W czasie kiedy nas zawiadomiono, że jesteśmy otoczeni, on [Aleksander Burski] się golił. Chwycił ręcznik, wytarł się i ucik w szuwary. Walka się zaczęła. Każdy bez rozkazu stanął ażeby się bronić.
Widziałem, jak [Antoni] Odyniec z porucznikiem ciągnęli armatkie, drugie Osiecki Henryk i Przybilski. Były maszynowe karabiny. Zaczęła się walka. Każdy instynktownie wiedział, co ma robić.
Anna Wojsławowicz i Jadwiga Laudańska stanęli przy oknach, gdzie stały skrzynki z granatamy; mnie krzyknięto: pal dokumenty.
Chwila była straszna. Padali trupy z obydwóch stron. Więc my nie moglim zwyciężyć, bo Rosjan było 10-krotnie więcej.
W tej walce zginęła P. Wojsławowicz, zostawiając 4-letnie córkie Halinkie i Jadwiga Laudańska, zostawiając córkie 4-letnie Irene. Kiedy podprowadzili mnie do trupów, to byli to dwie kobiety i 10 mężczyzn, ale później do wieczora więcej, być może 18 czy 19. Ale Rosjan było dużo więcej.
Kobielno, 29 czerwca
Tomasz Strzembosz, Uroczysko Kobielno. Z dziejów konspiracji i partyzantki nad Biebrzą 1939-1940, „Karta” nr 5/1991.