5 marca 1944 roku odbyło się spotkanie mojego referenta N. z pewnym Ukraińcem, który przedstawił się jako Herasymowśkyj i stwierdził, że ma pełnomocnictwa centralnego kierownictwa banderowskiej grupy OUN do prowadzenia rozmów w imieniu sektora politycznego i wojskowego tej organizacji, reprezentującej wszystkie tereny zamieszkane przez Ukraińców. Tym samym podkreślił, że reprezentuje nie tylko organizację w Galicji, ale i całą Wielką Ukrainę wraz z obszarami, na których Ukraińcy stanowią mniejszość narodową. Jego organizacji zależy na rozmowach, dlatego też są skłonni odłożyć na później omówienie wszystkich dążeń politycznych Ukraińców. Negocjacje na takich warunkach są organizacji całkowicie na rękę, gdyż uważa ona, że nie czas teraz na pertraktacje polityczne. Wraz z cofaniem się wojsk niemieckich na froncie wschodnim duża część narodu ukraińskiego znów znajdzie się pod panowaniem bolszewików. Jeśli strona niemiecka pójdzie na jakieś polityczne ustępstwa wobec organizacji ukraińskiej, Stalin wykorzysta to, aby oskarżyć wszystkich bez wyjątku Ukraińców znajdujących się pod jego władzą o to, że są niemieckimi poplecznikami i agentami, i unicestwić ich fizycznie.
Oświadczył on, że naród ukraiński, zajmujący drugie miejsce w Europie pod względem liczebności, ma prawo do własnej państwowości. Ale historia dowiodła, że prawa tego narodowi ukraińskiemu stale odmawiano, a odmowa pochodziła ze wschodu, ze strony Moskwy. Dlatego został on upoważniony do jednoznacznego stwierdzenia, że jego organizacja, konsekwentnie i wytrwale broniąca prawa narodu ukraińskiego do samodzielności i własnej państwowości, uznaje za swych wyłącznych i jedynych wrogów Moskali i bolszewików, a cała jej nielegalna działalność nastawiona jest na ich zniszczenie.
13 marca
CDAHOU, zesp. 4628, inw. 1, vol. 10. Dokument został opublikowany w Kijowie — OUN i UPA u druhij switowij wijni, [w:] „Ukrajinśkyj Istorycznyj Żurnał” nr 6/1994.
Herasymowśkyj sformułował tylko następujące postulaty OUN (grupy Bandery) wobec policji bezpieczeństwa:
1. Policja bezpieczeństwa nie będzie więcej aresztowała Ukraińców za nielegalną działalność polityczną, jeżeli banderowska grupa OUN będzie ściśle wywiązywała się ze swojej obietnicy prowadzenia aktywnej walki wyłącznie przeciwko bolszewizmowi i przerwie wszelki terror, sabotaż i wszelkie próby zamachów.
2. Niemiecka policja bezpieczeństwa zwolni wszystkich więźniów politycznych, aby mogli wziąć czynny udział w decydującym boju Ukraińców z bolszewizmem. Banderowska grupa OUN chciałaby udowodnić swoją dobrą wolę i szczere dążenie do współpracy, więc nie domaga się uwolnienia poszczególnych więźniów politycznych, jeśli policji bezpieczeństwa z jakichś względów szczególnie zależy na przetrzymywaniu ich w areszcie. Grupa jest na tyle roztropna, by ani razu nie zażądać zwolnienia Bandery. Organizacja chce tym samym podkreślić, że nie domaga się bezwarunkowego zwolnienia wszystkich więźniów politycznych, musi jednak zażądać uwolnienia wszystkich kobiet, dzieci i zakładników. Przetrzymywanym w więzieniach i obozach koncentracyjnych Ukraińcom należy zapewnić takie warunki życia i pracy, które zagwarantują utrzymanie ich kondycji fizycznej, by w odpowiednim momencie, w pełni sił fizycznych i duchowych, mogli wziąć udział w rozstrzygających starciach z bolszewizmem.
Oswobodzenie nie musi koniecznie nastąpić w jakimś ściśle określonym terminie. Wystarczy, jeśli będzie dokonywane stopniowo. Banderowska grupa OUN jest zainteresowana zwłaszcza uwolnieniem dzieci aresztowanych wraz z rodzicami i uzna ten krok za wyraz dobrej woli oraz szczerych zamiarów policji bezpieczeństwa.
3. Nie można pozwalać, by ukraińskie instancje oficjalne w rodzaju Ukraińskiego Centralnego Komitetu szkalowały OUN jako agenturę, w której roi się od bolszewików, ponieważ takie nieprawdziwe i niesprawiedliwe wystąpienia obrażają honor OUN i zniesławiają ją. Również inne oficjalne instancje, niemieckie i ukraińskie, nie powinny występować z podobnymi posądzeniami o zależność organizacji od bolszewików i oskarżeniami o poplecznictwo.
4. Ruch OUN kierowany przez Banderę powinien mieć możliwość zachowania swobody działania w ramach swojej organizacji. Na działalność tę składają się przedsięwzięcia propagandowe, organizacyjne oraz wojskowe — z jedynym wyraźnym ograniczeniem: nie mogą one w żadnym stopniu szkodzić interesom niemieckim. Jeśli chodzi o przygotowania wojenne, mogą one dotyczyć tylko przyszłej walki z bolszewizmem lub też wykonania zadań bojowych, które postawi przed organizacją strona niemiecka.
5. Policja bezpieczeństwa powinna zapewnić Ukraińcom ochronę przed terrorem i prowokacjami ze strony polskiej.
W razie uzyskania gwarancji co do wykonania powyższych postulatów, grupa OUN kierowana przez Banderę składa następujące zobowiązania:
1. Grupa Bandery zachowuje bezwarunkową i pełną lojalność wobec wszystkich niemieckich interesów, zwłaszcza dotyczy to służb transportu i zaopatrzenia, niemieckich obiektów na wschodzie oraz przestrzegania koniecznej dyscypliny w strefie zaplecza operacyjnego grupy armii.
2. Banderowska grupa OUN odda do dyspozycji policji bezpieczeństwa zdobyte przez siebie dane wywiadowcze dotyczące bolszewizmu, komunizmu oraz strony polskiej i pozwoli policji, by oceniła i wykorzystała je według własnego uznania.
3. Banderowska grupa OUN nie będzie podejmowała żadnych kroków w odpowiedzi na prowokacje i akty terrorystyczne ze strony polskiej; ograniczy się do tego, że będzie powiadamiała policję bezpieczeństwa o wszystkich działaniach Polaków na szkodę Niemców i Ukraińców oraz pozostawi policji prawo prowadzenia dochodzeń w sprawie wszystkich aktów terroru i skazywania wojskowych.
4. Banderowska grupa OUN użyje swoich sił wojskowych przeciwko bandom sowieckim i do innych akcji bojowych podobnego rodzaju.
13 marca
CDAHOU, zesp. 4628, inw. 1, vol. 10. Dokument został opublikowany w Kijowie — OUN i UPA u druhij switowij wijni, [w:] „Ukrajinśkyj Istorycznyj Żurnał” nr 6/1994.
11 marca 1944 r. w okolicach miejscowości Podłamii [Podkamień] [...] 200 członków ukraińskiego ruchu niepodległościowego oświadczyło, że będą walczyć przeciwko bolszewizmowi wspólnie z niemieckim Wehrmachtem. W dniu 12 marca 1944 r. ich liczba doszła do 1200 osób. Pochodzą z RKU [Reichskommissariat Ukraine] i w większości są uzbrojeni. W klasztorze w P. przebywa około 500 polskich zbiegów.
Kraków, 15 marca
Grzegorz Motyka, Niemcy a UPA, "Karta" nr 23/1997.
Rzeź w Podkamieniu
Obecnie dopiero dotarł do nas szczegółowy opis wypadków w Podkamieniu, które w swojej potworności należą do najbardziej tragicznych, a zarazem są jaskrawym przykładem współdziałania Niemców z bandami ukraińskimi, bez którego współdziałania w danym wypadku w Podkamieniu do rzezi w ogóle by nie doszło. Banda ukraińska grasowała bezkarnie w Podkamieniu w ciągu całych 5 dni. Zjawiła się ona 10 marca w mieście, w którym kwaterował jeszcze wówczas oddział SS-Dywizji i dowództwo niemieckie. Zaraz następnego dnia oficerowie niemieccy i stacjonowany tam oddział SS-Dywizji opuścił miasteczko, a banda UPA, uzupełniona nowymi posiłkami, zaczęła otaczać klasztor oo. Dominikanów, w którym skupiona była ludność polska, składająca się przeważnie z uchodźców z okolicznych popalonych wsi polskich. Bandyci zażądali wpuszczenia ich do klasztoru, czemu odmówiono. Przez cały dzień 11-go i do południa 12-go marca bandy ostrzeliwały klasztor, lecz Polacy, posiadając kilka karabinów, byliby do ich wdarcia się do środka nie dopuścili.
