[...] 24 sierpnia 1968 służba strażnicy WOP w Pilszczu (4 Górnośląska Brygada WOP) zatrzymała dwóch ob[ywateli] CSRS, którzy nielegalnie przekroczyli granicę do Polski. Zatrzymani posiadali przy sobie 70 sztuk ulotek. Oświadczyli dowódcy strażnicy, że przybyli do Polski w celu kolportowania tych ulotek. Jeden z zatrzymanych jest przewodniczącym Powiatowego Zarządu Organizacji Młodzieżowej w Opawie.
Notuje się także [inne] wypadki przerzucenia przez granicę państwa wrogich ulotek z CSRS do Polski. Wypadki takie zanotowano w m. Łysa Polana, w miejscowościach przygranicznych powiatów Racibórz, Głubczyce, Prudnik i Zgorzelec. Ponadto władze NRD poinformowały stronę polską o wyłowieniu z rzeki Nysy (na styku granic PRL, CSRS i NRD) dużej ilości ulotek umieszczonych w woreczkach nylonowych.
24 sierpnia
Źródło: Centralne Archiwum Wojskowe, sygn. 1498/69.
Zdecydowałem się siąść i napisać list-artykuł o sytuacji Polakówna Grodzieńszczyźnie do „Grodzieńskiej Prawdy”. Wciągu ostatnich15 lat od ukończenia uczelni ciągle zadaję sobie pytanie: „Jak długo jeszcze w naszym kraju będzie się deklarować jedno, a robić co innego?”. Ani jednej polskiej szkoły, ani jednej szkoły, wktórej wykładano by język polski. Mój język ojczysty nawet w mojej wsi Łosośna, co gorsze, nawet w mojej rodzinie, z której wyniosłem znajomość tego języka, umiera. 300 tys[ięcy] Polaków i żadnej walki o to, co nam gwarantuje Konstytucja, o to o co w państwie z ludzką twarzą nie trzeba walczyć. System złamał psychikę Polaków, szczególnie tych, którzy zajmują stanowiska kierownicze w aparacie na Grodzieńszczyźnie.
Władywostok, 1 maja
Tadeusz Gawin, Ojcowizna (Pamiętniki – 1987–1992), Grodno–Lublin 1992.
W czerwcu 1988 przyszedł do mnie Piotr Golema [uczestnik Ruchu „Wolność i Pokój” z Wrocławia] i namawiał na wyjazd z bibułą na przerzut. Nie bardzo mi się chciało, ponieważ byłam po kolejnej odsiadce 48 godzin. W końcu jednak się zgodziłam, bo miałam nadzieję na bezproblemowy przerzut.
[12 czerwca] jechaliśmy spokojnie pociągami, potem kolejką na Kopę. Byliśmy często sprawdzani przez wopistów. Szliśmy sobie powoli. Gdy tylko przywitaliśmy się z Czechami, zaraz wyskoczyli wopiści. Przewieźli nas na komendę w Szklarskiej Porębie. Zamknęli nas z Czechami w świetlicy.
Żołnierze byli bardzo dumni — pewnie liczyli na urlopy. Starali się nam dokuczać, straszyli więzieniem. Odpowiadałam im, że są głupi i że grozi nam najwyżej 48 godzin. Czesi byli strasznie zdenerwowani, im rzeczywiście groziło więzienie. Prosiłam wopistów o papierosy dla nich. Dali mi kilka. Jeden z Czechów strasznie dużo palił.
Potem zabrali mnie na strażnicę do Szklarskiej. Tam spędziłam noc. Byłam bardzo zdenerwowana z powodu Czechów; z wściekłości walnęłam jedzeniem w drzwi. Strażnicy wmawiali mi, że robię głodówkę. Rano przyjechała po mnie esbecja. I znów odsiedziałam 48 godzin. [Zatrzymani Czesi — Jachým Topol i Ivan Lamper — także zostali zwolnieni po kilkudziesięciu godzinach.]
Karkonosze, 12 czerwca
Petr Blažek, Grzegorz Majewski, Granica przyjaźni, „Karta” nr 45/2005.
W jednej z sal Uniwersytetu Grodzieńskiego zebrało się około 30 osób, którym nie jest obojętny język ojczysty i kultura. Przed zebraniem nieraz spotkałem się z Franciszkiem Witowiczem. Uczył się razem z moją siostrą i to ona mi go przedstawiła. Franciszk dobrze mówi po polsku, jest patriotycznie nastawiony. Z kolei on zaprosił na to zebranie swoich znajomych. [...] Zebranie było chaotyczne. My troje zrozumieliśmy, że dzisiaj nie może być mowy o zorganizowaniu sekcji.
Siergiej Gabrusiewicz i Włodzimierz Tołkacz, pierwszy – przewodniczący obwodowego Funduszu Kultury, drugi – sekretarz radzieckich towarzystw przyjaźni z zagranicą naciskali na powstanie sekcji. Oczywiste, że w przeddzień wizyty M. Gorbaczowa w Polsce komuś zależało, żeby powiedzieć, że coś się już robi dla Polaków w ZSRR.
W rezultacie w wyniku wspólnej decyzji postanowiono przenieść zebranie założycielskie na 10 sierpnia bieżącego roku.
Grodno, 2 lipca
Tadeusz Gawin, Ojcowizna (Pamiętniki – 1987–1992), Grodno–Lublin 1992.