Września, Wielkopolska, zabór pruski. Protest dzieci przeciwko nauczaniu religii w języku niemieckim
Na jednej z lekcji religii wręczono nam bezpłatnie katechizmy w języku niemieckim. Dzieci niechętnie odbierały te katechizmy, kładąc je zaraz pod ławki. Bronia Śmidowiczówna wzięła katechizm przez fartuszek.
[...]
Dnia 20 V przed lekcją religii rozkazano [Bronisławie] Śmidowiczównie opuścić klasę i udać się do domu, po czym nauczyciel Koralewski zwrócił się do nas z żądaniem zaprzestania oporu, czego jednak stanowczo odmówiliśmy. Wtedy zbliżył się nauczyciel do mnie jako do pierwszej uczennicy w klasie i zapytał: „Dlaczego nie chcesz odpowiadać w języku niemieckim? Przecież jesteś najlepszą uczennicą w klasie”. Następnie Koralewski przedstawił nam i tłumaczył, jaką on poniesie konsekwencję z powodu naszego oporu. Na wszystkie te groźby i prośby mieliśmy jedną odpowiedź: „Jesteśmy Polakami i nie będziemy odpowiadać w języku niemieckim na lekcjach religii”. Słysząc to, Koralewski pienił się ze złości. Zawezwał mnie potem do innej klasy i w obecności rektora szkoły, Fedtke, groźbami chciał nakłonić mnie do uległości. Na energiczne zapytanie, czy będę odpowiadała na lekcjach religii w języku niemieckim, odparłam: „Jestem Polką i nie będę uczyła się religii w języku niemieckim”. Po tej odpowiedzi nauczyciel Koralewski uderzył mnie trzciną wielokrotnie po rękach, co sprawiło mi straszny ból. Wzywano również na osobne rozmowy inne dzieci, które zachowywały się podobnie, jak ja. Gdy jednego z moich kolegów klasowych okropnie katowano, wołał przez zęby: „Jeszcze Polska nie zginęła”.
Września, 20 maja
Wydarzenia wrzesińskie w roku 1901, red. Zdzisław Grot, Poznań 1965.
Września, Wielkopolska, zabór pruski. Protest dzieci przeciwko nauczaniu religii w języku niemieckim
W dniu 20 V 1901 r. do szkoły przyszedł inspektor szkolny, Winter. Oznajmił nam, że kto nie będzie chciał się uczyć religii po niemiecku, otrzyma karę chłosty. Pomimo groźby nikt z nas nie wstał i nie wyraził zgody. Wtedy zebrali się nauczyciele w innej sali szkolnej, a mianowicie Schoelzchen, Koralewski, rektor Fedtke i inspektor Winter. Do tej klasy wołąno każdego z osobna. Po wejściu zadawano pytanie: „Czy będziesz uczył się religii w języku niemieckim?” Jeśli uczeń lub uczennica odpowiedziała nie, to otrzymywała cztery razy trzciną na jedną rękę, tzw. „łapy”. Byłam jedną z pierwszych, którą wezwano. Po otrzymaniu kary chłosty za odpowiedź odmowną poszłam do domu.
Września, 20 maja
Wydarzenia wrzesińskie w roku 1901, red. Zdzisław Grot, Poznań 1965.
U nas oburzenie ogromne z powodu katowań dzieci polskich przy nauce religii w języku niemieckim. Dzieci całemi gromadami opuszczają szkołę z posiniałemi rączkami, zanosząc się od płaczu z bólu, po odebranych razach. Obawiamy się, by nie przyszło do zaburzeń podobnych, jak w ostatnich dniach we Wrześni. Rozsądniejsi obywatele nakłaniają do zachowania spokoju.
„Dziennik Poznański” nr 118, 24 maja 1901, w zbiorach Biblioteki Narodowej.