Łódź. Odezwa Komitetu Łódzkiego SDKPiL w sprawie udzielenia pomocy rodzinom aresztowanych robotników
Bracia robotnicy!
Tydzień temu, w nocy z czwartku na piątek 26 marca, gdy już sen objął mieszkańców nędznych dzielnic robotniczych, setki siepaczy carskich z krzykiem i klątwami rozsypały się jak stado zgłodniałych wilków po całym mieście. Wyłamując drzwi w mieszkaniach wyrwanych ze snu towarzyszy, wywracając wszystkie sprzęty do góry nogami, przetrząsając najmniejsze kątki i zakątki, szukali oni dowodów winy, broszury lub gazety nielegalnej. Rezultatem najścia tej hordy mongolskiej było wtrącenie do więzień carskich przeszło 200 robotników. Strach przed 1 Maja, międzynarodową uroczystością świadomego proletariatu, a głównie chęć rozbicia naszych organizacji były przyczyną tego najazdu nocnego. [...]
My, których żandarmi już tyle razy prześladowaniami zniszczyć myśleli, stoimy niewzruszeni jak skała, gotowi do dalszej walki na śmierć lub życie z naszymi wrogami, pełni wiary w zwycięstwo naszej idei. Nie inaczej niż my myślą nasi towarzysze, którzy w danej chwili jęczą w niewoli carskiej. [...] Zostawili oni liczne rodziny, które, gdy ich jedyny karmiciel został wtrącony do ciemnicy, znoszą głód i nędzę. Z żądaniem pomocy dla nich zwracamy się do wolnych towarzyszy i jesteśmy pewni, że spełnią oni swój obowiązek i nie dadzą marnie zginąć w nędzy rodzinom tych, którzy padli ofiarą za świętą sprawę socjalizmu.
Łódź, 3 kwietnia
SDKPiL. Materiały i dokumenty, t. II: 1902-1903, Warszawa 1962.
Na Piotrkowskiej istne pobojowisko. Jedna z najbardziej ożywionych ulic Łodzi w miejscu tym prawie że pusta. Nie idą tramwaje i nie widać dorożek. Gdzieniegdzie na środku ulicy leżą porozrzucane poszczególne części umeblowania oraz inne rzeczy, słupy telefoniczne poprzewracane, druty zwisają w bezładzie, latarnie uliczne porozbijane.
W innym miejscu rozbijają sklep monopolowy. „Za pięć rubli!” – wykrzykuje z humorem młody robociarz i podnosząc butelkę wódki rozbija ją o bruk. Urządzenia sklepowe, szafy i bufety ciągną robotnicy na barykady, rąbią słupy telegraficzne oraz zewsząd znoszą wszelkiego rodzaju pudła, skrzynie, taczki, bele i deski. Jeden z młodych robotników wdrapuje się na słup przewodu tramwajowego i tam zawiesza mały sztandar czerwony. Wywołuje to w tłumie radość i poklask, śmieją się oczy i twarze. Lecz niestety, jakże krótko! Nadchodzi bowiem od strony Wodnego Rynku oddział żołnierzy. Rozlega się huk salw – jedna, druga, trzecia. Słychać krzyki, sypią się przekleństwa tych, którzy dopiero co z humorem budowali barykadę. W odpowiedzi na salwę karabinową pada kilka strzałów rewolwerowych. A tu już jęczą ranni .
Łódź, 23 czerwca
Wacław Pawlak, Na łódzkim bruku 1901–1918, Łódź 1986.
Nie wolno robotników wydalać z fabryk za przekonania polityczne i wyznaniowe. […] Nie wolno nikogo zmuszać siłą do wstąpienia do jakiejkolwiek bądź partii lub związku. […] Nie wolno przebywać w fabryce ludziom uzbrojonym. […] W każdej fabryce powinna być utworzona komisja z wszelkich partii, które będą rozpatrywały wszelkie spory i nieporozumienia między robotnikami.
Łódź, 24 kwietnia
Wacław Pawlak, Na łódzkim bruku 1901–1918, Łódź 1986.
Towarzysze! Robotnicy!
Strajk rozpoczął się w Pabianicach, stamtąd rozlał się po okręgu, przyszedł do Łodzi, Aleksandrowa, Ozorkowa, Tomaszowa itd. i objął głównie przemysł włóknisty, choć do strajku tu i ówdzie przystąpili robotnicy innych zawodów. W chwili obecnej w wielu mniejszych fabrykach żądania strajkujących uwzględniono, w wielu natomiast fabrykach, przeważnie wielkich, należących do milionerów, wywieszono ogłoszenia, że fabryka zostaje zamknięta na czas nieograniczony.
Stoimy zatem przed obliczem lokautu. […]
Niech więc każdy robotnik pamięta, że w tej wojnie, jaką my, robotnicy, prowadzimy z klasą kapitalistyczną, jedyną naszą bronią jest solidarność, niech więc hasło solidarności proletariackiej obejmie nas wszystkich. […]
Obecny strajk mówi każdemu robotnikowi wyraźnie, że gdyby były u nas obecnie klasowe związki zawodowe, to łatwiej by nam było walczyć z kapitałem, mielibyśmy bowiem organizację, mielibyśmy fundusz strajkowy. […]
Bez związków zawodowych nie nauczymy fabrykantów poszanowania dla klasy robotniczej.
Bez związków zawodowych nie może być dla klasy robotniczej ani chleba, ani wolności.
Związek zawodowy jest nam tak potrzebny jak powietrze i dlatego powinniśmy dążyć do legalizacji związków zawodowych. […]
Niech żyje solidarność proletariatu!
