W niedzielę [21 stycznia] o dziewiątej wieczorem wystrzelona rakieta dała sygnał do rozpoczęcia działań. W tym dniu, dla wyrobienia sobie alibi, zapisałem się dobrowolnie z sąsiadem, Cześkiem Noworolskim, na nocny dyżur. Zadaniem naszym było pilnowanie zwrotnic i systematyczne czyszczenie ich ze śniegu. Wyznaczono nam posterunek w kierunku Zaleszczyk, tam też była budka zwrotnicowych, gdzie obaj się ulokowaliśmy. Co pewien czas wychodziliśmy i obserwowaliśmy, czy ktoś nie idzie na stację.
Około godziny trzeciej nad ranem wokół stacji rozpoczęła się strzelanina. Musieliśmy z kolegą kłaść się na podłogę, aby nie trafiły nas kule. Po pół godzinie strzelanina ucichła. Postanowiliśmy wyjść, aby zobaczyć, co się dzieje wokół nas. Do dworca zaczęły nachodzić grupki zbiegów. Były to przeważnie żony Rosjan, niektóre uciekały boso, w nocnych koszulach. Wojsko zaczęło kręcić się po torach, zabroniono nam wychodzić z budki. Nie mogłem zrozumieć, co się dzieje, a nie było kogo się zapytać. Pociągi stały przygotowane, ale nikogo obok nich nie było oprócz obsługi.
Dopiero później dowiedziałem się, że jedna z trójek nie wykonała swego zadania. Mieli przerwać łączność kolejową ze stacją w Kopyczyńcach, ale przerwali tylko jedną linię przy szosie, a ta przy torach była nadal czynna. Podobno ci chłopcy nie mogli wdrapać się na słupy.
Czortków, 22 stycznia
Powstanie w Czortkowie, „Karta” nr 5/1991.
Transport przybyły do Siedlec 31 stycznia 1943 liczył 1019 osób. Jak już meldowałem, było za mało policji, a zarząd miejski dał tylko jednego człowieka, który do tych prac zupełnie się nie nadawał. O rozmieszczenie Polaków zadbał jednak doskonale komisarz miasta Fabisch. Później zjawił się osobiście starosta, który bardzo mi pomógł w przeprowadzeniu transportu z dworca. [...]
W czasie marszu z dworca na miejsce zbiórki (około 1,5–2 kilometrów) ulice Siedlec zalegały tysiące Polaków, którzy — rzecz zrozumiała — niezbyt przyjaźnie przypatrywali się transportowi. Nie stwierdziłem jakiejś wybitnie wrogiej postawy wobec mnie, wskazującej na możliwość napadu, który bądź co bądź byłby dla ludności polskiej sprawą łatwą. Byłem jedynym umundurowanym Niemcem z kilkoma polskimi policjantami. [...] Szczególne współczucie polskiej ludności w Siedlcach można było stwierdzić w stosunku do dzieci, gdyż wielokrotnie usiłowano je przechwycić i wziąć na wychowanie, co nie mogło być tolerowane przed rejestracją i oddaniem transportu władzom powiatowym.
Siedlce, 31 stycznia
Raport oficera żandarmerii niemieckiej z 26 lutego 1943 do dowódcy SS i policji w dystrykcie warszawskim w sprawie rodzin wywiezionych z dystryktu lubelskiego do powiatu siedleckiego, w: Zamojszczyzna — Sonderlaboratorium SS. Zbiór dokumentów polskich i niemieckich z okresu okupacji hitlerowskiej, red. Czesław Madajczyk, t. 1, Warszawa 1979.