Zrobiliśmy zbyt złe doświadczenie z polakami i polskimi parlamentaryuszami i poznaliśmy się na ich taktyce, żeby polaków przedstawiać ciągle jako niewinnych baranków, jako zaczepionych i uciśnionych. To jednak nie pomyli rządu pruskiego w polityce, jaką wobec nich ma stosować. [...]
Polacy cieszą się całą pełnią tak zwanych praw wolnościowych, a nawet nadużywają tych praw. [...] Polacy liczą się w głębi serca ciągle jeszcze z ewentualnością odbudowania Polski. Nie zaprzeczy temu żaden szczery polak. We wszystkich dziedzinach życia odosobnili się, odłączyli się od niemców, wszędzie pozakładali własne Towarzystwa i starają się usilnie pogłębić jeszcze więcej rozłam między sobą a niemcami.
[...]
Co do środków, które przypadkiem znajdują się w moim etacie, a mianowicie budowy instytutów kulturnych w Poznaniu, to one chyba nie mogą szkodzić Polakom. Czyż mimo waszej polityki odosabniania się wielu z was nie będzie dla własnego dalszego samokształcenia się zwiedzało muzeum i teatru? Że w kasynie budujemy wielką salę dla zebrań, nie może to przecież gniewać Polaków. Doprowadziliście przecież, pożal się Boże, do tego, że Polacy wogóle już nie utrzymują towarzyskich kontaktów z Niemcami. [...]
Co właściwie myślą polacy osiągnąć przez tę politykę? Czy sądzą, że im się kiedyś uda owe dzielnice, które są już na pół niemieckie i leżą parę marszów dziennych oddalone od Berlina, oderwać od państwa pruskiego? To się nie stanie i stać się nie może, dopóty istnieć będą Prusy i Niemcy.
Skarżycie się panowie ciągle, że polaków nie dopuszcza się na urzędy. W prowincyi poznańskiej co prawda, skoro przeciwieństwa tak się zaostrzyły, jest to niemożliwe, gdyż prowadziłoby to do ciągłych zatargów. Cieszylibyśmy się jednak, gdyby polacy zgłaszali się w większej liczbie na urzędników w innych prowincyach pruskich. Bardzo chętnie byśmy ich tam ustanawiali. Miłoby nam było, gdyby jak najwięcej polaków wstępowało do armii jako oficerowie. Oddaję się ciągle jeszcze nadziei, że kulturno-dobroczynne (!) postępowanie rządu pruskiego doprowadzi polaków ostatecznie do przekonania, że się przecież nigdzie tak dobrze nie żyje, jak pod panowaniem Hohenzollernów.
Czegoż właściwie panowie żądacie? Czego chcą polacy? Niejednokrotnie się wyrażali, że zwyciestwo polaków byłoby zupełną klęską niemców [...]. „Jeszcze Polska nie zginęła” powtarzają naiwnie.
Takiej naiwności nie możemy jednak puścić płazem; musimy tak mówiących przekonać, że nadzieja ta jest na zawsze pogrzebaną.
Berlin, 15 stycznia
„Dziennik Poznański” nr 14, 17 stycznia 1901, w zbiorach Biblioteki Narodowej.
Na premierze sztuki Adama Krechowieckiego My, osnutej na tle ostatnich wypadków w Królestwie Polskiem, teatr był wysprzedany. Podczas przedstawienia przyszło do zajść. Obecni w teatrze socyalni-demokraci urządzili demonstracyę. Gwizdano, hałasowano, wznoszono nieprzyjazne okrzyki pod adresem autora, wołano: „Nie pozwolimy dalej grać! Wychodzić z teatru!” i t. p., rzucano żabki zapalone i przemawiano z galeryi. Skutkiem tego po drugim akcie dyrekcya odwołała akt trzeci. Przed kurtynę wyszedł inspicient i zawiadomiła, że dalszy ciąg przedstawienia się nie odbędzie. Czterech demonstrantów aresztowano, lecz wypuszczono ich zaraz na wolność. Kilku akademikom odebrano legitymacye. Na odchodnem odśpiewali socyaliści „Czerwony sztandar”. Większość publiczności zachowywała się spokojnie.
„Czas” nr 4, 5 stycznia 1907, w zbiorach Biblioteki Uniwersytetu Warszawskiego.
Wyczytawszy w N. 77 „Gazety Kieleckiej” wiadomość, że w d. 27 bm. ma być w Kielcach wystawiona sztuka „Dzieje grzechu, 6 obrazów z powieści Stefana Żeromskiego, uscenizowanych przez Janinę Mori, przyjętych do grania przez teatr warszawski, lwowski, krakowski, łódzki, poznański i wileński” – oświadczam, że nikomu nie udzielałem i nie udzielę pozwolenia na przerabianie mojej powieści na scenę.
Wiadomość o tym, jakoby przeróbka wymienionej powieści, dokonana przez p. Janinę Mori, miała być wystawiona w teatrach warszawskim, lwowskim itd., jest wymysłem, a cała ta sprawa przerabiania cudzej pracy bez zapytania autora i wystawiania na scenie wbrew jego woli jest pospolitym nadużyciem, przeciwko któremu kategorycznie protestuję.
Warszawa, Królestwo Polskie, zabór rosyjski, 26 września
Stefan Żeromski, Listy 1905–1912, oprac. Zdzisław Jerzy Adamczyk, Pisma zebrane, t. 37, pod red. Zbigniewa Golińskiego, Warszawa 2006.
Przed paru tygodniami grono osób urządziło tu teatr świetlny, czyli kinematograf. Nowy ten nabytek został umieszczony w miejscowej szopie teatralnej. Pierwsze wyświetlenia powiodły się znakomicie. Najpierw wyświetlono sprowadzony piękny obraz Golgota. Drugi dramat, Nędznicy, nie nadawał się dla naszej ludność. Dodać muszę jeszcze o przedstawieniu amatorskiem, dnia 14 z.m., które powiodło się znakomicie. Wystawiony trzy sztuki: Nieboszczyk swatem, Dzieci muzy i Fatalna kiełbasa. Komedyjki odegrane zostały przez grono miejscowych, świeżo zorganizowanych amatorów. Publiczność, która mimo złej pogody przybyła licznie na przedstawienia, darzyła wykonawców oklaskami.
Wysokie, powiat Krasnystaw, ok. 22 września
„Gazeta Ludowa”, nr 38, z 22 września 1918.
Życie w getcie organizuje się. Praca pomaga zapomnieć o wszystkim, a nie jest trudno ją znaleźć. Otwarto dużą liczbę warsztatów i fabryk; wyrabiają najróżniejsze przedmioty, których nigdy przedtem nie produkowano w Warszawie.
Nasza grupa teatralna otrzymała kilka propozycji wystąpienia w kawiarniach. Mamy także własną salę i zamierzamy dawać regularne przedstawienia dwa lub trzy razy w tygodniu, popołudniami. Wynajęliśmy szkołę tańca Weismana na Pańskiej, choć przed wojną miała złą reputację, gdyż spotykał się w niej warszawski półświatek. Kiedyś okoliczni mieszkańcy nazywali to miejsce „starą speluną”. Ale teraz mamy swoją własną publiczność, która zaprzecza złej reputacji tej sali, bowiem przychodzi na nasze przedstawienia bez względu na to, gdzie się odbywają. Zresztą nie ma lepszego pomieszczenia w tzw. małym getcie – między Sienną a Lesznem.
Warszawa, 25 grudnia
Mary Berg, Dziennik z getta warszawskiego, tł. Maria Salapska, Warszawa 1983.
Na Nowolipiu działa – pod kierownictwem aktorki, Diany Blumfeld, żony Jonasa Turkowa – mały teatr wystawiający sztuki w języku nowohebrajskim (jidysz), zwany „Azazel”. Na Nowolipkach [Nowy] Teatr Kameralny daje przedstawienia w języku polskim. Od czterech tygodni grają w nim popularną komedię pióra czeskiego dramaturga, Polaczka, pod tytułem: „Doktor Beghorf przyjmuje od drugiej do czwartej”. Gwiazdami tego teatru są: Michał Znicz, Aleksander Borowicz i Władysław Gliczyński.
Wielkie sukcesy odnosi Teatr Femina na Lesznie. Można w nim zobaczyć Aleksandra Minowicza, Helenę Ostrowską, Franciszkę Man, która wygrała międzynarodowy konkurs tańca, Kinelskiego, Pruszycką wraz z jej baletem, Noemi Wentland i wiele innych znakomitości, o których żydowskim pochodzeniu nikt przed wojną nie wiedział. Na repertuar „Feminy” składają się rewie i operetki. Ostatnio wystawiono „Barona Kimmela” i rewię, w której przede wszystkim prezentowano skecze i piosenki o Judenracie. Była to ostra satyra skierowana przeciw „rządowi” i „ministrom” getta.
Warszawa, 20 kwietnia
Mary Berg, Dziennik z getta warszawskiego, tł. Maria Salapska, Warszawa 1983.
Jakieś było to przeżycie dla mnie, dla innych zresztą, którzy wypełnili szczelnie widownię, sądzę, również. Kiedy zgasły światła i uniosła się kurtyna, sala zatrzęsła się od braw po pierwszych polskich słowach tekstu dobiegającego ze sceny. Grano przecież „Zemstę” Aleksandra Fredry, klasyczną pozycję repertuaru naszych teatrów, godną tej szczególnej okazji.
Katowice, 2 kwietnia
Andrzej Konieczny, Jan Zieliński, Pierwsze sto dni, Katowice 1985.
