I my, robotnicy Polski i Litwy, już od lat 12 przyjmujemy udział w świętowaniu 1 Maja, i my już od lat 12 zanosimy protest przeciwko okrutnemu wyzyskowi pasożytów kapitalistów, przeciwko brutalnej tyranizacji rządu carskiego.
U nas wyzysk i ucisk są stokroć gorsze, jak u naszych braci za granicą. My jesteśmy wyzyskiwani, oszukiwani, ciemiężeni i nie mamy prawa się bronić. Nie posiadamy prawa zbierać się, naradzać, tworzyć związki dla samoobrony, wydawać naszych pism robotniczych. My nie posiadamy prawa kształcić [się] i uświadamiać w zrozumiałym dla nas języku, nie posiadamy prawa wierzyć, jak nam nakazuje sumienie. My wreszcie nie posiadamy udziału w rządzie, który wydaje dla nas prawa i kieruje całym naszym życiem. Jednym słowem, kapitaliści i sfora carskich opryszków obdzierają nas z ostatniej koszuli, mordują, katują nas i każą nam pokornie znosić wszystkie gwałty i bezprawia!
Lecz im szybszy jest wyzysk, im okrutniejsze znęcanie się nad nami, tym ściślej łączmy się z braćmi naszymi, robotnikami całego państwa rosyjskiego, których gnębi i morduje wspólny nam wróg — carat, tym raźniej wstępujmy w szeregi międzynarodowej armii robotniczej, tym energiczniej i wytrwalej walczmy w tych szeregach o socjalizm, tym gromadniej i solidarniej występujmy w dzień 1 Maja, żądając:
1. 8-godzinnego dnia roboczego;
2. konstytucji ludowej: a) wolności zebrań, słowa, druku, strajków, związków, języka, b) zamiany despotycznego rządu carskiego na parlament i sejmy, wybierane przez powszechne, tajne, bezpośrednie głosowanie. [...]
Śmiało więc, zgodnie, jak jeden mąż wychodzimy w dniu 1 Maja z fabryk i warsztatów na ulice z okrzykiem:
Niech żyje 8-godzinny dzień roboczy!
Niech żyje konstytucja!
Niech żyje międzynarodowa solidarność robotnicza!
Niech żyje międzynarodowa socjaldemokracja!
Warszawa, 28 kwietnia
Archiwum Zakładu Historii Partii, zespół 9, [cyt. za:] Socjaldemokracja Królestwa Polskiego i Litwy. Materiały i dokumenty, t. I, 1893–1903, cz. II, 1899–1901, Warszawa 1962.
Rząd carski ukazuje się w całej swojej ohydzie. Tak też było i w lipcu rb. w Wilnie. Gdy kilkuset garbarzy wileńskich, cierpiących od nadmiernej pracy w ohydnej, smrodliwej atmosferze garbarni, postanowiło pracować nie dłużej, jak od 6.00 do 6.00 i wszyscy zaczęli solidarnie rzucać pracę o godz. 6.00 wieczorem — nie zważając na to, że zachowywali się spokojnie i żądania ich nie przekraczały nawet nędznego prawa carskiego, sfora psów carskich (oficer żandarmerii, fabryczny inspektor i in.) najechała fabryki, grożąc i urągając robotnikom za ich niby nieprawne żądania, obiecując jednak ustępstwa ze względu na ich niezłomną wytrwałość. Nazajutrz zaś okolice Łukiszek zaległy 4 roty żołnierzy i spokojne zwykłe miasto przyjęło wygląd obozu. [...]
Bracia! Towarzysze! [...] Nie dawajmy się odzierać darmozjadom fabrykantom, walczmy z nimi o każdy grosz, o każdą minutę pracy, lecz jednocześnie pamiętajmy, że dla polepszenia naszej ciężkiej doli niezbędna jest konstytucja, to jest: wolność strajków, zebrań, związków, słowa, druku, języka i zamiana rządu carskiego na parlament i sejmy wybierane drogą powszechnego, tajnego, bezpośredniego głosowania.
Prawda, te prawa wszystkie nie wybawią nas jeszcze z nędzy, która zginie dopiero wówczas, gdy odbierzemy od bogaczy fabryki i ziemię na wspólną naszą własność, gdy zapanuje ustrój socjalistyczny, lecz dadzą one nam możność walczyć swobodnie z wyzyskiem i uciskiem, aby przyśpieszyć lepszą, światlejszą przyszłość! [...]
