W dniach 20 do 22 stycznia 1976 r. odbył się VII Kongres Zjednoczonego Stronnictwa Ludowego. Oglądamy fragmenty kongresu w telewizji. Czytamy w prasie sprawozdania z jego przebiegu.
Ceremoniał imprezy oficjalnych ludowców był znacznie skromniejszy od niedawnego ceremoniału VII Zjazdu Partii. [...] Nie mogło być inaczej, bo satelita musi być skromniejszy od suwerena. [...] Zjazd zaszczycił obecnością I Sekretarz Partii E. Gierek otoczony orszakiem dostojników partyjnych. Frenetyczne oklaski delegatów i gości oraz wzajemne oklaski Gierka i towarzyszy trwały, jak tego wymagają socjalistyczne obyczaje, odpowiednio długo. [...]
Reżyseria kongresu znakomita. Żaden z delegatów nie zamącił entuzjastycznego, wiernopoddańczego nastroju kongresu krytyką, lub jakimś samodzielnym przemówieniem. Ani jeden głos nie padł przeciwko przygotowanym z góry uchwałom. Wszyscy są za dalszym uspołecznianiem wsi, jako że wyższość uspołecznionej gospodarki jest niesporna. Przynajmniej tak mówią ludowcy naukowcy spod znaku prof. Ignara.
Warszawa, 20-22 stycznia
Paweł Mucha, Czasy wielkich przemian: ludzie–zdarzenia–refleksje, t. 3: [Lata 1956–1977], dziennik w zbiorach Ossolineum, 15637/II/t. 3.
Rozpocząłem rewizję doraźną w Wojewódzkim Zarządzie Inwestycji Rolniczych [WZIR] w Lublinie. Wpłynęła do naszego wydziału skarga chłopów ze wsi Stasin w gminie Józefów nad Wisłą, że wykonany w tej wsi wodociąg jest krótszy o 241 metrów niż wykazano w rachunku. [...] Rolnicy nie chcieli płacić i zaczęli odwoływać się najpierw do sołtysa, a później coraz wyżej. W związku z tym [...] naczelnik gminy inż. Jerzy Ch. powołał komisję, która stwierdziła, że wodociąg jest faktycznie krótszy o 241 metrów niż wykazano w protokole odbioru.
W WZIR zatrudnionych było czterech dyrektorów — naczelny i trzech zastępców. Każdy z zastępców miał pod opieką dział, w którym zatrudnionych było co najmniej dziesięć osób, a na czele tego działu stał, oprócz zastępcy dyrektora, także odrębny kierownik. [...] W sześciu rejonowych oddziałach WZIR zatrudnionych było 77 pracowników. [...] Wszyscy dyrektorzy, ich zastępcy i kierownicy mieli wyższe wykształcenie i byli członkami PZPR lub ZSL. Każdy miał odrębny gabinet z telefonem i dywanem. Wielkim nietaktem było wejść do takiego gabinetu bez pukania.
Na wszystkich tych kacyków padł blady strach, kiedy dowiedzieli się, że chłopi ze Stasina bez żadnych specjalistów, za pomocą zwykłego sznurka, udowodnili, że wodociąg jest krótszy niż wykazano w rachunkach. Najbardziej zdenerwował się dyrektor naczelny WZIR dr Czesław S. [...] Powołał komisję (10 osób) do ponownego zbadania długości wodociągu. [...]
Mnie zainteresowała sprawa zużytych materiałów. [...] Na podstawie dokumentów ustaliłem, że zostały wydane [...] na zawyżoną długość.
Lublin, 1 lutego
Bronisław Stafiej, Wspomnienia w zbiorach Wojewódzkiej Biblioteki Publicznej w Lublinie, [cyt. za:] Barbara Odnous, Z pamiętnika rewidenta, „Karta” nr 41, 2004.
Panie Przewodniczący, Szanowni Zebrani!
I znów wypada mi zacząć od tego, iż Zjednoczone Stronnictwo Ludowe, w którego imieniu tutaj przemawiam, wyraża zadowolenie, iż po bez mała dwumiesięcznych dyskusjach — nieraz sporach i polemikach toczonych przy licznych „stolikach” i w podzespołach tematycznych — „okrągły stół” nie okazał się przedsięwzięciem jałowym, lecz zaowocował dokumentem końcowym, który właśnie dzisiaj mamy przyjąć. Jak przy osiąganiu każdego consensusu, wszystkie biorące udział strony mają mieszane uczucia, iż oto coś im się udało w wyniku negocjacji uzyskać, a czegoś osiągnąć się nie udało. Każda ze stron zadaje sobie również pełne niepewności pytanie, czy ustępstwa, na które zgodziła się, znajdują równoważnik w korzyściach płynących z ustępstw poczynionych przez stronę przeciwną. Inaczej mówiąc, czy została sprawiedliwie i równorzędnie zastosowana stara zasada rzymska Do ut des — „daję, abyś i ty dał mnie”. [...]
Nasze skłonne do przesady i zachłystywania się gromkimi sloganami środki masowego przekazu, już przed zakończeniem obrad zaczęły trąbić o „kompromisie historycznym”, który odmieni kształt Polski i wprowadzi ją niemal automatycznie na drogę rozkwitu. Naszym zdaniem dopiero przyszłość odpowie na pytanie, czy to, co dzisiaj podpiszemy, będzie rzeczywiście „historycznym kompromisem” czy tylko taktycznym rozejmem i zawieszeniem broni. Również przyszłość tylko wykaże, czy uzgodnienia „okrągłego stołu” zarówno w płaszczyźnie politycznej, jak przede wszystkim ekonomicznej, zasadniczo odmienią perspektywy rozwojowe kraju i doprowadzą do wspólnego wysiłku i współdziałania wszystkich stron, wszystkich Polaków w celu przezwyciężenia wielopostaciowego kryzysu trapiącego nasz kraj co najmniej od lat trzynastu, kiedy to nastąpiło pierwsze ekonomiczne załamanie.
„Okrągły stół” nie jest żadnym czarodziejskim zaklęciem, po którego powiedzeniu otworzy się Sezam szczęścia i zamożności. Żadnego automatyzmu tutaj być nie może. Bez usilnej pracy i aktywności wszystkich Polaków, bez społecznej zgody na niezbędne wyrzeczenia i ofiary, w imię wspólnego dobra zdaniem chłopów polskich — niemożliwe jest wyjście z kryzysu.
Warszawa, 5 kwietnia
Mikołaj Kozakiewicz, Byłem marszałkiem kontraktowego..., Warszawa 1991.