Kiedy wszedłem na plac Zwycięstwa i zobaczyłem setki tysięcy ludzi stojących w idealnej dyscyplinie, uświadomiłem sobie, jaką ogromną siłą dysponuje ten kraj i że oto właściwie legła w gruzy cała partyjna ideologia.
Warszawa, 2 czerwca
„Solidarność”, reż. Jean-Michel Meurice, 1990, [cyt. za:] Droga do Solidarności, wybór i oprac. Agnieszka Dębska, Warszawa 2010.
Bogdan Bardon (Opole):
My na Opolszczyźnie jesteśmy prawie sparaliżowani strachem. Nasze działania, które podejmuje zresztą bardzo nieliczna grupa ludzi, są takie, że do tej pory jeszcze jesteśmy w tak zwanym podziemiu. [...] Ludzie mówią o ruchu, ale mówią o tym w domu, przy drzwiach zamkniętych, albo gdzieś... w piwnicy. Po prostu wszyscy na Opolszczyźnie są zastraszeni. Dyrekcje przedsiębiorstw szykanują ludzi, którzy przystępują do niezależnych związków zawodowych.
Zbigniew Bujak (Mazowsze):
Jesteśmy tu przysłani po to przez naszych przedstawicieli, aby stworzyć jednolity front w działaniu niezależnych związków zawodowych i zadanie jest jedno: oprzeć się jak najsilniej na Gdańsku i jego statucie.
Karol Modzelewski (Wrocław):
Gdyby więc w Polsce powstało tyle związków, ilu nas tu było mówców przedstawiających sytuację w poszczególnych MKZ-ach — to jesteśmy załatwieni. Jesteśmy załatwieni być może czasowo prócz Wybrzeża, ale jeżeli my będziemy załatwieni, to załatwione zostanie także Wybrzeże, w ostatniej kolejności, ale niechybnie. I dlatego uważam, że nieodzowny — nie: potrzebny, ale nieodzowny — jest nam już teraz jeden ogólnopolski niezależny związek zawodowy.
Gdańsk, 17 wrześnie
Powstanie KKP (Posiedzenie delegacji MKZ – 17 IX 1980 w Gdańsku), „Krytyka”, 1984, nr 18, [cyt. za:] Karnawał z wyrokiem, wybór i oprac. Agnieszka Dębska, Warszawa 2005.
Jakieś maszyny najpierw dał [Mirosław] Chojecki. [...] [Jan] Narożniak przecież robił też na sprzęcie NOWE-j [Niezależnej Oficyny Wydawniczej]. Była ta sławna sprawa z prokurator [Wiesławą] Bardonową, która przyszła na rewizję do Regionu [Mazowsze]. Pamiętam ten moment, jak wchodzi prokurator. Pracownicy mówią: „Prokurator do nas przyszedł, to co tu robić?!”. Zbyszka [Bujaka] wołamy: „Zbyszek, prokurator przyszedł!”. A Zbyszek na to: „No, to niech tam robi, co do niego należy”. [...]
Piotr Sapełło w powielarni prokuratury, gdzie pracował, zwrócił uwagę na dokument, który instruował, jak zwalczać „Solidarność”. Dostarczył chyba ten dokument do Regionu Mazowsze, i tam on był drukowany. Pewnie ktoś powiadomił prokuraturę czy SB, że taki dokument jest i oni dlatego przyszli na rewizję dokładnie wtedy.
Warszawa, 21 listopada
„Solidarność” Mazowsze 1980–1981. Spotkanie z członkami Prezydium Regionu, rozmawia Andrzej Friszke, Warszawa 2008.
