Zgodnie z przyjętą przez nasz zespół formułą — chcemy być nie pismem katolickim, ale personalistycznym, podobnie jak „Esprit”. Wprawdzie chyba wszyscy w zespole jesteśmy katolikami, ale „Więź” chce być programowo otwarta także dla niekatolików, a nawet niewierzących, jeśli czują się personalistami. Mają oni prawo prezentować się na naszych łamach. Jakkolwiek więc nie będzie w „Więzi” nic, co by z katolicyzmem było polemiczne, a nawet — co więcej — będzie ona z katolicyzmu czerpać i go wspierać, to jednak nie będzie pismem katolickim w ścisłym słowa znaczeniu. Nie chcemy się zaliczać do „prasy katolickiej” i być związani katolicką ortodoksją. Powinno to być zrozumiałe zarówno dla naszych czytelników, jak i dla hierarchii kościelnej. Otóż wizyta u Księdza Prymasa, jakkolwiek dla nas ważna i sympatyczna, nie powinna prawdy tej o nas zamazywać.
Warszawa, 19 listopada
Janusz Zabłocki, Dzienniki 1956–1965, Warszawa 2008.
Pierwszy numer „Więzi” dociera do coraz szerszych kręgów odbiorców i wszędzie budzi sensację. Prawie wszystkie głosy, jakie do nas dochodzą, są pozytywne. Na czele entuzjastyczny wręcz głos Jerzego Zawieyskiego, który przyszedł do redakcji, by nam pogratulować. Podobnie sporo głosów z Klubu, choć „dialogowcy” nie mogą się pozbyć zawiści.
Warszawa, 23 lutego
Janusz Zabłocki, Dzienniki 1956–1965, Warszawa 2008.
O godz. 13 zostaliśmy obaj (Tadeusz i ja) przyjęci przez księdza biskupa Wojtyłę w Kurii Krakowskiej przy ul. Franciszkańskiej 3. Biskup Wojtyła przyjął nas w tym samym gabinecie na parterze, gdzie niegdyś urzędował biskup Rospond. Byliśmy bardzo ciekawi jego opinii o „Więzi”. Powiedział nam, że można ją oceniać tylko wtedy, gdy się ją konfrontuje z jej założeniami i dlatego sprawą nader ważną jest przypomnienie czytelnikom jej założeń. Sam w dłuższej rozmowie dał dowód, że nie tylko „Więź” czyta, ale bardzo dobrze rozumie jej założenia. Wyszliśmy — zwłaszcza Tadeusz Mazowiecki, który go dotąd nie znał — pod urokiem tego człowieka, niewątpliwie jednego z najciekawszych członków obecnego Episkopatu. A także pod wrażeniem trafności tego wyboru, który go wyniósł do piastowanej godności.
Kraków, 8 grudnia
Janusz Zabłocki, Dzienniki 1956–1965, Warszawa 2008.