Ja nie prowokator
Jestem matką wielodzietną odpowiadam na prowokację poznańską.
W imieniu wielu robotników i w imieniu własnym popieram to co stało się w Poznaniu. Zmusza to dużo ludzi do dopuszczenia się najgorszych występów mała płaca. Brak pieniędzy na chleb i tłuszcz, które jest potrzebne człowiekowi do organizmu. Mówi się dużo, pisze jeszcze więcej o poprawie bytu klasy robotniczej. Ale gdzież ta poprawa? I kto ją otrzymał? Kto otrzymał podwyżkę płacy? Robotnicy? Fachowcy? Czy inteligencja? Robotnik został potraktowany w nielitościwy sposób. Jeżeli weszła w życie podwyżka płacy, to zrobiło się regulację grup. Zostały obniżone grupy robotników, a za tym wynagrodzenie. No i koniec końcem z tej podwyżki wypadła obniżka płacy. A cóż na to urzędnicy. Owszem urzędnicy dostali podwyżkę setkami. Robotnicy groszami. I to się nazywa demokratyzacja. [...] Robotnicy klną, przeklinają denerwują się, brak pieniędzy na papierosa. To nie prowokacja. To zdrowy rozsądek o lepszy byt. Już jest tyle lat po wojne i nam robotnikom jest coraz gorzej. My o prowokacji nie mamy pojęcia, jesteśmy ludźmi prostymi. Miłujemy pokój. Ja radia nie mam, bo mnie nie stać na tego rodzaju urządzenie w domu. Mam tylko głośnik. Ale kiedy słucham waszych audycji serce skurcza dostaje. A najwięcej z tego poprawy bytu mas pracujących. Grosze to nie poprawa bytu. Kiedy chleb jest tak drogi. Kiedy mięso i tłuscz a nawet kartofle płaci się ceny nielitościwe. Pomijając już inne artykuły. Cóż wtedy znaczy wynagrodzenie 500 zł. A gdzie buty na zimę? A gdzie odzież i opał? [...] Jestem tego pewna, że zamieszki w Poznaniu to nie prowokacja. To walka o poprawę bytu. Debatuje Rząd nad podwyżką płac lecz komu?, nam robotnikom czy fachowcom nad groszami to szkoda debaty. Nam potrzeba, ażeby staniała żywność. Obuwie i opał, którego w Polsce jest dosyć. Nie będzie wtedy prowokacji i nie będzie buntów. Myśmy nie o to walczyli, żeby głodować. Myśmy walczyli o dobrobyt własny i naszych dzieci. Moje dzieci od lat 16-tu poszły pracować do PGR. Nie mogą się uczyć, a muszą pracować. I cóż zapracują. Marne grosze, które nie wystarczą na jakie takie odżywienie. Słyszę ciągłe zemsty i klątwy ludzi. Czyż to ludzi nie wyprowadzi z równowagi? Czyż nie może przyjść do jakiegoś buntu – myślimy tak wszyscy, że Polska powinna być dla wszystkich matką, a nie macochą. To co napisałam świadczy moje pismo, że nie pisała to kobieta z wykształceniem, nie mówi tu przeze mnie prowokacja lecz walka o podwyżkę płacy, walka o chleb. Można wtedy nazwać demokracją.
Z.J. W.S. H.S. W.S.
29 czerwca
Listy do pierwszych sekretarzy KC PZPR (1944–1970), wybór i oprac. Józef Stępień, Warszawa 1994.
Wieść o straszliwych wydarzeniach poznańskich wstrząsnęła krajem. Oczy wszystkich ludzi w Polsce skierowały się na Poznań. Na Poznań patrzą również nasi przyjaciele i nasi wrogowie za granicami kraju; jedni z niepokojem, drudzy z jawną lub ukrywaną radością. Napływające informacje, choć wciąż jeszcze nie dość szczegółowe, pozwalają już zdać sobie w ogólnych zarysach sprawę z tego, co się stało.
Niewątpliwie są dwie rzeczy. Po pierwsze próba wykorzystania ekonomicznego strajku i ekonomicznej demonstracji robotników poznańskich do zbrodni politycznej. Po drugie, milicja, bezpieczeństwo i wojsko nie ponoszą winy za krew przelaną w Poznaniu. Ci, którzy dali hasło do szturmu na gmachy publiczne, byli lub stali się bandytami politycznymi i kryminalnymi. Uzbrojone bojówki rozpoczęły mord na funkcjonariuszach naszego państwa i ludności Poznania, podpalając gmachy i akta i kierując jednostronny początkowo ogień karabinowy. Żądamy ukarania zbrodni, dywersji i prowokacji z całą surowością prawa. Potępiamy tych, którzy stracili polityczne rozeznanie i dali się użyć za narzędzie ludziom zainteresowanym w zakłóceniu spokoju w Polsce i przekreśleniu procesu odnowy naszego życia. Krew przelana w Poznaniu obciąża wrogów narodu polskiego budującego socjalizm.
30 czerwca
Listy do pierwszych sekretarzy KC PZPR (1944–1970), wybór i oprac. Józef Stępień, Warszawa 1994.