Precz z carem samowładnym! Niech żyje konstytucja!
Niech żyje socjalizm!
Warszawa, 21 sierpnia
Archiwum Zakładu Historii Partii, zespół 9, [cyt. za:] Socjaldemokracja Królestwa Polskiego i Litwy. Materiały i dokumenty, t. I, 1893–1903, cz. II, 1899–1901, Warszawa 1962.
Głównym zadaniem, przygotowanej z myślą o teraźniejszym etapie przejściowym, Konstytucji Rosyjskiej Federacyjnej Socjalistycznej Republiki Radzieckiej jest ustanowienie dyktatury miejskiego i wiejskiego proletariatu oraz biednego chłopstwa w postaci potężnej Ogólnorosyjskiej Radzieckiej władzy w celu całkowitego zdławienia burżuazji, zniszczenia eksploatacji człowieka przez człowieka i wprowadzenia socjalizmu, za panowania którego nie będzie ani podziału na warstwy społeczne, ani władzy państwowej.
Moskwa, 10 lipca
Konstitucyja RSFSR priniata V Wsierossijskim sjezdom Sowietow 10 ijulia 1918 goda, Moskwa 1918.
Po raz drugi mam zaszczyt otwierać Sejm Rzeczypospolitej Polskiej. Po raz drugi, jako najwyższy przedstawiciel władzy wykoawczej, staję przed tymi, którzy mają prawo o niej sądzić.
Lecz warunki, w których przemawiałem kilka lat temu, były zupełnie od obecnych odmienne.
[...]
Szczęśliwy jestem, że mogę otwierać pierwszy Sejm zwyczajny, nie nawołując do obowiązków walki, lecz do obowiązków spokojnej pracy pokojowej. Praca tym spokojniejszą być może, że granice nasze są ustalone i my sporu o nie orężną rozprawą sami wszczynać nie zamierzamy i zadraśnień z którąkolwiek stroną nie szukamy.
[...]
Panowie rozpoczynacie pracę, która na innych podstawach oparta zniewalać was będzie do innego życia niż to, które dotychczas w tej sali panowało!
Jesteście panowie pierwszym Sejmem, opartym o Konstytucję Rzeczypospolitej, i stanowicie punkt zwrotny w życiu państwa, które – wychodząc z okresu tymczasowości – wstępuje na drogę normalnego rozwoju.
Konstytucja chce, że w tej pracy, która was czeka, razem z wami pracować będą i inne jeszcze równorzędne organy państwowe.
Dotychczasowe życie polityczne Rzeczypospoliej nie wykazało wybitnych zdolności naszych do współpracy.
Sądzę przeto, że będę w tym wypadku rzecznikiem wszystkiego, co żyje i pracuje poza tą salą, gdy zwrócę się do panów z apelem, ażebyście przykładem swoim stwierdzili, że w naszej ojczyźnie istnieje możność lojalnej współpracy ludzi, stronnictw i instytucji państwowych.
[...]
Ogłaszam pierwszy Sejm zwyczajny Rzeczypospolitej za otwarty i powołuję na przewodniczącego najstarszego wiekiem posła Kazimierza Browsforda.
Warszawa, 28 listopada
Józef Piłsudski, O państwie i armii. Wybór pism, wybrał i oprac. Jan Borkowski, Warszawa 1985.
1. Stosownie do podziału Państwa na obszary administracyjne powołuje się do urzeczywistniania zadań administracji państwowej w zakresie potrzeb miejscowych samorząd wojewódzki, powiatowy i gminny.
2. Samorządy mają prawo, w zakresie ustawą oznaczonym, wydawać dla swego obszaru normy obowiązujące pod warunkiem zatwierdzenia tych norm przez powołaną do tego władzę nadzorczą. [...]
5. Nadzór nad działalnością samorządu sprawuje Rząd przez swoje organa lub przez organa samorządu wyższego stopnia.
Warszawa, 23 kwietnia
Konstytucja Rzeczypospolitej Polskiej z dn. 23 marca 1935 r., Warszawa 1935.
Organami władzy państwowej w gminach, osiedlach, miastach, dzielnicach większych miast, powiatach i województwach są rady narodowe. [...]
