Święta tegoroczne upłynęły w Warszawie — jak donosi prasa miejscowa — szczególnie cicho i można by powiedzieć wyjątkowo sennie.
Nawet nabożeństwa rezurekcyjne, które dawnymi laty i w roku zeszłym jeszcze — gromadziły tak liczne rzesze pobożnych, w tym roku odbyły się bez udziału tłumów.
Przyjęcia świąteczne należały do zjawisk rzadkich. Prima aprilis i śmigus, które zbiegły się w jednym dniu, miały dość licznych zwolenników wśród młodzieży, wnosząc pewne ożywienie w ogólnie apatycznym nastroju.
Zwolennicy abstynencji z zadowoleniem stwierdzali brak tak zwanych pijaków świątecznych.
W związku z tą abstynencją i Pogotowie Ratunkowe nie miało powodu narzekać na przepracowanie.
We wtorek rano miasto powróciło do pracy, do zwykłej normy codziennej, której zresztą nie przekroczyło zupełnie.
Po szarzyźnie dnia codziennego — szarzyzna świąteczna i znowu szarzyzna dnia codziennego.
Warszawa, 30 marca - 1 kwietnia
„Dziennik Wileński”, nr 80, z 6 kwietnia 1918.
Gdzieś tak przed Wielkanocą w 1939 takie łebki, młodzież z partii narodowców, zebrali się i była jakaś nienawiść, krzywdę Niemcom chcieli zrobić. W nocy szyby im tłukli kamieniami, na domach hakenkreuze [swastyki] malowali. Jak szedłem do szkoły, to to widziałem, chociaż nie wiedziałem jeszcze wtedy, co to za znak.
Pamiętam, że byłem z mamą w kościele w Wielki Czwartek i nasz proboszcz Leon Krentski wyszedł po mszy przed kratki, tam gdzie się komunię daje, i przemówił:
— Nie mamy jeszcze wojny i chcemy mieć spokój. Proszę, żeby Niemcom nie robić krzywdy, nie tłuc szyb, bo ci, co to robią, to są opryszki. Ten, co chce wojować, niech sobie poczeka na wojnę.
Stara Kiszewa, 6 kwietnia
Relacja Józefa Gołuńskiego w zbiorach Archiwum Ośrodka KARTA, [cyt. za:] Katarzyna Madoń-Mitzner, Zbigniew Gluza, Wokół Wilczych Błot, „Karta” nr 36, 2002.
Była to Wielka Sobota Wielkanocna, po raz pierwszy obchodzona w wolnej ojczyźnie po pięcioletniej gehennie okupacyjnej święto wiosny i nadziei. Dostroiła się do niego pogoda owego pierwszego powojennego roku, było ciepło i słonecznie, po zimie ani śladu. W śródmieściu ruch jak w najlepszych latach przedwojennych, w sklepach tłok, restauracje i kawiarnie pełne, wszyscy radośnie ożywieni, zajęci zakupami. Aż się wierzyć nie chciało, że zaledwie trzy miesiące temu, tu i w innych rejonach kraju na zachó od Wisły, czyhała na każdym kroku śmierć w czarnym mundurze z trupią czaszką.
Górny Śląsk, 31 marca
Andrzej Konieczny, Jan Zieliński, Pierwsze sto dni, Katowice 1985.
Dziś o szóstej po południu była jedyna króciutka audycja poświęcona pieśniom religijnym wielkopostnym. Ale umyślnie wybrano pieśni łacińskie z XVI i XVII wieku, żeby słuchacz „masowy” broń Boże nie usłyszał pieśni, które wszyscy Polacy do dziś znają, śpiewają i kochają. O 9 wieczór audycja „Gody weselne” – znów umyślna szykana dla obrzędowej tradycji polskiej, wedle której żadne „gody” nie są możliwe w Wielką Sobotę. I ci kłamcy mówią, że nie toczą wojny z tradycją i religią. To jest zimna wojna, wojna nerwów, na którą cały naród jest już chory.
Warszawa, 8 kwietnia
Maria Dąbrowska, Dzienniki powojenne, t. 2, 1950–1954; wybór, wstęp i przypisy Tadeusz Drewnowski, Warszawa 1996.
Dzieliłam się z Wami jajkiem, całkiem prawdziwym – kupiłam sobie 2 – acha (po 5 rb. sztuka! jest to rozrzutność, ale zrobiona dla Wielkanocy, niech moje biedne „pogany” przecież coś zobaczą do ludzi podobnego), jedno pofarbowałam historycznymi papierkami z cykorii na śliczny czerwony kolor. Baźki moje dosyć słabo reprezentowały wiosnę, uzupełniały ją jednak Wasze karteczki, baranek robił mi wyrzuty, że zapomniałam mu posiać owies, o czym po tylu latach nie zapomniały moje tutejsze niemieckie katoliki – mogłam śmiało uszczknąć dwie garści z obroku naszego Orlika [...] czy źrebiąt. Mięsiwa reprezentuje pasztet z konserwy, autentyczną świnię „dziecięcina ciotki” (nie z ciotki) skrzętnie na ten cel przechowana. Poza tym są kotlety ze szczupaka (rybak jezdem, nie byle co), buraczki (z suszonych – można tu kupić kapustę, marchew i buraki ok. 10 rb. za kg, obiecano mi też cebulę, ale na razie obiecano), ze słodkich potraw – ryż (6,60 za kg) ozdobiony patriotycznie konfiturą z porzeczek leśnych (smorodina). [...] świętuję starannie, opracowując dekoracje mojej izbuszki [...].
