Zebrani na wiecu dzisiejszym ojcowie i matki polskich rodzin, oświadczamy, że zniesienie w szkołach naszych języka polskiego, w którym dzieci nasze dotychczas uczyły się zasad wiary i przygotowywały się do sakramentów św., uważamy jako krzywdę religijną i moralną, wyrządzoną nam i naszym dzieciom. Uroczyście oświadczamy, że teraźniejsze udzielanie religii św. w języku niemieckim, nie uznajemy jako wykład religii, tylko jako jeden przedmiot więcej wprowadzony do szkoły ku zgermanizowaniu naszych dzieci. Oświadczamy, że dzieci naszych nie pozwolimy przysposabiać w obcym języku do sakramentów św. i w tym też duchu nasze dzieci wychowywać będziemy. Wobec tego postanowienia upraszamy pokornie naszego ks. Arcypasterza, aby, jeżeli już wszystkie kroki poczynił, i to bezskutecznie, jak się z pism publicznych dowiadujemy, zechciał, o ile uzna za potrzebne, na mocy swej władzy arcybiskupiej oraz wysokiego posłannictwa odebrać nauczycielom, udzielającym religią dzieciom polskim w niemieckim języku, misyą kanoniczną, nakazał zaprowadzić naukę religii po wszystkich kościołach swojej dyecezyi, aby dzieci w ojczystym języku do św. sakramentów przysposobione być mogły.
Miasteczko, Wielkopolska, zabór pruski, 6 stycznia
„Dziennik Poznański” nr 6, 8 stycznia 1901, w zbiorach Biblioteki Narodowej.
Zrobiliśmy zbyt złe doświadczenie z polakami i polskimi parlamentaryuszami i poznaliśmy się na ich taktyce, żeby polaków przedstawiać ciągle jako niewinnych baranków, jako zaczepionych i uciśnionych. To jednak nie pomyli rządu pruskiego w polityce, jaką wobec nich ma stosować. [...]
Polacy cieszą się całą pełnią tak zwanych praw wolnościowych, a nawet nadużywają tych praw. [...] Polacy liczą się w głębi serca ciągle jeszcze z ewentualnością odbudowania Polski. Nie zaprzeczy temu żaden szczery polak. We wszystkich dziedzinach życia odosobnili się, odłączyli się od niemców, wszędzie pozakładali własne Towarzystwa i starają się usilnie pogłębić jeszcze więcej rozłam między sobą a niemcami.
[...]
Co do środków, które przypadkiem znajdują się w moim etacie, a mianowicie budowy instytutów kulturnych w Poznaniu, to one chyba nie mogą szkodzić Polakom. Czyż mimo waszej polityki odosabniania się wielu z was nie będzie dla własnego dalszego samokształcenia się zwiedzało muzeum i teatru? Że w kasynie budujemy wielką salę dla zebrań, nie może to przecież gniewać Polaków. Doprowadziliście przecież, pożal się Boże, do tego, że Polacy wogóle już nie utrzymują towarzyskich kontaktów z Niemcami. [...]
Co właściwie myślą polacy osiągnąć przez tę politykę? Czy sądzą, że im się kiedyś uda owe dzielnice, które są już na pół niemieckie i leżą parę marszów dziennych oddalone od Berlina, oderwać od państwa pruskiego? To się nie stanie i stać się nie może, dopóty istnieć będą Prusy i Niemcy.
Skarżycie się panowie ciągle, że polaków nie dopuszcza się na urzędy. W prowincyi poznańskiej co prawda, skoro przeciwieństwa tak się zaostrzyły, jest to niemożliwe, gdyż prowadziłoby to do ciągłych zatargów. Cieszylibyśmy się jednak, gdyby polacy zgłaszali się w większej liczbie na urzędników w innych prowincyach pruskich. Bardzo chętnie byśmy ich tam ustanawiali. Miłoby nam było, gdyby jak najwięcej polaków wstępowało do armii jako oficerowie. Oddaję się ciągle jeszcze nadziei, że kulturno-dobroczynne (!) postępowanie rządu pruskiego doprowadzi polaków ostatecznie do przekonania, że się przecież nigdzie tak dobrze nie żyje, jak pod panowaniem Hohenzollernów.
