Od pierwszej chwili istnienia Polski Ludowej kler zajął wrogie stanowisko wobec Państwa. [...] Dzisiaj kler [...] usiłuje wyprowadzić masy na ulicę dla walki przeciwko Polsce Ludowej.
Sierpień jest miesiącem masowych pielgrzymek do Częstochowy [...]; już teraz trzeba nastawić agenturę na to, jakie 18 organizuje się pielgrzymki, zwrócić uwagę na sprawę komunikacji. [...] Należy śledzić nastroje w środowiskach pielgrzymów. [...] Musimy zmobilizować bardzo dużą uwagę na wszystkie wystąpienia księży. [...] Jeżeli mamy do czynienia z wystąpieniem jednorazowym, jeżeli ksiądz nie jest dostatecznie znany jako jedna ze sprężyn roboty antypaństwowej, należy go wezwać do Urzędu [...] i ostrzec go [...]. W wypadku, gdy jest to uporczywe, wyjątkowe, agresywne, gdy ksiądz stanowi ognisko zapalne na swoim terenie, należy go aresztować. [...] Łączność kleru trzeba bardzo mocno wziąć w rozpracowanie. Musimy znać numery wszystkich telefonów, którymi kuria rozporządza, numery aut biskupów i kurii, wiedzieć, gdzie biskup mieszka, dokąd wyjeżdża [...], musimy znać plan sytuacyjny kurii i siedziby biskupa. Są to rzeczy ważne, które kiedyś będą potrzebne.
Warszawa, 28 lipca
Dokumenty do dziejów PRL. Aparat Bezpieczeństwa w latach 1944–1956, cz. II, Warszawa 1996.
Po południu wyjazd do Częstochowy. Przyjechaliśmy wieczorem na otwarcie uroczystości ku czci Matki Boskiej Częstochowskiej. Po raz pierwszy brałem udział w tak masowej pielgrzymce. Ze szczytu Jasnej Góry widok imponujący na olbrzymie tłumy, które zajęły plac przed klasztorem. Obliczano na pół miliona pielgrzymów. Śpiew rytmiczny i melodyjny, łatwo był podchwytywany przez tłumy. Wieczór był pogodny, migocące w dole światła świec podnosiły nastrój. Procesję przy udziale około dwu tysięcy duchowieństwa prowadził biskup Zakrzewski, mszę świętą odprawiał biskup Niemira.
Pieśni pielgrzymów trwały do późnej nocy. Szczyt Jasnej Góry płonął od ogni. Nastrój poważny, religijny. Mieszkałem w celi klasztornej i długo nie mogłem zasnąć.
Częstochowa, 25 sierpnia
Jerzy Zawieyski, Dzienniki, Warszawa 2010.
Rada oceniła aktualny stan napięć gospodarczych, społecznych i politycznych w naszym kraju. Źródła tych napięć są złożone. Są one wyrazem nurtującego od wielu lat niezadowolenia pochodzącego z popełnionych błędów. Tylko w atmosferze spokoju i wewnętrznego ładu można je skutecznie rozładować. [...]
Szybkie rozwiązanie tych problemów jest nakazem chwili. Dlatego dialog ten powinna cechować gotowość do znalezienia rozwiązań możliwych do przyjęcia przez obie strony. Polacy muszą umieć się porozumieć wzajemnie i we własnym domu sami rozwiązywać swoje problemy. Osiągnięte porozumienia, poparte odpowiednimi gwarancjami, powinny zakończyć strajki, aby normalne funkcjonowanie gospodarki narodowej i życia społecznego w pokoju stało się możliwe. Porozumienia powinny być dotrzymane przez obie stroony w myśl zasady pacta sunt servanda.
Częstochowa, 26 sierpnia
Mieczysław F. Rakowski, Dzienniki polityczne 1979-1981, Warszawa 2004.
Wyjątkowo została potraktowana przez władze regionu [częstochowskiego] wizyta polskiego Papieża. W różny sposób starano się zakłócić Jego pielgrzymkę. [...] Trzeci dzień pobytu Ojca Świętego nie przyniósł satysfakcji miejscowym władzom. Tłumy zgromadzone wzdłuż trasy przejazdu i u stóp Jasnej Góry liczono w setki tysięcy. Wizytę Jana Pawła II poprzedziło spontaniczne udekorowanie przez mieszkańców domów i ulic. Portrety Papieża, ołtarze Matki Boskiej i Chrystusa, flagi watykańskie i narodowe widniały w wielu oknach nie tylko wzdłuż trasy przejazdu w Śródmieściu, lecz również w nowych dzielnicach.
Częstochowa, 4 czerwca
Andrzej Różan Terlecki „Przestrzał”, Jasnogórskie podchody, „Apekt” nr 2-3 , 1979.
Pierwsza od 1939 roku licząca 100 osób grupa pielgrzymów kierowana przez księdza Janusza i księdza Aleksandra, wyjechała dzisiaj do Polski, do Częstochowy na Jasną Górę.
Bardzo trudno było załatwić formalności związane z wydaniem paszportów. Obowiązuje przecież postanowienie Rady Ministrów ZSRR likwidujące wyjazdy na podstawie wkładek. Udało nam się jakoś to załatwić. Bardzo mi na tym zależało. W przeciwnym wypadku zaczęłoby się gadanie, że pomagamy wszystkim, tylko nie Kościołowi.
Grodno, 5 sierpnia
Tadeusz Gawin, Ojcowizna (Pamiętniki – 1987–1992), Grodno–Lublin 1992.
Zapadający zmrok rozświetliły silne reflektory iluminujące klasztor. Na dole zapaliły się setki, pochodni i tysiące ogników, a tłum trzymający się za wzniesione do góry ręce falował w rytm religijnych melodii. Uniesienie udzieliło się także stojącym w pobliżu trybuny dziennikarskiej żołnierzom: widziałem polskich, czechosłowackich, węgierskich, niemieckich, francuskich, włoskich i hiszpańskich żołnierzy, którzy rozradowani falowali wraz z tłumem, powtarzając wspólnie refren. To przedstawienie nie miało widowni: niemal wszyscy byli uczestnikami. Mimo trudów całego dnia tłum na placu nie przerzedził się, jedynie w świetle ognia z pochodni wydawał się bardziej majestatyczny.
Wieczorne czuwanie nie było już tak dynamiczne: Papież nauczał, a młodzież słuchała w skupieniu. Ale zanim zaczął przemawiać, musiał najpierw okiełznać rozbawionych młodych. Najpierw więc... zamruczał dwa razy do mikrofonu i to wystarczyło.
Modlitwa zakończyła się około godz. 23.00, ale nie zakończył się happening. Czuwanie na placu trwało całą noc, aż do białego rana śpiewano i bawiono się na ulicach. Bardziej zmęczeni pielgrzymi rozkładali śpiwory pod gołym niebem: w promieniu kilometra od klasztoru nie było wolnego skweru i trawnika, a pojedyncze grupki można było spotkać nawet na peryferiach miasta.
Częstochowa, 14 sierpnia
„Gazeta Wyborcza” nr 661, z 19 sierpnia 1991.