Niech żyje strajk!
Niech żyje socjalizm!
Łódź, 12 lipca
PPS-Lewica 1906-1918. Materiały i dokumenty, t. II: 1911-1914, Warszawa 1962.
Dziś rano, jak to już wczoraj przepowiadaliśmy, wkroczyły do naszego miasta oddziały wojsk rosyjskich, witane owacyjnie przez miejscową ludność. Ustały trwoga i niepokój, wzbudzone wtargnięciem najeźdźców, którzy tylko dlatego chyba nie rozstrzelali kilkuset mieszkańców, lub nie nałożyli na miasto jakiejś niemożliwej kontrybucji, gdyż nie mieli na to czasu. Ogorzałe twarze żołnierzy znad Donu i Kaukazu, wśród których spotyka się też wielu naszych poczciwych kmiotków spod Częstochowy i Sieradza, miłe sprawiają wrażenie. Zachowanie się wojska nad wyraz przyzwoite, nie ma żadnych wybryków, żadnych wykroczeń. Ciągnęły długim szeregiem bratnie hufce słowiańskie na walkę, na bój śmiertelny z groźną nawałą teutońską. Ludność nosiła im, co kto miał: papierosy, wódkę, wędliny. Wielu niosło zwoje kwiatów, którymi darzyły ich nasze panie.
Łódź, 26 sierpnia
Wacław Pawlak, Na łódzkim bruku 1901–1918, Łódź 1986.
Wybraliśmy się na pobojowisko za Rudą Pabianicką w pobliżu Rzgowa. Po raz pierwszy w życiu oglądałem pobojowisko. Wrażenie okropne. Masy trupów żołnierzy i oficerów niemieckich. Zwiedziliśmy dwie pozycje: niemiecką, atakującą, i rosyjską – od strony Rudy Pabianickiej – broniącą. Trupy żołnierzy, zastygłe w najrozmaitszych pozach przedśmiertnych – tak, jak szli i padali, idąc do ataku, widocznie na bagnety. Prócz tego okopy niemieckie, a w nich masy trupów. Żołnierze niemieccy jeszcze nie pogrzebani – grzebać ich będzie gmina, gdy tymczasem rosyjskie trupy już uprzątnięte i pogrzebane. […] Charakterystyczne jest, że wszystkie trupy Niemców z rozpiętymi na piersiach mundurami i koszulami, z powyrywanymi kieszeniami: ślady rabunku. Prócz tego prawie ze wszystkich pościągano buty. […] Żołnierze rosyjscy z oficerem na czele zbierali rozmaite przedmioty żołnierskie i karabiny.
Łódź, 21–30 listopada
Wacław Pawlak, Na łódzkim bruku 1901–1918, Łódź 1986.
Reprezentacja miasta Łodzi wystąpiła z poważnym protestem, jaki w tej sprawie w imieniu całego społeczeństwa łódzkiego wniósł na posiedzeniu Rady miejskiej prezes jej inż. Sułowski. Była to deklaracja wszystkich grup Rady z wyjątkiem... socjaldemokratów.
Manifestacja Rady miejskiej była imponująca. Odbyła się z całą godnością narodu, który odczuł głęboko swoją krzywdę. Tłumy publiczności brały w niej udział. Cała Rada powstała z miejsc, nawet radni Niemcy i syjoniści — nawet niemiecki urzędnik. „Baurat”, przydzielony do Magistratu, i z urzędu na posiedzeniach Rady obecny.
Łódź, 18 lutego
„Kurier Poznański”, nr 41, z 19 lutego 1918.
Na skutek wydanych zarządzeń oddział bojowy czuwał od samego już rana. Zbiórkę wyznaczono w dwu lokalach: przy ul. Wólczańskiej nr 139 oraz przy ul. Rokicińskiej nr 94 (herbaciarnia Spółdzielni „Zorza”). Rozesłane na miasto czujki donosiły nam o panujących na ulicy nastrojach. Rozstawieni zaś łącznicy utrzymywali stały kontakt pomiędzy Komendą Główną przy ulicy Wólczańskiej a Widzewem oraz krążącymi po mieście ludźmi. Nawet skromne środki opatrunkowe w postaci waty, bandażów, karbolu, jodyny znalazły się na stole. Padł rozkaz. Pierwsze oddziały bojowe ruszyły na miasto. Mogła być godzina 7 wieczorem. Wydane dyspozycje głosiły, zaalarmować miasto, rzucić postrach na Niemców, pociągnąć za sobą ludność.
Ob. Kazimierczak wraz ze swoją dziesiątką ruszył do centrum miasta, na ul. Piotrkowską. Jego zadaniem było: napaść na siedzibę Orts-Kommandantur przy ul. Piotrkowskiej nr 139 i siedzibę tę siłą zająć. Zadanie zostało częściowo tylko spełnione, mimo iż wykonano je błyskawicznie i z szaloną determinacją. Gdy padły pierwsze strzały, nie obyło się bez ofiar na ulicy, przechodzący chłopiec ranny został w nogę, zaś mała dziewczynka — w plecy. Z Niemców ranny został jeden żołnierz. U nas ofiar nie było.
Ob. Szymański poprowadził jednocześnie drugą dziesiątkę, jeszcze słabiej niż oddział Kazimierczaka uzbrojoną. Uderzył nagle na niemiecki Komisariat Policji przy ul. Karola 22. Niemców rozbroił, pałkarzom kazał iść do domów, broń skonfiskował, budynek obsadził swoimi ludźmi.
Te pierwsze strzały, te pierwsze natarcia odbiły się potężnym echem w całym mieście. Ulice zawrzały...
