Pod łopocącą na wietrze w rześki jesienny dzień flagą wojenną Rzeszy stali generałowie — niemiecki [Heinz Guderian] i sowiecki [Siemion Kriwoszein]. Owacje ludności zapowiadały [...] oddziały sowieckie. Potem słychać było zwielokrotniony chrzęst gąsienic i pojawił się pierwszy sowiecki czołg, obsypywany górą kwiatów. Niemiecka orkiestra wojskowa, która uplasowała się na wprost trybuny obok orkiestry sowieckiej, zaintonowała niemieckiego marsza. [...] Następnie niemiecki generał z upoważnienia Führera przekazał Sowietom w krótkich żołnierskich słowach miasto oraz twierdzę Brześć nad Bugiem. Obaj podali sobie dłonie. [...] Krótko pozdrowiliśmy w postawie zasadniczej Brześć nad Bugiem, zdobyty niemiecką bronią i przywrócony jego prawowitemu właścicielowi. [...] Wszyscy, którzy otaczali rozległy plac, żołnierze wszelkich rodzajów broni i wszelkich stopni, przebyli kampanię polską od samego początku [...]. Dla nich uścisk dłoni z Brześcia nad Bugiem, którego byli świadkami, stał się symbolem przyjacielskiego spotkania dwóch narodów. Ów uścisk dłoni stwierdzał, że Niemcy i Rosja jednoczą się, aby wspólnie decydować o losach Europy Wschodniej.
Brześć nad Bugiem, 22 września
Paweł Piotr Wieczorkiewicz, Kampania 1939 roku, Warszawa 2001.
Pod nieobecność dowódcy dywizjonu majora Chrystowskiego, otrzymałem telefon z dowództwa obrony. Rozmówca, major: „Jeśli zobaczy pan przed sobą jakieś obce, ale nie niemieckie czołgi, przepuści je pan przez barykadę!”.
Zdumiony w najwyższym stopniu zameldowałem, że rozkaz jest dla mnie niezrozumiały, na co rozmówca, poirytowanym już tonem, powtórzył te same słowa. Gdy ponownie oświadczyłem, że „rozkazu nie rozumiem”, zażądał podania mego stopnia, nazwiska i kazał natychmiast zameldować się w dowództwie.
Parę minut potem, wraz z adiutantem dywizjonu, zameldowałem się u podnieconego majora, który domagał się odpowiedzi, czego w jego rozkazie nie zrozumiałem. Do głębi wzburzony oświadczyłem, że rozkaz jest niewykonalny, gdyż, jak długo ja żyję, żaden obcy czołg przez barykadę nie przejedzie. Za to oświadczenie zagroził mi bezzwłocznym „postawieniem pod mur” z powodu niewykonania rozkazu w czasie wojny.
Starając się o zachowanie spokoju, oświadczyłem, że dotąd jeszcze nie odmówiłem wykonania niezrozumiałego rozkazu, teraz jednak, opierając się na regulaminie, domagam się wydania mi rozkazu na piśmie. Major aż zaniemówił z oburzenia, po czym, grożąc mi sądem wojennym, wypadł do drugiego pokoju, skąd, przez tapicerowane drzwi, słyszałem odgłosy ostrej sprzeczki.
Po chwili drzwi się otworzyły i wszedł nie znany mi pułkownik. Podszedł do mnie z uśmiechem, mówiąc: „Teraz ja wydaję panu rozkaz dla pańskich armat: jeśli zobaczy pan przed sobą jakikolwiek obcy czołg, wali pan jak w kaczy kuper! Czy ten rozkaz pan zrozumiał?”. Ze słowami: „Tak jest, panie pułkowniku” strzeliłem obcasami i uścisnąwszy prawicę życzliwie uśmiechniętego rozmówcy wróciłem na pozycję.
Lwów, 22 września
Wrzesień 1939 na Kresach w relacjach, opr. Czesław Grzelak, Warszawa 1999
Na rozmowy z generałem [Władysławem] Langnerem wyznaczono [miejsce] przy pierwszej barykadzie ulicznej na wschodnim skraju Lwowa. Pierwsze rozmowy z generałem Langnerem zostały na jego prośbę przerwane na 30–40 minut. [...] Nie wyraził zgody na poddanie Lwowa, zwrócił się natomiast do naszych delegatów z prośbą, by nasze oddziały wstrzymały się na 30–40 minut od działań bojowych, a on w tym czasie skonsultuje się ze swoimi najbliższymi współpracownikami i władzami miasta. [...]
Po 40–50 minutach doszło do drugiego spotkania, w czasie którego generał Langner wyraził zgodę na [poddanie] oddziałom 2 Korpusu Kawalerii Lwowa i garnizonu lwowskiego. Tutaj też obie umawiające się strony ustaliły termin formalnego udokumentowania [wyników] rozmów na [godzinę] ósmą dnia 22 września.
Lwów, 22 września
Agresja sowiecka na Polskę w świetle dokumentów z 17 września. Działania wojsk frontu ukraińskiego, t. 2, red. Stanisław Jaczyński, Warszawa 1996.
Żołnierze!
Przez dziesięć dni załoga miasta Lwowa odpierała skutecznie natarcia niemieckie. Żołnierze obrony Lwowa zapisali piękną kartę w historii wojen, przeciwstawiając się wielkiej technicznej przewadze wroga, nie szczędząc krwi i życia. Gdy teraz na rozkaz żołnierze obrony schodzą ze swych pozycji, muszą wiedzieć, że nie poddajemy się w walce Niemcom, żeśmy im się oparli, że ustępujemy Lwów wojskom Sowietów, z którymi nie walczyliśmy i z którymi walczyć nam nie kazano. Ustępując ratujemy Lwów od zupełnego zniszczenia i Was, Żołnierze, zachowujemy dla dalszej pracy w Ojczyźnie i dla Ojczyzny.
Ciężką tą dla każdego żołnierza decyzją obciążam własne sumienie. Innego wyjścia dzisiaj nie mamy. Wam pozostaje rozkaz karnie wykonać — posłusznie spełnić Wasz ostatni, do czasu, żołnierski obowiązek.
Dziękuję Wam za krew i trudy.
Ojczyzna Wam tego nie zapomni.
Niech żyje Polska!
Lwów, 22 września
Prawdziwa historia Polaków. Ilustrowane wypisy źródłowe 1939–1945, t. 1, opr. Dariusz Baliszewski, Andrzej Krzysztof Kunert, Warszawa 1999.