Sytuacja zmieniła się dopiero około godziny 13-ej, kiedy pod Podkamieniem zjawił się oddział niemiecki, wracający z ekspedycji karnej na polską wieś Polikrowy. Dowódca tego oddziału wysłał posłańca do ludności polskiej, zgrupowanej w klasztorze, nakazując jej natychmiast klasztor opuścić pod groźbą bombardowania. Przerażona ludność zaczęła wychodzić za mury i od tej chwili rozpoczęła się rzeź. Bandy ukraińskie pozabijały uciekających, wdarły się do klasztoru i wymordowały bestialsko ludność tam jeszcze się znajdującą. Następnie, już wspólnie z Niemcami z przybyłego oddziału, rzuciły się na ludność polską w samym miasteczku. Sprawdzano dowody osobiste i każdego Polaka natychmiast zabijano. Mord i rabunek trwał w ciągu całego 13 i 14 marca. Niemcy sprowadzili do Podkamienia aż 200 furmanek i szereg aut ciężarowych, aby wywieźć zrabowane mienie.
[...] Dopiero 15-go marca wieczorem bandy UPA [Ukraińskiej Powstańczej Armii] opuściły miasto, a 16-go marca wróciła normalna komenda niemiecka, która udawała zdziwienie, że takie wypadki zaszły i wyrażała przypuszczenie, że musiała to być banda bolszewicka.
Instytut Studiów Politycznych PAN, Zbiór Wojciecha Bukata, Raport z Ziem Wschodnich nr 41, k. 4.
Telegram BdS [dowódcy policji bezpieczeństwa]
Kraków, 15 marca 1944 r.
Lwów
Szef policji porządkowej skierował do starszych dowódców SS i policji następujące pismo:
12 marca 1944 r. z oddziału żandarmerii... [tak w oryg. — red.] wpłynął następujący meldunek posterunku żandarmerii:
11 marca 1944 r. w okolicach miejscowości Podłamii [Podkamień] [...] 200 członków ukraińskiego ruchu niepodległościowego oświadczyło, że będą walczyć przeciwko bolszewizmowi wspólnie z niemieckim Wehrmachtem. W dniu 12 marca 1944 r. ich liczba doszła do 1200 osób. Pochodzą z RKU [Reichskommissariat Ukraine] i w większości są uzbrojeni. W klasztorze w P. przebywa około 500 polskich zbiegów.
12 marca 1944 r. klasztor ten został ostrzelany z granatników przez ukraińskich bojowników o wolność. Ponadto usiłowali oni włamać się do klasztoru, ale na to nie uzyskali pozwolenia ze strony Wehrmachtu. Posterunkowi żandarmerii nie udało się dowiedzieć, co nastąpiło potem.
[...] BdO [właśc.: BdS] i SD w Generalnej Guberni
Oberführer pułkownik policji Bierkamp
Kraków, 15 marca
Grzegorz Motyka, Niemcy a UPA, "Karta" nr 23/1997.
Ściśle tajne
Chwała Ukrainie
Rozporządzenie specjalne
Rozkazuję Wam niezwłoczne przeprowadzenie czystki swojego rejonu z elementu polskiego oraz z agentów ukraińsko-bolszewickich. Czystkę należy przeprowadzić w stanicach słabo zaludnionych przez Polaków. W tym celu stworzyć przy rejonie bojówkę złożoną z naszych członków, której zadaniem byłaby likwidacja wyżej wymienionych. Większe Wasze stanice będą czyszczone z tego elementu przez nasze oddziały wojskowe nawet w biały dzień.
Jak już przekazywałem w rozkazie z 5 kwietnia, przypominam jeszcze raz o prowadzeniu na swoim terenie systematycznego rozpoznania w celu wytropienia bolszewickich band. Codziennie musicie wysyłać kuriera z meldunkiem do naszego oddziału. Gdyby nie było żadnych ruchów, to o tym też należy powiadamiać. Meldunki wysyłać codziennie na Sokal do druha Orła. W meldunkach odpowiadać na następujące pytania:
1. Miejsce kwaterowania bolszewickiej bandy.
2. W jakim czasie banda kwaterowała i skąd przybyła.
3. Liczebność tej bandy.
4. Jaką broń ciężką posiada.
5. W jakim kierunku odeszła i skąd przybyła.
O wszystkim informować z każdej stanicy.
Zmobilizować do tej pracy wszystkich członków, a także młodzież i kobiety. Wykonywać wszystkie polecenia dokładnie i natychmiast. Dlaczego ciągle to zaniedbujecie? Oczyszczanie terenu musi być zakończone jeszcze przed naszą Wielkanocą, żebyśmy świętowali ją już bez Polaków. Pamiętajcie, że jak bolszewicy zastaną nas z Polakami na naszych terenach, wtedy wszystkich nas wyrżną. Działać szybko i mądrze. Mamy w tych sprawach określone pełnomocnictwa od Niemców. Nie trzeba zachowywać konspiracji aż do nieróbstwa. Czemu mnie w ogóle nie informujecie o wykonaniu wysłanych do Was rozkazów i różnych instrukcji? Z wykonania każdego rozkazu trzeba szczegółowo zdać sprawę według dat i zagadnień. Chcę to wszystko mieć. [...]
Powyciągać całą broń, a także amunicję, bo jest teraz potrzebna. Niech broń nie leży na strychach. Jest przecież rewolucja i w całym kraju osiąga ona wysoki stopień [rozwoju].
Wydobyć broń. Śmierć Polakom.
Chwała bohaterom!
PS Wysyłajcie natychmiast każdą liczbę ludzi do oddziału Orła. O wymarszu ludzi z bronią każdorazowo mnie informować. Ludzi zdolnych do noszenia broni nie magazynować.
Postój, 6 kwietnia
Grzegorz Motyka, Niemcy a UPA, "Karta" nr 23/1997.
Lwów, 8 kwietnia 1944 r.
Tajne, wagi państwowej
Zgodnie z umową, 7 kwietnia 1944 w mieszkaniu starosty powiatowego Nehringa w Kamionce Strumiłowej odbyło się spotkanie dowódcy bandy UPA Orła i niżej podpisanego, który zabrał ze sobą jako świadka sekretarza kryminalnego Streichera. Ponadto byli obecni starosta powiatowy [Kreishauptmann] Nehring i komendant wojskowy płk Meiler. Pod koniec przybyli jeszcze Hauptsturmführer SS i Obersturmführer SS dywizji zmotoryzowanej SS Hohenstaufen, którzy rozmawiali z Orłem wyłącznie o sprawach wojskowych i chcieli zawrzeć umowę, na podstawie której stacjonująca na tym terenie jednostka Hauptsturmführera SS nie będzie walczyła z bandą Orła. [...]
Przedstawiłem Orłowi żądania analogiczne jak w innych rozmowach ze stroną nacjonalistyczną, kładąc nacisk na aktualną sytuację wojenną, kiedy to, według jednoznacznych ocen, element ukraiński prawdopodobnie zaprzepaścił okazję do udowodnienia, że jest gotów walczyć u boku sił niemieckich przeciwko bolszewizmowi. Nigdy nie mogłem dostrzec tej gotowości; przeciwnie, w tych ciężkich czasach i w obliczu zagrożenia bolszewizmem ukraiński element narodowy tracił swą energię na kontynuowanie aktów terroru wobec elementu polskiego, prowadząc intensywną walkę przeciwko polskim kobietom, dzieciom, wsiom. Ten stan musi koniecznie ulec zmianie, również zdaniem policji bezpieczeństwa. Przedstawiłem Orłowi żądania, od których ani na krok nie wolno odstąpić.
1. Pełna lojalność wobec interesów niemieckich.
2. Zaprzestanie działań terrorystycznych wobec ludności polskiej.
Zaznaczyłem przy tym, że nie zabrania się Orłowi i jego oddziałowi UPA z własnej inicjatywy walczyć z polską bandą w lasach. Walka ta jednak nie może w żadnym razie rozprzestrzeniać się na polskie osiedla i wsie, czy też na tych polskich mężczyzn, kobiety i dzieci, którzy do band nie należą. Jeżeli Orzeł jest w stanie udowodnić, że miejscowi
Polacy i Polki działają nielegalnie lub wspomagają bandy, to materiał wywiadowczy na ten temat powinien przedstawić policji bezpieczeństwa, gdzie zostanie on wykorzystany, a oskarżonych Polaków i Polki pociągnie się do odpowiedzialności.