Ob. Sabina Lewi, Wydział Propagandy KW PPR w Białymstoku:
Nie pozwoliłam wystawiać sztuki „Tamten”. Sztuka ta jest stara z 1902 r. i omawia warunki życia Polaków w Rosji, Sybir, kajdany itp. Na wystawienie tej sztuki nie zezwoliłam. Jako cenzor zajęłam stanowisko, że jakkolwiek potępiam ucisk carski i potępia go również Rząd Sowiecki, ale w tym momencie wysuwać momenty przeciwko narodowi rosyjskiemu. [sic!] My chcemy dziś nasze stosunki umocnić, chcemy mieć stosunki przyjemne i nie leży w interesach demokracji, żeby przypomnieć rany jątrzące. Sztuka została niewystawiona.
Informacje nasze, które wychodzą, muszą być sprawdzone. My jeszcze nie wiemy czy Hitler umarł, czy nie. Poważna prasa sowiecka zajęłą stanowisko, że to jest kaczka. Tutaj właściwie nasze wiadomości radiowe powtórzyły, że Hitler umarł, bez komentarzy. Podać bez komentarzy, to znaczy iść im na rękę. Gdyby ta wiadomość była podana z komentarzami w artykule, byłoby dobrze. Ponieważ komentarzy nie było, wiadomości nie puściłam.
Dokumenty do dziejów PRL, Zeszyt 6, Główny Urząd Kontroli Prasy 1945–1949, oprac. Daria Nałęcz, Warszawa 1994.
Wstąpiłam do Teatru Polskiego. Szyfmana spotkałam przed teatrem. Oprowadził mnie po całym gmachu. Zupełnie odremontowany po wyszabrowaniu i przyodziany w identycznie tę samą szatę, co był poprzednio. Wszystko się lśni. Kiedy Szyfman wprowadził mnie na widownię, łzy pociekły mi z oczu. Zobaczyłam tłum przyjaciół i znajomych, których już nie ma. Zobaczyłam świat znikniony, a piękny, który już nigdy nie wskrześnie. Stamtąd szłam – po raz pierwszy – przez plac Napoleona. Przestał istnieć.
Warszawa, 15 listopada
Maria Dąbrowska, Dzienniki powojenne, t. 1, 1945–1949, Warszawa 1996.
Są u nas od miesiąca Anna i Bronisław Linkel, którzy wrócili zza Uralu. [...] Wrócili przerażeni i wyleczeni na zawsze z dawniejszych złudzeń.
Byliśmy na premierze „antyfaszystowskiej” sztuki „Papuga” jakiegoś Korcellego (podobno dziennikarzyna z Łodzi). Sztuka tylko na skutek koniunktury mogła ukazać się na scenie, gdyż jest lichotą i szmirą kompletną. Autor w słowie wstępnym dołączonym do programu z megalomanią rzekomej „ofiary” zawiadamia, że sztuka nie mogła być grana przed wojną ze względów cenzuralnych. Kretyn i kłamca, byle tylko nadać swojej nicości wartość, zapomina, że przed wojną za „sanacyjnej” Polski grana była „Genewa” Bernarda Shaw, w której były żywe karykatury Hitlera i Mussoliniego. Że była grana antyfaszystowska „Rodzina” Słonimskiego. Że wychodziło wtedy mnóstwo pism komunistycznych. Sztuka zapewne nie była grana z powodu swej nędzoty.
Warszawa, 16 maja
Maria Dąbrowska, Dzienniki powojenne, t. 1, 1945–1949, Warszawa 1996.
Wczoraj byliśmy na „Fantazym” – premiera złączona z jubileuszem [35-lecia] Teatru Polskiego i [45-lecia pracy Arnolda] Szyfmana. Uroczyste przedstawienie z Prezydentem i rządem. Pierwszy raz byłam na takim w obecnej Polsce. Przyjechaliśmy wcześnie i widzieliśmy, jak cały skład teatru z Szyfmanem na czele biegnie kłusem (dosłownie) na powitanie Bieruta. Jednocześnie zaczął napływać nowy grand monde. Panie o pospolitych brzydkich twarzach i wymyślnych koafiurach, ubrane w długie wieczorowe suknie, prawie wyłącznie czarne, i przeważnie źle uszyte. [...] Z powodu konieczności zaproszenia mnóstwa wysokich sfer i gości z prowincji wszystkie premierowe pierwsze miejsca cofnięto do tyłu, za co w zaproszeniach osobnym druczkiem przeproszono – rzecz niebywałej elegancji jak na te czasy.
[...]
Siedzieliśmy tuż przed lożami, tak że nie widziałam wejścia wysokich władz, oznajmił mi o tym tylko hymn narodowy orkiestry i powstanie całego teatru. Przedstawienie było bardzo starannie wyreżyserowane, w pełnym, zdaje się, tekście. Dekoracje Roszkowskiej doskonałe, były oklaskiwane przy każdym podniesieniu kurtyny. [...] Przedstawienie skończyło się dopiero około jedenastej. Miałam chęć zostać jeszcze na części jubileuszowej, ale Stach naglił do domu, więc wyszliśmy zaraz po 5 akcie. Przed teatrem olśnił mnie i zdumiał widok parku samochodowego, czekającego na wszystkie bawiące w teatrze znakomitości, które licząc z bankietem – nie wcześniej chyba jak o jakiej drugiej zwolniły biednych szoferów. Było chyba ze sto samochodów, zajmujących z obu stron teatru całą przestrzeń aż do Nowego Światu. Same najpięknicjsze limuzyny, od których bił blask nawet w nocy. Tak co do liczby, jak co do piękności aut nigdy czegoś podobnego za przedwojennej Polski nie widziałam. Trudno o wspanialszą demonstrację naszych nierówności społecznych.
Warszawa, 13 lipca
Maria Dąbrowska, Dzienniki powojenne, t. 1, 1945–1949, Warszawa 1996.
W piątek byliśmy (za zaproszeniem) na niesamowitym, ale dużo dającym do myślenia przedstawieniu moskiewskiego Teatru Dramatycznego – „Wielkie dnie” (obrona Stalingradu). Był to reportaż teatralny, połączenie kina, radia, gazety i teatru. Widowisko złożone z 9 obrazów, w których pokazano kilka scen z walk w Stalingradzie od strony rosyjskiej i niemieckiej, kilka scen w gabinecie Stalina na Kremlu i scenę z Rooseveltem w Ameryce. Wszystkie postacie historyczne wystudiowane do najdrobniejszych naturalistycznych szczegółów, jak z gabinetu figur woskowych. W sumie pokazano całą dobę pracy Stalina (i o to tylko chodziło), aż do momentu, kiedy nad ranem zasypia ze zmęczenia na fotelu (oczywiście z książką w ręku, oczywiście słuchając koncertu D-dur Czajkowskiego) i śpi... kilkanaście minut. Jest to bardzo zuchwałe ryzyko liturgiczne, kazać publiczności patrzeć na te nieme sceny, gdy władca największego imperium układa na biurku ołówki, przyrządza sobie fajkę, chodzi i myśli etc. Tylko demoniczność postaci i świetna gra aktora sprawiają, że to jest nie tylko do wytrzymania, ale w jakiś niezdrowy sposób zajmujące. Naturalizm jest aż żenujący, ma się wrażenie, że się kogoś podgląda. Tylko w przedstawieniu Churchilla na rozmowie ze Stalinem nie ustrzeżono się partyjnej stronności. Churchill jest zagrany jako karykatura – i całkiem pod kątem dzisiejszej chwili. […]
Naturalizm sztuki jest jednocześnie idealistyczny. Rosja – zwłaszcza wyższe sfery – generałów, dygnitarzy oczyszczono starannie ze wszelkich cech ujemnych, a nawet po prostu ludzkich. M.in. – Roosevelt pije whisky, Niemcy piją wódkę szklankami, rosyjscy generałowie nie dotknęli nawet koniaku, który im przyniósł ordynans na polowej kwaterze. Gdy – nieskazitelni abstynenci – wychodzą z narady wojennej, koniak wypija, oczywiście, ordynans. [...] Otóż w tym reprezentacyjnym widowisku, jakoby socjalistycznym, występuje tylko dwoje ludzi prostych: ów ordynans wypijający koniak i kucharka obozowa, jakaś czuwaszka, źle mówiąca po rosyjsku. Obie role są wybitnie śmieszne. Poza tym „lud”, tak jak niewolników w „Księciu Niezłomnym”, widać tylko tłumnie schylony nad czarną robotą kopania rowów obronnych, raz na chwilę ukazują się żołnierze. W „Księciu Niezłomnym" ten lud przynajmniej się skarży na swój los – tu milczy. Całe widowisko grają panowie tego ludu – generałowie, ministrowie, dyktator. Gdyby podstawić pod nich osoby z carskich czasów, rzecz mogłaby być grana za carów bez najmniejszej zmiany tekstu.
Szczególnie charakterystyczna jest scena końcowa, święcąca tryumf zwycięskiej kontrofensywy. Odbywa się to w gabinecie Stalina. On występuje tym razem nie w szarej kurtce (a la Piłsudski), ale w marszałkowskim mundurze - trzej wodzowie (gen. piechoty, gen. artyleru, gen. lotnictwa) – w paradnych mundurach. Lokaj w białej kurtce wnosi wino, piją za zdrowie wielkiego narodu rosyjskiego i wielkiego Związku Sowieckiego. Sala tym razem empirowa, za całe umeblowanie – biało-złocisty jedwabny fotel nasuwający nieuchronnie myśl o... tronie. Na ścianie z dwu stron „tronu” wielkie portrety Kutuzowa i... Suworowa. I na to patrzy Warszawa, i jakaś przecie Warszawa służalczo i niewolniczo oklaskuje scenę z portretem Suworowa, kata Pragi, zdobywcy Warszawy, pogromcy Kościuszki! I ten teatr w gościnie „przyjacielskiej” nie zawahał się przed potwornym nietaktem, przed nieprzyzwoitością pokazania tu tej dekoracji... Tak upadliśmy, że nikt już z możliwością obrażenia nas się nie liczy.
