Czynności oficjalne: więc składanie wieńców na grobie Nieznanego Żołnierza wraz z innymi członkami Rady Państwa, w południe powitanie na lotnisku prezydenta Ho Chi Minha. Był rząd, korpus dyplomatyczny, cała góra partyjna z Gomułką na czele. Gomułka przywitał się ze mną serdecznie, mówił, że słyszał o moim wypadku samochodowym, co go bardzo zmartwiło. Dopytywał się o szczegóły, których słuchał z wielką uwagą. Później rozmawialiśmy o gościu, na którego czekamy. Od Gomułki dowiedziałem się, że w Wietnamie jest wielka klęska powodzi na ogromną skalę i że jest to ich nieszczęściem narodowym.
Kilka miłych słów powiedział mi także Cyrankiewicz, żartując, że doszły go słuchy, iż pobiłem się z Piaseckim, dlatego noszę rękę na temblaku.
Po chwili nadleciał samolot, z którego wysiadł Ho Chi Minh, miły, szczupły, z długą, bardzo rzadką siwą brodą. Ubrany jak Mao Tse-tung, jak u nas Drobner — w kurtce zapiętej pod szyją. Ho Chi Minh ucałował się z Zawadzkim, a później przeszedł przed kompanią honorową wojska. Dalej już była prezentacja — najpierw Rada Państwa, następnie rząd i korpus dyplomatyczny. Były dwie mowy przed mikrofonem: Zawadzkiego i Ho Chi Minha. Obie dosyć drętwe.
Warszawa, 21 lipca
Jerzy Zawieyski, Dzienniki, Warszawa 2010.
Studenci zagraniczni studiujący w Polsce wstrząśnięci do głębi zabójstwem dr. Kinga zorganizowali w poniedziałek w Warszawie wiec i manifestację, potępiające to ohydne morderstwo, dokonane na wielkim przywódcy pokoju i bojowniku o prawa człowieka.
Po wiecu studenci zagraniczni udali się pod ambasadę amerykańską. Demonstranci nieśli hasła i transparenty z napisami: „Domagamy się wolności dla ludności murzyńskiej”, „Precz z rasizmem”, „Ukarać winnych”, „Abraham Lincoln, John Fitzgerald Kennedy, Martin Luther King — kto następny?”.
Wznoszono okrzyki: „Precz z faszyzmem amerykańskim!”, „Pokój dla Wietnamu”.
Warszawa, 8 kwietnia
„Kurier Polski” nr 85, z 9 kwietnia 1968.
W drugim dniu toczącego się przed Sądem Marynarki Wojennej w Gdyni procesu agentów wywiadu amerykańskiego — Petera Pawelczyka i Władysława Ostojskiego — jako świadkowie wystąpili m.in. marynarze z polskich statków, którzy byli nagabywani przez Pawelczyka. [...]
Jeśli kandydat, wedle jego mniemania, nadawał się do dalszej „obróbki”, kontaktował się pod jakimś pretekstem z wyżej stojącymi pracownikami wywiadu, którzy podawali się najczęściej za amerykańskich dziennikarzy polskiego pochodzenia. W jednym z przypadków rzekomy dziennikarz poprosił na wstępie o przywiezienie z Polski suchej kiełbasy i książeczki do nabożeństwa dla matki-staruszki. [...] Agentów interesował całokształt życia w Polsce, nastroje społeczeństwa, stosunek do konkretnych wydarzeń itp. Pytali o mapy, plany miast, o ładunki przewożone polskimi statkami, m.in. do Wietnamu.
28 czerwca
„Echo Krakowa” nr 151, z 28 czerwca 1968.