W rannym słońcu skąpana Avenue du Bois de Boulogne zapełniała się powoli ludźmi. Żadnych trybun, żadnych ogrodzeń. Miejsce defilady do ostatniej chwili było trzymane w tajemnicy z obawy przed napadem powietrznym. [...]
Stojąc wśród tłumu, usłyszałem raptem: „Les Polonais” — i ujrzałem po paru sekundach pojawiający się nasz oddział. W zwartym szeregu, z majestatycznym spokojem przedefilował wśród oklasków, robiąc tak na fachowcach, jak i na publiczności wrażenie siły i świadomej karności. [...] Generał [Józef] Haller, który przed paroma dopiero dniami przybył do Francji, miał łzy w oczach, gdy mi winszował tak świetnego naszego narodowego dorobku.
Ze ściśniętym ze wzruszenia gardłem, z radośnie bijącym sercem wracałem do biur misji, dumny, że dane mi było widzieć polskiego żołnierza, pod własnym sztandarem, symbolicznie kroczącego po prostej linii prowadzącej od Placu Gwiazdy do Łuku Zwycięstwa.
Paryż, 14 lipca
Uroczystości majowe – nabożeństwo w katedrze, defilada wojska (mniej efektowna niż w ubiegłym roku, choć żołnierz mający za sobą ledwie kilka miesięcy szkolenia prezentuje się na ogół dobrze! ), w pochodzie wzięły udział stronnictwa NPR [Narodowa Partia Robotnicza], ChD [Chrześcijańska Demokracja] i Związku Ludowo-Narodowego – dość opacznie wyglądała defilada przed prezydentem itp. ciałem dyplomatycznym; tablice z napisami: „żądamy chleba”, „żądamy pracy”, ubezpieczenia od bezrobocia itp.
Warszawa, 3 maja
Maciej Rataj, Pamiętniki 1918–1927, oprac. Jan Dębski, Warszawa 1965.
Wkrótce zaczęła się defilada, trwająca ponad dwie godziny. [...] Lunął deszcz. Gdy mijaliśmy Kraków, w drodze jeszcze na Wawel do przedefilowania przed kryptą Wielkiego Marszałka, entuzjazm tłumów na ulicach sięgnął zenitu. Starsze panie i dziewczęta, starcy i młodzi chłopcy, bez względu na ulewę, stali nieosłonięci na ulicach, i to godzinami, i pełni radości, entuzjazmu, choć zmoczeni i na pewno głodni, wiwatowali bez przerwy na cześć przechodzących. [...] Naprawdę nie jestem wrażliwy, ale parę razy łzy zakręciły mi się w oczach i byłyby poleciały, żeby nie siła woli.
Kraków, 6 sierpnia
Stefan Rowecki, Wspomnienia i notatki autobiograficzne 1906–1939, Warszawa 1988.
W Alejach Ujazdowskich odbywała się defilada wojsk niemieckich. Stamtąd kolumny wrogiej armii skręcały w Aleje Jerozolimskie i Marszałkowską w kierunku Saskiego Ogrodu. Staliśmy z żoną na rogu Świętokrzyskiej pod kolumnami PKO. Nad wejściem do gmachu widniał polski orzeł i jakaś sentencja prezydenta Mościckiego.
Warszawiacy stali na chodnikach w milczeniu, a ulicą ciągnął nieprzerwany potok ludzi, maszyn i koni. Żołnierze wygoleni, butni, jechali na samochodach, inni siedzieli na wypasionych koniach, ciągnących działa, moździerze i cekaemy. Czołgi ciężkie i lekkie jechały ze zgrzytem gąsienic. Na chodnikach panowała przeraźliwa cisza. [...]
O 17.00 nadaliśmy krótkofalówką naszą ostatnią audycję. [...] Zakończyliśmy Warszawianką. Ryzykowaliśmy, gdyż lada chwila mogli nadejść Niemcy.
Warszawa, 5 października
Józef Małgorzewski, zbiór rękopisów BN, sygn. akc. 10600.
W Parku Sobieskiego w Warszawie odbyło się uroczyste zakończenie sezonu półkolonijnego z udziałem dzieci przebywających w tym roku na półkoloniach. Na uroczystość przybył wiceminister oświaty [Mieczysław] Klimaszewski oraz 200 osobowa grupa dzieci. Dzieci podzielone na grupy, poubierane w barwne stroje ludowe, przedefilowały przed trybuną, niosąc transparenty z napisami: „Nasz cel to nauka, praca i rozrywka”, „Dziękujemy za wesołą młodość”.
Warszawa, ok. 25 sierpnia
Piotr Osęka, Rytuały stalinizmu. Oficjalne święta i uroczystości rocznicowe w Polsce 1944–1956, Warszawa 2007.