Siedzieliśmy ze St. w pierwszym rzędzie. Ciekawam, czy UB zanotowało, żeśmy nie klaskali.
Warszawa, 10 kwietnia
Maria Dąbrowska, Dzienniki powojenne, t. 1, 1945–1949, Warszawa 1996.
Dostawaliśmy mnóstwo zaproszeń. Ponieważ coś wybrać muszę i na coś odpowiedzieć – więc wybrałam podwieczorek u Cyrankiewicza – „pożegnalny” dla wyjeżdżających tego dnia wieczorem aktorów tego tak bardzo złego teatru rosyjskiego.
Kiedyśmy wysiadali z taksówki, jednocześnie z nami wysiadła Elżunia Barszczewska. Po drodze przez dziedziniec do pałacu Rady Ministrów zgadało się o tym teatrze. Wyrażała wniebowzięte zachwyty. – „Chyba – rzekłam – udajecie wszyscy, że wam się to tak podobało. Przecież każdy nieuprzedzony człowiek musi przyznać, że to niedobry teatr, a tak złego i ordynarnego przedstawienia, zarówno co do gry aktorów, jak co do prostactwa i nudy samej sztuki, jak ta „Wiosna w Moskwie”, to dawno nie widziałam.” Elżunia się stropiła i powiedziała: „Tak, ale ten entuzjazm do sztuki, oni mają taki entuzjazm. U nas tego nie ma”. – „Entuzjazm dla sztuki w teatrze, to dobra gra – odpowiedziałam. – Inne formy entuzjazmu nie wchodzą tu w ogóle w rachubę.” [...]
Weszliśmy do hallu. Poza tym, że byłam tam kiedyś na początku tamtej niepodległości na jakimś zebraniu jakiegoś komitetu przy Radzie Ministrów (bodaj że jeszcze wtedy, kiedy prowadziłam referat „Robotnicy rolni” w Ministerstwie Rolnictwa) – mogę powiedzieć, że byłam tym razem jakby po raz pierwszy i w tym gmachu, i zwłaszcza na „podwieczorku” premiera. Cyrankiewicz też (którego nie lubię za płaszczenie się nad miarę i za wzięcie na siebie roli grabarza partii, która go wychowała) był pierwszym w ogóle premierem, jakiego rękę w mym życiu uścisnęłam. Stał bowiem w progu jednego z pokojów i witał gości razem z żoną, Andryczówną. Andryczówna wygląda daleko ładniej w cywilu niż na scenie.
Ale wracam do hallu. Od Stacha odebrał laskę i kapelusz bardzo stary o siwych wąsiskach woźny, pilnujący wieszaka „ministerialnego”, i który Stacha sam gestem do siebie zaprosił. Na pewno pamiętał wszystkie gabinety, które przez ten hall przedefilowały, a Stacha wziął za coś w rodzaju eks-prezydenta, sądząc po aparycji. […] Znalazłam się w towarzystwie Małyniczówny i Teresy Roszkowskiej i zostaliśmy przez te panie zapoznani z aktorem Chanowem, którego zauważyłam była w jednej z ról sztuki „Wiosna w Moskwie”. W bardzo niewdzięcznej nudnej roli wykazywał przynajmniej większe opanowanie ruchów, odrobinę dyskrecji i kultury – wszystko brakujące innym.[...] Chanow był najpierw oszołomiony, że widzi przed sobą aż trzy „znakomite” kobiety (każda bowiem z nas, trochę dla kawału, ot tak, rekomendowała dwie inne jako "wielkie" i niezrównane w swym rodzaju i tym podobne głupstwa) – „Tyle znakomitych kobiet – mówił – toż wy nas prześcigacie.” Snadź w Rosji nawet ludziom o siwiejących skroniach zdołano wmówić, że wszędzie poza Sowietami los kobiet jest upośledzony, a „wielkie kariery” dla nich niedostępne. Wdawszy się w rozmowę ze Stachem o Czechowie, Turgieniewie itd. ów Chanow wykazywał świetną znajomość tych autorów, a niektóre powiedzenia świadczyły o jego niezłej kulturze estetycznej w ogóle. Zdarzyło mu się w tej rozmowie powiedzieć (z okazji „Wiśniowego sadu”): „Tak – rzeczy ginące i przemijające mają zawsze jakieś rozrzewniające piękno”. Ciekawe, że z rozmowy o tych autorach nie skręcił bynajmniej i nie zdradzał w tym kierunku żadnej ochoty – na literaturę sowiecką. […] Najciekawsze, że ni słowem nie zapytał o nasze wrażenia z ich teatru.
Warszawa, ok. 5 maja
Maria Dąbrowska, Dzienniki powojenne, t. 1, 1945–1949, Warszawa 1996.
Jesteśmy Ci ukochany Towarzyszu Prezydencie szczególnie wdzięczni za troskliwą i serdeczną opiekę, jaką otaczasz kulturę polską. Twoje wskazania są dla nas zawsze najcenniejszym drogowskazem, pozwalają lepiej zrozumieć rolę i zadania sztuki polskiej walczącej o pokój i postęp. Pragniemy uczcić sześćdziesiątą rocznicę Twych urodzin, jak również zbliżające się święto 1 maja opracowaniem i ponadplanowym wystawieniem klasycznej sztuki politycznej z okresu Oświecenia – Powrotu posła J[uliana] U[rsyna] Niemcewicza na scenie fabryki traktorów „Ursus”.
Warszawa, 18 marca
Piotr Osęka, Rytuały stalinizmu. Oficjalne święta i uroczystości rocznicowe w Polsce 1944–1956, Warszawa 2007.
O godzinie dziewiątej trzydzieści pojechałem do SPATiFu, uzgodniliśmy to moje przemówienie dla Zelwera […].
Nie pojechałem na spektakl jubileuszowy. […] Postanowiłem pojechać na samą uroczystość jubileuszową. Trafiłem na przerwę przed czwartym aktem. Z Kruczkowskim Leonem poszliśmy oglądać wystawę w foyer poświęconą Zelwerowi, a kiedy zaczął się akt, poszliśmy do loży. Trzeba stwierdzić, że nudy na pudy, ale Zelwer ma dykcję pierwszorzędną. Trzyma się doskonale mimo kalectwa. Ludzi masę. Teatr wypełniony po brzegi.
Po spektaklu zgromadziliśmy się na scenie. W złotym wieńcu złote litery: 60 lat. Zelwer usiadł w foteliku przy stole. Dwa fotele i stoliczek ofiarowane od teatru. Masę kwiatów. Delegacje. Przy dźwiękach poloneza granego przez naszą orkiestrę idzie kurtyna do góry. Wszyscy wstają – brawa. Kiedy się uciszyło, zaczyna minister Sokorski. Dekoruje Zelwera Orderem Polonia Restituta I klasy. Duże odznaczenie. Szarfa i gwiazda. Mistrzem ceremonii jest Chmurkowski. Po ministrze Chmurek zapowiada mnie jako wiceprzewodniczącego SPATiFu. Zaczynam mowę: drogi, kochany nasz nauczycielu i wychowawco, kolego i mistrzu. Jestem spokojny, myśl dobrze pracuje, bellergal jednak dobrze robi. Wziąłem trzy pastylki.
To moje najdłuższe przemówienie, blisko dziesięć minut. Zelwer, widzę, jest zadowolony, a nawet w pewnym momencie, kiedy wyjąłem jego stary list do mnie sprzed dwudziestu dwu lat i zacząłem czytać, wzruszył się. skończyłem mocną kadencją – brawa – ucałowałem Zelwera […], po mnie zaczął przemawiać przedstawiciel związku. Potem Dąbrowski, a potem delegacje. […] Dowcipną laurkę z wierszykiem czytał Łapiński Stasio. Wreszcie przemówił Zelwer. Mówił doskonale, tylko strasznie długo. Blisko godzinę. Tym nas wykończył. Trzymał się świetnie. Nie zapomniał nikomu podziękować, wszystko składnie i z sensem. Tak jak dawny Zelwer. Uroczystość skończyła się po dwudziestej czwartej.
Warszawa, 16 lutego
Marian Wyrzykowski, Dzienniki 1938–1969, Warszawa 1995.
[…] pojechałem na godzinę ósmą do kliniki. Jest przewiezienie zwłok z kostnicy do Teatru Polskiego. […]
Karawan trochę się spóźnił. Zabrali ciało i pojechaliśmy do Teatru Polskiego. Tam wnieśliśmy trumnę na foyer pierwszego piętra. Otek Axer wraz z Daszewskim udekorowali salę czernią. Na środku stało podium przykryte kirem, na nim trumna. Od góry okryta sztandarem biało-czerwonym. Przed trumną na poduszkach odznaczenia. […] O godzinie dziewiątej piętnaście stanęła pierwsza warta honorowa. Stanęli: Dulęba, Ćwiklińska, Adwentowicz, Brydek, Zelwer. O godzinie dziewiątej trzydzieści przyjechał [Wacław] Barcikowski z Rady Państwa, Sokorski, Wilczek, [Roman] Piotrowski, Balicki. Odbyła się dekoracja pośmiertna. I znów przykrość – zgłupieliśmy. Został odznaczony Komandorią z Gwiazdą – niżej niż Zelwer, niż Solski. A przecież o ile ich przewyższał swoją wspaniałą twórczością. […]
Po dekoracji rozmawialiśmy w gabineciku obok loży z Sokorskim w sprawie pogrzebu, akademii i zabezpieczenia rodziny. […]
O godzinie dwunastej trzydzieści stanąłem na warcie razem z Kuniną, Daszewskim, Szyfmanem, Wiercińskim, Grabowski, Csató. O godzinie trzynastej piętnaście znów nas postawili na warcie honorowej. Przyjechał premier Cyrankiewicz, [Jakub] Berman, [Edward] Ochab oddać hołd. O godzinie trzynastej trzydzieści teatr został zamknięty. Ludzie zgromadzili się przed teatrem. Trumna została zniesiona na dół i znów wzięliśmy na ramiona […]. Nieśliśmy przez westybul. Orkiestra opery grała poloneza Elegijnego Noskowskiego. Przed teatrem stało przykryte czernią podium. Złożyliśmy tam trumnę. Przemówił bardzo ładnie, wzruszająco Dziunio Wierciński, żegnając Leona od całego aktorstwa polskiego.