Na wszystkich rogach ulic natychmiast zaczął się gromadzić wielotysięczny tłum. Pośrodku — cztery budy i kilka gazików MO. Spokój zakłóciła dopiero narada (w autobusie stojącym w kolumnie) Zbigniewa Bujaka i Seweryna Jaworskiego z przedstawicielami wszystkich protestujących zakładów. Bujak proponował przejazd prosto Marszałkowską do Puławskiej — i rozwiązanie kolumny, jednym słowem ustępstwo, które umożliwiłoby dalsze negocjacje z władzą. Wzburzony tłum obległ autobus, ze stopni którego przewodniczący przemawiał; ludzie, nie przebierając w słowach, domagali się, abyśmy twardo postawili na swoim. Co dadzą ustępstwa — pytali.
Podczas narady w autobusie, wyczytywani kolejno z listy przedstawiciele zakładów odpowiadali kategorycznie: „Jedziemy tylko w lewo, ustaloną trasą. Żadnych ustępstw, dosyć.” Podobnie wypowiadał się Seweryn Jaworski: „Moim zdaniem, trzeba tu stać”. Z tą decyzją Bujak odjechał na dalsze rozmowy, a Jaworski wygłosił przez tubę ze stopni autobusu płomienne przemówienie do zebranych. Obszedł następnie plac i powtórzył je na każdym rogu. Wszędzie tysiące warszawiaków witały go oklaskami.
Warszawa, 3 sierpnia
Julia Czarnecka, Głodny naród może zjeść władzę, „Niezależność. Dziennik NSZZ Solidarność Region Mazowsze” nr 98, z 4 sierpnia 1981, [cyt. za:] Karnawał z wyrokiem, wybór i oprac. Agnieszka Dębska, Warszawa 2005.
Tow. Jan Łabęcki:
Trzeba rozważyć, jak „Solidarności” można dopomóc w rozbiciu jej — na wielką robotniczą i małą ekstremalną. W tym może pomóc Kościół. Powinniśmy poprzeć Wałęsę, a z takimi jak Bujak, Rulewski, Rozpłochowski w ogóle nie rozmawiać. Jeśli uda się rozwalić „Solidarność” na robotniczą i ekstremalną, to z robotniczą razem ze związkami branżowymi można będzie się dogadać, a ekstrema zostanie jawną opozycją, z którą Kościół nie będzie się wiązał.
Warszawa, 10 listopada
Tajne dokumenty Biura Politycznego. PZPR a „Solidarność” 1980–1981, oprac. Zbigniew Włodek, Londyn 1992.
Taktyka wycofania się oznacza ograniczenie możliwości oddziaływania na zmiany społeczne, strukturalne i polityczne zachodzące w naszym kraju. Oznacza, że władza wprowadzi to prowizorium i swoją reformę gospodarczą. Jasne jest, że bez stanu wyjątkowego nie uda się rządowi tego wprowadzić, że stan wyjątkowy ogłoszony musi być. Jeśli więc w tej chwili nie postawimy bariery i nie przeciwstawimy się tym krokom, to w momencie próby wprowadzenia stanu wyjątkowego Związek nie będzie już przygotowany na podjęcie walki.
Warszawa, 5 grudnia
„Afisz. Gazeta Plakatowa NSZZ Solidarność Region Mazowsze”, [Warszawa] 1981, nr 4, [cyt. za:] Karnawał z wyrokiem, wybór i oprac. Agnieszka Dębska, Warszawa 2005.
Około trzeciej ZOMO spod „Monopolu” zwinęło się i odjechało. Wtedy ja mówię do Janasa: „Idziemy zobaczyć, co tam było”. W hotelu drzwi zamknięte, ale dostrzegliśmy asystentkę Janusza Onyszkiewicza, która macha nam, żeby uciekać. Na to ja: „Nie gorączkuj się, sprowadź kogoś, kto otworzy drzwi, bo chcemy pogadać”. Idziemy na górę po schodach, a ona mówi, że Janusza wzięli. Na to ja: „Czy oni zwariowali, Janusza Onyszkiewicza...? Przecież to taka znana osoba, przecież to strajk w całym Regionie będzie zaraz”. Ale idziemy dalej, a ona mówi, że widziała, jak Wądołowskiego z pokoju w kajdankach wyprowadzili. Noo, jak ja usłyszałem, że wzięli pierwszego wiceprzewodniczącego „Solidarności”, to mi trochę nogi w kolanach zmiękły. Pytam, kogo jeszcze, a ona płacze i mówi, że całe prezydium aresztowane, uratowali się chyba tylko Szumiejko i Konarski. Rany boskie! Pytamy, czy ktoś jeszcze został w hotelu, na co ona: „Służba Bezpieczeństwa chodzi po pokojach i sprawdza”. Wtedy już żeśmy z nią dłużej nie gadali, tylko w dół po schodach i do drzwi.