Rady narodowe wyrażają wolę ludu pracującego oraz rozwijają jego inicjatywę twórczą i aktywność w celu pomnażania sił, dobrobytu i kultury narodu.
Rady narodowe umacniają więź władzy państwowej z ludem pracującym miast i wsi, przyciągając coraz szersze rzesze ludzi pracy do udziału w rządzeniu państwem. [...]
Rady narodowe troszczą się stale o codzienne potrzeby i interesy ludności, zwalczają wszelkie przejawy samowoli i biurokratycznego stosunku do obywatela, sprawują i rozwijają kontrolę społeczną działalności urzędów, przedsiębiorstw, zakładów i instytucji. [...]
Rada narodowa uchyla uchwałę rady niższego stopnia lub jej prezydium, jeżeli uchwała jest sprzeczna z prawem lub niezgodna z zasadniczą linią polityki państwa.
Warszawa, 22 lipca
Konstytucja i podstawowe akty ustawodawcze Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej, Warszawa 1964.
W roku ubiegłym wisiały krzyże w szkole, a w tym roku zostały usunięte, dlaczego? Większość naszych dzieci, to dzieci wyznania katolickiego, a więc żądamy kategorycznie, aby godło, którym jest krzyż widniał tam, gdzie dzieci nasze spędzają nieraz więcej jak połowę dnia. Opieramy nasze żądanie na Konstytucji. W przeciwnym wypadku kłamstwem jest cała Konstytucja. W imieniu matek szkoły przy ul. Rajgrodzkiej, zwracam się z gorącą prośbą o interwencję. W przeciwnym wypadku dzieci nie pójdą do szkoły dotąd, aż krzyże nie zostaną powieszone.
Augustów, 11 września
Księga listów PRL-u, [t. 1]: 1951-1956, wybór tekstów i oprac. merytoryczne Grzegorz Sołtysiak, Warszawa 2004. [zachowana oryginalna pisownia listów]
Powodowani troską obywatelską uważamy, że Konstytucja i oparte na niej ustawodawstwo powinny zagwarantować przede wszystkim następujące wolności obywatelskie:
— Wolność sumienia i praktyk religijnych. Wolności tych nie ma, gdyż ludzie przyznający się do wierzeń religijnych lub ujawniający światopogląd odmienny od oficjalnie obowiązującego nie są dopuszczani do znacznej części kierowniczych stanowisk w urzędach i instytucjach publicznych, organizacjach społecznych i gospodarce narodowej. [...]
— Wolność pracy. Nie ma tej wolności, gdyż państwo jest jedynym pracodawcą, a związki zawodowe są podporządkowane instancjom partyjnym, sprawującym w praktyce władzę państwową. [...]
— Wolność słowa i informacji. Gdy nie ma wolności słowa — nie ma swobodnego rozwoju kultury narodowej. Gdy wszelkie publikacje przed ukazaniem podlegają cenzurze państwowej, a wydawnictwa i środki masowego przekazu są kontrolowane przez państwo — obywatele nie mogą ustosunkować się do decyzji władzy państwowej, ta zaś nie wie, jaki jest stosunek społeczeństwa do jej polityki. [...]
— Wolność nauki. Nie ma wolności nauki wówczas, gdy kryteria doboru kadry naukowej i tematów badań określane są przez władzę państwową i mają charakter polityczny. [...]
Zagwarantowanie tych podstawowych wolności nie da się pogodzić z przygotowywanym obecnie oficjalnym uznaniem kierowniczej roli jednej partii w systemie władzy państwowej. Tego rodzaju konstytucyjne stwierdzenie nadawałoby partii politycznej rolę organu władzy państwowej, nieodpowiedzialnego przed społeczeństwem i niekontrolowanego przez społeczeństwo. W tych warunkach Sejm nie może być traktowany jako najwyższy organ władzy, rząd nie jest najwyższym organem wykonawczym, a sądy nie są niezawisłe.
Warszawa, 5 grudnia
Władysław Siła-Nowicki, Wspomnienia i dokumenty, oprac. Maria Nowicka-Maruszczyk, t. II, Wrocław 2002.
