W roku 1907 miał nasz przemysł naftowy okazję wystąpienia na terenie międzynarodowym; okazją tą był 3. Międzynarodowy Kongres Naftowy, który odbył się [...] w Bukareszcie i był połączony z wystawą naftową. [...] Obawiając się, że oficjalny delegat Austrii [...] nie wspomni o tym, że przemysł naftowy w Galicji Polacy założyli, Polacy go prowadzą i do jego rozwoju przede wszystkim się przyczyniają, postanowiliśmy [...] wejść także na drogę agitacji politycznej [...]. Otrzymał głos [...] poseł, b. prezydent miasta Lwowa, dr Godzimir Małachowski. [...] Przemawiał w języku francuskim [...] i żadna mowa nie spotkała się z tak entuzjastycznym przyjęciem.
Bukareszt, wrzesień
Stefan Bartoszewicz, Wspomnienia z przemysłu naftowego 1897–1930, Lwów 1934, cyt. za: Rodzima energia. Nafta i gaz na polskich ziemiach, wybór i oprac. Maciej Kowalczyk, Ośrodek KARTA, Warszawa 2012.
Ilekroć pojawiał się na naszych polach naftowych szyb o wyjątkowo wielkiej sile wybuchów, o produkcji przekraczającej zwykłą miarę, tylekroć opanowywała nas obawa, by z elementarnymi siłami podziemia nie stowarzyszyła się elementarna siła atmosfery – „ogień niszczyciel”. Każda burza przeciągająca nad Tustanowicami wywoływała domysły i przypuszczenia na temat piorunów i można powiedzieć bez przesady, że co trzecia burza pozostawiała za sobą szyb płonący od pioruna [...], tym bardziej że sprawa gromochronów teoretycznie dla kopalń rozstrzygniętą nie była, chociaż paroletnie doświadczenie pokazało, że w szyby posiadające gromochrony pioruny nie uderzają. [...]
Dnia 4 bm. podczas silnej burzy, przed godziną drugą po południu uderzyły pioruny w trzech miejscach [...], w żelazny szyb Karpackiego Towarzystwa koło Mamci, na bliskich Tustanowicach w wybuchowy szyb nr 3 kopalni Litwa i na dalszych Tustanowicach w szyb „Oil City”. Okropniejszego zbiegu okoliczności trudno było kiedykolwiek szukać w dziejach naszego przemysłu naftowego. Szyb [„Oil City”] sam trzy tygodnie temu dowiercony, posiadał produkcję około 800 ton na dobę i mocne gazy, wybuch nie był ujęty żadnym urządzeniem do chwytania i regulowania go, i bił
deszczem ropnym przez liczne szpary i otwory wieży bezustannie. [...] Po uderzeniu pioruna pożar z nieopisaną
gwałtownością, ogromnymi skokami objął całą zaropioną przestrzeń, ropa ogrzana w dołach zaczęła wrzeć, skotłowana wylała przez brzegi i obwałowania i potężną rzeką spływać poczęła ku Tustanowicom.
Tustanowice, lipiec
„Nafta”, nr 14/1908, cyt. za: Rodzima energia. Nafta i gaz na polskich ziemiach, wybór i oprac. Maciej Kowalczyk, Ośrodek KARTA, Warszawa 2012.
Już na kilkadziesiąt kilometrów przed Borysławiem widoczna była wielka łuna, a gdy przybyliśmy na miejsce, oczom naszym przedstawił się niezapomniany w swej grozie widok rozszalałego żywiołu: ropa, paląca się w obwałowaniu szybu i w sąsiednich dołach, przedstawiała morze płomienia, spowite kłębami czarnego dymu. Fontanna ropy, tryskającej z szybu, zamieniła się w ognisty słup, strzelający ku niebu, oświetlający w chwili większego wybuchu całe Tustanowice, to znów zasłaniający wszystko gęstym dymem i mrokiem, gdy wybuch opadł. Na dalekiej przestrzeni – zdawało się, że płonie ziemia – to dogorywały resztki trawy i roślinności, skropione uprzednio wybuchami ropy.
O zgaszeniu wybuchającej ropy nie mogło być mowy. Przez kilka dni starano się tylko ochraniać sąsiednie szyby produktywne i wieże. Kilka wież jednak spalił ogień płynący z ropą zaraz pierwszego dnia. Dopiero po kilku dniach zaczęto próbować rozmaitych sposobów gaszenia, przez odprowadzanie rurami części nieopalonej ropy, przez sypanie piasku celem zwężenia terenu ogniowego oraz przez skonstruowanie specjalnego dzwonu dla zatkania otworu. Pożar ugaszono po 44 dniach.