Czegoż właściwie panowie żądacie? Czego chcą polacy? Niejednokrotnie się wyrażali, że zwyciestwo polaków byłoby zupełną klęską niemców [...]. „Jeszcze Polska nie zginęła” powtarzają naiwnie.
Takiej naiwności nie możemy jednak puścić płazem; musimy tak mówiących przekonać, że nadzieja ta jest na zawsze pogrzebaną.
Berlin, 15 stycznia
„Dziennik Poznański” nr 14, 17 stycznia 1901, w zbiorach Biblioteki Narodowej.
Początkiem tygodnia wysłałam przekazem pocztowym pieniądze pod adresem:
Wielebny Ksiądz Proboszcz
Kłos
Poznań (Posen)
Dominikany.
Poczta miejscowa przesyłkę przyjęła, lecz poznańska uświadomiła mnie, że pieniędzy nie mogą doręczyć adresatowi, nie wiedzą bowiem, co to jest „Dominikany” i proszą o adres dokładny.
Odpowiedziałam, że sama nie znam lepszego jak ten adres a „Dominikany”, to wielki kościół katolicki w Poznaniu z probostwem i proboszczem księdzem Kłosem. Od lat kilku pod tym adresem pieniądze wysełam i zawsze do rąk adresata dochodziły.
Dotychczas nie wiem, co poczta uczyni, prawie nie do uwierzenia, aby tę przesyłkę cofnąć do Obry miała. W ogóle takie przetrzymywanie przekazów bez słusznej przyczyny jest wręcz oburzające. Przedewszystkiem zależało mi bardzo, aby pieniądze te doszły spiesznie rąk adresata, czyż nie można poczty pociągnąć do odpowiedzialności? Szanowną Redakcyą proszę uprzejmie o informacyą, czy adres był rzeczywiście niedostateczny? I co dalej z taką pocztą uczynić?
(Skarżyć, jeżeli można udowodnić stratę. Red.)
Wiekopolska, zabór pruski, k. 19 stycznia
„Dziennik Poznański” nr 16, 19 stycznia 1901, w zbiorach Biblioteki Narodowej.
Szanownej Redakcyi pozwalam sobie do obfitego dotychczas żniwa hakatyzmu pocztowego dołączyć jeszcze jeden przykład, którego ja padłem ofiarą i który rzeczywiście tylko obłędem antypolskim wytłomaczyc sobie można. Wysłałem paczkę z adresem; Wielmożny Pan S. Posen – Beckerstrasse 1. Tu już chyba niema nawet żadnego spolszczenia rzekomo niemieckich nazw, a pomimo tego paczkę zwrócono z powodu, że „uverstäudlich, weil in polnischer Sprache”.
Zdaje się, że dotychczas ten zapał antypolski tylko w Poznaniu tak żywym płonie ogniem, i w większych miastach naszego Księstwa, lecz zapewne w bliskim czasie przejdzie na małe miasteczka i wsie, dla tego radziłbym, żeby [...] każdy o ile możności zażądał wydawania sobie przesełek z zapisem Wielmożny, Szanowny etc. K.B.
„Dziennik Poznański” nr 17, 20 stycznia 1901, w zbiorach Biblioteki Narodowej.
Niebywałe utrudnienia, z któremi się spotyka ludność polska, skoro przesyłki pocztowe opatrzone są polskiemi adresami, jest powodem, że zwołujemy wiec niniejszy, żeby zaprotestować przeciwko nowym porządkom i nieporządkom.
Wielokrotnie przy zaprowadzaniu nowych porządków oraz prześladowań języka polskiego spotykał nas niekiedy zarzut, że poniekąd zgadzaliśmy się na nie milcząco, bo ani zażaleń, ani protestów nie wnosiliśmy. Na zarzut taki nie chcemy się nadal narażać. Podnosimy zatem głos nasz stanowczo i wyraźnie. [...]
A nie tylko protestować chcemy, ale i zapowiedzieć solennie, że wszelkich będziemy używali środków prawnych, żeby się oprzeć skutecznie prześladowaniom antipolskim na tem jak i na każdem innem polu.
Zwołujemy więc więc
na 27 stycznia r. b. do Poznania.