Wywołuje obawę tendencja do uchwalenia w Konstytucji przewodniej roli jedynej Partii w Państwie polskim. Jeśli Komisja Nadzwyczajna nada tej tendencji formę normy prawnej, określonej w jednym z artykułów Konstytucji, może to zagrozić pluralizmowi społeczności polskiej. Doprowadziłoby to faktycznie do tego, że Państwo stałoby się podmiotem systemu ideologicznego, niemożliwego do przyjęcia np. przez wierzących, którzy stanowią znaczną większość obywateli; dałoby początek monopolowi wychowywania przez ten system, itd. Zniesione byłyby resztki demokracji i ograniczone uprawnienia parlamentu i rządu. Wszystko to mogłoby mieć konsekwencje socjalne i polityczne o dużym zasięgu. Równie niepokojąca jest tendencja, zmierzająca do uchwalenia w Konstytucji przynależności Polski do światowego bloku socjalistycznego i nierozerwalności braterskich więzów ze Związkiem Radzieckim. Niepokój ten nie wypływa z kwestionowania przynależności Polski do bloku socjalistycznego lub z wrogich uczuć wobec jakiegokolwiek narodu sąsiedniego, lecz z faktu, że taka sytuacja może prowadzić do ograniczenia suwerenności Polski i do ingerencji państw sąsiednich w jej sprawy wewnętrzne. Jeśli ta tendencja byłaby wzięta pod uwagę, społeczeństwo — bardzo wrażliwe na zagadnienie pełnej suwerenności — odczułoby ją jako zamach na swą państwowość i godność.
Warszawa, 9 stycznia
W minionych dwóch tygodniach w kołach politycznych naszego kraju trwała nieustanna dyskusja na temat zmian, jakie zamierza się wprowadzić do konstytucji. […] Powiedziałem [Andrzejowi Werblanowi], że moim zdaniem wprowadzenie do niej formuły o umacnianiu przez PRL sojuszu z ZSRR jest błędem politycznym. „Chciałbym wiedzieć — spytałem — jakie będziemy mieli z tego korzyści? Czy taki zapis w konstytucji ułatwi umacnianie przyjaznych uczuć wobec ZSRR w narodzie polskim?”. Andrzej nie odpowiedział, natomiast jego argumenty są następujące: po pierwsze, wszystkie kraje socjalistyczne mają taką formułę wpisaną do swoich konstytucji; po drugie, nie można już się wycofać przede wszystkim dlatego, że zamiar wpisania ujawnił istnienie w PRL sił wrogich i właśnie dlatego trzeba pozostać przy tej poprawce. Rozmowa z nim niewiele więc przyniosła. Musiałem zresztą być ostrożny, żeby nie ujawnić się do końca jako przeciwnik tej zmiany. Łatwo mogę zarobić na opinię faceta, który jest przeciwko sojuszowi PRL i ZSRR.
Warszawa, 18 stycznia
Mieczysław F. Rakowski, Dzienniki polityczne 1976-1978, Warszawa 2002.
Po południu u Babiucha, któremu przedstawiłem swoje zastrzeżenia dotyczące poprawek do Konstytucji. Przede wszystkim wyraziłem swoje niezadowolenie z poprawki dotyczącej Związku Radzieckiego. Początkowo twierdził, że skoro wszystkie kraje socjalistyczne mają takie zdanie, to my nie możemy, dokonując zmian w ustawie zasadniczej, nie wpisać ZSRR. Odpowiedziałem, że to nieprawda, że tylko Bułgaria i NRD mają taki zapis. Twierdził, że jestem w błędzie. Wreszcie podszedł do biurka, poszperał w papierach, a po powrocie do stolika, przy którym siedzieliśmy, przyznał mi rację. I tak dotknąłem jednej bardzo ważnej sprawy. Nikt z nich nie zadał sobie trudu, by przestudiować teksty innych konstytucji. Po prostu, ktoś kiedyś powiedział, że wszystkie kraje socjalistyczne umieściły takie sformułowanie i już sprawa zaczęła żyć własnym życiem.
[…] Następnie użyłem dwóch najcięższych argumentów, a mianowicie: czy nie uważa, że jest coś interesującego w tym, że tego rodzaju poprawkę wpisuje nie pokolenie III Międzynarodówki, którego część spełniała rolę agentury radzieckiej, lecz właśnie ta generacja komunistów polskich, którzy uważają się za najbardziej narodowych? I drugi argument: uważam, że wkłada się zbyt ciężki płaszcz na barki towarzysza Gierka. Powinien przejść do historii nie jako autor tego rodzaju inicjatywy, lecz jako człowiek, który wprowadził Polskę na tory nowoczesności etc. Dodałem też, że kiedy posłowie będą głosować, powinni to czynić z czystym sumieniem, a nie z zadrą w sercu.
