[...] Nowym elementem w dyskusjach na temat podwyżki są ostatnio odnotowane w wielu województwach wypowiedzi o dokonanych podwyżkach płac w MO i WP, co jest komentowane jako nieuchronna zapowiedź podwyżki cen.
4. W komentarzach przeważają negatywne oceny ewentualnej podwyżki cen artykułów spożywczych. W wypowiedziach na ten temat wskazuje się głównie, że:
4.1. Zmiana cen i zaprowadzenie równowagi rynkowej nie powinny odbywać się kosztem całego społeczeństwa (woj. przemyskie);
4.2. Podwyżka uderzy przede wszystkim [w] klasę robotniczą, gdyż wolne zawody i prywatna inicjatywa na żadnych podwyżkach nie tracą (woj. częstochowskie);
4.3. Planowana podwyżka cen celowo jest odkładana na okres urlopów i wakacji. Władze zdają sobie sprawę z niekorzystnych nastrojów społecznych i obawiają się możliwości negatywnych wystąpień (środowisko akademickie Krakowa);
4.4. Decyzję o podwyżkach podejmie Sejm, a nie jak poprzednio PZPR, bowiem partia nie będzie chciała brać całej odpowiedzialności na siebie (woj. jeleniogórskie).
5. Mają również miejsce wypowiedzi, zwłaszcza wśród załóg zakładów pracy, że w przypadku wprowadzenia podwyżki cen może dojść do różnorodnych konfliktów i niepokojów społecznych.
Warszawa, 21 maja
Czerwiec 1976 w materiałach archiwalnych, wybór, wstęp i oprac. Jerzy Eisler, Warszawa 2001.
2. Poddać kontroli operacyjnej środowisko i osoby znane w przeszłości z postaw negatywnych, warcholskich, demagogicznych, autorów wrogich anonimów, paszkwili i napisów oraz działaczy byłego reakcyjnego podziemia.
3. Prowadzić aktywne rozpoznanie środowisk dziennikarskich, pracowników sztuki i kultury w celu wyselekcjonowania osób, które ze względu na swoją postawę, autorytet w środowisku mogą być wykorzystane przez wrogie ośrodki do opracowania lub rozpowszechniania szkodliwych treści i poglądów dot. sytuacji społ[oczno]-polit[ycznej] i ekonomicznej w kraju.
Radom, 21 czerwca
Czerwiec 1976 w materiałach archiwalnych, wybór, wstęp i oprac. Jerzy Eisler, Warszawa 2001.
Dziś odbyło się plenarne posiedzenie Sejmu, podczas którego zabrał głos premier. Wieczorem radio i telewizja odtworzyły wystąpienie. […]
Było upalnie, okna w mieszkaniach pootwierane na oścież, wiec ze wszystkich stron dolatywał głos Jaroszewicza. Szedłem wolno ze stacji w Ursusie do domu, wysłuchałem prawie całego przemówienia.
Premier przedstawił — jak to pięknie stwierdził — rządowe propozycje zmian w strukturze cen detalicznych oraz zasady rekompensaty tych zmian. Najważniejszą część wystąpienia rozpoczął od tego, co nie zdrożeje. Nie zdrożeją więc [...]: chleb, pieczywo [poza pieczywem pół-cukierniczym i cukierniczym], mąka [poza gryczaną], płatki, mleko o zawartości 2 procent tłuszczu, niektóre sery, marmolada. Zdrożeje natomiast mięso — średnio o 69 proc., drób — średnio o 30 proc. [...].
Ursus, 24 czerwca
Czerwiec 1976 w Ursusie: dokumenty, relacje, zdjęcia, kom. red. Jerzy Domżalski, wybór materiałów i red. Nauk. Tadeusz Krawczak, Warszawa 2006.
Tylko nieliczni ludzie, pozostający na marginesie wielkiej pracy naszego narodu, chociaż częstokroć sowicie korzystający z narodowego dorobku, tylko nasi nieprzejednani przeciwnicy oraz ludzie słabego ducha, mogli cieszyć się z naszych przejściowych niepowodzeń w rolnictwie i kłopotów w handlu zagranicznym, przepowiadając załamanie się polityki przyjętej na VI Zjeździe partii. Nie sprawdziły się ich nadzieje. […]
Na drodze rozwoju Polski stanął niełatwy problem. Rozwiążemy go razem, w jedności, w nierozerwalnej więzi partii i rządu z całym narodem.
Jak zawsze, tak i tym razem, partii i rządowi przyświeca dobrze pojęty interes klasy robotniczej, rolników, inteligencji, całego naszego narodu. Nie ma dla nas i nie może być innych celów. Niczego nie ukrywamy, zasięgamy opinii narodu, szczerze i otwarcie mówimy my o tym, co myślimy i co zamierzamy robić.
Warszawa, 24 czerwca
Informuję, że pracownicy [Zakładów Metalowych im. Gen. „Waltera”] nie podjęli pracy i prowadzą dyskusję. Docierają do innych wydziałów i namawiają do przerwania pracy, wykrzykując różne hasła, takie jak: „My chcemy chleba”. Celem niedopuszczenia do rozszerzenia się konfliktu, wprowadzono na wydział P-6 dwóch tajnych współpracowników i trzech KO [kontakty operacyjne], którzy otrzymali zadanie ustalenia prowodyrów. Wykorzystano trzy zakryte punkty do obserwacji tłumu oraz do dokonania zdjęć osób agresywnie zachowujących się w tłumie.
Radom, 25 czerwca
Katarzyna Madoń-Mitzner, Miasto z wyrokiem, „Karta” nr 25, 1998.
Ludzie weszli na teren hal produkcyjnych [zakładów mięsnych]. „Tam są szynki, wysyłają je do ruskich. My głodujemy, a tu trzymają w piwnicach” — wzięli łom i oderwali kłódkę. Zdążyłem wypalić jednego papierosa i magazyn był pusty.
Determinacja z nich przebijała, krzyczeli „Chodźcie z nami, dość podwyżek!”. Wisiała kiełbasa zwyczajna, ale im przetłumaczyłem, ze jeszcze nie sparzona, i zostawili ją.
Radom, 25 czerwca
Dokument Archiwum Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, [cyt. za:] Katarzyna Madoń-Mitzner, Miasto z wyrokiem, „Karta” nr 25, 1998.
Przyjechała straż pożarna do gaszenia Komitetu. Tłum prosił strażaków, żeby odjechali, nie gasili tego „kościoła”, niech się cały w diabli spali, do samych fundamentów. Strażacy zaczęli rozwijać węże, ale ktoś podpalił samochód strażacki.
Wzięliśmy z Komitetu długi czerwony dywan i jeździliśmy z nim po mieście. Staliśmy na przyczepie — dziewczęta, chłopcy — krzyczeliśmy: „Dom partii płonie!”, ludzie rzucali nam kwiaty, bili brawo. Pojechaliśmy na ulicę Kielecką [szosa wylotowa na Warszawę] zostawić ten dywan. Gierek przyjedzie, to wejdzie do Radomia po dywanie.
Radom, 25 czerwca
Wypowiedź Krzysztofa Gniadka [w:] Miasto z wyrokiem, reż. Wojciech Maciejewski, 1996−97, [cyt. za:] Katarzyna Madoń-Mitzner, Miasto z wyrokiem, „Karta” nr 25, 1998.
