Staje się więc ta ziemia – warsztat pracy rolnika – ziemia, która rodzi i karmi, jakimś podobieństwem matki. Matka – ziemia. O ładnym innym warsztacie pracy nie podobna tak się wyrazić. A człowiek, który tę ziemię uprawia, czuje się – słusznie – bezpośrednim adresatem i mandatariuszem tych najstarszych słów samego Stwórcy wypowiedzianych do prarodziców: Czyńcie sobie ziemię poddaną.
[...]
Wiem, że chłop polski zaczyna znowu jakby tracić pewność siebie i nadzieję na przyszłość. Wzruszony bytem waszym listem z 8 maja tego roku, który przestaliście do Watykanu. Piszecie w nim o pewnym jakby wyczerpaniu życiowych sił naszego Narodu oraz o bolączkach waszego życia, do których należy rozszerzające się ubóstwo, szybkie bogacenie się jednych i brak perspektyw dla drugich. Ale macie też świadomość, że w Polsce dokonuje się wielkie przejście i trzeba ocalić dotychczasowe reformy, nadając im nowy wymiar w nadchodzących latach. „W suwerennej Rzeczypospolitej – tak piszecie – przebudowujemy ustrój społeczny na normalnych, demokratycznych zasadach. Staramy się wypracować właściwe rozwiązania gospodarcze”. Niech wam Bóg w tym szlachetnym wysiłku błogosławi.
Łomża, 5 czerwca
„Gazeta Wyborcza” nr 598, z 5 czerwca 1991.