Po przemówieniu przy dźwiękach marsza Żałobnego Chopina trumnę wnieśliśmy do autokaru żałobnego. […] Porządek na cmentarzu wzorowy. Delegacje z całej Polski ze swoimi wieńcami już stoją w kondukcie. Zajeżdża autobus. Koledzy z Polskiego Teatru biorą trumnę na ramiona, potem niosą koledzy z Narodowego, potem z Państwowego Instytutu Sztuki, a potem znów my z prezydium SPATiFu.
Żałobna orkiestra gra. Stanęliśmy nad grobem. […] Rozdygotany byłem wewnętrznie. Kiedy delegacje zaczęły składać wieńce, wycofałem się znad grobu.
Warszawa, 29 marca
Marian Wyrzykowski, Dzienniki 1938–1969, Warszawa 1995.
Rano wstałem o godzinie dziesiątej i poszedłem do Rady Państwa na uroczystość dekoracji Solskiego. […] Szedłem pieszo do Sejmu, gdzie obok znajduje się teraz Rada Państwa. Punkt dwunasta zjawił się Solski. Są goście zagraniczni. […] Solski dostał Order Budowniczego Polski Ludowej. Najwyższe odznaczenie. Trzyma się doskonale. Dekorował go Zawadzki w asyście Cyrankiewicza i Bermana. […]
Wieczorem jubileusz. Bardzo uroczyście. Zaczęła orkiestra Filharmonii pod dyrekcją Rowickiego uwerturą z Halki. Potem czwarty akt Zemsty. Okropne widowisko. Dopiero teraz pokazało się, jakie to podłe przedstawienie. […] Solski grał zupełnie przyzwoicie. […] Okropnie jest w tym naszym teatrze. Wszystko się robi, żeby było jak najgorzej. Jakieś naprawdę tumany rządzą.
Po Zemście odegrała orkiestra mazura ze Strasznego dworu, a potem uroczystość jubileuszowa. Ze SPATiFu przemawia Brydek, ja jestem drugim delegatem. Najpierw przemawiał Sokorski, potem Brydek. Po przemówieniu Brydka przypiąłem Solskiemu odznakę SPATiFu. Potem zaczęły się sypać przemówienia. Nie chciało mi się stać na scenie, więc poszedłem na widownię. Najefektowniej przemawiał Łukianow, który na zakończenie klęknął przed Solskim. Zrobił to bardzo dobrze, po aktorsku. […] Bardzo mile mówiła madame Valentine Tessier – Francuzka. Solski odpowiedział znakomicie. Zakończył okrzykiem: niech żyje braterstwo między narodami, niech żyje pokój. Robiło to duże wrażenie. Niektórzy płakali. Przecie to stuletni człowiek.
Warszawa, 5 czerwca 1954
Marian Wyrzykowski, Dzienniki 1938–1969, Warszawa 1995.
O godzinie dwudziestej poszliśmy do Prezydium Rady Ministrów na przyjęcie z okazji Teatru Małego. Prezydent Bierut jak i premier Cyrankiewicz bardzo nas z Elżunią honorowali. Siedzieliśmy razem przy stole. Oprócz nas byli przy stole Paszenna, Gogolewa, Turczaninowa, Zubow, Cariow, Szatrowa, Michajłow ambasador z żoną, Ochab – jednym słowem sami najpoważniejsi. Dużo rozmawiałem z Cariowem, z prezydentem Bierutem, z Turczaninową. Po wyjściu gospodarzy rozpoczęła się zabawa na dobre. Orkiestra grała, poszliśmy w tany. Tańczyliśmy mazura. Tańczył Cariow, tańczył Annienkow. W ogóle szał. Gdzieś koło dwunastej w nocy rozeszliśmy się. Spacerkiem wróciliśmy do domu. Bardzo przyjemny wieczór.
Warszawa, 19 sierpnia
Marian Wyrzykowski, Dzienniki 1938–1969, Warszawa 1995.
Idziemy do Teatru Rapsodycznego, którego jeszcze nie znam. To teatr poświęcony tylko recytacjom poezji. [...]
Stamtąd na specjalne zaproszenie do studenckiej „Piwnicy”. To właściwie okropna piwnica, cała w siwej chmurze dymu z papierosów, bez wentylacji, słabiutko oświetlona, przeważnie świecami. Wrażenie raczej ponure. Gdyby ktoś kazał tej młodzieży produkować się w tej norze – byłby zrewoltowany hałas na cały świat. „Duszą” owej piwnicy jest młody „egzystencjalista” Piotruś Skrzynecki, student nigdzie nie meldowany, bez mieszkania i utrzymania, nocujący i jadający u ludzi.
Kraków, 18 czerwca
Maria Dąbrowska, Dzienniki powojenne, t. 3, 1955-1959; wybór, wstęp i przypisy Tadeusz Drewnowski, Warszawa 1996.
Byliśmy z Lidią na przedstawieniu w Teatrze Klasycznym śpiewanego widowiska o okupacji „Dziś do ciebie przyjść nie mogę”. Ma ono już ponad pięćset przedstawień, pokazywane było za granicą w ośrodkach polonijnych, wszędzie ludzie płakali, bo to naprawdę śliczne i przypomina okupację, „jak gdyby to było wczoraj”. Ale kawiarniane Katony występują przeciw temu, że to „moczaryzm”, „partyzantyzm”, „zbowidyzm” etc. Istotnie – idea jest po trochu moczarowska, żeby pokazać i pogodzić wszystkie polskie piosenki wojskowe i partyzanckie z różnych frontów, ze Wschodu i z Zachodu i czort wie jeszcze skąd. Idea to, rzecz prosta, apolityczna i trochę udająca Greka, lecz w wykonaniu wcale smaczna i taktowna: jest tu „Natalia”, piosenka batalionu uderzeniowego Konfederacji Narodu, czyli Piaseckiego, jest „Płynie Oka” berlingowców, są „Czerwone maki na Monte Cassino”, jest też powstańczy „Marsz Mokotowa” i „Szturmówka” Ekiera, są nawet reminiscencje legionowe i „Piosenka o mojej Warszawie” Harrisa. Niepotrzebnie tylko w programie figuruje fragment z książki Moczara, który to Moczar ohydnie się obchodził z akowcami w czterdziestym piątym roku w Łodzi, kiedy był tam szefem UB […], ale pomimo wszystko przedstawienie jest śliczne i kawiarniane […]. Rację mają starawi ludzie na Sali, którzy zapłakują się słysząc te dawne piosenki. Ma to i swój podtekst aktualny: wtedy Polska walczyła, choć była pod niemieckim butem, dziś niby jest wolna, a bezsilna i co gorsza – skurwiona. Bo nikt nie ma ochoty walczyć, nikt nie wierzy w walkę, nikt nie wie, o co właściwie ma walczyć.
Warszawa, 5 października
Stefan Kisielewski, Dzienniki, Warszawa 1997.
Pojawia się teczka z napisem NOWY SPEKTAKL, do której wszyscy wpinają swoje teksty: wiersze i opisy pomysłów teatralnych i życiowych sytuacji... Wreszcie na kolejnym spotkaniu zespołu ustala się zestaw propozycji tematów do improwizacji. I w tym momencie można sobie powiedzieć, że zaczynamy systematyczną pracę nad nowym przedstawieniem [...].
Tak więc zaczynamy pracę od stanu niewiedzy. Jesteśmy w czasie improwizacji. Formułując tematy odwołujemy się zarówno do własnych tekstów, jak i do najistotniejszej dla nas literatury (bywał to Dostojewski, Camus, Lowry, Miłosz, Biblia, Krynicki), w której odnajdujemy własne duchowe doświadczenie. Tematem improwizacji może być też dzieło sztuki, obraz (próbowaliśmy Boscha, Goyi, Hoggarta i in.). Temat jest tu próbą wskazania wspólnego impulsu, który pozwoli na stworzenie rzeczywistości międzyludzkiej, systemu znaków i kontaktów, powołanie zdarzeń, akcji, wyrazu dla wspólnego doświadczenia.
Kilka zrealizowanych improwizacji tworzy podstawowy teatralny materiał przyszłego przedstawienia. Określa międzyludzką (co znaczy też – aktorską) koncepcję spektaklu. Powołane zostają do życia postacie bohaterów przyszłego spektaklu. Owo „życie” bohaterów istnieje od razu w teatralnym kształcie. Równocześnie z rzeczywistością teatralną rodzi się wiedza o rzeczywistości, precyzują się główne problemy, które będziemy stawiać wobec widzów.
Poznań, 28 sierpnia
Zbigniew Gluza, Ósmego Dnia, Wydawnictwo KARTA, wyd. II, Warszawa 1994.