3. Rezygnacja z jakichkolwiek nacisków na policję ukraińską.
4. Rezygnacja z wywierania wpływu na galicyjską dywizję piechoty SS.
Orzeł bez zbędnych słów oświadczył, że gotów jest przyjąć te cztery żądania, z wyjątkiem warunku zawartego w punkcie drugim, pozbawiającego władzy wykonawczej w stosunku do podejrzanych lub winnych miejscowych Polaków i Polek oraz ich osiedli. W tej sprawie chce on najpierw uzyskać zgodę swoich zwierzchników i przedyskutować ją ponownie na kolejnym spotkaniu. [...]
Pułkownik Meiler przypomniał, że o kolejnym spotkaniu z Orłem na temat stosunku do Polaków starosta powiatowy poinformuje mnie, sekretarza kryminalnego Streichera i naszą ochronę.
Przy pożegnaniu Orzeł zaprosił mnie i Streichera na ukraińskie święto Paschy, proponując, byśmy spędzili je z jego oddziałem. Uważam, że zaproszenie należy przyjąć jako zadanie służbowe, które pozwoli bezpośrednio zapoznać się z życiem bandy UPA. [...]
Obersturmführer SS i komisarz kryminalny (–)
Lwów, 8 kwietnia
Grzegorz Motyka, Niemcy a UPA, "Karta" nr 23/1997.
15 kwietnia 1944 roku
Tajne, wagi państwowej
Główny Urząd Bezpieczeństwa Rzeszy
Gruppenführer SS Müller (osobiście),
Berlin
Szef policji bezpieczeństwa i SD w Generalnym Gubernatorstwie
Oberführer SS i pułkownik policji Bierkamp (osobiście),
Kraków
Szef SS i policji Brigadeführer SS
i generał-major policji Diehm (osobiście),
Lwów
Treść: kontakty UPA (Ukraińska Powstańcza Armia) z Wehrmachtem, policją i instancjami administracji cywilnej. [...]
Pod koniec stycznia 1944 r. liczne oddziały UPA zaczęły szukać bezpośrednich kontaktów z oddziałami bojowymi (Wehrmachtu).
Szef wydziału wywiadu i kontrwywiadu (1s) grupy bojowej „Prützman” Sturmbahnführer SS Schmitz umiejętnie wykorzystał zmienioną sytuację. Nawiązał kontakt z poszczególnymi dowódcami band w rejonach Postojno (33 km na płn. zach. od Równego), Krzemieniec, Werba, Kochilno, Bereżce, Podkamień i Deraźne, uzyskiwał od nich informacje wywiadowcze o sowiecko-rosyjskich i polskich bandach oraz o armii sowieckiej i wykorzystał te oddziały jako grupy dywersyjne przeciwko Armii Czerwonej. Jego wysiłki okazały się bardzo przydatne dla jednostek bojowych. Jego zdaniem, grupy ogromnie dopomogły w gromadzeniu danych wywiadowczych i znacznie rozszerzyły wiedzę na temat sowieckich band.
Schmitz przekonał się, że oddziały UPA należy wykorzystywać tylko do zadań wywiadowczych i działań dywersyjnych, lecz nie jako jednostki bojowe na froncie. Uważa on, że nie powinno się spełnić prośby oddziałów UPA o wyposażenie ich w broń ciężką. Na jego polecenie oddziałom UPA wydano 70–80 karabinów, 4 karabiny maszynowe i około 10.000 szt. amunicji. [...]
III. Za każdym razem, kiedy rozmowy toczyły się między podrzędnymi dowódcami UPA i innymi instancjami (z naszej strony), wyraźnie wysuwano jednakowe żądania, ale przede wszystkim należało tak prowadzić sprawę, aby strona przeciwna nie odniosła wrażenia, że może uważać się za równorzędnego partnera.
Mimo iż do kontaktów z Herasymowśkim i dowódcami UPA niższego szczebla dochodzi już od dłuższego czasu, wydaje się, że wszystkie te starania policji bezpieczeństwa nie przynoszą praktycznie rezultatu. Chociaż Herasymowśkyj jako przedstawiciel autorytatywnego kierownictwa banderowskiej grupy OUN wciąż zapewnia, że organizacja niezwłocznie wyda rozkazy zakazujące wyrządzania szkód interesom niemieckim, prowadzenia wywrotowej roboty przeciwko policji ukraińskiej pozostającej na służbie niemieckiej oraz przeciwko ochotniczej dywizji piechoty SS „Galizien”, kontynuowania bezwzględnego ukraińskiego terroru wobec polskich kobiet, dzieci i całych osiedli, to działania oddziałów UPA w dystrykcie Galicja wcale nie świadczą o tym, że otrzymały one od swojego centralnego kierownictwa dyrektywy wynikające z porozumień zawartych w trakcie rozmów między referentem N. a Herasymowśkim.
Ponadto w dalszym ciągu dochodzi do podpaleń budynków i innego majątku trwałego będącego we władaniu Niemców, strona ukraińska dokonuje napadów i mordów na urzędnikach niemieckiej policji wykonujących zadania wywiadowcze w terenie. Dezerterzy i zbiegowie z ochotniczej dywizji SS „Galizien” w dalszym ciągu przyjmowani są do oddziałów UPA i nie powracają do swych jednostek, coraz bardziej wzmaga się terror ze strony ukraińskiej w stosunku do skupisk ludności polskiej.
Staje się wobec tego jasne, że banderowska grupa OUN nie do końca panuje nad wieloma jednostkami bojowymi rozrzuconymi po rozległym terenie i że nie wszystkie oddziały podporządkowują się rozkazom centralnego kierownictwa, lecz działają na własną rękę. Fakty te potwierdzają moje przypuszczenie, że dla grupy banderowskiej przestrzeganie postulatów strony niemieckiej i umacnianie współpracy z niemieckimi instancjami nie jest rzeczą najważniejszą. [...]
15 kwietnia
Grzegorz Motyka, Niemcy a UPA, "Karta" nr 23/1997.
Lwów, 21 kwietnia 1944 r.
Ściśle tajne, wagi państwowej
Główny Urząd Bezpieczeństwa Rzeszy
Gruppenführer SS Müller (osobiście),
Berlin
Treść: Kontakty UPA (Ukraińskiej Powstańczej Armii) z Wehrmachtem, policją i instytucjami administracji cywilnej.
Poprzednie dokumenty: Mój raport z 17 kwietnia 1944 r. o analogicznym numerze w dzienniku podawczym.
Na pierwszym spotkaniu z Herasymowśkim [wł. Iwanem Hryniochem] referent wydziału N., zgodnie z otrzymanymi wskazówkami, jasno i kategorycznie oświadczył, że w toku negocjacji banderowska grupa OUN obiecała ograniczyć terror wobec Polaków i zaniechać negatywnego wpływu na ukraińską pozycję [policję] i skład osobowy dywizji SS „Galizien”. Mimo to strona niemiecka zmuszona jest stwierdzić, że bandy UPA nadal prowadzą akcje karne wobec Polaków i przyjmują do swoich szeregów zbiegów z policji ukraińskiej i ochotniczej dywizji SS „Galizien”. Właśnie dlatego policja bezpieczeństwa odnosi wrażenie, że banderowska grupa OUN nie ma zamiaru rzetelnie z nią współpracować.
Herasymowśkyj odpowiedział, że kwestia polska i problem uciekinierów z policji ukraińskiej oraz ochotniczej dywizji SS „Galizien” to zagadnienia najtrudniejsze do rozwiązania. I chociaż on sam po zakończeniu rozmów na te tematy wielokrotnie podkreślał w sztabie, iż policja polityczna przywiązuje do nich szczególną wagę, za każdym razem napotykał na opór. Mających miejsce nieporozumień i rozbieżności nie da się rozwiązać jednym pociągnięciem, a policja także nie zaprzestaje walki z ukraińskimi nacjonalistami.
Herasymowśkyj oświadczył, że niespełnienie określonych oczekiwań banderowskiej grupy OUN w toku pertraktacji z policją bezpieczeństwa może okazać się nadzwyczaj niebezpieczne dla niego samego jako osoby, której polecono utrzymywanie kontaktów z policją bezpieczeństwa, ponieważ tylko on, bez żadnego wsparcia i gwarancji, przedstawia w sztabie OUN żądania policji bezpieczeństwa. Dla Herasymowśkiego, jak i dla całej organizacji, ważne jest uzyskanie takiego wsparcia przez umożliwienie Banderze zaprezentowania jego stanowiska w kwestii rozmów policji bezpieczeństwa z banderowską grupą OUN. Organizacja jest przekonana, że Bandera bez wahania poprze i zaakceptuje obecne kontakty mające na celu wzajemne współdziałanie w walce z bolszewizmem. Zarówno organizacja, jak i sam Herasymowśkyj uważają za konieczne, aby Bandera taki punkt widzenia potwierdził.