W redakcji zjawiłem się kilka minut po ósmej. W fabryce jest tak, że robotnicy z pierwszej zmiany zaczynają pracę o 6.00, pracownicy umysłowi – o 7.00, a my w redakcji o 8.00. [...]
W pokoju redaktorów nie było nikogo, wszyscy siedzieli u szefowej. Postawiłem neseser na krześle i wszedłem do sąsiedniego pokoju.
„Słyszy pan?” — spytała szefowa i wszyscy wlepili oczy we mnie. Próbowałem coś usłyszeć, bezskutecznie. „Nie słyszy pan tej ciszy?” — zdziwiła się. „Strajk, panie Jurku, żadna maszyna nie została włączona. No, niech pan posłucha tej ciszy”.
Ursus, 25 czerwca
Czerwiec 1976 w Ursusie: dokumenty, relacje, zdjęcia, kom. red. Jerzy Domżalski, wybór materiałów i red. Nauk. Tadeusz Krawczak, Warszawa 2006.
25 czerwca 1976 miałem pierwszą zmianę. [...] Pociągi były zatrzymane. Siedzieliśmy na trawie [...] Przyleciał helikopter. […] Dołączyła do nas druga zmiana. Komuś przyszło do głowy, żeby rozkręcić szyny. Ale trudno rozkręcać szyny, kiedy się nie ma odpowiednich narzędzi.
Wtedy powiedziałem o moim bracie — Ireneuszu Majewskim. Cięty był na komunę [...]. Kiedy zjawiłem się u niego i powiedziałem, co się dzieje, zatarł z radości ręce. „No, wreszcie skończy się!” — powiedział. Załadowaliśmy butlę z tlenem i palnikiem acetylenowym na starego forda z lat 50. i pojechaliśmy pod fabrykę. Nawet nie musieliśmy ciąć szyn, tylu było chętnych. Tyle, że w butli było mało tlenu, ledwo nadcięli szynę. Musieliśmy jechać po nową butlę. Kiedy wróciliśmy po raz drugi, to ci na torach jakoś sobie poradzili; rozkręcili szyny, odłączyli elektrowóz od pociągu i zepchnęli z szyn.
Ursus, 25 czerwca
Czerwiec 1976 w Ursusie: dokumenty, relacje, zdjęcia, kom. red. Jerzy Domżalski, wybór materiałów i red. Nauk. Tadeusz Krawczak, Warszawa 2006.
Jechał pociąg, zatrzymał się pod sygnałem. To był pociąg na linii Żyrardów–Warszawa. Więc wszyscy zaczęli dziurą przechodzić na tory. Pyta się kolejarz, co się dzieje. „Strajk” — mówimy. „To siadajcie na torach” — no i myśmy usiedli na torach. [...]
Ludzie zaczęli zatrzymywać samochody jadące od strony Włoch. Nie dali nikomu przejechać, tylko karetki były przepuszczane. Jechał samochód z chlebem. Młodzież skoczyła na ten samochód, zaczęła rabować chleb. [...] potem jaja — drugi samochód. Trzeci samochód jechał z cukrem, 5 toreb zrzucili. Ja zaczęłam krzyczeć: „Panowie to nie jest strajk, to jest czyste złodziejstwo! Dlaczego to robicie?”. Więc wszyscy do mnie i zaczęli wyzywać. [...] „Komunistko” — tak na mnie krzyczeli. A przecież ja nigdy nie należałam do partii, nie byłam komunistką — no, ale krzyczeli. [...] Potem jechał samochód z płytami betonowymi na budowę. Zatrzymali.
Ursus, 25 czerwca
Czerwiec 1976 w Ursusie: dokumenty, relacje, zdjęcia, kom. red. Jerzy Domżalski, wybór materiałów i red. Nauk. Tadeusz Krawczak, Warszawa 2006.
Było już po zachodzie słońca, dobrze szaro, prawie ciemno, gdy przyjechało ZOMO. Wszystko rozegrało się na placu między budynkiem dyrekcyjnym a torami kolejowymi. W pewnej chwili zobaczyłem zomowców wysypujących się z bud. Byli w pełnym rynsztunku — w hełmach z przezroczystymi przyłbicami, mieli pałki i tarcze. Było jakieś wezwanie do rozejścia się. Takie ultimatum. […]
Zaczęli od gazu. Część ludzi siedziała w zatrzymanym pociągu. Pociski gazowe rozbijały szyby i wpadały do środka. Zapalił się wagon. Z naszej strony leciały kamienie z podtorza, naturalna amunicja. Były pod ręką, to się strzelało. Wreszcie milicjanci ruszyli do szturmu.
Ursus, 25 czerwca
Czerwiec 1976 w Ursusie: dokumenty, relacje, zdjęcia, kom. red. Jerzy Domżalski, wybór materiałów i red. Nauk. Tadeusz Krawczak, Warszawa 2006.
Zmiana cen detalicznych podstawowych artykułów spożywczych jest, oczywiście, sprawą bardzo trudną, dotyczy bowiem każdej rodziny, każdego obywatela. Proponując — mimo to — tę zmianę kierowaliśmy się nieodpartymi koniecznościami, a przede wszystkim niełatwą sytuacją, jaka istnieje od długiego czasu, w dziedzinie zaopatrzenia w mięso i jego przetwory. [...]
Opracowany przez rząd projekt rozwiązań przedstawiliśmy Sejmowi i całemu społeczeństwu jako propozycję, a nie ostateczną decyzję. Decyzję uzależniliśmy od przebiegu i wyników dyskusji, od stanowiska, jakie wobec tych problemów i wobec tego projektu zajmą ludzie pracy. W ciągu dnia dzisiejszego w większości zakładów pracy w całym kraju odbywały się konsultacje w tej sprawie.
Wśród przeważającej części ich uczestników motywy i intencje rządowego projektu znalazły zrozumienie. Równocześnie jednak zgłoszono wiele wniosków i uwag co do proponowanej zmiany struktury cen, do zakresu zmian, jak również do zasad podziału rekompensaty.
Złożono ogromnie dużo konkretnych propozycji zasługujących na bardzo wnikliwe rozpatrzenie.
W tej sytuacji rząd uważa za niezbędne ponowne przeanalizowanie całości sprawy. Wymaga to dłuższej, co najmniej kilkumiesięcznej pracy. W związku z tym i w imieniu Rady Ministrów i po zasięgnięciu opinii Prezydium CRZZ zwróciłem się do Prezydium Sejmu o wycofanie obecnie rządowego projektu.
Równocześnie Rada Ministrów zarządziła utrzymanie dotychczasowych cen detalicznych artykułów żywnościowych. [...]
Jestem pewien, że całe społeczeństwo, a przede wszystkim klasa robotnicza przyjmie tę decyzję, jako jeszcze jedno potwierdzenie demokratycznych zasad, którymi partia i rząd kieruje się w swej polityce społecznej.