Tustanowice, lato
Stefan Bartoszewicz, Wspomnienia z przemysłu naftowego 1897–1930, Lwów 1934, cyt. za: Rodzima energia. Nafta i gaz na polskich ziemiach, wybór i oprac. Maciej Kowalczyk, Ośrodek KARTA, Warszawa 2012.
Prosiłem o usunięcie z mej łąki, położonej na terytorium gminy Modrycz, kału ropnego naniesionego przez wylew potoku Wisznica w roku 1922. Ponieważ Sz. Dyrekcja prośbie mej zadość nie uczyniła, zmuszony byłem, aby nie dopuścić do całkowitego zniszczenia łąki, czyścić i wywieźć wspomniany kał na koszt i rachunek P.T. Firmy, [...] wobec czego pozwalam sobie przedłożyć [...] rachunek rzeczywiście poniesionych minimalnych kosztów [...] razem 2.192.000 marek polskich. Nadmieniam, że do całkowitej uprawy zniszczonej łąki potrzebne jest 10 fur gnoju i 2 kg mieszanki, proszę mi to dać w naturze, bo zmuszony będę kupić, nawieźć i wystawić ponowny rachunek.
Tustanowice, 9 września
Ze zbiorów Centralnego Archiwum Państwowego Ukrainy we Lwowie, zespół 235, opis 1, sygn. 7, cyt. za: Rodzima energia. Nafta i gaz na polskich ziemiach, wybór i oprac. Maciej Kowalczyk, Ośrodek KARTA, Warszawa 2012.
W dniu 16 września 1925 urządziły Warszawskie Zakłady Gazowe inauguracyjny pokaz gotowania na gazie, połączony z odczytami i pogadankami. Pokaz zagaił dyrektor Świerczewski, podkreślając w swym przemówieniu przede wszystkim oszczędność, którą można osiągnąć przy użyciu kuchni gazowej zamiast węglowej. Następnie inżynier Kolisko wygłosił pogadankę, poświęconą kwestii opału w kuchni. W krótkich słowach przedstawił mówca wszystkie korzyści, które daje opał gazowy, oraz niedogodności wynikające z używania kuchni węglowej. Po tej ciekawej i pouczającej pogadance rozpoczął pan Hirszel, kierownik propagandy Warszawskiego Zakładu Gazowniczego, przy pomocy asystentki pani Kotarbińskiej-Pniewskiej, właściwy pokaz gotowania i pieczenia, przeplatając go licznymi uwagami o gotowaniu oraz obchodzeniu się z kuchenką gazową i naczyniem „Prodige”. [...]
Na zakończenie wyświetlono agitacyjny fi lm gazowniczy, wykazujący różnicę między ogrzewaniem gazowym a węglowym. [...] Po ukończeniu kursu będą wydawane kucharkom odpowiednie zaświadczenia, a następnie wezmą one udział w konkursie, przy czym te, które najlepiej i najekonomiczniej potrafi ą przygotować obiad, będą premiowane.
Warszawa, 16 września
„Przegląd Gazowniczy i Wodociągowy”, nr 11/1925, cyt. za: Rodzima energia. Nafta i gaz na polskich ziemiach, wybór i oprac. Maciej Kowalczyk, Ośrodek KARTA, Warszawa 2012.
Odkąd mam kuchenkę gazową, dostarczoną mi przez Wielmożnych Panów, wiem, co to jest czystość i wygoda w kuchni, a koszmarem prawdziwym wydają mi się dawne przygotowania drzewa i węgla oraz dmuchanie pod piec godzinę przed śniadaniem, zasmolone garnki, periodyczne dymienie z pieca, niemożliwość zagotowania wody naprędce. Zamiast tych dawnych męczarni mam dziś prawdziwą przyjemność, ilekroć za przybliżeniem jednej płonącej zapałki do palnika mojej kuchenki mam natychmiast ogień mniejszy czy większy, taki jakiego potrzebuję. A najprzyjemniejsze jest to, że w każdej chwili dnia i nocy mogę na nią liczyć niezawodnie.
Kraków, 13 września
Grzegorz Mleczko, 150 lat Gazowni Krakowskiej, Kraków 2006, cyt. za: Rodzima energia. Nafta i gaz na polskich ziemiach, wybór i oprac. Maciej Kowalczyk, Ośrodek KARTA, Warszawa 2012.