Kazimierz Adamski [i in.]
Poznań, 23 stycznia
„Dziennik Poznański” nr 19, 23 stycznia 1901, w zbiorach Biblioteki Narodowej.
Walczycie na kresach. Może na kresach nocy i rozkwitu, może na kresach bezprawia i sprawiedliwości, może na kresach zwątpień i porywów dusz własnych. Młodość w ziemi niewoli jest ciężka. Jest ona zawsze chmurną, a nie zawsze górną jej być wolno. Gwałt bezprawia, który dociska nas wszystkich, stokroć śmiertelniej dociska młodość waszą, będąc zaprzeczeniem samej jej istoty: wzlotów i swobody ducha.
[…]
Jakkolwiek jest, czujcie się, czujmy się wszyscy do wysokiej służby ideałów. Słuchajcie pilnie zawołania, które wyda Duch-Wódz, Duch-Narodu. On niech Wam będzie światłem siłą i natchnieniem życia! Przyjmijcie zakon rycerzy kresowych, twardy zakon pracy dla jutra, zakon obrony najwyższych dóbr narodu! Gdy Wam nie wolno być wiosną swej ziemi, bądźcie jej surową strażnicą.
31 grudnia
Nasza walka o szkołę polską 1901–1917, Opracowania, wspomnienia, dokumenty zebrała Komisja Historyczna pod przewodnictwem Prof. Dra Bogdana Nawroczyńskiego, t. I, Warszawa 1932.
Zebrani w liczbie przeszło tysiąca osób rodzice i opiekunowie po wyczerpujących rozprawach i uznaniu, iż obecne wypadki w zakładach naukowych są wynikiem całego systemu istniejącego szkolnictwa i że stan ten nakłada na nich obowiązek wystąpienia w możliwej, w obecnem położeniu, formie o przywrócenie w najkrótszym czasie szkoły polskiej, – postanowili, po przedstawieniu wyniku swych narad obecnemu na zebraniu Kuratorowi Okręu Naukowego, żądać przez tegoż Kuratora: przywrócenia szkoły polskiej i nieotwierania szkół obecnie istniejących aż do ukonstytuowania żądanej szkoły polskiej.
Prezydjum: Stanisław Lewicki, Adolf Pepłowski, Władysław Bukowiński, Tadeusz Balicki.
Warszawa, Królestwo Polskie, zabór rosyjski, 19 lutego
Nasza walka o szkołę polską 1901–1917, Opracowania, wspomnienia, dokumenty zebrała Komisja Historyczna pod przewodnictwem Prof. Dra Bogdana Nawroczyńskiego, t. I, Warszawa 1932.
Wobec faktu, że nie wzięliśmy udziału w wiecu akademickim dn. 28 stycznia 1905 r., winniśmy społeczeństwu i kolegom wyjaśnić pobudki naszego zachowania się.
W chwili zachwiania się caratu, gdy wszystkie odłamy naszego społeczeństwa wystawiają żądania niezbędnych dla swego rozwoju warunków, dążyliśmy do podobnego wspólnego wystąpienia polskiej młodzieży uniwersyteckiej. Przewodnią myślą podjętych przez nas usiłowań było uwidocznić potrzeby całego narodu w tej dziedzinie jego życia, która, jako teren bezpośredniej naszej działalności, jest nam znaną najbardziej: - w dziedzinie szkolnictwa i życia akademickiego. Dlatego z żywą radością przyjęliśmy propozycję porozumienia się obu odłamów młodzieży polskiej na uniwersytecie, aby te potrzeby z tem większą wyrazić siłą. O porozumienie to staraliśmy się usilnie, na wstępie jednak natrafiliśmy na wielkie trudności: - usłyszeliśmy mianowicie od młodzieży postępowej, że w sprawie zmian w szkolnictwie i życiu akademickim Polskiem musi zabrać głos również żydowska i rosyjska młodzież, oraz, że wszelkie dążenia młodzieży polskiej streszczać się winny w jednem, obejmującem wszystko, haśle: - precz z caratem! Wówczas określiliśmy swe stanowisko zasadnicze, na jakiem stoimy od szeregu lat i z którego ustąpić nie pozwala nam nasze sumienie obywatelskie. Stwierdziliśmy tedy raz jeszcze , że za powołaną do stanowienia o potrzebach społeczeństwa polskiego uważamy jedynie tylko młodzież, poczuwającą się do polskości; wykazywaliśmy, że hasła: precz z caratem! nie uważamy ani za najdalej idące, ani za wystarczające dla nas jako obywateli Rzeczypospolitej, zawsze, mimo rozczłonkowania, żywej i jednolitej. Stojąc na gruncie obywatelskim, gotowiśmy byli stawiać żądania polityczne; wszakże dojść do nich chcieliśmy przez wykazanie krzyczących niesprawiedliwości otaczającej nas dziedziny szkolnictwa; bo tylko w tym wypadku żądania nasze mogłyby posiadać wartość realnej i zdobywczej walki – w przeciwstawieniu do rzucania w powietrze najskrajniejszych haseł.
