W południe spotkanie z BP [ks. Bronisławem Piaseckim]. Mówi, że [opracowanie PPN Program dla polskich rodzin autorstwa Józefy Hennelowej] kompetentne, że rozmawiał z prymasem, że wzbudza zainteresowanie. Prosił [o materiał] dla całej Rady [Episkopatu]. Ja ze swej strony delikatnie i kulturalnie dodając, że o Kościele było zbyt mało i może nie tak wnikliwie i że będziemy o tym myśleć. [...]
Jeszcze głos BP: „Wszystko ma charakter informacyjny, a to jest jak gdyby piętro wyżej. Problemowo, szeroko. Podobne naszemu spojrzeniu”.
Warszawa, 5 kwietnia
PPN. 1976–1981. Język niepodległości, wybór i oprac. Łukasz Bertram, Warszawa 2012.
Co robiliśmy my? W czwartek po południu wrócił do Warszawy Z. [Najder]. Wieczorem pojechałem do niego i odebrałem szkic oświadczenia [w sprawie strajków na Wybrzeżu]. [...] Ja do oświadczenia miałem zastrzeżenia, że za ogólnikowe, nie wiadomo, do kogo się zwraca. Uważałem, że powinno się więcej powiedzieć o ZSRR i inwazji (o czym w ogóle nie było mowy) – co częściowo uwzględniono i poparłem te fragmenty, które mówiły o ukrytych siłach w narodzie (milczącej większości), na której bazuje nasza działalność i o tym, że obecne strajki są etapem na drodze do uzyskania niepodległości. Oba te fragmenty ostatecznie usunięto.
Kiedy omawiałem to z Z., przyszedł X. [Andrzej Kijowski]. Przypomniałem mu zaproszenie na kolację, powiedziałem, że chyba w październiku, a on na to: „A to już po wojnie”.
Warszawa, 23 sierpnia
PPN. 1976–1981. Język niepodległości, wybór i oprac. Łukasz Bertram, Warszawa 2012.
Wszyscy odnaleźliśmy się potem w Białołęce. Właśnie dopiero na spacerniaku dowiedziałem się, że wyszedł pięćdziesiąty numer [biuletynu „PPN”]. Mnie internowano za „wydawanie pisma o charakterze antysocjalistycznym”, tak to było sformułowane. A ponieważ wydawałem pisemko w Akademii Sztuk Pięknych, wobec tego nie wiem... ale sądzę jednak, że za PPN. Było wiadomo, że oni wiedzą wszystko. Mogli nie wiedzieć o pojedynczych osobach. Nie sądzę także, żeby nie wiedzieli o mnie, co do tego nie mam najmniejszych wątpliwości. Może nie znali mojej roli, może uważali, że jestem tylko pionkiem...
Byłem głęboko przekonany, że trzeba jak najszybciej stąd uciekać i dalej działać – napisałem list do prymasa o mojej sytuacji (moja żona była w zagrożonej ciąży), który to list biskup Dąbrowski zawiózł do Kiszczaka. I Kiszczak powiedział: „Ofiaruję pana Włodarczyka księdzu prymasowi pod choinkę”. Drugiego dnia świąt przyjechał do mnie do Białołęki jakiś pułkownik. Wezwali mnie i kazali podpisać lojalkę. Powiedziałem, że tego nie podpiszę, na co on: „My pana nie puścimy”. Odpowiedziałem: „tu jest takie towarzystwo, że tysiąc lat mogę siedzieć!”. Ale mimo tego, że nie podpisałem tej lojalki – wypuścili.
Warszawa, grudzień
[datowanie przybliżone]
PPN. 1976–1981. Język niepodległości, wybór i oprac. Łukasz Bertram, Warszawa 2012.