W Teatrze Narodowym na spektaklu Wesele publiczność zbojkotowała aktora – Janusza Kłosińskiego, witając każde jego wejście na scenę huraganem braw, które nie milkły w czasie wypowiadania przez niego kwestii. Następnego dnia zrezygnował ze wszystkich ról […]. W ten sposób został ukarany za kolaborację, wystąpił bowiem w programie telewizyjnym popierając działania junty.
Warszawa, 29 stycznia
„KOS”, 1982, nr 4, cyt. za: Teatr drugiego obiegu. Materiały do kroniki teatru stanu wojennego 13 XII 1981–15 XI 1989, oprac. i red. Joanna Krakowska-Narożniak, Marek Waszkiel, materiały zebrał zespół pod kierunkiem Marty Fik, Warszawa 2000.
Stan wojenny obnażył […] trudną i skomplikowaną sytuację polityczną w środowisku teatralnym. Na scenach dramatycznych zaczęły dominować przedstawienia o charakterze kontenstacyjnym. W wielu inscenizacjach próbuje się nawiązać do obecnej sytuacji w kraju, lecz czyni się to w sposób powierzchowny, a czasami wręcz nieodpowiedzialny. Skutki społeczne tego rodzaju działań są po prostu szkodliwe. Teatr nie może być miejscem podtrzymywania napiętej atmosfery społecznej […] i wrogiej socjalistycznemu państwu agitki politycznej.
Warszawa, 19 marca
Teatr drugiego obiegu. Materiały do kroniki teatru stanu wojennego 13 XII 1981–15 XI 1989, oprac. i red. Joanna Krakowska-Narożniak, Marek Waszkiel, materiały zebrał zespół pod kierunkiem Marty Fik, Warszawa 2000.
W tej konfrontacji niekontrolowanej władzy ze zniewolonym społeczeństwem jestem po stronie internowanych i uwięzionych, usuniętych z pracy i uczelni, po stronie wyzutych z prawa do strajku i protestu, po stronie zmuszonych do milczenia i krycia się. W takiej sytuacji ogólnej i osobistej nie mogę kierować państwową instytucją.
Kraków, 31 marca
„Wezwanie” 1982, nr 1, cyt. za: Teatr drugiego obiegu. Materiały do kroniki teatru stanu wojennego 13 XII 1981–15 XI 1989, oprac. i red. Joanna Krakowska-Narożniak, Marek Waszkiel, materiały zebrał zespół pod kierunkiem Marty Fik, Warszawa 2000.
Układ tekstów, opis inscenizacji i scenografii zawarty w scenariuszu wzbudził moje poważne obawy co do jego wymowy politycznej […]. Reakcja publiczności na poszczególne fragmenty potwierdziła zasadność naszych zastrzeżeń. Na domiar złego spektakl otrzymał nagrodę ufundowaną przez prezydenta Szczecina [na Ogólnopolskim Przeglądzie Teatrów Małych Form] – co otwiera mu drogę na kraj. Uważam, że wymowa tego spektaklu jest politycznie szkodliwa, wyszydza bowiem PZPR i ideały przez nią propagowane.
Szczecin, 8 kwietnia
Teatr drugiego obiegu. Materiały do kroniki teatru stanu wojennego 13 XII 1981–15 XI 1989, oprac. i red. Joanna Krakowska-Narożniak, Marek Waszkiel, materiały zebrał zespół pod kierunkiem Marty Fik, Warszawa 2000.
Od pięciu miesięcy środowisko nasze poddawane jest wyłącznie administracyjnemu sterowaniu i żyje w pełnym poczuciu zagrożenia swego elementarnego prawa do autonomicznego rozwiązywania swoich […] problemów. W tej nienormalnej sytuacji […] uruchomiły się spontaniczne systemy presji i samoobrony. One z kolei spowodowały w niektórych publikacjach prasowych oraz pewnych ośrodkach opiniotwórczych szereg niewybrednych ataków, bądź na całe środowisko, bądź na zawieszony w swych czynnościach ZASP [Związek Artystów Scen Polskich], lub też na poszczególne, wytypowane do zdyskredytowania osoby. […] Poczynania te w prostacki sposób mistyfikują społeczną rzeczywistość. […] Apelując o przywrócenie prawa do podjęcia statutowej działalności ZASPu, zebrani tu członkowie tej twórczej organizacji wyrażają głębokie przekonanie, że potrafi ona – w partnerskim i nie pozorowanym dialogu z organami władzy, powołanej do kierowania życiem kulturalnym naszego kraju – przyczynić się nawet w tak trudnych , jak obecne warunkach do stabilizacji tego życia i osiągnięcia […] porozumienia narodowego.
Warszawa, 25 maja
Protokoły z posiedzeń ZG ZASP, arch. ZASP, t. 82, cyt. za: Teatr drugiego obiegu. Materiały do kroniki teatru stanu wojennego 13 XII 1981–15 XI 1989, oprac. i red. Joanna Krakowska-Narożniak, Marek Waszkiel, materiały zebrał zespół pod kierunkiem Marty Fik, Warszawa 2000.
Kabaret „Piwnica”, który od 13 grudnia nie ma prawa grać, prezentuje swoje pierwsze przedstawienie w stanie wojennym w kaplicy u Dominikanów. Zbił się tam trzystuosobowy tłum. Dużo młodych, studentów. Ludzie stoją nawet w korytarzu. Jerzy Turowicz zajmuje miejsce w pierwszym rzędzie. Piotr Skrzynecki wdział czarną szatę. Ojciec dominikanin, który wita zespół, przypomina z uśmiechem, że wszystko jest dozwolone, oprócz nagich kobiet i aluzji politycznych. […]
Za witrażami krążą cienie. Leszek Wójtowicz śpiewa swoje teksty o śmierci Stalina i grobie Lenina […]. Piotr figluje i stroi sobie żarty, wykręca piruety w swej czarnej szacie, uderza w gong. Gdy spektakl dobiega końca, ojciec dominikanin prosi o modlitwę i minutę ciszy dla internowanych i skazanych. Przed rozejściem się tłum zaintonował pieśń staropolską. Piotr odprawia nas tubalnie i z sarkazmem: „A teraz idźcie do domu, jeśli możecie!”.
Kraków, 5 czerwca
Adrien le Bihan, Gniewne Drzewo. Dziennik Krakowski 1976-1986, Kraków 1995.
Decyzją władz reaktywowano ZASP. Akt ten został ogłoszony niespodziewanie 25 VI. […] Okres półroczny wyznaczony datami 13 XII 1981–25 VI 1982 stanowił cezurę w statutowej działalności ZASP, lecz mimo restrykcji stanu wojennego nie stworzył próżni w teatrach i nieobecności ludzi teatru w społecznej świadomości. Przeciwnie. I dlatego Prezydium ZASP uważa dziś za swoją powinność skierowanie słów najwyższego uznania do olbrzymiej większości naszej społeczności teatralnej, za wspaniałą postawę w trudnym i dramatycznym okresie po 13 grudnia. […] ZASP jest kolejnym stowarzyszeniem, które zostaje reaktywowane, ale nie do pomyślenia jest nasza egzystencja, jeśli w tej samej sytuacji nie znajdzie się Związek Literatów i Stowarzyszenie Filmowców. […] Ten krótki komunikat kończymy z umiarkowaną nadzieją, że nowy sezon 1982/1983 przyniesie oczekiwane zmiany nie tylko w polskim teatrze i kulturze narodowej, lecz również w życiu społeczno-politycznym. Nie mogą one istnieć rozdzielnie.
Warszawa, 25 czerwca
Protokoły z posiedzeń ZG ZASP, arch. ZASP, t. 82, cyt. za: Teatr drugiego obiegu. Materiały do kroniki teatru stanu wojennego 13 XII 1981–15 XI 1989, oprac. i red. Joanna Krakowska-Narożniak, Marek Waszkiel, materiały zebrał zespół pod kierunkiem Marty Fik, Warszawa 2000.
Te ubiegłe 6 miesięcy [okres zawieszenia działalności ZASP-u] […] doprowadziły w rezultacie do nieistniejących dotychczas, ostro zarysowanych podziałów. Podział główny polega na niemożności jednoznacznej odpowiedzi na zasadnicze […] pytanie: na ile [artysta-wykoawca] jest jedynie kapłanem sztuki, dbającym o jak najwyższy poziom kultury narodowej, działającym w zgodzie z potrzebami i odczuciami swoich odbiorców […], a na ile heroldem doraźnej propagandy, wykonującym bez wahania wszelkie polecenia państwowej władzy.
Warszawa, 29 czerwca
Protokoły z posiedzeń ZG ZASP, arch. ZASP, t. 82, cyt. za: Teatr drugiego obiegu. Materiały do kroniki teatru stanu wojennego 13 XII 1981–15 XI 1989, oprac. i red. Joanna Krakowska-Narożniak, Marek Waszkiel, materiały zebrał zespół pod kierunkiem Marty Fik, Warszawa 2000.
Okres półroczny wyznaczony datami 13 grudnia – 25 czerwca 1982 r. stanowił cenzurę w statutowej działalności ZASP, lecz mimo restrykcji stanu wojennego nie stworzył próżni w teatrach i nieobecności ludzi teatru w społecznej świadomości. Przeciwnie. I dlatego Prezydium ZASP uważa dziś za swoją powinność skierowanie słów najwyższego uznania do olbrzymiej większości naszej społeczności teatralnej za wspaniałą postawę w trudnym i dramatycznym okresie po 13 grudnia. Okres ten, mimo modyfikacji – trwa. Teatr polski oczekuje wraz z całym krajem na tak bardzo upragnioną normalizację, na zniesienie pozostałych restrykcji stanu wojennego, na autentyczne porozumienie narodowe. Temu celowi jesteśmy gotowi zawsze podporządkować naszą pracę, naszą energię i siły twórcze.
