Od kilku dni wiele towarów zdrożało. Poza produktami spożywczymi, podniesiono ceny towarów włóknistych, skór, ubrań gotowych i obuwia, konfekcji męskiej i damskiej itp. Kupcy objaśniają podniesienie cen nadzieją przyjazdu licznych osób z Rosji, które, według ich mniemania, będą potrzebowały dość znacznej ilości bielizny, odzieży i obuwia.
Warszawa, 8 marca
„Kurier Warszawski” nr 67, z 8 marca 1918.
Na godzinę 17 wyznaczono zabranie wszystkich członków partii. […] I sekretarz POP biura głównego czyta list Biura Politycznego KC o zmianach cen. Jąka się i zacina, poci się i przekręca wyrazy. Żal mi go — człowiek wyraźnie się męczy. […]
Zapada krótka cisza. […] pytanie: „Czy wzrosną opłaty za mieszkanie?”. Odpowiedź : „Nie wiadomo”.
Pytanie: „Czy jakość wędlin nadal będzie taka nędzna? Przecież mięso jest na pół z wodą”. Głos z sali: „Co się łamiesz, wirówki potaniały, to se wodę wykręcisz”. Śmiech na sali. Odpowiedzi brak. […] wychodzimy w przygnębieniu. […] Wracając do domu wstępuję do „Delikatesów” i kupuję trzy kg pomarańczy. Nastrój minorowy.
Godzina 21.00, w dzienniku radiowym podają komunikat o podwyżce cen. Komentarz krótki i lapidarny. Wynika zeń, że gospodarka w kraju jest poniżej dna i nie ma innego wyjścia, tylko dalsze ciężary zrzucić na społeczeństwo.
Szczecin, 12 grudnia
Grudzień 1970, Edit. Spotkania, Piotr Jegliński, Paryż 1986.
13 grudnia natychmiastowa zmiana cen. Podwyżki są ogromne: mięso o jakieś 20%, ryby o 10%, masło, sery, drzewo, węgiel, koks, „za to” obniżka telewizorów, radia, plastiku, tkanin. Przed samymi świętami uderzono ludzi ogromnie, jakby chcąc wyraźnie zaznaczyć: wasze święta mamy w d… Do tego jeszcze niezwykle głupi i krętacki komentarz PAP-u, umieszczony w całej prasie. Jest to po prostu zakamuflowana dewaluacja: mięsa i nabiału nie ma dosyć na rynku, a eksportować trzeba. Wobec tego podrożyć te rzeczy, a za to próbować wepchnąć ludziom techniczne buble, telewizory, etc. […]
Warszawa, 14 grudnia
Stefan Kisielewski, Dzienniki, Warszawa 1996.
Szliśmy i cały czas śpiewaliśmy pieśni po drodze i nawoływaliśmy innych ludzi: „Chodźcie z nami”.
Przyszliśmy pod komitet. Tam już cała ekipa stała na schodach z Jundziłłem i dyrektorem zjednoczenia Skrobolem na czele. I sekretarza nie było […], ponieważ odbywało się plenum w Warszawie.
Podeszliśmy pod komitet i pyta się Jundził: „Co wy chcecie?”. Któryś tam odpowiedział: „To śmieszne pytanie. Jakby nie wiedział, co my chcemy. Chcemy powrotu do cen sprzed 12 grudnia”. On powiedział wówczas: „Wybierzcie sobie delegatów, komitet, i pójdziemy do środka rozmawiać”. Więc ja mu odpowiedziałem, że nie pójdziemy rozmawiać, nie będziemy tu nikogo wybierać, bo jak pójdziemy do was, to nas zamkniecie. […] „To co mam w tej sytuacji robić?” — zapytał Jundził. Więc ja mówię: „Zradiofonizować tutaj. Będziemy rozmawiać”. […] poleciał do środka, za chwilę przychodzi i mówi, że zaraz przyjedzie radiowóz z Miejskiej Rady Narodowej. W tym czasie ludzie stali pod komitetem. […] Ktoś […] napisał na murze taką czerwoną kredą, jaka jest do trasowania: „Pachołki płatne, pachołki moskiewskie”.
[…] ludzie krzyczeli: „My chcemy chleba”, śpiewali pieśni. […] Po pewnym czasie przyjechał ten radiowóz […]. Myśmy opanowali radiowóz i zaczęliśmy przemawiać. Mówiono między innymi, że Cegielski stoi, Ursus stoi, Nowa Huta stoi, tak, że nie jesteśmy sami. Następnie padło hasło, że idziemy z powrotem do Stoczni Gdańskiej, Stoczni Remontowej i stoczni Północnej.
Gdańsk, 14 grudnia
Grudzień 1970, Edit. Spotkania, Piotr Jegliński, Paryż 1986.
