Sytuacja międzynarodowa i układy sił nie są czymś statycznym i niezmiennym. Ulegają nieustannym fluktuacjom. Przyjdzie chwila, w której Polska będzie mogła ująć znowu swe losy we własne ręce. Pod jednym warunkiem: że naród polski w chwili dziejowej koniunktury nie będzie bierny. Nawet narody małe w sensie swej siły materialnej nie mogą zdawać się wyłącznie na dobrą wolę i pomoc zaprzyjaźnionych mocarstw, nie mogą czekać, aż inni przyniosą im wolność w darze. Muszą zachować wewnętrzną wolę odzyskania niezależności, gdy sposobna chwila nadejdzie i zająć tę czynną postawę, jaka cechowała nasze społeczeństwo w chwili dziejowej koniunktury w latach I wojny światowej. Renegatom, którzy decyzje Jałty pozbawiające Polskę wolności nazywają ostatecznymi i nieodwołalnymi, odpowiadamy: nieprawda! Nie są i nie będą ostatecznymi, bo naród polski nigdy ich za takie nie uzna.
Monachium, 10 lutego
Jan Nowak-Jeziorański, Polska droga ku wolności 1952–1973, Londyn 1974, [cyt. za:] Polska Nowaka-Jeziorańskiego, podały do druku Agnieszka Knyt i Emilia Wileńska-Skwarzec, „Karta” 2010, nr 62.
Mija dziś czterdzieści lat od dnia, w którym przywódcy mocarstw alianckich — Churchill, Roosevelt i Stalin spotkali się na Krymie, by rozpocząć brzemienną w skutki konferencję jałtańską. Zasadniczą kwestią porozumienia jałtańskiego było prawo samostanowienia wyzwolonych narodów. [...] Tragicznie, w godzinie zwycięstwa, wojenny sojusz został zdradzony przez Sowietów, którzy, przybywając pod postacią wyzwolicieli, mieli pozostać jako najeźdźcy, okupanci i ciemiężyciele.
Do dzisiejszego dnia Związek Radziecki nie dotrzymał danych obietnic. Narody Europy Środkowej i Wschodniej zapłaciły okrutną cenę za tę zdradę. Sześć lat okupacji hitlerowskiej, po których nastąpiło czterdzieści lat okupacji sowieckiej. [...] Nigdy nie pogodzimy się z podziałem Europy przez zewnętrzne mocarstwo. Potępiamy trwającą okupację połowy Europy przez sowiecką Armię Czerwoną i czekamy dnia, w którym nasi bracia i siostry w okupowanych krajach będą mogli dołączyć do szeregu wolnych narodów. Wzywamy wszystkie rządy zachodnie, aby naciskały na Związek Radziecki, by wywiązał się z uroczystych przyrzeczeń o samostanowieniu wszystkich narodów Europy.
Londyn, 4 lutego
Stan wojenny. Ostatni atak systemu, wybór i oprac. Agnieszka Dębska, Warszawa 2006.
Zdecydowaliśmy się zrobić tę imprezę jednocześnie po obu stronach Atlantyku. Jasne jest, że Jałtę stworzyły Moskwa, Waszyngton i Londyn. Ponieważ znane było stanowisko Moskwy w tej sprawie, zaapelowaliśmy do naszych wojennych sojuszników o wycofanie się z postanowień konferencji jałtańskiej. Chcieliśmy, aby przyznali, że popełnili błąd i że się z tego wycofują. Wiedzieliśmy, że nie będzie to miało realnych skutków, jednak byłoby to pewne ukierunkowanie polityki.
W 40. rocznicę Jałty zaplanowaliśmy wielki wiec. Mieli wystąpić posłowie: liberał — Alex Carlile i konserwatysta — Winston Churchill, wnuk premiera Churchilla.
4 lutego rano ukazał się Early Day Motion [postulat poselski] (z inicjatywy sir Bernarda Braine’a „etatowego przyjaciela Polaków”), pod którym podpisało się ponad dwustu posłów. Tytuł tej petycji poselskiej brzmiał: „Wykonać Jałtę!”. Nasi „przyjaciele” występują do przywództwa Związku Radzieckiego, żeby wykonał zobowiązania podjęte w Jałcie. Po czterdziestu latach.
To była bezczelność — kontrakcja wobec naszej akcji. Zadzwonił do mnie Winston Churchill i mówi, że jeśli się spodziewamy, iż on wystąpi z jakimś potępieniem swojego dziadka, to się mylimy, bo on niczego takiego nie zrobi. Ale przyszedł. Nieistotne było, co powiedział, istotne było, że w prasie i w telewizji rozeszły się fotografie Winstona Churchilla przemawiającego pod ogromnym transparentem: „Obalić Jałtę”.
Londyn, 4 lutego
Stan wojenny. Ostatni atak systemu, wybór i oprac. Agnieszka Dębska, Warszawa 2006.