Warszawa, 25 czerwca
Trybuna Ludu, nr 151/152, 26–27 czerwca 1976
Około 18.00 mijał mnie oddział ZOMO. Prowadzący milicjant powiedział: „To bandyta”. Otoczyło mnie kilkunastu, któryś uderzył mnie ręką w twarz. Upadłem i zaczęto mnie kopać po całym ciele. Potem wrzucono mnie do nyski i na komendę.
Radom, 25 czerwca
Miasto z wyrokiem, „Karta” nr 25, 1998.
Tłum zaczął napierać na drzwi, a z tym tłumem i ja wpadłam do Komitetu. Stało tam dużo panów elegancko ubranych. Podejrzewam, że to byli milicjanci. Nie interweniowali, patrzyli tylko. Zaczęło się demolowanie, wyrzucanie portretów, biurek, krzeseł. Okrzyki: „Precz z komuną” ― i żeby to wszystko spalić, zdemolować. Naród był rozwścieczony, że partyjniacy mają wszystko. [...] Wyleciał telewizor z pierwszego piętra, huk był niesamowity. Wyrzucali przez okno piwo, banany, wędlinę. Ludzie krzyczeli: „Patrzcie, co oni mieli, co jedzą”.
Radom, 25 czerwca
Miasto z wyrokiem, reż. Wojciech Maciejewski, 1996−97, [cyt. za:] Miasto z wyrokiem, „Karta” nr 25, 1998.
Tłum skandował: „My chcemy chleba”. Jeden z tych towarzyszy [z Komitetu] wziął chleb i rzucił w tłum. „Chcecie chleba, to macie”. I wtedy się zagotowało. „Łobuzy, skurwysyny, dranie, złodzieje, dość waszych rządów...”
Radom, 25 czerwca
Miasto z wyrokiem, reż. Wojciech Maciejewski, [cyt. za:] Miasto z wyrokiem, „Karta” nr 25, 1998.
― Jest zgoda z Warszawy na użycie sił.
― Atakują Komendę Wojewódzką. [...]
― [...] Oczyszczać gmach KW, demolują absolutnie. [...]
― Ostrzec tubą. Dostaniesz dwóch ludzi i jeden pojedzie z wami na jedną stronę, drugi oczyści tu armatkami.
― Nie ma wody!
― No to używać pałek. Jechać po ludzi na rondo i po drodze zatankować wodę. Szybko proszę jechać pod Komitet partii, bo został podpalony. [...]
― Trzeba oczyścić Komitet, tylko nie używać broni. Używać gaz, wodę.
Radom, 25 czerwca
Czerwiec 1976 w materiałach archiwalnych, wybór wstęp i oprac. Jerzy Eisler, Warszawa 2001, [cyt. za:] Droga do „Solidarności”. Lata 1975–80, wybór i oprac. Agnieszka Dębska, Warszawa 2010.
Ktoś krzyknął, że robią z helikoptera zdjęcia. Nie wiem kto, ale ktoś zauważył. Spuszczaliśmy wtedy głowy. Jak tylko helikopter nadlatywał, każdy patrzył w dół i nie zadzierał z ciekawości głowy do góry.
Ursus, 25 czerwca
Czerwiec 1976 w Ursusie. Dokumenty, relacje, zdjęcia. June 1976 in Ursus. Documents, Reports, Photographs, Warszawa 2006, [cyt. za:] Droga do „Solidarności”. Lata 1975–80, wybór i oprac. Agnieszka Dębska, Warszawa 2010.
Grupa, która zaczęła iść spod zakładów, nie była zbyt liczna. [...] Ludzie na nasz widok reagowali różnie. [...] Ponieważ byłam na czele pochodu, nie widziałam, czy ktoś niósł transparent. [...] Na moście milicyjne nyski [...] zastawiły nam drogę. [...] Przede mną nikogo nie było. Widziałam ich na wprost. Ktoś powiedział: „Dziewczyny, przejdźcie trochę do tyłu”. Zatrzymaliśmy się na chwilę, wzięliśmy za ręce. Wreszcie ktoś powiedział: „Trudno, idziemy. Będą strzelać, to będą”. Milicjanci nie wysiedli z radiowozów. Samochody wyc-fały się i odjechały.
Płock, 25 czerwca
Czerwiec 1976. Spory i refleksje po 25 latach, red. Paweł Sasanka, Robert Spałek, Warszawa 2003, [cyt. za:] Droga do „Solidarności”. Lata 1975–80, wybór i oprac. Agnieszka Dębska, Warszawa 2010.
Powiedziałem, że trzeba szybko znaleźć i wystawić telewizor. Dwóch ludzi z tłumu pobiegło, aby przenieść go z sali konferencyjnej Komitetu Fabrycznego na dach stołówki. Ponieważ gdzieś nie można było otworzyć okna, wybito szybę. [...] Zaczyna się „Dziennik Telewizyjny”, a pierwsza wiadomość była poświęcona pogarszającej się jakości obuwia z fabryki w Radomiu. Stałem i dygotałem. Byłem głodny, zmęczony fizycznie i psychicznie. [...] Kilka tysięcy osób czekało na informację o odwołaniu podwyżki, a w telewizji gadali o butach. Ludzie się wściekli, zaczęli rzucać kamieniami w telewizor.
Wreszcie Jaroszewicz przemówił. Wtedy dopiero zaczęła się rozróba. Zamiast się uspokoić i rozejść, ludzie zaczęli krzyczeć; były pogróżki i epitety. Nie było żadnych okrzyków o zwycięstwie, krzyczano: „Wy skurwysyny! Wy czerwone chuje! Ruska hołota!”.
Ursus, 25 czerwca
Czerwiec 1976. Spory i refleksje po 25 latach, red. Paweł Sasanka, Robert Spałek, Warszawa 2003, [cyt. za:] Droga do „Solidarności”. Lata 1975–80, wybór i oprac. Agnieszka Dębska, Warszawa 2010.
Przyjechało kilkanaście samochodów. Zomowcy wychodzili z nich już z tarczami, pałami i resztą wyposażenia. Wzywali do rozejścia się. Tłum się nie rozchodził, ale nie był agresywny. Wydawało mi się, że jeszcze chwila i ludzie rozeszliby się do domów. Ludzi było jeszcze dużo, kilkaset osób na pewno. Może były jakieś okrzyki. W pewnym momencie zomowcy ruszyli do ataku. Z tłumu poleciały w ich stronę kamienie. Milicjanci strzelali jakimiś pociskami, gazem, także pociskami świetlnymi. [...] Widziałem [...] pociski wybijające szyby w wagonach pociągu dalekobieżnego, do którego schroniła się część ludzi.
Ursus, 25 czerwca
Czerwiec 1976. Spory i refleksje po 25 latach, red. Paweł Sasanka, Robert Spałek, Warszawa 2003, [cyt. za:] Droga do „Solidarności”. Lata 1975–80, wybór i oprac. Agnieszka Dębska, Warszawa 2010.
Ulicą jechała milicyjna „buda”. Minęła mnie i nagle stanęła. Wyskoczyło z niej mnóstwo milicjantów, dwudziestu, może trzydziestu. Ciągnęli mnie w kierunku samochodu. [...] Jeden z milicjantów uderzył mnie ręką w twarz. Poleciała krew. Gdy próbowali mnie podnieść, mocno objęłam ― już nie pamiętam ― albo latarnię, albo drzewo. Wtedy zaczęli bić mnie pałkami. Po nogach, rękach, palcach, nadgarstkach. Bili mnie po głowie, po szyi i rękach, żebym puściła latarnię. Zaczęli mnie kopać. Po całych plecach, kręgosłupie. Dalej już nic nie pamiętam. Straciłam przytomność.