Była gdzieś druga godzina, może piętnaście po drugiej, mgła taka była… i wtenczas ludzie z pracy wychodzili i ci odważniejsi to jeszcze dołączyli do nas, tak że było nas coraz więcej. Szliśmy w milczeniu. […] Przyszliśmy na most i schodząc na Błędnik zauważyłem około 15 samochodów stojących na wysokości „Orbisu” i dworca i blokujących drogę. Samochody były wojskowe, otwarte, ale milicja była na tych samochodach. Oddali właśnie pierwsze strzały z armat […]. Te puszki było widać w powietrzu, ludzie uniki głowami robili. Podeszliśmy pod dom prasy. Tam ludzie skandowali, że prasa kłamie, że prasa ma być z nami. Od Wałów Jagiellońskich uformowała się milicja uzbrojona w takie długie, chyba metrowe pały, w tarcze — bardzo duże te tarcze były; każdy z nich miał kamizelkę ochronną. […] Rzucili się na nas z pałami […].
To już było starcie między strajkującymi a milicją, taka mała bitwa. Na placu Hucisku, przy „Delikatesach” — były takie gonitwy. Widziałem, jak padł ranny. Od tej puszki. Leżał na torach. Poleciałem do przychodni kolejowej — wzięli nosze i zabrali tego rannego. Chłopaki już byli sprytni. Odrzucali granaty z powrotem w milicję. Atakowała milicja, my też nie byliśmy dłużni, tylko że […] oni mieli hełmy, tarcze, pały.
Gdańsk, 14 grudnia
Grudzień 1970, Edit. Spotkania, Piotr Jegliński, Paryż 1986.
Zbliżamy się do pewnej mety. Dzisiaj premier polecił mi szybko zapoznać się, jako ostatniemu członkowi BP, z programem podwyżek cen mięsa, cukru, chleba, ziemniaków, przetworów warzywnych na sumę ok. 120 mld zł z pełną rekompensatą do płac, średnio 300 zł miesięcznie. U premiera moją opinię protokołował wicepremier Pyka. Tak, jestem za podwyżką cen, bo nie ma innego wyjścia ekonomicznego. Politycznie jednak tak szeroki zakres podwyżek jest niemożliwy, trzeba w każdym razie wyłączyć chleb, ziemniaki, niektóre wyroby mączne i warzywne.
Przewiduje się przeprowadzenie operacji cenowej w maju. Tak więc za kilkadziesiąt dni będziemy znać los naszego pogrudniowego reżimu. Może się umocnić, może upaść, może też dogorywać, jeśli powstanie sytuacja uniemożliwiająca zmianę cen.
Warszawa, 12 kwietnia
Józef Tejchma, Kulisy dymisji. Z dzienników ministra kultury 1974–1977, Kraków 1991, [cyt. za:] Władysław Kuchta, Twardą chłopską ręką. Kronika mego życia, Lublin 2001.
[...] Nowym elementem w dyskusjach na temat podwyżki są ostatnio odnotowane w wielu województwach wypowiedzi o dokonanych podwyżkach płac w MO i WP, co jest komentowane jako nieuchronna zapowiedź podwyżki cen.
4. W komentarzach przeważają negatywne oceny ewentualnej podwyżki cen artykułów spożywczych. W wypowiedziach na ten temat wskazuje się głównie, że:
4.1. Zmiana cen i zaprowadzenie równowagi rynkowej nie powinny odbywać się kosztem całego społeczeństwa (woj. przemyskie);
4.2. Podwyżka uderzy przede wszystkim [w] klasę robotniczą, gdyż wolne zawody i prywatna inicjatywa na żadnych podwyżkach nie tracą (woj. częstochowskie);
4.3. Planowana podwyżka cen celowo jest odkładana na okres urlopów i wakacji. Władze zdają sobie sprawę z niekorzystnych nastrojów społecznych i obawiają się możliwości negatywnych wystąpień (środowisko akademickie Krakowa);
4.4. Decyzję o podwyżkach podejmie Sejm, a nie jak poprzednio PZPR, bowiem partia nie będzie chciała brać całej odpowiedzialności na siebie (woj. jeleniogórskie).
5. Mają również miejsce wypowiedzi, zwłaszcza wśród załóg zakładów pracy, że w przypadku wprowadzenia podwyżki cen może dojść do różnorodnych konfliktów i niepokojów społecznych.
Warszawa, 21 maja
Czerwiec 1976 w materiałach archiwalnych, wybór, wstęp i oprac. Jerzy Eisler, Warszawa 2001.
Dziś odbyło się plenarne posiedzenie Sejmu, podczas którego zabrał głos premier. Wieczorem radio i telewizja odtworzyły wystąpienie. […]
Było upalnie, okna w mieszkaniach pootwierane na oścież, wiec ze wszystkich stron dolatywał głos Jaroszewicza. Szedłem wolno ze stacji w Ursusie do domu, wysłuchałem prawie całego przemówienia.
Premier przedstawił — jak to pięknie stwierdził — rządowe propozycje zmian w strukturze cen detalicznych oraz zasady rekompensaty tych zmian. Najważniejszą część wystąpienia rozpoczął od tego, co nie zdrożeje. Nie zdrożeją więc [...]: chleb, pieczywo [poza pieczywem pół-cukierniczym i cukierniczym], mąka [poza gryczaną], płatki, mleko o zawartości 2 procent tłuszczu, niektóre sery, marmolada. Zdrożeje natomiast mięso — średnio o 69 proc., drób — średnio o 30 proc. [...].