Tuż obok pawilonu ciężkiego przemysłu, przy ulicy marszałka Focha strzela w górę 22-metrowa wieża drewniana, a na jej szczycie widnieje napis „Nafta”. Jest to wzór szybu naftowego, w którym umieszczono eksponaty z zakresu przemysłu naftowego, a więc oryginalne maszyny i urządzenia wiertnicze oraz eksploatacyjne modele całych urządzeń kopalnianych, rafineryjnych i transportowych, wykresy i tablice statystyczne, dokładnie ilustrujące całokształt przemysłu naftowego itd. Cały budynek składa się z dwóch części tj. dolnej i górnej sali, w których ujęto całą produkcję i prace w przemyśle naftowym w poszczególne działy. Wystawa przemysłu naftowego jest urządzona tak pomysłowo, że każdy zwiedzający pawilon od razu nabiera dokładnego wyobrażenia jak się wierci, wydobywa i przerabia surowiec naftowy.
Poznań, lipiec
„Przemysł Naftowy”, nr 13/1929, cyt. za: Rodzima energia. Nafta i gaz na polskich ziemiach, wybór i oprac. Maciej Kowalczyk, Ośrodek KARTA, Warszawa 2012.
Przywykliśmy już do rekwizycji i wywłaszczeń. Wywłaszczała nas jeszcze Austria w czasach wojennych z praw i mienia, lecz tłumaczyła, że dzieje się to podczas wojny, dla celów ogólnych, dla celów obrony państwa. Wywłaszczano nas od pierwszych lat odrodzenia Polski z ziemi, z mienia, lecz tłumaczono, że wywłaszcza się jednostki dla ogółu. Dziś jednak po raz pierwszy ma się wywłaszczyć ogół, setki tysięcy polskich obywateli z ich praw dobrze nabytych, dla kilku firm zagranicznych, mówmy wyraźnie: dla francuskiej fi rmy Małopolska i amerykańskiej Standard-Nobel.
Lwów, 26 października
„Nafta”, nr 10/1929, cyt. za: Rodzima energia. Nafta i gaz na polskich ziemiach, wybór i oprac. Maciej Kowalczyk, Ośrodek KARTA, Warszawa 2012.
Do wiercenia każdego szybu w Iwonickiem wynajmuje się przynajmniej 18 robotników wiertaczy, pracujących na trzy zmiany po 6 ludzi. Dla ruchu pompowego wystarcza po 2 robotników na zmianę. Z chwilą uzyskania ropy otrzymują wiertacze [...] 14-dniowe wypowiedzenia, stają się bowiem zbędni, a zatrzymuje się tylko, względnie wynajmuje tylu ludzi, ilu wystarcza dla ruchu pompowego. [...] i Robotnicy [...] niejednokrotnie [...] „nie uznają” ustawowego wypowiedzenia 14-dniowego, żądają zatrzymania wszystkich wiertaczy [...] i opłacania ich z dochodów. [...] Mimo woli nasuwa się tu porównanie z murarzami, którzy by po wymurowaniu domu żądali pozostawienia ich nadal na „budowie” i opłacania przez całe ich dalsze życie... z czynszów za mieszkania. [...] Na kopalni Crescat nie chcieli zbędni wiertacze ustąpić. Nastąpił strajk, sabotaż, skargi, pogróżki przeciw obcym robotnikom do ruchu pompowego, jednym
słowem terror. [...] Nie pomogły żądania o interwencję władz. Wreszcie zarząd kopalni zdecydował się w roku 1929 dać robotnikom okup w kwocie kilkudziesięciu tysięcy złotych za zrzeczenie się „pretensji” i opuszczenie kopalni.
Iwonicz Zdrój, 17 listopada
„Ilustrowany Kurier Codzienny”, nr 316/1929, cyt. za: Rodzima energia. Nafta i gaz na polskich ziemiach, wybór i oprac. Maciej Kowalczyk, Ośrodek KARTA, Warszawa 2012.
„Kurier” krakowski przynosi wieść hiobową, że lada dzień, a więc zaledwie kilka godzin po wyborach – jednak w formie dekretu prezydenta – pojawi się ustawa wywłaszczająca rolnika z jego praw naftowych. [...] Dziesiątki tysięcy rolników nie ma o tym pojęcia i nawet nie przypuszcza w najczarniejszych snach – że może za kilka dni staną się ubożsi o 25 miliardów złotych. [...] Czy znalazłby się we Francji minister, który by dla dobra jakiegoś zagranicznego handlarza winem zdecydował się poza plecami Parlamentu, poza plecami ludności – zabrać rolnikowi francuskiemu winnicę?
Krosno, 21 listopada
Ze zbiorów Muzeum Podkarpackiego w Krośnie, sygn. AHO/868, cyt. za: Rodzima energia. Nafta i gaz na polskich ziemiach, wybór i oprac. Maciej Kowalczyk, Ośrodek KARTA, Warszawa 2012.