Warszawa, 19 stycznia
Mieczysław F. Rakowski, Dzienniki polityczne 1976-1978, Warszawa 2002.
Bo wobec tego, czym Konstytucja państwa jest, każde w niej słowo ma, może i powinno mieć właściwe znaczenie. Konstytucja nie może zawierać wewnętrznych sprzeczności. Nie może też stwarzać takiej sytuacji, w której naród polski, społeczeństwo katolickie, Kościół katolicki, wierzący katolicy i wszyscy chrześcijanie musieliby odnaleźć się jak gdyby poza burtą; jak gdyby w pozycji obywateli drugiej klasy, o których się tylko stanowi, a którzy w żadnej mierze nie mogą stanowić o wspólnym dobru, jakim jest Ojczyzna, jakim jest państwo.
[...] Nie może być też sprzeczności pomiędzy tym, co znajduje się w Konstytucji, a tym, co stanowi nasze duchowe dziedzictwo. Przecież polskość to jest jakiś dorobek, to jest jakieś dziedzictwo duchowe. Tego wszystkiego nie można nie uwzględnić i to zasadniczo w dokumencie tak podstawowym jak konstytucja państwa.
Kraków, 25 stycznia
Kościół Katolicki o Konstytucji: (wybrane dokumenty z lat 1947-1991), wybór i wstęp M.T. Staszewski, Warszawa 1991.
Przygotowany przez Komisję nadzwyczajną projekt „Tekstu Konstytucji z propozycjami zmian i uzupełnień”, chociaż na skutek starannej stylizacji niektórych sformułowań wyszedł naprzeciw podnoszonym postulatom i częściowo zmniejszył napięcie i zastrzeżenia społeczeństwa, to jednak pozostawia jeszcze wiele do życzenia i nie usuwa wysuwanych obaw i zastrzeżeń. Niektóre bowiem niedopracowane i wieloznaczne sformułowania Projektu mogą być źródłem nieporozumień i arbitralności państwowej władzy wykonawczej w stosowaniu tychże na przyszłość.
1. Ponownie przeto zgłaszamy zastrzeżenie odnośnie wprowadzonych do projektu Konstytucji artykułów (obowiązujących wszystkich obywateli), które przyznają uprzywilejowane miejsce socjalizmowi i jego sile wiodącej, jeżeli byłoby to równoznaczne z uprzywilejowaniem ideologii marksistowskiej.
Projekt Konstytucji idzie zbyt daleko, bo w art. 2 b wysuwa jako pierwszoplanowe, podstawowe zadanie Państwa — zbudowanie społeczeństwa socjalistycznego w Polsce. Czyżby więc ideologia partii miała być podniesiona konstytucyjnie do rangi ideologii Państwa? Dla większości obywateli o światopoglądzie chrześcijańskim jest to nie do przyjęcia. Podobnie dla wielu innych obywateli Polski socjalizm — zresztą nie wiadomo, który — jest obcy światopoglądowo. [...]
Nie można dopuścić do tego, aby ustawa zasadnicza, przyznając organizacji ideologicznie antyreligijnej pozycję dominującą, potencjalnie ustawiała obywateli wierzących w opozycji do legalnej Władzy. Byłoby to działanie przeciwko polskiej racji stanu i okazja do nieustannego wrzenia wewnątrz społeczeństwa.
Warszawa, 26 stycznia
Peter Raina, Kościół w PRL. Kościół katolicki a państwo polskie w świetle dokumentów 1945-1989, t. 3, lata 1975-1989, Poznań 1986.
Posiedzenie Sejmu, na którym przyjęliśmy poprawki do konstytucji. [Henryk] Jabłoński, jako przewodniczący Komisji Nadzwyczajnej, złożył sprawozdanie. Kłamał jak pies, mówiąc, że dyskusja nad wprowadzanymi zmianami trwała cztery lata. Ciekawe gdzie? W prasie nie wolno było pisnąć ani jednego słowa na ten temat. Wszyscy, z wyjątkiem Stommy, który wstrzymał się od głosu, głosowali za przyjęciem poprawek. Podziwiam jego odwagę, tym bardziej że został zaskoczony hymnem narodowym, który zaintonowali posłowie PZPR. Żeby pokazać, jacy jesteśmy patriotyczni. Ciekaw jestem, czy Stomma znajdzie się w nowym Sejmie. Znając tych moich demokratów, obawiam się, że nie raczą go zaakceptować. Jeśli do tego dojdzie, to z Sejmu zniknie ostatni człowiek, który w niektórych przypadkach miał odwagę powiedzenia NIE. Nie muszę dodawać, że gdy opuszczałem gmach Sejmu, to poza wielkim kacem moralnym niczego innego nie czułem.