ZASP jest kolejnym stowarzyszeniem, które zostaje reaktywowane, ale nie do pomyślenia jest nasza egzystencja, jeśli w tej sytuacji nie znajdzie się Związek Literatów i Stowarzyszenie Filmowców, ponieważ i my i oni, nie możemy bez siebie istnieć i współtworzyć.
Warszawa, 5 lipca
„Przegląd”, Aktorzy, Nr 1, Warszawa 1983.
Wiemy, że wcale niemała też liczba aktorów, zwłaszcza młodych, z niecierpliwością oczekuje dnia, w którym udział w spektaklu telewizyjnym nie będzie groził środowiskowym bojkotem. […] Dziwaczność tej praktyki polega na tym, że odmawiają telewizji wstępu do teatru dyrektorzy państwowych instytucji. Doszło nawet do tego, że telewizyjny teatr Kwadrat również nie wpuścił w swoje progi telewizji, a dyrektor Dziewoński […] jest przecież pracownikiem telewizji […]. Front odmowy obejmuje wcale niemałą liczbę teatrów. […] Przerwanie bojkotu nie może być sprawą przetargu […]. Uważam, że bojkot stosowany przez poważną część środowiska teatralnego nie sprzyja umocnieniu nurtu postępowego.
Warszawa, 18 października
„Polityka”, nr 39, 13 listopada 1982, cyt. za: Teatr drugiego obiegu. Materiały do kroniki teatru stanu wojennego 13 XII 1981–15 XI 1989, oprac. i red. Joanna Krakowska-Narożniak, Marek Waszkiel, materiały zebrał zespół pod kierunkiem Marty Fik, Warszawa 2000.
Wychodząc naprzeciw zapotrzebowaniu społecznemu oraz inicjatywie środowiska teatralnego […]: 1. Proszę Obywatela Wojewodę (Prezydenta miasta) o zalecenie teatrom udostępnienia Komitetowi do Spraw Radia i Telewizji […] spektakli teatralnych w celu ich przeniesienia na nośnik materialny – z zachowaniem przepisów prawa autorskiego.
2. Komitet […] uzyskuje prawo do przeniesienia spektaklu na nośnik materialny oraz prawo do jego emisji na zasadach odpłatności na podstawie umowy z teatrem.
Warszawa, 23 października
Teatr drugiego obiegu. Materiały do kroniki teatru stanu wojennego 13 XII 1981–15 XI 1989, oprac. i red. Joanna Krakowska-Narożniak, Marek Waszkiel, materiały zebrał zespół pod kierunkiem Marty Fik, Warszawa 2000.
Jestem kimś z drugiej strony. Jestem za uczestnictwem, mimo licznych oporów i wątpliwości, przeciw bojkotowi. I może powinno by się powiedzieć trochę o losie takich, jak ja. Jest nas niewielu 60–70 aktorów. […] Z nami nie chce się grać. Dyrektorzy i reżyserzy nie obsadzają nas. […] Reżyser jest po stronie opozycji, więc nie chce pracować z aktorem, który ma inne poglądy. Nie obsadza go. Obsadza za to tego, który wystąpił z partii. W nagrodę. […] Wstydzimy się także siebie. Bo mówi się o nas „miernoty”. […] Przy mnie pada zdanie: „Wieszać takich na latarniach”. Za kilka dni anonim. Mowa o moim kilkunastoletnim synu i o tym, co z nim zrobią, jeśli nadal będę chodzić do radia. Przestaję, odmawiam. […] nasi „liderzy” nie przebierają w środkach, niszcząc przeciwników bojkotu.
Warszawa, 24 listopada
„Tu i Teraz” nr 26, 24 listopada 1982, cyt. za: Teatr drugiego obiegu. Materiały do kroniki teatru stanu wojennego 13 XII 1981–15 XI 1989, oprac. i red. Joanna Krakowska-Narożniak, Marek Waszkiel, materiały zebrał zespół pod kierunkiem Marty Fik, Warszawa 2000.
Nigdy nie uważaliśmy […], aby samorzutnie podjęte indywidualne decyzje nieuczestniczenia w środkach masowego przekazu stanowiły sytuację trwałą i pożądaną w życiu społeczności aktorskiej. Mamy nadzieję, że równolegle do starań zmierzających ku normalizacji w kraju i przywrócenia praw obywatelskich, ten bolesny okres nieobecności aktorów w Teatrze Radiowym i Telewizyjnym zostanie zamknięty. […] Stwierdzamy, że jakiekolwiek akty dyskryminacji naszych koleżanek i kolegów [nie uczestniczących w bojkocie] gdyby zostały dowiedzione, spotkają się z naszym kategorycznym sprzeciwem, ponieważ godzą w postępowe zasady stowarzyszenia.
Warszawa, 29 listopada
Protokoły z posiedzeń ZG ZASP, arch. ZASP, t. 82, cyt. za: Teatr drugiego obiegu. Materiały do kroniki teatru stanu wojennego 13 XII 1981–15 XI 1989, oprac. i red. Joanna Krakowska-Narożniak, Marek Waszkiel, materiały zebrał zespół pod kierunkiem Marty Fik, Warszawa 2000.
[Działalność ZASP-u] była sprzeczna z celami statutowymi, do realizacji których został on powołany. […] Związek nie zajmował stanowiska wobec akcji zmuszania artystów do bojkotu [radia i telewizji] […] i formalnie ogłosił swoją neutralność. […] Nie przeciwstawiał się praktykom szykanowania i dyskryminowania artystów, którzy nie uczestniczyli w bojkocie. […] wykazał tolerancję wobec antyspołecznego faktu bojkotu.
Warszawa, 1 grudnia
Teatr drugiego obiegu. Materiały do kroniki teatru stanu wojennego 13 XII 1981–15 XI 1989, oprac. i red. Joanna Krakowska-Narożniak, Marek Waszkiel, materiały zebrał zespół pod kierunkiem Marty Fik, Warszawa 2000.
Decyzja o rozwiązaniu ZASP wynika przede wszystkim stad, że kierownictwo tej organizacji, przyjmując postawę co najmniej tolerancyjną wobec antyspołecznego i niemoralnego bojkotu oraz nie stojąc w obronie szykanowanych i prześladowanych aktorów, sprzeniewierzyły się posłannictwu sztuki i swoim obowiązkom wobec narodu.
Warszawa, 1 grudnia
Teatr drugiego obiegu. Materiały do kroniki teatru stanu wojennego 13 XII 1981–15 XI 1989, oprac. i red. Joanna Krakowska-Narożniak, Marek Waszkiel, materiały zebrał zespół pod kierunkiem Marty Fik, Warszawa 2000.
Bojkot zaczął się spontanicznie, nikt nie przypuszczał, że przybierze takie rozmiary. […] Nikt nie chciał się pokazywać w TV, gdzie widać było twarze ludzi znienawidzonych. […] Okazało się, że nasze środowisko tak potwornie skłócone, może być godnym następcą wspaniałych pokoleń polskich aktorów. Okazało się, że nie jest to zawód niemoralny, że jest godny. Ludzie są dla nas pełni szacunku. Choćby dla takiego uznania warto było. Nieznajomi zatrzymywali mnie na ulicy i mówili – dziękuję. […] Prymas Glemp wzywając aktorów, żeby przerwali bojkot, popełnił kolejną gafę. Jego prośba może odniosłaby skutek, ale nie w takiej chwili. Poczuliśmy się, jakby ten cały nasz bojkot był psu na budę. Należały się nam chociaż słowa uznania. […] Najlepiej by było, żeby dzisiaj po rozwiązaniu ZASPu, żaden aktor nie występował.
Warszawa, ok. 1 grudnia
„Tygodnik Mazowsze” 1982, nr 36, cyt. za: Teatr drugiego obiegu. Materiały do kroniki teatru stanu wojennego 13 XII 1981–15 XI 1989, oprac. i red. Joanna Krakowska-Narożniak, Marek Waszkiel, materiały zebrał zespół pod kierunkiem Marty Fik, Warszawa 2000.
Po raz pierwszy w dziejach artyści zjednoczyli się, aby zbojkotować władzę, która panuje w ich kraju. […] Od 13 grudnia 1981 roku aktorzy polscy odmawiają pracy w radio i telewizji. Ich odważna solidarność to odpowiedź na rozpowszechnione opinie o „bezsilności artysty”. […] Cena, którą za to płacą, jest bardzo wysoka i, wiedząc dobrze po co żyją, nie są pewni jutra, pozbawiając się sami środków do życia. Dlatego AIDA wzywa wszystkich artystów, ludzi teatru, pisarzy, tancerzy, śpiewaków, reżyserów, plastyków, wszystkie teatry, kabarety, opery i ich ekipy techniczne, aby w dniach między trzecim a siedemnastym grudnia 1982 wybrały jeden spektakl wieczorny lub popołudniówkę i dochód z tej pracy przekazały na ręce polskich aktorów.
Paryż, 3–17 grudnia
Teatr drugiego obiegu. Materiały do kroniki teatru stanu wojennego 13 XII 1981–15 XI 1989, oprac. i red. Joanna Krakowska-Narożniak, Marek Waszkiel, materiały zebrał zespół pod kierunkiem Marty Fik, Warszawa 2000.
Lublin. Cenzura adaptacji teatralnej „Szewców” Stanisława Ignacego Witkiewicza w Teatrze im. Osterwy
Z przygotowanego […] spektaklu [w reżyserii Wowo Bielickiego] usunięto kilka elementów nie związanych z treścią sztuki, odnoszących jej przesłanie ideowe do realnie istniejącej rzeczywistości. Zakwestionowano: − Fragment scenografii przedstawiającej sylwetkę Pałacu Kultury i Nauki w Warszawie; − Część kostiumów kilku postaci scenicznych: medale na piersi Sajetana Tempe, wojskową pałatkę-pelerynę Gnębona Puczymordy, czapki zwane komisarzówkami u Czeladników; Scenę pojednania Sajetana Tempe z Kmieciem, stanowiącą parodię powitania oficjalnych delegacji.
