[...] Po przekroczeniu granicy [polsko-czechosłowackiej] udaliśmy się w stronę czeskiej miejscowości Jerychów [Jędrzychów]. Gdy [tam] dochodziliśmy, zauważyliśmy patrol czeskiej służby granicznej, więc ukryliśmy się, a następnie poszliśmy dalej. Ponieważ st. strz. [Zenon] Majchrzak i Wala [Waleria Kaczor] mówili, że nie mogą iść dalej, weszliśmy na jedno podwórko. Tam wyszedł z mieszkania jakiś mężczyzna, więc weszliśmy z nim do środka, gdzie kazaliśmy, a raczej gdzie ja kazałem ubrać się drugiemu mężczyźnie, którego były konie, aby nas odwiózł. Gospodarz ten ubrał się, lecz nie chciał nas podwieźć, więc ja zagroziłem, że będę strzelał, na co gospodarz odpowiedział: „Strzelaj, a ja nie pojadę”, więc udaliśmy się w dalszą drogę.
Cały dzień 13 marca maszerowaliśmy przez lasy, a nad wieczorem wstąpiliśmy [...] do jednego domu, gdzie dostaliśmy dwa chleby, a następnie szliśmy dalej i późno wieczorem dotarliśmy do nadleśnictwa Buczawka, gdzie bez wiedzy właściciela udaliśmy się spać do stodoły. Około 6.00 rano 14 marca opuściliśmy stodołę i udaliśmy się do lasu, skąd udaliśmy się do leśniczego po żywność, którą dostaliśmy, tzn. chleba z masłem i jabłek. [...] Wieczorem wszyscy wróciliśmy do tego leśniczego z zamiarem przenocowania. Leśniczy przyjął nas, dał nam kolację oraz dał mi mapę i powiedział, którędy mamy iść, aby nie być złapanym przez wojska czeskie. Dał nam też mięsa i chleba na drogę, a jego żona dała Wali pończochy.
[...] Przez cały dzień 15 marca siedzieliśmy w lesie, a wieczorem chcieliśmy [przejść] przez szosę w pobliżu Albrechtic do drugiego lasu. Dochodząc do szosy zauważyłem w odległości około 15 metrów patrol czeski, więc schowałem się za parkan — ochronę przed zawieją śnieżną. [...] Żołnierze z patrolu czeskiego ukryli się za drzewo i otworzyli do nas ogień z pistoletów maszynowych. [...] wystrzeliłem z pistoletu TT cały magazynek, tj. 8 sztuk amunicji. [...] Z chwilą, gdy ze strony żołnierzy czeskich ucichły strzały, wycofaliśmy się i uciekliśmy do lasu. [...]
Cały dzień 16 marca szliśmy z zamiarem przedostania się z powrotem do Polski, ponieważ zdawaliśmy sobie sprawę, że jesteśmy okrążeni.
Gliwice, 22 marca
Protokół przesłuchania podejrzanego Jana Kępy, [cyt. za:] Adam Lutogniewski, Ucieczka, „Karta” nr 46, 2005.
Wojskowy Sąd Rejonowy [...] w składzie: przewodniczący: mjr Wystrychowski Karol, ławnicy: chor. Klitkowski Stefan, st. sierż. Chruszcz Mikołaj [...] rozpoznał sprawę w dniu 16 maja 1951. [...]
Oskarżeni [Jan] Kępa, [Zenon] Majchrzak, [Józef] Staniszewski, [Karol] Olszewski, [Henryk] Stańczak, [Józef] Gałuszewski i [Józef] Waszkiewicz opuścili z bronią w ręku jednostkę wojskową i przeszli na drogę nieprzyjaciela, do obozu wrogiego Polsce, żeby wzmóc wrogie Polsce siły, burzyć to, co miliony rąk ludzi pracy budowało. Oskarżeni targnęli się na życie żołnierzy czeskich, braci i sojuszników Polski Ludowej w walce przeciwko międzynarodowej reakcji.
Sąd, mając na uwadze wybitnie wrogie nastawienie oskarżonych Kępy, Majchrzaka, Olszewskiego i Staniszewskiego, wymierzył im najwyższy ustawą przewidziany wymiar kary.
Pozostałym oskarżonym sąd wymierzył karę stosowną do stopnia napięcia ich woli przestępczej, uwzględniając u oskarżonej Kaczor jej niski poziom rozwoju umysłowego, a co za tym idzie, niski poziom uświadomienia politycznego, jako okoliczność łagodzącą.
Gliwice, 17 maja
Wyrok Wojskowego Sądu Rejonowego w Katowicach, [cyt. za:] Adam Lutogniewski, Ucieczka, „Karta” nr 46, 2005.
[...] 24 sierpnia 1968 służba strażnicy WOP w Pilszczu (4 Górnośląska Brygada WOP) zatrzymała dwóch ob[ywateli] CSRS, którzy nielegalnie przekroczyli granicę do Polski. Zatrzymani posiadali przy sobie 70 sztuk ulotek. Oświadczyli dowódcy strażnicy, że przybyli do Polski w celu kolportowania tych ulotek. Jeden z zatrzymanych jest przewodniczącym Powiatowego Zarządu Organizacji Młodzieżowej w Opawie.
Notuje się także [inne] wypadki przerzucenia przez granicę państwa wrogich ulotek z CSRS do Polski. Wypadki takie zanotowano w m. Łysa Polana, w miejscowościach przygranicznych powiatów Racibórz, Głubczyce, Prudnik i Zgorzelec. Ponadto władze NRD poinformowały stronę polską o wyłowieniu z rzeki Nysy (na styku granic PRL, CSRS i NRD) dużej ilości ulotek umieszczonych w woreczkach nylonowych.
24 sierpnia
Źródło: Centralne Archiwum Wojskowe, sygn. 1498/69.
W czerwcu 1988 przyszedł do mnie Piotr Golema [uczestnik Ruchu „Wolność i Pokój” z Wrocławia] i namawiał na wyjazd z bibułą na przerzut. Nie bardzo mi się chciało, ponieważ byłam po kolejnej odsiadce 48 godzin. W końcu jednak się zgodziłam, bo miałam nadzieję na bezproblemowy przerzut.
[12 czerwca] jechaliśmy spokojnie pociągami, potem kolejką na Kopę. Byliśmy często sprawdzani przez wopistów. Szliśmy sobie powoli. Gdy tylko przywitaliśmy się z Czechami, zaraz wyskoczyli wopiści. Przewieźli nas na komendę w Szklarskiej Porębie. Zamknęli nas z Czechami w świetlicy.
Żołnierze byli bardzo dumni — pewnie liczyli na urlopy. Starali się nam dokuczać, straszyli więzieniem. Odpowiadałam im, że są głupi i że grozi nam najwyżej 48 godzin. Czesi byli strasznie zdenerwowani, im rzeczywiście groziło więzienie. Prosiłam wopistów o papierosy dla nich. Dali mi kilka. Jeden z Czechów strasznie dużo palił.
Potem zabrali mnie na strażnicę do Szklarskiej. Tam spędziłam noc. Byłam bardzo zdenerwowana z powodu Czechów; z wściekłości walnęłam jedzeniem w drzwi. Strażnicy wmawiali mi, że robię głodówkę. Rano przyjechała po mnie esbecja. I znów odsiedziałam 48 godzin. [Zatrzymani Czesi — Jachým Topol i Ivan Lamper — także zostali zwolnieni po kilkudziesięciu godzinach.]
Karkonosze, 12 czerwca
Petr Blažek, Grzegorz Majewski, Granica przyjaźni, „Karta” nr 45/2005.