4 lutego 1977
Marian Brandys, pisarz, w dzienniku:
Podsłuch staje się coraz bezczelniejszy. Telefon i ściany naszego mieszkania żyją własnym życiem, na które nie mamy wpływu. Zwracają już na to uwagę nasi goście. Szumy i szczęki w telefonie, ryki w ścianach — to głos wszechobecnej policji, która ani na chwilę nie wypuszcza nas spod swej kontroli. Jest już prawie tak jak w książce Orwella, tyle że wewnętrznie zachowujemy jeszcze niezależność.
Warszawa, 4 lutego
Źródło:
Marian Brandys, Dziennik 1976-1977, Warszawa 1997.
Link bezpośredni:
Informacje o prawach autorskich:
Baza tekstów źródłowych jest wciąż rozbudowywana. Zachęcamy do jej współtworzenia — wyślij materiał (tekst wspomnień, fragment z prasy etc.) na adres [email protected].