W związku z tym Herasymowśkyj zwraca się z prośbą, aby kompetentne instancje zezwoliły na spotkanie przedstawiciela banderowskiej grupy OUN, na przykład właśnie Herasymowśkiego, z Banderą. Czas i miejsce spotkania z Banderą mogą zostać ustalone przez policję bezpieczeństwa. Oczywiste jest, że na spotkaniu mógłby być obecny jeden z przedstawicieli policji, znający język, aby następnie zdać policji bezpieczeństwa relację z jej wyników.
Proszę o możliwie szybkie przekazanie instrukcji odnośnie tej propozycji, żebym mógł dać ostateczną odpowiedź Herasymowśkiemu.
Lwów, 21 kwietnia
Grzegorz Motyka, Niemcy a UPA, "Karta" nr 23/1997.
„Trojan”, 5 maja 1944 r.
Ściśle tajne
Odpis rozkazu ORKP nr 7/44
Dla powiatowych prowidnyków — Rozkaz [Głównego Prowidu OUN]
[...]
Z uwagi na oficjalne stanowisko polskiego rządu w sprawie współpracy z Sowietami, należy Polaków z naszych ziem usuwać. Proszę to tak rozumieć: należy dawać polskiej ludności polecenie wyprowadzenia się w ciągu kilku dni na rdzennie polskie ziemie. Jeśli to nie zostanie wykonane, wtedy wysyłać bojówki, które będą likwidować mężczyzn, a chaty i majątek palić (rozbierać). Jeszcze raz zwracam uwagę na to, żeby wzywać Polaków do opuszczenia ziemi i dopiero później likwidować, a nie na odwrót. (Proszę na to zwrócić szczególną uwagę). W szczególności należy przeganiać z mieszanych wiosek tych Polaków, którzy nie mają tendencji do asymilacji. Natomiast nie ruszać tych, którzy mają ukraińskie rodziny i specjalnie nie ciągną do Polaków, trzymając się tylko religii. Polecenia eksmisyjne można przekazywać ulotkami (lokalnymi) bez naszego organizacyjnego podpisu. Podkreślać w nich postawę polskiego rządu i ludności na terenach zajętych przez bolszewików.
(Dokładne protokoły z antypolskich akcji przesyłać do Okr[ęgowych] P[rowidów OUN].)
5 maja
CDAWOWU, zesp. 3833, inw. 1, vol. 3, k. 53. Zachowała się tylko jedna strona dokumentu.
Postój, 11 maja 1944 r.
Panie starosto powiatowy!
Żałuję, że do 10 maja 1944 nie mogłem zjawić się u Pana osobiście, a to z tej przyczyny, że nie wolno mi bezpośrednio spotykać się z Panem, nie mam na to zgody moich zwierzchników, więc przepraszam, ale u nas jest surowa dyscyplina i porządki zgodne z Pańskim wyobrażeniem.
Jeśli zostanę upoważniony przez zwierzchników, zjawię się u Pana ku obopólnej korzyści. Byłem rad usłyszeć od pana starosty powiatowego, że nie musimy się kryć przed żołnierzami niemieckimi, ponieważ wiedzą oni, że nie powinni do nas strzelać i wdawać się w potyczki z ukraińskimi partyzantami, albowiem Wehrmacht jest sprzymierzeńcem UPA w walce z głównym wrogiem — bolszewizmem.
Niestety, żołnierze niemieccy stale przeszkadzają bojownikom ukraińskim w rejonie naszych operacji przeciwko bandom bolszewickim, co osłabia obie strony, my zaś pragnęlibyśmy wykorzystać te operacje w walce ze wspólnym wrogiem. Jednocześnie Polacy, jak pokazują fakty, gotowi są pomagać bolszewikom przeniknąć na tyły niemieckiego frontu. Jedna trzecia Polaków należy do band bolszewickich, a miejscowa ludność cywilna skwapliwie szpieguje na rzecz bolszewickich band. Tylko z pomocą polskiej ludności bolszewicy mogą prowadzić operacje w Galicji.
Gdyby władze niemieckie nie stawiały nam, bojownikom ukraińskim, przeszkód, to bandy bolszewickie nie mogłyby nawet przez tydzień utrzymać się w Galicji. [...]
Chmil
Grzegorz Motyka, Niemcy a UPA, "Karta" nr 23/1997.
Kamionka Strumiłowa, 19 maja 1944 r.
Pan dowódca grupy
Chmil
O sołtysie Streptowie
Z wdzięcznością potwierdzam otrzymanie Pańskiego listu z 11 maja 1944 r.
Odpowiadam nań co następuje:
1) Starć między oddziałami niemieckich sił zbrojnych a pojedynczymi grupami UPA nie da się w pełni uniknąć, dopóki władze zwierzchnie UPA nie będą gotowe do współpracy i nie przedstawią mi odpowiednich propozycji.
2) W pozostałych kwestiach osobiście nie widzę możliwości pozytywnej współpracy, jeśli poszczególne grupy UPA wciąż, prawdopodobnie na rozkaz kierownictwa UPA, w sposób samowolny dokonują podpaleń polskich wiosek i nawet majątku nieruchomego. Niszczenie majątku uważam za niedopuszczalne nie tylko w czasie wojny, a przede wszystkim za przestępstwo w obliczu przyszłości narodu ukraińskiego. Jeżeli w okresie obecnej zdecydowanej mobilizacji wysiłków w walce z bolszewizmem, zamiast koncentrować wszystkie siły przeciwko bolszewizmowi, nacjonalistyczne grupy ukraińskie palą polskie wsie, to po zwycięstwie niemieckiego oręża naród ukraiński zostanie za to srogo ukarany.
Jako szczery przyjaciel narodu ukraińskiego bardzo nad tym ubolewam; wie Pan, że wykazałem w praktyce wolę poważnego współdziałania i że UPA odniosło dzięki temu znaczne korzyści. Tym samym brałem na siebie niemałą odpowiedzialność, ponieważ Orzeł, nie ukrywający swoich nacjonalistyczno-ukraińskich celów, wykazał się zarówno wobec mnie, jak i wobec niemieckich sił zbrojnych wzorową dyscypliną. Jednak z przykrością muszę stwierdzić, że postępowanie innych grup UPA nadzwyczaj utrudnia, jeśli nie uniemożliwia, mnie samemu, a także innym przyjaciołom narodu ukraińskiego, przedstawienie wyższym instancjom niemieckim postulatów narodu ukraińskiego. [...]
Starosta powiatowy (Nehring)
Kamionka Strumiłowa, 19 maja 1944
Grzegorz Motyka, Niemcy a UPA, "Karta" nr 23/1997.
[...]
W ostatnim czasie Niemcy piją w ogromnych ilościach samogon. Morale żołnierzy niemieckich jest bardzo niskie, kradną, co tylko im wpadnie w oczy (w Perwiatyczach ukradli płótno znad rzeki, we wsi Spasów 27 czerwca br. ukradli około dwunastu metrów płótna, które się bieliło, we wsi Górki [?] odjeżdżając dnia 17 czerwca br. ukradli buty z cholewami i nowe trzewiki). Kradzież miała miejsce również w Jastrubiczach [?], gdzie trzech kabardijców ukradło chłopu parę koni. On swoje konie rozpoznał i odebrał, a kabardijców aresztowano.
W ostatnim okresie Niemcy coraz bardziej rozbudowują administrację, ewidencjonują mienie, bydło itp.
Złapanych zbiegów, którzy pracowali przy kopaniu okopów koło Stojanówki, Niemcy skazali na karę śmierci. Rozstrzelano jednego [naszego] sympatyka pochodzącego z Jastrubicz [?], którego przedtem hitlerowscy bandyci bestialsko zmasakrowali.
Stosunek Niemców do UPA jest podstępny i dwuznaczny. Raz złapanych w niemieckich mundurach z bronią w rękach rozstrzeliwują, drugim razem wypuszczają — pewnie w celach propagandowych. W taki sposób wypuszczono wraz z bronią pięciu strzelców z sotni Nedołuhego, którzy zostali złapani podczas obławy w Pawłowie, jednego zatrzymali jako zakładnika — bo chcieli mówić z sotennym. Natomiast gestapo wszystkich złapanych rozstrzeliwuje.
[...]
Polacy. Polaków na naszym terenie nie ma. Pozostały tylko rodziny mieszane oraz ci, którzy poprzenosili metryki do cerkwi [greckokatolickiej] i chcą się asymilować. Są to zwykle ludzie, którzy nigdy aktywnie nie występowali jako Polacy, jedyną oznaką ich polskości była religia rzymskokatolicka.