Ocknęłam się na ulicy. Nie miałam już zębów. Byłam cała umazana we krwi. Miałam rozbity nos. Nade mną stała staruszka. Patrzyła przez okno i widziała, jak mnie tłuką. Wyszła na ulicę i podała się za moją matkę. Klęknęła przed jednym z zomowców, pewnie oficerem. Błagała o ratunek. Prosiła, żeby mnie wypuścili, przebaczyli; że będzie mnie pilnować, abym już nie wyszła na ulicę. Wtedy jeden z nich powiedział: „Zabieraj tę kurwę, bo ją zabijemy”.
Radom, 25 czerwca
Czerwiec 1976. Spory i refleksje po 25 latach, red. Paweł Sasanka, Robert Spałek, Warszawa 2003, [cyt. za:] Droga do „Solidarności”. Lata 1975–80, wybór i oprac. Agnieszka Dębska, Warszawa 2010.
Po pewnym czasie z budynku partyjnego wyszedł II sekretarz Adamczyk. Na krzyki tłumu nawołujące do rozmów odpowiedział on, że z motłochem rozmawiać nie będzie. [...] Wystąpił jeden z robotników od Waltera — był jak wszyscy robotnicy w zabrudzonym roboczym ubraniu — i wskazując na ubranie oświadczył, że otrzymuje je raz na rok, gdy należy się minimum cztery razy rocznie. Wskazał na ubranie Adamczyka: „A ile wasze ubranie kosztuje? Na pewno przynajmniej 6000 złotych”. Wyskoczyło z tłumu kilku młodych ludzi, którzy wymusili na Adamczyku zdjęcie całego garnituru. II sekretarz KW PZPR uciekał w bieliźnie w kierunku gmachu Komitetu. Rzucano za nim różnymi odpadkami i kamieniami.
Radom, 25 czerwca
Anonimowe relacje z Radomia, „Kultura” nr 11/1976.
W jednym wypadku oblężony i naciśnięty oddział milicji musiał utworzyć „jeża”, zastawionego tarczami i miotającego na wszystkie strony granaty z gazem łzawiącym. Wówczas to pewien młody człowiek wdarł się na dach kamienicy górującej nad „jeżem” i z góry obrzucał kamieniami wnętrze „jeża”. Kilkunastu milicjantów odskoczyło od „jeża”, chcąc uchwycić owego chłopca biegli w kierunku bramy tego domu. Spostrzegły to kobiety, mieszkanki domu — zaczęły obrzucać milicjantów doniczkami z ziemią i drobnym sprzętem domowym. Milicjanci nie sforsowali tego domu. Rakiety niekiedy podpalały mieszkania ludzi.
Radom, 25 czerwca
Anonimowe relacje z Radomia, „Kultura” nr 11/1976.
Walki w godzinach wieczornych przerodziły się w morderczy pogrom ludności i młodzieży przez wzrastającą przewagę sił bezpieki i milicji. Z pewnością pojone przed akcją alkoholem, podniecone zaś walką z bezbronnym, lecz bojowo nastawionym ludem. Świadkowie zgodnie stwierdzają, że normalni ludzie nie byliby zdolni do bicia w takim zapamiętaniu, w jakimś dzikim szale, do bicia kobiet i nawet małych dzieci. Działali w jakimś szale mordu i przypuszczalnie, gdyby zamiast pałek i gazu łzawiącego dano im broń palną, użyliby jej bez wahania.
Radom, 25 czerwca
Anonimowe relacje z Radomia, „Kultura” nr 11/1976.
Gdy prowadzili mnie na Komendę, kopali mnie, pluli; jeden z milicjantów uderzył mnie hełmem w twarz, skrzywiając nos. Przed Komendą Wojewódzką stali inni milicjanci, którzy bili przechodzących pałkami. Wewnątrz, na korytarzach, prowadzono pojedynczo, a ustawieni milicjanci bili i kopali przechodzących. W pokoju 105 kazali mi się położyć na podłodze i zaczęli mnie strzyc scyzorykiem. Potem przewieziono nas do więzienia. Służba więzienna była pijana — wszyscy strażnicy byli uzbrojeni w pałki 75 cm i hełmy. Rozebrano nas do slipek i tak trzymano przez całą noc w celi na betonowej podłodze. Było bardzo zimno. Strażnicy chodzący pod celą kazali być cicho — jeśli usłyszeli jakieś rozmowy, wpadali do celi i wyciągali pierwszą z brzegu osobę, bili na korytarzu — słychać było krzyki — potem pobitego jak worek wrzucali do celi. Jeśli ktoś zajęczał z bólu, znowu wyciągali i bili.
Radom, 25 czerwca
Anonimowe relacje z Radomia, „Kultura” nr 11/1976.
25 czerwca przyjechałem do pracy na godzinę 7.00. Ggdy wchodzi się do dużego zakładu przemysłowego, to zawsze słychać stukot, hałas. Tym razem, gdy wszedłem do „Ursusa”, było cicho. Tylko szum, syk powietrza ze zniszczonych przewodów z instalacji pneumatycznej, którego normalnie w ogóle nie słychać. To była pierwsza rzecz, na którą zwróciłem uwagę. Coś się dzieje. Podszedłem do bramy i usłyszałem, że jest strajk.
Ursus, 25 czerwca
Paweł Sasanka, Czerwiec 1976. Geneza. Przebieg. Konsekwencje, Warszawa 2006.
Zomowcy wychodzili już z nich [z samochodów], już z tarczami, pałami i resztą wyposażenia. Wzywali do rozejścia się. Tłum się nie rozchodził, ale nie był agresywny. Wydawało mi się, że jeszcze chwila i ludzie rozeszliby się do domów. Ludzi było jeszcze dużo, kilkaset osób na pewno. Pewnie były jakieś krzyki. W pewnym momencie zomowcy ruszyli do ataku. Z tłumu poleciały w ich stronę kamienie. Milicjanci strzelali jakimiś pociskami, gazem, także pociskami świetlnymi. Nie wiem, czy strzelali celowo, czy to przez przypadek, w każdym razie pociski te spowodowały pożar w wagonie. Potem oskarżano protestujących o podpalenie wagonu. Widziałem na własne oczy pociski wybijające szyby w wagonach pociągu dalekobieżnego, do którego schroniła się część ludzi.
Ursus, 25 czerwca
Paweł Sasanka, Czerwiec 1976. Geneza. Przebieg. Konsekwencje, Warszawa 2006.
Uformował się pochód, ruszyliśmy w stronę miasta. Za nami jechały autobusy, które normalnie miały wahadłowo wozić pracowników z i do pracy. Wydawało mi się wówczas, że szło nas dużo, 100-200 osób. W tłumie nie było żadnych transparentów, bo wszystko przecież zaczęło się spontanicznie, z niezadowolenia ludzi. [...]