Dienieżkino n. Jenisejem, Kraj Krasnojarski, 5 kwietnia
Zofia Stanek, Listy z Syberii. Lata 1951–1957, Kraków 1991.
Ostatnio przy domu wiejskim, gdzie mieszkał ksiądz, postawiono przenośny namiot, w którym urządzono kaplicę z Najświętszym Sakramentem. Dnia 22 marca bieżącego roku zjechało do wsi Zbrosza Duża kilkadziesiąt samochodów z ponad stu milicjantami. Przywieziona grupa robotników w asyście milicji przystąpiła natychmiast do rozbiórki namiotu. Przy użyciu przemocy w stosunku do osób modlących się, wśród płaczu dorosłych i dzieci szkolnych, rozebrano kaplicę, a sprzęt liturgiczny i tabernakulum z Najświętszym Sakramentem w sposób brutalny wrzucono na platformę samochodu, którym wywieziono wszystko do kościoła w Jasieńcu i tam porzucono w kruchcie świątyni.
Warszawa, 30 marca
Archiwum Kurii Metropolitalnej w Warszawie.
Na terenie naszej Archidiecezji, w skromnej wsi — Zbrosza Duża, należącej do parafii Jasieniec, został znieważony Jezus Chrystus [...] przez funkcjonariuszy Milicji. [...]
Gdy będę za chwilę umywał ludzkie nogi, pragnąłbym skierować swoje uczucia ku tym nogom, które dotarły do Zbroszy Dużej, aby dzieciom zabrać Chrystusa Eucharystycznego. Kimkolwiek są ci ludzie, nie przestańmy ich kochać, nie przestańmy im przebaczać, a jednocześnie nie przestańmy ufać, że w Ojczyźnie przyjdą dni, kiedy już takich zniewag nie będzie.
Warszawa, 30 marca
Wiesława Grochola, Cud w Zbroszy Dużej, Wojenna Drukarnia Polowa, [b.m.] 1982.
Drogie Dzieci ze Zbroszy!
Pozostajecie daleko, ale pamiętajcie, że jesteście dziećmi Chrystusa, który Was uczył przebaczać. Dlatego zachowajcie w swoim sercu uczucie przebaczenia wobec tych, którzy Was skrzywdzili [...].
A do Was, Drodzy Bracia, którzy musieliście wykonywać rozkazy niesłuszne i niegodne Waszej Ojczyzny, kieruję również zapewnienie, że pomimo wszystko — my Wam przebaczamy zniewagę wyrządzoną Bogu naszemu.
I ostatnie słowo do tych, co wydali rozkazy. Boleśnie one nas ugodziły, tym bardziej, iż w sercach naszych pielęgnowaliśmy nadzieję, że idą lepsze dni w naszej Ojczyźnie. Tak gorąco Was prosimy, Bracia, wydający rozkazy, stosujcie się bodaj do przepisów Konstytucji, która zabrania znieważać uczucia religijne.
Warszawa, 2 kwietnia
Wiesława Grochola, Cud w Zbroszy Dużej, Wojenna Drukarnia Polowa, [b.m.] 1982.
Wielki Piątek, pielgrzymka do Kalwarii. Nie chcę zbyt długo uczestniczyć w obrządku religijnym, odprawianym jak średniowieczne misterium, na górce z kaplicą, daję się więc porwać, jak na obrazie Breughla, grającym w kości i popijającym piwo, którzy zajmują dolne partie pejzażu. Wracam na miejsce obrządku, gdy dobiega on końca i gdy w dali znikają posrebrzane hełmy wojowników rzymskich; spotykam dwie staruszki w fartuchach – nagrywają odgłosy uroczystości na trzymanym w wyciągniętej ręce małym magnetofonie kasetowym.
Kalwaria Zebrzydowska, 17 kwietnia
Adrien Le Bihan, Gniewne Drzewo. Dziennik Krakowski 1976-1986, Kraków 1995.
Warszawskie groby wielkanocne w kościołach jak zwykle, jak w czasach wojny, walczą. Przeważają krzyże. W kościele św. Anny zwieszają się z wszelkich możliwych miejsc krzyżyki wyrzucane ze szkół, z urzędów. Ludzi moc. Jest też krzyż z kwiatów przed kościołem Wizytek, choć zomowcy krążą wokoło jak szakale.
Warszawa, 25 kwietnia
Józefa Radzymińska, zbiór rękopisów BN, sygn. akc. 13710/2.