Ursus, 24 czerwca
Czerwiec 1976 w Ursusie: dokumenty, relacje, zdjęcia, kom. red. Jerzy Domżalski, wybór materiałów i red. Nauk. Tadeusz Krawczak, Warszawa 2006.
Podanie do publicznej wiadomości terminu i zasad reformy na kilka dni przed wejściem jej w życie stanowi wyraz zaufania do społeczeństwa, wiary w poczucie godności i dyscypliny obywatelskiej. Rząd jest głęboko przekonany, że ludność nie zawiedzie tego zaufania. [...]
Na drodze rozwoju Polski stanął niełatwy problem. Rozwiążemy go razem, w jedności, w nierozerwalnej więzi partii i rządu z całym narodem.
[...] Wierzę głęboko, że nam zaufacie, że nam z całego serca i wszystkich swych sił pomożecie. (Oklaski)
Warszawa, 24 czerwca
Źródła do dziejów Polski w XIX i XX wieku, t. 6, cz. 2: Lata 1956–1989, wybór tekstów źródłowych Adam Koseski, Józef Ryszard Szaflik, Romuald Turkowski, Pułtusk 2004, [cyt. za:] Droga do „Solidarności”. Lata 1975–80, wybór i oprac. Agnieszka Dębska, Warszawa 2010.
Był „Bal u Prezydenta”, czyli imieniny Jana Józefa Lipskiego. Na bal przybył kwiat Warszawy ― wybitni ludzie nauki, kultury i sztuki. [...] Wszyscy goście tuż przed spotkaniem dowiedzieli się z radia, że Sejm PRL na wniosek premiera Jaroszewicza uchwalił [...] podwyżkę cen żywności. Już z czyjejś głupoty, bo chyba nie dla dodatkowego rozdrażnienia ludzi, dodano do tego wiadomość, że od poniedziałku, czyli tak czy owak post factum, podwyżki te skonsultuje się ze społeczeństwem.
Chodziłem między gośćmi Jana Józefa i zadawałem dwa pytania ― 1. Czy zdaniem pytanej przeze mnie osoby dojdzie w tej sprawie do wybuchu społecznego protestu? 2. Czy jeżeli tak się stanie, to zgodzi się na podpisanie zbiorowego wystąpienia solidarnościowego? Zebrani na pierwsze pytanie odpowiedzieli nie, a na drugie ― tak.
Warszawa, 24 czerwca
Jacek Kuroń, Gwiezdny czas. „Wiary i winy” ciąg dalszy, Londyn 1991, [cyt. za:] Droga do „Solidarności”. Lata 1975–80, wybór i oprac. Agnieszka Dębska, Warszawa 2010.
Wśród ludności nasilają się wrogie poglądy o polityce partii. Jak donosi kpt. Machnio, w sklepie mięsnym nieznany rencista-kolejarz, zdenerwowany kolejką i pustymi półkami, krzyczał, że za okupacji było lepiej, bo na kartki można było swój przydział otrzymać, a dzisiaj się godzinami stoi i odchodzi z kwitkiem.
Radom, 24 czerwca
Kronika zmagań sił porządku z siłami destrurcji w czerwcu 1976 na terenie województwa radomskiego, [cyt. za:] Miasto z wyrokiem, „Karta” nr 25, 1998.
Informuję, że pracownicy [Zakładów Metalowych im. Gen. „Waltera”] nie podjęli pracy i prowadzą dyskusję. Docierają do innych wydziałów i namawiają do przerwania pracy, wykrzykując różne hasła, takie jak: „My chcemy chleba”. Celem niedopuszczenia do rozszerzenia się konfliktu, wprowadzono na wydział P-6 dwóch tajnych współpracowników i trzech KO [kontakty operacyjne], którzy otrzymali zadanie ustalenia prowodyrów. Wykorzystano trzy zakryte punkty do obserwacji tłumu oraz do dokonania zdjęć osób agresywnie zachowujących się w tłumie.
Radom, 25 czerwca
Katarzyna Madoń-Mitzner, Miasto z wyrokiem, „Karta” nr 25, 1998.
Ludzie weszli na teren hal produkcyjnych [zakładów mięsnych]. „Tam są szynki, wysyłają je do ruskich. My głodujemy, a tu trzymają w piwnicach” — wzięli łom i oderwali kłódkę. Zdążyłem wypalić jednego papierosa i magazyn był pusty.
Determinacja z nich przebijała, krzyczeli „Chodźcie z nami, dość podwyżek!”. Wisiała kiełbasa zwyczajna, ale im przetłumaczyłem, ze jeszcze nie sparzona, i zostawili ją.
Radom, 25 czerwca
Dokument Archiwum Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, [cyt. za:] Katarzyna Madoń-Mitzner, Miasto z wyrokiem, „Karta” nr 25, 1998.