W zachodniej Polsce w miastach nawet mniejszych, elektryczność i gaz dawno wyparły naftę jako środek oświetlenia. Lampy naftowe prawie zupełnie znikły z handlu, kupowała je tylko jeszcze wieś. Ale kilka lat temu zaczęto poważnie dyskutować także nad elektryfikacją wsi, nawet rolnikom śpieszno było do żarówek i motorów elektrycznych. Wydawało się, że żaden już kupiec w Wielkopolsce większego interesu na lampach naftowych nie zrobi. A tymczasem... Idźcie
dziś ulicami naszych miast, a zauważycie w oknach wystawowych coraz więcej lamp naftowych. Przyszedł na nie naraz sezon. Bo oto wprowadzenie podwyżki cen prądu i gazu oraz opłat dzierżawnych za liczniki w wielu miastach sprawiło, że stara poczciwa lampa stołowa, którą mądry wynalazek Edisona skazał, jak się wydawało, na wieczną banicję, przywrócona została do łaski i w wielu domach znowu zajmuje miejsce honorowe. Są zdania podzielone co do tego, czy używanie nafty do oświetlenia jest tańsze, [...] częściowy nawrót do lampy naftowej w zachodniej Polsce jest [...] niezwykle charakterystycznym przyczynkiem do ewolucji, jaką przechodzi Polska podczas szerzącego się kryzysu gospodarczego.
Poznań, 25 listopada
„Rozwój”, 10 listopada 1931, cyt. za: Rodzima energia. Nafta i gaz na polskich ziemiach, wybór i oprac. Maciej Kowalczyk, Ośrodek Warszawa 2012.
Najsilniejsze nasilenie gazowania objawiło się [...] w drugi dzień Zielonych Świąt. Nad stawkiem zebrały się tłumy kcyniaków, którzy tłuste plamy zaczęli zbierać z powierzchni wody do flaszek. Zebrano wówczas około 100 litrów tego oleistego płynu, przypominającego zapachem naftę i w dodatku palącego się niebieskawym płomieniem... Kcynia miała swoją sensację! Po mieście gruchnęła wiadomość, że z dna stawku wydobywa się ropa naftowa.
Kcynia, 21 maja
„Dziennik Bydgoski”, nr 224/1934, cyt. za: Rodzima energia. Nafta i gaz na polskich ziemiach, wybór i oprac. Maciej Kowalczyk, Ośrodek KARTA, Warszawa 2012.
Pośpieszam zakomunikować, że dostarczona nam przez Pana Doktora próbka cieczy, została w tutejszym Zakładzie zbadana pod moim kierunkiem. [...] Z badań tych okazało się, że wymieniona wyżej próbka wykazuje podobieństwo do oleju skalnego, w szczególności do ropy alzackiej. [...] Cieszyłoby nas bardzo, gdyby dalsze poszukiwania
stwierdziły istotnie obecność złóż ropy naftowej w okolicy Kcyni i życzę w tej mierze Panu Doktorowi powodzenia.
Kraków, 6 lipca
„Dziennik Bydgoski”, nr 224/1934, cyt. za: Rodzima energia. Nafta i gaz na polskich ziemiach, wybór i oprac. Maciej Kowalczyk, Ośrodek KARTA, Warszawa 2012.
Udało mi się stwierdzić linię, kędy przebiega szczelina w głębinie ziemi. Na tej właśnie linii gazy płoną i bąblują na wodzie, pozostawiając tęczówkę. [...] Wtórne zbiorowiska [ropy naftowej] znalazły się niedaleko pod powierzchnią ziemi. Pierwotne będą tak głęboko, jak prawdopodobnie w hanowerskiem, to znaczy 1100 metrów. Gazy na stawku przy przepuszczeniu przez wodę dają również tęczówkę. Są momenty, że gazy te płoną z pół minuty. Płomień wynosi 15 do 20 centymetrów. Jest jasnoniebieski, nie daje kopciu, również żadnego zapachu podczas palenia się.
Kcynia, 16 października
Ze zbiorów MPK [bez sygn.], cyt. za: Rodzima energia. Nafta i gaz na polskich ziemiach, wybór i oprac. Maciej Kowalczyk, Ośrodek KARTA, Warszawa 2012.
