Warszawa. Stanowisko władz II RP w sprawie wkroczenia oddziałów czechosłowackich na Śląsk Cieszyński
Wrogie działania rozpoczęły oddziały czechosłowackie atakiem o godz. 11.40 rano […]. Księstwo Cieszyńskie jest obecnie prawie całkowicie w rękach najeźdźców, dzięki ich liczebnej przewadze, i stało się areną okrutnej walki. Okupujące wojska są pod komendą wyżej wspomnianych alianckich oficerów, którzy przyjęli nazwę Komisji Międzysojuszniczej. Armia napastnicza jest przedstawiana przez tych oficerów jako armia Mocarstw Sprzymierzonych w proklamacji podpisanej przez nich, która to (proklamacja) została rozlepiona na rogach ulic i opublikowana w czeskiej prasie. […]
Działania wojenne prowadzone są w sposób niezwykle brutalny przez czechosłowackich najeźdźców, którzy twierdzą, że są częścią armii sprzymierzonej, mordując spokojnych mieszkańców, kobiety, dzieci i popełniając niezliczone okrucieństwa. Większość klas wykształconych Księstwa Cieszyńskiego, składająca się z prawników, lekarzy, kleru i nauczycieli została aresztowana i deportowana przez czechosłowackie władze wojskowe i w ten sposób pozbawiono tę prowincję, najbardziej demokratyczną w Polsce, jej przywódców. […]
Wierzę, że nie jest intencją wielkiej Republiki Amerykańskiej i Sprzymierzonych popieranie czegoś, co wydaje się być okropnym pogwałceniem granic Polski, zerwaniem warunków rozejmu, dopuszczenie, by wysoko poważane osoby, profesorowie i wybitni obywatele Polski byli znieważani przez brutalnych żołnierzy w imieniu Mocarstw Sprzymierzonych. Zwracaliśmy się do Sprzymierzonych z nadzieją otrzymania pomocy, która umożliwiłaby nam zwalczanie bolszewizmu. Jedyną armią, która przybyła jak gdyby w odpowiedzi na naszą prośbę o pomoc, jest armia czechosłowacka, która wtargnęła na nasze terytorium pod komendą jednego Amerykanina i kilku oficerów Sprzymierzonych. Polski rząd informuje z największym poważaniem Pana o tych faktach, szczerze ma nadzieję, że zechce Pan interweniować na korzyść polskiej pokojowej ludności, która cierpi tak bardzo w rękach czechosłowackich imperialistów i prosi rządy sprzymierzone, aby zarządziły natychmiastową ewakuację Śląska przez agresorów.
Warszawa, 27 stycznia
Polska w latach 1918–1939. Wybór tekstów źródłowych do nauczania historii, red. Wojciech Wrzesiński, oprac. Krzysztof Kawalec, Leonard Smołka, Włodzimierz Suleja, Warszawa 1986.
Rząd ZSRR otrzymał z różnych źródeł wiadomości, że wojska Rządu Polskiego koncentrują się na granicy Polski i Czechosłowacji, przygotowując się do przejścia tej granicy i zajęcia przemocą części terytorium Republiki Czechosłowackiej. Mimo szerokiego rozpowszechnienia się tych wiadomości i ich alarmującego charakteru Rząd Polski dotychczas tych wiadomości nie zdemontował. Rząd ZSRR oczekuje, że takie dementi nastąpi niezwłocznie. Niemniej jednak na wypadek, gdyby takie dementi nie nastąpiło i gdyby w potwierdzeniu tych wiadomości wojska polskie rzeczywiście przekroczyły granice Republiki Czechosłowackiej i zajęły jej terytorium, Rząd ZSRR uważa za stosowne i konieczne uprzedzić Rząd Rzeczypospolitej Polskiej, że na zasadzie art. 2 paktu o nieagresji, zawartego między ZSRR i Polską 25 lipca 1932 r., Rząd ZSRR wobec dokonanego przez Polskę aktu agresji przeciw Czechosłowacji, byłby zmuszony wypowiedzieć powyższy pakt bez uprzedzenia.
Moskwa, 23 września
Polska w latach 1918–1939. Wybór tekstów źródłowych do nauczania historii, red. Wojciech Wrzesiński, oprac. Krzysztof Kawalec, Leonard Smołka, Włodzimierz Suleja, Warszawa 1986.
Drodzy Przyjaciele!
Serdecznie Was pozdrawiamy z drugiego roboczego spotkania przedstawicieli KSS „KOR” i Karty 77 na granicy czechosłowacko-polskiej.
Niestety, nie mamy możliwości spotkania się osobiście również z Wami, dlatego chcemy Was zapewnić, jak bardzo sobie cenimy Waszą obywatelską postawę i chęć walki o to, by ludzie w naszych krajach żyli w atmosferze wolności i godnie.
Wiemy z własnego doświadczenia, z jakimi trudnościami połączona jest ta walka. Jesteśmy przekonani, że chodzi nam o te same wartości co i Wam. […] Wspólny los naszych narodów łączy nas dziś bardziej niż kiedykolwiek przedtem. Dlatego ważne jest, aby ci, którzy starają się ten los polepszyć, połączyli swoje siły.
Granica polsko-czechosłowacka, 20 września
Dokumenty Komitetu Obrony Robotników i Komitetu Samoobrony Społecznej „KOR”, oprac. Andrzej Jastrzębski, Warszawa–Londyn 1994.
Zaczęliśmy przed kościołami rozdawać ulotki informujące, że tu i tu trwa głodówka w intencji braci Czechów. Ludzie się dziwili, dlaczego w intencji braci Czechów, myśmy tłumaczyli i rozdawanie szło bardzo ładnie. Byliśmy pod kościołem św. Anny, milicja nas obserwowała, ale nie ingerowała. Potem poszliśmy pod katedrę. Ludzie nas informowali: „Uważajcie, tam z tyłu idą ubecy”, „Uwaga, milicja się skrada”, więc jak milicja podchodziła, chowaliśmy się do katedry. Trwało to godzinami.
