Wysoki Sejmie!
Jakkolwiek JE. Namiestnik zaznaczył, że na wszystkie klęski, jakie nawiedziły nasz kraj, nie wystarczy pieniędzy, to jednak zaznaczyć tu wypada, że obowiązkiem jest państwa i kraju podtrzymywać egzystencję tych, którzy zawsze stanowią jego podstawę.
Rolnictwo nasze doznało w tym roku tak ogromnej klęski, że ta klęska odbije się aż za kilka lat w przyszłości. Rok obecny zaznaczył się nie tylko kilkakrotnymi wylewami jednych i tych samych rzek, lecz prócz tego także długotrwałymi ulewami i deszczami, które zniszczyły zboże, ziemniaki i inne ziemiopłody, jak również paszę dla bydła.
Kilkutygodniowe bezustanne deszcze spowodowały i to, że pierwsze pokosy zostały przez żywy inwentarz spasione. Pokosy zaś drugie wypadły tak mizernie, że dziś znajdujemy się wobec położenia smutnego, iż trudno będzie obecny inwentarz wyzimować. Oprócz tego, wskutek długotrwałych słot, słoma z wszelkiego zboża zgniła i zbutwiała do tego stopnia, że zupełnie stała się na paszę nieprzydatną. Były okolice, w których ta słoma nawet w polu pozostawioną została. W innych okolicach zbiór owsa przeciągnął się nawet do października. Więc słomy tej użyć na paszę jest czystym niepodobieństwem.
JE. Namiestnik zauważył, że za wiele nie można żądać, gdyż dano także 420 wagonów soli na poprawkę paszy Ja ośmielam się twierdzić, że to za mało. [...]
JE. Namiestnik zaznaczył, że tu nie można się spodziewać wielkiej sumy, gdyż w tym roku właśnie prawie żadnej roboty dla włościan rząd mieć nie będzie, więc i ta suma przepadnie.
Tu także byłoby pożądanym, ażeby nie tylko temu ludowi dać chwilową jałmużnę, dać mu teraz chwilową zapomogę, ale ażeby uchronić go w przyszłości od szkód sprawionych przez wylewy i słoty, i rzucić pewną sumę na uregulowanie rzeczułek wylewających rokrocznie.
Spodziewamy się, że Wysoki Sejm i rząd w przeświadczeniu, że ratując to rolnictwo nasze, ratuje tę podstawę kraju, bez której się obejść nie mogą, dołoży wszelkich stara(c), ażeby przynajmniej choć w części tę elementarną klęskę załagodzić.
Lwów, 27 października
Wincenty Witos, Przemówienia, oprac. Józef Ryszard Szaflik, Warszawa 2007.
Wczoraj Wisła pokazała swe groźne oblicze w Warszawie. Woda zalała tory kolejowe elektrowni na Powiślu, Płytę Czerniakowską i doszła aż do schodów Stadionu Dziesięciolecia. Wieczorem na brzegach rzeki i na mostach tłumy ludzi przyglądających się fali kulminacyjnej przechodzącej przez Warszawę. Stałem na moście Poniatowskiego i obserwowałem ze zgrozą siłę rwącego żywiołu.
Warszawa, 1 sierpnia
Mieczysław F. Rakowski, Dzienniki polityczne 1958–1962, Warszawa 1998.