W ramach obecnego planu inwestycyjnego należało skoncentrować się na jednym zagadnieniu. Wybrano, jako najpilniejsze, gazyfi kację połaci kraju, obejmującą centralny rejon przemysłowy radomski i rejon między Wisłą a Sanem, w którym powstać mają wkrótce poważniejsze zakłady przemysłowe. Jako źródło energii ustalono kopalnię w Roztokach, która obecnie rozporządza 615 m sześciennymi gazu na 1 minutę. Kopalnia ta, poprzez odwiercenie nowego otworu, wykazała tak wielkie bogactwo złoża, że przede wszystkim powinna być przyjęta za bazę gazyfi kacyjną, tym bardziej że jako dalsze rezerwy służyć mogą inne kopalnie siodła potockiego oraz kopalnie w Strachocinie i w Górkach. [...] Rurociąg będzie sporządzony ze stalowych rur bez szwu, spawanych ze sobą samorodnie. Rurociągiem tym będzie można przetoczyć 500 m sześciennych gazu na minutę. [...] Wykonanie tej inwestycji nastąpi w latach 1937 i 1938.
Warszawa, 5 lutego
„Nafta”, nr 1–2/1937, cyt. za: Rodzima energia. Nafta i gaz na polskich ziemiach, wybór i oprac. Maciej Kowalczyk, Ośrodek KARTA, Warszawa 2012.
Koło godziny 11.00, pijąc kawę, usłyszałem głos samolotów. [...] Z jakiegoś dachu odezwał się karabin maszynowy, a za chwilę drugi, ale nie było słychać artylerii. [...] Za chwilę nadleciały [...] 4 samoloty, w rozproszonej eskadrze, kierując się na Polmin. Powietrze zadrgało od wybuchów. Nie słyszałem nigdy artylerii, myślałem, że to działa przeciwlotnicze, ale to były bomby. Ledwie zdążyłem wrócić do domu, kiedy ponownie odezwał się warkot samolotów i towarzysząca im natychmiastowa seria potężnych wybuchów, od której u nas zatrzęsła się ziemia i zabrzęczały szyby w oknach. Ktoś krzyknął „Polmin się pali!”. Nad ziemią zmykało 7 bombowców, zostawiając za sobą kilka płonących zbiorników benzyny i wznoszącą się coraz wyżej ku niebu czarną chmurę dymu. U góry rozszerzała się ona we wszystkie strony, aż potężnym parasolem przesłoniła słońce i okryła znaczną cześć nieba na wschodzie. Psy zaczęły szczekać, bydło ryczeć, kobiety, płacząc, tuliły zastraszone małe dzieci. [...]
Po południu, patrząc z wieży ratuszowej, cały ogrom pożaru Polminu miałem jak na dłoni. Istne piekło płomieni i czarnego dymu. Dawniej mówiono nam, że w razie wojny Polmin będzie broniony przez artylerię przeciwlotniczą i samoloty myśliwskie. A tu nie było ani jednego działa przeciwlotniczego.
Drohobycz, 10 września
„Ziemia Drohobycka”, nr 13/2000, cyt. za: Rodzima energia. Nafta i gaz na polskich ziemiach, wybór i oprac. Maciej Kowalczyk, Ośrodek KARTA, Warszawa 2012.
W dniu 21 stycznia 1945 zjawili się w krakowskiej Gazowni Miejskiej żołnierze niewiadomej formacji Armii Czerwonej i zabrali następujące samochody:
1. autobus monterski Ford – wartość zł 60.000
2. auto osobowe Chevrolet – wartość zł 65.000
3. auto ciężarowe Ford – wartość zł 50.000
4. auto ciężarowe Ford – wartość zł 55.000
razem zł 230.000
Żołnierze zabierający odmówili wydania kwitu.
Kraków, 22 września
Ze zbiorów GK [bez sygn.], cyt. za: Rodzima energia. Nafta i gaz na polskich ziemiach, wybór i oprac. Maciej Kowalczyk, Ośrodek KARTA, Warszawa 2012.
Motywem podstawowym, który zadecydował, że Rząd Polski wystąpił z inicjatywą zamiany i podpisał umowę, są złoża naftowe z poważną ilością czynnych otworów oraz złoża gazu ziemnego znajdujące się na odcinku terytorium odstępowanym nam przez Związek Radziecki. [ubogie tereny w okolicy Ustrzyk Dolnych] Tak więc dzięki tej umowie uzyskujemy szczególnie cenne i niezbędne dla naszej gospodarki paliwa. [...] W świetle tych faktów, zważywszy, że umowa, którą Rząd dziś przedkłada, stanowi dalsze wzmocnienie naszego potencjału gospodarczego i czyni zadość naszym istotnym potrzebom, wnoszę w imieniu Rządu o uchwalenie ustawy ratyfi kacyjnej. (Długotrwałe oklaski)
Warszawa, 25 maja
„Trybuna Ludu”, nr 145 z 26 maja 1951, cyt. za: Rodzima energia. Nafta i gaz na polskich ziemiach, wybór i oprac. Maciej Kowalczyk, Ośrodek KARTA, Warszawa 2012.