Polacy, którzy uciekli do Sokala, bardzo często powracają do wsi z folksdojczami, wykopują swój majątek, a przy tym okradają Ukraińców i grożą im.
Po „powitaniu”, jakie zgotowano im w Komarowie 15 czerwca 1944 r., Polacy już się nie pokazują we wsi. W jednostkach niemieckich są Polacy z Poznańskiego. Bardzo interesują się, kto pobił Polaków, martwią się o los Polaków, którzy wyjechali z zachodnich ziem Ukrainy.
Do Sokala powraca wielu Polaków z zachodu (z Krakowa), którzy nie mają tam warunków materialnych do życia, mówią — niech nas tu zabiją, ale z głodu umierać nie chcemy. Jednak po rozrzuceniu antypolskich ulotek wielu Polaków, którzy nigdzie nie wyjeżdżali, nie zważając na głód na zachodzie wybiera się na zachód.
[...]
Chwała Ukrainie! Ref. Prop. (Robert)
Postój, 27 czerwca 1944 r. Pow. P. [podpis nieczytelny]
Grzegorz Motyka, Niemcy a UPA, "Karta" nr 23/1997.
Zasadniczo masowe akcje antypolskie wstrzymujemy. Jednak konsekwentnie należy je prowadzić przeciwko wszelkiemu polskiemu elementowi współpracującemu z NKWD oraz z tymi organami moskiewskiego imperializmu, które dążą do moralnego i fizycznego zniszczenia narodu ukraińskiego (przykład [akcji przeciwko takim Polakom — przyp. G.M.]: napad na polską milicję w jakimś ośrodku, która liczy 20 osób. Należy zniszczyć trzecią część czy połowę z nich, resztę rozbroić i uprzedzić, że jeśli nie zaprzestaną współpracy z bolszewikami przeciwko nam — następnym razem też zostaną zniszczeni).
1 września
Centralne Państwowe Archiwum Wyższych Organów Władzy i Administracji Ukrainy (CDAWOWU) w Kijowie,
f. 3833, o. 2, d. 3, l. 64–68.
Ściśle tajne
O stosunku ukraińskich nacjonalistów do Polaków
W czasie śledztwa w sprawie nacjonalistycznej działalności OUN-UPA ustalono, iż w ostatnim czasie ounowcy gwałtownie zmienili swój stosunek do Polaków, starając się przyciągnąć ich do wspólnej walki przeciwko sowieckiej władzy. [...]
Aresztowana członkini stanisławowskiego obwodowego prowidu OUN Szlemko podczas przesłuchania w tej sprawie powiedziała:
„OUN w nowy sposób traktuje problem stosunku do Polaków. Jeśli wcześniej były dawane rozkazy niszczenia Polaków jako kolonistów, to teraz stawia się problem wspólnej walki OUN i polskich nacjonalistów przeciwko władzy sowieckiej w celu niedopuszczenia do sowietyzacji Polski.”
Dowództwo UPA wydało rozkaz, w którym zabrania się stosowania represji przeciwko Polakom.
Agent „Wojnow” działający w bandzie UPA „Bystrego” doniósł, że na jednej z narad dowództwa kurenia „Bystry” ogłosił:
„Otrzymaliśmy rozkaz kategorycznie zabraniający stosowania represji przeciwko Polakom nie wchodzącym w skład polskich bojówek i nie zamieszanych w szpiegostwo. Ten rozkaz powinien być przekazany każdemu żołnierzowi UPA i miejscowym bojówkom, ponieważ odcinamy się od przeszłości; wszystko jedno, czy to będzie Polak, Rosjanin czy Czech — byleby pomagał budować «Niepodległą Ukrainę».”
28 listopada
Państwowe Archiwum Federacji Rosyjskiej (GARF) w Moskwie, f. 9478, o. 1, d. 117, l. 49.
Do dowódców oddziałów UPA, prowidów rejonów i kuszczów
Ponieważ do tej pory zdarzają się nieporozumienia co do nowej taktyki przeciwko Polakom i bolszewikom na terenie Polski, jeszcze raz wysyłamy rozkaz w tej sprawie.
Na ziemiach ukraińskich, które czasowo weszły w skład polskiego terytorium bolszewickiej okupacji, obowiązuje nas i całą organizację, a także grupy zbrojne, przyjęcie nowej taktyki przeciwko bolszewikom i Polakom.
1. Nie ma konieczności przeprowadzania jakichkolwiek działań przeciwko Polakom. Nie ma konieczności rozpoczynania zbrojnych starć z polską milicją, polskim wojskiem, a tym bardziej z polską ludnością cywilną.
2. W wypadku napadu polskiej milicji i innych band, a także w wypadku zasadzek należy prowadzić aktywną zbrojną obronę. [...] także wtedy, gdy przeciwnik ma przewagę.
3. Należy prowadzić intensywny wywiad na temat pochodzenia napadającej bandy [...].
Zakazuje się prowadzić bez zezwolenia odwetowe działania przeciwko polskiej ludności z tych środowisk, które pozostają pod wpływem kłamstw tych band, jednak należy zastosować wszelkie środki, aby napadająca banda była zniszczona.
Akty odwetu przeciwko osobom polskiego pochodzenia, które kontynuują swoją terrorystyczną działalność, także będą przeprowadzone, ale tylko po dokładnym rozpoznaniu i przygotowaniu, na rozkaz kompetentnych władz politycznych organizacji.
4. Pojedynczych Polaków zatrzymanych w ukraińskiej miejscowości nie należy zabijać, lecz koniecznie surowo sprawdzać. Tych, których sąsiedzi Ukraińcy dobrze znają jako miejscowych ludzi nieprawomyślnych [tj. nie współpracujących z Sowietami] — przekazywać w ręce Polaków z największej [pobliskiej] wsi, nakazawszy im, by nigdy więcej nie chodzili po obcej miejscowości, ponieważ jest niebezpieczeństwo bolszewickiej prowokacji.
O każdym takim wypadku należy poinformować organizację i przekazać dokładne dane: nazwisko, imię i miejsce zamieszkania, wykształcenie, rodzaj wykonywanych zajęć, kto go zna, komu i kiedy został przekazany. W czasie przekazywania wziąć pokwitowanie od przejmujących. Tych, których miejscowi chłopi nie znają, a także tych, których znają, lecz podejrzewają o współpracę z bolszewickim wywiadem, zatrzymywać (ale nie bić). Tym ostatnim zorganizować dobrą ochronę i obserwację i natychmiast poinformować [o nich] wyżej, przekazując wszystkie potrzebne dane takiej osoby.
5. Wśród polskiej ludności prowadzić zorganizowane rajdy oddziałów, rozpowszechniać literaturę, prowadzić silną propagandę na rzecz wspólnego wyzwolenia wszystkich narodów zniewolonych i zastraszonych przez bolszewicko-moskiewski imperializm.
W żadnych okolicznościach nie zaostrzać stosunków polsko-ukraińskich.
Zakazujemy pojedynczym strzelcom i członkom organizacji z własnej inicjatywy bratać się i rozpoczynać jakiekolwiek rozmowy [z Polakami].
Stosunek do bolszewików:
1. Podtrzymywać antybolszewickie wystąpienia mas. Wyjaśniać, że za masowym polskim terrorem ukrywa się w pierwszej kolejności ręka bolszewicka.
2. Uchylać się i nie podejmować we własnej miejscowości żadnych działań skierowanych przeciwko bolszewikom (walka zbrojna).
Na terenach, które odeszły do Polski, nie wysuwać Ukraińców jako głównej siły antybolszewickiej. To zadanie wypełniają na terenie Ukrainy. Na polskim terenie pozostawić aktywne, uzbrojone grupy, które będą działać w wypadku terroru i innych działań przeciwko nam.
3. Chwytać bolszewickich wywiadowców tak jawnych, jak i niejawnych, którzy wysyłani są masowo w nasze lasy; przekazywać ich kompetentnym instancjom organizacji.
Nie wypełniający rozkazu zostaną surowo ukarani.
Chwała Ukrainie!
Miejsce postoju, 10 maja 1945 K.P.
GARF, f. 9478, o. 1, d. 292, l. 80–82.
