Gdyby narodowości miały pewność, że zwycięzcy Sprzymierzeńcy przyniosą im wolność, że Polacy, Włosi, Serbowie i Rumuni, obecnie poddani austriaccy i węgierscy, będą wcieleni do Polski, Włoch, Serbii i Rumunii, że Czesi otrzymają polityczną niepodległość – ruch przeciwniemiecki i przeciwwęgierski wśród tych ras przybrałby z pewnością takie rozmiary, że w ogromnym stopniu paraliżowałby działania Austro-Węgier w tej wojnie. […]
Komitet Narodowy Polski, pozostając w stałym kontakcie z organizacjami politycznymi w Polsce i współdziałając z nimi w ich walce przeciw intrygom Państw Centralnych, ostatnio otrzymał doniesienie, jasno wskazujące, że cały kraj oczekuje aktu, którym by Sprzymierzeni zamanifestowali swe niezachwiane postanowienie zapewnienia zjednoczonej Polsce całkowitej niepodległości. […]
Zbliżająca się konferencja międzysojusznicza, mająca się zajmować celami tej wojny, daje sposobność do zadania nieprzyjacielowi ciężkiego ciosu politycznego, który niewątpliwie wywoła poważne komplikacje wewnętrzne w państwach centralnych o odbije się niemało na ich sile bojowej.
Pozwalamy sobie przedłożyć Waszej Ekscelencji propozycję, ażeby Wielka Brytania, Francja, Włochy i Stany Zjednoczone Ameryki zawarły umowę, mocą której włączyłyby do celów wojny:
1-o. Odbudowanie niepodległego państwa polskiego, obejmującego ziemie polskie, które przed wojną należały do Rosji, Niemiec i Austrii. To państwo polskie ma posiadać polską część Śląska oraz część wybrzeża bałtyckiego z ujściami Wisły i Niemna; ma mieć dostateczny obszar i dość znaczną ludność, ażeby mogło stać się skutecznym czynnikiem równowagi europejskiej.
2-o. Wyzwolenie narodowości Austro-Węgier, które pozostają faktycznie pod panowaniem niemieckim i węgierskim, i wcielenie obszarów polskich, włoskich, serbsko-chorwackich i rumuńskich do państw narodowych, do których należą one z tytułu swej narodowości; utworzenie niepodległego państwa czeskiego, obejmującego Czechy, Morawy, czeską część Śląska oraz północną część Węgier, zaludnioną przez Słowaków.
Powyższa umowa winna być ogłoszona, ażeby wszystkie zainteresowane narodowości mogły się o niej dowiedzieć.
Paryż, 13 listopada
Polska w latach 1864-1918. Wybór tekstów źródłowych do nauczania historii, pod red. Adama Galosa, Warszawa 1987.
Szefowie rządów czterech mocarstw oświadczają, że jeżeli zagadnienie mniejszości polskiej i węgierskiej w Czechosłowacji nie zostanie uregulowane w ciągu trzech miesięcy w drodze porozumienia pomiędzy zainteresowanymi rządami, stanowić będzie ono przedmiot następnej konferencji szefów rządów czterech mocarstw.
Monachium, 29 września
Monachium 1938. Polskie dokumenty dyplomatyczne, oprac. Zbigniew Landau, Jerzy Tomaszewski,
Warszawa 1985.
Wcześnie rano, bo przed dziewiątą, zgłosiłem się do ministra w jego prywatnym mieszkaniu. [...] Wnet przyszedł, opanowany, ale bardzo zacięty. „Widzi pan, jak z nami znowu postąpili [Włochy, Niemcy, Wielka Brytania i Francja 29-30 września w Monachium]. Załatwili między sobą sprawy niemieckie, a o naszych postanowili poza naszymi plecami i bez naszego udziału. Żadnych trzech miesięcy nie będziemy czekali. Właśnie rozmawiałem ze Śmigłym. Wysyłamy Czechom ultimatum.”
Warszawa, 30 września
Paweł Starzeński, Trzy lata z Beckiem, Warszawa 1991.
Po przyjęciu warunków dyktatu monachijskiego, ogarnęła szkołę i ludność czeską zupełna depresja. Polacy byli już wtedy bardzo dobrze poinformowani, że Zaolzie przypadnie Polsce i nie szczędzili pogróżek, jak postąpią z Czechami i ich przyjaciółmi. Dzieci z co bardziej zobojętniałych rodzin czeskich przestały chodzić do szkoły, niektóre się już uprzednio ze szkoły wypisywały i zgłaszały się do szkoły polskiej. W tych dniach w pełni przejawiła się ta prawda, że każda burza przynosi ze sobą wiele mułu i bagna. Polacy mieli natychmiastowe informacje, podczas gdy nasze urzędy nie miały zielonego pojęcia, co nadejdzie i jakie kroki należy podjąć. [...]