Zadanie postawione na 1953 rok – co 20. pracownik składa wnioski racjonalizatorskie – zostało wykonane. Szerszy rozwój ruchu racjonalizatorskiego był możliwy dzięki wzrostowi politycznej świadomości naszej załogi i naszej inteligencji technicznej, wśród których coraz bardziej rośnie poczucie odpowiedzialności za los socjalistycznego zakładu. [...]
Towarzysze! [...] Plan roczny w drodze wynalazczości pracowniczej wykonany został na 15 dni przed terminem w 102 %.
Warszawa, styczeń
„Głos Gazowni”, nr 5/1954, cyt. za: Rodzima energia. Nafta i gaz na polskich ziemiach, wybór i oprac. Maciej Kowalczyk, Ośrodek KARTA, Warszawa 2012.
W tym samym roku mieliśmy w rafinerii dwa bardzo groźne pożary. Ostatni zaledwie kilkanaście dni wcześniej, kiedy to w jednej chwili zapaliło się 27 cystern pod zbiornikiem w trakcie napełniania. Spłonął człowiek. Wtedy nie można było po prostu szybko dokupić piany jak teraz. Najpierw trzeba było załatwić przydział z Wojewódzkiej Komendy SP w Katowicach. [...]
Doradzałem im [strażakom z WKSP], w jaki sposób skierować natarcie na centrum pożaru i jakie są możliwe zagrożenia. Wszyscy oni byli przerażeni, a słowa, które najczęściej padały, to „Jezus Maria”, „k... mać” oraz „major Baniak”. [...]
Pamiętam, jak zdenerwowani oficerowie przepytywali przerażonego kierownika wydziału zbiorników: ile jest ropy w każdym z czterech wielkich pojemników, jaki jest dokładnie jej skład, jaka ilość wody. Ten jednak cały roztrzęsiony nie był w stanie im za wiele powiedzieć.
Czechowice-Dziedzice, 26 czerwca
„Gazeta Wyborcza”, nr 147 z 4 czerwca 2002.
Od świtu 8 stycznia wokół płonącego otworu Daszewo 1 na stanowiskach blisko 1200 ludzi, w tym 350 strażaków. Pełną mocą pracuje kilkanaście wysokowydajnych pomp. W ciągu minuty tłoczą w centrum ognia ponad 60 metrów sześciennych wody. Trwają próby utworzenia parasola wodnego. [...]
O godz. 10.45 – punkt kulminacyjny. Strażacy w azbestowych kombinezonach wzmagają wodny ostrzał. [...] Pod wpływem ogromnej masy wody i piany gaśniczej ogień pulsuje, opada, potem wybucha ze zdwojoną siłą w postaci monstrualnego grzyba. Udaje się wreszcie stworzyć oczekiwany parasol wodny. Płomień jakby zawisa w powietrzu, jest szansa podejścia ratowników do otworu. Tymczasem w 19. minucie akcji – niespodzianka! Nagle płomień gaśnie. Przez parasol wodny przebija się brunatny gejzer. Silna woń ropy. W sztabie – konsternacja, na krzyżujących się liniach łączności radiowej pomiędzy punktem dowodzenia a podległymi mu jednostkami wykonawczymi słychać: „Natychmiast ogłosić alarm”. Ten sam głos woła z dezaprobatą: „No i zgasili, zgasili...”. Słyszymy obok zdenerwowany okrzyk: „Trzeba to zapalić, natychmiast zapalić”. Inny członek kierownictwa akcji, blady, cedzi przez zęby: „Jest sakramencko źle”. Pokazuje ręką na chmurę gazu, która ulatuje z wiatrem. Obserwujemy eksplozymetry – milczą!
[...]
Wielu obserwatorom udziela się euforia wycofywanych z akcji strażaków. Maszerują w naszym kierunku, nieświadomi potencjalnych skutków swego dzieła, triumfalnie wymachując kaskami. Ten i ów sięga po papierosa. [...] Rozlega się apel: „Prosimy o niepalenie papierosów”. Zwraca się z nim przez podręczny megafon jeden z członków służby porządkowej, jakby na ironię trzymający papierosa w ręku. Ktoś przytomny podbiega do niego, gasząc mu papierosa, odbiera megafon i stanowczym tonem woła: „To nie prośba, to rozkaz, pod groźbą grzywny i więzienia!”. [...] Na szczęście okazuje się, że niska temperatura otoczenia powoduje częściowe skraplanie się gazów i szybkie rozprzestrzenianie w atmosferze. Poczucie niebezpieczeństwa maleje. Spada napięcie. Tym bardziej że dociera do sztabu meldunek o zakończeniu ewakuacji trzech pobliskich wiosek.