Po drodze przyłączali się do nas inni. Pamiętam szczególnie ludzi dochodzących do pochodu z działek położonych po obu stronach drogi. Prowadzili z sobą rowery, nieśli owoce, warzywa. Po drodze pod hotelem „Petropol” Japończycy bili nam brawa. Stali w hallu pod filarami i klaskali.
Płock, 25 czerwca
Władysław Siła-Nowicki, Wspomnienia i dokumenty, oprac. Maria Nowicka-Maruszczyk, t. II, Wrocław 2002.
Gdy wracałem z pracy rowerem, zatrzymałem się obok idącej grupy ludzi, która krzyczała do wszystkich naokoło: „Chodźcie wszyscy z nami!”. Zszedłem wtedy z roweru i poszedłem z nimi. Grupa ta liczyła — moim zdaniem — około pięciuset osób. Nieśli coś w rękach, machali, krzyczeli głośno. W pochodzie, który kierował się w stronę budynku Komitetu Wojewódzkiego PZPR, maszerowali nie tylko ludzie bardzo zawiedzeni, ale także zdecydowani na wszystko. Z różnych stron przyłączali się do nas inni ludzie. [...]
Początkowo nie zdawałem sobie sprawy, ile osób szło razem ze mną. Dopiero później zorientowałem się, że gdy byliśmy przed budynkiem komitetu, tłum zajmował całą ulicę, od początku do końca. Ludzie krzyczeli: „Rafineria stanie! Rafineria stanie!”. Żądali odwołania podwyżki cen żywności. Wtedy dwie, trzy osoby wyszły na balkon gmachu KW i próbowały coś mówić. Z powodu tych okrzyków w zasadzie nic nie słyszałem. To miało miejsce chyba około godziny 17.00. Widziałem, że ulicę z jednej strony, od strony placu Obrońców Warszawy, zamknął samochód milicyjny. Wyszli z niego funkcjonariusze i fotografowali tłum. Było ich chyba trzech, może czterech.
Płock, 25 czerwca
Czerwiec 1976. Spory i refleksje po 25 latach, red. Paweł Sasanka i Robert Spałek, Warszawa 2003.
Nie mieliśmy w komitecie żadnej tuby, przez którą można by przemówić. Zaproponowałem więc, żeby pędzić szybko do pobliskiego domu harcerza. To jednak była tandetna tuba. Ta krótka rozmowa trwała maksymalnie dziesięć minut. Z tłumu krzyczano: „Chcemy chleba!”, „Za dużo zarabiacie!”. Tekliński mówił przez tubę, że ceny będą odwołane. To ludzi trochę uspokoiło. W każdym razie nawet mało go wygwizdali. W czasie kiedy przemawiał, grupa protestujących była jeszcze w budynku. Wtedy, gdy wychodzili z gmachu KW, Tekliński rozmawiał również z nimi. Pierwszy sekretarz wyszedł przed budynek nieco później. W progu stał również Kazimierz Janiak. Podeszła do niego wówczas elegancka starsza pani. Powiedziała do niego: „Synku, wiesz, po co myśmy tutaj przyszli. Ty wiesz, synku, ile ja mam renty? Czterysta złotych, a ty, synku — ja wiem, masz 17 tys. złotych”. Janiak przeżył to okropnie. Nic nie powiedział. Miał łzy w oczach.
Płock, 25 czerwca
Czerwiec 1976. Spory i refleksje po 25 latach, red. Paweł Sasanka i Robert Spałek, Warszawa 2003.
Wraz z 10 funkcjonariuszami Służby Bezpieczeństwa i Wydziału Kryminalnego KW MO udałem się na ulicę Kościuszki. Przed siedzibą KW PZPR znajdował się tłum ludzi dwojga płci i w różnym wieku, w liczbie około 200-300 osób. Na ogół zbiegowisko zachowywało się spokojnie, dyskutując o podwyżce cen, utyskując na drożyznę i niskie zarobki oraz od czasu do czasu wznosząc pojedyncze nieskoordynowane okrzyki. Nie tamowano przejścia wzdłuż ulicy przypadkowym przechodniom, z których zresztą większość zatrzymywała się i dołączała do tłumu, jak również wejścia do gmachu. Wiele osób w zbiegowisku znajdowało się pod wyraźnym wpływem alkoholu. [...]
Wraz z przydzielonymi funkcjonariuszami utworzyłem kordon i powoli przy pomocy pracowników komitetu zaczęliśmy zgromadzonych spychać w stronę wejścia, stosując przy tym słowną perswazję. Gdy już prawie 3 zostało usuniętych z hollu, do wnętrza wtargnęła nowa, liczniejsza i bardziej agresywna grupa, w znacznej mierze znajdująca się od wpływem alkoholu. Zaczęto wykrzykiwać wulgarne epitety pod adresem Partii, Rządu, miejscowych władz oraz personalnie I sekretarza KW PZPR. Usuwanie tej grupy było trudniejsze z powodu jej liczebności, stanu w jakim się znajdowała i agresywności oraz niemożliwości użycia siły.
Płock, 25 czerwca
Jacek Pawłowicz, Paweł Sasanka, Czerwiec 1976 w Płocku i woj. płockim, Toruń 2003.
Ceny mięsa i jego przetworów proponujemy podwyższyć w sposób zróżnicowany. Najbardziej wzrosłyby ceny najszlachetniejszych asortymentów mięsa i wędlin, takich jak szynka, baleron, polędwica, kabanosy, kiełbasy suche i schab, których niedobór przy obecnym poziomie cen jest największy. [...] Średnio więc ceny mięsa i jego przetworów wzrosną o 69 proc., o 30 proc. wzrosną ceny drobiu. [...] Proponujemy zwiększyć o ponad połowę ceny masła i wyższych gatunków serów tłustych. [...] Cenę cukru proponujemy [...] podnieść do 20 zł za 1 kg. Decyzja dotycząca cukru wymaga objęcia zmianami również cen tych artykułów, do których produkcji cukier jest używany [...].
Warszawa, 24 czerwca
„Życie Warszawy”, nr 150, 25 czerwca 1976.
Obywatele, rodacy!
Wczoraj przedłożyłem Sejmowi i społeczeństwu rządowy projekt zmiany poziomu u struktury cen detalicznych niektórych artykułów rolno-spożywczych oraz zasad rekompensaty dla ludności miast i wsi. [...] W ciągu dnia dzisiejszego w większości zakładów pracy w całym kraju odbywały się konsultacje w tej sprawie. Wśród przeważającej części ich uczestników motywy i intencje rządowego projektu znalazły zrozumienie. Równocześnie jednak zgłoszono wiele wniosków i uwag do proponowanej zmiany struktury cen, do zakresu zmian, jak również do zasad podziału rekompensaty. [...] W tej sytuacji rząd uważa za niezbędne ponowne przeanalizowanie całości sprawy. [...] Rada Ministrów zarządziła utrzymanie dotychczasowych cen artykułów żywnościowych. [...] Jestem pewien, że całe społeczeństwo, a przede wszystkim klasa robotnicza przyjmie tę decyzję jako jeszcze jedno potwierdzenie demokratycznych zasad, którymi partia i rząd kierują się w swej polityce społecznej.
Warszawa, 25 czerwca
„Życie Warszawy”, nr 151, 26-27 czerwca 1976.
