Kochana, biedna moja Żoneczko!
Czuję, że życie u Was nie jest łatwe. [...] Nie starajcie się o moje wydostanie. [...] Głodny nie jestem, Wa[ndo]. Mieszkamy w sali po dziesięciu, mamy tu ciepło. Miejsca do spaceru jest co prawda mało, bo druty przeszkadzają, ale mamy salę gimnastyczną i tu wyładowujemy cały nadmiar energii. Wstajemy o siódmej, potem mamy lekcje, czytam dużo i sprowadzam dużo niemieckich książek fachowych. Obiad o dwunastej, a potem zajmujemy się, jak kto może. Słuchałem wielu ciekawych odczytów wygłoszonych przez kolegów, profesorów uniwersytetów. Mamy chór, teatrzyk, nawet orkiestrę. A jednak jest smutno, jak zawsze w niewoli. Tęsknię bardzo, Wa! Wiesz przecież i znasz mnie. Nic nie poradzimy na to. Wisisz nad moim łóżkiem i codziennie, gdy z rana otworzę oczy, spotykam Ciebie.
Paczki Wasze dochodzą regularnie, lepiej nawet niż listy. [...] Z papierosami u nas krucho. Cieszę się, że otrzymałem od Zochy tę odrobinę pieprzu. To wielki przysmak. Chleba już mi nie posyłajcie. Raczej coś do smarowania, np. pasztet ze śledzia, smalec, trochę wędliny. Wa! Ile mnie to kosztuje, że jestem bezradny. Nic nie wiem i nic nie mogę. To jest najgorsze w tym wszystkim.
oflag Woldenberg, 23 stycznia
Bolesław Rudnicki, Listy z oflagu, „Karta” nr 35, 2002.
Tłukę się z myślami i uczuciem wielkiej tęsknoty do Ciebie i do Was. Przeżywam tu za drutami wszystkie Wasze troski i zmagania się, o których mało wiem, ale je czuję. Paczka Mamy przyszła mi w porę.
I my mamy swoje troski. Położenie ratuje moje dobre zdrowie. Chleba otrzymujemy bardzo mało. Daje się odczuć brak soli. Tytoniu już nie mam, choć z Lublina mi przysłali, ale dzielimy się. Zapisałem się na kurs budowlany. Z językami idzie mi dobrze. Znam już trzy oprócz polskiego. Co w domu? Wa[ndo]! Przed chwilą otrzymałem Twoją paczkę z jaśkiem. Jutro będę kolegom opowiadał, jakie to jest wrażenie, gdy się śpi na prawdziwym jaśku z czystą poszewką. Często rano, gdy się budzę, wydaje mi się, że za chwilę się spotkamy. Ciężko mi bardzo bez Ciebie. Wiesz sama. Wczoraj obchodziłem moje imieniny. Otrzymałem dużo życzeń od kolegów. Lubią mnie. [...] Otrzymaliśmy duże, ciężkie trepy. Chodzimy więc wszyscy poważnie i powoli. W tych, które otrzymałem od Ciebie, uprawiam gimnastykę. Czasu nie marnuję. Wczoraj myślą byłem z Wami, bo pewno myśleliście o mnie. Kocham Cię bardzo.
Twój Bol.
oflag Woldenberg, 20 sierpnia
Bolesław Rudnicki, Listy z oflagu, „Karta” nr 35, 2002.
Dzień dobry Wa[ndo]!
[...] Śmieszne jest to społeczeństwo, w którym żyję: brak czynnika kobiecego, brak walki o byt, równość stanu posiadania i rywalizacja umysłowa nadają specjalne piętno. Arystokracją naszą są poza lekarzami szewcy, krawcy i... nauczyciele języków. Urozmaicamy beznadziejność życia koncertami symfonicznymi własnej, dużej orkiestry, wystawiliśmy Zemstę, Cyrulika sewilskiego, a siły artystyczne to sławy przedwojenne. Najsławniejsi architekci majstrują dekoracje ze starych blaszanek, tektury i innego materiału podręcznego. Gdyby nie to i gdyby nie biblioteka, nie wiem, jakbyśmy wyglądali.
[...] Kość przyniósł mi trochę nasion rzodkiewki, idę siać.
oflag Woldenberg, 14 kwietnia
Bolesław Rudnicki, Listy z oflagu, „Karta” nr 35, 2002.
Wa[ndo] kochana!
Wybacz, że zapomniałem napisać Ci coś przyjemnego na 25 maja, ale dwudziestego trzeciego miałem nabożeństwo za Tatkę i na chwilę myśli uciekły mi od Ciebie. Ale wracają jak muchy do plastra miodu, który od Ciebie dostałem. Opaliłem się na czarno, bo od kilku dni mamy upały, chodzę cały dzień w spodenkach i boso, gram w piłkę. Śmieszne jest to nasze życie. Wyobraź sobie społeczeństwo, gdzie nie ma kobiet i walki o byt, gdzie życie jest nudne wskutek wybujałego intelektualizmu i gdzie nie zdarzają się wypadki homoseksualizmu. Godne podziwu, choć mamy i melancholików, i desperatów. Wiosna i lato regeneruje nadwątlone siły duchowe. Bezterminowość naszego pobytu to jest największa zmora. Druty silnie działają na psychikę człowieka. Ja mam takie usposobienie, że niełatwo poddaję się i jak dotychczas zachowuję zupełną równowagę. Obserwuję, poznaję ludzi, trafiam im do przekonania i wreszcie daję się lubić. [...] Dotychczas nie miałem sprawy honorowej.
Całuję. Twój Bol
oflag Woldenberg, 1 czerwca
Bolesław Rudnicki, Listy z oflagu, „Karta” nr 35, 2002.