W tym samym czasie przeprowadzona akcja na Widzewie nie mniej dodatnie wydała rezultaty. Uległa ona co prawda pewnemu opóźnieniu, a to z tej racji, iż Feliks Tomczak-Tomaszewski czekał na wiadomości z centrum miasta oraz na pomoc, którą mu z Komendy Głównej przyrzeczono. [...]
Tymczasem akcja w samym mieście rozszerzała się jak pożar. Objęła nie tylko peryferia miasta, ale przerzuciła się na miasta sąsiednie jak Pabianice, Zgierz, Konstantynów, Aleksandrów.
Jednym z najpiękniejszych zadań to zajęcie Dworca Kaliskiego. Na czele specjalnie zorganizowanego plutonu, wśród którego znajdowali się i tramwajarze, stanął Stefan Pudlarz. Miał zaledwie 5 rewolwerów systemu Browning, 4 rosyjskie karabiny i 5 sztuk szabel. Pierwsza potyczka rozegrała się przy moście kolejowym. Obustronna wymiana strzałów doprowadziła do kapitulacji 10 uzbrojonych żołnierzy niemieckich, strzegących mostów, torów i bagażowni. Zdobyto 10 karabinów wraz z amunicją. Dalszy etap zbrojnego zajmowania dworca odbył się już przy czynnej pomocy kolejarzy. W ciągu godziny unieszkodliwiono Niemców całkowicie: niezmiernie ważny punkt strategiczny z olbrzymimi składami, 40 parowozami, całymi gotowymi pociągami i całym nagromadzonym przez Niemców materiałem dostał się w nasze ręce. Rozstawione gęsto posterunki strzegły czujnie obiektu kolejowego, który na magistrali Warszawa–Łódź–Kalisz–granica niemiecka odgrywał poważną rolę.
Łodź, 11 listopada
Bolesław Fichna, Dzień 11 listopada 1918 w Łodzi (ze wspomnień uczestników), Łódź 1938.
W robocie nowi łódzcy grabarze zostali strasznie pobici przez „Bykowca”. Miały to być „wskazówki”, jak pracować. Około dziesiątej przybyło pierwsze auto. Do pierwszej pogrzebaliśmy cztery transporty. Wszystkie ofiary pochodziły z Łodzi. Z ich wychudzenia i podług tego, jak ich ciała pokryte były ranami i wrzodami, poznawało się łódzki głód. Współczuliśmy im mówiąc, że tak długo cierpieli w getcie i głodowali, aby tylko przetrwać ciężkie czasy, a teraz skończyli taką straszną śmiercią. Zmarli niewiele ważyli. [...] Po obiedzie „Bykowiec” znów wypił butelkę wódki i znów bestialsko katował. W tym czasie pogrzebaliśmy cztery dalsze transporty. W końcu zastrzelono siedmiu grabarzy.
Od piątku zaczęto polewać groby chlorkiem, gdyż czuło się silny odór rozkładających się ciał.
16 stycznia
Ruta Sakowska, Dwa etapy. Hitlerowska polityka eksterminacji Żydów w oczach ofiar. Szkic historyczny i dokumenty, Wrocław 1986.
Dzisiaj w Łodzi odbył się pochód 1-majowy – wypadł dość dobrze, trwał 4 godziny przeszło, był to największy pochód, jaki widziałem. Nie wiem, ile w tym pochodzie było z własnej woli, czy przekonani, bo po fabrykach i różnych przedsiębiorstwach większych stosowany był przymus pod groźbą odebrania kartek żywnościowych I kat., co się równa prawie całej pensji miesięcznej.
Łódź, 1 maja
Piotr Osęka, Rytuały stalinizmu. Oficjalne święta i uroczystości rocznicowe w Polsce 1944–1956, Warszawa 2007.
Od wczesnego ranka w dniu 22 VII na ulicach zgromadziły się szerokie rzesze ludzi, którzy w nastroju świątecznym spacerowali słuchając muzyki i kazania ks. płk. Ławrynowicza, kapelana Wojska Polskiego Garnizonu Łódzkiego, nadawanego przez głośniki radiowe. Szczególnie charakterystycznym było popołudnie. Ulica Piotrkowska i wszystkie place publiczne m. Łodzi, udekorowane barwami narodowymi i portretami dostojników państwowych, stały się zbiorowiskiem dziesiątek tysięcy mieszkańców, którzy entuzjastycznie oklaskiwali różnego rodzaju występy artystyczne, urządzane przez kluby świetlicowe młodzieży polskiej, odbywające się na wolnym powietrzu. Szczególnie z wielkim zadowoleniem witano przejeżdżające samochody różnych zespołów pracy, na których urządzone wykresy i pokazy przedstawiały wyniki osiągniętej produkcji ekonomicznej i zdobyczy Demokracji Polskiej. Nie brak było szerokich tłumów na wszystkich boiskach sportowych i gdzie odbywały się rewie sportu: zawody piłkarskie, kolarskie, lekkoatletyczne i inne. Parki w mieście Łodzi wypełnione młodzieżą stały się wielką salą tańca, w których odbywały się zabawy taneczne do późnej nocy. W godzinach wieczornych wyświetlano w różnych zakątkach miasta filmy na wolnym powietrzu, które były zakończeniem uroczystości.
Łódź, 22 lipca
Piotr Osęka, Rytuały stalinizmu. Oficjalne święta i uroczystości rocznicowe w Polsce 1944–1956, Warszawa 2007.