Gdańsk, 13 grudnia
Stan wojenny. Ostatni atak systemu, wybór i oprac. Agnieszka Dębska, Warszawa 2006.
Dziś generałowie i sekretarz zdecydowali się rządzić nie tylko bez
akceptacji społeczeństwa, ale wręcz przeciwnie. Podstawą sprawowania władzy jest zdolność do rozpędzania demonstracji, pacyfikowania strajków, aresztowania, internowania, pałowania, rozstrzeliwania...
Dopóki generałowie i sekretarze będą taką zdolność posiadać, dopóty nie ustąpią ani o milimetr wobec żadnego nacisku. W tej sprawie wszystko zostało powiedziane i pokazane. Na złudzenia nie ma miejsca. Dodajmy, że wobec rewindykacji nie mogą ustąpić, bo nie mają żadnych rezerw. Nie mogą nie obniżać płac, nie zwalniać pracowników, nie zmniejszać racji żywnościowych. [...] Bez rzeczywistej ugody społecznej nie można powstrzymać postępującej agonii życia gospodarczego. [...]
Organizując „Solidarność”, wzięliśmy na siebie – my, jej działacze – ogromną odpowiedzialność. Nie uciekniemy przed nią dziś, uchylając się od szukania rozwiązań zasadniczych. Dla uniknięcia katastrofy, którą sprowadził na Polskę stan wojenny, skłonny jestem głosić konieczność nawet najdalej idących ustępstw ze strony społeczeństwa. Granicą tych ustępstw jest spełnienie niezbędnego warunku kompromisu społecznego – stworzenie sytuacji, w której władze będą się porozumiewać ze społeczeństwem, a nie same ze sobą (w różnych nazwach i osobach).
Słowem – warunkiem niezbędnym kompromisu jest społeczeństwo zorganizowane niezależnie od władz państwowych. Nie można budować programu na nadziei, że generałowie i sekretarze dobrowolnie zgodzą się na kompromis. Trzeba przyjąć, że przemoc ustępuje tylko wobec przemocy – i zapowiedzieć wyraźnie, że ruch nie cofnie się przed użyciem siły.
12 maja
Jacek Kuroń, Taki upór, wybór i red. Maria Krawczyk, Warszawa 2011.
Przed chwilą „Wolna Europa” nadała komunikat Bujaka. Powiedział, że „Solidarność” zdaje sobie sprawę, że 31 sierpnia mogą paść trupy, niemniej apeluje o udział w demonstracji, bo inaczej przepadnie szansa powstania niezależnej „Solidarności”. To znaczy: potrzebne są trupy. Ludzie, dajcie się zabić dla dobra sprawy! Moim zdaniem, nie można namawiać ludzi do śmierci, nie dając im broni, czyli jakiejkolwiek szansy obrony. Z drugiej strony wiem, że władza powinna się bać, aby nie czuła się bezkarna.
Warszawa, 28 sierpnia
Stan wojenny. Ostatni atak systemu, wybór i oprac. Agnieszka Dębska, Warszawa 2006.