W redakcji zjawiłem się kilka minut po ósmej. W fabryce jest tak, że robotnicy z pierwszej zmiany zaczynają pracę o 6.00, pracownicy umysłowi – o 7.00, a my w redakcji o 8.00. [...]
W pokoju redaktorów nie było nikogo, wszyscy siedzieli u szefowej. Postawiłem neseser na krześle i wszedłem do sąsiedniego pokoju.
„Słyszy pan?” — spytała szefowa i wszyscy wlepili oczy we mnie. Próbowałem coś usłyszeć, bezskutecznie. „Nie słyszy pan tej ciszy?” — zdziwiła się. „Strajk, panie Jurku, żadna maszyna nie została włączona. No, niech pan posłucha tej ciszy”.
Ursus, 25 czerwca
Czerwiec 1976 w Ursusie: dokumenty, relacje, zdjęcia, kom. red. Jerzy Domżalski, wybór materiałów i red. Nauk. Tadeusz Krawczak, Warszawa 2006.
25 czerwca 1976 miałem pierwszą zmianę. [...] Pociągi były zatrzymane. Siedzieliśmy na trawie [...] Przyleciał helikopter. […] Dołączyła do nas druga zmiana. Komuś przyszło do głowy, żeby rozkręcić szyny. Ale trudno rozkręcać szyny, kiedy się nie ma odpowiednich narzędzi.
Wtedy powiedziałem o moim bracie — Ireneuszu Majewskim. Cięty był na komunę [...]. Kiedy zjawiłem się u niego i powiedziałem, co się dzieje, zatarł z radości ręce. „No, wreszcie skończy się!” — powiedział. Załadowaliśmy butlę z tlenem i palnikiem acetylenowym na starego forda z lat 50. i pojechaliśmy pod fabrykę. Nawet nie musieliśmy ciąć szyn, tylu było chętnych. Tyle, że w butli było mało tlenu, ledwo nadcięli szynę. Musieliśmy jechać po nową butlę. Kiedy wróciliśmy po raz drugi, to ci na torach jakoś sobie poradzili; rozkręcili szyny, odłączyli elektrowóz od pociągu i zepchnęli z szyn.
Ursus, 25 czerwca
Czerwiec 1976 w Ursusie: dokumenty, relacje, zdjęcia, kom. red. Jerzy Domżalski, wybór materiałów i red. Nauk. Tadeusz Krawczak, Warszawa 2006.
Jechał pociąg, zatrzymał się pod sygnałem. To był pociąg na linii Żyrardów–Warszawa. Więc wszyscy zaczęli dziurą przechodzić na tory. Pyta się kolejarz, co się dzieje. „Strajk” — mówimy. „To siadajcie na torach” — no i myśmy usiedli na torach. [...]
Ludzie zaczęli zatrzymywać samochody jadące od strony Włoch. Nie dali nikomu przejechać, tylko karetki były przepuszczane. Jechał samochód z chlebem. Młodzież skoczyła na ten samochód, zaczęła rabować chleb. [...] potem jaja — drugi samochód. Trzeci samochód jechał z cukrem, 5 toreb zrzucili. Ja zaczęłam krzyczeć: „Panowie to nie jest strajk, to jest czyste złodziejstwo! Dlaczego to robicie?”. Więc wszyscy do mnie i zaczęli wyzywać. [...] „Komunistko” — tak na mnie krzyczeli. A przecież ja nigdy nie należałam do partii, nie byłam komunistką — no, ale krzyczeli. [...] Potem jechał samochód z płytami betonowymi na budowę. Zatrzymali.
Ursus, 25 czerwca
Czerwiec 1976 w Ursusie: dokumenty, relacje, zdjęcia, kom. red. Jerzy Domżalski, wybór materiałów i red. Nauk. Tadeusz Krawczak, Warszawa 2006.
Było już po zachodzie słońca, dobrze szaro, prawie ciemno, gdy przyjechało ZOMO. Wszystko rozegrało się na placu między budynkiem dyrekcyjnym a torami kolejowymi. W pewnej chwili zobaczyłem zomowców wysypujących się z bud. Byli w pełnym rynsztunku — w hełmach z przezroczystymi przyłbicami, mieli pałki i tarcze. Było jakieś wezwanie do rozejścia się. Takie ultimatum. […]
Zaczęli od gazu. Część ludzi siedziała w zatrzymanym pociągu. Pociski gazowe rozbijały szyby i wpadały do środka. Zapalił się wagon. Z naszej strony leciały kamienie z podtorza, naturalna amunicja. Były pod ręką, to się strzelało. Wreszcie milicjanci ruszyli do szturmu.
Ursus, 25 czerwca
Czerwiec 1976 w Ursusie: dokumenty, relacje, zdjęcia, kom. red. Jerzy Domżalski, wybór materiałów i red. Nauk. Tadeusz Krawczak, Warszawa 2006.
Zmiana cen detalicznych podstawowych artykułów spożywczych jest, oczywiście, sprawą bardzo trudną, dotyczy bowiem każdej rodziny, każdego obywatela. Proponując — mimo to — tę zmianę kierowaliśmy się nieodpartymi koniecznościami, a przede wszystkim niełatwą sytuacją, jaka istnieje od długiego czasu, w dziedzinie zaopatrzenia w mięso i jego przetwory. [...]