Dom akademicki, w którym mieszkam, stoi na rogu Jaracza i Kilińskiego. Okna naszego pokoju wychodzą na ulicę. Obok budynku przebiegała w tym roku trasa procesji. Wszystkie okna były umajone zielenią. Tylko nasz dom – jak parszywa owca. W Boże Ciało dano nam spokój, dopiero w oktawę zainteresowały się nami kumoszki z ulicy. Przytargały obraz Matki Boskiej, jakiś dywan i tak się sprytnie uwinęły, że w ciągu paru minut akademik był podobny do normalnego chrześcijańskiego domu. Dywan i obraz wywiesiły z naszego pokoju. Nie oponowałem, bo razem z tymi „miejskimi tercjarkami” był ktoś z administracji naszego obiektu, zresztą student. Dopiero gdy już było po wszystkim, zbuntowali się należący do ZWM mieszkańcy naszego pokoju. Ściągnęli kilim z obrazem oraz zwisające po bokach flagi państwowe. Nie uszło to uwadze ulicy. Gwar narastał. Dom został otoczony przez zwarty, sfanatyzowany tłum. Zaczęło się formalne oblężenie.
- Chamy, akademiki, psia ich nędza.
W szumie roznamiętnionych głosów trudno było rozróżnić poszczególne inwektywy.
- Powybijać okna, wydać tego, co zdarł kapę!
- Skurwysyny, w Boga im się nie chce wierzyć. I to ma być przyszłość narodu…
Bardzo ciekawie zachował się jeden z mieszkańców naszego domu. Zabarykadował się w
pokoju i ubrał swój balkon jak prawdziwy chrześcijanin. Wywiesił święty obrazek przypięty na kocu, spreparował ad hoc jakieś hasło. Wyszedł na balkon i stanął na oczach tłumu na baczność.
- Rycerzu Niepokalanej! Cześć ci i chwała! – rozległy się krzyki z dołu.
Tłum się trochę zreflektował, przycichł. W tym czasie my już nieznacznie powysuwaliśmy się na ulicę. Stanąłem obok jegomościa, który najgłośniej krzyczał, by wybić szyby i wydać tego, co zdjął obraz. Przyszedł kilkuosobowy patrol milicji. Jak to bywa w takich razach, dowódca grał na zwłokę. Wypytywał. Nic jakoś nie mógł zrozumieć, więc zaczynał od początku. A ten facet od wybijania szyb nie tylko nie uspokoił się, lecz natarczywie zaczął żądać, by dowódca patrolu spowodował wydanie studenta, który zerwał Klim. Kolega ulotnił się na wszelki wypadek.
Zastanawiam się, co nas uratowało od pogromu. Było nas naprawdę niewielu (część dyskretnie przysnęła, gdy zaczęło pachnieć większą rozróbą). Piorunochronem był chyba ten student stojący na baczność przy ołtarzyku na sąsiednim balkonie.
Już po rozejściu się tłumu dyskusje trwały nadal. Nawet wśród ZWM-owców powszechne jest mniemanie, że trzeba było zostawić ten nieszczęsny obraz. Oczywiście najlepiej byłoby nie dopuścić do jego wywieszenia.
Łódź, 30 maja
Bronisław Sałuda, Z „Wiciami”, „Karta” nr 13/1994.
Obecność każdego robotnika na pochodzie jest obowiązkowa. Tylko bardzo starzy wiekiem są zwolnieni. Najgorzej będzie z obecnością na pochodzie robotników z nocnej zmiany. […] Nieważnym jest to, czy będą listy obiegowe, ważnym jest to, aby była frekwencja na pochodzie.
Łódź, 27 kwietnia
Piotr Osęka, Rytuały stalinizmu. Oficjalne święta i uroczystości rocznicowe w Polsce 1944–1956, Warszawa 2007.
Jestem uczennicą kl. III-a Szkoły im. Małgorzaty Fornalskiej. Kochałam Towarzysza Józefa Stalina, a ponieważ umarł Józef Stalin, to niech będzie zastępcą syn Józefa Stalina. Towarzysze, i dajcie mi odpowiedź, czy się zgadzacie, żeby był zastępcą syn Józefa Stalina. Pisałam sama od siebie, swoją własną ręką. Mam lat 9. Tatusia nie mam, tylko mamusię.
Łódź, 9 marca
Księga listów PRL-u, [t. 1]: 1951-1956, wybór tekstów i oprac. merytoryczne Grzegorz Sołtysiak, Warszawa 2004. [zachowana oryginalna pisownia listów]
Dnia 6.VII.56 r. w sklepie motoryzacyjnym przy ul. Południowej 2 nabyłem cewkę zapłonową do motocyklu, za którą zapłaciłem zł 60. Cewka ta okazała się niezdatna po założeniu do motocyklu.
Więc na II-gi dzień zgłosiłem się do sklepu, następnie do właściwej dyrekcji Miejskiego Handlu Detalicznego art. Użytku Kulturalnego przy ul. Piotrkowskiej 113, kt[óry], ten sklep podlega, kolejno odwiedzałem tam wszystkich kierowników oddziałów i w końcu dotarłem do dyrektora naczelnego tejże dyrekcj[i], wszyscy wyżej wymienione osoby włącznie z dyrektorem na czele zgodnie oświadczyli, że nie mogą dokonać wymiany sprzedaną przez nich złą cewkę, również zgodnie oświadczono mi że mogę złożyć na piśmie reklamację (bo mają takie zarządzenie odgórne) która zostanie przesłana do wytwórcy cewek, tam sprawdzą czy ja ich nie nabrałem a redakcja zdaje sobie chyba sprawę że tą drogą służbową „wg przepisu” otrzymam drugą cewkę w okresie zimowym lub w najlepszym wypadku – jesienią kiedy motocykl odstawi się do garażowania.