Warszawa, 7 października
Niepokorni. Rozmowy o Komitecie Obrony Robotników. Relacje członków i współpracowników Komitetu Obrony Robotników zebrane w 1981 roku przez Andrzeja Friszke i Andrzeja Paczkowskiego, red. Michał Okoński, Kraków 2008, [cyt. za:] Droga do „Solidarności”. Lata 1975–80, wybór i oprac. Agnieszka Dębska, Warszawa 2010.
22 października rozpoczyna się w Pradze proces Otki Bednářovej, Václava Bendy, Jiříego Dienstbiera, Václava Havla, Dany Nemcovej i Petra Uhla oskarżonych o działalność wywrotową przeciwko Republice Czechosłowackiej. Władze CSRS podjęły tę decyzję mimo licznych protestów opinii publicznej na całym świecie.
[...] Uważamy, że niezależnie od decyzji sądu w Pradze proces naszych przyjaciół jest ich moralnym zwycięstwem.
Oświadczamy, że będziemy kontynuować nasze wysiłki w obronie ludzkiej godności, w obronie wszystkich prześladowanych w naszych krajach.
18 października
Dokumenty Komitetu Obrony Robotników i Komitetu Samoobrony Społecznej „KOR”, wstęp i oprac. Andrzej Jastrzębski, Warszawa–Londyn 1994, [cyt. za:] Droga do „Solidarności”. Lata 1975–80, wybór i oprac. Agnieszka Dębska, Warszawa 2010.
Do protestacyjnej akcji ekologicznej „Ratujmy Karkonosze” [zorganizowanej przeciwko degradacji ekologicznej gór] podzieliliśmy się na grupy. Ja jechałam z Jolantą Skibą. Ponieważ wyciąg nie działał, poszłyśmy pod nim na górę. Pod Małą Kopą weszłyśmy do schroniska po coś do picia. Od razu zauważyłyśmy mnóstwo esbeków. Cały czas miałam wrażenie, że nas śledzą. Góry były obstawione.
Miałyśmy ze sobą oświadczenie, które mieli podpisać wszyscy uczestnicy protestu. Gdy doszłyśmy do miejsca spotkania, zobaczyłyśmy uczestników akcji w strojach z napisami „Ratujmy Karkonosze” — po polsku i czesku. Dobiegłyśmy do grupy. Zaczęłyśmy natychmiast zbierać podpisy pod oświadczeniem. Esbecja siedziała nam na karku. Zaczęliśmy uciekać. My z Jolą byłyśmy najdalej, żołnierze na postrach wystrzelili kilka razy z karabinów. Byłyśmy przestraszone. Wpadłam na esbeka. Zatrzymano nas.
Warszawa 2005
Petr Blažek, Grzegorz Majewski, Granica Przyjaźni, „Karta” 45/2005.
Była to wspólna akcja, choć Czechów nie widzieliśmy. Szliśmy w kilku grupach. Wyruszyliśmy z Bierutowic, które nie były obstawione przez esbecję. Obstawiony był za to wyciąg w Karpaczu. Wyszliśmy na trasę na równi pod Śnieżką, na Drogę Przyjaźni Polsko-Czechosłowackiej. Tam przebraliśmy się w koszulki, mieliśmy jakieś hasła — było widać, że organizujemy akcję. Było nas tam nie więcej niż 10–15 osób. Pamiętam, że pogoda była paskudna, miałem na sobie żółtą fosforyzującą kurtkę. A tu nagle z krzaczków wybiega ekipa dobrze zbudowanych panów w dresach i tenisówkach. Była duża mobilizacja straży granicznej, czekały już na nas nyski, budy. Spotkaliśmy tam resztę ekipy — Jasińskiego, Piniora i innych. Gdzieś nas jeszcze wieźli, więc był „wesoły autobus”.
Akcja się powiodła: zmobilizowaliśmy ogromne siły SB i straży granicznej do spacyfikowania manifestacji w obronie Karkonoszy.
Warszawa 2005
Petr Blažek, Grzegorz Majewski, Granica Przyjaźni, „Karta” 45/2005.
Gdy zostałam zaproszona na niezależny festiwal zorganizowany przez Solidarność Polsko-Czechosłowacką we Wrocławiu w listopadzie 1989, kupiłam bilet lotniczy do Warszawy — to, co było za granicą Czechosłowacji, było dla mnie tak odległe, że nawet nie przyszło mi do głowy popatrzeć na mapę. Skutki tego okazały się bardzo dobre, bo gdybym wsiadła do pociągu do Wrocławia, nigdy bym tam nie dotarła. A tak udało mi się dotrzeć, jako jedynej z byłych rzeczników Karty 77. To, co przeżywałam podczas festiwalu, w dużej mierze mnie ukształtowało. Kiedy chodziliśmy po Wrocławiu, miasto tonęło we mgle. Z mgły wyłaniały się grupy ludzi i praktycznie wszyscy mówili po czesku. Ja to odbierałam jako owoce pracy działaczy. Nagle w polskim mieście jest jakieś cztery tysiące młodych ludzi z Czech i Słowacji. Ilu z nich po dwóch tygodniach było w Pradze na demonstracji, która rozpoczęła Aksamitną Rewolucję? Wielu z tych, którzy poczuli tutaj samk wolności, nie chciało już wracać do tego samego baraku. Chcieli zmian.
Warszawa, październik 2002
Pamięć wyszehradzka, „Karta”, nr 37/2003.