Warszawa, 10 lutego
Mieczysław F. Rakowski, Dzienniki polityczne 1976–1978, Warszawa 2002, [cyt. za:] Droga do „Solidarności”. Lata 1975–80, wybór i oprac. Agnieszka Dębska, Warszawa 2010.
Gdy po porozumieniu z Krakowem zdecydowałem się nie głosować za niefortunną zmianą Konstytucji, zgłosiłem się z prośbą o audiencję u Księdza Prymasa, aby go o tym powiadomić. Niestety, nie zostałem przyjęty, co było wyraźnym znakiem, że zostawia nam wolną rękę i nie chce ponosić za nas odpowiedzialności. Wówczas z pewnym żalem reagowałem na nieudzielenie mi audiencji. Teraz myślę, że było to słuszne. Właśnie na etapie normalizacji posłowie powinni byli decydować sami.
Należało przeanalizować i zrozumieć nową sytuację i przyjąć na siebie odpowiedzialność. Opinia społeczna zaczęła dość wyraźnie i głośno wypowiadać swoją ocenę. To było duże novum. Środowiska katolickie, które nas do Sejmu wysłały, oczekiwały teraz, że zajmiemy stanowisko awangardowe. Niestety, moi koledzy z Koła „Znak” z całą masą poselską głosowali za zmianami Konstytucji, które potępiała opinia. Naturalnie, moja rola polityka była na tym etapie skończona. Do nowego Sejmu 1976 roku wejść mogli tylko posłowie, którzy nie psują w ważnych sprawach jednomyślności.
Warszawa, 10 lutego
Stanisław Stomma, Trudne lekcje historii, Kraków 1998.
Sejm uchwalił dziś zmiany w Konstytucji, obowiązującej od 1952 roku. Zręczna retoryka kilku mówców osłabiła trochę złe wrażenie, jakie zmiana wywołała w ostatnich tygodniach. Nie ulega jednak wątpliwości, że historia oceni tę zmianę jako błąd. Odnotowuję, że jeden poseł katolicki wstrzymał się od głosu (Stomma), a wicepremier Szlachcic nie przyszedł na głosowanie. Po uchwaleniu zmian odśpiewano, zaintonowaną przez PZPR-owców, „Jeszcze Polska nie zginęła”. Dość anemicznie. Sygnał śpiewu dał chyba Szydlak.
Warszawa, 10 lutego
Józef Tejchma, Kulisy dymisji. Z dzienników ministra kultury 1974-1977, Kraków 1991.
Publikujemy w pełnym brzmieniu otrzymany z kraju tekst dokumentu wielkiej wagi. Inicjatywa jego opracowania i uzgodnienia wyszła ze środowisk, które podjęły ruch protestu przeciwko narzuconym Polsce przez PZPR pod naciskiem Moskwy zmianom w Konstytucji PRL. [...] W kraju [...] rozpowszechniany jest w formie powielanej na maszynie przede wszystkim wśród pracowników naukowych, studentów i absolwentów wyższych uczelni oraz ludzi pracy twórczej.
Świadczy on o tym, że ruch protestu wśród społeczeństwa polskiego w kraju nie wygasł, lecz przerodził się w formułowanie dalekosiężnych dążeń narodu. Publikując ten dokument, wierzymy, że przyczyni się to także do upowszechnienia go w kraju i potwierdzi zgodność dążeń polskiej emigracji niepodległościowej z dążeniami znakomitej większości narodu polskiego.
Londyn, 15 maja
PPN. 1976 – 1981. Język niepodległości, wybór i oprac. Łukasz Bertram, Warszawa 2012.
PPN. 1976–1981. Język niepodległości, wybór i oprac. Łukasz Bertram, Warszawa 2012.
