Byłam, dwa razy na wystawie z 63-go [sic!], raz z Franią [Pachingerówną], a drugi z Ludwikiem [?]. Niewymownie wzrusza i rozrzewnia, a także mimo całej „biedy”, braku umundurowania, broni, napełnia jakąś dumą, może nawet jeszcze bardziej dlatego, bo jakżesz ci ludzie szli! co za bohaterstwo i wielkość duszy! szli raczej na śmierć lub niewolę niż na szczęście zwycięstwa […]. Obok ubrań podziurawionych kulami, albo zdjętych ze straconych…, najsilniejsze wrażenie robią obrazy Aleksandra Sochaczewskiego, Sybiraka, malujące męki katorgi. Ogromny odłam naszej martyrologii. Podziwem napełnia też ogrom pracy tego człowieka i niespożyta siła ducha i ciała. Wzruszały mię także prace [Ludomira] Benedyktowicza, tego malarza prawie bez rąk, które stracił w powstaniu…
Lwów, Galicja Wschodnia, 29 listopada
Zofia Romanowiczówna, Dziennik lwowski 1842–1930, t. 2, 1888–1930, Warszawa 2005.
O dwunastej pojechałyśmy [...] do Linków. Ta wizyta czegoś zrobiła na mnie ogromne wrażenie. Oni są jednak wspaniali ludzie. W tej sytuacji tak się trzymać. Bronek pokazywał swoje obrazy. Jego olej „Autobus do socjalizmu” jest po Boschowsku wstrząsający. Oczywiście tylko pierwsze słowo tytułu jest oficjalnie aktualne. Zainteresowała mnie też jego czerwona głowa (akwarela, a raczej tempera) porośnięta lasem. Wydaje mi się jakby próbą trochę nowej techniki, choć Bronek temu zaprzecza – niesłusznie.
Warszawa, 4 lutego
Maria Dąbrowska, Dzienniki powojenne, t. 4, 1960–1965; wybór, wstęp i przypisy Tadeusz Drewnowski, Warszawa 1996.