Nie ustępując nic z tego stanowiska w czasie rokowań z młodzieżą postępową, nie cofaliśmy się jednak przed daleko idącemi ustępstwami. Zgodziliśmy się nawet na udział młodzieży żydowskiej i rosyjskiej w rozstrzyganiu wszystkich spraw na wiecu. Dla zapewnienia wiecowi w tych warunkach polskiego charakteru tem pożądańszą stawała się jednomyślność obydwu odłamów młodzieży polskiej. Ku osiągnięciu jej skierowaliśmy też wszystkie swe siły. Kiedyśmy się jednak czuli bliskimi celu, - w ostatniej chwili oświadczyli nam przedstawiciele młodzieży postępowej, że osiągnięte porozumienie ma znaczenie li tylko prywatne, wobec nieprzyjęcia w niem udziału przez młodzież rosyjską i żydowską. Prąc usilnie do jedności, myśmy się i na takie porozumienie zgodzili. W przeddzień wiecu wyznaczony został termin dla ostatecznego wypracowania wspólnego dla całej młodzieży polskiej wniosku. Na zebranie to przedstawiciele młodzieży postępowej się nie stawili. Od tej chwili zrozumieliśmy, iż w walce o nasze ideały możemy liczyć już tylko na siebie. Do porozumienia się między sobą przed wiecem został nam jednak jeden dzień tylko. Wskutek tego na wiec mogła się wstawić zaledwie 1/3 naszego ogółu. W tych warunkach uznaliśmy wszelkie środki obrony naszego stanowiska na wiecu za wyczerpane. Nie mieliśmy więc innego wyboru, jak tylko powstrzymać się zupełnie od danego wystąpienia Wszechnicy Warszawskiej. Nie znaczy to jednak, byśmy się wyrzekli wystawienia istotnych żądań młodzieży polskiej. przeciwnie, na ogłoszenie ich zawsze znajdziemy czas i siły!
20 marca
Nasza walka o szkołę polską 1901–1917, Opracowania, wspomnienia, dokumenty zebrała Komisja Historyczna pod przewodnictwem Prof. Dra Bogdana Nawroczyńskiego, t. I, Warszawa 1932.
Uznając, że wprowadzenie języka rosyjskiego do wykładów historji i geografji powszechnej jest zamachem na polskość naszej szkoły, V-ty Zjazd Młodzieży Narodowej oświadcza, że młodzież ta bojkotować będzie rosyjskie wykłady historji i geografji. V-ty Zjazd Młodzieży Narodowej postanawia, aby młodzież we wszystkich szkołach polskich zwróciła się do dyrektorów ze stanowczem żądaniem oświadczenia władzy szkolnej okręgowej, że nie godząc się na prowadzenie wykładów po rosyjsku, będą je prowadzili nadal po polsku.
21–23 marca
Nasza walka o szkołę polską 1901–1917, Opracowania, wspomnienia, dokumenty zebrała Komisja Historyczna pod przewodnictwem Prof. Dra Bogdana Nawroczyńskiego, t. I, Warszawa 1932.
Stojąc na stanowisku bezwzględnego bojkotu szkół rządowych, uznajemy za konieczne wytężenie wszystkich sił w kierunku zwalczania ugodowych objawów, powstających w społeczeństwie, oraz przedsięwzięcie środków, zdążających do wzmocnienia bojkotu, uważając za jeden z nich podnoszenie poziomu nauki w szkołach polskich. [...]