Nie muszę towarzyszom mówić, jakie hasła tam podnoszono. W każdym razie było to zaprzeczenie demonstracji, było to zaprzeczenie czegokolwiek, co może być tolerowane w normalnie szanującym się państwie. […]
Ja uważam, że trzeba będzie od jutra odbyć we wszystkich województwach masowe wiece, wiece na kilkadziesiąt tysięcy ludzi, nawet sto czy ponad sto tysięcy, tam gdzie towarzysze mają takie możliwości, żeby to były wiece złożone z ludzi dobranych […].
Towarzysze, mnie to jest potrzebne jak słońce, jak woda, jak powietrze. […] I my nie możemy pozwolić na to, żeby w tym kraju byle jaki chłystek narzucał swoją wolę ogromnej ilości ludzi, członkom partii. […]
I trzeba załodze tych czterdziestu paru zakładów powiedzieć, jak my ich nienawidzimy, jacy to są łajdacy, jak oni swoim postępowaniem szkodzą krajowi. Uważam, że im więcej będzie słów bluźnierstwa pod ich adresem, a nawet jeśli zażądacie wyrzucenia z zakładu elementów nieodpowiedzialnych — tym lepiej dla sprawy. […]
Tylko moja zimna krew, towarzysze, pozwoliła zachować spokój i uchronić od przelewu krwi. Gdybym był bardziej emocjonalny, gdybym mniej panował nad nerwami, to prawdopodobnie polałaby się krew i nie wiadomo, ilu ludzi by zginęło.
Warszawa, 26 czerwca
Wypowiedź Edwarda Gierka [w:] Miasto z wyrokiem, reż. Wojciech Maciejewski, 1996−97, [cyt. za:] Katarzyna Madoń-Mitzner, Miasto z wyrokiem, „Karta” nr 25, 1998.
Następnego dnia przyszłam do pracy rano. Przysłali po mnie kogoś. Powiedział, że jest egzekutywa i że jestem proszona. Poszłam. Już tam cała świta siedziała. Spytali mnie, gdzie byłam wczoraj, co robiłam. „Byłam tam, gdzie byli wszyscy” — powiedziałam. I tłumaczę: „Tylko patrzyłyśmy”. „A po torach pani latała?”. Mówię: „Nie, po torach nie latałam”. „No to co pani robiła?”. Zdenerwowałam się trochę. „Wzięłam flagę i z tą flagą latałam” — zażartowałam. Kierownik podniósł się i mówi tak: „Za przewinienie jest pani zwolniona w trybie natychmiastowym, paragraf 52, proszę oddać przepustkę. Nie wolno pani wchodzić na zakład”.
Oddałam przepustkę. Nie wolno było mi nawet zdać narzędzi, nic — potraktowali mnie jak bandytę. Od razu na wózek. Za bramę mnie wywieźli jak jakiegoś bandziora i koniec.
Ursus, 26 czerwca
Czerwiec 1976 w Ursusie: dokumenty, relacje, zdjęcia, kom. red. Jerzy Domżalski, wybór materiałów i red. Nauk. Tadeusz Krawczak, Warszawa 2006.
W sumie dość pozytywny rozwój sytuacji upoważnił mnie do kolejnej rozmowy z Edwardem Gierkiem [...]. Mówiłem przez telefon: „Sytuacja stopniowo wraca do normy, wszystkie zakłady pracują. Frekwencja pracowników wysoka. Są pierwsze inicjatywy na rzecz organizowania dodatkowej pracy, której efekty byłyby przeznaczone na pokrywanie strat. Miasto zaczyna normalnie żyć, choć czuję nadal atmosferę podniecenia. Sądzę, że daje to pewne podstawy do optymizmu”. Gierek przerwał mi i wzburzonym głosem odpowiadał: „Powiedzcie tym swoim radomianom, że ja mam ich wszystkich w dupie i te ich wszystkie działania też mam w dupie. Zrobiliście taką rozróbę i chcecie, by to łagodnie potraktować? To warchoły, ja im tego nie zapomnę” — Gierek odłożył słuchawkę.
Radom, 26 czerwca
Janusz Prokopiak, Radomski czerwiec ‘76. Wspomnienia partyjnego sekretarza, Warszawa 2001, [cyt. za:] Droga do „Solidarności”. Lata 1975–80, wybór i oprac. Agnieszka Dębska, Warszawa 2010.
[Funckjonariusze Milicji Obywatelskiej] Szli czwórkami, sprawnie, niby zaprogramowane manekiny. W milczeniu, tarcza przy tarczy, z podniesionymi szybami osłon. Stałem przykryty mrokiem wnęki, próbowałem ich liczyć, ale mijali mnie zbyt szybko i tak blisko, że czułem woń przepoconych bluz. Skuł mnie nielichy strach.
Radom, 25/26 czerwca
Paweł Sasanka, Czerwiec 1976. Geneza. Przebieg. Konsekwencje, Warszawa 2006.
Dobrze zapamiętałem patrol z pierwszej nocy po 25 czerwca. W pewnym momencie zobaczyłem sklep sportowo-turystyczny z nawiązującą do lata dekoracją. Na wystawie był płotek, wierzba… i ponton gumowy przybity widelcem do płotka. Sklep był splądrowany. Na terenie okolicznych ogródków działkowych znajdowaliśmy masę towarów ze zrabowanych sklepów. Oczywiście zbieraliśmy wszystko dokładnie. Szukaliśmy też tych, którzy uczestniczyli w zajściach. Teren działek był oświetlony, było więc dosyć widno. Widok porozrzucanych towarów robił na nas naprawdę duże wrażenie […]. Przecież to nie robotnik szedł kraść do sklepu, ale właśnie te męty, pijaczkowie, nieroby. Korzystali z okazji, z zamieszek, aby swoją frustrację wyładować na milicji, na sklepach, na przechodniach. Trudno, żeby to, co widzieliśmy, nastrajało nas do tych ludzi pozytywnie. Zbieraliśmy między innymi kompleciki dziecięce, zabawki. Towary leżały porzucone na ulicy. Czasem znajdowaliśmy nietknięte całe paczki.
Radom, 25/26 czerwca
Paweł Sasanka, Czerwiec 1976. Geneza. Przebieg. Konsekwencje, Warszawa 2006.
Mieliśmy takie zadanie: utrzymać porządek w mieście, nie dopuścić do gromadzenia się młodych ludzi, nie dopuścić do zamieszek, zatrzymywać osoby podejrzane, które mogły uczestniczyć w zajściach oraz zabezpieczyć sklepy, bo było dużo rabunków. W czasie patrolu chodziliśmy całymi plutonami, około dwudziestu kilku osób. Z pewnością w sile nie mniejszej niż drużyna. Pluton był podzielony na dwie grupy. Patrole chodziły bardzo blisko siebie, w zasadzie na styk.
Radom, 25/26 czerwca
Paweł Sasanka, Czerwiec 1976. Geneza. Przebieg. Konsekwencje, Warszawa 2006.