Dnia 17 grudnia 1945 r. pododdz. 512 [...] przygotował zasadzkę na skraju lasu koło drogi, która prowadziła z Rybotycz do w[si] Kopysno. [...] WP nadeszło strzeleckim rzędem. Od pierwszych naszych strzałów unieszkodliwiony został erkaemista wroga. Karabin maszynowy przejął od niego jego amunicyjny, ale i ten padł od naszych strzałów. 2 oficerów WP rozkazało reszcie wycofywać się skokami, lecz padli od naszych kul. Na polu boju pozostało 3 zabitych oraz 3 rannych. 5 uciekło, z czego 4 rannych. Ranny szeregowiec zeznał, że obaj oficerowie to komuniści i „jeśli ich puścicie, to oni nas potem powieszą”. D[owód]ca oddz. U-4 przeprowadził sąd polowy i po wykazaniu winy obydwu oficerom rozstrzelano ich. Dla rannego szeregowca WP przysłano podwodę, która odwiozła go do Rybotycz.
Okolice Rybotycz, 17 grudnia
AMSWiA, Akta sprawy Mirosława Onyszkiewicza „Oresta”, X-8, k. 167, 168, 165.
Dnia 27 grudnia 1945 r. oddział [U-4] na rozkaz z góry oraz dlatego, by odebrać z rąk wroga inicjatywę ofensywną i żeby ten przestał myśleć o wypadach w teren, połączonych z mordami i rabunkami cywilnej ludności ukraińskiej, a bardziej myślał o obronie swoich centrów miejskich, [...] przeprowadził akcję na m. Przemyśl. Akcja trwała od godz. 1.30 do 3.00. [...] Pododdz. 510 [...] zajął bez walki wodociągi. Podpalono wieżę ciśnień, zniszczono [...] granatami zegary oraz maszyny, a także podpalono oliwę i naftę w wieży wodnej. [...] Pododdz. 511 spalił Kruhel Wielki, pozostawiając ok. 20 domów zamieszkanych przez Ukraińców. Sekcja moździerzowa wystrzeliła 11 pocisków na m. Przemyśl, z czego 2 pociski padły na dworzec kolejowy m. Przemyśla i jeden zapalił wagon pocztowy, który spłonął. 3 pociski spadły na koszary [...], jeden na ulicę Słowackiego, 2 na zabudowania szpitala wojskowego przy ul. Słowackiego, reszta nad San.
Wyniki akcji: w m[ieście] Przemyśl panika, „banderowcy strzelają z ciężkiej broni”. Brak wody w m. Przemyśl, spalono zboże kontyngentowe w stodołach.
Przemyśl, 27 grudnia
AMSWiA, Akta sprawy Mirosława Onyszkiewicza „Oresta”, X-8, k. 167, 168, 165.
Dnia 30 grudnia 1945 [...] na polecenie rej[onowego] prow[idnyka] Ł. [...] oddz. U-1 razem z oddz. U-5 zlikwidowały pomiędzy godz. 00.15 a 01.25 w[ieś] Nowosielce, która liczyła 250 numerów, a była zasiedlona już wyłącznie przez Polaków repatriantów ze wschodu. [...] Akcja rozpoczęła się na sygnał białej rakiety i wybuch na stacji. Polacy ostrzeliwali się z domów. Były wypadki, że z siekierami rzucali się na strzelców. Erkaemista „Sosna” zabił kolbą (zaciętego) erkaemu [Polaka], który chciał uderzyć go kołkiem. Większość Polaków to przybysze z Galicji. Kiedy strzelcy chcieli jednemu Polakowi pomóc wynosić rzeczy i wygnać bydło — to ten zaparł się, nie chciał sam wyjść z chaty i nie dał wygnać bydła. Tak i spalił się w chacie razem z całym swoim dobytkiem.
Strzelcy idący na akcję otrzymali instrukcje, jak mają podczas niej postępować. Wszystkim mówili: „Palimy swoje chaty”, „Stalin wrogiem Polaków i Ukraińców” itp. Jak brali bydło z dworu, to oświadczyli, że rekwirują na „fundusz walki zniewolonych narodów”. Wszędzie rozdawano ulotki. Strzelcy pomagali (jeśli to było możliwe) wynosić rzeczy. W czasie akcji zabito około 15 Polaków, którzy stawiali opór lub ostrzeliwali się. Na stacji rozbrojono milicjanta, a budynek stacji całkowicie zniszczono. W czasie akcji zatrzymano transport. [...] Zwiad doniósł, że w zatrzymanym transporcie było kilku zabitych i rannych bolszewików. Akcja spowodowała wielką panikę wśród polskich repatriantów, a szczególnie we w[si] Zarszyn i polskich wioskach bandyckich. Wszelkie rabunki w ukraińskich wioskach na razie ustały. Polscy sołtysi rozmawiają z naszymi wioskami.
Postój, 31 grudnia 1945
AMSWiA, Akta sprawy Mirosława Onyszkiewicza „Oresta”, X-8, k. 167, 168, 165.
Dnia 19 stycznia 1946 o godz. 10 pododdz. 507 i 509 pod dowództwem samego d[owód]cy oddz. [„Chrina”] brały udział w Święceniu Wody we wsi Serednie Wielkie. W czasie Święcenia Wody doniesiono, że przez w[ieś] Choceń w kierunku na Serednie Wielkie posuwa się WP w sile ok. 100 żołnierzy. [...] W ciągu 30 minut pojawił się wróg. Jego moździerz [...] ostrzelał szczyt góry 658 oraz w. Serednie Wielkie, a wojsko zaczęło nacierać [...]. Pododdz. 507 zaczął nacierać i zepchnął wroga do potoku, który płynął ze w. Choceń do Serednich Wielkich. W tym czasie pododdz. 509 ze skrzydła zaatakował wroga, który zaczął cofać się potokiem w kierunku w. Choceń. Oba pododdz. nękały wroga aż do w. Tysowiec. [...]
Wyniki boju:
Straty wroga: 44 zabitych [...] oraz wielu rannych. Oprócz tego 4 żołnierzy, w tym jednego porucznika wzięto do niewoli; po zapoznaniu z celami naszej walki i wręczeniu im wydanych przez nas ulotek dla WP zwolniono ich.
Straty własne: żadne.
Zdobyto: 1 moździerz 82 mm [...], 3 karabiny maszynowe z amunicją (diegtiariewy), 8 PPS, 3 PPSz, 1 ros[yjski] karabin snajperski. [...]
Serednie Wielkie, 19 stycznia
AMSWiA, Akta Mirosława Onyszkiewicza „Oresta”, X-6, k. 50, 60.
Dnia 25 stycznia 1946 w nocy WP, w sile około 5 kompanii i 2 auta NKWD-ystów oraz około stu cywilów ubranych częściowo w wojskowe mundury, podjechało cicho do wioski [Zawadka Morochowska]. Ustawili ubezpieczenia od strony lasu, obstawili wsie Morochów, Mokre, Wysoczany, Płonna i góry od Niebieszczan i Ratnawicy. Wpadli do wioski bez strzału i zamordowali 58 dzieci i kobiet (rżnęli je bagnetami, wydłubywali oczy, rozcinali brzuchy, piersi, łamali ręce, nogi, obcinali nosy i uszy i tak rzucali je w ogień płonących chat). [...]
Po [dokonaniu] mordu Lachy uciekli bardzo szybko, bojąc się, aby ktoś na nich nie napadł.
Zawdka Morochowska, 25 stycznia
AMSWiA, Akta Mirosława Onyszkiewicza „Oresta”, X-6, k. 50, 60.
30 stycznia w nocy nieznani sprawcy spalili w Rzepedzi na przysiółku Zajniki 7 zabudowań polskich, 2 mosty na drodze Rzepedź–Komańcza przez Osławę. Sprawcami tego napadu byli prawdopodobnie Ukraińcy.
Sanok, 4 lutego
Archiwum Państwowe w Rzeszowie, zesp. 16, sygn. 146, k. 2.
Dnia 20 marca 1946 r. o godz. 06.45 oddz. 94, 95a13 oraz oddz. Myrona [Wołodymyra Hołyszko] dokonały napadu na w. Jasiel, gdzie byli zebrani żołnierze ze strażnic granicznych ze w. Komańcza, Łupków, Radoszyce i Wola Michowa. Żołnierze ci grabili oraz mordowali bezbronną ludność ukraińską. I tak we w. Polany Surowiczne ograbili i zabili 9 gospodarzy, a we w. Wisłok Dolny zabili 7 gospodarzy i spalili 32 chaty. Aby przerwać te ich bandyckie napady na bezbronną ludność ukraińską, dowódca oddz. U-5 postanowił dokonać na nich napadu właśnie wtedy, kiedy żołnierze będą wszyscy razem.