Opracowany przez rząd projekt rozwiązań przedstawiliśmy Sejmowi i całemu społeczeństwu jako propozycję, a nie ostateczną decyzję. Decyzję uzależniliśmy od przebiegu i wyników dyskusji, od stanowiska, jakie wobec tych problemów i wobec tego projektu zajmą ludzie pracy. W ciągu dnia dzisiejszego w większości zakładów pracy w całym kraju odbywały się konsultacje w tej sprawie.
Wśród przeważającej części ich uczestników motywy i intencje rządowego projektu znalazły zrozumienie. Równocześnie jednak zgłoszono wiele wniosków i uwag co do proponowanej zmiany struktury cen, do zakresu zmian, jak również do zasad podziału rekompensaty.
Złożono ogromnie dużo konkretnych propozycji zasługujących na bardzo wnikliwe rozpatrzenie.
W tej sytuacji rząd uważa za niezbędne ponowne przeanalizowanie całości sprawy. Wymaga to dłuższej, co najmniej kilkumiesięcznej pracy. W związku z tym i w imieniu Rady Ministrów i po zasięgnięciu opinii Prezydium CRZZ zwróciłem się do Prezydium Sejmu o wycofanie obecnie rządowego projektu.
Równocześnie Rada Ministrów zarządziła utrzymanie dotychczasowych cen detalicznych artykułów żywnościowych. [...]
Jestem pewien, że całe społeczeństwo, a przede wszystkim klasa robotnicza przyjmie tę decyzję, jako jeszcze jedno potwierdzenie demokratycznych zasad, którymi partia i rząd kieruje się w swej polityce społecznej.
Warszawa, 25 czerwca
Trybuna Ludu, nr 151/152, 26–27 czerwca 1976
Powiedziałem, że trzeba szybko znaleźć i wystawić telewizor. Dwóch ludzi z tłumu pobiegło, aby przenieść go z sali konferencyjnej Komitetu Fabrycznego na dach stołówki. Ponieważ gdzieś nie można było otworzyć okna, wybito szybę. [...] Zaczyna się „Dziennik Telewizyjny”, a pierwsza wiadomość była poświęcona pogarszającej się jakości obuwia z fabryki w Radomiu. Stałem i dygotałem. Byłem głodny, zmęczony fizycznie i psychicznie. [...] Kilka tysięcy osób czekało na informację o odwołaniu podwyżki, a w telewizji gadali o butach. Ludzie się wściekli, zaczęli rzucać kamieniami w telewizor.
Wreszcie Jaroszewicz przemówił. Wtedy dopiero zaczęła się rozróba. Zamiast się uspokoić i rozejść, ludzie zaczęli krzyczeć; były pogróżki i epitety. Nie było żadnych okrzyków o zwycięstwie, krzyczano: „Wy skurwysyny! Wy czerwone chuje! Ruska hołota!”.
Ursus, 25 czerwca
Czerwiec 1976. Spory i refleksje po 25 latach, red. Paweł Sasanka, Robert Spałek, Warszawa 2003, [cyt. za:] Droga do „Solidarności”. Lata 1975–80, wybór i oprac. Agnieszka Dębska, Warszawa 2010.
Przyjechała straż pożarna do gaszenia Komitetu. Tłum prosił strażaków, żeby odjechali, nie gasili tego „kościoła”, niech się cały w diabli spali, do samych fundamentów. Strażacy zaczęli rozwijać węże, ale ktoś podpalił samochód strażacki.
Wzięliśmy z Komitetu długi czerwony dywan i jeździliśmy z nim po mieście. Staliśmy na przyczepie — dziewczęta, chłopcy — krzyczeliśmy: „Dom partii płonie!”, ludzie rzucali nam kwiaty, bili brawo. Pojechaliśmy na ulicę Kielecką [szosa wylotowa na Warszawę] zostawić ten dywan. Gierek przyjedzie, to wejdzie do Radomia po dywanie.
Radom, 25 czerwca
Wypowiedź Krzysztofa Gniadka [w:] Miasto z wyrokiem, reż. Wojciech Maciejewski, 1996−97, [cyt. za:] Katarzyna Madoń-Mitzner, Miasto z wyrokiem, „Karta” nr 25, 1998.
Ceny mięsa i jego przetworów proponujemy podwyższyć w sposób zróżnicowany. Najbardziej wzrosłyby ceny najszlachetniejszych asortymentów mięsa i wędlin, takich jak szynka, baleron, polędwica, kabanosy, kiełbasy suche i schab, których niedobór przy obecnym poziomie cen jest największy. [...] Średnio więc ceny mięsa i jego przetworów wzrosną o 69 proc., o 30 proc. wzrosną ceny drobiu. [...] Proponujemy zwiększyć o ponad połowę ceny masła i wyższych gatunków serów tłustych. [...] Cenę cukru proponujemy [...] podnieść do 20 zł za 1 kg. Decyzja dotycząca cukru wymaga objęcia zmianami również cen tych artykułów, do których produkcji cukier jest używany [...].