[...]
Nie rozumiem jednej rzeczy czy to aż tak trudno zrozumieć, że jeśli sprzedaje się komuś „świństwo” to właściciel, a w tym wypadku miejski handel tymi artykułami dokonuje wymiany, albo zwraca pieniądze, to chyba jest jasne jak słońce. Ja nabyłem cewkę w sklepie więc sklep odpowiada za sprzedany mi towar co to zwykłego śmiertelnika interesuje kto sknocił tę cewkę wytwórca czy sklep na skutek nie odpowiedniego przechowywania. Klijent powinien być z miejsca załatwiony uczciwie, a nie okradziony z ciężko zarobionych pieniędzy. A sklep jak nie chce sprowadzić aparatury i sprawdzić przy przyjmowaniu towaru z wytwórni, to niech sobie przyjmują kilku pracowników administracyjnych i niech sobie korespondują z wytwórcą. Ale na litość dlaczego klijenta robić wariata.
[...]
Jeżeli redakcja zechce umieścić w swoim tygodniku na ten temat kilka słów to prosiłbym o umieszczenie moje osobiste życzenia wszystkim miarodajnym czynnikom (którzy tak znakomicie dbają o to żeby zmniejszy chuligaństwo wśród społeczeństwa, wychodząc chyba ze słusznego stanowiska jak człowiek będzie zacharowany przy naprawie motocyklu, to nie będzie się mógł chuliganić, ale mają cierpieć ci którzy mają 18 lat „z hakiem” i już zdążyli się wyszumieć) z MHD i wytwórni, żeby mieli motocykle marki WFM i zaopatrywali się w podległych im sklepach czy korzystali ze swoich stacji naprawczych, tego życzę im z całego serca. Wątpliwe czy moje życzenia się spełnią, oni najlepiej znają wartość swojej własnej roboty, więc na wszelki wypadek zaopatrują się w zagraniczne wozy.
Łódź, 6 lipca
Adam Leszczyński, Sprawy do załatwienia, Listy do „Po Prostu” 1955–1957, Warszawa 2000.
W czasie zajęć szkoleniowych w Wojewódzkim Zarządzie Kin jeden z dyskutantów stwierdził: „Szkoda, że Hitler nie wymordował wszystkich Żydów — mielibyśmy teraz spokój”. Na zebraniu organizacji terenowej w dzielnicy Bałuty towarzysz Zasada oświadczył: „Hitler wymordował 3 miliony Żydów, damy sobie radę z 30 tysiącami, które w Polsce pozostały”. I w tym przypadku nikt z kierownictwa POP ani z instancji nie ustosunkował się do tego „głosu w dyskusji”.
Takich przykładów w Łodzi było dziesiątki, jeśli nie setki. Sekretarzy POP wzywano do Komitetów Dzielnicowych, podawano nazwiska osób ujawnionych w czasie poprzednich „polowań” i polecano wyrzucać ich z partii. Gdy sekretarze pytali: „Ale za co?”, odpowiadano: „Jesteście dobrymi sekretarzami, znajdźcie sami powód”. [...]
Antysemityzm zaszczepia się w środowiskach, w których poprzednio nigdy go nie było. Chodzi przede wszystkim o młodzież i dzieci. Zwłaszcza dla tych ostatnich problem ten w ogóle dawniej nie istniał. Dziś bardzo częste są pytania, kierowane do rodziców, a poprzednio do nauczycieli: — jak odróżnić Żyda od innych ludzi. Na podwórkach dzieci bawią się często nie w żandarma i zbójców, nie w partyzantów i hitlerowców, a w milicjantów i Żyda. W szkołach podstawowych na lekcjach wychowania mówi się wiele o syjonizmie. Sposób referowania jest jednak taki, że dzieci pytają: to dlaczego trzymamy w Polsce Żydów? Przykład: w jednej z IV klas szkoły podstawowej nr 173, w czasie wyjaśniania pojęcia syjonista, nauczycielka na pytanie dziecka: jak poznać Żyda?, odpowiedziała: „Żydzi mają czarne kręcone włosy i długie, haczykowate nosy”. [...]
W nielicznym łódzkim środowisku żydowskim nastroje są rozpaczliwie tragiczne. Fala antysemityzmu uderzyła najmocniej w wychowaną już w Polsce Ludowej młodzież. Dla młodzieży tej nigdy przedtem nie istniał problem narodowości — całym bowiem swoim jestestwem była i jest związana z narodem polskim. Młodzież ta przeżywa prawdziwą tragedię — nie chce i nie umie pogodzić się z zaistniałą sytuacja. Równocześnie na niektórych łódzkich uczelniach zdarzają się, niestety, antysemickie wybryki. Oto przykład: gdy student Politechniki Łódzkiej, syn łódzkiego komunisty, Tepper, wyszedł na chwilę z pracowni naukowej, na jego desce do rysunków napisano: Żydzie, wynoś się do Izraela!
5 lipca
Mieczysław M. Rakowski, Dzienniki polityczne 1967-68, Warszawa 1999.
Załoga Przędzalni Odpadkowej w zakładach nadal nie podjęła pracy. Na oddziale tym przebywa cały stan zmiany pierwszej oraz część osób ze zmian drugiej i trzeciej — ogółem ok[oło] 300 osób. Robotnicy podtrzymują w dalszym ciągu swe żądania 20 proc. podwyżki uposażeń oraz załatwienia szeregu spraw natury socjalno-bytowej. Do strajkujących przychodzą ludzie z innych oddziałów zakładu, którzy przenoszą następnie informacje o sytuacji panującej w Przędzalni Odpadkowej — do robotników na poszczególnych oddziałach.