Lublin, 10 grudnia
AAN, GUKPPiW, t. 1690, cyt. za: Teatr drugiego obiegu. Materiały do kroniki teatru stanu wojennego 13 XII 1981–15 XI 1989, oprac. i red. Joanna Krakowska-Narożniak, Marek Waszkiel, materiały zebrał zespół pod kierunkiem Marty Fik, Warszawa 2000.
Twierdzenie, że ZASP miał obowiązek angażować się w sprawy bojkotu, nasuwa podejrzenie, że opiera się ono na pojmowaniu legalności tylko jako zgodności działań z życzeniem władzy.
Nieuzasadniony jest również zarzut, że ZASP nie przeciwstawiał się praktykom szykanowania i dyskryminowania artystów, którzy nie uczestniczyli w bojkocie. Do […] Sądu Koleżeńskiego nie wpłynęła żadna skarga osoby czującej się szykanowaną lub dyskryminowaną. […] Wyrazem naszej postawy i troski o sprawy naszego środowiska było także podjęcie w dniu 26 listopada br. rozmów z kierownictwem Komitetu d/s Radia i Telewizji.
Warszawa, 10 grudnia
Teatr drugiego obiegu. Materiały do kroniki teatru stanu wojennego 13 XII 1981–15 XI 1989, oprac. i red. Joanna Krakowska-Narożniak, Marek Waszkiel, materiały zebrał zespół pod kierunkiem Marty Fik, Warszawa 2000.
W ostatnim dniu dyrekcji Hanuszkiewicza odbyła się ostatnia przezeń wyreżyserowana w Narodowym premiera Śpiewnik domowy [Stanisława Moniuszki]. Zakończyła się wielką owacją na rzecz odchodzącego dyrektora […]. Czyż mógł o czymś takim marzyć Hanuszkiewicz, kiedy w 1968 roku w atmosferze infamii obejmował dyrekcję Narodowego, zwolnioną przez wyrzuconego po Dziadach z hukiem Dejmka.
Warszawa, 31 grudnia
„Nowy Zapis”, nr 2/3, 31 grudnia 1982, cyt. za: Teatr drugiego obiegu. Materiały do kroniki teatru stanu wojennego 13 XII 1981–15 XI 1989, oprac. i red. Joanna Krakowska-Narożniak, Marek Waszkiel, materiały zebrał zespół pod kierunkiem Marty Fik, Warszawa 2000.
Ogłaszamy 1–8 I 1983 r. Tygodniem Sceny Polskiej. W tych dniach wyrazimy nasz szacunek i wdzięczność ludziom teatru – uczestnikom wielomiesięcznego bojkotu RTV. Wiemy, jak trudny był dla nich ten sprzeciw, najdłuższy strajk po ogłoszeniu stanu wojennego. W Tygodniu Sceny Polskiej: 1. sale teatralne w całej Polsce są pełne; 2. przychodzimy wszyscy z kwiatami dla aktorów, reżyserów, scenografów; 3. przyjście do teatru jest manifestacją solidarności z artystami, którzy tak długo i zdecydowanie wyrażali protest będący protestem milionów. Zwracamy się do Komisji Zakładowych o pomoc w realizacji naszego apelu.
Warszawa, 1–8 stycznia
Teatr drugiego obiegu. Materiały do kroniki teatru stanu wojennego 13 XII 1981–15 XI 1989, oprac. i red. Joanna Krakowska-Narożniak, Marek Waszkiel, materiały zebrał zespół pod kierunkiem Marty Fik, Warszawa 2000.
Z dniem 1 stycznia 1983 „byłe władze byłego ZASPu” postanowiły zawiesić aktorski bojkot środków masowego przekazu. Bojkot może być wznowiony w razie niezaprzestania represjonowania aktorów. Twórcy teatralni powinni nadal odmawiać udziału w programach i widowiskach, które w sposób jawny godzić będą w dobre imię instytucji i wartości utożsamianych z Sierpniem, odmawiać współpracy z ludźmi skompromitowanymi politycznie.
Warszawa, 1 stycznia
„Nowy Zapis” 1983, nr 2–3, cyt. za: Teatr drugiego obiegu. Materiały do kroniki teatru stanu wojennego 13 XII 1981–15 XI 1989, oprac. i red. Joanna Krakowska-Narożniak, Marek Waszkiel, materiały zebrał zespół pod kierunkiem Marty Fik, Warszawa 2000.
Wydaje nam się, że nasza demonstracja spełniła już swoją rolę. Następny rok naszej nieobecności nie będzie miał już tej siły i znaczenia. […] Wkrótce przedstawimy Wam, Koledzy, próbę skodyfikowania zasad naszej etyki obywatelskiej i zawodowej. […] Kilka rad na dzisiaj:
1. Nie przyjmuj roli bez przeczytania scenariusza, zwracaj szczególną uwagę na interpretację faktów historycznych.
2. Przed podpisaniem umowy zapoznaj się z obsadą, nie pracuj z kolaborantami.
3. „Profil” i „Iluzjon” – NIE!
4. Nie bierz udziału w imprezach propagandowych służących gloryfikacji reżimu.
5. Nie bierz udziału w imprezach dla MO, ZOMO i ORMO.
6. Nie bierz udziału w imprezach propagandowo-politycznych dla wojska np. Kołobrzeg, imprezy rocznicowe itd.
W razie wątpliwości pytaj kolegów.
Warszawa, 12 stycznia 1983
„Tygodnik Mazowsze” 1983, nr 40, cyt. za: Teatr drugiego obiegu. Materiały do kroniki teatru stanu wojennego 13 XII 1981–15 XI 1989, oprac. i red. Joanna Krakowska-Narożniak, Marek Waszkiel, materiały zebrał zespół pod kierunkiem Marty Fik, Warszawa 2000.
Składamy dzisiaj na Wasze ręce gorące pozdrowienia i podziękowania dla wszystkich ludzi teatru, którzy wytrwale i nieugięcie bronią godności i dobrego imienia polskich aktorów. Wasza determinacja, odwaga i ofiarność są dla całego Narodu wzorem i przykładem solidarności. Oręż, którym dla każdego aktora jest ogień słowa, zastąpiliście, jak skutecznie, lawiną milczenia, które jest Waszą odpowiedzią na podeptanie ludzkiej godności i ludzkich praw. Zdajemy sobie sprawę z trudów Waszej walki i popieramy ją z całego serca. Będziemy pomagać Wam w tym, aby Wasz talent i sztuka nie był[y] wykorzystywane do niegodnych celów. Dziękujemy Wam z całego serca.
Nowa Huta, 27 marca
Wiesław Zabłocki, Stan wojenny w Małopolsce, Kraków 1994, cyt. za: Teatr drugiego obiegu. Materiały do kroniki teatru stanu wojennego 13 XII 1981–15 XI 1989, oprac. i red. Joanna Krakowska-Narożniak, Marek Waszkiel, materiały zebrał zespół pod kierunkiem Marty Fik, Warszawa 2000.
Kiedy G[ustaw] Holoubek zwrócił się w pożegnalnych słowach do kolegów, zespół zgotował mu owację, na opisanie której w tej suchej relacji brakuje słów. Marek Kondrat wygłosił w imieniu zespołu przemówienie pełne miłości, wdzięczności i przywiązania do byłego dyrektora. Gdy J. P. Gawlik [nowy dyrektor] poprosił o ewentualne pytania, głuchą ciszę przerwała Pani, która jest w teatrze tzw. fizyczną. „Przepraszam – zapytała – może artyści to rozumieją, więc proszę mi powiedzieć, dlaczego usunięto wspaniałego człowieka, a na jego miejsce dano gorszego?” Nie, droga, kochana Pani – artyści też nie rozumieją.
Warszawa, 14 kwietnia
Teatr drugiego obiegu. Materiały do kroniki teatru stanu wojennego 13 XII 1981–15 XI 1989, oprac. i red. Joanna Krakowska-Narożniak, Marek Waszkiel, materiały zebrał zespół pod kierunkiem Marty Fik, Warszawa 2000.
Przy współudziale KW PZPR, w wyniku długotrwałych dyskusji wprowadzono zmiany inscenizacyjne, zmierzające do usunięcia realiów polskich. […] Usunięto nadawanie z telewizora i przez głośniki komunikatów o stanie zarazy i wezwań do podporządkowania się zarządzeniom władz; usunięto z epilogu sztuki anonimowy song powstały w 1980 na Wybrzeżu Boże jak długo jeszcze; wyeliminowano sceny rewidowania księdza, zakończonej wyjęciem grypsu z brewiarza oraz tańca-walki szczurów-kelnerów ze szczurami-strażnikami symbolizującymi władzę. […]
Władze wojewódzkie postanowiły ograniczyć ilość spektakli (tylko dla kręgów profesjonalnych) oraz zrezygnować ze zwyczajowej oprawy propagandowej wokół tej inscenizacji.
Wrocław, 6 maja
AAN – GUKPiPW, t. 1726 oraz t. 3609, cyt. za: Teatr drugiego obiegu. Materiały do kroniki teatru stanu wojennego 13 XII 1981–15 XI 1989, oprac. i red. Joanna Krakowska-Narożniak, Marek Waszkiel, materiały zebrał zespół pod kierunkiem Marty Fik, Warszawa 2000.