Warszawa, 24 czerwca
„Życie Warszawy”, nr 150, 25 czerwca 1976.
Obywatele, rodacy!
Wczoraj przedłożyłem Sejmowi i społeczeństwu rządowy projekt zmiany poziomu u struktury cen detalicznych niektórych artykułów rolno-spożywczych oraz zasad rekompensaty dla ludności miast i wsi. [...] W ciągu dnia dzisiejszego w większości zakładów pracy w całym kraju odbywały się konsultacje w tej sprawie. Wśród przeważającej części ich uczestników motywy i intencje rządowego projektu znalazły zrozumienie. Równocześnie jednak zgłoszono wiele wniosków i uwag do proponowanej zmiany struktury cen, do zakresu zmian, jak również do zasad podziału rekompensaty. [...] W tej sytuacji rząd uważa za niezbędne ponowne przeanalizowanie całości sprawy. [...] Rada Ministrów zarządziła utrzymanie dotychczasowych cen artykułów żywnościowych. [...] Jestem pewien, że całe społeczeństwo, a przede wszystkim klasa robotnicza przyjmie tę decyzję jako jeszcze jedno potwierdzenie demokratycznych zasad, którymi partia i rząd kierują się w swej polityce społecznej.
Warszawa, 25 czerwca
„Życie Warszawy”, nr 151, 26-27 czerwca 1976.
Nie muszę towarzyszom mówić, jakie hasła tam podnoszono. W każdym razie było to zaprzeczenie demonstracji, było to zaprzeczenie czegokolwiek, co może być tolerowane w normalnie szanującym się państwie. […]
Ja uważam, że trzeba będzie od jutra odbyć we wszystkich województwach masowe wiece, wiece na kilkadziesiąt tysięcy ludzi, nawet sto czy ponad sto tysięcy, tam gdzie towarzysze mają takie możliwości, żeby to były wiece złożone z ludzi dobranych […].
Towarzysze, mnie to jest potrzebne jak słońce, jak woda, jak powietrze. […] I my nie możemy pozwolić na to, żeby w tym kraju byle jaki chłystek narzucał swoją wolę ogromnej ilości ludzi, członkom partii. […]
I trzeba załodze tych czterdziestu paru zakładów powiedzieć, jak my ich nienawidzimy, jacy to są łajdacy, jak oni swoim postępowaniem szkodzą krajowi. Uważam, że im więcej będzie słów bluźnierstwa pod ich adresem, a nawet jeśli zażądacie wyrzucenia z zakładu elementów nieodpowiedzialnych — tym lepiej dla sprawy. […]
Tylko moja zimna krew, towarzysze, pozwoliła zachować spokój i uchronić od przelewu krwi. Gdybym był bardziej emocjonalny, gdybym mniej panował nad nerwami, to prawdopodobnie polałaby się krew i nie wiadomo, ilu ludzi by zginęło.
Warszawa, 26 czerwca
Wypowiedź Edwarda Gierka [w:] Miasto z wyrokiem, reż. Wojciech Maciejewski, 1996−97, [cyt. za:] Katarzyna Madoń-Mitzner, Miasto z wyrokiem, „Karta” nr 25, 1998.
Opowiadamy się w pełni za zmianą struktury cen, mającą swe głębokie uzasadnienie społeczne i ekonomiczne. Uważamy, iż Rząd proponuje słuszną zasadę pieniężnej rekompensaty.
Domagamy się, aby Rząd podjął odpowiednie decyzje w tym zakresie, uwzględniając zgłoszone w trakcie przeprowadzonych konsultacji wnioski. Mamy pełne zaufanie do mądrości Partii, jej Komitetu Centralnego i Biura Politycznego, do przywódcy naszego narodu towarzysza Edwarda Gierka. [...]
***
Prosimy nie traktować tego tekstu jako dosłownych sformułowań, wprowadzając niezbędne zmiany stylistyczne ― z zachowaniem treści.
Warszawa, 27 czerwca
Czerwiec 1976 w materiałach archiwalnych, wybór wstęp i oprac. Jerzy Eisler, Warszawa 2001, [cyt. za:] Droga do „Solidarności”. Lata 1975–80, wybór i oprac. Agnieszka Dębska, Warszawa 2010.
Opowiadamy się w pełni za zmianą struktury cen, mającą swoje głębokie uzasadnienie społeczne i ekonomiczne. Uważamy, iż Rząd proponuje słuszną zasadę pieniężnej rekompensaty.
Domagamy się, aby Rząd podjął odpowiednie decyzje w tym zakresie, uwzględniając zgłoszone w trakcie przeprowadzonych konsultacji wnioski. Mamy pełne zaufanie do mądrości Partii, jej Komitetu Centralnego i Biura Politycznego, do przywódcy naszego narodu towarzysza Edwarda Gierka. Mamy zaufanie do naszego ludowego Rządu, do towarzysza Piotra Jaroszewicza.