Wszyscy pracownicy ZPB im. Marchlewskiego zorientowani są w sytuacji. Zaobserwowano dyskusje w kilkuosobowych grupkach robotników z różnych wydziałów, które prowadzone są na dziedzińcu zakładu. Wśród strajkujących wyrażane jest zdanie, że „skoro stoczniowcy otrzymali podwyżkę, to i oni również ją dostaną”. Próby nawiązania dialogu z robotnikami przez przedstawicieli Dyrekcji i aktywu zakładowego kwitowane są gwizdami. [...] Dyrekcja zakładów stoi na stanowisku uwzględnienia jedynie niektórych z żądań natury socjalnej.
Łódź, 11 lutego
Strajki łódzkie w lutym 1971. Geneza, przebieg i reakcje wladz, wybór, wstęp i opracowanie Ewa Mianowska, Krzysztof Tylski, Warszawa–Łódź 2008.
Została przerwana praca przez około 100 osób z pierwszej zmiany na Oddziale Ciągów i Oddziale Pras. Przerwa rozpoczęła się od tego, że 5 kobiet wkrótce po przyjściu do pracy ok[oło] godz[iny] 8.00 udało się do dyrekcji z żądaniem podwyżki płac o około 300-400 zł miesięcznie. Na skutek opuszczenia stanowisk pracy przez wspomniane kobiety nastąpiła przerwa w produkcji dwu całych wymienionych oddziałów, która trwała do godz[iny] 13.00.
Łódź, 11 lutego
Strajki łódzkie w lutym 1971. Geneza, przebieg i reakcje wladz, wybór, wstęp i opracowanie Ewa Mianowska, Krzysztof Tylski, Warszawa–Łódź 2008.
Od godziny 21.00 dnia 12 do godz[iny] 13.00 dnia 13 lutego [19]71 r. sytuacja w Zakładach Marchlewskiego i w innych zakładach na terenie Łodzi przedstawia się następująco:
— o godz[inie] 22.15 do ZPB Marchlewskiego udała się delegacja na czele z z tow[arzyszami] Mitręgą, Kruczkiem i I Sekr[etarzem] K[omitetu] Ł[ódzkiego] PZPR oraz Przewodniczącym Prezydium Rady Narodowej m[iasta] Łodzi.
— O 23.40 rozpoczęło się zebranie w/w delegacji z przedstawicielami załogi.
— Około godz[iny] 2.00 nastąpiła przerwa w spotkaniu. Nie osiągnięto żadnych rezultatów.
A oto główne postulaty robotników:
— przywrócenie starych cen na art[ykuły] żywnościowe,
— usunięcie istniejącego bałaganu w zakładach,
— lepszego traktowania robotników ze strony średniego personelu technicznego,
— poprawienie warunków socjalnych i bhp,
— żądanie spotkania z Tow[arzyszem] Gierkiem.
Łódź, 13 lutego
Strajki łódzkie w lutym 1971. Geneza, przebieg i reakcje wladz, wybór, wstęp i opracowanie Ewa Mianowska, Krzysztof Tylski, Warszawa–Łódź 2008.
Około godz[iny] 16.00 stanął ostatni pracujący dotąd Oddział Wykończalni (około 200 osób). Z około 3000 osób niepodejmujących pracy — do chwili obecnej na terenie zakładów pozostaje około 900 osób. Na poszczególnych oddziałach odbywały się zebrania organizowane przez aktyw polityczno-administracyjny, wybrano delegatów na spotkanie z przedstawicielami władz centralnych. Zanotowano przypadki niewłaściwego zachowania się młodych robotników pod wpływem alkoholu.
Łódź, 14 lutego
Strajki łódzkie w lutym 1971. Geneza, przebieg i reakcje wladz, wybór, wstęp i opracowanie Ewa Mianowska, Krzysztof Tylski, Warszawa–Łódź 2008.
— Środowisko akademickie jest zorientowane w istniejącej sytuacji, nie stwierdzono jednak akcentów solidarnościowych. Niektórzy prac[ownicy] naukowi, wypowiadając się na ten temat, stwierdzają, że przyczyną wystąpień robotniczych są ich niskie płace oraz zaniedbania w kwestiach socjalnych.
— W środowisku dziennikarskim wyrażany jest pogląd, że informacja o sytuacji zaistniałej w Łodzi winna być podana i odpowiednio skomentowana przez środki masowego przekazu.
— Z wypowiedzi osób narod[owości] żydowskiej wynika, że środowisko to obawia się, aby rozwój wypadków w Łodzi nie poszedł w takim kierunku, jak to miało miejsce na Wybrzeżu, oraz aby wina za to nie została przypisana temu środowisku.
— Frekwencja w kościołach nie odbiegała od przeciętnej, jak w każdą niedzielę. W inwigilowanych 14 obiektach był czytany list episkopatu pt. Biskupi polscy wzywają cały naród do modlitwy. Do aktualnej sytuacji nie nawiązywano. W kościołach miały miejsce zbiórki pieniędzy z zaznaczeniem, że są one przeznaczone dla osób poszkodowanych w zajściach grudniowych na Wybrzeżu. Czytanie listu i cel tych zbiórek nie wpływał na nastroje wśród osób biorących udział w nabożeństwie.
Łódź, 15 lutego
Strajki łódzkie w lutym 1971. Geneza, przebieg i reakcje wladz, wybór, wstęp i opracowanie Ewa Mianowska, Krzysztof Tylski, Warszawa–Łódź 2008.
