Przedwczoraj, w piątek, wczesnym rankiem, siedemdziesięcioletni Walenty Badylak przywiązał się do studzienki na Rynku, oblał benzyną i podpalił. Zmarł w płomieniach. Obok umieścił transparent przypominający dokonany przez Rosjan w lesie katyńskim pod Smoleńskiem zbiorowy mord piętnastu tysięcy polskich oficerów, uwięzionych podczas radzieckiej agresji na Polskę.
[…]
Na Rynku było niewielu świadków i milicja pośpiesznie usunęła transparent Walentego Badylaka. Komentarze oficjalne: staruszek był nienormalny, dotknięty „chroniczną chorobą psychiczną”, leczył się. A jednak Badylak dobrze wybrał moment – dzisiaj, w dniu wyborów, mówi się tylko o jego śmierci.
Kraków, 18–20 marca
Adrien le Bihan. Gniewne drzewo. Dziennik krakowski 1976–1986, Kraków 1995.
Obowiązkowy pochód trwa od ósmej rano do południa. Wzniesiono trybuny dla władz, rozwieszono transparenty, uprzątnięto ulice, przemalowano przejścia dla pieszych, linie ciągłe i przerywane. Urzędnicy, robotnicy, profesorzy i artyści mają swoje wyznaczone miejsce w pochodzie, ze swoim zakładem pracy, biurem, szkołą czy teatrem. Podtrzymuje się atmosferę beztroski – milicjanci uśmiechają się (lub prawie), głośniki przemawiają swojsko, po bratersku: „A oto nadchodzą nasi towarzysze, pracownicy umysłowi z Teatru im. Słowackiego!” W tym samym czasie spora część grupy poprzedzającej rozprasza się pod drzewami w poszukiwaniu bufetu. Nieobecni poniosą karę. Dyrektor jednej z krakowskich szkół zarządził wczoraj, że 2 maja będzie dniem wolnym, a ci, którzy nie byli na pochodzie będą myli okna w szkole.
W tym roku 1 maja odznaczył się w Krakowie inną uroczystością, nieoficjalną – na studzience, gdzie popełnił samobójstwo Walenty Badylak złożono biało-czerwoną szarfą i bukiety żonkili.
Kraków, 1 maja
Adrien le Bihan. Gniewne drzewo. Dziennik krakowski 1976–1986, Kraków 1995.