Według planu atakować miały pododdz. 513 i 514 oraz 501 [...] Reszta pododdz. miała wystawić zabezpieczenia i nie wypuścić żadnego polskiego żołnierza z wioski. [...] Pododdz. 501, ponieważ WP nie uciekało, ale przyjęło bój, zaczął [...] atakować. Kiedy pododdz. 501 wszedł do wioski, zaczął przeszukiwać chaty, w których ukrywali się polscy żołnierze, brać ich do niewoli i odprowadzać na wyznaczone miejsce. W czasie ataku odznaczyli się odwagą strzelcy Czajka, Topór i Dowhyj, którzy pierwsi wbiegli do wsi i z bliskiej odległości ostrzelali chaty, w których znajdowało się WP [...].
Wyniki boju:
Straty wroga: 24 zabitych, 6 rannych oraz 79 wziętych do niewoli (w tym 2 poruczników, 5 podporuczników, 1 chorąży, plutonowy i 32 kaprali).
Straty własne: 2 lekko ranni strzelcy.
Zdobyto: 2 moździerze 54 mm, [...] 7 rkm „diegtiariewa”, [...] 64 karabiny, 40 PPSz i PPS, [...] 5 wiader, 1 maszyna do pisania, 50 kg makaronu, 50 kg mąki, 100 kg zboża, 50 kg soli, [...] 7 koni z taboru, 2 wozy oraz archiwum sztabu.
20 marca
AMSWiA, Akta sprawy Mirosława Onyszkiewicza „Oresta”, X-6, k. 233–235.
20 marca 1946 r. kurenie UPA d[owód]ców „Chrina” i „Myrona” wspólnie przeprowadziły atak na Jasiel. [...] Wroga okrążono i całkowicie rozgromiono. [...] W archiwum znaleziono dokładną charakterystykę każdego członka WP; na podstawie tych danych 20 jeńców zwolniono, resztę, która wsławiła się paleniem i zabójstwami ludności ukraińskiej, rozstrzelano.
Jasiel, 20 marca
UPA w switli dokumentiv z borotby za Ukrajinśku Samostijnu Sobornu Derżawu 1942–1950 r., t. II, [b.m.w.] 1960, s. 156.
Dnia 23 marca 1946 r. o godz. 01.10 oddz. U-1 przeprowadził akcję na w. Komańcza.
Po akcji na w. Jasiel polscy żołnierze uciekli do w. Radoszyce, a miejscowa ludność zaczęła grabić porzucony majątek. Żeby ratować resztę majątku przed rozgrabieniem, d[owód]ca U-1 wydał rozkaz marszu do w. Komańcza. Oddz. U-1 przyszedł do w. Komańcza [...]. Przede wszystkim spalono wszystko, co tylko mogło spłonąć, budynki i budki kolejowe oraz 40 wagonów (lokomotywa z 2 wagonami uciekła do w. Łupków). Następnie spalono: koszary wojskowe, budynek MO, mleczarnię, 4 drewniane mosty na szlaku kolejowym, 1 drewniany most na szosie, 3 wille na [górze] Birczy oraz folwark. Następnej nocy wysadzono: zwrotnicę wyjazdową i wjazdową, wieżę ciśnień, 2 wodopompy oraz żelazny most kolejowy na szlaku do w. Komańcza (most przerwano w środku i zawalił się).
Klasztor na Birczy po porozumieniu z kuszcz[owym] Makarenką pozostawiono nienaruszony. W czasie akcji we w. Komańcza zatrzymano jako podejrzanych o szpiegostwo miejscową nauczycielkę, jej siostrę i dróżnika [...]. Kiedy zamierzali uciec korzystając z nieuwagi strażnika, zastrzelono ich.
23 marca
AMSWiA, Akta sprawy Mirosława Onyszkiewicza „Oresta”, X-6, k. 235, 249.
Dnia 24 marca 1946 r. o godz. 19.20 oddz. [U-5 „Chrina”] razem z oddz. d[owód]cy Myrona przeprowadził na rozkaz kol[egi] rejonowego Łewka napad na m. Bukowsko. Celem napadu było schwytanie bandytów, którzy rabowali okoliczne wsie ukraińskie. W m. Bukowsko przeprowadzono zebrania z ludnością polską, na których polska ludność pod groźbą 1.000.000 zł kontrybucji wydała wszystkich bandytów. Z wydanych bandytów złapano tylko jednego, bo reszta częściowo wyjechała, a częściowo została aresztowana przez UB z Sanoka. Schwytanemu bandycie kazano zapłacić 30 dolarów amerykańskich jako karę za grabieże. Oprócz tego zabrano z wioski 6 szt. bydła na wyżywienie oddz. [...]. Następnie strzelcy zjedli kolację, za kolację w restauracji zapłacono 750 zł.
24 marca
AMSWiA, Akta sprawy Mirosława Onyszkiewicza „Oresta”, X-6, k. 235, 249.
Przy niniejszym podaję dane o wypadkach w powiecie, otrzymane ze Starostwa Powiatowego, Ref[erat] Polityczno-Społeczny.
Donoszę, że w nocy z 18 na 19 i z 19 na 20 marca 1946 r. banderowcy zabrali bydło na terenie gminy Jaśliska w gromadzie Rudawka 14 sztuk, Woli Niżnej 4 sztuki, w Moszczańcu 4 sztuki, w Surowicy 20 sztuk i w Dąbrowie 8 sztuk.
Sanok, 26 marca
Archiwum Państwowe w Rzeszowie, zesp. 16, sygn. 146.
Dnia 4 kwietnia 1946 r. o godz. 20.00 oddz. [U-5 „Chrina”] przeprowadził odwetową akcję na m. Bukowsko. Polska cywilna ludność tego miasteczka razem z bolszewicko-polskimi, bandyckimi wojskami napadała na nasze wioski, grabili, palili, a niektórych gospodarzy żywcem rzucali do ognia. Pomimo naszego ostrzeżenia, jakie miało miejsce na przeprowadzonych [przez nas] zebraniach w dniu 24 marca 1946 r., bandycka ludność m. Bukowska nie zaprzestała swoich grabieżczych napadów na okoliczne ukraińskie wioski; postanowiono [zatem] to m[iasteczko] zniszczyć.
Miasteczko Bukowsko liczyło ok. 500 budynków, w tym 60 murowanych, które podpalone w ciągu 16 minut, paliły się przez dwa dni.
Wyniki akcji:
Straty wroga: nieznane.
Straty własne: żadne.
Zabrano: 15 koni, 25 krów (przekazano je ludności ukraińskiej z wiosek spalonych przez Polaków).
Zniszczono: ok. 500 budynków, w tym 60 murowanych całkowicie.
Sanok, 27 maja
AMSWiA, Akta Mirosława Onyszkiewicza „Oresta”, X-13, k. 40.
Wiadomości własne. […]
Dnia 6 kwietnia przybyło WP do Bukowska, zastrzelili 3 Ukraińców w Tokarni, na skutek czego ludność ukraińska z Tokarni i Wolicy uciekła w popłochu przed WP do lasu. WP radzi ludności polskiej pozostałej w Bukowsku, aby uciekała do Sanoka przed napadami band ukraińskich z gór. Ludność jest bezradna i przerażona — krążą różne wersje: jedni mówią, że jest to zemsta Ukraińców za spalenie przez WP 13 wiosek ukraińskich, inni twierdzą, że jest to robota band ukraińskich, które są w zmowie z polską reakcją. Ksiądz rzym[sko]-kat[olicki], proboszcz z Bukowska werbuje ludność polską — pogorzelców do wyjazdu na Zachód.
Dnia 7 kwietnia w Komańczy został rozstrzelany przez WP tamt[ejszy] ksiądz ukraiński — proboszcz Komańczy wraz z synem za posiadanie broni w domu.
Sanok, 8 kwietnia
Archiwum Państwowe w Rzeszowie, zesp. 16, sygn. 146.
Wiadomości własne. […]
Dnia 6 kwietnia przybyło WP do Bukowska, zastrzelili 3 Ukraińców w Tokarni, na skutek czego ludność ukraińska z Tokarni i Wolicy uciekła w popłochu przed WP do lasu. WP radzi ludności polskiej pozostałej w Bukowsku, aby uciekała do Sanoka przed napadami band ukraińskich z gór. Ludność jest bezradna i przerażona — krążą różne wersje: jedni mówią, że jest to zemsta Ukraińców za spalenie przez WP 13 wiosek ukraińskich, inni twierdzą, że jest to robota band ukraińskich, które są w zmowie z polską reakcją. Ksiądz rzym[sko]-kat[olicki], proboszcz z Bukowska werbuje ludność polską — pogorzelców do wyjazdu na Zachód.
Dnia 7 kwietnia w Komańczy został rozstrzelany przez WP tamt[ejszy] ksiądz ukraiński — proboszcz Komańczy wraz z synem za posiadanie broni w domu.
Sanok, 8 kwietnia
Archiwum Państwowe w Rzeszowie, zesp. 16, sygn. 146.
