1) […] Myślą przewodnią tego memoriału jest:
a) Konwencja wojsk(owa) z Łotwą i Estonią leży w naszym interesie, o ile wciągniemy do tego sojuszu Litwę. Dopóki Litwa się do tego sojuszu wciągnąć nie da, nie należy się z tymi państwami ściślej wiązać.
b) Nie leży w naszym interesie, by Finlandia do tej konwencji przystąpiła, bo Finlandia w razie wojny z Rosją o ofensywie nie myśli, a czysta defensywa, dla niej bardzo dogodna, nam pomocy nie daje. […]
2) Z początkiem jesieni wyjechał nowo mianowany poseł p. [Aleksander] Ładoś do Rygi. Przed jego wyjazdem uzgodniliśmy nasze poglądy w następujący sposób:
a) Polska powinna przeciwdziałać wpływom rosyjskim w Rydze, aby utrzymać sobie drogę otwartą do ewentualnej konwencji wojskowej z Łotwą.
b) Polska powinna w danym razie najściślej się związać z Łotwą, bo ten kraj nam bezpośrednio nasze północne skrzydło kryje. Luźniej powinna się Polska w danym razie wiązać z Estonią, a najmniej z Finlandią.
Warszawa, 15 marca
Polska w latach 1918–1939. Wybór tekstów źródłowych do nauczania historii, red. Wojciech Wrzesiński, oprac. Krzysztof Kawalec, Leonard Smołka, Włodzimierz Suleja, Warszawa 1986.
Od rana zawiązała się walka na całym froncie. Oddziały strony przeciwnej podsunęły się pod nasz front od Wisły do ulicy Marszałkowskiej i atakowały wspierane artylerią, strzelającą poprzez Wisłę. [...]
W centrum naszego frontu używała tamta strona czołgów i aut pancernych, których zwalczanie robiło nam trudności z powodu braku dział.
Niebawem rozpoczął się silny atak tamtej strony na nasze lewe skrzydło, wzdłuż zachodniego krańca miasta. Ten atak napotkał przede wszystkim na naszą forteczkę na obwodzie miasta, u wylotu ulicy Koszykowej, mianowicie na Wyższą Szkołę Wojenną, która się uzbrojonymi ordynansami pod dowództwem kilku oficerów dzielnie broniła. Długo się naturalnie Szkoła bronić nie mogła w braku odpowiedniej załogi, ale zawsze jakiś czas tamtą stronę zatrudniła.
Od godziny mniej więcej 11.00 zaczęło się też coraz goręcej robić w okolicy lotniska mokotowskiego. Lotnisko, będące naszym lewym skrzydłem, było bezpośrednio bronione przez 1 pułk lotniczy, oficerską szkołę inżynierii i saperów oraz artylerię 1 pułku przeciwlotniczego. Niedługo [...] musiał gen. Rozwadowski dla podtrzymania sytuacji dać Szkole Podchorążych rozkaz do przesunięcia się z placu Unii przez Mokotów poza nasze lewe skrzydło dla kontrataku. Obserwowaliśmy także ruchy nieprzyjacielskiej kawalerii, okrążającej nas od południowego zachodu. Po chwili zaczęło lotnisko być terenem bezpośredniej walki. [...] Lotnicy już wzlatywać nie mogli, bo lotnisko było pod silnym ostrzałem. To było dla nas stratą nie do powetowania, bo broń lotnicza była naszym jedynym atutem.
Warszawa, 14 maja
Stanisław Haller, Wypadki warszawskie do 12 do 15 maja 1926 r., Kraków 1926, [cyt. za:] Agnieszka Knyt, Warszawa 1926: Przewrót w maju, „Karta” nr 48, 2006.
Od godziny 13.00 nastał okres największego napięcia nerwów w Belwederze. Losy Belwederu stały na jednej karcie. Sprawa stała tak, że o ile gen. [Michał] Żymirski z posiłkami nadejdzie, to będzie dobrze, jeżeli nie nadejdzie, to będzie źle. [...]
Walki przeniosły się w bezpośredni obręb Belwederu. Sytuacja wymagała nowej i prędkiej decyzji. Pan prezydent [...] dał rozkaz, aby oficerowie obsadzili okna pałacu. Było to dla nas znakiem, że prezydent jest zdecydowany bronić Belwederu do ostatka. [...]
Płk Anders, dowiedziawszy się o rozkazie prezydenta o pozostaniu w Belwederze, pobiegł na górę i zaczął jeszcze raz wymownie przekonywać, że się potrafimy na Wilanów przedostać. Przybyłem dopiero pod koniec tej sceny i słyszałem jeszcze, jak płk Anders mówił, że się wprawdzie nieprzyjacielowi na rozkaz poddać można, ale nigdy buntownikom i że żołnierzowi nie pozostaje w tym wypadku nic innego, jak umrzeć. Na to prezydent powrócił do pierwszej koncepcji i dał rozkaz do wycofania się na Wilanów. [...]
Teraz nastąpiła scena wysoce dramatyczna. Zeszliśmy do westybulu, ministrowie stali na schodach, a my na dole. Nastrój był bardzo podniosły. Wyniesiono Sztandar Państwa. Generał Malczewski kazał nam podnieść rękę do przysięgi i przysiąc, że o ile przyjdzie do przebijania się na Wilanów, to prędzej polegniemy, ale Sztandaru Państwa i osoby Prezydenta Rzeczpospolitej w ręce buntowników nie wydamy. Potem zaintonował Rotę Konopnickiej. Odsłoniliśmy głowy. Po odśpiewaniu Roty, gen. Suszyński rozdał nam karabiny, a gen. Malczewski dał rozkaz, by wszyscy oficerowie znajdujący się w Belwederze tworzyli bezpośrednią osłonę Sztandaru Rzeczpospolitej i pana prezydenta. Płk Anders dał hasło do zbiórki na tylnim tarasie pałacu. Pan prezydent zszedł, stanął koło sztandaru i, krocząc na czele naszej grupy oficerskiej, rozpoczął marsz na Wilanów.
Warszawa, 14 maja
Stanisław Haller, Wypadki warszawskie do 12 do 15 maja 1926 r., Kraków 1926, [cyt. za:] Agnieszka Knyt, Warszawa 1926: Przewrót w maju, „Karta” nr 48, 2006.