe głowy, kobiety płakały… Wnet cisza zaległa Rynek… Na mównice wystąpili oznaczeni przez wspólny komitet delegaci. […]
Na każdej trybunie czwarty z kolei mówca odczytał uchwalony przez komitet tekst ślubowania. Końcowe ustępy ślubowania powtórzyła chórem publiczność, stojąca z odkrytymi głowami i wzniesionymi rękoma, przysięgając ze łzami w oczach, a z mocnym postanowieniem w sercu, walczyć do ostatniej kropli krwi o prawa Narodu.
Kraków, 18 lutego
„Kurier Warszawski” nr 50, z 19 lutego 1918.
Boże, dzięki Ci! Polska jeszcze nie zginęła i nie zginie, zginąć nie może, gdy ma takie kochające dzieci. Grom, który padł tak niespodziewanie, wstrząsnął całym narodem, poruszył go do głębi, wydobył z niego nie tylko skry, ale siły, o jakich może sam nie wiedział. […]
Wszystko stanęło, warsztaty, pracownie, szkoły, sklepy pozamykane, nie chodzą tramwaje. […] Potem pochód, jakiego jeszcze we Lwowie nie było, olbrzymi [...] a spokojny, poważny, pełen godności.
Lwów, 18 lutego
Zofia Romanowiczówna, Dziennik lwowski 1842–1930, t. 2, 1888–1930, z autografu wydał, komentarzami, biogramami i wstępem opatrzył Zbigniew Sudolski, Warszawa 2005.
Jak ludzie wyszli z kościoła i stanęli na mieście w kompanii, słuchali przemówienia nauczyciela z Chojnika, a potem odśpiewali pieśni narodowe. Kilkanaście osób, starszych i dzieci szkolnych, [...] rozeszło się do domów, a reszta zebrała się niedaleko niezamieszkanego domu, w którym byli ukryci Żydzi. Żydzi poczęli rzucać kamieniami w zgromadzonych, uderzyli niejaką Majczną z Chojnika [...]. Kobieta krzyknęła głośno: „Chłopcy, czy was tu nie ma?”. Wtenczas chłopcy zaczęli rzucać kamieniami w drzwi, tam, gdzie Żydzi byli ukryci, wypędzili ich do domów, ciskali w okna kamieniami i krzyczeli: „To wy nas, Żydzi, będziecie bić, gdy my wam nic nie mówimy. Mogliście z nami nie zaczynać!”. A wtedy Żydzi poczęli wyrzucać przez rozbite okna tytoń i cygara, i cukierki, aby im chłopcy dali spokój. Tym bardziej jeszcze chłopcy w okna bili, gdy ujrzeli, że Żydki kupami tytoń i cygara wyrzucają. I kłócili się z żandarmami, że tyle tytoniu Żydzi w ukryciu mają, a na trafice go nie ma...
Golanka k. Tarnowa, 18 lutego
Archiwum Państwowe w Krakowie, Starostwo Powiatowe w Tarnowie, fasc. 6, plik 61.
Reprezentacja miasta Łodzi wystąpiła z poważnym protestem, jaki w tej sprawie w imieniu całego społeczeństwa łódzkiego wniósł na posiedzeniu Rady miejskiej prezes jej inż. Sułowski. Była to deklaracja wszystkich grup Rady z wyjątkiem... socjaldemokratów.
Manifestacja Rady miejskiej była imponująca. Odbyła się z całą godnością narodu, który odczuł głęboko swoją krzywdę. Tłumy publiczności brały w niej udział. Cała Rada powstała z miejsc, nawet radni Niemcy i syjoniści — nawet niemiecki urzędnik. „Baurat”, przydzielony do Magistratu, i z urzędu na posiedzeniach Rady obecny.
Łódź, 18 lutego
„Kurier Poznański”, nr 41, z 19 lutego 1918.
Wszystkie stronnictwa polityczne, od konserwatystów aż do radykalnego odłamu socjalistów, tudzież wszystkie bez wyjątku warstwy ludności polskiej Lwowa i okolicy zjednoczyły się w poniedziałek celem wyrażenia publicznego protestu przeciwko przyłączeniu Chełmszczyzny do Ukrainy. Na ulicach centralnych panował już wczesnym rankiem ruch bardzo ożywiony. Z różnych stron płynęły niezliczone rzesze do kościołów i kaplic. Wszelkie biura rządowe, prywatne i banki zamknięte. Tak samo zamknięte: Politechnika, wszechnica Kazimierzowska, szkoła lasowa i wszystkie szkoły, jako też wszystkie warsztaty i składy kupieckie. Od zajęć zawodowych wstrzymali się również sędziowie, adwokaci oraz wszelkie wolne zawody.
