„Był telefon z Warszawy. Są aresztowania. Zamykani dostają sankcje prokuratorskie.” Wiadomość najpierw obiega ludzi związanych z opozycją. Uśmiechy gasną. [...] Mam wrażenie, że nowa fala niepokoju zalewa całą Stocznię.
Niezwykłe były te przypływy optymizmu i nagłej rozpaczy, huśtawki nastrojów, które wykańczały psychicznie.
Gdańsk, 29 sierpnia
Tomasz Jastrun, Zapiski z błędnego koła, Przedświt, [Warszawa] 1983, [cyt. za:] Droga do „Solidarności”. Lata 1975–80, wybór i oprac. Agnieszka Dębska, Warszawa 2010.
Przed chwilą był telefon ze Szwecji. Wywiad amerykański ostrzega, że wchodzą Rosjanie. W mieszkaniu jest liczne towarzystwo. Między innymi Andrzej Gwiazda i kilku znanych działaczy, bawiących przejazdem w Warszawie. Trwają gorączkowe poszukiwania alkoholu. Witek rozśmiesza wszystkich do łez opowieścią o Heniu Wujcu, który na wiadomość o szykującej się interwencji sowieckiej ukrył gdzieś powielacz [...].
Zauważam, że śmiejemy się z człowieka, który postąpił rozsądnie, my natomiast zachowujemy się jak szaleńcy. Przyjdą wkrótce po północy i wezmą nas jak owce. Wszyscy na chwilę milkną, ale nikt się nie rusza z miejsc. Było już tyle fałszywych alarmów i komu by się teraz chciało z ciepłych, przytulnych mieszkań przenosić do „piwnic”.
Warszawa, 7 grudnia
Tomasz Jastrun, Zapiski z błędnego koła, „Przedświt”, [Warszawa] 1983, [cyt. za:] Karnawał z wyrokiem, wybór i oprac. Agnieszka Dębska, Warszawa 2005.
Straże przy bramach. Transparenty, na których uparcie pojawia się słowo „wolność”. Ludzie mówią: „Jeżeli trzeba — będziemy ginąć. Nie wolno dłużej czekać, bo oni zadadzą nam cios w tył głowy”. W zakładach Kasprzaka są już gotowe śpiwory, koce, magazynuje się żywność. Jest maszyna drukarska i pięćset ryz papieru. Tu podczas strajku generalnego zakładamy rezerwowe centrum informacji, na wypadek odcięcia Ursusa od Warszawy.
Warszawa, 27 marca
Tomasz Jastrun, Zapiski z błędnego koła, „Przedświt”, [Warszawa] 1983, [cyt. za:] Karnawał z wyrokiem, wybór i oprac. Agnieszka Dębska, Warszawa 2005.
„Lecz w tę dupę wypiętą na Polskę/ kopa dać, choćby była czerwona” — śpiewał Jacek Zwoźniak, a rozentuzjazmowana publiczność dała mu za te brednie nie kopa, ale złoty knebel dnia pierwszego. [...]
Znakomite utwory Jacka Kaczmarskiego podobały się, ale już nie tak. Bo nikogo nie kopał, nie walił w mordę, za to zmuszał do myślenia, co bywa męczące w rewolucyjnych czasach. W imponującej hali lodowej „Olivia” oklaskiwano przede wszystkim odwagę pieśniarzy. Publiczności nie przeszkadzał fakt, że tylko niewielu z nich było ongiś na indeksie, a większości powodziło się lepiej niż dobrze. Występujący przerabiali dzielnie wszystkie zakazane tematy dnia wczorajszego i dzisiejszego.
Gdańsk, 20-22 sierpnia
Tomasz Jastrun, Jęczały głośno gwałcone sojusze, „IKS. Informator Kulturalny Solidarności”, [Warszawa] 1981, nr 6, [cyt. za:] Karnawał z wyrokiem, wybór i oprac. Agnieszka Dębska, Warszawa 2005.