Górnicy polscy żądają na przykład usuwania co bardziej uświadomionych górników, urzędników i innych pracowników czeskich, którzy przez długie lata byli zatrudnieni w kopalniach. Grożą im powieszeniem, zastrzeleniem, wybijają czeskim pracownikom okna. Domagają się, aby swe posady ponownie objęli urzędnicy i pracownicy polscy, którzy należeli do najgorliwszych podżegaczy przeciwko naszej republice i musieli być przeto usunięci z zakładu, aby zapobiec przelewowi krwi między żywiołem czeskim i polskim — i aby w kopalniach tego zagłębia węglowego, tak ważnego dla naszego państwa, w ogóle była możliwa jakakolwiek praca. [...]
Winowajców polskiego robotniczego terroru należy szukać w pierwszym rzędzie w Radzie Narodowej w Cieszynie, korporacji kierowanej przez kilku wszechpolskich agitatorów, która rości sobie prawa władzy wykonawczej rządu polskiego na zajętym przez Polaków terytorium Śląska Cieszyńskiego. [...] Jest oczywistością, że również obecne strajki i spory o wynagrodzenie czy też postulat 6-godzinnego dnia pracy, przedstawiony przez polskich socjaldemokratów, są zbrodniczym dziełem tej złowrogiej, nieodpowiedzialnej korporacji.
Opawa, 14 maja
ZAO, f. Policejní ředitelství Moravská Ostrava, kartón 621, sign. 293 (tłum. Bohdan Małysz).
Nikt nie ma zegarka, ale czujemy, że zmiana powinna się już skończyć. [...] Słychać jakby ktoś niepewnie stukał w rurę. Szukamy źródła tego sygnału i w końcu otwieramy klapę nad zejściem po drabinach do piątej sztolni. W ciemności odzywa się głos: „Schodźcie, zmiana nie przyjdzie, bo skończyła się wojna. Niemcy rozbite!”. [...]
Na powierzchni słyszę przeraźliwy gwizd syreny. [...] Przed wejściem do kopalni na ścianie był wielki napis: „Damy więcej ołowiu, żeby dobić zwierza hitlerowskiego w jego własnym gnieździe”. Teraz go zamazano i namalowano nowy: „Damy więcej ołowiu, aby zaleczyć rany zadane naszemu krajowi wojną”.
Kopalnia rudy ołowiu w Aczisaj, Kazachstan, 9 maja
Michal Bronowicki, 9 maja 1945, „Karta”, nr 44/2004.
Ludzie przyjeżdżali z wczasów nad Bałtykiem i opowiadali o wrzeniu w Trójmieście, w Szczecinie. [...] Czarę pretensji przelało zachowanie ówczesnego dyrektora kopalni, który traktował załogę jak bydło. [...] Kiedy spod ziemi wyjechała druga zmiana, na cechowni zrobił się tłok. Ktoś z tłumu głośno krzyknął, że całe Wybrzeże strajkuje, a my jak palanty siedzimy cicho. Zawiązano spontanicznie komitet strajkowy.
Jastrzębie, 28 sierpnia
Katarzyna Madoń-Mitzner, Dni Solidarności, „Karta” nr 30, 2000.
Przystępując do strajku nikt z nas, zwykłych kopidołów, nie myślał o rozwalaniu systemu socjalistycznego, tylko chcieliśmy jego naprawy. Tu nie mieliśmy żadnego doradcy z ówczesnej opozycji. Nam początkowo chodziło jedynie o to, żeby dało się po ludzku żyć.
Jastrzębie, 28 sierpnia
Jan Dziadul, Marek Kempski, Zanim padły strzały. Między zdradą a wolnością. Śląsk i Zagłębie 1980–1981, Siemianowice Śląskie 2006.