Żegnaj roku zwycięski, wspaniały, a przecież tak bolesny dla naszej nędzy, dla naszej chorej kultury... Byłeś „Wiosną Ludów” jesienią, zwycięstwem wolności nad tyranią — a przecież lęk ogarnia, jak zniesiemy następny Rok i co on nam przyniesie — wszak 50 lat męki to za dużo dla narodu, dla ciągłego „zaciskania pasa” i zaciskania chorego serca i zaciskania załamanych rąk... A ręce moje są po stokroć załamane...
Lecz chrońmy się przed rozpaczą: sejm przeprowadził zmianę Konstytucji, władza należy do narodu, zatwierdzono własność dziedziczną, poddano prokuraturę ministrowi sprawiedliwości, określono równość wszelkich partii, a przede wszystkim przywraca się nazwę RZECZPOSPOLITA POLSKA oraz koronę Orła — jak przewidywałam w wierszu „Orzeł zwycięski” z kwietnia 1982 roku i w ostatnim „Ryngraf” z października 1989... Owa stara nazwa państwa i Korona Orła to piękne imponderabilia, lecz radość z nich jest przyciemniona hekatombą ofiar i męki — wszak za ową Koronę setki wiernych Rzeczypospolitej szło na śmierć z wyroku pachołków Stalina... Dziś pachołkowie i mordercy są na wspaniałych emeryturach, nikt ich za zbrodnie nie ściga — a miliony ofiar nie wstaną... Czyż na tym tle nie słuszniejszą jest rumuńska droga do wytrzebienia zbrodniarzy?
DEVICTUS VINCIT, Zwyciężony zwycięża — oto dewiza odchodzącego Roku...
Warszawa, 31 grudnia
Józefa Radzymińska, zbiór rękopisów BN, sygn. akc. 13710/2.