Sobota. Godzina 18.00. Siedzimy w bufecie Teatru Narodowego: Dejmek, Meller, p. Zakrzewska i ja. Za półtorej godziny zacznie się wydarzenie bez precedensu: tajne przedstawienie teatralne w sercu Warszawy. Nie konspiracyjne — takie mieliśmy — ale tajne; legalne, a mimo to dostępne tylko dla wtajemniczonych. W specjalnym liście dyr. Balicki polecił ogłosić w gazetach „Spektakl zarezerwowany” (bez tytułu sztuki!). Na placu Teatralnym stoi już policyjny radiowóz. Za chwilę zaroi się tam od tajniaków.
Dwunaste przedstawienie Dziadów w inscenizacji Dejmka zapowiada się nie mniej ciekawie od poprzednich. Właściwie wciąż jeszcze nie wiadomo, dla kogo się je urządza i po co. [...]
Wiadomości sprawdzone są skąpe. Wynika z nich, że „aktyw”, który ma dziś przyjść, został poddany trzygodzinnemu szkoleniu. Jacyś nauczyciele licealni zaznajamiali go z genezą Dziadów i treścią sztuki. Ponadto opowiadano aktywistom o interpretacji Dziadów w Teatrze Narodowym. Podobno zabraniano im klaskać, w każdym razie przy otwartej kurtynie. Po przedstawieniu każdy widz ma wypełnić jakąś ankietę. [...]
„Płaczą jak bobry” — mówi p. Zakrzewska w palarni. Meller, Anders i Pietrek Dejmek powtarzają to samo. „Siedziałem na drugim balkonie koło dwóch dosyć ponurych typów — opowiada Pietrek — takich, żeby się ich człowiek przeląkł na ulicy. Pod koniec tego aktu rozbeczeli się.” „Wiele osób jest u nas po raz pierwszy — wyjaśnia Anders — bo o wszystko pytają: gdzie szatnia, gdzie wejście. Ale zachowują się bardzo stosownie. Przed przedstawieniem zgłosił się do mnie jakiś brudas, nieogolony, w kraciastej koszuli. Wylegitymował się: major SB. Tak się niby przebrał za robotnika. A prawdziwi robotnicy przyszli w ciemnych ubraniach, w białych koszulach, w krawatach, żony uczesane u fryzjera.”
— Co to za jedni i skąd?
— Organizacje Partyjne FSO, Kasprzaka, Huty Warszawa. Sto biletów poszło do KC i KW.
— Są jacyś mandaryni?
— Nie, ale jest kpt. Sobczyk z ochrony rządu, a w pierwszym rzędzie trzy miejsca puste. Może miał ktoś przyjść i nie przyszedł. [...]
W gabinecie zamieniamy kilka słów z Mellerem i Andersem. Jakie zachowanie widzów w szatni?
— Wszyscy bardzo poważni, zachwyceni. Ze wszystkich stron słychać: „piękna sztuka, piękne przedstawienie”.
— A kto będzie na następnym?
— Komitety dzielnicowe Partii.
Warszawa, 25 maja
Zbigniew Raszewski, Raptularz 1967–1968, Warszawa 1993.