Tak, to my, robotnicy warszawskich zakładów, nie obroniliśmy od śmierci naszego duszpasterza. Tak, to my, warszawscy inteligenci, nie uchroniliśmy od skrytobójstwa księdza Jerzego, który sam nigdy nie szczędził czasu, by nieść nam słowo otuchy i nadziei. Taka jest gorzka prawda i nic jej nie odmieni. Nic bowiem nie może nas usprawiedliwić z tego, że z powszechnie znanych faktów bandytyzmu nie wyciągnęliśmy wszystkich konsekwencji i nie stawiliśmy otwarcie czoła nasilającym się aktom terroru. Odpowiedzialność swą dzielimy — niestety — z najwyższymi autorytetami w Polsce, autorytetów kościelnych nie wyłączając.
To także trzeba powiedzieć jasno i otwarcie: gdyby rozpętywana kampania nienawiści napotkała stosowny opór, może mordercy nie odważyliby się na zbrodnię.
Warszawa, 31 października
Stan wojenny. Ostatni atak systemu, wybór i oprac. Agnieszka Dębska, Warszawa 2006.
Utrata wolności stanowi cenę naszej walki o prawa związkowe, cenę, którą od lat płacą setki działaczy NSZZ „Solidarność”. Dziś płacą ją również Zbigniew Bujak i Konrad Bieliński oraz inne aresztowane ostatnio osoby. Zbigniew Bujak — przewodniczący Regionu Mazowsze, członek TKK NSZZ „Solidarność” jest dla nas symbolem odwagi, uporczywości i konsekwencji w walce o prawa obywatelskie i pracownicze. Nigdy nie pogodzimy się z represjonowaniem ludzi, którzy mają odwagę działać w obronie wolności i demokracji.
6 czerwca
„Kronika Małopolska” nr 89, z 23 czerwca 1986.
Podjęto decyzję o zwolnieniu wszystkich więźniów „niekryminalnych”, czyli politycznych. A wiec także Bujaka, Frasyniuka, Mozulskiego i innych.
Warszawa, 11 września
Stan wojenny. Ostatni atak systemu, wybór i oprac. Agnieszka Dębska, Warszawa 2006.
I rzeczywiście [Kiszczak] ściskał serdecznie kolejne dłonie, a szczególnie czule witał się z Jackiem Kuroniem, co podkreślił słownie. Bodajże tylko Zbyszek Bujak przeżył prawdziwy dramat wewnętrzny. Gdy przyszła jego kolej, stanął nagle i zawahał się — pewnie jak przed swoim pierwszym skokiem spadochronowym — co robić. Nie podać ręki — idiotycznie, podać też niedobrze, no ale skoro już się przyszło... i podał, ale z trudem, jakby dźwigał na dłoni wielki ciężar. Władysław Frasyniuk, kto wie, czy nie najbardziej ścigany człowiek w PRL, nasz współczesny Janosik, miał już przemyślaną wersję zachowania — wyciągnął rękę i odwrócił głowę.
Warszawa, 6 lutego
[Tomasz Jastrun] Witold Charłamp, Dziennik zewnętrzny, „Kultura” Paryż, nr 1-2, 3, 5, 6, 10/1989.
Pluralistyczne harcerstwo jest rzeczywistością. Istnieje ZHR. Gdy przysłuchiwałem się wypowiedzi ZHP na „podstoliku” stowarzyszeniowym, zostałem absolutnie przekonany, iż ZHP musi być pluralistyczne. Tak dogmatyczna była wypowiedź przedstawiciela tej organizacji. Nie można zgodzić się na monopolistyczny charakter harcerstwa.
Warszawa, 2 marca
Adam F. Baran, Harcerska alternatywa, ZHR w latach 1989–1990, Warszawa 2000.
Po raz pierwszy Litwini patrzą z nadzieją również na Polskę, która przez wiele setek lat wydawała się im zagrożeniem. Pierwszy raz możemy pokazać Litwinom, że Polska jest w stanie być dla nich państwem i narodem, któremu mogą zaufać i na pomoc którego mogą liczyć. [...] Jeżeli będzie powstawał litewski rząd emigracyjny, Polska winna być pierwszym krajem dającym osłonę i schronienie.
Warszawa, 13 stycznia
„Gazeta Wyborcza” nr 11, z 14 stycznia 1991.