Karlino, 8 stycznia
„Polityka”, nr 3/1981, cyt. za: Rodzima energia. Nafta i gaz na polskich ziemiach, wybór i oprac. Maciej Kowalczyk, Ośrodek KARTA, Warszawa 2012.
Ja i dwa tysiące użytkowników daremnie oczekujemy od trzech miesięcy, a niektórzy dłużej, na dostawę gazu w butlach do naszych mieszkań. To skandal. Tak bowiem można określić sytuację, jaka panuje w Spółdzielni Pracy „Odnowa” w Szczytnie. Na poprzednią dostawę czekaliśmy dwa miesiące. Przyczyny braku gazu są różne. Ale w tym wypadku jak jest gaz, to samochodu do rozwożenia nie ma. Samochód naprawiony, to znowu nie ma butli, bowiem zostały rozprowadzone wśród tych, którzy posiadają własny transport. I znowu trzeba czekać.
Szczytno, styczeń
„Trybuna Ludu”, nr 2 z 2–3 stycznia 1982, cyt. za: Rodzima energia. Nafta i gaz na polskich ziemiach, wybór i oprac. Maciej Kowalczyk, Ośrodek KARTA, Warszawa 2012.
Stwierdzono znaczne nieprawidłowości w zakresie wydawania zezwoleń przez władze administracyjne – naczelników dzielnic, miast i gmin w województwie stołecznym, jak i nieuczciwości w postępowaniu pracowników stacji. Tankowali oni benzynę osobom nieposiadającym odpowiednich dokumentów, przyjmując w zamian upominki w postaci m.in. mięsa, jajek, odżywek dla dzieci, cukru, alkoholu oraz artykułów przemysłowych – zapalniczek, kalendarzy i innych.
Warszawa, 14 stycznia
„Trybuna Ludu”, nr 13 z 17 stycznia 1982, cyt. za: Rodzima energia. Nafta i gaz na polskich ziemiach, wybór i oprac. Maciej Kowalczyk, Ośrodek KARTA, Warszawa 2012.
Komitet Gospodarczy Rady Ministrów podjął decyzję o wznowieniu [...] sprzedaży etyliny dla prywatnych posiadaczy pojazdów samochodowych. [...] Tankowanie pojazdów będzie przypadało na ten dzień, w którym końcowa cyfra numeru rejestracyjnego samochodu będzie odpowiadała końcowej cyfrze dnia kalendarzowego. I tak np. samochód o numerze rejestracyjnym tablicy kończącym się na 1 tankuje 1, 11 i 21 dnia miesiąca. [...] 31 marca obowiązywać będzie zakaz tankowania.
Warszawa, 26 stycznia
„Życie Warszawy”, nr 9 z 26 stycznia 1982, cyt. za: Rodzima energia. Nafta i gaz na polskich ziemiach, wybór i oprac. Maciej Kowalczyk, Ośrodek KARTA, Warszawa 2012.
Ja się tym ludziom specjalnie nie dziwię. Rozwinięto motoryzację, ludziska połknęli tego bakcyla, a tu szlaban na benzynę. Toteż starają się oszukiwać, jak mogą. Większość stosuje metody prymitywne, licząc na naszą nieuwagę. Można więc posmarować załącznik świeczką, aby potem usunąć z niego stempel, można załącznik pożyczyć lub opłacić ubezpieczenie za wrak, dawno już stojący na kołkach i w ten sposób uzyskać załącznik, można w okienku podstemplować i opłacić jedną ratę, a wziąć dwie, można wreszcie podjeżdżać kilka razy, udając każdorazowo stemplowanie załącznika, raz już podstemplowanego. Aby uniemożliwić ten ostatni numer przekreślamy pieczątkę długopisem. Stosowano również przeróbki baków. Do dziś pamiętam poloneza do którego wlałem 197 litrów...
Warszawa, lipiec
„Polityka”, nr 29/1983, cyt. za: Rodzima energia. Nafta i gaz na polskich ziemiach, wybór i oprac. Maciej Kowalczyk, Ośrodek KARTA, Warszawa 2012.
W obecnym stanie badań możemy już mówić o przypuszczalnym kształcie roponośnego złoża, a także jego zasobności. Szacujemy ją na ok. 100 tys. ton ropy możliwej do wydobycia, a także możemy domniemywać, iż w tym samym horyzoncie geologicznym można natrafi ć na dalsze 100 tys. ton tej cennej kopaliny. Wyeksploatowanie lubelskich złóż, które dokumentujemy, będzie opłacalne, zwróci część nakładów poniesionych na prace poszukiwawczo-wiertnicze w tym rejonie. Wszak tona ropy kosztuje 200 do 260 dolarów. Ropę tutaj można eksploatować 10 i więcej lat, zależnie od drenażu złoża.