[...] pracy nie podejmuje 570 osób, żądając usunięcia ze stanowiska Tow[arzysza] J[ózefa] Cyrankiewicza, zaprzestania pomocy Wietnamowi i Zjednoczonej Republice Arabskiej, ukarania winnych dopuszczenia do krytycznej sytuacji gospodarczej, a także żądając podwyżki płac lub obniżki cen na mięso. Ponadto wysuwane są żądania o ukaranie osób, które wydały rozkaz strzel[ania] w Gdańsku.
Łódź, 15 lutego
Strajki łódzkie w lutym 1971. Geneza, przebieg i reakcje wladz, wybór, wstęp i opracowanie Ewa Mianowska, Krzysztof Tylski, Warszawa–Łódź 2008.
— Wśród zakonników oo. jezuitów w związku z listem Episkopatu Biskupi Polscy wzywają cały naród do modlitwy za Ojczyznę, zanotowano głosy mówiące, że postulaty robotników uważa się za słuszne i możliwe do realizacji, potępia się użycie broni przeciw robotnikom na Wybrzeżu, dostrzega się napiętą sytuację i wyraża się obawę przed wystąpieniami ulicznymi, które mogą być wykorzystane przez elementy chuligańskie.
— W środowisku Łódzkiego Towarzystwa Naukowego zanotowano wypowiedzi solidaryzujące się ze strajkującymi łódzkimi robotnikami.
— W środowisku nauczycieli szkół podstawowych, pracowników handlu zagranicznego i studentów Politechniki Łódzkiej padały stwierdzenia potępiające strajki w aktualnej sytuacji.
Łódź, 15 lutego
Strajki łódzkie w lutym 1971. Geneza, przebieg i reakcje wladz, wybór, wstęp i opracowanie Ewa Mianowska, Krzysztof Tylski, Warszawa–Łódź 2008.
W ciągu minionej nocy wszystkie zakłady produkcyjne na terenie m[iasta] Łodzi, pracowały normalnie. Nie stwierdzono jakichkolwiek zaburzeń w sferze produkcyjnej jak i społeczno-politycznej.
Wszystkie zmiany podejmujące pracę w godzinach od 5.00 do 6.00 dnia dzisiejszego przystąpiły do produkcji bez zakłóceń.
Na terenie miasta nie zanotowano też faktów ani prób dezorganizacji porządku publicznego.
Łódź, 18 lutego
Strajki łódzkie w lutym 1971. Geneza, przebieg i reakcje wladz, wybór, wstęp i opracowanie Ewa Mianowska, Krzysztof Tylski, Warszawa–Łódź 2008.
Podstawowym kierunkiem pracy na najbliższy okres winno być zorganizowanie dopływu informacji o nastrojach i tendencjach w środowiskach, obiektach gospodarki narodowej, dużych skupiskach ludzkich i grupach pozostających w operacyjnym zainteresowaniu Wydz[iału] III. Dążyć — zachowując wszelkie środki konspiracji — do rozeznania już ustalonych (bądź ustalanych) aktywnych przywódców i wodzirejów nastrojów konfliktowych. Zwrócić uwagę na ludzi cieszących się autorytetem i wpływem na szersze grupy społeczne.
Rozeznania dokonać w szerokim rozumieniu, uwzględniając miejsce i charakter pracy danej osoby, środowisko, w jakim najczęściej przebywa, kontakty wewnątrz i na zewnątrz zakładu, stosunki rodzinne, powiązania towarzyskie, cechy osobiste — nałogi, predyspozycje psychiczne, walory dodatnie i ujemne, umiejętności zjednywania ludzi, działalność w przeszłości itd. W toku rozpoznania wykorzystać specjalistów, zwłaszcza z zakresu socjologii i psychologii, w zakładach pracy. W tym celu wskazanym jest przeprowadzenie badań socjometrycznych załogi obiektów Obrońców Pokoju i Marchlewskiego. Badania przeprowadzić w ujęciu wytycznych Departamentu III MSW.
Wyniki rozpoznania winny być wykorzystane m.in. do pozyskań źródeł informacji. Należałoby także wskazać niektóre osoby instancjom partyjnym, do ewentualnego wykorzystania przez organizacje związkowe, społeczne i młodzieżowe — do kształtowania właściwej atmosfery wśród załogi, a w okresie napięć powodować łagodzenie nastrojów i przeciwdziałania ewentualnym próbom porzucenia pracy.
Łódź, 19 lutego
Strajki łódzkie w lutym 1971. Geneza, przebieg i reakcje władz, wybór, wstęp i opracowanie Ewa Mianowska, Krzysztof Tylski, Warszawa–Łódź 2008.
W dniu dzisiejszym o godz[inie] 11.00 zorganizowały postój dwie zmiany pracowników Łódzkiej Wytwórni Wódek. W sumie pracę przerwało 180 pracowników na stan zatrudnienia 620. Postulat zasadniczy sprowadza się do podwyżki ekwiwalentu za otrzymywany w przeszłości alkohol w wysokości 242 zł. Żądania aktualne są następujące: wydawać 4 litry wódki w naturze albo 214 zł, podwyższyć ekwiwalent. Ponadto żądają wyłączenia ekwiwalentu od podatku od wynagrodzeń, 100 proc. zasiłku chorobowego dla robotników, ustanowienia dodatku za wysługę lat oraz premii w wysokości 3 proc. od wartości wykonywanego eksportu (premia ta wynosi obecnie 1 proc.).
Łódź, 20 lutego
Strajki łódzkie w lutym 1971. Geneza, przebieg i reakcje wladz, wybór, wstęp i opracowanie Ewa Mianowska, Krzysztof Tylski, Warszawa-Łódź 2008.