V-ty Zjazd Młodzieży Narodowej potwierdza uchwały poprzednich Zjazdów, zabraniające zdawania matur rosyjskich. Wyjątek stanowią egzaminy na świadectwa wojskowe, aptekarskie, nauczycielskie i seminaryjne, oraz na świadectwa rządowe po ukończeniu studjów wyższych zagranicą.
21–23 marca
Nasza walka o szkołę polską 1901–1917, Opracowania, wspomnienia, dokumenty zebrała Komisja Historyczna pod przewodnictwem Prof. Dra Bogdana Nawroczyńskiego, t. I, Warszawa 1932.
Uznając, że otwarcie uniwersytetu rosyjskiego w Warszawie zagrażałoby bytowi szkoły polskiej, postanawiamy wszelkiemi siłami przeciwdziałać usiłowaniom rozpoczęcia w nim wykładów. Wyjazdy do Rosji potępiamy bezwzględnie. Wyjeżdżającym na studja zagranicę zalecamy pobyt w Galicji przez pierwsze lata.
21–23 marca
Nasza walka o szkołę polską 1901–1917, Opracowania, wspomnienia, dokumenty zebrała Komisja Historyczna pod przewodnictwem Prof. Dra Bogdana Nawroczyńskiego, t. I, Warszawa 1932.
V-ty Zjazd wyraża życzenie współdziałania z młodzieżą innych przekonań na gruncie instytucyj ogólnokoleżeńskich, a przedewszystkiem bojkotu szkolnictwa rosyjskiego. V-ty Zjazd postanawia zwalczać bezwzględnie wszelkie organizacje, szerzące tendencje wrogie idei łączności narodowej, specjalnie zaś organizacje Związku katolickiego i Demokracji Chrześcijańskiej, w których działalności tendencje powyższe stwierdzono.
21–23 marca
Nasza walka o szkołę polską 1901–1917, Opracowania, wspomnienia, dokumenty zebrała Komisja Historyczna pod przewodnictwem Prof. Dra Bogdana Nawroczyńskiego, t. I, Warszawa 1932.
Będąc zdania, iż dla zapewnienia rozwoju normalnego młodzieży polskiej w Królestwie koniecznością jest kierowanie tej młodzieży do wyższych szkół w Galicji lub zagranicą, tudzież ze względu na bojkot wyższych zakładów naukowych w Królestwie, zjazd młodzieży szkół polskich orzeka się przeciwko wyjazdowi na studja do wyższych zakładów naukowych w Rosji. Zdawanie egzaminów w zakładach powyższych jest dopuszczalne jedynie dla osób, będących absolwentami uniwersytetów polskich lub zagranicznych.
Kraków, 13–14 lipca
Nasza walka o szkołę polską 1901–1917, Opracowania, wspomnienia, dokumenty zebrała Komisja Historyczna pod przewodnictwem Prof. Dra Bogdana Nawroczyńskiego, t. I, Warszawa 1932.
Niżej podpisani delegaci uważają, że bojkot szkoły rosyjskiej średniej i wyższej w Królestwie, stwierdzając czynem zasadę, że na terytorjum polskiem winno być szkolnictwo polskie, nie pociąga za sobą równocześnie bojkotu uczelni wyższych w Cesarstwie, znajdujących się na terytorjum etnograficznem rosyjskiem, które traktować należy narówni z wszechnicami zagranicznemi. Równocześnie uważają za rzecz ze wszech miar pożądaną, aby absolwenci szkół polskich wyjeżdżali na jedyne wszechnice polskie do Galicji, celem skoncentrowania tutaj polskiej pracy naukowej. Niżej podpisani zakładają wobec tego przeciw uchwale zjazdu, wzbraniającej wyjazdu do Rosji, votum separatum.
Kraków, 13–14 lipca
Nasza walka o szkołę polską 1901–1917, Opracowania, wspomnienia, dokumenty zebrała Komisja Historyczna pod przewodnictwem Prof. Dra Bogdana Nawroczyńskiego, t. I, Warszawa 1932.