O 18.30 zostałam zatrzymana w swoim mieszkaniu i odprowadzona przez polskiego oficera i czterech żołnierzy z bagnetami na karabinach do pomieszczenia w koszarach, gdzie znajdowało się już około trzydziestu internowanych Czechów i Niemców. Pomieszczenie, w którym spędziliśmy noc, było pełne brudu, nieogrzane, sienniki były zabrudzone do tego stopnia, że większość z nas wolała przesiedzieć na ławkach. Zapaliliśmy trochę w piecu zebranymi przy nim śmieciami, by przetrzymać mroźną noc.
O trzeciej w nocy przyszło kilku uzbrojonych żołnierzy, którzy dowiedziawszy się, że jesteśmy internowanymi Czechami, w najgorszych przekleństwach straszyli nas szubienicą, najbardziej wulgarnymi słowami wymyślając czeskiemu narodowi. Drętwieliśmy ze strachu, by w swej nieograniczonej wściekłości nie przywiedli do skutku swojej groźby. [...]
Wypuszczono mnie jedynie pod warunkiem, że stanę w obronie rodziny oficera interweniującego w mojej sprawie, w razie wkroczenia czeskiego wojska.
Cieszyn, 25/26 stycznia
ZAO, f. Zemský Národní výbor pro Slezsko, kartón 12, i.č. 19/4 (tłum. Karolina Deling-Jóźwik).
20 stycznia 1940 zaczęliśmy werbować młodzież i kolegów i wtajemniczać ich w nasze zadanie. Kto jaką broń miał, taką z sobą przynosił. Powstanie naznaczyliśmy na 21/22 stycznia.
W niedzielę 21stycznia podzieliliśmy się na cztery grupy, które miały opanować: pierwsza grupa koszary górne, druga – koszary dolne-więzienie, trzecia – miasto, czwarta – stację kolejową. O jedenastej w nocy zaczęliśmy powstanie. Z kilkoma karabinami i rewolwerami zdobyliśmy koszary, pocztę, szpital, miasto. Ale nie wiedzieliśmy o wojsku rosyjskim na stacji, w wagonach. Oni po rozpoczęciu strzelaniny uderzyli na nas. Broni w koszarach nie znaleźliśmy, więc ci, co jej nie mieli, od razu uciekali. Rosjanie opanowali miasto, ale padło ich kilkudziesięciu (około trzydziestu).
Czortków, 21 stycznia
Powstanie w Czortkowie, „Karta” nr 5/1991.