Wybuch prochowni w Cytadeli o godzinie 9[.00] rano, 25 zabitych wojskowych i cywilnych, około 40 ciężko, dużo lekko rannych.
Krótkie żałobne posiedzenie sejmu; odezwa rządu:
„Zbrodnicza ręka dokonała w dniu dzisiejszym zamachu w stolicy państwa…”.
Witos nie był na miejscu katastrofy – odradzaliśmy mu.
Szyb tyle wyleciało w Warszawie, że Komisariat Rządu na Warszawę podjął specjalne kroki, by zapobiec lichwie „szklanej”.
Aresztowano wśród komunistów około 140 osób.
Warszawa, 13 października
Maciej Rataj, Pamiętniki 1918–1927, oprac. Jan Dębski, Warszawa 1965.
Widocznie w związku z wywiadem [na polecenie premiera skonfiskowano nakład „Kuriera Porannego” z wywiadem Józefa Piłsudskiego — przyp. red.] puszczono alarmującą pogłoskę o napadzie jakiejś zagadkowej bandy na pałac Piłsudskiego w Sulejówku. Banda owa miała się tam podsunąć pod ochroną lasów i gęstym ogniem karabinowym i rewolwerowym ostrzeliwała mieszkanie. Spłoszyła ją dopiero pomoc, która przybyła z pobliskich garnizonów wojskowych. Wiadomości te przyniósł „Przegląd Wieczorny”. Mimo że inne pisma zdementowały to kłamstwo, bardzo wielu uwierzyło, że „zbrodniczy napad na Marszałka i jego rodzinę” został naprawdę urządzony. Mało tego, inspiratorzy dawali wyraźnie do zrozumienia, że był on dziełem endecji, a może nawet agentów rządu. Ohydna ta prowokacja udała się znakomicie. Szerokie, nieświadome masy uwierzyły, że zbrodniczy rząd Witosa chciał zgładzić Marszałka i skutkiem tego rozgrzeszały go od razu, kiedy rozpoczął walkę z tym rządem.
Warszawa, 11 maja
Wincenty Witos, Moje wspomnienia, t. III, Paryż 1965, [cyt. za:] Agnieszka Knyt, Warszawa 1926: Przewrót w maju, „Karta” nr 48, 2006.