W rocznicę uchwalenia Konstytucji 3 Maja Ruch Młodej Polski zamówił w gdańskiej bazylice Najświętszej Marii Panny mszę w intencji Ojczyzny. Na mszy obecnych było 7-10 tys. osób. Po wyjściu z kościoła uformował się trzytysięczny pochód, który poszedł z transparentami pod pomnik Jana Sobieskiego. Tam przemawiał działacz Ruchu — Dariusz Kobzdej. Mówił między innymi o zbrodni dokonanej przez Rosjan na oficerach polskich w Katyniu w 1940 r. oraz o represjach, jakie stosuje obecnie SB wobec działaczy opozycyjnych. Zgromadzeni ludzie wznosili okrzyki „Uwolnić Chojeckiego!”. Po Kobzdeju zabrali jeszcze głos Tadeusz Szczudłowski i Nina Milewska. Do momentu rozejścia się zgromadzonych cała uroczystość przebiegała spokojnie. Dopiero później tajniacy rzucili się na grupki organizatorów, bijąc ich i wciągając do samochodu. Pobito około 10 osób (w tym 4 kobiety), najmocniej Kobzdeja, Mirosława Rybickiego, Marka M. Skuzę.
Gdańsk, 3 maja
Senat zatwierdził dzisiaj Konstytucję. Jesteśmy znów Rzeczpospolitą Polską, a nie Polską Rzeczpospolitą Ludową, orzeł w godle państwa odzyskał koronę, a PZPR nie jest już wiodącą partią w państwie. Po uchwaleniu Konstytucji, w Senacie odśpiewano Boże, coś Polskę i „Jeszcze Polska nie zginęła”. Polacy są wzruszeni, bo rzeczywiście nasza Ojczyzna staje się, a właściwie stała się w kończącym się roku państwem niepodległym. [...]
Wczoraj i dziś w bankach szaleństwo. Ludzie stoją w długich kolejkach na ulicy, żeby spłacić zaciągnięte kredyty czy zapłacić za zakup mieszkania, bo od 1 stycznia 1990 mają obowiązywać dużo wyższe procenty od kredytów oraz wyższe ceny mieszkań.
Warszawa, 30 grudnia
Żegnaj roku zwycięski, wspaniały, a przecież tak bolesny dla naszej nędzy, dla naszej chorej kultury... Byłeś „Wiosną Ludów” jesienią, zwycięstwem wolności nad tyranią — a przecież lęk ogarnia, jak zniesiemy następny Rok i co on nam przyniesie — wszak 50 lat męki to za dużo dla narodu, dla ciągłego „zaciskania pasa” i zaciskania chorego serca i zaciskania załamanych rąk... A ręce moje są po stokroć załamane...
Lecz chrońmy się przed rozpaczą: sejm przeprowadził zmianę Konstytucji, władza należy do narodu, zatwierdzono własność dziedziczną, poddano prokuraturę ministrowi sprawiedliwości, określono równość wszelkich partii, a przede wszystkim przywraca się nazwę RZECZPOSPOLITA POLSKA oraz koronę Orła — jak przewidywałam w wierszu „Orzeł zwycięski” z kwietnia 1982 roku i w ostatnim „Ryngraf” z października 1989... Owa stara nazwa państwa i Korona Orła to piękne imponderabilia, lecz radość z nich jest przyciemniona hekatombą ofiar i męki — wszak za ową Koronę setki wiernych Rzeczypospolitej szło na śmierć z wyroku pachołków Stalina... Dziś pachołkowie i mordercy są na wspaniałych emeryturach, nikt ich za zbrodnie nie ściga — a miliony ofiar nie wstaną... Czyż na tym tle nie słuszniejszą jest rumuńska droga do wytrzebienia zbrodniarzy?
DEVICTUS VINCIT, Zwyciężony zwycięża — oto dewiza odchodzącego Roku...
Warszawa, 31 grudnia
Józefa Radzymińska, zbiór rękopisów BN, sygn. akc. 13710/2.
Na zaproszenie Marszałka Senatu prof. A. Stelmachowskiego brałem udział w zorganizowanych w Warszawie obchodach 200-lecia Konstytucji 3 maja.