Nieodzwone jest określenie potrzeb operacyjnych w zakresie rozbudowy sieci tajnych współpracowników, m.in. charakteru sygnalizacyjnego oraz interwencyjnego w obiektach gospodarki narodowej, nie tylko kluczowych, ale i większych liczebnie, gdzie występować mogą różne sytuacje konfliktowe rzutujące na stan bezpieczeństwa i porządku publicznego w całym mieście.
Zadaniem tej kategorii sieci t.w. będzie przekazywanie szybkiej informacji o źródłach różnorodnych konfliktów, ich inspiratorach i rozwoju sytuacji w określonym zakładzie.
Z drugiej zaś strony spełniać ona powinna zadania charakteru dezinformacyjno-destrukcyjnego, rozładowującego te konfliktowe sytuacje.
Łódź, 16 kwietnia
Strajki łódzkie w lutym 1971. Geneza, przebieg i reakcje wladz, wybór, wstęp i opracowanie Ewa Mianowska, Krzysztof Tylski, Warszawa-Łódź 2008.
Dnia 11 lutego 1976 otrzymałem wezwanie [...] z Komendy Miejskiej MO w Łodzi do stawienia się w jej gmachu przy ul. Lutomierskiej 108 w dniu 12.02.1976 o godz[inie] 10.00. [...]
Rozmawiało ze mną dwóch funkcjonariuszy, do których dołączył następnie trzeci. [...]
Na początku rozmowy zostały sformułowane następujące insynuacje:
1) że stan mojego zdrowia pogorszył się w sposób zauważalny dla otoczenia,
2) że jestem alkoholikiem i w dodatku obciążonym rodzinnie,
3) że żona moja, przebywająca właśnie na wczasach pracowniczych, zdradza mnie [...].
[...]
Insynuowano mi również, że jestem „instrumentem manipulowanym przez Żydów” i wrogie Polsce Ludowej ośrodki (Wolna Europa itp.) oraz, że moja twórczość jest antynarodowa.
Po dłuższej rozmowie w stylu insynuacji i szantażu wszedł trzeci funkcjonariusz oznajmiając, że stawiam — jak to określił — „agresywny upór”. Podniesionym głosem powtórzył większość dotychczasowych insynuacji, a następnie tym samym tonem zagroził, że:
1) zostanę poddany przymusowemu leczeniu psychiatrycznemu (cytuję: „pańska działalność polityczna jest objawem choroby umysłowej, ...zbierzemy dowody, zrobimy panu sprawę i zamkniemy pana na trzy lata w szpitalu psychiatrycznym, nie na tym oddziale, w którym pan był, ale z takimi wariatami, że pan zobaczy...”).
Łódź, 21 lutego
W łódzkim środowisku studenckim powstają pierwsze postulaty. Na razie tylko wydziałowe, wewnątrzuczelniane. Przedstawiane dziekanom — pozostają bez echa. Wzrasta niezadowolenie. Jeszcze nikt nie myśli o strajku. Jeszcze sytuacja nie dojrzała do masowego protestu. Wieczorem 21 stycznia zapada decyzja — od dzisiaj rozpoczynamy strajk okupacyjny uczelni. W imię Odnowy Szkoły Wyższej.
Łódź, 21 stycznia
Marta Polak, Studenci 81: bunt w nadbudowie opisany na gorąco..., „Aspekt” nr 4-5, 1980.
Z dotychczasowego rozpoznania operacyjnego wynika, że na sytuację w Łodzi, a szczególnie na sytuację i nastroje załóg obiektów przemysłowych i społeczeństwa, ma zasadniczy wpływ strajk pracowników MPK. [...]
Należy zaznaczyć, że we wszystkich zajezdniach jest należyty porządek i właściwe zabezpieczenie obiektów przed ewentualną dewastacją i wtargnięciem osób z zewnątrz. Istnieją równolegle dwie grupy zabezpieczające, tj. straż robotnicza i straż powołana przez Komitet Strajkowy, które wspólnie działają. Pilnuje się również przed możliwością wnoszenia na teren zajezdni alkoholu, a osoby nietrzeźwe odsyła do domu. [...] Aktualnie do głosu dochodzą osoby młode wiekiem i stażem pracy. Zajmują one agresywną, nieustępliwą postawę świadczącą o zacietrzewieniu.
Łódź, 27 sierpnia
Opozycja i opór społeczny w Łodzi 1956–1981, red. Krzysztof Lesiakowski, Warszawa 2003, [cyt. za:] Droga do „Solidarności”. Lata 1975–80, wybór i oprac. Agnieszka Dębska, Warszawa 2010.
Wczorajsza transmisja kazania kardynała Wyszyńskiego stanowi w dniu dzisiejszym przedmiot dyskusji i wypowiedzi. Ocenia się, że „w kraju musi być naprawdę źle, skoro kler włącza się do kampanii unormowania życia, obecna sytuacja doszła już do takiego stanu, że nikt nikogo nie słucha i robi według własnego widzimisię”. Notujemy też nieliczne wypowiedzi o wyraźnie ironicznym zabarwieniu, w rodzaju: „Czyżby Wyszyński wstąpił do Partii, bo zaczyna mówić jak Gierek”.
Łódź, 27 sierpnia
Opozycja i opór społeczny w Łodzi 1956–1981, red. Krzysztof Lesiakowski, Warszawa 2003, [cyt. za:] Droga do „Solidarności”. Lata 1975–80, wybór i oprac. Agnieszka Dębska, Warszawa 2010.