(wiadomości własne)
Dnia 24 maja 1946 r. o godz. 8.00 na stadionie sportowym w Sanoku odbyła się egzekucja przez powieszenie dwóch osobników z bandy NSZ [Narodowych Sił Zbrojnych]: Ryniaka i Pudlika, skazanych wyrokiem sądu doraźnego na karę śmierci za napady z bronią w ręku na Posterunki MO, funkcjonariuszy UB, na żołnierzy polskich, na spółdzielnie i za kradzież bydła. Egzekucja wywarła silne wrażenie na tutejszej ludności. Na terenie Sanoka na temat egzekucji krążą różnego rodzaju pogłoski antysowieckie:
1. Jedni mówią, że wyrok jest za surowy i niesprawiedliwy, bo Żyd sądził, a Sowiet wieszał.
2. Inni mówią, że wyrok jest również niesprawiedliwy, bo skazani na śmierć, chociaż posiadali broń i dokonywali napadów, jednak nikogo z osób cywilnych ani też z Wojska, Bezpieczeństwa czy Milicji nie zamordowali, co potwierdził również przewód sądowy, zatem wyrok powinien być łagodniejszy.
3. Inni twierdzą, że dotychczas nie widzieli żadnego publicznego wyroku i egzekucji na Ukraińcach, którzy często napadają, palą i mordują ludność polską i przedstawicieli Władz państwowych, żołnierzy polskich i milicjantów. W fakcie tym dopatrują się win Władz Sowieckich, które rzekomo nie dopuszczają do wykrycia i ukarania Ukraińców winnych zbrodni na Polakach.
Sanok, 24 maja
Archiwum Państwowe w Rzeszowie, zesp. 16, sygn. 164.
Ob. Prezydent: Wznawiam posiedzenie. Został zgłoszony przez posła Burdę i towarzyszy wniosek nagły następującej treści (czyta):
Na mocy art. 18 i 19 regulaminu obrad Krajowej Rady Narodowej posłowie Polskiego Stronnictwa Ludowego wnoszą o uchwalenie: „Krajowa Rada Narodowa powołuje komisję poselską w składzie 12 posłów — po dwóch z każdego klubu poselskiego — dla natychmiastowego zbadania stosunków, dotyczących bezpieczeństwa na terenach województwa rzeszowskiego i lubelskiego, zaproponowania środków dla zwalczania grasujących band, zapewnienia bezpieczeństwa osobistego, majątku i opieki miejscowej ludności oraz przedłożenia planu zagospodarowania opuszczonych lub zniszczonych terenów”.
Posłowie Polskiego Stronnictwa Ludowego uważają swój wniosek za nagły i żądają głosu wnioskodawcy dla uzasadnienia nagłości wniosku.
Dla uzasadnienia nagłości wniosku udzielam głosu posłowi ob. Burdzie.
Poseł ob. Burda: Wysoka Rado! Jeżeli wejdziemy na teren województwa rzeszowskiego, na teren województwa lubelskiego, a przeważnie na terenie powiatów: sanockiego, przemyskiego, lubaczowskiego i wielu innych, to mamy wrażenie, że jeszcze wojna się nie skończyła. Patrzymy na te setki, tysiące osad ludzkich, patrzymy na tysiące gospodarstw, patrzymy na te wielkie tysiące hektarów odłogów, z których tak żyzne ziemie zasańskie dawały tyle chleba ludności polskiej. Te cyfry, które tu rzucam, to nie są cyfry gołosłowne, to są cyfry opancerzone krwią i zgrozą, to są cyfry, które wołają do sumienia narodu, do sumienia Rządu i Wysokiej Rady, aby natychmiast przyjść ludności z pomocą jeszcze przed nadchodzącą zimą. To są cyfry oblane łzami, cyfry oblane krwią ludzką.
Wobec tego prosimy Wysoką Radę o uchwalenie nagłości tego wniosku. (Oklaski).
Ob. Prezydent: Kto przeciw nagłości wniosku zabiera głos? Czy Minister Bezpieczeństwa Publicznego zgadza się na nagłość wniosku?
Minister Bezpieczeństwa Publicznego ob. Radkiewicz (powitany oklaskami): Wysoka Rado! Pozwolę sobie tym razem ograniczyć się tylko do tego konkretnego wniosku. Ja nie widzę potrzeby powołania specjalnej komisji.
Organy Bezpieczeństwa w ciągu tego całego okresu czasu prowadziły dość intensywną walkę, szczególnie jeżeli chodzi o oczyszczenie wymienionego terenu z band ukraińskich i faszystowskich. Sytuacja w tej chwili jest niewątpliwie inna, lepsza, aczkolwiek jeszcze niezadowalająca, ale nie jest taka, jak była 4–5 miesięcy temu, kiedy repatriacja jeszcze nie była skończona.
Gdyby chodziło o sens polityczny wniosku klubu PSL — muszę oświadczyć, że ma on specjalny posmak. Powstaje pytanie, dlaczego PSL stawia ten wniosek i ogranicza zagadnienie bezpieczeństwa tylko do terenów rzeszowskiego i lubelskiego i wymienia tamte powiaty. Chodzi więc tylko o sprawę band ukraińskich. Dla nas, dla obozu demokratycznego ważne jest oczyszczenie terenu z band wszelkiego rodzaju reakcji, niezależnie czy ukraińskiej, czy polskiej, oczyszczenie z band ukraińskich i polskich.
Dlatego wypowiadam się przeciw nagłości wniosku.
Ob. Prezydent: Poddaję pod głosowanie sprawę nagłości wniosku.
Kto jest za nagłością wniosku, zechce podnieść rękę. Dziękuję. Kto jest przeciw nagłości? Większość.
Wniosek jako zwykły zostanie przekazany Komisji Administracji i Bezpieczeństwa.
Warszawa, 23 września
Sprawozdanie stenograficzne z posiedzeń Krajowej Rady Narodowej w dn. 20, 21, 22 i 23 września 1946 r., Warszawa 1946, s. 474–476.
5 czerwca do Wierzbicy przyjechało polskie wojsko. [...] Żołnierze pytali ludzi o sotnię „Szuma” [Jana Szymańskiego]. [...] Aresztowali czterech mężczyzn z przysiółka Wola i dwóch z Wierzbicy, po czym odjechali do Korniów. [...] 6 czerwca o świcie w Wierzbicy obława. Polscy żołnierze dowiedzieli się w Korniach, że w naszej wsi przebywa „Szum” ze swoimi strzelcami.
6 czerwca
1947. Propamjatna knyha, red. Bohdan Huk, Warszawa 1997.
Gdyby posadzić naprzeciwko siebie przeciętnego polskiego inteligenta i przeciętnego niemieckiego inteligenta i poprosić ich, żeby uzgodnili jakąś wersję wspólnej polskoniemieckiej historii, oni to uzgodnią. Będą oczywiście pewne różnice, ale da się wypracować jakieś wspólne stanowisko. A gdyby postawić naprzeciwko siebie przeciętnego inteligenta polskiego i ukraińskiego, to oni sobie opowiedzą dokładnie przeciwne, zupełnie niemożliwe do pogodzenia wersje historii.
Tymczasem historia historią, a w Polsce żyją Ukraińcy, których bliscy zostali zamordowani, zabici i oni chcą im postawić pomniki. Więc piszą, że był żołnierzem UPA, na co polscy mieszkańcy się nie godzą. Jedni protestują, drudzy stawiają pomniki nielegalnie. Toczą się wokół tego spory, postępowania sądowe, karne, cywilne...
[...]
– A jaki jest Twoim zdaniem najpoważniejszy dziś konflikt w stosunkach z mniejszością ukraińską w Polsce?
Sprawa Jaworzna. Kiedy w ramach akcji „Wisła” wysiedlano ludzi, ukraińską inteligencję, a także ludzi, którzy na oko wydawali się liderami społeczności, kierowano ich do obozu w Jaworznie. Tam siedzieli młodzi chłopcy z AK, trochę Niemców, ale głównie Ukraińcy. Wymordowano tam ileś osób. Sąd w Katowicach orzekł, że w obozie w Jaworznie stosowano metody ludobójstwa. No więc Ukraińcy, którzy przeżyli obóz w Jaworznie, domagają się dziś odszkodowań kombatanckich. I ta sprawa przegrywa na każdym głosowaniu w sejmie, ostatnio przegrała też w Komisji Badania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu. Bo myślenie jest takie, że w Jaworznie siedzieli bandyci z UPA. Tymczasem w ich papierach jest napisane: „Osadzony bez wyroku w obozie w Jaworznie”.
13 września
Jacek Kuroń, Taki upór, wybór i red. Maria Krawczyk, Warszawa 2011.