U wylotu ulic w śródmieściu gromadziły się i szeregowały towarzystwa, cechy, organizacje kulturalne i gospodarcze, urzędnicy instytucji, młodzież szkolna, organizacje włościańskie itd. Liczne rzesze włościan i włościanek stawiły się w strojach odświętnych. Po nabożeństwach kościelnych morze głów zakołysało się na Rynku, gdzie przedstawiciele wszystkich stronnictw mówili o narodowych prawach Polaków. Następnie uformował się pochód i potężna fala ludzka popłynęła przed gmach sejmowy, gdzie również wygłoszono szereg przemówień. Po złożeniu uroczystej przysięgi ludność rozeszła się w spokoju. Porządku pilnowała przez cały czas zorganizowana w tym celu straż obywatelska i akademicka.
Miejska elektrownie była nieczynna od godz. 6 rano do godz. 4 po południu. Kawiarnie były otwarte tylko do godz. 9 rano, poza tem wszelkie lokale zabawowe i kinoteatry były zamknięte przez cały dzień. Strajk manifestacyjny rozciągnął się częściowo także na urzędy pocztowe i telegraficzne, jak również i na ruch kolejowy.
Lwów, 18 lutego
„Kurier Poznański”, nr 43, z 21 lutego 1918.
Mroźny, słoneczny ranek wstał nad Krakowem. Miasto od samego rana miało odświętny wygląd: zamknięto wszystkie sklepy, zupełna cisza — ani tramwajów, ani dorożek — odświętnie ubrani obywatele, spieszący w skupieniu wszystkiemi ulicami ze wszystkich stron miasta ku rynkowi, gdzie miała się odbyć manifestacja. O godz. 9 rano rozległ się nad miastem przeraźliwy gwizd maszyn i lokomotyw na znak rozpoczęcia bezrobocia. Manifestacja się zaczęła. Stanęły wszystkie fabryki i zakłady przemysłowe, opustoszały wszelkie lokale, pracownicy wyruszyli pojedynczo lub grupami w pochodach, aby wziąć udział w manifestacji.
O godz. 10 przed południem odbyły się we wszystkich kościołach parafialnych nabożeństwa błagalne za pomyślność narodu polskiego, przeżywającego obecnie groźne chwile. W katedrze na Wawelu odprawił mszę św. pontyfikalną ks. biskup Nowak przed ołtarzem św. Stanisława.
Jednocześnie odbyło się nadzwyczajne posiedzenie pełnej rady powiatowej krakowskiej, na którym uchwalono jednomyślnie protest przeciwko zamachowi na całość ziem polskich.
Kraków, 18 lutego
„Kurier Poznański”, nr 44, z 22 lutego 1918.
[...] prastary, przepiękny Rynek krakowski, zaczął się zaludniać coraz liczniejszą rzeszą mężczyzn i kobiet, zdobnych w emblematy i kokardy narodowe. [...] O godz. kwadrans na 12 z wieży Mariackiej rozległ się najpierw hejnał „Boże, coś Polskę...”. Tłum wielotysięczny odkrył głowy — i rozbrzmiał cały Rynek podniosłym hymnem, jednem uczuciem przejęły się i zabiły wszystkie serca...
Manifestacja rozpoczęła się.
Na Rynku wznosiło się 6 trybun, z których wygłosiło swe mowy protestujące kolejno 15 mówców. [...]
Po ukończeniu przemów zaczęto odczytywać z każdej trybuny rotę przysięgi oporu i wytrwania. Z pierwszem słowem obnażyły się głowy, ręce wzniosły się w górę. Wśród ciszy uroczystej, w nastroju podniosłym padały wyrazy roty. A gdy z trybun odezwało się końcowe: „Tak nam dopomóż Bóg!” — dziesiątki tysięcy głosów podchwyciły je i powtórzyły jednym wykrzykiem, w który wmieszały się natychmiast tony hymnów i pieśni narodowych. I tak Rynek huczał jednym wielkim dźwiękiem błagania i nadziei.
Następnie ludność rozeszła się w największem spokoju i powadze. O godz. 1 uroczystość była zakończona.
Kraków, 18 lutego
„Kurier Poznański”, nr 44, z 22 lutego 1918.
Otto Fischbeck:
Godzimy się z radością na pokój z Ukrainą, ponieważ daje nam możność wyżywienia. Jeżeli układ z Ukrainą nie uwzględnił interesów Polski, wyjaśnienie tego znaleźć można w zachowaniu się Polaków.
Richard von Kühlmann:
Bolszewicy ciągną ze wszystkich stron państwa przeciwko Ukrainie, co dowodzi, że tam znajduje się żywność. Nie można pokoju kwestionować z powodu Chełmszczyzny. Uważam pokój z Ukrainą za początek pokoju z całą Rosją.
Berlin, 20 lutego
„Dziennik Poznański” nr 43, z 21 lutego 1918.