Wiadomość o zajmowaniu Zaolzia tymczasem dotarła już na wieś, w wyniku czego po drogach zaczęły się przechadzać tłumy ludzi. Spoglądali na nas złowrogo, zachowywali jednak spokój. Gromadzący się tłum zwiększał się nieustannie, tak że około godziny ósmej wieczorem już wszędzie było pełno ludzi. Przed szkołę przyszło chyba pięciu wyrostków, uczęszczających do polskiego gimnazjum w Orłowej, przynieśli ze sobą tęgie patyki i ostentacyjnie stanęli przed wejściem do budynku.
Prawdopodobnie doszłoby do incydentu, jako że grono nauczycielskie nie zamierzało przyglądać się temu bezczynnie; w tym momencie jednak zjawił się miejscowy polski wójt, Karol Chmiel, z oddziałem polskich strażaków, przepędził chłopców i przed szkołą postawił wartę. Potem udał się w kierunku poczty, gdzie doszło do krzyku, gdy strażacy chcieli rozbroić patrol cywilny, ustawiony tam przez urząd pocztowy. W trakcie zamieszania nagle zjawiła się straż przednia wojska czeskiego, maszerującego od Frydku — i napięta sytuacja od razu uległa zmianie. Polski wójt, jego strażacy oraz kierownik szkoły polskiej, który asystował przy rozbrajaniu, oberwali po trochu, po czym zwinęli się podejrzanie szybko, podobnie jak większość ludzi z ulicy i nastał spokój.
Błędowice Dolne, 1 października
Valentin Valeček, Těšínsko za polské okupace v letech 1938–1939, Ostrava 1966, Slezský ústav ČSAV. Slezská vědecká knihovna Opava, sign. S 15.732, tłum. Bohdan Małysz.
Wierzący obywatele naszego Państwa są w założeniu pozbawieni i nadal programowo pozbawiani zagwarantowanych im w Konstytucji równych praw w życiu państwowym. Ludzie przyznający się do swych przekonań religijnych w zasadzie są odsuwani od poważniejszych stanowisk państwowych. Piastowanie urzędów we władzach centralnych naszego Państwa, w szczególności urzędów kierowniczych, jest zarezerwowane wyłącznie dla obywateli deklarujących się jako niewierzący i akceptujących — przynajmniej zewnętrznie — światopogląd ateistyczny. Przyznawanie się do tego światopoglądu warunkuje obejmowanie stanowisk kierowniczych również na niższych szczeblach życia państwowego, na szczeblu wojewódzkim, powiatowym czy nawet gminnym. [...]
[...] Władze państwowe oraz czynniki partyjno-polityczne ponoszą odpowiedzialność za naruszanie art. 69 Konstytucji, który wyraźnie zapewnia równość obywatelską wszystkim, a więc i wierzącym obywatelom naszego Państwa. Pozbawienie ludzi wierzących ich słusznych uprawnień w życiu państwowym stwarza sytuację, która koliduje z konstytucyjnym określeniem jego demokratycznego charakteru. Istnieje określona grupa ludzi, którzy ze względu na swój światopogląd ateistyczny mają wyłączny dostęp do sprawowania urzędów kierowniczych, natomiast katolicy są od tych stanowisk regularnie odsuwani; wbrew konstytucyjnej zasadzie równości są traktowani jako obywatele drugiej kategorii. Jeżeli jeszcze znajdujemy ich tu i ówdzie na kierowniczych stanowiskach, to nie pozostaje to w żadnej proporcji do tego procentu, jaki stanowią katolicy w całości naszego społeczeństwa. [...]
[...] W Sejmie PRL społeczeństwo katolickie nie ma właściwie swojej reprezentacji. Mała grupa posłów, którzy przyznają się jawnie do swoich przekonań katolickich, będąc w łączności z hierarchią Kościoła, nie pozostaje w żadnej proporcji do ogromnej większości wierzących obywateli naszego Państwa. Przy takim składzie ilościowym Sejmu mogą bez trudu być uchwalane prawa, które pozostają w sprzeczności z światopoglądem i etyką społeczeństwa katolickiego, i które godzą w jego najżywotniejsze interesy. Nie brak na to dowodów w dotychczasowej działalności ustawodawczej, takich jak np.: ustawa legalizująca przerywanie ciąży, ustawa o wychowaniu i laicyzacji szkół, nowa ustawa budowlana wymierzona praktycznie przeciwko budownictwu sakralnemu i kościelnemu i inne. W takim stanie rzeczy należy stwierdzić, że katolicy — wbrew Konstytucji PRL — są pozbawieni prawa czynnego udziału w życiu politycznym własnej Ojczyzny. [...]
Ponieważ słyszy się czasem o projekcie zmiany Konstytucji PRL, Konferencja Episkopatu w imieniu całego społeczeństwa katolickiego wysuwa stanowczy postulat, aby ta zmiana — jeżeli ma nastąpić — nie przyczyniła się do pogłębienia antydemokratycznych procesów, które tutaj sygnalizujemy.