Wierzymy, że przyjęte rozwiązania będą sprawiedliwe, że tak jak cała polityka naszej Partii służyć będą dalszemu rozwojowi Polski, że zgodne będą z żywotnymi interesami wszystkich ludzi pracy. Możecie na nas zawsze liczyć, towarzyszu Gierek.
Warszawa, 27 czerwca
Czerwiec 1976 w materiałach archiwalnych, wybór, wstęp i oprac. Jerzy Eisler, Warszawa 2001.
200 tysięcy uczestników wiecu skandowało: „Partia–Gierek, partia–Gierek, partia–Gierek”, „Naprzód z partią, naprzód z partią, naprzód z partią”. Zaintonowano Międzynarodówkę. Gdy zabrzmiały słowa proletariackiego hymnu walki i zwycięstwa, nad głowami ludzi podniosły się zaciśnięte pięści. To komuniści, a za nimi wszyscy uczestnicy manifestacji wznieśli je w geście jedności i siły, z którym całe pokolenia bojowników o robotniczą sprawę szły do walki o sprawiedliwość i zwycięstwo ludu pracującego.
Katowice, 28 czerwca
„Trybuna Robotnicza” nr 147, z 29 czerwca 1976, [cyt. za:] Droga do „Solidarności”. Lata 1975–80, wybór i oprac. Agnieszka Dębska, Warszawa 2010.
Nie zapomnę tych ludzi, którzy szli na stadion „Radomiaka”. Szli w milczeniu, widać było, że są zmuszeni. Nikt na nich nie krzyczał, a oni wzrok w ziemię i tak szli krok za krokiem.
Radom, 30 czerwca
Miasto z wyrokiem, reż. Wojciech Maciejewski, 1996−97, [cyt. za:] Miasto z wyrokiem, „Karta” nr 25, 1998.
Towarzysze i obywatele! Są wśród mieszkańców Radomia tacy, którzy z oburzeniem mówili o wyczynach grasujących band, którzy udzielili i udzielają pomocy władzom porządkowym w przywracaniu spokoju w mieście, w ujawnianiu złodziei i podpalaczy. Dziękuję wam za taką obywatelską postawę.
(Okrzyki: „Komitet Centralny niech żyje, niech żyje!”)
Mówi się, że miasto nasze i jego mieszkańcy po tych wydarzeniach przeżyli szok, że wszystkich ogarnął nas wstyd. Chcę wyraźnie powiedzieć, że to jest za mało. Miasto nasze musi przeżyć wstrząs, że te wydarzenia mogły mieć miejsce, że do tego dopuściliśmy. Wszyscy solidarnie musimy potępić inicjatorów i uczestników tych zajść, odciąć się od nich.
(Okrzyki: „Precz z burzycielami ładu i porządku, chcemy żyć i pracować w spokoju, precz z warchołami, precz, precz, precz!”)
Radom, 30 czerwca
Miasto z wyrokiem, „Karta” nr 25, 1998.
Porządkowi wyznaczyli nam miejsce daleko od trybuny głównej i tych wszystkich krzykaczy z Komitetu i organizacji młodzieżowych [...]. Siedzieliśmy w milczeniu po turecku, podpierając twarze rękoma. Wszystkich ogarnęła jakaś dziwna mieszanina apatii i strachu: nie było żadnych żarcików, docinków, żadnych komentarzy. [...] Wyszliśmy po przeszło dwóch godzinach. Byliśmy kompletnie wyczerpani: fizycznie i psychicznie.
Radom, 30 czerwca
Paweł Sasanka, Czerwiec 1976. Geneza przebieg konsekwencje, Warszawa 2006, [cyt. za:] Droga do „Solidarności”. Lata 1975–80, wybór i oprac. Agnieszka Dębska, Warszawa 2010.
Gdy wróciłem z urlopu, w biurze przebąkiwano, że w Fabryce Samochodów Ciężarowych jest strajk z powodu ogłoszonej podwyżki cen mięsa, szczególnie boczku. [...]
16 lipca, zgodnie z planem, wyjechałem na rewizję do Rejonowego Oddziału Weterynarii w Opolu Lubelskim. Poszedłem do autobusu, ale autobusy też strajkowały. Poszedłem więc na szosę kraśnicką i wraz z innymi łapaliśmy „okazję”. Udało mi się zatrzymać żuka. Dojechałem do Bełżca i dalej znowu nie miałem czym pojechać. Poszedłem za miasto, gdzie udało mi się złapać nysę, która jechała do Opola Lubelskiego przez Poniatową. W Poniatowej kierowca zatrzymał się przed Zakładami Elektrotechnicznymi „Eda” i poszedł coś załatwić. Gdy wrócił, powiedział, że cała „Eda” strajkuje. Przyjechałem do Opola na godzinę 12.00. Skontrolowałem kasę i o 14.30 udałem się na przystanek PKS, aby oczekiwać na jakiś transport.
Stałem dwie godziny i nikt do Lublina nie jechał. [...] Tłum ludzi czekał na jakikolwiek pojazd do Lublina. W końcu około 18.00 podjechał jakiś pusty autokar.