Lublin, luty
„Rzeczpospolita”, nr 47 z 24 lutego 1984, cyt. za: Rodzima energia. Nafta i gaz na polskich ziemiach, wybór i oprac. Maciej Kowalczyk, Ośrodek KARTA, Warszawa 2012.
Strona radziecka zapewni, po oddaniu do eksploatacji w 1988 roku gazociągu magistralnego Jamburg – zachodnia granica ZSRR, poczynając od 1989 roku dostawę gazu ziemnego z ZSRR do PRL: w 1989 roku – 0,5 miliarda metrów sześciennych, w 1990 roku – 0,9 miliarda metrów sześciennych, w 1991 roku – 1,4 miliarda metrów sześciennych, w 1992 roku – 1,8 miliarda metrów sześciennych, w latach 1993–2008 – po 2,5 miliarda metrów sześciennych rocznie.
Moskwa, 29 stycznia
www.msz.gov.pl, cyt. za: Rodzima energia. Nafta i gaz na polskich ziemiach, wybór i oprac. Maciej Kowalczyk, Ośrodek KARTA, Warszawa 2012.
– Po wywierceniu szybu naftowo-gazowego na terenie parku krajobrazowego w okolicy Węgrzynic i Gryżyny teren staje się ekologicznie zagrożony i zatruty – zaalarmował [...] Lech Skórski – gospodarz pałacu w Gryżynie. [...]
Na „zagazowane powietrze” i dolegliwości skarżą się też niemieccy wczasowicze. Niektórzy skracają czas pobytu i wyjeżdżają. [...] „Nafciarze” pojawili się w końcu kwietnia. Około 1,5 kilometra na Gryżyną w kierunku Węgrzynic (gm. Skąpe) rozbili swoje obozowisko i bardzo szybko stanęła wiertnia. Wkrótce świsnął z ogromnym impetem (ok. 200 atmosfer) gaz. Ujęto żywioł w karby, zapalono „świeczkę”. [...]
Czarny dym snuje się nad okolicą. Stojące, upalne powietrze wzmaga dokuczliwość przykrego odoru zgniłych jaj – zapachu siarkowodoru. [...]
Mówi o tym Józef Lenart – dyrektor Działu Wierceń w Zielonogórskim Zakładzie Górnictwa Nafty i Gazu: [...] „Po założeniu instalacji wcale w okolicy nie musi śmierdzieć. Ja też lubię przyrodę, ale wiem, że ludzie chcieliby mieć gaz, prąd, asfaltowe drogi. W przypadku instalacji złoża, do gminy trafi ą ogromne pieniądze, które pozwolą na zaspokojenie tych potrzeb”. [...] Pozytywny wynik na wiertni „Gryżyna 1” spowoduje kolejne wiercenia. [...] Nafciarze mają koncesję na poszukiwania i eksploatację złóż ropy naftowej i gazu ziemnego w całej zachodniej Polsce.
Gryżyna, lipiec
„Gazeta Lubuska”, nr 173 z 26 lipca 1994, cyt. za: Rodzima energia. Nafta i gaz na polskich ziemiach, wybór i oprac. Maciej Kowalczyk, Ośrodek KARTA, Warszawa 2012.
„W Europie drugiego takiego kontraktu nie ma i nie było” – mówił tuż po złożeniu podpisu na historycznym, jak to określił, dokumencie prezes rosyjskiego koncernu Gazprom Rem Wiachiriew. Przypomniał, że przez powojenne 52 lata Polska sprowadziła z Rosji ok. 140 miliardów metrów sześciennych gazu – teraz w dwa razy krótszym okresie kupi go dwa razy tyle. „Cieszmy się wszyscy Polacy, bo nie ma lepszego i tańszego gazu niż rosyjski” – skomentował podpisanie umowy minister przemysłu Klemens Ścierski. Przypomniał, że przygotowywano ją od sześciu lat, a negocjowano twardo od dwóch. Podziękował „wszystkim kolejnym rządom, premierom i Sejmom”, że umowy z Rosjanami nie zerwano.
Warszawa, wrzesień
„Gazeta Wyborcza”, nr 225 z 26 września 1996, cyt. za: Rodzima energia. Nafta i gaz na polskich ziemiach, wybór i oprac. Maciej Kowalczyk, Ośrodek KARTA, Warszawa 2012.