Warszawa, 12 marca
Peter Raina, Kardynał Wyszyński i Solidarność, Warszawa 2005.
Sukcesy osiągnięte przez nasz kraj w okresie Polski Ludowej są wynikiem pomyślnej realizacji zadań społeczno-gospodarczych wytyczanych przez partię oraz rzetelnej i wydajnej pracy wszystkich załóg. Szczególnym przejawem produkcyjnej aktywności jest socjalistyczne współzawodnictwo pracy [...]. W nadchodzącym roku chodzi o podejmowanie takich inicjatyw, które przyczynią się do wzrostu oszczędności materiałów, surowców, paliw i energii [...]. Chodzi również o wzrost wydajności pracy załóg [...].
22 grudnia
„Trybuna Ludu” nr 301, 22 grudnia 1977.
Jako redaktor „Opinii” wystąpiłem o akredytację, której oczywiście nie dostałem. Jednak trzy pytania do Prezydenta złożyłem na ręce rzecznika prasowego ambasady. Prezydent Carter zaczął swoją konferencję od słów: „Są tacy, którzy chcieli się znaleźć na tej konferencji, ale nie zostali do niej dopuszczeni. I tym odpowiem na piśmie”. W tym miejscu konferencja załamała się, bo połowa dziennikarzy poleciała do teleksów i telefonów, nadać depesze, że prezydent Stanów Zjednoczonych uznaje istnienie opozycji demokratycznej w Polsce. Dzień później w domu Kazimierza Janusza pojawił się sekretarz prasowy ambasady i zostawił kopertę z odpowiedziami Prezydenta na nasze pytania.
Warszawa, 30 grudnia
Ruch Obrony Praw, red. Mateusz Sidor, Warszawa 2007, [cyt. za:] Droga do „Solidarności”. Lata 1975–80, wybór i oprac. Agnieszka Dębska, Warszawa 2010.
My, pracownicy nauki, pisarze, artyści, architekci, wychowawcy, publicyści, działacze organizacji społecznych i kulturalnych zebrani we Wrocławiu na Międzynarodowej Konferencji Intelektualistów w dniach od 6 do 8 października 1978 r. uroczyście stwierdzamy: [...] Z perspektywy trzech dziesięcioleci możemy powiedzieć: świat dzisiejszy, mimo ostrości nierozwiązanych jeszcze problemów, jest inny, lepszy i bezpieczniejszy niż w dniach kongresu wrocławskiego, nowy jest układ sił, odmieniona świadomość narodów. Odwrócona została karta zimnej wojny. Coraz powszechniejsza jest świadomość, że nie ma alternatywy dla pokojowego współistnienia.
Wrocław, 6-8 października
„Trybuna Ludu” nr 239, 9 października 1978.
Koniecznym wymogiem społecznej i moralnej odnowy naszego kraju jest oparcie życia społecznego na prawdzie i wolności. Prawda natomiast odsłania się w dialogu. A prawdziwy dialog jest niezbędny między społeczeństwem a władzą... [...]
Każdy z nas ma obowiązek bronić prawdy i świadczyć prawdzie w życiu osobistym, rodzinnym i społecznym, świadczyć swej religijnej wierze i moralnym przekonaniom. Wymaga to często odwagi cywilnej i siły ducha... [...] Nikt nie powinien być represjonowany lub obawiać się represji za odmienność poglądów czy podejmowanie społecznie pożytecznych inicjatyw.
Warszawa, 29 lutego
Biskupi dali wyraz przekonaniu, że prawa pracownicze, zwłaszcza robotników, rolników do właściwych im związków według ich własnego wyboru będą zagwarantowane. Porozumienie w zakresie podstawowych wartości powinno stanowić fundament zasadniczej reformy państwa, jego struktur i gospodarki narodowej. Zapoczątkuje to proces konsolidacji społeczeństwa, a także przyczyni się do umocnienia pozycji Polski na arenie międzynarodowej. Kościół będzie sprzyjał poczynaniom, które mają na względzie dobro wspólne.
6 października
Alojzy Orszulik, Czas przełomu. Notatki ks. Alojzego Orszulika z rozmów z władzami PRL w latach 1981–1989, Warszawa–Ząbki 2006.
Trwałe współżycie rządzących sił politycznych z opozycją, koegzystencja na jasno i według uczciwie określonych zasadach — to jedyna dziś dla Polski rozsądna, racjonalna perspektywa. [...] Rozstrzygnięć uzgodnionych przy „okrągłym stole” nie traktujemy jako programu maksimum polskich reform. Przeciwnie — możliwych jest jeszcze wiele nowatorskich rozwiązań. O istocie, kierunkach i tempie ewolucji systemu politycznego i zasad ładu społeczno-gospodarczego zadecydują doświadczenia praktyczne tej wielkiej, historycznej próby.
Warszawa, 4 maja
„Przekrój” nr 2292, z 14 maja 1989.