My, członkowie partii, bezpartyjni, młodzież — pracownicy FSO, zgromadzeni na spotkaniu załogi w dniu 26 VI br postanawiamy wyrazić swoje głębokie poparcie dla kierownictwa partii, dla tow. Edwarda Gierka osobiście, dla rządu i tow. Piotra Jaroszewicza za demokratyczny styl kierowania partią i narodem, za konsultowanie ważnych dla wszystkich Polaków decyzji, za słuszność kierunków przedstawionych propozycji. [...] Zapewniamy Was, towarzyszu I sekretarzu, że uważamy za głęboko słuszną metodę konsultacji — dialog kierownictwa partii z narodem, uważne wsłuchiwanie się i uwzględnianie naszych opinii. Najgłębsze nasze oburzenie wywołali ci, którzy temu dialogowi chcieli przeszkodzić w nieodpowiedzialny sposób, łamiąc porządek i naruszając tryb konsultacji, który uważamy za słuszny. [...] My, pracownicy FSO, zapewniamy, że będziemy zawsze gorąco popierać to wszystko, co służy dobru naszego narodu, dobru socjalizmu [...].
Warszawa, 26 czerwca
„Życie Warszawy” nr 152, 28 czerwca 1976.
Opowiadamy się w pełni za zmianą struktury cen, mającą swoje głębokie uzasadnienie społeczne i ekonomiczne. Uważamy, iż Rząd proponuje słuszną zasadę pieniężnej rekompensaty.
Domagamy się, aby Rząd podjął odpowiednie decyzje w tym zakresie, uwzględniając zgłoszone w trakcie przeprowadzonych konsultacji wnioski. Mamy pełne zaufanie do mądrości Partii, jej Komitetu Centralnego i Biura Politycznego, do przywódcy naszego narodu towarzysza Edwarda Gierka. Mamy zaufanie do naszego ludowego Rządu, do towarzysza Piotra Jaroszewicza.
Wierzymy, że przyjęte rozwiązania będą sprawiedliwe, że tak jak cała polityka naszej Partii służyć będą dalszemu rozwojowi Polski, że zgodne będą z żywotnymi interesami wszystkich ludzi pracy. Możecie na nas zawsze liczyć, towarzyszu Gierek.
Warszawa, 27 czerwca
Czerwiec 1976 w materiałach archiwalnych, wybór, wstęp i oprac. Jerzy Eisler, Warszawa 2001.
Spotykamy się, żeby zademonstrować, tak jak dotychczas to czyniliśmy, codzienną pracą nasze zdecydowane poparcie dla polityki Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej i Rządu PRL. Nigdy, w całych dotychczasowych losach narodu nie zrobiono tak wiele dla realizacji aspiracji i ambicji Polaków. Źródłem tych sukcesów jest praca narodu pod kierownictwem partii, jest słuszność i dalekowzroczność wytyczonego przez nią na VI i VII Zjeździe programu, jest przywództwo sprawowane przez Edwarda Gierka, jest wytrwała działalność KC, Biura Politycznego, Sejmu PRL i Rządu PRL pod kierownictwem Piotra Jaroszewicza. Tą drogą pragniemy iść, realizować zadania wytyczone przez partię pod Waszym kierownictwem, towarzyszu Gierek. Nikt nie jest w stanie zawrócić nas z obranego kierunku budowy rozwiniętego społeczeństwa socjalistycznego.
Gorzów, 27 czerwca
„Gazeta Lubuska”, 28 czerwca 1976.
Pracująca Warszawa i województwo stołeczne gorąco popierają program partii i rządu. W poniedziałek [...] na stadionie Dziesięciolecia odbył się wielki wiec, na którym ludność stolicy i województwa manifestowała solidarność z Polską Zjednoczoną Partią Robotniczą i rządem PRL, z wytyczonym przez VII Zjazd programem dalszego rozwoju Polski i umocnienia jej pozycji w świecie. [...] Przemówienie, dające wyraz uczuciom wszystkich ludzi pracy, dla których najważniejszym dobrem jest dobro socjalistycznej ojczyzny, wyrażające poparcie, jakie stolica i województwo warszawskie udzielają partii, jej Komitetowi Centralnemu, Biuru Politycznemu, a także osobiście Edwardowi Gierkowi i Piotrowi Jaroszewiczowi — jest gorąco przyjmowane przez uczestników wiecu. Często przerywają je oklaski i spontaniczne okrzyki na cześć przywódców partii i rządu. [...] na trybunie staje młody mężczyzna. „Jestem Zenon Waś — mówi do mikrofonu. — Od 10 lat pracuję w Fabryce Samochodów Osobowych na Żeraniu [...]. Nasza załoga popiera pracę VII Zjazdu i jego uchwały. Budujemy ojczyznę pod kierownictwem partii, która nie zawiodła nas nigdy. Ufamy partii i I sekretarzowi Edwardowi Gierkowi, ufamy Piotrowi Jaroszewiczowi”.
Warszawa, 28 czerwca
„Życie Warszawy” nr 153, 29 czerwca 1976.
Cała pracująca Warszawa, mieszkańcy wszystkich dzielnic i delegacje zakładów pracy z terenu województwa mazowieckiego spieszyli wczoraj na wielki wiec, który odbył się w godzinach popołudniowych na Stadionie Dziesięciolecia. Po zakończeniu pierwszej zmiany, z poczuciem dobrze spełnionego obowiązku, liczne rzesze ludzi pracy zebrały się w wielu punktach miasta, by potem wspólnie przemaszerować ulicami stolicy, manifestując swoje poparcie dla polityki partii i rządu.
Imponujący był to widok, gdy ulicami wciąż rozbudowującej się, coraz piękniejszej Warszawy maszerowały zwarte szeregi jej mieszkańców, gdy stolica zakwitła biało-czerwonymi i czerwonymi sztandarami.
Towarzyszyliśmy ludziom pracy Warszawy na trasach, gdy spieszyli, by zadeklarować swoją solidarność z klasą robotniczą całego kraju.
Warszawa, 28 czerwca
„Życie Warszawy” nr 153, 29 czerwca 1976.
O godz. 15.00 spotkaliśmy się na Nowym Rynku. Była trybuna, egzekutywa, I sekretarz KW, kilku zaproszonych aktywistów. Tu rozpoczął się dramat! Z przewidywanych trzech tysięcy manifestantów był może z tysiąc. Dwa dni pracowaliśmy nad tym, skąd, dokąd autobusy miały dowieźć ludzi. Rzeczywiście przywoziły wyznaczonych pracowników, ale ci szli w innym kierunku, a nie na zaplanowaną manifestację. Po prostu nie chcieli brać w tym udziału. Nie było żadnej rozmowy z ludźmi — żadnego „wędrującego mikrofonu”. Nie przypominam sobie, kto wtedy przemawiał, w każdym razie to był smętny wiec.
Płock, 29 czerwca
Paweł Sasanka, Czerwiec 1976. Geneza. Przebieg. Konsekwencje, Warszawa 2006.
