23 marca komenda OPL [Obrony Przeciwlotniczej] zarządziła w Warszawie wielkie ćwiczenia — miałem je obserwować z pokładu naszego samolotu klubowego, który został zaopatrzony w wielkie pomarańczowe szarfy, przymocowane do płatów, aby można go było z dołu odróżnić od samolotów „nieprzyjacielskich”. [...]
Alarm! Zamierają w bezruchu tramwaje, auta szybko zjeżdżają pod krawężniki chodników, ludzie jak mrówki spełzają z ulic i wsiąkają w bramy domów. Z wysokości, na której się znajdujemy, przy bezchmurnym niebie, widać teraz przez lornetkę polową każdy fragment, każdą sylwetkę ludzką. Ale po kilku minutach na dole już nie ma nikogo. Tylko porzucone samochody i konie z kocami na łbach, wyprzęgnięte z dorożek, nadają zamarłej wielkomiejskiej ulicy jakiś surrealistyczny wygląd.
Pilot trącił mnie ręką. „Niech pan spojrzy w stronę Okęcia...”. Zwróciłem wzrok w tamtym kierunku i zobaczyłem czarne sylwetki zbliżających się szybko samolotów. Leciały nieco niżej od nas. Czy to „nieprzyjacielskie”? Odpowiedź przyszła z Okęcia. Coś błysnęło, rozkwitły dymy nad kolonią domów oficerskich, ukazał się purpurowy odblask. Bomba i pożar. Jedna, druga, trzecia. Dym spowija wieżyczkę portu lotniczego, który również „padł ofiarą” ćwiczebnego nalotu.
Gdzieś na Mokotowie błysnął reflektor. Rozwarł szeroko swe nożyce, wytropił nas i ściga. Ale tylko przez chwilę: nasze wspaniałe pomarańczowe szarfy muszą się dobrze prezentować w świetle, rozpoznano „prasę”.
Warszawa, 23 marca
Leopold Marschak, Byłem przy tym. Wspomnienia 1914–1939, Warszawa 1976.
Jestem szczęśliwy mogąc podać do wiadomości całej Polski wieść, iż dyrektywa Wodza Naczelnego i jego życzenie zostały w pełni wykonane.
Dzięki serdecznemu przyjęciu przez całe społeczeństwo polskie apelu Pana Marszałka Edwarda Śmigłego-Rydza, dzięki serdecznej i ofiarnej pomocy całej prasy polskiej bez różnicy przekonań politycznych, dzięki wysoce obywatelskiemu stanowisku Polskiego Radia, dzięki wybitnie ofiarnej pracy panów prezesów okręgów wojewódzkich i obwodów powiatowych LOPP jako komisarzy wojewódzkich i powiatowych Pożyczki Obrony Przeciwlotniczej, pracy realizacyjnej organizacji, kas, aż do kas gminnych włącznie i placówek subskrypcyjnych, dzięki wybitnie serdecznej pomocy szeregu zrzeszeń, związków i organizacji świata pracy i młodzieży, ogólna suma, która dokona rozbudowy lotnictwa polskiego i wzmocnienia artylerii przeciwlotniczej, przekroczyła 400 milionów złotych [...]. Wódz Naczelny nakazał mi ogłosić społeczeństwu polskiemu swoje najwyższe zadowolenie i serdeczne uznanie.
Warszawa, 28 czerwca
„Kurier Poranny” nr 176, z 28 czerwca 1939.