Następnego dnia nie udało mi się złapać żadnej „okazji” do Opola, więc zawróciłem do domu. [...] Na targowisku obok dworca dowiedziałem się, że tego dnia do Lublina nie dotarł żaden pociąg, bo strajkują kolejarze. [...]
Lublin i okolice, 16 lipca
Bronisław Stafiej, Wspomnienia w zbiorach Wojewódzkiej Biblioteki Publicznej w Lublinie, [cyt. za:] Barbara Odnous, Z pamiętnika rewidenta, „Karta” nr 41, 2004.
Od dziś nowe ceny żarciowe. Po wejściu do sklepu doznałam wstrząsu. Mleko z 2,90 skoczyło na 10 zł, serek w kubeczku z 6 na 28 zł, żółty salami z 45 na 210, a masło z 25 na 77 złotych. Ze stówą nie ma po co wychodzić z domu.
Poznań, 1 lutego
Stan wojenny. Ostatni atak systemu, wybór i oprac. Agnieszka Dębska, Warszawa 2006.
Generał Jaruzelski obiecał wielkie zmiany i dotrzymał słowa. Dziś oznajmiono nowość — a w zasadzie było to do przewidzenia, bowiem żyjemy od podwyżek do podwyżek. Tym razem bardzo znaczna podwyżka cen, etyliny aż o 21%. W tej chwili oglądam „Trybunę Sejmową” i dowiaduję się, że nowe ceny umacniają wdrożenie II etapu reformy. Już siódmy rok jesteśmy raczeni reformą… Jestem przerażona. Moja nowa emerytura znowu będzie za niska na potrzeby. Zmęczona jestem tym wszystkim, nie tylko ja. Jak będą żyli ludzie, którzy zarabiają grosze? Ludzie pokornie przyjmują wszystkie zmiany i stale czekają — ale na co? Chyba na nową podwyżkę.
Warszawa, 28 marca
Maria Reiss-Suchanek, dziennik ze zbiorów Archiwum Opozycji Ośrodka KARTA.
Obecna podwyżka cen artykułów pierwszej potrzeby zadaje kłam deklaracjom władz partyjno-państwowych składanych w 1982 roku, kiedy to trzystuprocentową podwyżkę cen uzasadniano koniecznością zreformowania gospodarki PRL i obiecywano, że w ciągu 3 lat kraj zostanie wyprowadzony z kryzysu. Wówczas to wprowadzenie stanu wojennego tłumaczono jako konieczną osłonę dla tejże reformy. Z podobną argumentacją spotkaliśmy się przy kolejnych podwyżkach cen. [...]
Tak przeprowadzona podwyżka cen przekreśla szansę na nieodzowną dla Polski reformę gospodarczą. Reforma gospodarcza musi bowiem wiązać się z reformami politycznymi i społecznymi, prowadzącymi do ograniczenia władzy znajdującej się w rękach nomenklatury. Władze PRL pragną ten monopol utrzymać za każdą cenę, zwłaszcza za cenę poziomu życia społeczeństwa i jego praw politycznych. [...]
Obowiązkiem nas wszystkich jest wywieranie presji na władzę w celu zmuszenia do poważnego traktowania postulatów społecznych. Prowadzi do tego:
— domaganie się równouprawnienia wszystkich sektorów gospodarczych, w tym zwłaszcza stworzenia rodzinnym gospodarstwom rolnym niezbędnych warunków rozwoju oraz przywrócenia autentycznego charakteru ruchowi spółdzielczemu;
— ujawnianie nieracjonalnych decyzji gospodarczych w zakładach pracy, zwłaszcza zaś dotyczących wykorzystania czasu pracy oraz wyceny jej wartości, a także nadmiernego podwyższania cen rynkowych produktu przez narzucone na nie podatki, dotychczas uzasadniane koniecznością dotowania artykułów pierwszej potrzeby;
— demaskowanie i zwalczanie pozorowania reform polityczno-społecznych, którego ostatnim przykładem jest projekt ordynacji wyborczej do rad narodowych, w istocie sankcjonujący „stary porządek” przy rozgłosie nadawanym połowicznym zmianom;
— domaganie się prawa do jawnej działalności NSZZ „S” przez powoływanie w zakładach pracy komitetów założycielskich.
2 lutego
„Kronika Małopolska” nr 111, z 8 lutego 1988.
Od 1 lutego mamy nowe ceny. Nastąpiło to, co było do przewidzenia. Ludzie psioczą, ponieważ — cokolwiek by mówić — następuje obniżenie stopy życiowej. A od kwietnia zostaną jeszcze podniesione ceny energii, gazu i wody. Obawiam się, że ten rok będzie dramatyczny. Jeśli pod koniec roku sklepy będą puste, a w kieszeniach będzie dużo pieniędzy, to ekipa może bardzo źle skończyć.
Warszawa, 25 lutego
Mieczysław F. Rakowski, Dzienniki polityczne 1987–1990, Warszawa 2005.