A jeżeli w tej chwili jest tu ktoś, aby podsłuchiwać księdza, to pomódlmy się o rozum, o tchnienie w jego serce. Lud pracujący, lud robotniczy miał słuszne prawa i słusznie postąpił, choć niektórzy ludzie włączyli się w sposób niekulturalny do pewnych spraw, ale Bóg jest z nami. Najmilsi, razem z wami byłem obecny na ulicach Radomia, błogosławiłem wasze szeregi, wasze słuszne prawa. [...] Ukochani, jesteśmy zobowiązani wobec tych naszych braci Polaków, którzy w tej chwili ogromnie cierpią katorgi. Nie wolno nam milczeć, nie wolno nam nie modlić się za nich, słusznie czy niesłusznie, winni czy niewinni. [...]
Polecamy ci, Matko Najświętsza, braci naszych Polaków, którzy teraz w tej chwili, cierpią, są bici i katowani.
Radom, 11 lipca
Paweł Sasanka, Czerwiec 1976. Geneza. Przebieg. Konsekwencje, Warszawa 2006.
5. Jeśli doszło do demonstracji i aktów protestu ze strony robotników, to nie można za to wyłącznie ich obwiniać. Nie bez winy są także władze administracyjne. Należy zrozumieć ludzi zaskoczonych tak wysoką i niespotykaną podwyżką cen artykułów żywnościowych. Poczuli się oni nagle zagrożeni w swoim bycie. [...]
Grożenie wysoką karą więzienia ludziom korzystającym z zagwarantowanego na całym świecie prawa protestu dla poprawy, względnie dla niedopuszczenia do pogorszenia warunków bytowych dla swoich rodzin, wydaje się błędem politycznym mogącym pociągnąć za sobą nie tylko nową falę niezadowolenia i oburzenia, ale i trudne do przewidzenia następstwa dla spokoju i bezpieczeństwa Kraju.
Dowiadujemy się także, że w różnych zakładach zwolniono z pracy dyscyplinarnie wielu pracowników. Zwolnionym proponuje się nową umowę o pracę — niekiedy poza miejscem dotychczasowej pracy (zamieszkania) i na dużo gorszych warunkach. Jest to stanowczo niesprawiedliwe. [...]
7. Dla zabezpieczenia pokoju wewnętrznego w obecnej trudnej chwili należałoby zaniechać represji karnych, wstrzymać zwolnienia z pracy robotników i przywrócić do pracy zwolnionych. Nie można sztucznie stwarzać wrażenia, że autorami zajść były tylko elementy aspołeczne i źle wychowana młodzież. Takie naświetlenie tła wydarzeń godzi wyraźnie w autorytet władzy i szkoły, narusza godność człowieka walczącego o swoje podstawowe prawa.
Warszawa, 16 lipca
Władysław Siła-Nowicki, Wspomnienia i dokumenty, oprac. Maria Nowicka-Maruszczyk, t. II, Wrocław 2002.
Powiedzieliśmy tow. Premierowi, że z ambicją, zaangażowaniem realizujemy zadania, że wnosimy coraz większy wkład w rozwój społeczno-gospodarczy kraju i że stać nas na to, aby ten udział był coraz większy.
Jest to niezbędne, aby uzyskać potrzebne środki na rozwój województwa i jego stolicy — Radomia.
Mówiliśmy jednocześnie o tym, że w tej naszej codziennej pracy, trudnej, rzetelnej, mamy też chwile słabości, kiedy źle się dzieje.
Takim dniem słabym spośród tysięcy dni dobrych był 25.06.[19]76 r. A kiedy my słabi — to ludzie nieodpowiedzialni stają się silni, a takich i my u siebie też mamy. Ten słaby dzień drogo nas kosztował — straty moralne i materialne, szok i zawstydzenie. Powiedzieliśmy, że tego dnia daliśmy się podprowadzić — wyprowadzić w krzaki, na ring między liny, aby walczyć ze sobą. A zdawało się nam wszystkim, że panujemy nad sytuacją, że jesteśmy silni, że potrafimy sterować życiem, pracą; funkcjonariuszami wszystkich jednostek w mieście i województwie.
Powiedzieliśmy, że z tego dnia, z tych złych doświadczeń wyciągniemy właściwe wnioski — po prostu już się nie damy po raz drugi wyprowadzić w pole, to się już nie powtórzy.
Warszawa, 29 lipca
Czerwiec 1976 w materiałach archiwalnych, wybór, wstęp i oprac. Jerzy Eisler, Warszawa 2001.
My, rodziny oskarżonych w procesach radomskich, które odbyły się po zajściach 25 czerwca 1976 roku, oświadczamy, że procesy odbywały się bez należytego materiału dowodowego. Na rozprawy sądowe nas nie wpuszczono, mimo że rozprawy były jawne. Zezwolono tylko na wysłuchanie aktów oskarżenia i wyroków jednej lub dwu osobom z rodziny. Wówczas widzieliśmy naszych synów i mężów, którzy nosili wyraźne ślady bicia. Na widzeniach mówili oni nam, że biciem i torturowaniem wymuszono na nich zeznania. W czasie rozpraw sądowych funkcjonariusze MO mieli pogardliwy stosunek do oskarżonych i ich rodzin.
Warszawa, 1 grudnia
Źródła do dziejów Polski w XIX i XX wieku, t. IV, cz. I, Lata 1956-1989, Pułtusk 2004.
W imieniu Ruchu Obrony Praw Człowieka i Obywatela w Polsce domagamy się:
1. Całkowitego zaprzestania niedopuszczalnej praktyki [...] — represji władz na zagwarantowane Konstytucją PRL wystąpienia zbiorowe, protesty i manifestacje obywateli.
2. Zwolnienia wszystkich osób, przetrzymywanych w więzieniach z przyczyn politycznych, a wśród nich wiezionych nadal uczestników czerwcowego protestu [25 czerwca 1976].
3. Uwolnienia wszystkich członków i współpracowników Komitetu Obrony Robotników, którzy podjęli społeczny i obywatelski obowiązek zorganizowania pomocy pokrzywdzonym i ich rodzinom.
4. Cofnięcia wszystkich represji i zadośćuczynienia ich ofiarom.
5. Pełnych i skutecznych gwarancji respektowania praw człowieka i obywatela w naszym kraju.
25 czerwca
My, przedstawiciele ludzi pracy ziemi radomskiej zebrani na dzisiejszym spotkaniu, dołączamy swój głos do milionów Polaków wyrażających pełne poparcie dla polityki wytyczonej na VI i VII Zjeździe.
Pamiętając o bolesnych zajściach w dniu 25.06, surowo potępiając sprawców ulicznych ekscesów, zapewniamy Was, Towarzyszu Pierwszy Sekretarzu, że ogromna większość mieszkańców naszego miasta to uczciwi, rzetelni Polacy, którzy wyciągnęli właściwe wnioski z chwili słabości i nigdy w przyszłości nie dopuszczą do powtórzenia się podobnych sytuacji. Nawiązując do chlubnych robotniczych tradycji Radomia, odbudujemy dobre imię miasta własną, codzienną, wydajną pracą na każdym stanowisku. W ten sposób udowodnimy pełne poparcie dla programu partii, nacechowanego troską o interesy kraju i dobro każdej polskiej rodziny. [...]
Mamy ambicje i zarazem obowiązek wnosić coraz większy wkład w rozwój socjalistycznej ojczyzny.
Radom, 29 lipca
Czerwiec 1976 w materiałach archiwalnych, wybór, wstęp i oprac. Jerzy Eisler, Warszawa 2001.