Na następny dzień po napisaniu ulotki został uchwalony wiec solidarnościowy wszystkich studentów Łodzi. Już od rana gromadziliśmy się w Bibliotece, aby wyruszyć. Siedząc w „Piekiełku” (kawiarni w podziemiach Biblioteki, miejscu spotkań humanistów), obserwowaliśmy przez okienka wzmożone patrole wokół budynku. Wreszcie nadeszła ustalona godzina, chyba 14.00. Biblioteka była już otoczona kordonem — ORMO? MO? Robotników? SB? Aby wyjść, wytoczyliśmy się kręgami, kołem (jak w zabawie dziecięcej), każdy krąg trzymał się mocno za ręce. Natychmiast napór „porządkowych” pragnących rozerwać koło. Wyraźnie czułem alkohol, którym zionęli.
Łódź, 12 marca
Antoni Soduła, dziennik ze zbiorów Ośrodka KARTA.
Wiec trwał kilkadziesiąt minut i zgromadził około 2 tysięcy studentów. Przybyło także wielu mieszkańców miasta, którzy jednak, mówiąc szczerze, „trzymali się w bezpiecznej odległości”. Teren obstawiły radiowozy i karetki milicyjne, ale milicja nie ingerowała w trakcie przemówień i uchwalania rezolucji. Kolejni mówcy akcentowali przede wszystkim solidarność ze studentami warszawskimi oraz chęć nawiązania kontaktu z młodzieżą robotniczą. Odczytanie projektu przyjęto okrzykami „Hurra!” i „Niech żyje!”. W tym momencie rozległy się gwizdki milicyjne. U wylotu jednej z ulic zobaczyliśmy „sukę” — ciężarówkę z zakratowanymi oknami. Milicjanci wpychali tam przypadkowych przechodniów.
Łódź, 12 marca
Alina Grabowska, Łódzki marzec, „Kultura” Paryż, nr 4/1969.