[…]
Uroczystość była przygotowana wspaniale, przemyślana do najdrobniejszego szczegółu. Na mnie, jako oficerze, największe wrażenie zrobiła defilada wojskowa na placu Józefa Piłsudskiego. Jeden z obecnych weteranów Wojska Polskiego z Londynu powiedział: „Dzisiaj po raz pierwszy w okresie powojennym żołnierze szli w czasie parady prawdziwie polskim krokiem defiladowym”. Trudno się z tym nie zgodzić.
Warszawa, 3 maja
Tadeusz Gawin, Ojcowizna (Pamiętniki – 1987–1992), Grodno–Lublin 1992.
Wielce Szanowny Panie Prezydencie
[...]
W chwili obecnej przystąpienie ponowne do pracy nad ordynacjami wyborczymi wymagałoby jednak czasu i zapisany w Konstytucji termin ogłoszenia przez Prezydenta wyborów oraz data przeprowadzenia wyborów znalazłyby się w niebezpieczeństwie. Uważam, że nie można jakimkolwiek grupowym interesom wyborczym podporządkowywać interesu Państwa. Wybory w październiku są nie tylko wymogiem konstytucyjnym, ale także odpowiadają potrzebom Rzeczypospolitej: jak najszybciej powinien pojawić się parlament powołany w demokratycznych i wolnych wyborach. Tą racją będzie się kierował Klub Parlamentarny Unia Demokratyczna głosując ponownie za ordynacjami uchwalonymi przez Sejm i Senat.
Wyrażam też przekonanie, że żadne tzw. radykalne rozwiązania polityczne, które niektóre ugrupowania polityczne postulują przeciwko porządkowi konstytucyjnemu, nie znajdą poparcia Pana Prezydenta.
Pragnę Pana zapewnić, Panie Prezydencie, że Klub Parlamentarny Unia Demokratyczna odnosi się z najwyższym szacunkiem do Prezydenta RP i ufa, że wszystkimi działaniami Prezydenta kieruje i będzie kierować poszanowanie prawa, demokratycznych zasad życia publicznego oraz dobra wspólnego, jakim jest nasze państwo.
Bronisław Geremek
ok. 13 czerwca
„Gazeta Wyborcza” nr 605, z 13 czerwca 1991.
W trosce o byt i przyszłość naszej Ojczyzny, odzyskawszy w 1989 r. możliwość suwerennego i demokratycznego stanowienia o jej losie, my, Naród Polski – wszyscy obywatele Rzeczypospolitej, zarówno wierzący w Boga będącego źródłem prawdy, sprawiedliwości, dobra i piękna, jak i nie podzielający tej wiary, a te uniwersalne wartości wywodzący z innych źródeł, równi w prawach i powinnościach wobec dobra wspólnego – Polski, wdzięczni naszym przodkom za ich pracę, za walkę o niepodległość okupioną ogromnymi ofiarami, za kulturę zakorzenioną w chrześcijańskim dziedzictwie Narodu i ogólnoludzkich wartościach, nawiązując do najlepszych tradycji Pierwszej i Drugiej Rzeczypospolitej, zobowiązani, by przekazać przyszłym pokoleniom wszystko, co cenne z ponadtysiącletniego dorobku, złączeni więzami wspólnoty z naszymi rodakami rozsianymi po świecie, świadomi potrzeby współpracy ze wszystkimi krajami dla dobra Rodziny Ludzkiej, pomni gorzkich doświadczeń z czasów, gdy podstawowe wolności i prawa człowieka były w naszej Ojczyźnie łamane, pragnąc na zawsze zagwarantować prawa obywatelskie, a działaniu instytucji publicznych zapewnić rzetelność i sprawność, w poczuciu odpowiedzialności przed Bogiem lub własnym sumieniem, ustanawiamy Konstytucję Rzeczypospolitej Polskiej jako prawa podstawowe dla państwa oparte na poszanowaniu wolności i sprawiedliwości, współdziałaniu władz, dialogu społecznym oraz na zasadzie pomocniczości umacniającej uprawnienia obywateli i ich wspólnot.
Wszystkich, którzy dla dobra Trzeciej Rzeczypospolitej tę Konstytucję będą stosowali, wzywamy, aby czynili to, dbając o zachowanie przyrodzonej godności człowieka, jego prawa do wolności i obowiązku solidarności z innymi, a poszanowanie tych zasad mieli za niewzruszoną podstawę Rzeczypospolitej Polskiej.
14 marca
„Gazeta Wyborcza” nr 63, z 15 marca 1997.