Katowice-Chorzów-Warszawa. Komentarz Stefana Kisielewskiego na temat wesołego miasteczka w Chorzowie
A więc znów jesteśmy w Warszawie, Jaworze minęło jak sen czy cień – nie wiem dlaczego, kojarzy mi się z cieniem, choć było tam bardzo przyjemnie – tyle że deszcze, stąd może cień. Po drodze spędziliśmy dzień w Katowicach. W Parku Kultury w Chorzowie jest wesołe miasteczko, muszę powiedzieć, że czegoś takiego nie widziałem jeszcze dotąd, a widziałem przecież niejedno. Ogromna przestrzeń, jezioro ze statkami, kolejka napowietrzna, którą jedzie się nad całym parkiem ze dwie godziny, przeróżne karuzele i kolejki w najrozmaitszych stylach i rodzajach, zaopatrzenie świetne – po prostu rzecz wspaniała. To cały Gierek: dać ludowi circenses, niech się bawi – aby tylko nie politykował, nie próbował mieszać się do niczego. Trochę to niewolnicza koncepcja – i ci zmęczeni górnicy na owych huśtawkach wyglądają po trochu jak niewolnicy. Ale rzecz zrobiona jest świetnie – wszystkie maszyny rodem z NRD, a oni umieją to robić solidnie. Koncepcja masy ślepej, bez reszty kierowanej przez menadżerów, ale mającej to, co potrzeba do życia.
Katowice-Chorzów-Warszawa, 12 sierpnia
Stefan Kisielewski, Dzienniki, Warszawa 1996.