W polityce wewnętrznej kraju jego kierownictwo na czoło wysunęło problem porozumienia narodowego, wspólnego, konstruktywnego wysiłku. A jaką postawę przyjęły w tej kwestii teatry? Mimo wielu apeli, spotkań i narad najogólniej rzecz biorąc znaczna część teatrów wyczekiwała na rozwój wydarzeń. Brak było (z nielicznymi wyjątkami) aktywnej postawy ideowo-artystycznej wspierającej otwarcie program odnowy. Ale niestety, nie należały również do rzadkości postawy kontestujące. Najczęstszym zabiegiem repertuarowy było eksponowanie nurtu martyrologicznego przy pomocy zestawień klasyki polskiej z odpowiednimi pozycjami współczesnymi.
Warszawa, 5 października
Aktualne problemy życia teatralnego, Warszawa 1983, cyt. za: Teatr drugiego obiegu. Materiały do kroniki teatru stanu wojennego 13 XII 1981–15 XI 1989, oprac. i red. Joanna Krakowska-Narożniak, Marek Waszkiel, materiały zebrał zespół pod kierunkiem Marty Fik, Warszawa 2000.
W ostatnich dwóch latach widzowie teatrów, najczęściej wbrew intencjom samego teatru, stawały się miejscem demonstracji politycznej. Dla uniknięcia incydentów, które wywoływały jak wiemy rezonans niekorzystny dla interesów ogólnych teatrów warszawskich – konieczne było odrzucenie szeregu utworów, które mogły wywołać nadmierne emocje widzów. I tak mimo naszej ostrożności – nadmiernej, jak to uznawało kilku dyrektorów teatrów – szeregu sytuacjom nie zapobiegliśmy.
Warszawa, 10 października
Aktualne problemy życia teatralnego, Warszawa 1983, cyt. za: Teatr drugiego obiegu. Materiały do kroniki teatru stanu wojennego 13 XII 1981–15 XI 1989, oprac. i red. Joanna Krakowska-Narożniak, Marek Waszkiel, materiały zebrał zespół pod kierunkiem Marty Fik, Warszawa 2000.
Tak zwany bojkot masowych środków przekazu rozpoczął się 13 XII 1981. Mówię tzw., ponieważ nie był ani zjawiskiem przemyślanym, ani przez nikogo zorganizowanym. […] Postępowanie większości środowiska określono jako demonstrację polityczną i wyciągnięto wnioski praktyczne w postaci rozwiązania Związku Artystów Scen Polskich. […] W dalszym ciągu mają miejsce zagrożenia likwidacyjne. Trzy czołowe teatry warszawskie na skutek zmian personalnych pogrążają się w niepamięci. Reszta teatrów śpi snem niespokojnym.
Warszawa, 12 czerwca
AAN – GUKPPiW, t. 1771, cyt. za: Teatr drugiego obiegu. Materiały do kroniki teatru stanu wojennego 13 XII 1981–15 XI 1989, oprac. i red. Joanna Krakowska-Narożniak, Marek Waszkiel, materiały zebrał zespół pod kierunkiem Marty Fik, Warszawa 2000.
Po konsultacji i przy współudziale Wydziału Kultury Urzędu Miasta st. Warszawy, z repertuaru Teatru Dramatycznego usunięto dramat Stefana Żeromskiego Róża, w adaptacji i reżyserii Macieja Wojtyszki. […] Mimo zabiegów cenzorskich, jak również starań twórców spektaklu, pragnących wyeksponować przesłanie o konieczności i racji pracy u podstaw, a nie postawy romantyczno-rewolucyjnej, problematyka sztuki uniemożliwiła sytuowania jej w ścisłych historycznie ramach, co stwarza niebezpieczeństwo wielu współczesnych skojarzeń, a tym samym zachodziła obawa przed możliwością niepożądanej reakcji widzów na sceniczny przekaz dramatu Żeromskiego.
Warszawa, 5 lipca
AAN – GUKPPiW, t. 1772, cyt. za: Teatr drugiego obiegu. Materiały do kroniki teatru stanu wojennego 13 XII 1981–15 XI 1989, oprac. i red. Joanna Krakowska-Narożniak, Marek Waszkiel, materiały zebrał zespół pod kierunkiem Marty Fik, Warszawa 2000.
Oklaski przerywały kolejne utwory. Po jednym tylko Kaplica Królewska zamarła w ciszy. Po wierszu Tadeusza Szymy poświęconym księdzu Jerzemu Popiełuszce. Cisza i kwiaty rzucone w stronę Mieczysława Voita. Podniósł je i położył na ołtarzu, wiedział, że komu innemu w hołdzie, od całej gdańskiej społeczności, zostały ofiarowane.
Gdańsk, 18–25 listopada
Teatr drugiego obiegu. Materiały do kroniki teatru stanu wojennego 13 XII 1981–15 XI 1989, oprac. i red. Joanna Krakowska-Narożniak, Marek Waszkiel, materiały zebrał zespół pod kierunkiem Marty Fik, Warszawa 2000.
Przyjrzyjmy się sytuacji kadrowej polskiego teatru z pozycji Stowarzyszenia: dwie trzecie kadry kierowniczej teatrów funkcjonuje poza ZASP-em. Oczywiście w istotny sposób zmniejsza to możliwość wpływu Stowarzyszenia na kształt działalności teatru, zmniejsza również, czy też w wielu przypadkach blokuje dostęp do rzetelnej informacji o poziomie i problemach zespołów. Wobec powyższego nie wiemy do końca, czy teatr w Polsce jest dobry, czy zły […]. Obraz zamazywany jest również przez spektakularne sukcesy naszych zespołów na festiwalach i występach zagranicznych. Czytamy wciąż i słyszymy o wspaniałych sukcesach reżyserskich awangardowych spektakli i awangardowych inscenizacji. zastanówmy się, w ilu przypadkach sukcesy te są wynikiem określonych sympatii politycznych.
Warszawa, 17 marca
Teatr drugiego obiegu. Materiały do kroniki teatru stanu wojennego 13 XII 1981–15 XI 1989, oprac. i red. Joanna Krakowska-Narożniak, Marek Waszkiel, materiały zebrał zespół pod kierunkiem Marty Fik, Warszawa 2000.
Dlaczego Tydzień Kultury Chrześcijańskiej jest dla mnie tak ważny? Wydaje mi się, że jest dawaniem świadectwa, jest uczestnictwem w tradycji, a przez to trwaniem w kulturze narodu. Siłą rzeczy staje się też kontynuacją tego, co złożyło się na naszą tożsamość. […] Byłam w Łodzi, w Sosnowcu, w Nowym Targu, w Bielsku Białej, Zamościu, Bydgoszczy, w Gdańsku, dwa razy w Krakowie i oczywiście w Warszawie. […] Mówię teksty ważne dla mnie i chcę się nimi podzielić z tymi, którzy przychodzą ich słuchać. O czym są te wiersze? Mówiąc najprościej i najkrócej, są to wiersze o miłości człowieka do człowieka; o różnych jej wymiarach.
Warszawa, 15 lutego
Teatr drugiego obiegu. Materiały do kroniki teatru stanu wojennego 13 XII 1981–15 XI 1989, oprac. i red. Joanna Krakowska-Narożniak, Marek Waszkiel, materiały zebrał zespół pod kierunkiem Marty Fik, Warszawa 2000.
Na widowni Teatru Powszechnego – jak przy okrągłym stole. Z jednej strony opozycja (członkowie Solidarności Polsko-Czechosłowackiej, wydawcy z NOWej, negocjatorzy „S”), z drugiej – premier Rakowski z małżonką. Poza tym dziennikarze zagraniczni, zachodni dyplomaci i oczywiście – przedstawiciele milczącej większości. […] Trzeci akt dopisuje życie. Gdy zapada kurtyna i milkną brawa, na scenę wskakuje Adam Michnik. Słyszymy tylko pierwsze zdanie: „Nazywam się Adam Michnik. Jestem przedstawicielem Havla”. Premier Rakowski przepychając się opuszcza salę. Z głośników leci piosenka Karela Gotta (tak było zaplanowane w inscenizacji), ale po pierwszych słowach Michnika głośniki zaczynają grać na pełny regulator (ktoś podjął taką decyzję „dla dobra teatru”) […]. Adam bohatersko czyta dalej swój protest przeciwko uwięzieniu Havla”.
Warszawa, 25 lutego
„Tygodnik Mazowsze” 1989, nr 284, cyt. za: Teatr drugiego obiegu. Materiały do kroniki teatru stanu wojennego 13 XII 1981–15 XI 1989, oprac. i red. Joanna Krakowska-Narożniak, Marek Waszkiel, materiały zebrał zespół pod kierunkiem Marty Fik, Warszawa 2000.
Łatwo ośmieszyć kombatancko-triumfalistyczny charakter koncertu, […] trudniej ośmieszyć to wszystko, co pozwoliło taki koncert po 9 latach ponownie zorganizować. Obok prominentów podziemnej „S” […] na widowni znaleźli się łącznicy, kolporterzy, drukarze, redaktorzy i dziennikarze prasy niezależnej, ci którzy użyczali mieszkań na skrzynki kontaktowe i miejsca zebrań. Na pewno nie wszyscy byli obecni – nie starczyło miejsca także dla żon i mężów, matek i ojców, którzy na co dzień umożliwiali istnienie przetrwania czegoś tak niemożliwego, jak podziemny związek zawodowy.
Warszawa, 8 maja
„Wola” 1989, nr 19, cyt. za: Teatr drugiego obiegu. Materiały do kroniki teatru stanu wojennego 13 XII 1981–15 XI 1989, oprac. i red. Joanna Krakowska-Narożniak, Marek Waszkiel, materiały zebrał zespół pod kierunkiem Marty Fik, Warszawa 2000.